ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

SPALENIE STATUTÓW KALISKICH - Wojciech Olszański i Marcin Osadowski 
13 listopad 2021     
Jak łapać dzikie świnie? 
5 maj 2020      Ryszard Kulczyński
Kultura kreowana przez cieciów 
7 marzec 2010      Artur Łoboda
Zamiast hurtem wsadzić ich do więzień 
4 marzec 2017      Artur Łoboda
Lettera di protesta contro gli hitleriani dell’UE 
19 styczeń 2016      Artur Łoboda
Przed Twym Obrazem  
7 wrzesień 2017      Paweł Ziółkowski
Słowom naszym ... 
20 czerwiec 2016      Artur Łoboda
Wyrok na Piotra Semkę 
3 kwiecień 2021     
Każdy może zabić w sobie Żyda  
11 kwiecień 2009      Izrael Szamir
Prawdziwe oblicze wicepremiera Piotra Glińskiego, albo całego PiS 
13 kwiecień 2016      Artur Łoboda
Deklaracja Paryska
Europa, w jaką wierzymy
 
10 październik 2017     
Skandynawski kraj był testem dla sceptyków blokowania, ale ten zwrot pokazuje nam niebezpieczeństwo zaakceptowania jakiejkolwiek części tej narracji 
21 listopad 2021     
Za to winien być kryminał! 
9 lipiec 2020     
"Ostatnie pokolenie" 
27 kwiecień 2024      Artur Łoboda
Robert Bąkiewicz o odkryciu dr Anny Mandreli dotyczącym działaczy ONR 
4 luty 2019      Alina
Izba Poselska najwyższą władzą w Polsce od 1501 do 1791 roku 
14 sierpień 2011      Iwo Cyprian Pogonowski
"Ty jesteś niezaszczepiony, ty jesteś problemem!". - Losy osób zaszczepionych 
9 grudzień 2023     
Eksperyment ze szczepieniami: ile zgonów jest etycznie uzasadnionych? 
8 marzec 2021     
Handel Złotymi Zębami w Obozie w Sachsenhausen pod Berlinem 
11 styczeń 2011      Iwo Cyprian Pogonowski
Znalezione w Telemagazynie wieści o J. Pochanke i M. Stuhrze 
13 lipiec 2020      Alina

 
 

Jak Niemcy rozgrywają Polskę

Nadzorca Bundeswehry, niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen wywołała burzę, oznajmiając 2 listopada w znanym programie niemieckiej rządowej telewizji ZDF Maybritt Illner, że niemiecki rząd musi wspierać ruch oporu w Polsce („Ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce musimy wspierać”). Von der Leyen zwracała się do siedzących naprzeciwko niej liderów partii, które chcą stworzyć z CDU/CSU rządową koalicję, do Cema Özdemira z Partii Zielonych i Christiana Lindnera z FDP, którzy jej przytakiwali ze zrozumieniem. Rok po nieudanym ciamajdanie w Warszawie mamy do czynienia z niespotykaną w Unii Europejskiej ingerencją w wewnętrzne sprawy europejskiego sąsiada.

Powrót do przeszłości

Po upadku muru berlińskiego mieliśmy wejść w błogi okres miłości i braterstwa w Europie. Szybko okazało się, że czym bardziej świat się zmienia, tym bardziej jest taki sam. RFN przystąpiła szybko do przejęcia NRD (reunifikacji), a następnie stolicę połączonych Niemiec równie szybko przeniesiono z bukolicznego Bonn do pruskiego Berlina. Zaczęło się odbudowywanie Reichstagu, polerowanie Bramy Brandenburskiej, remont byłego Ministerstwa Lotnictwa III Rzeszy i budowa Kanzleramtu (siedziby kanclerza). Tak jakby lata 1945–1991 były tylko nieznaczącą krótką przerwą w historii Wielkich Niemiec. Niewątpliwie alianci ponoszą winę za wydanie lekkomyślnej zgody na przeniesienie stolicy Niemiec z powrotem do Berlina. Bonn było miastem łagodnym, cywilizowanym, z winnicami nieopodal, położonym w katolickiej Nadrenii-Westfalii, blisko innych dużych europejskich miast. Berlin ze swoimi gruzami, pustymi polami w środku miasta i mroczną historią absolutnie nie nadawał się na stolicę nowoczesnych Niemiec, namaszczonych na lidera nowej pokojowej Unii Europejskiej. O ile Bonn idealnie pasowało geograficznie do francusko-niemieckiego motoru Unii, to powrót niemieckich polityków do Berlina przypomniał im na nowo o nieograniczonych możliwościach, jakie oferuje Lebensraum na wschodzie. O utraconych terenach i o ich historycznej konkurencji z Rosją o dominację Europy Środkowej, a w pierwszym rzędzie krnąbrnej Polski.

