Postanowiłem na starość stać się bogatym człowiekiem, a co tam będę sobie żydził, pomyślałem i zarządziłem sobie samemu w myśl porzekadła: kazał pan zrobił sam – i jak pomyślałem tak zrobiłem. Na samym początku ustaliłem listę priorytetów na której zamieściłem wszystkie za i przeciw i jak już doszedłem do jej analizowania czy lepiej, czyli bardziej opłacalne, jest wzięcie nadgodzin, czy poszukanie lepiej płatnej pracy doszedłem do smutnej konkluzji, że aby być w połowie obrzydliwie bogatym, jak dajmy na to pan Rysio z Gdyni, to – niestety – zabraknie mi nie tylko tego jednego jedynego życia, ale zabraknie co najmniej jeszcze tylu ile ma kot przy założeniu rzecz jasna jak nie wiem co, że fuchę w tych przyszłych życiach będę dziedziczył niczym oligarchowie przy jakiejś spółce z udziałem skarbu państwa; bo państwo, drodzy państwo, nawet kiedy biedne jak jasna cholera, to i tak zawsze ma trochę grosza, który można w cudowny sposób przytulić: otrzymać, albo/i pozyskać nawet bez wiedzy samego zainteresowanego, czyli rzeczonego państwa – bez tego ani rusz.
Kiedy już się uporałem z dylematem natury moralnej i doszedłem do konkluzji jedynie słusznej, że żadna praca nie hańbi tak bardzo jak praca w pełnym wymiarze godzin z nadgodzinami i zleceniami włącznie i kiedy doszło do mnie, że liczenie na oferowaną kilkanaście razy dziennie wygraną w Lotto też nie wchodzi w rachubę, że spadek owszem, ale jeśli już to jedynie libido i ciśnienia, przypomniałem sobie – co za szczęśliwe zrządzenie losu – że pośród setek książek leży sobie dość spora kolekcja akcji.
Uf. Jednak mogę być bogaty, łubu dubu du i nie koniecznie muszę ciężko pracować – wystarczy pomyśleć. Wszak myślenie ma przyszłość.
Wyciągnąłem stertę kolekcji – patrz foto – akcji i starannie je przeglądałem odkładając na bok te, które są troszkę za daleko od… od polskiego skarbu państwa.
W tym miejscu przyznaję się bez bicia, że gdyby nie Komisja Jakiego, że gdybym zupełnie przypadkiem nie obejrzał materiału pani Gargas, to za chińskiego boga nie wpadłbym na taki pomysł, aby za sprawą kilku akcji stać się kamienicznikowskim posiadaczem i obszarnikiem ziemskim tak obrzydliwie bogatym, że nawet służby potrafią być miłe, żeby nie powiedzieć usłużne. W końcu nie darmo mają wpisane „służby”, a jak dodamy do tego przymiotnik „specjalne” to jak nie mają służyć skoro wynika to wprost z takiego a nie innego zapisu.
Meksyk za daleko, Rumunia – e tam, lepiej nie: pamiętam co zrobili z Nicolae Ceaușescu i jego rodziną, a zresztą mają dość swoich speców od cyganienia. Belgia też nie, Francja? Też nie – nie bo nie. I wreszcie. Mam! Mam to co myślę, że będzie super dobre i super łatwe.
Język polski znam dobrze, prawo całkiem nieźle, a jeśli się zdarzy, że czegoś nie będę wiedział, to od czego jest Internet z wszystkowiedzącym dr Google i ciocią Wikipedią prawda, a kiedy, dajmy na to zdarzyłoby się, że doktorek i ciotunia jednak mają jakąś lukę w temacie przymusowego wykupu akcji akcjonariuszy mniejszościowych, to w ostateczności poradzę się jakiegoś adwokata lub innego złodzieja w temacie:
Jak zamienić papier posiadający li tylko wartość historyczną/kolekcjonerską w dokument uprawniający do przejęcia własności?
Wyklikałem sobie w okienku przeglądarki internetowej nazwę interesującej mnie spółki: Wielkie Piece i Zakłady Ostrowieckich i zostałem przeniesiony na stronę towarzystwa przyjaciół zabytków:
http://madein.waw.pl/wola/index.php?option=com_content&view=article&id=77&Itemid=97
Na innej stronie dowiedziałem się jaką faktyczną wartość numizmatyczną mają takie lub/i podobne dokumenty i precjoza. Oto pierwszy z brzegu wynik: https://numimarket.pl/spolka-akcyjna-wielkich-piecow-i-zakladow-ostrowieckich-25-zl_300588
No cóż, pomyślałem sobie, zabytku to ja raczej nie udźwignę i nie chcę – sam lubię zabytki więc szacunek do nich mam. Zatem temat Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich zamknięty.
