Może dlatego, że jestem religijnym Żydem i zwolennikiem praw Palestyny – i dlatego, że czuję się samotny, aby być jednym i drugim.
Może dlatego, że histeria wojenna zawsze mnie obrzydza, bez względu na to, czy jest to zwykła izraelska dehumanizacja ofiar palestyńskich, czy ujadanie dzisiejszych mediów głównego nurtu o rosyjską krew, i mogę tylko wzdrygnąć się, gdy pozornie przyzwoici ludzie podejmą któryś z tych okrzyków bojowych.
A może dlatego, że zawsze postrzegałem sprawę palestyńską jako walkę o wolność i godność – co czyni ją także imperatywem religijnym – podczas gdy podżeganie do wojny o Ukrainę jest złowrogą kampanią wymierzoną (w mniej więcej równych częściach) na rzecz celów imperialnego USA.
Demonizowanie Rosjan i wspieranie gospodarki politycznej coraz bardziej zdominowanej przez neonazistów, których represyjna polityka współgra z antydemokratycznymi tendencjami rządów NATO pod przewodnictwem USA.
Ale bez względu na powód, czuję, że muszę to powiedzieć: jeśli jesteś zwolennikiem Palestyny, proszę,
przestań sentymentalizować wojnę Ukrainy z Rosją.
Nic nie zyskasz z tej podłej sprawy, prócz własnego skażenia moralnego.
A na poziomie praktycznym
od Ukrainy i jej lalkarzy nie otrzymasz nic poza pogardą dla swojej naiwności.
Tak, rozumiem pokusę wywołania oburzenia mediów z powodu okupacji części Ukrainy przez Rosję jako sposobu domagania się podobnych wyrazów oburzenia w związku z izraelską okupacją Palestyny.
W końcu okupacja Palestyny
trwała znacznie dłużej i
pociągnęła za sobą więcej
zbrodni niż ostatnie działania militarne Rosji na Ukrainie.
Zgadzam się, że selektywne potępienie Rosji jest hipokryzją.
Zgadzam się ponadto, że ci z nas, którzy cytują prawo międzynarodowe, by potępić izraelską brutalność w Palestynie, muszą również uznać prawo Ukrainy,
zgodnie z prawem międzynarodowym , do wolności od ataków militarnych.
Ale pomijając normy międzynarodowe, Ukraina nie jest – powtarzam, nie jest – Palestyną.
I mylimy te dwa podmioty na własne ryzyko – nie tylko ze względu na dzielący je dystans moralny, ale dlatego, że biorąc pod uwagę ten dystans, możemy włączyć się w proukraińską gorączkę wojenną tylko kosztem prawdy.
Po pierwsze, Ukraina – w przeciwieństwie do Palestyny – nie jest bezradną ofiarą agresora supermocarstwa.
Nie myślmy nawet o tym, że Ukraina w dużej mierze sprowokowała rosyjski atak krwawą ośmioletnią kampanią przeciwko etnicznym Rosjanom w regionie Donbasu i odmową zaangażowania się w rosyjskie inicjatywy dyplomatyczne.
Zadajmy sobie bardzo proste pytanie: czy palestyński ruch oporu otrzymuje jakiekolwiek wsparcie – w ogóle – ze strony Stanów Zjednoczonych lub ich sojuszników?
Wiemy, że tak nie jest.
Ach, ale Ukraina tak!
Po
zalaniu kraju bronią , Stany Zjednoczone (
według The Intercept ) dostarczają teraz ukraińskiemu wojsku „wyrafinowany wywiad”, aby pomóc mu zabić więcej Rosjan.
To nawet nie licząc prawie 14,5 miliarda dolarów „pomocy bezpieczeństwa i humanitarnej”, jaką rząd USA ma zamiar wysłać na Ukrainę, „pomocy”, która obejmie broń przeciwlotniczą i przeciwpancerną, broń strzelecką, karabiny maszynowe, strzelby, granaty wyrzutnie i drony wojskowe.
Czy jakikolwiek kraj zachodni marzyłby o poparciu palestyńskiego oporu w podobny sposób?
Nawet gdy siły izraelskie
szaleją na Zachodnim Brzegu – tak jak teraz?
Wszyscy znamy odpowiedź.