Lenno niemieckie

Wszystko było poukładane po myśli Berlina, dopóki Polską rządziły potulne ekipy, które oczekiwały tylko na poklepanie po plecach. Pierwsze 25 lat tzw. naszej wolności przyzwyczaiły Niemców do łatwej i taniej kontroli terenu nad Wisłą. Partia CDU prowadziła Platformę Obywatelską, a SPD lewicę. Donald Tusk jako premier RP dostawał co rok jakiś medal lub nagrodę pieniężną, Radosław Sikorski wygłaszał płomienne przemówienia w Berlinie, apelując do Niemców o leadership, prowadzenie Europy (tzw. hołd berliński), Władysław Bartoszewski obcmokiwał pojednanie, a Lech Wałęsa głosił wprost, że Polska i Niemcy powinny się połączyć. Polska była grzecznym politycznym satelitą Berlina, tanią montownią dla niemieckiej gospodarki i rynkiem zbytu na niemieckie produkty, w tym stare czołgi Leopard 2A, które zawalały magazyny Bundeswehry. Niemieckie konglomeraty przejęły lwią część polskiego rynku prasy, a Bundeswehra umieściła swoje pionki w Szczecinie w ramach tzw. Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego, który zastąpił wcześniejszy niemiecki korpus LANDJUT (jednostka niemiecko-duńska) działający w latach 1961–1999.

Raj utracony

No, ale zdarzyło się nieszczęście, które zachwiało odgórnie ustaloną miłością i braterstwem pomiędzy sąsiadami znad Odry. Wybory w Polsce w 2015 r. wygrał nie ten, kto powinien wygrywać w starannie ustawionej demokracji, czyli PiS. Napięcia zaczęły się od przepychanek osobowych. Kiedy ambasador RP przy Unii Europejskiej (a wcześniej w Berlinie) Marek Prawda został odwołany, to Niemcy posadzili go w Biurze Komisji Europejskiej w Warszawie. Tak się szczęśliwie składa, że dobra znajoma Marka Prawdy z czasów studiów w NRD, Cornelia Pieper, jest konsulem generalnym Niemiec w Gdańsku. Potem Niemcy strasznie oburzali się na reformę Trybunału Konstytucyjnego i sądownictwa. I wściekli się, kiedy rząd PiS odmówił przyjęcia 12 tys. muzułmańskich migrantów. Działo się to w czasach, kiedy Berlin trząsł całą Unią Europejską, wtedy ówczesny francuski prezydent Hollande dreptał potulnie za Angelą Merkel na unijnych szczytach i był pogardliwie nazywany przez Marine Le Pen (cytat) „wicekonsulem na Francję”.

Każda akcja wywołuje reakcję. Od czasu wyborczej wygranej PiS byliśmy więc świadkami festiwalu oczerniania rządu PiS w niemieckich mediach, instrukcji niemieckich wydawców dla polskich dziennikarzy, jak mają pisać o rządzie PiS, i groźnych pomruków niemieckich polityków. Wachlarz podjętych działań rozciągał się od złośliwych karykatur Jarosława Kaczyńskiego na karnawałowych defiladach w Kolonii do równie karnawałowego ciamajdanu w Warszawie w grudniu ubiegłego roku.

Jak Polska śmie się stawiać?

Myśleliśmy, że niemiecki rząd, zajęty swoimi własnymi problemami po wrześniowych wyborach (wciąż nie ma nowej koalicji), pofolgował sobie trochę w atakowaniu Polski. Wypowiedź von der Leyen obudziła nas z naiwnej drzemki. Dlaczego von der Leyen (nazywana rezerwową kanclerz Niemiec) rzuciła hasło wspierana ruchu oporu w Polsce podczas telewizyjnej dyskusji z liderami partii FDP i Zielonych, którzy są potencjalnymi koalicjantami rządowymi CDU/CSU? Chlapnięcie językiem, poniesienie emocjami czy wyrachowany test?

