|
Mój dom, mój świat ... |
|
BOŻENA MAKOWIECKA - MÓJ DOM, MÓJ ŚWIAT...
Tytułowa piosenka z płyty "Mój dom, mój świat" powstała tuż po obaleniu rządu Olszewskiego.
O ile refren podobał się wszystkim, o tyle zwrotki - niekoniecznie... Stąd opóźniona o prawie 20 lat premiera teledysku ... |
|
GLOBALIZM - Prawdziwa historia |
|
Jak amerykański historyk Prof. Carroll Quigley odkrył tajny Rząd bankierów |
|
Chcą całkowitej eksterminacji wszystkich Palestyńczyków |
|
Izrael i Hamas: czy ludzi ogarnęło zbiorowe szaleństwo? |
|
Dowody zaplanowanej akcji szczepień przeciwko nieistniejącemu kowidowi |
|
Sasha przedstawia dowody na to, że cały proces opracowania, produkcji i zatwierdzenia zastrzyków na Covid był jednym wielkim teatrzykiem dla mas. Cała operacja, począwszy od rzekomych "badań klinicznych", a skończywszy na samej nazwie i klasyfikacji prawnej tych zastrzyków, jest jednym wielkim oszustwem, dokonanym przez rządy i agencje regulacyjne na całym świecie w ścisłej współpracy z kartelem farmaceutycznym. |
|
Brytyjska modelka zabita zastrzykiem? |
|
Trzy tygodnie po szczepieniu zmarła - po wystąpieniu wielu komplikacji - w tym białaczki. |
|
Obecna powódź w Hiszpanii to skutek działań lewaków z Unii Europejskiej |
|
W 1957 roku w dorzeczu rzeki Turia przepływającej przez miasto Walencja w Hiszpanii i która spowodowała co najmniej 81 ofiar śmiertelnych.
Ówczesne władze Hiszpanii zbudowały system zapór, które miały chronić miasta hiszpańskie.
Za pieniądze z UE lewacy wyburzyli wiele z tych obiektów, bo były "nieekologiczne".
|
|
W pierwszej kolejności powinno zostać ustalone, kto za to odpowie? |
|
Niektórzy mówią, że jest to wirus, który ma zlikwidować Christmas w Wielkiej Brytanii oraz w całej Europie – unieruchomić kraj w momencie, kiedy chrześcijanie obchodzą jedno z dwóch najważniejszych świąt w ciągu roku |
|
Lockdown w Anglii |
|
Była kochanka Borisa Johnsona ujawnia - z kim Premier GB konsultował wprowadzenie stanu wyjątkowego pod pretekstem fikcyjnej pandemii
|
|
Ludobójstwo COVID- konferencja w Wiedniu 23 październik 2020 |
|
23 października 2020 zespół złożony z Claire Edwards (byłej redaktor pracującej dla ONZ, badaczki i mówczyni), Stevena Whybrow (dziennikarza śledczego, aktywisty, badacza Prawa Naturalnego i mówcy), Lucasa Alexandra (dziennikarza i prowadzącego telewizję internetową Age of Truth) oraz kilku innych osób, doręczył prezydentowi Austrii pismo, które następnie zostało odczytane i wyjaśnione bardziej szczegółowo na konferencji prasowej. |
|
Jak to jest z kowidem na Florydzie? |
|
|
|
Cicha Broń do Cichych Wojen |
|
|
|
Jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać zdrowie |
|
Dr Zbigniew Martyka, kierownik oddziału zakaźnego w Dąbrowie Górniczej napisał dwa tygodnie temu wpis, w którym ocenił, że "jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać nasz stan zdrowia" pod pretekstem koronawirusa. Wówczas wprowadzano nowe restrykcje i podział na powiaty "żółte" oraz "czerwone". |
|
Kaczyński również nas w to wciągnął |
|
Zbrodnie wojskowe w Iraku |
|
whatreallyhappened.com |
|
Warto dodać ten link do Pana strony: http://whatreallyhappened.com/
99% tez dotyczących religii, polityki i ekonomii i filozofii się pokrywa z tezami zaprasza.net. Topowa strona. |
|
Jerzy Jaśkowski Pasteryzacja ludzi |
|
|
|
"patriotyzm" po 1989 roku |
|
komentarz zbędny |
|
Uzasadnienie haniebnego wyroku Izby Lekarskiej przeciwko dr Zbigniewowi Martyce |
|
Przestępcy z Izby Lekarskiej pozostawili dowody na przyszły proces przeciwko nim |
|
Milcz Lekarzu !!! |
|
Szczepionkowy bandytyzm w natarciu przeciw polskim lekarzom.