Trudno. Ale mam przecież z setkę innych akcji. Jednak coś mi nie dawało spokoju, jakaś wewnętrzna siła, czy może bardziej intuicja kazały mi zajrzeć głębiej. Nie tam gdzie każdy zagląda lecz tam, gdzie „ukryte” są dane wszystkich spółek. Ta sama intuicja podpowiadała mi, że specjaliści idący na całość mogli reaktywować tę spółkę. Poszedłem szlakiem specjalistów od dzikiej reprywatyzacji i… i natrafiłem…
Ustanowione w RP prawo przypomina to prawo jakie się wykluwało na początku tworzenia Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nie będę tego tematu rozwijał albowiem moje teksty kieruję głównie do Czytelnika, któremu myślenie nie sprawia większego trudu, a wiedza nie jest oparta jedynie na „wartościach” przekazywanych za pośrednictwem srebrnego ekranu i kolorowej prasy papierowej, która oprócz tego, że wartości dodanej nie posiada żadnej, to nie nadaje się nawet do palenia w piecu, że o podtarciu mniej szlachetnej części ciała już nie wspomnę.
Pokuszę się jedynie o powielenie słów obecnego (jeszcze/wciąż) ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro, że naprawa/reforma sądownictwa jest tak potrzebna jak (dajmy na to) powietrze karpiom wrzuconym do pojemników tuż po świętach pierwszolistopadowych, aby je ogłuszyć zabić i zjeść. Wiem, troszkę poszedłem na skróty, ale po co owijać w bawełnę. Ważne, że ten minister i prokurator generalny zarazem ma misję i chce mu się działać – chwała mu za to.
Wymiar Sprawiedliwości w RP robi to samo z każdym swoim „przeciwnikiem” – zabiera powietrze, ogłusza i jeśli trzeba zabija.
Reasumując wątek ustroju władzy sądowniczej, a tym samym państwa, przypomina on bardziej Dziki Zachód, na którym sądy były wynajmowane w większości przez opryszków. Jeśli się mylę co do trafności opisu i zbyt delikatnego porównania, to proszę mi wybaczyć, gdyż równie dobrze dla większej precyzji opisu mógłbym stwierdzić, że: władza sądownicza w Polsce oparta jest na dobrze sprawdzonych metodach i filarach stalinizmu, które zostały przywiezione na radzieckich czołgach w 1944. I tutaj potrzeba działania jest niezbędna aby ten stan rzeczy wreszcie raz na zawsze zmienić i domknąć temat reformy całego systemu wymiaru sprawiedliwości.
(…)
Jeśli komuś wydaje się, że siedmiomilowe buty w bajce Jana Brzechwy, to li tylko forma literacka, której zadaniem jest przeniesienie młodego Czytelnika w krainę baśni, i „siedmiomilówki” tylko tam mogą z powodzeniem funkcjonować, to (do)powiem, że istnieje jeszcze ciekawszy przymiotnik, który funkcjonuje nie w bajkach lecz w rzeczywistości w obiegu prawnym jako stumilionowe części grosza.
Jeśli kogoś może dziwić wielkość rzędu stumilowej części grosza, że niby komu i na co taka jest potrzebna, to już podsuwam pod sam nos ową, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać niedowiarkom, niedorzeczność, która nabiera sensu tylko wtedy, kiedy rzecz idzie o tzw. „przymusowy wykup akcji”:
/Zarząd Spółki ogłasza, że cena wykupu akcji podlegających wykupowi na podstawie uchwały nr 10 Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Spółki z dnia 2 listopada 2015 r. została ustalona przez biegłego dr. R. M., wybranego w tym celu mocą uchwały nr 11 Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Spółki z dnia 2 listopada 2015 r., na kwotę 0,0156318532 zł (słownie: jeden cały grosz i pięćdziesiąt sześć milionów trzysta osiemnaście tysięcy pięćset trzydzieści dwie stumilionowych części grosza) za każdą akcję./
Tyle tylko, że w/w fragment co do określania „wartości akcji” uchwalony przez Zarząd posłużył mi jako przykład gdyż sama wrocławska spółka, póki co, mnie nie interesuje.
Mnie interesuje spółka, której akcje SERJA B. posiadam i które natchnęły mnie aby stać się obrzydliwie bogatym jak wspomniany Rysio z Gdyni: Spółka Akcyjna Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich.
Zadam pytanie za jedną stumilową część grosza: Kto i kiedy przywrócił życie Spółce Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich, która została postawiona w stan likwidacji 4 grudnia 2015 w Warszawie w kancelarii Piotra S. ?
