ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę  
14 maj 2015      Jadwiga Lepieszo
Aforyzmy 10 Zygmunt Jan Prusiński  
2 sierpień 2022      Zygmunt Jan Prusiński
Zbóje pogrzebowi 
2 listopad 2014      www.polskawalczaca.com
SZEŚCIOLATKI DO PRACY, WŁADZA NA BEZROBOCIE, INWALIDZI DO URN! 
8 grudzień 2013      Ewa Englert-Sanakiewicz
Debata, której nie będzie 
13 maj 2015      Artur Łoboda
Wizyta Einsteina u Noblisty Alberta Michelsona 
5 maj 2014      Iwo Cyprian Pogonowski
Krzyżu Chrystusa  
25 marzec 2016     
"Nadciśnienie, miażdżyca, alergie, astma - czy na pewno do końca życia?" 
9 grudzień 2018      Alina
Zapowiedź na najbliższy czas 
7 wrzesień 2020     
MORDERCA! 
1 styczeń 2021     
Senat zatwierdza szeroko zakrojone sankcje wobec Iranu. Izrael i USA odbywają największe (utajnione) manewry w historii 
31 październik 2009      Rebel
MARSZ ROTMISTRZA PILECKIEGO I ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH BRZEG, 13 MAJA 2012  
8 maj 2012      Dorota Kuśmierzak
Sto kilkadziesiąt pytań do p. prezydenta A. Dudy i p. premier B. Szydło oraz do władz PiS-u (V)  
15 październik 2016      Jerzy Robert Nowak
Podatkowy bolszewizm 
18 lipiec 2019     
MSZ na "właściwym miejscu"  
3 maj 2017      Artur Łoboda
Kilka przemyśleń związanych z egzekucją w Charlie Hebdo 
9 styczeń 2015      Artur Łoboda
"Jeśli oglądasz TV już oddałeś im duszę"  
18 sierpień 2020     
Z historii choroby Lekarki w wieku średnim /z teki Teatru ESSE/ 
22 styczeń 2014      /-/Ewa Englert-Sanakiewicz
Lucyna Kulińska i Agnieszka Piwar o współczesności Ukrainy 
20 kwiecień 2018      eMisjaTv
„Złote Serca” A Nie „Złote Żniwa” 
15 wrzesień 2011      Iwo Cyprian Pogonowski

 
 

Kolejna śmiertelna ofiara banksterów

Pochodził z Kalwarii Zebrzydowskiej, z rodziny stolarzy, producentów mebli. Prowadził salon meblowy w Krakowie, przy ul. K. Wyki, choć, kiedy się poznaliśmy, była to już właściwie końcówka egzystencji sklepu. Większe firmy niszczyły mniejsze. Polacy od dawna nauczyli się kupować zagraniczne, seryjne, tandetne produkty. W najlepszym wypadku – produkty polskich firm sieciowych. Romek próbował ekonomicznie odnaleźć się na nowo w tej rzeczywistości. Nie wytrzymał. W 2014 r. zlikwidował sklep i wyjechał do Szwecji. Lecz po niespełna roku wrócił. Wiedziałem, że w związku z kredytami (frankowymi) cierpi na poważną depresję. Miał do spłacania comiesięczne raty po prawie pięć tysięcy złotych. W pewnym momencie – nie mając już pieniędzy – przestał je regulować, słusznie przekonany o tym, że stał się obiektem bankowego oszustwa. Tę prawdę starał się przekazać innym. Skarżył się, że niewiele osób chce go w ogóle słuchać, a jeśli nawet słucha, nie chce wierzyć, że jest ofiarą bezprawia, a nie kombinatorem, któremu tym razem się nie powiodło. Zamknął się w sobie. Ale z drugiej strony postanowił podjąć z bankami nieustępliwą i twardą wojnę . Miał zamiar zaskarżyć je przed polskim wymiarem sprawiedliwości i wnieść żądanie o duże sumy odszkodowawcze. Zwierzył mi się, że podjął taką decyzję po długim modlitewnym namyśle. Swoim prześladowcom chciał zarzucić uprzedmiotowienie człowieka, spowodowanie bólu i cierpienia, wyzysk i bezwzględną kradzież mienia. Był typem samotnego szermierza walczącego o słuszną sprawę.


Po wyborach w 2015 roku odżyły jednak jego nadzieje na ustawowe rozwiązanie sprawy. Bardzo liczył na Andrzeja Dudę i PiS. Był przekonany, że zarówno nowy prezydent, jak i zwycięska partia dotrzymają obietnic wyborczych i szybko rozwiążą problemy ludzi uwikłanych w oszukańcze kredyty, tragiczne w skutkach dla dłużników.