Mimo wielkiego doświadczenia i obserwacji pacjentów, lekarzowi nie wolno mówić o swoich obserwacjach gdy jest to nie zgodne z obowiązującym, chorym, systemem "opieki" zdrowotnej. |
|
Jaki rodzaj zagrożenia przygotowują? |
|
Pociąg był gotowy już wiosną ubiegłego roku i czekał na stacji w Mediolanie. Teraz jest już oficjalnie w drodze. Co więcej, władze Włoch zapowiadają trzytygodniowy lockdown przeznaczony na masowe szczepienia. |
|
Ivan Komarenko wywiad dla Głos Obywatelski |
|
W obronie Naszej wolności |
więcej -> |
|
Elewator w teczce
|
|

Wokół państwowych agencji mających do wydania spore pieniądze zawsze kręci się wielu ludzi, o których wiadomo tylko tyle, że mają dobre dojścia i duże znajomości. Oni zdobywają intratne kontrakty.
Zboże przechodziło z rąk do rąk, ale jedynie na papierze...
Ryszard Kasny, rolnik z podopolskich Gosławic, na wspomnienie tegorocznej akcji interwencyjnego skupu zbóż przeklina siarczyście: - Panie, co oni, k..., wyprawiali! Wiosną zabrakło zboża, potem przyszła susza, plony o wiele niższe niż przed rokiem, a kolejki do skupu takie same. Po kilka dni człowiek tracił
na traktorze przed bramą.
Jego syn dwie noce czekał przed elewatorem w Opolu Porcie, aż odbiorą od niego zboże. Jednak skup zakończono bez uprzedzenia, informując, że właśnie wyczerpano limit. Pojechał więc do Wróblina. Zanim tam rozpoczęto przyjmowanie pszenicy, minęły następne dwie doby. - To jest chore - denerwuje się Kasny. - W czasie żniw traci się sporo czasu w kolejkach, a robota w polu czeka.
Andrzej Janczyszyn spod Strzelec Opolskich stracił sporo czasu przed elewatorem w Ko?lu Porcie. Uparł się ze względu na dobre ceny (skup z dopłatami Agencji Rynku Rolnego). Stał prawie dwie doby, ale mu się udało. - Ryzyko było spore, bo kolejka długa, a zasady bezwzględne: kto pierwszy, ten lepszy. W momencie, gdy elewator się zapełni albo skończą się limity dopłat, trzeba szukać innych odbiorców. A o to niełatwo. Każdy przecież coś obstawia, wszędzie są kolejki - tłumaczy.
Kazimierz Rybus, szef elewatora w Ko?lu Porcie, uważa, że w tym roku było lepiej niż w latach poprzednich: - Pracowaliśmy do upadłego. Niby skup jest czynny od szóstej do czternastej, ale my przyjmowaliśmy i do dwudziestej drugiej.
To jego 33. kampania zbożowa i jak daleko zdoła sięgnąć pamięcią, zawsze były kolejki. Największe za komuny, bo wtedy oprócz żyta i pszenicy skupowano jeszcze mieszanki zbożowe i jęczmień.
Interwencja dla wybranych
Kasny i Janczyszyn i tak nie powinni narzekać. Należą do zaledwie 3 proc. polskich rolników, którzy korzystają z interwencyjnego skupu zboża (w tym roku na wspieranie rolnictwa i rozwój wsi państwo wyda 4,3 mld zł, ponad dwa razy więcej niż np. na edukację!). Agencja Rynku Rolnego założyła interwencję na poziomie 5 mln ton. Za tonę żyta płaci maksymalnie 400 zł, a za pszenicę - 550 zł.
