Szanowny Panie Premierze.
Byłem niedawno uczestnikiem wycieczki zwiedzającej niemiecki obóz zagłady KL Auschwitz. Wycieczka składała się młodzieży z kilku krajów. Młodzi ludzie nieśli w rękach swoje flagi narodowe lub byli owinięci w chusty w barwach narodowych. Wśród uczestników najwięcej było młodzieży z Izraela oraz ze Szwajcarii, ale też kilku innych krajów. Wycieczka oprowadzana była przez panią przewodnik, która miał zawieszony na szyi identyfikator Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, zatem była reprezentantem państwa polskiego. Wśród uczestników byli również obecni organizatorzy lub opiekunowie wycieczki, którzy byli jednocześnie tłumaczami oraz ochrona, prawdopodobnie z Mosadu.
Wskazując na druty kolczaste i budki strażnicze, pani przewodnik rozpoczęła wykład na temat osób pełniących straż w obozie, ich liczebności, warunkach życia, ich rodzinach itp. Podczas wykładu cały czas mówiła o SS-manach. Jeden z młodych ludzi zapytał jakiej narodowości byli owi SS-mani będący obozowymi strażnikami. Wówczas pani przewodnik odpowiedziała, że „SS była to „formacja wojskowa, którą organizowali naziści z młodych ludzi, których dzięki nazistowskiej propagandzie rekrutowano do specjalnych wojskowych szkół, gdzie poddawano ich straszliwej indoktrynacji, czy wręcz „praniu mózgu”, wpajano im nienawiść do Żydów, oraz poddawano gruntownemu przeszkoleniu wojskowemu”.
Młody człowiek całkiem przytomnie zauważył, że pani przewodnik nie odpowiedziała na jego pytanie, dlatego nalegał na uzyskanie odpowiedzi jakie owi SS-mani byli narodowości. Pani przewodnik ponownie zgrabnie ominęła pytanie odpowiadając, iż „naziści prowadzili swoją straszliwą propagandę w całej Europie, kierując ją w szczególności do młodych europejczyków i wielu z nich udało się im oszukać i poddać tej indoktrynacji. Dlatego w SS służyli ludzie z wielu krajów Europy – Belgowie, Francuzi, Holendrzy, Hiszpanie, Węgrzy, Ukraińcy, Łotysze itp.”. Nie powiedziała, że w SS służyli Niemcy.
Ponieważ oburzyła mnie taka odpowiedź, podszedłem do pani przewodnik i zwróciłem jej uwagę, że pominęła Niemców. Poprosiłem bardzo grzecznie, żeby podała ten prosty fakt do wiadomości uczestników wycieczki oraz fakt, że niemieckim SS-manom wpajano nienawiść również do innych grup etnicznych, narodowych lub społecznych – np. do Polaków, Cyganów, niepełnosprawnych, czy homoseksualistów.
Pani przewodnik zareagowała gwałtownie. Najpierw poinformowała mnie, żebym się nie wtrącał, bo to ona jest przewodnikiem i historykiem, a ponadto będzie mówić to, co sama uważa za stosowne i jak zechce to powie, że w SS służyli tylko Polacy. Następnie zaczęła głośno mówić do całej wycieczki, że jest to antysemicki napad na Żydów z wycieczki.
Zostałem otoczony przez izraelskich ochroniarzy i oddzielony od młodzieży. Wezwano policję. Pani przewodnik oskarżyła mnie wobec policjantów, że napadłem na uczestników wycieczki, wygłaszając przy tym obraźliwe, antysemickie hasła. Na szczęście policjanci wysłuchali również mojej wersji zdarzeń i byli tak samo jak ja oburzeni jej zachowaniem. Odmówili przyjęcia zawiadomienia o popełnieniu przeze mnie przestępstwa.
Moim zdaniem istnieje ścisły związek takich incydentów jak ten przeze mnie opisany, a obecnym kryzysem polsko – żydowskim i falą antypolskich zachowań na całym świecie.