W rzeczywistości im bardziej zwolennicy Palestyny przyglądają się konfliktowi rosyjsko-ukraińskiemu, tym mniej prawdopodobne jest, że będą sympatyzować z ukraińskim „oporem”.
Czy to przypadek, że Ukraina szybko staje się
pons asinorum dla bojowników nienawidzących Palestyny?
Rozważmy przypadek Tzvi Arieli, „religijnego” Izraelcyzka, który niedawno pojawił się w żydowskich mediach za przekonanie, że zabijanie wrogów Ukrainy ma pierwszeństwo przed świętym rytuałem zakładania filakterii.
„Jeśli muszę zastrzelić kilku Rosjan, czas jest naprawdę ważny” –
wyjaśnił Forwardowi .
Jako żołnierz Sił Obronnych Izraela, Arieli brał udział w izraelskich atakach terrorystycznych na okupowanym Zachodnim Brzegu; najwyraźniej miał też swój udział w przemocy wobec etnicznych Rosjan już w 2014 roku. (
Forward opisuje to jako „odpieranie [odpierania] separatystów” dla „ukraińskiego wojska”).
Ale w dzisiejszych czasach Ukraina może być bardziej sprzyjającym miejscem dla talentów Arieli niż sam Izrael.
„Wielu Ukraińców postrzega odmowę izraelskich przywódców poddania się wrogom ich kraju jako wzór dla siebie” – zauważył jeden z
podziwiających reporterów prasowych .
A ukraińska wersja izraelskiego „modelu” ma tę zaletę, że znajduje się po ślepej stronie organizacji praw człowieka.
Amnesty International, która ma „śledczych” na Ukrainie, wydaje się
skupiać całą swoją uwagę na postępowaniu
Rosjan – co oznacza, że Ukraina może skutecznie prześcignąć Izrael i ujdzie mu na sucho, jak sugeruje przykład Arieli.
I nie tylko wściekli syjoniści przeżywają nagłe zauroczenie Ukrainą.
Liberałowie – ci, którzy popierają ucisk Palestyny bardziej elegancko niż Arieli na świecie, ale z większym skutkiem politycznym – są tak samo zranieni.
W innym felietonie zauważyłem, jak Jodi Rudoren, redaktor naczelna wiodącego żydowskiego dziennika liberalnego w Stanach Zjednoczonych,
zakochała się w ukraińskich bojownikach w sposób, w jaki nigdy nie marzyła o pisaniu o Palestyńczykach.
Michael Tomasky z
Nowej Republiki również
dołączył do ukraińskiej partii wojennej .
Przejrzyj szybko liberalną prasę zachodnią (ja osobiście nie mam na to ochoty), a znajdziesz dziesiątki takich jak oni.
I – jakby lista wrogów Palestyny dopingujących Ukrainę nie była już wystarczająco długa – przywódcy ortodoksyjnych Żydów na świecie również dołączają.
W kwietniu tego roku rabini chasydzkiej sekty Lubawicz przyjęli na Ukrainie co najmniej 53 sedery paschalne dla ponad 7000 gości.
Według
Forwarda pomagali
nawet w piekarniach, które „robiły mini-macę dla
żołnierzy [moje podkreślenie], aby mogli zasmakować święta” – na wypadek, gdyby ktoś nie mógł sobie wyobrazić, że zainteresowanie rabinów jest czysto humanitarne i religijne.
Jak ten sam ortodoksyjny duchowny żydowski reaguje na cierpienie Palestyńczyków?
Cóż, kiedy mała grupa religijnych Żydów z antysyjonistycznego ruchu Neturei Karta
spędziła szabat w Gazie by pokazać swoje poparcie dla jednej z najbardziej uciskanych populacji na ziemi – w miejscu, które specjalny sprawozdawca ONZ ds. praw człowieka w Palestynie ogłosił „
niemożliwym do życia ” – żadna z prominentnych ortodoksyjnych organizacji żydowskich nie kiwnęła palcem, by im pomóc.
W rzeczywistości ta sama organizacja Lubawicz, która nie może zrobić wystarczająco dużo, aby pomóc ukraińskim żołnierzom, zrobiła wszystko,
aby bronić każdej izraelskiej masakry cywilów w Gazie, zrzucając masowe morderstwa mężczyzn, kobiet i dzieci na palestyńską „kulturę śmierci” – nie na izraelską brutalność.