Choć w całym kraju umowy na skup ziarna z dopłatami ARR ma
590 przedsiębiorców, skup prowadzi tylko 215 podmiotów. Co to oznacza? Że większość tych, z którymi agencja podpisała umowy na skup, nie może przeprowadzić takiej operacji z powodu braku odpowiedniej infrastruktury i zaplecza. Po co więc podpisali takie umowy? Bo to świetny interes. Dlaczego ARR podpisała z nimi umowy? Bo - jak twierdzą przedstawiciele agencji - to przedsiębiorcy wiarygodni, mający doświadczenie, od lat zajmujący się podobną działalnością.
Przedsiębiorca, który od dawna prowadzi interesy nie tylko z ARR, ma nieco inną odpowied? na to pytanie: - Tak dzieje się w każdej dziedzinie na styku państwowego z prywatnym. Wokół państwowych agencji i ministerstw mających do wydania spore pieniądze zawsze kręci się wielu ludzi, o których wiadomo tylko tyle, że mają dobre dojścia i duże znajomości. Oni zdobywają intratne kontrakty, a potem znajdują podwykonawców albo odsprzedają je innym podmiotom. Firmy tych ludzi mieszczą się w teczkach. To czysta i przyjemna praca. I bardzo opłacalna.
Anonimowy przedsiębiorca opowiada, jak przed trzema laty Ministerstwo Gospodarki i ARR rozdzieliły kontyngent na bezcłowy przywóz ziarna do Polski. W dniach, kiedy wydawano pozwolenia, obie instytucje były wręcz szturmowane. W na stępnych dniach nasz przedsiębiorca, który w tym szturmie nie uczestniczył, bo uznał, że nie ma wystarczająco dobrych układów, by wziąć udział w podziale bezcłowego tortu, odebrał kilkanaście telefonów od ludzi, którzy szturmowali ministerstwo z powodzeniem. - Chcieli mi odsprzedać swoje zezwolenia importowe po
5 dol. za tonę ziarna. Przy pozwoleniu na przywóz 20 tys. ton, to już niezła fortunka.
Czy w przypadku interwencyjnego skupu zbóż dzieje się podobnie? Zapewne. Potwierdzają to choćby dokumenty Najwyższej Izby Kontroli oraz kariera Zbigniewa Komorowskiego, posła PSL, jednego z naj-bogatszych ludzi w Polsce.
Zbożowy baron
Komorowski, właściciel Warszawskiej Giełdy Towarowej, Bakomy i holdingu Polskie Młyny, zawsze lubił zatrudniać w swoich firmach wpływowych polityków związanych z rolnictwem (Waldemar Pawlak z PSL, były premier jest prezesem Warszawskiej Giełdy Towarowej; Adam Tański, gdy przestał być prezesem Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, a zanim został ministrem rolnictwa w rządzie Leszka Millera, miał objąć prezesurę Polskich Młynów; Andrzej Śmietanko z PSL, gdy przestał być ministrem rolnictwa, znalazł pracę jako dyrektor do spraw handlowych w zakładach zbożowych w Szymanowie; Piotr Szysz, były wiceprezes Agencji Rynku Rolnego, kieruje Polskimi Młynami).
Nie ma podstaw, by zarzucać politykom brak zdolności menedżerskich (choć wielu z nich na rządowych posadach się nimi nie wykazywało), trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nie tylko kwalifikacje zatrudnianych ludzi decydują o powodzeniu przedsięwzięć Komorowskiego. Szysz, jeszcze jako wiceprezes ARR, postanowił, że wszystkie towary z zapasów agencji będą sprzedawane tylko poprzez WGT. Skutki takiej decyzji nietrudno było przewidzieć. Konkurencyjne giełdy zaczęły podupadać. Wtedy wykupił je Komorowski i zlikwidował albo zamienił w placówki podległe WGT, która natomiast zaczęła wychodzić z dołka.
Nieustanne kryzysy na rynku rolnym (często powodowane polityką państwa i ARR) nie dotykają warszawskiej giełdy. Zarabia ona w każdej sytuacji, pobierając prowizje zarówno od sprzedających, jak i kupujących.