Zwracam się zatem do Pana Premiera z pytaniem dlaczego polskie państwo tworzy i finansuje muzea budujące i rozpowszechniające na cały świat kłamstwo o ”polskich obozach koncentracyjnych”? Muzea, które goszczą co roku setki tysięcy zwiedzających z całego świata i w swoim przekazie ukrywają męczeństwo Polaków oraz zbrodnie Niemców, a tym samym informują zwięxających o wszechobecnym polskim antysemityzmie oraz o odpowiedzialności państwa i narodu polskiego za wymordowanie europejskich Żydów. To za pieniądze polskich podatników zakłamywane jest prawda, że nigdy podczas II Wojny Światowej nie było „polskich obozów koncentracyjnych” czy „polskich obozów śmierci”, że większość europejskich Żydów wymordowanych przez Niemców to byli obywatele polscy, a gdyby nie pomoc Polaków i państwa polskiego nie byłoby Izraela, bo nie miałby go kto zamieszkiwać.
W obliczu trwającego od kilku tygodni kryzysu międzynarodowego, dziwimy się, że naród żydowski doświadczony przez Niemców w tak straszliwy sposób podczas ostatniej wojny światowej opowiada dziś, że sprawcami ich nieszczęść byli Polacy. Skąd to zdziwienie? Przecież młodzi Żydzi z całego świata, uzyskaną w swoich ojczystych krajach wiedzę, że to Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust, konfrontowali podczas pobytu w Polsce w naszych państwowych muzeach. I co w nich zobaczyli? Polskie obozy śmierci, w których nasi ojcowie służący w oddziałach SS kierowani wrodzonym antysemityzmem wymordowali swoich żydowskich sąsiadów i wymordowali Żydów ze wszystkich krajów Europy (być może przy nieznacznym i niechętnym udziale Niemców).
Trudno oczekiwać, by zwiedzający muzeum w Auschwitz polemizowali z Polakami, którzy sami, w swoich państwowych muzeach, przedstawiają się jako odpowiedzialni za zagładę Żydów, jako kaci, a nie ofiary. Zwiedzałem dwie tego rodzaju placówki, które są w całości finansowane z pieniędzy publicznych państwowych i samorządowych), a zostały oddane w zarządzanie tzw. organizacjom pozarządowym. Pierwszą jest oczywiście Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
W jaki sposób od kilkudziesięciu lat organizowane są tam wycieczki żydowskiej młodzieży z całego świata można było się przekonać z filmu „Defamation”, nakręconego w 2009 roku przez Yoava Shamira. Dzieci, które już wcześniej na lekcjach historii dowiadywały się o „współudziale i winie” Polaków za zagładę Żydów, przed przyjazdem do Polski ostrzegane są przez organizatorów wycieczek i pracowników służb specjalnych, że przyjeżdżają do kraju im wrogiego. Na miejscu w Polsce wprowadza się psychozę strachu, wmawia się im, że są otoczone przez bardzo wrogich ludzi, że oddalenie od grupy to pewna śmierć z rąk polskich neonazistów. Opowiada, że jedyny sposób na przeżycie i ratunek dla uczestników wycieczek to ochrona agentów izraelskich służb specjalnych i ścisłe przestrzeganie wydawanych przez nich nakazów i zakazów. M.in. zakazu rozmowy i jakiegokolwiek samodzielnego kontaktu z miejscową ludnością, zakazu oddalania się od grupy, zakazu opuszczania pokoi hotelowych, czy otwierania w pokojach hotelowych okien lub drzwi. Bo wtargnąć mogą polscy antysemici i natychmiast wymordować wszystkich Żydów, jak to robią od setek lat.
Tak psychicznie sterroryzowana młodzież przywożona jest następnie do obozu w którym zgładzono jej przodków. W obozie mogą zobaczyć i przeczytać na licznych planszach informacyjnych jak wyglądała olbrzymia machina śmierci, która stworzona została na polskiej ziemi dla ich żydowskiego narodu. Gdziekolwiek się rozejrzą, z opisów oraz wyjaśnień swoich tłumaczy dowiadują się, że wszystkie te okropności przygotowali SS-mani, naziści lub hitlerowcy. Tablice takie prawie zawsze informują w trzech językach (po polsku, angielsku i hebrajsku), że:
• Budka chroniąca przed złymi warunkami atmosferycznymi esesmana odpowiedzialnego za kierowanie apelem i odbieranie meldunków o stanie liczbowym więźniów.