Czy zwolennicy Palestyny należą do tego rodzaju tłumu?
Sama Ukraina nie ukrywała swojego sojuszu z Izraelem – ze wszystkim, co się z tym wiąże.
Nie daj się zwieść rosnącemu prestiżowi ukraińskich neonazistów, którzy myślą, że ich
historycznie nienawidząca Żydów populacja nie może być w przyjaznych stosunkach z tak zwanym Państwem Żydowskim.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski już
zadeklarował , że
Ukraina przyszłości będzie „wielkim Izraelem”.
W rzeczywistości, na długo przed wojną z Rosją, Zełenski ostentacyjnie
usunął Ukrainę z komitetu ONZ poświęconego prawom Palestyny.
A rząd izraelski odwzajemnił taki komplement.
4 kwietnia prezydent Izraela
udzielił pełnego ułaskawienia skazanemu przemytnikowi kokainy tylko dlatego, że twierdził, że marzy o powrocie na ojczystą Ukrainę „by walczyć z rosyjską inwazją”.
Po co zawracać sobie głowę prawami narkotykowymi, kiedy trzeba zabić Rosjan i poprzeć neonazistowskie milicje?
Nawiasem mówiąc, proszę zauważyć – jak pokazuje ten epizod – że „Państwo Żydowskie” jest całkowicie zadowolone z tych nienawidzących Żydów milicji przemierzających całą Ukrainę.
Nawet jej nowy „specjalny wysłannik do walki z antysemityzmem”, aktorka, która została propagandystą Noa Tishby,
oświadczyła , że jej prawdziwym zadaniem jest walka z krytykami izraelskiej okupacji – a nie z ukraińskimi nazistami.
Dopóki Ukraina jest proizraelska, nie usłyszysz ani jednego głosu protestu z Jerozolimy, nawet o osławionych Batalionach Azowskich, które wydają się stale rosnąć w siłę za Zełenskiego.
Ale możecie być pewni, że izraelska propaganda będzie dalej oczerniać palestyńskich cywilów, którzy mają czelność wierzyć, że mają prawo do praw człowieka.
Czy aktywiści palestyńscy powinni sprzymierzyć się z tą toksyczną wspólnotą?
A co ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie
wspierający Izrael Joe Biden zajmuje Biały Dom?
Wiceprezydent Kamala Harris zrobiła swoją część gdakania na temat rosyjskiej okupacji Ukrainy.
(Wydawało się, że prawie
się rozpłacze , kiedy wspomniała o „rozdzierającym serce doświadczeniu” ukraińskich uchodźców podczas niedawnej wizyty w Rumunii).
Ale Harris, której mąż jest Żydem, była bardzo szczęśliwa
mogąc podawać wino Psagot – produkowane przez izraelskich „osadników”- na skradzionej ziemi palestyńskiej – kiedy gościła obowiązkowy Seder Paschalny w Białym Domu 15 kwietnia.
Symbolika nie została również utracona w przypadku zwykłych podejrzanych.
„
W przyszłym roku”, napisał na Twitterze David Friedman, były ambasador USA w Izraelu,
„Polecam, aby Druga Rodzina serwowała wino »Friedman« z winnicy Psagot”.
W końcu Psagot nazwał to wino imieniem ambasadora ze względu na jego rolę w przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, wbrew prawu międzynarodowemu, w 2018 roku – czyn, który
kosztował życie 55 palestyńskich demonstrantów w samym dniu ruchu.
Zrozumiałeś?
Oficjalni miłośnicy Ukrainy z Białego Domu świętowali Paschę winem zrobionym przez uzbrojonych kolonistów na skradzionej palestyńskiej ziemi, w winnicy, która przyznaje najwyższe honory za przyczynienie się do masowych mordów.
Czy ktoś, komu zależy na prawach Palestyny, może marzyć o połączeniu rąk z politykami pogrążonymi tak głęboko w hipokryzji i krwi?
Pamiętajcie wreszcie, że sprzeciwiając się „Izraelowi” w rozumieniu syjonistów, stajemy twarzą w twarz z czymś wyjątkowym: roszczeniem, a nie krajem – mitem, a nie historią.