Na początku ubiegłego roku wydawało się, że kariera Komorowskiego może zostać zastopowana. Po kontroli NIK prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie o nadużycia i fałszerstwa przy interwencyjnym skupie zbóż prowadzonym przez ARR. Chodziło o to, że firma Komorowskiego wygrała przetarg na skup i składowanie zboża na Śląsku i Opolszczy?nie, posłużywszy się dokumentami, z których wynikało, że dzierżawi wystarczająco dużo magazynów mogących pomieścić skupione zboże. Nie dzierżawiła. Skup zleciła mniejszym spółkom powiązanym z politykami PSL, oddając im część pieniędzy, jakie otrzymywała z kasy ARR. Śledztwo jednak umorzono.
Sprawa ta nie przeszkodziła firmom Komorowskiego w normalnej działalności. W ubiegłym roku Polskie Młyny (przedsiębiorca z PSL kupił sześć byłych państwowych zakładów zbożowych i posiada elewatory, w których może zmieścić nawet milion ton zboża) skupiły na zlecenie ARR najwięcej zboża od rolników. W tym roku prawie zmonopolizowały skup na Opolszczy?nie, co przyznaje nawet Stanisław Młynarczyk, dyrektor opolskiego oddziału ARR: - Skup prowadzi 20 firm, ale potentatem jest grupa Państwowych Zakładów Zbożowych i Polskich Młynów.
Właścicielem Polskich Młynów i zakładów zbożowych w Brzegu, Bydgoszczy, Kielcach i Szymanowie jest Zbigniew Komorowski.
Jak Fenix na skuterze
Interwencyjny skup zboża z państwowymi dotacjami budżetowymi ma w założeniu wspierać rolników i stabilizować rynek. Jednak często - jak wskazuje praktyka - stanowi pole do nadużyć.
Wiosną tego roku okazało się nagle, że w magazynach należących do Ryszarda Bondy, posła z Samoobrony, brakuje ponad 26 tys. ton państwowego zboża. Państwo cały czas płaciło posłowi za składowanie zboża, ale zboża tego nie było, bo zostało wcześniej sprzedane za pośrednictwem firmy "Temida Broker". Oczywiście, braków nie wykryli inspektorzy ARR zobowiązani do nadzoru nad mieniem agencji, ale pechowy nabywca, który pewnego dnia podjechał pod pusty elewator.
- Nadzór ze strony ARR nad interwencyjnym skupem jest fikcją - twierdzi Krystian Hanuk z opolskiej delegatury NIK. - W oddziale ARR we Wrocławiu zadania kontrolne realizował jeden pracownik.
Hanuk może używać mocnych słów, bo prowadził kontrolę skupu w województwie dolnośląskim: - Interwencyjny skup to znakomity biznes dla wpływowych politycznie potentatów - mówi. Środki budżetowe poprzez ARR (kontrolowaną politycznie przez PSL, a ostatnio także inne rolnicze związki i organizacje - BW) płyną głównie do przedsiębiorców, a w najmniejszej mierze do rolników.
Z kontroli prowadzonej przez NIK wynika, że w 2001 r. za samą organizację skupu kontrolowane przez Komorowskiego firmy dostawały 15 zł za tonę zboża, po czym wynajmowały pośrednika. Jednym z takich pośredników była świdnicka spółka Fenix, która otrzymywała już tylko 8 zł za tonę. Potem należące do Komorowskiego PZZ "Brzeg" kupowały zboże od Feniksa, mimo że według umowy z ARR miały je kupić w tyskim elewatorze. - W ten sposób nielegalnie wydano z budżetu państwa 1,25 mln zł - czytamy w raporcie NIK.
Fascynujący jest sposób funkcjonowania Feniksa, który - jak wynika z dokumentacji - zboże kupował w Zachodniopomorskiem, a przewoził je na południe Polski samochodami osobowymi (w tym "maluchem"), a nawet motorowerem "komar". W ramach skupu PZZ "Brzeg" miały też brać ze Świdnicy pszenicę, której w ogóle nie powinny skupować, gdyż zawierała zbyt mało glutenu. Jest wielce wątpliwe - zapisano w NIK-owskim raporcie pokontrolnym - że dostawy zboża w ogóle były realizowane, co podważa zasadność wypłacania przez ARR dopłat do skupu. W innym fragmencie wspomina się o oryginalnej metodzie skupu bez przemieszczania zboża. - Realnie krążyły jedynie sfabrykowane papiery i pieniądze - mówi Krystian Hanuk.