Ursula von der Leyen jest od urodzenia częścią niemieckiej elity, która rządzi krajem, jej ojciec był przez 14 lat premierem landu Dolnej Saksonii. Leyen pełni nieprzerwanie od 2005 r. funkcje ministerialne w rządzie Merkel. Wcześniej była ministrem w rządzie Dolnej Saksonii, kiedy premierem tego rządu był Christian Wulff. To ważny detal, ponieważ kiedy Christian Wulff został prezydentem Niemiec w 2010 r., zaczął agitować na rzecz islamu w Niemczech, wygłaszając słynne zdanie „Islam jest częścią Niemiec” („Islam gehört zu Deutschland”). Projekt islamizacji Niemczech był przygotowywany na długo przed słynnym zaproszeniem migrantów do Niemczech przez Merkel w 2015 r. Według niemieckiej prasy von der Leyen już w 2014 r. przyjęła pod swój dach syryjskiego migranta. Nic dziwnego, że odmowa polskiego rządu wejścia w niemiecki projekt systematycznej islamizacji Europy musiała wywołać u Leyen szok i niedowierzanie. Jak Polska śmie się stawiać?

Wszczęcie dyskusji o niemieckich reparacjach wojennych dla Polski nie poprawiło sytuacji. A rozpad niemieckiej wielkiej koalicji po wrześniowych wyborach i wejście AfD do Bundestagu wywołało wśród niemieckiej elity od dawna nieznane poczucie bezsilności i bezradności. Publiczny atak na Polskę przeprowadzony 2 listopada przez minister von der Leyen był więc owocem narastających frustracji wśród berlińskiej elity. Nic tak nie buduje wewnętrznego wsparcia jak wspólny zewnętrzny wróg. Adolf Hitler to dobrze rozumiał.

Oporniki Bundeswehry

Czy Berlin ma praktyczne możliwości wykreowania i wsparcia ruchu oporu w Polsce? Niestety ma. Niemiecki rząd ma dużo pieniędzy (nadwyżki budżetowe) i posiada w Polsce co najmniej cztery kanały wpływu: szeroką sieć niemieckich mediów (prasa regionalna, krajowa oraz internet), sieć niemieckich fundacji kształtujących opinię publiczną, kanały partyjne wspierające polskich polityków opozycji, takich jak np. Grzegorz Schetyna (CDU), Ryszard Petru (FDP), Robert Biedroń (SPD) i strumień finansowy dla polskich fundacji, stowarzyszeń, samorządów i prywatnych szkół wyższych. Mniejszym kanałem wpływu jest bezpośrednie niemieckie rządowe wsparcie dla Luteranów w Polsce oraz dla tzw. mniejszości niemieckiej, cokolwiek ona znaczy.

Oprócz tego Niemcy mają rozbudowany wywiad cywilny i wojskowy, który dba o ekonomiczne i polityczne interesy Berlina. Już parę miesięcy temu zwróciłem uwagę na pracownika departamentu politycznego Ambasady Niemiec w Warszawie Marca Gutekunsta, specjalistę od outsourcingu kampanii wyborczych. Marco Gutekunst spędził wcześniej jako student semestr na Uniwersytecie Koźmińskiego w Warszawie, potem obronił w Niemczech doktorat z outsourcingu kampanii wyborczych, został przyjęty do akademii niemieckiego MSZ i po krótkich stażach szkoleniowych w innych departamentach powrócił do Warszawy od razu na stanowisku nr 2 w departamencie politycznym. Kiedy zacząłem się interesować bliżej Gutekunstem, jego nazwisko znikło ze strony internetowej ambasady, a kiedy opublikowałem jego zdjęcie wzięte z jego publicznego profilu na Facebooku, Gutekunst zaskarżył to i Twitter zablokował moje konto. W międzyczasie konto Gutekunsta na Facebooku znikło.

W odróżnieniu od Niemców polski rząd nie ma żadnych kanałów wpływów w Niemczech. Co prawda, Polacy stanowią największą mniejszość narodową w Niemczech w kategorii posiadaczy podwójnych paszportów, ale są obywatelami drugiej klasy, bez znaczenia politycznego. Z Niemiec docierają do nas tylko wiadomości o zabieraniu polskich dzieci rodzinom przez niemiecki Jugendamt lub o możliwym zabraniu kościoła polskiej wspólnocie katolickiej. Merkel już składa życzenia noworoczne po arabsku, składać ich po polsku nie potrzebuje, bo Polacy w Niemczech są niewidoczni. Do tego jeszcze istniejąca sieć polskiej dyplomacji została przetrzebiona przez Radosława Sikorskiego, który z uporem maniaka dopiął swego i sprzedał historyczny budynek konsulatu RP w Kolonii, zamieniając go na anonimowe pomieszczenia w biurowcu w coraz niebezpieczniejszej części miasta. A działka pod budowę nowej polskiej ambasady w Berlinie na prestiżowej alei Unter den Linden od dekad porasta trawą. Tak jakby ktoś uzgodnił z Berlinem, że Polska w Niemczech będzie przysłowiową myszą pod miotłą.

