Jako człowiek kultury nieuchronnie kontaktuję się z osobami o żydowskim pochodzeniu.
Druga Rzeczpospolita wchłonęła cała różnorodność kulturową zamieszkujących tu nacji, a spolonizowani Żydzi stanowili największą i najbardziej twórczą grupę.
Po Drugiej wojnie światowej - stalinowscy oprawcy chcieli wykorzystać spolonizowanych Żydów - do wprowadzania dyktatury umysłów, a więc "rządu dusz" nad Narodem Polskim.
Większość artystów żydowskiego pochodzenia - nie poszła na taką współpracę i ci - którzy przeżyli wojnę - pozostali za granicą.
Z Żydami wiernymi polskiemu honorowi - stalinowscy bandyci się nie patyczkowali i mordowali ich tak samo - jak Polaków.
Wyjątek stanowił Julian Tuwim, który dał się omotać komunistom, a po powrocie do Polski - został haniebnie wykorzystany w stalinowskiej propagandzie.
Ale jego nagła śmierć w 1953 roku budzi pytania: czy przypadkiem nie przejrzał na oczy?
Szacunek do wybitnych artystów żydowskiego pochodzenia powodował, że piętnując stalinowską zarazę zawsze starałem się rozdzielać te dwie grupy postaw.
Nie było to jednak takie proste - bo język polski nie zawiera odpowiednich określeń.
Z tego powodu przyjąłem na koniec najprostsze i najbardziej adekwatne określenie na zbirów żydowskiego pochodzenia - określając ich słowem "żydohołota".
Z tym określeniem zgodził się już niejeden przyzwoity Żyd.
Osiem lat temu rządy w Polsce objęła Platforma Obywatelska i z dnia na dzień doświadczaliśmy bardzo wątpliwych moralnie i kryminogennych postępków tego Rządu, które w oparciu o przesłanki zewnętrzne - nazwałem
"neostalinizmem" .
Szczególnie wyraźny był on w polityce kulturalnej Bogdana Zdrojewskiego i Małgorzaty Omilanowskiej.
Mieliśmy więc nawrót do bolszewickich "kongresów kultury", walkę z Kościołem i nieustanny atak na fundamentalne aksjomaty polskości. Odsunięci zostali WSZYSCY polscy artyści, a w ich miejsce wprowadzono poststalinowskie politruki, które młodemu pokoleniu wpajały wszelkie przejawy dewiacji, a patriotyzm nazywały "faszyzmem".
Nie rozwodząc się nad szczegółami tych zachowań, pozwolę sobie teraz przywołać osobę Joanny Szczepkowskiej.
Tej aktorki, która 26 lat temu miała odwagę powiedzieć w telewizji, że zakończył się właśnie komunizm.
Dziś pani Joanna dostrzega ówczesną swoją naiwność i płaci wysoką cenę - za odwagę mówienia prawdy.
Powiedziała kiedyś, że prawdą jest iż
w świecie teatru rządzi lobby homoseksualne.
Z tego powodu zaatakowana została z każdej strony.
"Zbrodnię" powiedzenia prawdy o sytuacji w teatrze, przyrównano nawet do "negacji holokaustu" i tak traktowano Szczepkowską.
Sytuacja ta doskonale potwierdza moje powyższe stwierdzenie, że żydohołota wykańcza nawet Żydów wiernych aksjomatom moralnym.
Joanna Szczepkowska przyznała kiedyś, że jej Babka była żydówką.
Za odwagę mówienia prawdy spotkała się ze zmasowanym atakiem na swoją osobę i blokadą wszystkich jej inicjatyw twórczych.
W jednym z wywiadów podała przykład: jak w miejsce artystów wprowadzono neostalinowskie politruki.
W jej teatrze stworzono program edukacji teatralnej. Ale prowadzenie zajęć nie zlecono ŻADNEMU aktorowi - bądź reżyserowi, lecz agresywnym aktywistkom Krytyki Politycznej w osobach Kazimiery Szczuki i Magdaleny Środy.
Kilkanaście lat temu zamieszczony został w Internecie dokument nazywany "Tajny referat Jakuba Bermana".
Zapewne nielicznym - niezorientowanym przypomnę, że Jakub Berman był zbrodniarzem stalinowskim, który był jednocześnie odpowiedzialny za zdławienie polskiej kultury.
Oto zapis jego przemówienia:
http://bronislaw-bartoszewski.blog.onet.pl/2007/10/15/tajny-referat-jakuba-bermana/
Ponieważ ZAWSZE sprawdzam wiarygodność przedstawionych mi dokumentów - to nie znalazłem żadnego bezpośredniego dowodu na prawdziwość tego zapisu.
Ale historia pozostawiła nam po stokroć pełniejszy - dowód pośredni.
Otóż WSZYSTKO - co było zapisane w tym dokumencie - zostało dokonane w sferze publicznej powojennej Polski.
Wszystkie - najważniejsze stanowiska decyzyjne w stalinowskiej Polsce - obsadzone zostały przez żydowskich "komunistów".
Pozwolę sobie bardzo wyraźnie podkreślić, że stanowiska te opanowali nie Żydzi - jako nacja, ale ludzie nazywający siebie "komunistami" - choć wcześniej należeli do faszystowskiej organizacji żydowskiej Poalej Syjon.
Jeżeli Rząd Beaty Szydło dokona rzetelnego remanentu stanu Państwa Polskiego w końcu 2015 roku - to nieuchronnie dowiedzie, że w kwestii obsady stanowisk w życiu publicznym - mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją - jaka została opisana w dokumencie nazywanym "Tajny referat Bermana".
Wszystkie nominacje platformowego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Bogdana Zdrojewskiego - obejmowały TYLKO ludzi powiązanych z tak zwaną Krytyką Polityczną.
Dzisiaj nie wystarczy tych ludzi wymienić.
Zacząć trzeba od ujawnienia haniebnej polityki Platformy Obywatelskiej, dokładnego podania nazwisk i metod zawłaszczenia polskiej kultury - przez zdegenerowanych poststalinowskich zbirów.
Rozliczyć należy przede wszystkim wszystkie przestępstwa korupcji dokonane przez Sławomira Sierakowskiego.
W przeciwnym wypadku doświadczymy tego - co miało miejsce po 1956 roku - gdy stalinowskie zbiry ukryły się w różnorakich instytucjach rządowych, by po latach powrócić w nowym przebraniu.