I wydaje mi się, że samo to odróżnia palestyński opór od innych konfliktów.
Jak ujął to Steve Salaita w
ostatnim eseju :
Chociaż syjoniści myślą o Izraelu jako o… ponadczasowej i stabilnej geografii, w rzeczywistości muszą deterytorializować państwo, aby go bronić.
Innymi słowy, mogą go bronić jedynie jako zarozumiałość, a nie jako namacalny projekt.
Musi istnieć poza historią, bo inaczej traci swój wyjątkowy charakter, a tym samym swoje szczególne pretensje do uwielbienia.
W rzeczywistym świecie geopolityki staje się po prostu kolejną kolonią osadniczą, podatną na brzydkie zachowania, jakich imperializm wymaga od takich podmiotów.
Cokolwiek innego dotyczy konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, jest to (w przeciwieństwie do izraelskiej wojny przeciwko Palestynie) rywalizacja między państwami lub między państwem a blokiem państw (NATO); nikt nie udaje, że Ukraińcy nie istnieją, że Rosja nie ma granic geograficznych, że etniczni Rosjanie na całym świecie mają wrodzone prawo do odebrania Ukrainie jej mieszkańców.
Więc nawet jeśli jesteście gotowi tańczyć do proukraińskiego szowinizmu (a ja nie), nie widzę, jak można pogodzić ten taniec z poparciem dla Palestyny.
Ta ostatnia przyczyna to walka nie tylko o narodową niepodległość, ale także o prawo do wypowiadania prostych faktów, że Palestyńczycy istnieją i że Izrael jest przedsięwzięciem osadniczo-kolonialnym jak każde inne.
Nic takiego nie jest zaangażowane w walkę o Ukrainę.
Kiedy więc widzę Philipa Weissa (jeden ze współzałożycieli bloga Mondoweiss, rzadkiego miejsca, w którym autentycznie przestrzega się praw Palestyńczyków)
piszącego, że „rosyjska inwazja na Ukrainę i reakcja międzynarodowa są szansą dla Amerykanów, którym zależy na Palestynie”. ”, a na zakończenie cheerleaderek dla
„amerykańskich sankcji” przeciwko Rosji – jakby te „sankcje” w jakiś sposób pomogły więźniom izraelskiego więzienia w Gazie, lub torturowanym dzieciom z Zachodniego Brzegu lub Wschodniej Jerozolimy – muszę wtrącić słowo ostrzeżenia .
Jedną rzeczą jest zwrócenie uwagi na hipokryzję zachodniej prasy, która opłakuje okupację Ukrainy, ignorując okrucieństwo izraelskiej okupacji Palestyny.
Co innego pozwalać się wciągnąć w histerię celebrującą kraj, który nami gardzi, nie mówiąc już o sprawie zbudowanej na przemocy i kłamstwach.
Tak, powinniśmy wspierać wysiłki na rzecz zakończenia konfliktu i ochrony ludności cywilnej tam, gdzie to możliwe.
Ale pomachać ukraińską flagą?
Równie dobrze moglibyśmy zacząć dziękować Izraelczykom za
otrucie dzieci w Gazie lub chwalić USA za wysyłanie miliardów dolarów rocznie do Izraela, aby pomóc mu zabić więcej palestyńskich cywilów.
Nie skorzystają na tym ukraińscy cywile.
A Palestyna zasługuje na znacznie lepsze traktowanie.
Michael Lesher jest pisarzem, poetą i prawnikiem, którego praca prawnicza poświęcona jest głównie zagadnieniom związanym z przemocą domową i wykorzystywaniem seksualnym dzieci. Jego najnowsza książka dokumentalna to „Sexual Abuse, Shonda and Concealment in Orthodox Jewish Communities” (McFarland & Co., 2014); jego pierwszy zbiór poezji, Powierzchnie, został opublikowany przez The High Window w 2019 roku. Wspomnienie jego odkrycia ortodoksyjnego judaizmu jako osoby dorosłej – Turning Back: The Personal Journey of a „narodzonego na nowo” Żyda – zostało opublikowane we wrześniu 2020 roku przez Księgi Lincolna.
Źródło:
off-guardian.org/2022/04/30/palestine-yes-ukraine-no/