Ponieważ większość ludzkości nigdy nie przeskoczy najniższego poziomu wiedzy informatycznej, a z drugiej strony istnieje potrzeba przyspieszania procedur korzystania z komputera - mamy do czynienia transkrypcją kodu maszyny cyfrowej - na zrozumiałe dla przeciętnego człowieka pojęcia. W ten sposób powstały pierwsze "okna" na monitorach komputera.
A dziś - szczytem takieigo myślenia - jest Windows 8 - adresowany do ludzi wyjątkowo nierozgarniętych.
W informatyce działania takie nazywa się "tworzeniem przyjaznego środowiska".
Nie jest to w cywilizacji nic nowego, albowiem od zarania historii cywilizacji istnieje pojęcie "dobra i zła".
A w cywilizacjach wywodzących sie z judaizmu stworzono w tym celu postać "szatana", który ma być inspiratorem wszelkiego zła.
Szatan jest więc odpowiednikiem "przyjaznego intelektualnie" systemu pojmowania życia.
Jest więc wirtualna interpretacją zjawisk uważanych za złe.
A ponieważ znaczna część ludzkości - nie odeszła zbyt daleko od dziczy - to podział na "dobro i zło" realizowany jest na płaszczyźnie : my i oni.
Najlepszym tego przykładem są lewackie środowiska w Polsce, które programowo zakładają, ze wszystko - co jest związane z wiarą - jest złem.
Dlatego z taką zaciekłością atakują, która publicznie wskazała granicę polityki i wiary.
Już zdążono mnie oskarżyć, że zawróciła mi w głowie, bo uznałem - że jest o niebo lepszą kandydatką na Prezydenta - od Komorowskiego.
Usłyszałem wczoraj opinię, którą zinterpretuję następującymi słowami:
"od Komorowskiego - każdy kandydat jest lepszy".
Ale lewacy bezwzględnie atakują Ogórek za to, że nie czyni z religii wroga dla tak zwanej "lewicy" - czyli postkomunistów.
Religia była bowiem u zarania dziejów zbiorem praw - regulujących nasze życie.
Ich wypełnienie obwarowano autorytetem wirtualnej postaci - "Boga". A gdy autorytet nie starczał - to sięgnięto po groźby "kary boskiej".
W ciągu dwóch tysięcy lat istnienia Chrześcijaństwa - przyciągnęło ono ku sobie całą ... różnorakich zachowań.
Są wśród nich wspaniałe przejawy humanizmu, ale też tragiczne rozdziały wojen religijnych.
Chrześcijaństwo jest dziś niczym wielki hipermarket - w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Pod hipermarketami często przesiadywały pijaczki, które spożywały zakupione w nich - najtańsze alkohole - naciągając przy okazji kupujących - na drobne.
Ale nikt - przy zdrowych zmysłach - nie powie, że hipermarkety są melinami alkoholików.
Natomiast lewacy chcą widzieć w Kościele samo zło.
Czynią tak dlatego, że chcą ponownie przejąć w społeczeństwie opiniotwórczą rolę Kościoła.
Dlatego postępują zgodnie z prostackim aksjomatem: "my jesteśmy dobrzy, a źli są oni".
Te słowa poddaję też pod przemyślenia niektórych działaczy katolickich - którzy w tym względzie upodobnili się do lewaków.
Ja natomiast staram się wytyczyć "granicę dobra i zła" - przyjmując za podstawę cały dorobek cywilizacji.
I z tego względu intelektualne pokonuję czasem "ziemię niczyją", by zapoznać się z bieżącą strategią przeciwstawnych stron.
Moje bardzo krytyczne wypowiedzi - na temat antypolskich i antyreligijnych prowokacji platformowego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - są dobrze znane. Więc nie ma potrzeby wyjaśniać, że jestem zaciekłym wrogiem patologii wprowadzanych w życie publiczne.
Nie ze wszystkimi protestami się jednak zgadzam. Nie zgadzam się z ostrym potępieniem filmu "Ida". Mam mu nieco do zarzucenia, ale nie aż tyle - ile najgorliwsi krytycy.
W ten sposób wytaczam swoją granicę kultury i pilnuję się zawsze, by nie zabierać głosu w tematach mi nieznanych.
Raz jednak pozwoliłem sobie na na wyrażenie opinii - w oparciu o krytyczną analizę wielu publikacji prasowych.
I jak sie okazał - dałem sie oszukać, bo cała polskojęzyczna prasa podawała tylko część faktów.
W artykule "Jeszcze raz w sprawie Nergala" - wyraziłem opinię, że każdy artysta ma prawo do kreacji artystycznej - nawet przedstawiającej szatana.
h
http://zaprasza.net/a.php?article_id=32809
W związku z czym uznałem, że Nergal miał prawo do do takiego spektaklu.
Ale dopiero po ogłoszeniu wyroku uniewinniającego - media podały - co przy okazji spektaklu Nergal powiedział.
A to całkowicie zmienia sytuację.
Sprawa Nergala powinna być przestrogą dla pseudoartystów - poszukujących w wulgaryzmach szansy na "zaistnienie w mediach".
Niechby i Sąd warunkowo odstąpił od wymierzenia kary, ale uznał sam fakt złamania reguł panujących w społeczeństwie.
Tak sie jednak nie stało, więc polski Sąd po raz kolejny przesunął "granicę dobra i zła".
Pozostaje tylko nadzieja, że uciążliwość procedury sądowej zniechęci przyszłych naśladowców Nergala.
Ale każdy myślący człowiek musi sobie zdawać sprawę z faktu, że od 1945 roku - w tym Kraju nie ma żadnej granicy pomiędzy dobrem, a złem.
Niczym meble - przestawia się aksjomaty kultury - bo wraz z wymordowaniem polskiej inteligencji - wytrzebili bolszewicy z Narodu Polskiego godność i honor, a tak zwana "elita władzy" - nigdy ich nie posiadała.