• Znajdujesz się w budynku w którym esesmani zamordowali tysiące ludzi. Uszanuj ich cierpienie i pamięć o nich. Zachowaj ciszę.
• W tym bloku znajduje się część mienia zrabowanego przez SS ofiarom Auschwitz, znalezionego po wyzwoleniu obozu.
• Pamięci mężczyzn, kobiet i dzieci, ofiar nazistowskiego ludobójstwa. W tym miejscu znajdują się ich popioły. Niech spoczywają w pokoju.
Setki takich tablic przekonuję zwiedzających, że sprawcami zagłady Żydów byli SS-mani lub szerzej naziści. Celowe niedopowiedzenie narodowości tych SS-manów (nazistów) daje oczywiste skojarzenie, choćby ze względu na umiejscowienie obozu, że byli to Polacy. Jeżeli ktoś miałby jakiekolwiek wątpliwości co do polskiej narodowości SS-manów, to rozwiewają je na pewno „wyjaśnienia” przewodników oraz organizatorów zwiedzania KL Auschwitz przez młodzież z całego świata.
To samo dzieje się z informacjami o ofiarach. W ogóle nie podaje się do wiadomości liczbę obywateli polskich zamkniętych i zamordowanych w obozie. Władze muzeum ukrywają prawdę historyczną, o tym że:
• KL Auschwitz utworzono w roku 1940 dla Polaków w związku z rosnącą lawinowo falą terroru niemieckiego i masowymi aresztowaniami Polaków. W latach 1940 – 1942 więźniami obozu byli prawie wyłącznie polscy katolicy . Dopiero od 1942 roku obóz stał się jednym z ośrodków ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej i zaczęli tu trafiać Żydzi z większości krajów okupowanej przez Niemców Europy.
• wśród 1 100 000 Żydów deportowanych do obozu ponad 300 000 byli to Polacy wyznania mojżeszowego,
• ok. 150 000 byli to Polacy - katolicy i prawosławni
• organizatorami obozu i strażnikami byli Niemcy (słowo Niemcy zostało właściwie na terenie muzeum KL Auschwitz całkowicie wymazane z publicznego obiegu i zastąpione słowami SS-mani lub naziści, którym w domyśle przypisano narodowość polską)
• polscy katolicy ratowali swoich rodaków wyznania mojżeszowego (polskich żydów) przed niemiecką machiną śmierci, ukrywając wielu z nich i udzielając im wszelkiej pomocy, a jakakolwiek pomoc Żydowi zagrożona była i karana przez Niemców śmiercią osoby udzielającej pomocy i jego rodziny; karę śmierci stosowali Niemcy wyłącznie na okupowanych terenach Polski,
• istniało polskie państwo podziemne, które przez cały okres wojny walczyło z nazistowskimi Niemcami, organizowało walkę zbroj z niemieckim okupantem, walkę organizowano nawet na terenie KL Auschwitz; państwo to w każdy możliwy sposób pomagało polskim i europejskim Żydom.
Zwracam również uwagę Pana Premiera na sposób w jaki wszechobecne, trójjęzyczne tablice informują zwiedzających o narodowości ofiar zamordowanych w obozie. Są to napisy typu:
• Główne miejsca – getta, obozy przejściowe i więzienia, z których deportowano Żydów i więźniów innych narodowości do KL Auschwitz.
• Od 26 marca 1942 roku do połowy sierpnia 1942 roku w blokach 1 – 10 mieścił się obóz dla więźniarek. Oddzielone one były od obozu męskiego wysokim murem. Umieszczono tu około 17 000 Żydówek i nie-Żydówek, przywiezionych z Niemiec i krajów okupowanych….”
Tablice informacyjne ukrywają narodowości, podają jedynie, że ofiarami były osoby narodowości żydowskiej oraz innych narodowości. Oburzamy się na przemilczanie przez komunistów tysięcy polskich ofiar , gdy tymczasem w wolnej Polsce informacje 120 000 Polaków zamordowanych przez Niemców w KL Auschwitz w polskim muzeum wyrugowano, ukryto, nazywając ich zbiorczo nie–Żydami lub więźniami innych narodowości .