Historia przypomina nam, że Niemcy mają doświadczenie w rozgrywaniu przeciwników. Wysłanie Lenina pociągiem do Rosji spowodowało rozwiązanie kwestii rosyjskiej w końcówce I wojny światowej, a jednostronne uznanie niepodległości Słowenii rozpoczęło proces rozpadu Jugosławii. Dzisiaj, oprócz kanałów wpływów w Polsce, Berlin dysponuje propagandowym narzędziem kontrolowanej przez Niemców Unii Europejskiej, w której w ramach hasła „obrona europejskich wartości” można w teorii zrobić wszystko. Niemcy mają swoich ludzi na kluczowych pozycjach w brukselskiej biurokracji, aż po gabinet Jeana-Claude’a Junckera, którym kieruje członek partii CDU Martin Selmayr.

Wymachiwanie hasłem „obrony europejskich wartości” już było wielokrotnie używane w ostrych unijnych atakach na polski rząd. Na szczęście dla nas unijna armia nie istnieje. Słowa niemieckiej minister obrony i nadzorcy Bundeswehry, wypowiedziane 2 listopada, nie są przypadkowe. Von der Leyen od 12 lat funkcjonuje w rządzie Merkel, ma więc głęboką wiedzę o niemieckich planach i strategii na Polskę, szczególnie po dojściu do władzy PiS. Ten atak został przeprowadzony na użytek niemieckiej widowni i szefów dwóch partii siedzących naprzeciwko Leyen w studiu. Prawdopodobnie Leyen nie spodziewała się, że jej słowa zostaną dostrzeżone w Polsce. Na pewno nie wyłowiłyby je kontrolowane niemieckie media lub polskie media mainstreamu. Ale w dobie technologii i internetu słowa minister Leyen zostały dostrzeżone przez internautów i w ciągu 24 godzin wywołały burzę w Polsce, wraz z reakcjami MON i MSZ.

Wyjmowanie z kontekstu

Wkrótce potem ruszyła kampania odkręcania słów minister Leyen przez Ambasadę Niemiec w Warszawie, niemiecki MON, rządową „Deutsche Welle”. Szybko ustalono linię obrony, która wytrzymała dwie doby: „Słowa minister Leyen zostały wyjęte z kontekstu i częściowo zmienione”. Drugą linią frontu obrony było stwierdzenie w komunikatach „Deutsche Welle”, że (cytat): „Na platformach społecznościowych rozgorzała dyskusja na ten temat, głównie mało rzeczowa i obraźliwa. Wynikało z niej, że komentatorzy nie mają pojęcia, o co chodzi, nie znają języka niemieckiego, nie słuchali dyskusji i wyławiali z kolportowanych tekstów to, co im pasowało. Podsycano uprzedzenia i niechęć do Niemiec, twierdząc wręcz, że »Niemcy chcą z powrotem swoje ziemie wschodnie«”. Czyli po prostu zwalono winę na głupich Polaków, którzy nie rozumieją niemieckiego, nie znają kontekstu, a do tego jeszcze są pełnymi uprzedzeń ksenofobami.

Ruszył też front obrony słów minister Leyen w Polsce. Specjaliści od językoznawstwa przekonywali, że Leyen nie mówiła o wspieraniu „ruchu oporu”, tylko o wspieraniu „oporu”, co miało być okolicznością łagodzącą. W języku niemieckim słowo „opór” (Widerstand) w ustach polityków kojarzy się od razu z Widerstand gegen den Nazionalsozialismus, czyli z ruchem oporu przeciwko faszyzmowi. Mało tego, w języku niemieckim istnieje odrębne pojęcie Passiver Widerstand, czyli „opór pasywny” (jaki na przykład stawiali strajkujący niemieccy robotnicy w czasie francuskiej okupacji Ruhrgebietu w 1923 r.). Skoro istnieje wyodrębniona definicja Passiver Widerstand, jasne jest, że przez prostą opozycję definicja Widerstand oznacza opór aktywny, ruch.

