Marzec 2015 roku. Sąd okręgowy dla Krakowa Podgórza.
Prosta sprawa spadkowa. Trzeba tylko uznać testament za ważny.
Na rozprawę czeka 7 osób, jednak Sędzia się nie pojawia.
Po pół godziny część uczestników sprawy idzie do sekretariatu Sądu z pytaniem: czy rozprawa się odbędzie.
Sekretariat zamknięty na głucho.
Po godzinie idę znowu do sekretariatu. Tym razem jest w nim jakaś kobieta.
Na pytanie: czy rozprawa się odbędzie: odpowiada, że "nic nie wie".
Dużo po ponad godzinie pojawia się Sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka. Mocno śmierdzi papierosami.
Po odczytaniu testamentu oddaje głos
tylko jednej z uczestniczek postępowania, a ta twierdzi, że "testatorka była niepoczytalna".
Dagmara Pawełczyk-Woicka zamyka sprawę sądową.
Później, przez półtora roku usiłuje znaleźć dowody na fakt niepoczytalności testatorki.
W aktach sprawy gromadzi pomówienie dwóch z ośmiu uczestniczek postępowania -
nie informując o ich treści ŻADNEGO z pozostałych uczestników postępowania.
Ściąga dokumentację medyczną od .... internisty by dowieść, że testatorka była niepoczytalna.
Zatrudniony rzeczoznawca stwierdza, że w tych dokumentach nie ma żadnego dowodu.
W związku z czym Pawełczyk-Woicka przekazuje rzeczoznawcy - nieznane innym uczestnikom postępowania pomówienia dwóch uczestniczek postępowania.
Rzeczoznawca tworzy nową opinię stwierdzając, że "co prawda w dokumentacji medycznej nie ma żadnych dowodów na zaburzenia psychiczne testatorki - to na podstawie pism dwóch uczestniczek postępowania przyjmuje, że "takie zaburzenia wystąpiły w bliżej nieokreślonym okresie".
W tym, momencie Pawełczyk-Woicka zostaje awansowana przez Zbigniewa Ziobro do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Nie będę się rozpisywał o sprawie, która
nie zakończy się nawet za dziesięć lat, bo tak założyła BANDA PRZESTĘPCÓW nazywanych Sędziami
Przypomniałem sobie jednak, że gdy w marcu 2015 roku czekaliśmy na rozprawę sądową, to jedna z uczestniczek postępowania siedziała spokojnie - gdy my irytowaliśmy się ponad godzinnym opóźnieniem.
I dlatego - przyjmując wszystkie znane dowody przyjąć musiałem, że SPRAWA BYŁA UKARTOWANA WSPÓLNIE Z SĘDZIĄ Pawełczyk-Woicką.
Z tego powodu nie dziwi mnie informacja - którą wczoraj przeczytałem w mediach:
"Prezes Dagmara Pawełczyk-Woicka po raz kolejny odwołała Zgromadzenie Sędziów w przeddzień wyznaczonego terminu. Zrobiła to "bez istotnych powodów". Sędziowie nie dali za wygraną i zebrali się na korytarzu.
Krakowscy sędziowie mieli się spotkać na zgromadzeniu. Zamierzali przyjąć uchwały krytykujące prezes Sądu Okręgowego Dagmarę Pawełczyk-Woicką. Została ona mianowana na to stanowisko z polecenia Zbigniewa Ziobry. Mieli wezwać ją, żeby ustąpiła z tej funkcji. Sędziowie chcieli także podjąć uchwały dotyczące KRS oraz wybrać kandydatów na rzecznika dyscyplinarnego."
https://wiadomosci.wp.pl/prezes-sadu-okregowego-w-krakowie-odwolala-zgromadzenie-sedziow-bo-chcieli-poprosic-ja-o-rezygnacje-6252521747056769a
Przecież to są
sprawdzone metody działania Pawełczyk Woickiej, nie dopuścić do do głosu, rozprawy, spotkania.
O protestujących mam podobne zdanie - jak o samej Woickiej, bo miałem NIESTETY z niektórymi z nich styczność.
Dlatego porównanie, że "bydło się wzajemnie zadeptuje" uważam za najbliższe temu - co się dzieje w Sądzie okręgowym w Krakowie.
Cała ta sprawa daje prawdziwy obraz "reformy Wymiaru Prawa" realizowanej przez Zbigniewa Ziobro.