To samo dzieje się podczas oficjalnych obchodów dnia wyzwolenia obozu. Organizatorzy tego wielkiego, międzynarodowego święta całkowicie pomijają polskich więźniów, przedstawiając światu jedynie ich żydowskich współbraci. Polska organizacja zrzeszająca byłych więźniów KL Auschwitz-Birkenau i ich rodziny, przez wiele miesięcy walczyła o prawo do obecności na tegorocznych uroczystościach swoich członków – byłych więźniów obozu i ich krewnych. Po wielomiesięcznej batalii otrzymali zaproszenia jedynie dla… trzech osób. Jak poinformowała przewodnicząca organizacji, przekazanie tych zaproszeń obwarowano zakazem wnoszenia polskich flag i jakichkolwiek symboli narodowych. Flagi izraelskie wnoszone są bez ograniczeń. Zakazywanie przez władze polskiego, państwowego muzeum używania na oficjalnych, międzynarodowych uroczystościach biało-czerwonych flag RP i zakazywanie byłym więźniom obozu ujawniania swojej polskiej narodowości, przy wszechobecnym eksponowaniu flag Izraela i żydowskich więźniów obozu kwalifikuje się już do podjęcia działań nie tylko przez podlegle Panu Premierowi ministerstwo, ale i przez prokuraturę.
Kilka lat temu były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss powiedział w programie polskiej telewizji, że w Auschwitz powinno się stworzyć z byłego niemieckiego obozu światowe centrum informujące o prawdziwej historii II wojny światowej, kierowany do międzynarodowej społeczności swoisty „University of Auschwitz”.
Szanowny Panie Premierze posłuchajmy tego starego, madrego Żyda. To doświadczony człowiek, który rozumie świat. Oraz wspaniały Polak.. Niech polska, prawdziwa narracja o tych strasznych czasach kształtuje żydowską młodzież z całego świata, niech Polska stworzy ten światowy „uniwersytet” pozostawiając w rękach Pana Premiera i ministerstwa, którym Pan kieruje dobór treści tam nauczanych.
Nie wymagałoby to prawie żadnych nakładów finansowych. Co najwyżej zmianę opowiadanej przez muzeum, kłamliwej narracji (być może związanej ze zmianą obecnych władz muzeum); wymianę tych nieszczęsnych tablic informacyjnych i obowiązkowe dodanie do nowych tablic informacji pisanej również w języku sprawców zagłady – czyli w języku niemieckim. zmianę adresu placówki z ulicy Więźniów Oświęcimia na np. Al. Rotmistrza Witolda Pileckiego; otwarcie się na współpracę z polską młodzieżą, polskimi patriotami i organizacjami pozarządowymi chcącymi przekazywać światu prawdę i oddanie im (szczególnie tym młodym) misji stworzenia prawdziwego cyfrowego KL Auschwitz czy organizowania spektakularnych wydarzeń naukowych lub kulturalnych.
Szanowny Panie Premierze, dlaczego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie zamówiło na przykład u znanego w świecie artysty (niestety zabrakło już nieodżałowanej Magdaleny Abakanowicz) dzieła obrazującego jaką liczbę obywateli z poszczególnych państw europejskich wymordowali Niemcy podczas II wojny światowej? Taka artystyczna mogłaby stanąć w miejscu, które stało się już ikoną popkultury – w słynnej bramie obozowej z niemieckim napisem „Arbeit macht frei”. Codziennie miliony ludzi na całym świecie, szukający zdjęć albo informacji o historii II wojny światowej lub po prostu interesujących się sztuką, dowiadywałoby się z tak jednoznacznego przekazu czym był niemiecki nazizm i jaki naród poniósł z jego rąk największą ofiarę. Taka instalacja mogła by stać się ikoną KL Auschwitz, prawdy o Holokauście, niemieckich zbrodniach oraz ich polskich i żydowskich ofiarach.
Analogicznie wygląda sytuacja mieszczącego się w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jak pokazuje trwający od kilku tygodni kryzys stosunków polsko – żydowskich, muzeum POLIN nie realizuje celów do jakich zostało powołane. Misją tego muzeum miało być przedstawienie 1000 lat dziejów polskich Żydów w sposób rzetelny i kompleksowy, m.in. wyjaśniający zakłamywane przez media na całym świecie fakty z historii XX wieku. Niestety, jak widać po ostatnich wydarzeniach i rozpętanej w świecie histerii, muzeum nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Zasadne jest zadać pytania:
• Dlaczego przed muzeum nie stoi pomnik poświęcony pamięci setkom tysięcy polskich obywateli zaangażowanych w ratowanie Żydów przed zagładą?