Bardziej komicznych analiz słów minister Leyen dostarczył na antenie TVN24 niemiecki korespondent Radia Zet Wojciech Hernes. Zaczął od tłumaczenia, że był to tylko prywatny pogląd minister Leyen, potem przekabacił „ruch oporu” na „opieranie się trendom”, a na koniec stwierdził, że nic się nie stało, bo tak właściwie to minister Leyen nawet „nie jest ministrem”, bo „nie ma nowego rządu”. Radiu Zet gratuluję korespondenta. Do akcji wkroczył też były korespondent „Wyborczej” w Berlinie Bartosz Wieliński, wyjaśniając, że minister Leyen nie powiedziała tego, co powiedziała, a z czasem, kiedy sytuacja stała się beznadziejna, zakrzyknął w rozpaczy na Twitterze (cytat): „Czy faktycznie jest o co się awanturować?”.

Ruch oporu w Polsce wspierany przez nadzorcę Bundeswehry to bardzo poważna sprawa. Ale kabaretowa kampania odkręcania słów minister von der Leyen warta jest sama w sobie pracy magisterskiej z dziennikarstwa, ba, może nawet pracy doktorskiej. Żyjemy niestety w ciekawych, ale też czasami wesołych czasach.
6 grudzień 2017

Stanislas Balcerac  

  

Komentarze

 

JAK SWIAT SWIATEM NI MOZE NIEMIASZEK POLAKOWI BYC BRATEMMM,NI MOZE I JUZ ..
NIEMIASZKOW PRAC KTO W BOGA WIERZY
KIEMLICZE
NIEMIASZKOW INO PRAC..PRAC ..PRAC..JAK NIE DZIS TO PRZYNAJMNIEJ PSYCHOLI MCIAREWITZOW
PRZESTROIC NA NIENAWISC ZE WSCHODU NA ZACH ...NA JUTRO ..
TEZ PSYCHOL WEUS

2017-12-06
wues

 

A przedstawmy taką hipotezę.
Amerykanie (wojsko) w Polsce nie są po to, aby bronić wschodniej flanki NATO, a po to, by bronić zachodniej flanki WNP.
Dalej, Korea Północna nie zamiaruje walczyć z USA, a jedynie przejść pod jej kuratelę.
Może w Europie odbywa się proces wdrażania ochrony Rosji, jako podmiotu, który przyjmie na siebie, jako pierwszy ciosy z Chin?
Zdarzenia zdają się nabierać tempa.
Rewolta na półwyspie i w Arabii Saudyjskiej, deklaracja Trumpa o przeniesieniu ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy, impas parlamentarny w Niemczech, Brexit i obecne perturbacje w naszej Ojczyźnie, wskazują, że następuje eskalacja zdarzeń.
Myślę, że postępuje rozłam na linii Rosja - Niemcy, niezależnie od tego, kto w tych państwach sprawuje rzeczywistą władzę.



2017-12-07
Magellan

 

Bardzo karkołomna teza.
Ale. Na tym świecie wszystko jest możliwe.

2017-12-07
Artur Łoboda

  

Archiwum

Czy dojdzie do kompromitacji społeczności międzynarodowej - rezolucja nr 1442
luty 25, 2003
IAR
Tajne Loty CIA do Lotnisk w Europie
grudzień 7, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Izrael Szamir "PaRDeS – studium Kabały" - Rozdział 12
kwiecień 21, 2006
Tłumaczył: Roman Łukasiak
Sejm: oklaski dla francuskiego ministra rolnictwa
lipiec 26, 2002
IAR
Dla biednych nawiedzonych i poszkodowanych nie nadążających za nauką i postępem
sierpień 4, 2005
Gregory Akko
Akt oskarżenia w sprawie śląskiej afery korupcyjnej
czerwiec 28, 2002
PAP
Hegemonia dolara?
grudzień 16, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Ucieczka od świadomości klęski
grudzień 4, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Gwałt na służbie
grudzień 20, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Chiny wygrały z USA w... kasynie
luty 28, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Ciekawostka - wojna z Irakiem była nielegalna
czerwiec 3, 2003
przesłała Elżbieta
Kto z miasta uczynił zadupie?
luty 6, 2006
Miedziaki z Polskiej Miedzi
wrzesień 11, 2002
MARIUSZ URBANEK
Polskich zł ciąg dalszy
sierpień 8, 2005
Mirosław Naleziński, Gdynia
Nowy Prezes NIKu
maj 26, 2007
kazikop
Niemcy o faux pas minister Fotygi
lipiec 7, 2006
PAP
Nie przestrzegali przed Balcerowiczem, Bieleckim, Buzkiem
marzec 15, 2004
PAP
UB-ek odsiedzi karę?
sierpień 19, 2005
PAp
Świat bez kretynów
październik 21, 2008
Marek Olżyński
Kołodko studzi zadowolenie
grudzień 14, 2002
PAP
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media