Warto w tym miejscu dodać smaczku. Kurator zwołując nadzwyczajne walne zgromadzenie mające w programie:
1. Otwarcie obrad.
2. Wybór Przewodniczącego, zatwierdzenie porządku obrad oraz stwierdzenie prawomocności.
3. Postawienie Spółki w stan likwidacji i powołanie likwidatorów.
4. Zamknięcie posiedzenia.
potrzebuje niespełna dwóch kwadransów aby rzecz się dokonała i nosiła wszelkie prawne aspekty formalne i prawne. A co ciekawe w tej samej kancelarii i tego samego dnia (4 grudnia 2015) w czasie nie krótszym niż półtorej godziny postawiono w stan likwidacji co najmniej trzy różne spółki. Ciekawa historia.
To nie jest tak, że temat „dzikiej reprywatyzacji” jest nowy, że nie miał miejsca wcześniej. Ten proceder nielegalnego, bo tak trzeba nazwać zuchwałą kradzież kamienic, domów, terenów wywalając ludzi wprost na ulicę lub na śmietnik , nabywania praw własności zaczął działać następnego dnia po tzw. transformacji ustrojowej na zasadzie prawa „co nie jest zabronione jest dozwolone”. Temat przejęcia na własność czego się zechce kwitł w głowach urzędników, władzy tak administracyjnej jak sądowniczej, ustawodawczej i wykonawczej, że o wyspecjalizowanych w hochsztaplerce niebieskich ptakach nie wspomnę już na kilka lat przed 1989 rokiem. A jeśli do tego dodamy: negatywnie zweryfikowanych milicjantów, esbeków i cwane kuny z WSI, to gdzie miał wylądować obywatel posiadający bez-czynszowe prawo najmu?
„KRS musi też o każdej próbie wpisania korporacji zawiązanej przed 1 września 1939 r. informować prokuratora, który ją prześwietli. Będzie posiadać prawo wnioskować o uchylenie uchwał walnego, jeżeli już będą one np. godzić w interesy wspólników lub osób trzecich. Prokurator będzie miał też możliwość sprawdzenia {spółek|firm|korporacji|firm/spółek/korporacji|firm/działalności jednoosobowych/przedsiębiorstw|firm (przedsiębiorstw, działalności jednoosobowych, spółek)} już zarejestrowanych w KRS.”
Skoro na indeksie, który w dalszej części artykułu zamieszczę, znajduje się interesująca nas Spółka Akcyjna Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckichto można przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że mamy do czynienia z trefnisiem, który prawo umieścił w tym samym miejscu gdzie ma zapisane wszystkie dowcipy i żarty. Tylko co na te żarty mają do powiedzenia odpowiednie rzeczowo służby i instytucje? Trudno założyć, ale wykluczyć jednoznacznie też nie można, że kryją/współpracują z wesołkami, którzy ot tak sobie z papierów jakie kupili na pchlim targu lub od kolekcjonerów uczynili główne źródło dochodu. Tutaj posłużę się cytatem Leszka Koziorowskiego:
Chichotem historii byłoby, gdyby odszkodowania trafiały do osób, które kupiły papiery kolekcjonerskie, nie zaś prawa finansowe z nimi powiązane, a obecnie próbują de facto wyłudzić odszkodowania z pominięciem realnie skrzywdzonych przedwojennych akcjonariuszy.
Na podstawie różnych danych w tym tych ustalonych przez: Gazeta Warszawska, Komisja Jakiego i kilku innych źródeł dowiadujemy się właśnie, że chichot historii ma miejsce, przybiera na sile i oby nie przerodził się w histerię i nie „umarł śmiercią naturalną” w jakiejś zaprzyjaźnionej psychuszce dla osób szczególnie objętych wszelkimi przywilejami i chronionymi szczególnymi prawami na zasadzie prawa dla równiejszych.
Teraz pozwolę sobie zamieścić „indeks”, o którym wspomniałem wcześniej przy okazji zapytania kto i kiedy „obudził” interesującą nas spółkę by pogrzebać ją, tzn. postawić w stan likwidacji czwartego dnia grudnia 2015 roku:
Oto co kryły w sobie skrzynie przesłanie w 1968 r. z USA.