• Dlaczego w sposób wysoce niewystarczający przedstawiane są zaangażowanie polskiego państwa podziemnego i Polaków w ratowanie Żydów oaz olbrzymia cena tej pomocy składającą się z życia naszych rodaków. pomordowanych wraz z rodzinami przez niemieckiego okupanta?
• Dlaczego muzeum POLIN nie reklamuje innych instytucji zajmujących się historią polskich Żydów takich jak Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej czy Kaplica Pamięci Polaków Ratujących Żydów w Toruniu?
• I pytanie do władz Warszawy: dlaczego dotąd nie zmieniono adresu tej placówki muzealnej np. na Plac Jana Karskiego, Witolda Pileckiego, Henryka Sławika albo Ireny Sendlerowej, czy na Skwer Rodziny Ulmów, Baranków, Obuchniewiczów, Deców, Skoczylasów, Kosiorów czy Kowalskich?
Jak podały media, w czasie gdy kończono budowę muzeum POLIN zostało wystawione na sprzedaż mieszkanie w Warszawie, w którym polska katolicka rodzina ukrywała w specjalnych pomieszczeniach rodzinę polskich żydów. Mieszkanie miało całkowicie zachowane, oryginalne wyposażenie – łącznie z pomieszczeniami służącymi za kryjówkę i szafą, która była zamaskowanym wejściem do schowka. Właściciel mieszkania chciał je odsprzedać po cenie rynkowej i zwrócił się z tym zarówno do dyrekcji muzeum jak i do pani prezydent m. st. Warszawy. Nikt nie chciał z nim rozmawiać, Mieszkanie zostało sprzedane na wolnym rynku i nowy właściciel podczas kapitalnego remontu usunął całą instalację. Zaniechanie dyrekcji muzeum i władz Warszawy doprowadziły do bezpowrotnej utraty tego bezcennego świadectwa historii. W muzeum POLIN pieczołowicie odtworzono wiele pomieszczeń, mieszkań, lokali użyteczności publicznej związanej z historią polskich Żydów, a nawet całych ulic. Dlaczego nie odtworzono jednej z tysięcy kryjówek, w których Polacy ukrywali Żydów? Dlaczego nie odtworzono tego małego mieszkania, w którym czteroosobowa rodzina ukrywała trzyosobową rodzinę swoich żydowskich sąsiadów? A w nim stolik z czterema talerzami na których leżałyby dzienne, głodowe racje żywnościowe 4 osobowej rodziny mieszkającej po aryjskiej stronie okupowanej Warszawy, a obok ten sam stolik z 7 talerzami na których rozłożono i tak już głodowe racje 4 osobowej rodziny dzielącej się tymi strzępkami jedzenia ze swoimi żydowskimi podopiecznymi. Takie dwa stoliki w muzeum POLIN opowiedziałoby prawdziwą historię polskiego narodu podzielonego i wyniszczonego przez Niemców szybciej , pełniej i mocniej niż tysiące listów, sprostowań i not pisanych przez urzędników Pańskiego ministerstwa.
Co stoi na przeszkodzie, żeby w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN dawano jako dodatek do biletu dzienną rację żywnościową polskiego dziecka znajdującego się po aryjskiej stronie okupowanej Polski? Na pakiecie tym widniałoby ostrzeżenie wynikające z wprowadzonego przez Niemców prawa, że przekazanie jakiemukolwiek Żydowi całości lub części tego jedzenia skutkować będzie śmiercią osoby dzielącej się z Żydem oraz jej całej rodziny. Co stoi na przeszkodzie, żeby każdego odwiedzającego poproszono, by przez jeden dzień tą racją żywnościową sam się żywił albo jeszcze lepiej karmił nią swoje dziecko. I żeby po takim dniu odpowiedział na pytanie: czy widząc powolną śmierć głodową swojego dziecka znalazłby w sobie tyle heroizmu, by codziennie zabierać mu połowę jedzenia i karmić nim swoich żydowskich współbraci?
Z wyrazami szacunku i wielką nadzieją na szybkie działanie
|