Dostawca zboża do jednego z elewatorów (z oczywistych względów chce zachować anonimowość) twierdzi, że skup to w dużej mierze fikcja: - Najważniejsze, aby w papierach się zgadzało. Najlepiej zarabia się na zawyżaniu obrotu zbożem. W ten sposób bez ponoszenia dodatkowych kosztów wykorzystuje się cały przyznany limit skupu, a potem z budżetu rekompensaty za ten limit. W praktyce skupuje się niewielką ilość zboża. Stąd kolejki przed elewatorami i wielu zawiedzionych. Wiadomo, że bez łapówki można się na skup nie załapać albo nie przejść przez sito badań jakościowych ziarna.
Stajnia Pazury
Nie lepiej jest w samej Agencji Rynku Rolnego kierowanej przez związanego z PSL Ryszarda Pazurę. W ubiegłym roku ARR przyniosła ponad 900 mln zł strat. Z najnowszej kontroli NIK wynika, że w tym czasie ARR zapłaciła za usługi jednej z kancelarii prawniczych prawie 1,7 mln zł, gdyż - jak tłumaczył prezes - nie stać jej było na zatrudnienie własnych radców prawnych.
Jednak dawniej ARR takich radców zatrudniała, płacąc im za godzinę ponad 70 zł. Godzina pracy "tańszego" prawnika z kancelarii kosztowała agencję ponad 370 zł. Trzeba jednak przyznać, że wybrano prawników nadzwyczaj pracowitych, którzy na rzecz agencji pracowali nawet po 100 godzin tygodniowo.
Członkowie rad nadzorczych spółek należących do ARR zarobili w ubiegłym roku ponad 750 tys. zł. Elewarr - jedna z tych spółek - zleciła firmie posła Bondy interwencyjny skup i składowanie zboża, mimo że już wcześniej prokuratura podejrzewała Bondę o udział w przekrętach zbożowych.
ARR chciała wyeksportować
100 tys. ton pszenicy. Wyeksportowała prawie 250 tys. ton, do czego musiała dopłacić 80 mln zł. - To działanie niegospodarne i nierzetelne - konkludują kontrolerzy NIK.
Najwięcej emocji wzbudzają jednak interwencje ARR na rynku rolnym. Ze skupu korzysta zaledwie
3 proc. rolników. Prezes Pazura zapewnia, że spółka ma stabilizować rynek i dbać o opłacalność produkcji rolnej, zdejmując z rynku nadwyżki towaru, a nie zajmować się dostarczaniem dopłat producentom. Jak ta stabilizacja wygląda?
W 2001 r. ARR ustaliła bardzo wysoką cenę skupu wieprzowiny. Rolnicy zaczęli masowo hodować świnie, w efekcie czego ceny mięsa bardzo spadły. Na pasze dla zwierząt przeznacza się głównie ziarno, jednak analitycy ARR nie uwzględnili tego w swoich szacunkach. W ubiegłym roku (bardzo urodzajnym) zalecali eksport zboża. W tym również wyeksportowano ponad 300 tys. ton zbóż. Pó?ną wiosną ziarna w Polsce zabrakło. Ceny wzrosły. Rolnicze protesty sprawiły też, że ARR podniosła ceny skupu żywca. Mimo ogromnych dotacji z budżetu państwa rynek wciąż jest niestabilny i wymaga kolejnych interwencji ARR na skutek wcześniejszych interwencji ARR. A straty rosną.
Kierujący ARR zapowiadają, że w końcu ukrócą przekręty i kradzieże zboża. Elewatory mają być pod ścisłą ochroną agencji, urzędnicy mają sprawdzać, czy ziarno faktycznie znajduje się magazynach. Dlaczego tego nie robili dotychczas? To pytanie bez odpowiedzi.