Znajdowały się tam akcje {spółek|firm|korporacji|firm/spółek/korporacji|firm/działalności jednoosobowych/przedsiębiorstw|firm (przedsiębiorstw, działalności jednoosobowych, spółek)}: Giesche, Stowarzyszenie Mechaników Polskich z Ameryki, Lilpop, Rau iLowenstein, Bank Polski, Galicyjskie Towarzystwo Naftowe „Galicja”, Fabryka Czekolady „Plutos”, Zakłady Hohenlohego Sp. Akcyjna Wełnowiec, Tomaszowska Fabryka Sztucznego Jedwabiu, Towarzystwo Zakładów Przędzalni Bawełny, Tkalni i Blacharni „Zawiercie”, Warszawsko-Ryska Fabryka Wyrobów Gumowych „Rygawar”, Zjednoczone Browary Warszawskie Haberbusch i Schiele, Warszawskie Towarzystwo Fabryk Cukru, Cukrownia i Rafineria „Kalisz”, Spółka Akcyjna Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich, Bank Kwilecki, Potocki i S-ka, Spółka Akcyjna H. Cegielski, Wspólnota Interesów Górniczo-Hutniczych, Jaworznickie Komunalne Kopalnie Węgla, Sierszańskie Zakłady Górnicze, Polskie Zakłady Chemiczne „Nitrat”, Fabryki Cementu „Szczakowa”, Towarzystwa Przemysłu Chemiczno-Farmaceutycznego d. Magister Klawe w Warszawie, Carl Schaff & Co., Thonet- Mundus Polskie Fabryki Mebli Giętych, Gnaszyńska Manufaktura, Przędzalnia i Tkalnia Juty i Lnu „Warta”, Fabryka Wyrobów Sukiennych Ch. Rubin w Tomaszowie Maz.
Ten artykuł jest zaledwie marnym pyłkiem zebranym z końca szpilki tematu „dzikiej reprywatyzacji”, który chciałem pokazać w formie i treści lżejszej niźli na to zasługuje. Tylko, aby go zrozumieć Czytelnik musiałby zgłębić kilka tysięcy stron dokumentów, przejrzeć archiwa i zapoznać się ze stenogramami instytucji, agencji i służb odpowiadających za bezpieczeństwo wewnętrzne Polski, przejrzeć rejestry spółek i ich migrację od czasu powołania lub/i reaktywowania, zmiany nazw i numerów. Tyle tego, że nawet ci specjaliści od wyłuskiwania grochu mogli się pogubić no i się troszkę pogubili. Trzeba by wrócić do lat głębokiej „komuny”, a potem przejść przez okres transformacji i uważnie przyjrzeć się roli poszczególnych służb, ugrupowań politycznych, stowarzyszeń instytucji i fundacji oraz poszczególnym politykom.
Istniały pewne zabiegi określonych grup nacisku o wykup prawa tylko i wyłącznie na podstawie papierów kolekcjonerskich. Jednak w Sejmie w 2009 oceniono „legalności decyzji nacjonalizacyjnej, że roszczenia powiązane z upaństwowieniem majątku spółki/spółek zostały zaspokojone na podstawie umowy między rządami Polski i USA z 1960 r. Ministerstwo Gospodarki naliczyło ponad 100 reaktywowanych przedwojennych spółek. Wymiar finansowy ich roszczeń znacznie przekraczała 100 mld złotych, czyli ponad jedną trzecią rocznych wydatków państwa.”
Drugie pytanie, tym razem za dwie stumilowe grosza. Gdzie byli i co robili funkcjonariusze właściwych służb, że prze prawie dekadę nie zdołano zatrzymać procederu zamiany wartości kolekcjonerskiej na wartość prawa wykupu, procederu który zaczął swą wyniszczającą działalność tuż po transformacji ustrojowej z PRL na RP. Pierwszą ofiarą tych niecnych procedur padł Kraków, gdzie przejęto kamienice tak znaczącej wartości, że trudno je do dziś wycenić. Ten proceder dotyczył większości polskich miast bez względu na ich wielkość i położenie.
Kilka przydatnych linków:
Przymusowy wykup akcji zdaniem SN https://prawainwestora.pl/2017/02/21/sn-o-przymusowym-wykupie-akcji/
Likwidacja trzech spółek w półtorej godziny. Dostęp do źródeł został zablokowany – element nie został odnaleziony (HTTP / 1.0404) co oznacza, że ktoś albo zablokował te dane dla celów prowadzonego postępowania, albo – co gorsza ktoś „wyjął” zawartość dla innych celów, np. zatarcia śladów?
http://www.krs-online.com.pl/msig-4851-17547.html
http://www.krs-online.com.pl/msig-4851-17546.html
http://www.krs-online.com.pl/msig-4851-17545.html
Linki potwierdzające likwidację w/w spółek ze strony imsig:
https://www.imsig.pl/pozycja/2015/220/17547,Sp%C3%B3%C5%82ka_Akcyjna_Wielkich_Piec%C3%B3w_i_Zak%C5%82ad%C3%B3w_Ostrowieckich
https://www.imsig.pl/pozycja/2015/220/17548,Zak%C5%82ady_Mechaniczne_BORMANN%2C_SZWEDE_I_S-KA_Sp%C3%B3%C5%82ka_Akcyjna
https://www.imsig.pl/pozycja/2015/220/17546,Warszawskie_Towarzystwo_Fabryk_Wyrob%C3%B3w_Metalowych_i_Emaliowanych_WULKAN_Sp%C3%B3%C5%82ka_Akcyjna
|