https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/teczki-czeslawa-kiszczaka-sprzedane-usa-slawomir-cenckiewicz-mam-wielkie-pretensje-do/pz89ctg
- Mam wielkie pretensje do państwa oraz organów ścigania, które tolerują proceder handlu i drenażu archiwalnego Polski - mówi Onetowi dyrektor WBH i wiceprzewodniczący Kolegium IPN. Sławomir Cenckiewicz wyjaśnia, czego dziś dowiedzieliśmy się z opublikowanych dokumentów, które Amerykanom sprzedał Czesław Kiszczak i jego żona. Zakup teczki TW "Bolka" miał zablokować sam prezydent USA Barack Obama. Reszta trafiła do Hoover Institute w Stanford.
W liczących 23 pudła dokumentach odkryto nieznany list Kiszczaka do Wałęsy. - Wyraźnie zirytowany pisał o "wierzganiu" prezydenckiego prawnika Lecha Falandysza, który "szturchał" publicznie Kiszczaka imputując mu niszczenie starannie wybranych dokumentów - mówi Cenckiewicz
- Kiszczak pisze też o "drażliwości tematu", sugerując prawdopodobnie fakt, że prawnik Wałęsy był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Wiktor" i wykładał na uczelni, gdzie szkoliło się SB - wskazuje historyk
Liczy się tu kontekst. - Od początku 1993 r. trwa nieprzerwanie awantura wokół przeszłości Lecha Wałęsy, który ze swoją "ekipą" poszukuje materiałów "Bolka". Jarosław Kaczyński podaje publicznie numer rejestracyjny Wałęsy jako TW. Do tego dochodzą liczne publikacje i słynna lista Macierewicza - wylicza
To jednak nie wszystko. W dokumentach sprzedanych USA znajdują się również wątki dotyczące zabójstwa bł. ks. Jerzego i Grzegorza Przemyka
Czy w dokumentach znajduje się potwierdzenie, że Lech Wałęsa był agentem SB?
Kwestia agenturalności Wałęsy potwierdzają najlepiej dokumenty SB czyli teczka personalna i teczka pracy TW ps. "Bolek". Nadmieńmy, że Amerykanie mają kopie tych teczek, którą przypisali również do kolekcji Kiszczaka i ją wszystkim zainteresowanym w Hoover Institution bez jakichkolwiek obostrzeń udostępniają! Aby się o tym przekonać wystarczy zajrzeć do inwentarzy archiwalnych Hoovera dostępnych dla każdego pod adresem.
Pozostałe dokumenty, nie tylko zresztą te z kolekcji Kiszczaka (ale i Mieczysława F. Rakowskiego czy Stanisława Cioska), w różnej formie odnoszą się do przeszłości Wałęsy, jego cech charakteru, rodzinnych patologii, służby wojskowej, słabości, a więc i agenturalności…
Pojawił się nieznany list z 1993 roku Kiszczaka do Wałęsy. Dlaczego został wówczas napisany?
Sporo można by o nim powiedzieć. Kontekst listu z 31 maja 1993 r. jest bardzo szeroki. Pamiętajmy, że od początku 1993 r. trwa nieprzerwanie awantura wokół przeszłości Wałęsy, który jednocześnie od 5 czerwca 1992 r. razem ze swoją ekipą w MSW i UOP poszukuje wszelkich materiałów "Bolka" i innych potencjalnie kompromitujących dokumentów w archiwach tajnych służb, zakładów pracy w których pracował (głównie w Łochocinie i Stoczni Gdańskiej), a także w zbiorach prywatnych.
Zaczęło się wszystko od tzw. listy Macierewicza, ale sprawa wróciła jesienią 1992 r. za sprawą książki Jacka Kurskiego i Piotra Semki "Lewy czerwcowy", a później – już w 1993 r. – dzięki książce Pawła Rabieja i Ingi Rosińskiej o Wachowskim. Na samym początku 1993 r. mamy też niezwykle ważną mowę Jarosława Kaczyńskiego na Uniwersytecie Warszawskim w czasie której podał do publicznej wiadomości numer rejestracyjny Wałęsy jako TW ps. "Bolek" (12535).
Z kolei w marcu 1993 r. gdański UOP "wjechał" do mieszkania esbeka mjr. Jerzego Frączkowskiego i zabezpieczył ponad 2,5 tys. stron dokumentów o Wałęsie, a przy okazji materiały z rozpracowań m. in. Bogdana Borusewicza, Krzysztofa Dowgiałło, Lecha Kaczyńskiego, Bogdana Lisa i Jacka Merkla. Wszystko po przekazaniu do MSW i do Wałęsy przepadło!
Czytaj także wywiad Onetu: "Lech Wałęsa był szantażowany przez bezpiekę"
No dobrze, ale jak w tym kontekście rozumieć jego treść?
Moment! Ważny jest także wywiad, jakiego w lutym 1993 r. udzielił Kiszczak "Trybunie Ludu". Co ciekawe przyznał wówczas, że naturalną konsekwencją tego porozumienia było m.in. zniszczenie akt Lecha Wałęsy. "Legendował" w ten sposób kradzież akt Wałęsy, której sam dokonał. Ale skoro zniszczono, jak mówił, to sugerował też, że nie wszystko w nich było bohaterskie. To charakterystyczna gra Kiszczaka. Mówił tak: "W 1989 r. zniszczono akta nie tylko pana Lecha Wałęsy, ale i wielu innych ludzi, wywodzących się z rożnych opcji. To – wydaje się – był naturalny proces. Po kilkudziesięciu latach walki politycznej, w której obie strony stosowały dozwolone i niedozwolone chwyty, doprowadziliśmy – poprzez rozmowy na Zawracie i w Magdalence do "okrągłego stołu". Rozpoczęliśmy proces porozumienia i pojednania narodowego. W tej sytuacji niejako naturalną konsekwencją było zniszczenie papierów dotyczących przeciwników politycznych. Przecież zbierano na nich wszystko, co było dostępne, później tego już nie weryfikowano i nie sprawdzano. Pozostawienie tych materiałów w takim stanie wprowadzałoby w błąd przyszłych badaczy, zniekształcało obraz tych czasów i ludzi".
cd ONET
=================
Nie wiadomo ile w tym prawdy, ile fałszu. Ale jeśli faktem jest sprzedaż akt państwowych innemu państwu, to ja się pytam gdzie my żyjemy? Czy Kiszczak został już zdegradowany?
|