Koledzy agencji
Złośliwi twierdzą, że Ministerstwo Rolnictwa jest w Polsce potrzebne, bo zajmuje się rozwiązywaniem problemów przez siebie stwarzanych. W tym rozwiązywaniu bardzo mu pomagają podległe ministerstwu agendy - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Agencja Rynku Rolnego. Te trzy instytucje kontrolują polskie rolnictwo, same zaś od lat pozostają pod kontrolą chłopskich partii - głównie PSL, ale także SKL, Samoobrony i rolniczych związków. Podległe ministerstwu agendy zatrudniają więcej pracowników niż nadzorujący je organ i płacą dwukrotnie lepiej (średnio 6 tys. zł). Decydują też o tym, kto jest dopuszczany do rolniczych konfitur (wiadomo, że najrzadziej jest dopuszczany rolnik).
A krąg ten poszerza się albo zawęża w zależności od wyniku wyborów. Jeszcze przed rokiem działacze Samoobrony z Ryszardem Bondą na czele wysypywali na tory zboże jadące z Niemiec (import) do zakładów Komorowskiego. Niewiele pó?niej Bonda znalazł się już wśród beneficjentów państwowych interwencji na rynku zboża i w kręgu kontrahentów ARR. Janusz Maksymiuk, jeszcze jako prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, blokował drogi i wysypywał importowane zboże z wagonów, a pó?niej prowadził z ARR interesy. Interesom z agencją nie oparł się też Władysław Serafin, następca Maksymiuka.
Kiedy dokładnie przyjrzeć się dokumentom, okaże się, że spółki powiązane z chłopskimi politykami (którzy zawsze występują w obronie polskiego rolnika) zarabiały krocie na imporcie zbóż do Polski, na czym tracił nie tylko polski chłop, ale i budżet państwa. Budżet traci też na działalności ARiMR, która ma się zajmować spisywaniem produkcji rolnej i rozdzielaniem dopłat dla rolników w ramach unijnego systemu IACS. Tylko za prezesury Aleksandra Bentkowskiego (PSL) agencja wydała ponad 100 mln zł na remonty swoich 315 biur powiatowych (czterokrotnie więcej niż wynosił wstępny kosztorys). Jak obliczył Newsweek, remont lokalu w Nowej Wsi był trzykrotnie droższy niż remont biura w centrum stolicy.
BOGDAN WASZTYL
|
5 wrzesień 2003
|
www.dziennik.krakow.pl
|
|
|
|
"Skup kradzionego"
lipiec 28, 2004
|
Ukraini, nie Ukraińcy
listopad 19, 2004
Mirosław Naleziński
|
"Zaufaj mediom", czyli :
Czy Jacek Cygan to cygan
grudzień 9, 2003
Artur Łoboda
|
Fałsz, obłuda i zakłamanie
styczeń 28, 2008
Artur Łoboda
|
Napisz Millerowi co myslisz!! Akcja mailingowa!
luty 28, 2003
|
Unia Europejska i jej Konstytucja
marzec 22, 2005
Gregory Akko
|
Wiadomosci w PR po hebrajsku!!!
styczeń 26, 2007
Haaretz
|
Antykomunistów wklad do likwidacji Ekonomicznie Niepodleglej Polski
luty 2, 2006
Marek Głogoczowski
|
"Dewaluacja"
czerwiec 28, 2005
piotr gilek
|
Józef Piłsudski
Wzajemna lojalność i zaufanie obywateli
grudzień 10, 2002
zaprasza.net
|
Czy wydatki na wojnę w Iraku odraczają kryzys gospodarczy w USA?
wrzesień 11, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Wzrosła liczba Żydów w parlamentach różnych krajów świata
listopad 17, 2006
bibula
|
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
styczeń 1, 2008
|
Osaczony człowiek woła o ocalenie
styczeń 8, 2006
|
Amerykańska tarcza antyrakietowa – zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski
listopad 21, 2006
G.Cimek, www.pnlp.org.pl
|
Komornik w szpitalu - Długi Służby Zdrowia
luty 14, 2005
Adam Sandauer
|
W oczekiwaniu na nowe
październik 8, 2005
Kazimierz Murasiewicz
|
Typowy udział Żydów w sprawowaniu władzy w USA
kwiecień 30, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
|
List otwarty do Edwarda Moskala
Prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej
listopad 7, 2005
|
Wstydliwa relikwia
czerwiec 24, 2007
|
więcej -> |
|