Nie mieściło mu się w głowie, że mogą w ogóle istnieć, a przede wszystkim legalnie prowadzić działalność tak perfidni, zakłamani ludzie, którzy wymyślili bankowe przekręty i że nie traktuje się ich jak pospolitych przestępców – naciągaczy, doprowadzających podstępnie innych ludzi do niekorzystnego rozporządzania mieniem. Wielokrotnie w rozmowach podkreślał, że nie może uwierzyć w to, że zarówno on sam, jak i siedemset tysięcy Polaków (plus ich rodziny) dało się aż tak straszliwie oszukać. A przecież banki były kiedyś uważane za instytucje zaufania publicznego.

Nie potrafił też wytłumaczyć sobie tego, jak to możliwe, że mogą współistnieć w Polsce z jednej strony uczciwi – jak on sam – przedsiębiorcy, prowadzący swoje firmy rzetelnie, biorący na siebie wszystkie wynikłe z działania straty, rozpatrujący reklamacje na korzyść klienta, itd. i że nikt ich nie wspiera, a wprost przeciwnie – traktuje z lekceważeniem. A z drugiej strony, że spokojnie i dostatnio egzystują w Polsce bankierzy i inni jawni i tajni naciągacze, wyzyskiwacze, oszuści i cwaniacy, gromadzący na swoich kontach gigantyczne, złodziejskie fortuny, którzy mogą liczyć za strony państwa na wszelką możliwą przychylność, ulgi podatkowe, a co najmniej – na życzliwą tolerancję Jak to możliwe, że państwo polskie, politycy, parlamentarzyści, sędziowie tego nie widzą? Że akceptują tę bezmyślną, krótkowzroczną, a dalszej perspektywie katastrofalną dla Polaków niesprawiedliwość? Że skala oporu społecznego jest tak znikoma? Że w małej Islandii ludzie zdobyli się na walkę o swoje prawa i wygrali, a w Polsce prawie nikomu nie chce się nawet o tym wspominać.

Ten motyw ciągle powracał w naszych rozmowach. Kiedy pojawiły się w mediach pierwsze informacje na temat bankowych przestępstw i ludzi pokrzywdzonych przez banki, kiedy informacje te zaczynały być obecne w obiegu społecznym, Romek mówił, że zaczyna „odzyskiwać swoją godność”, że teraz „może popatrzeć ludziom w oczy”.

Myślę, że tak naprawdę, choć pośrednio, zabili go właśnie przedstawiciele owych ciemnych finansowych sił – windykatorzy i komornicy – bezustannie i bez żadnej litości pastwiący się nad nim od długiego czasu. Prawdziwi oprawcy – modnie i nienagannie ubrani zabójcy – współczesne, podstępne kanalie, hieny wielkich korporacji. Ludzie bez sumienia i zasad moralnych. Albo – być może – dobrowolni niewolnicy diabelskiego systemu.

Prosiłem Romka, aby w chwilach załamania psychicznego zawsze kontaktował się ze mną. Tym razem nie zrobił tego. Ostatnią rozmowę odbyliśmy dwa lub trzy dni przed wizytą Donalda Trumpa w Polsce, na spotkanie z którym miałem zamiar zabrać Romka do Warszawy. Liczyłem na to, że pojedzie. Nie chciał, nie czuł się dobrze w tłumie, zapewniał, że się odezwie, jeśli na wyjazd jednak się zdecyduje. Nie zadzwonił. Trzy miesiące wcześniej, w kwietniu, udało mi się wyciągnąć go do Częstochowy na spotkanie stowarzyszenia „Nasze Jerycho”, organizacji osób przyznających się do wiary, a pokrzywdzonych przez banki. Pojechaliśmy. To był bardzo udany wyjazd i w pełni szczęśliwy dzień, choć na siedemset tysięcy osób posiadających w Polsce oszukańcze kredyty zjawiło się na Jasnej Górze co najwyżej siedemdziesiąt – i to nie tysięcy, a pojedynczych osób.


Miał 41 lat, pozostawił 17 – letnią córkę. O swojej przeszłości nie wspominał wiele, niechętnie do niej wracał. Od roku 2005 był wdowcem, żona, wcześniej koleżanka z klasy w liceum w Kalwarii, zmarła w wieku zaledwie dwudziestu dziewięciu lat . Opowiadał mi o tym wszystkim, kiedy wracaliśmy w nocy, 3 kwietnia, z Jasnej Góry. Mówił cicho, ze smutkiem, dużym namysłem – powoli, starannie i ostrożnie dobierając słowa, czasami delikatnie się uśmiechając. Ale nawet kiedy się uśmiechał, na twarzy widać było wypisane cierpienie.

Staliśmy tego samego dnia obok siebie w czasie mszy św. na Jasnej Górze, na dziedzińcu, przed kaplicą Cudownego Obrazu. Było późne popołudnie, słońce zbliżało się do horyzontu. Serdecznie uścisnęliśmy sobie dłonie w czasie przekazania znaku pokoju. W czasie Agnus Dei popatrzyłem na niego z boku. Miał zamknięte oczy, pomyślałem, że ma skłonności do kontemplacji, a może nawet mistycyzmu. Widać było jednak, że rozgrywa się w nim jakaś nerwowa, dramatyczna walka. Nie przypuszczałem wtedy, że jej finał i wypełnienie są aż tak blisko.

Był wartościowym, cichym i spokojnym człowiekiem, obdarzonym dużym taktem w obcowaniu z ludźmi. Miał miły, ujmująco uprzejmy sposób wyrażania się, naturalny, ciepły tembr głosu. Nigdy nie słyszałem, aby mówił inaczej niż zawsze – wolno i spokojnie, nawet gdy niekorzystnie o kimś się wypowiadał. Nawet bezwzględnych bankierów – tych, którzy zniszczyli mu życie – nie potępiał i nie przeklinał. Kierował się w życiu, jak mi się wydaje, wysokimi wartościami. Myślę, że miał w sobie jakiś pierwiastek szlachetności, może nawet prawdziwego szlachectwa. Szanował ludzi i też chciał być przez nich szanowany. Na pewno był idealistą. Na pewno nie pasował do dzisiejszego, zdegenerowanego świata. T.Z.

——————————-

W Polsce sprawa kredytów frankowych i innych oszukańczych instrumentów finansowych do tej pory nie została rozwiązana.

Jak pisze Jerzy Robert Nowak w książce „Węgierska droga do zwycięstwa”, premier Orbán już 11 dnia po objęciu władzy ogłosił podatek bankowy i zastosował go wobec banków, ubezpieczycieli, firm leasingowych. Żaden z bankierów zagranicznych, mimo wcześniejszych pogróżek, nie opuścił Węgier. Węgierski urząd konkurencji bardzo ostro karze banki stosujące niedozwolone klauzule w umowach z klientami i zawyżające spready walutowe.

Reagując na podwyżki kursu franka szwajcarskiego w stosunku do forinta, Orbán oskarżył banki o jawne oszustwo – stosowanie kredytów walutowych w celach spekulacyjnych. Powiedział wprost: „Nie pozwolimy, by hieny przejęły kontrolę nad naszym rynkiem nieruchomości”. Natychmiast zamrożono kurs franka i wynegocjowano z bankami umowę korzystną dla kredytobiorców. Przeforsowano też zakaz eksmisji z mieszkań za niespłacenie zaciągniętych kredytów. W dwa lata później w 2014 roku w kolejnych negocjacjach z bankowcami ustalono przewalutowanie kredytów frankowych (oraz zaciągniętych w innych walutach) na forinty po sztywnym, korzystnym dla obywateli kursie.


We wrześniu 2014 roku weszła w życie ustawa o rozliczeniu banków za jednostronne, nieuczciwe modyfikacje umów kredytowych. Sprawy sądowe wobec nierzetelnych banków prowadził w imieniu klientów Węgierski Bank Narodowy. Na przebadanych 130 instytucji finansowych w około 60 wykryto nadużycia. Nierzetelne banki musiały oddać pokrzywdzonym kredytobiorcom zawłaszczone pieniądze.

A co u nas? Jak pokazuje przykład ś.p. Romana Dańki, co najwyżej można się zabić.

/Krystyna Górzyńska/

http://3obieg.pl/smierc-frankowicza-prezydentowi-monitum
25 sierpień 2017

Alina 

  

Komentarze

  

Archiwum

Bp Głódź: Potrzebna nadzieja
sierpień 20, 2002
PAP
High Risk Credit
sierpień 21, 2007
przysłał ICP
Ten "żyd" - Mikołaj Kopernik
sierpień 3, 2006
Artur Łoboda
AOL przyznaje się do przekłamań w księgowości
sierpień 15, 2002
PAP
Zanim zdecydujesz się ujawnić swoje emigracyjne dochody...
maj 16, 2008
Jaroslaw Madry
"Nowy Dzień", stare zwyczaje
grudzień 14, 2005
PAP
Włochy - spór o toaletę
listopad 3, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
Dzień jak co dzień, ale inaczej
marzec 3, 2008
Marek Olżyński
Koszt ropy naftowej w Iraku
kwiecień 13, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
"Rząd nie będzie umierał za media publiczne"
październik 11, 2004
PAP
Agenci UOP robili z Macierewicza wariata...
grudzień 27, 2006
Zdzisław Raczkowski
NIE "tarczy antyrakietowej" - demo niedziela
styczeń 27, 2007
Inicjatywa "Stop Wojnie"
Ku?nia kłamstwa
luty 13, 2004
Adrian Dudkiewicz
Pogrobowcy Minca
luty 3, 2003
Artur Łoboda
Łyżwiński na prezydenta.
grudzień 11, 2006
Jan Lucjan Wycislak
Po referendum. Co dalej?
czerwiec 10, 2003
"Jakub Mariawicz"
Wiersze tylko na Jutro
listopad 11, 2008
Zygmunt Jan Prusiński
Ekonomia na codzień czyli historie lokalne.
kwiecień 5, 2004
Jan lucjan Wyciślak
CYNCYNAT PO POLSKU
kwiecień 30, 2008
Marek Jastrząb
Polonijna Wioska
sierpień 23, 2008
...
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2023 Polskie Niezależne Media