Kiedy - w 1999 roku zdobyłem dostęp do Internetu, a kosztowało wtedy to niemało - to od razu zrozumiałem, że jest to doskonałe narzędzie społeczeństwa obywatelskiego i jedyna dziś broń demokracji.
Nie miałem wtedy takiej wiedzy - jaką posiadam dzisiaj - bo niezbędny był czas i późniejsza wiedza - na analizę polityki świata współczesnego.
Wiele - z największych dziś zbrodni politycznych - miało się dopiero wydarzyć.
Jeszcze wtedy nie zlikwidował Buzek polskich stoczni, nie wyprzedano za grosze polskich przedsiębiorstw i jeszcze nie okradziono emerytów.
W takiej sytuacji zastanawiałem się: jaką przyjąć optykę do oceny klasy politycznej we Trzeciej RP.
Jednego byłem pewien, że trzeba było walczyć z bełkotem nowomowy, który był podstawowym narzędziem zniewolenia Społeczeństwa.
Różnorakie pseudoautorytety naukowe wylewały z siebie zlepek - nic nie znaczących zdań tylko po to - by wmówić przeciętnemu Polakowi, że jest niedouczony i nie potrafi zrozumieć "głębokich treści" prelegentów.
Za każdym razem żądałem wyjaśnienia - o co chodziło autorom dziwacznych wypowiedzi i wtedy okazało się, że oni sami nie rozumieli - co mówili.
Ale zlepki artykułowanych zdań wydawały im się atrakcyjne - więc je tworzyli.
Przypominało to trochę zabawę dzieci - gdy udają iż mówią w "innastrannym" języku.
Mój upór i nieustanne kompromitowanie takich osobników spowodowało, że zniknęli z życia publicznego, bądź przestali wyrażać kretynizmy.
Ale w takiej sytuacji wyrażanie własnych poglądów narażało mnie - na podobną krytykę, bo nietrudno potknąć się w logice wypowiedzi - gdy samemu kończyło się komunistyczną szkołę.
I dlatego - po bardzo długich przemyśleniach przyjąłem, że spróbuję przejąć doświadczenie życiowe mojego ś.p. Dziadka.
Przez wiele lat walczyłem o fundamentalne przejawy kultury polskiej w przekonaniu, że korzystam z dorobku intelektualnego swojego Dziadka.
Ale z czasem zrozumiałemu, że to osobowość mojej Babci nadaje sens moim wypowiedziom.
W dzisiejszej debacie publicznej bardzo często trafiam na specyficzne zwroty, które kilkanaście lat temu zacytowałem z wypowiedzi mojej ś.p. Babci.
O tym, że w Trzeciej RP doświadczmy zmasowanego ataku na wszystkie świętości Polaków - doskonale wie każdy Polak.
Jednym z przejawów takiego ataku jest rewizjonizm historyczny i nieustanne poniżanie Narodu Polskiego - przez poststalinowską hołotę - ulokowaną w instytucjach Rządu Donalda Tuska i poststalinowskich mediach - głównie Gazecie Wyborczej.
Wśród wielu pomówień tej bandy degeneratów - było oszczerstwo, że "Polacy mordowali Ślązaków po wojnie".
Autorami takiego oszczerstwa byli oczywiście prowokatorzy z Gazety Wyborczej. Tej samej szmaty, która ma na sobie krew zarówno Polaków - jak też Ślązaków, Mazurów, Łemków i uczciwych Ukraińców. (Nie każdy Ukrainiec był banderowcem.)
W opasłych opracowaniach IPN ginie sens najważniejszy, a więc to, że w katowniach UB, w stalinowskich obozach koncentracyjnych mordowani byli zarówno polscy patrioci - jak też Ślązacy.
Przed chwilą trafiłem na wywiad z
Andrzejem Krzystyniakiem - w którym poruszone były właśnie kwestie omawiane przeze mnie - wiele lat temu.
W trakcie telewizyjnej rozmowy Krzystyniak stwierdził w pewnym momencie, że "jesteśmy na początku badań historycznych" - w kwestii powojennych losów Ślązaków.
Jednak ja uważam, że niczego nie ma potrzeby badać i wszystko jest jasne!
Dlatego dalej przedstawię Państwu najbardziej oczywiste dla mnie fakty, których nie potrafią powiązać ze sobą historycy.
Wielką tragedią Ślązaków było to, że po I wojnie światowej opowiedzieli się za Polską.
Sanacyjne władze II RP - nie do końca respektowały autonomię gospodarczą i społeczną Śląska.
Ale to można porównać najwyżej do irytującego - choć nie zabijającego bólu zęba.
Kiedy jednak Niemcy zajęli w 1939 roku Śląsk - to z całą zawziętością wymordowali wszystkich Ślązaków opowiadających się za Państwem Polskim.
Później zaczęły się represje i wysiedlania, a więc wyrzucanie z domów ludzi, których uznano za sympatyzujących z Państwem Polskim.
Na koniec zażądano od Ślązaków opowiedzenie się: czy są obywatelami niemieckimi.
Za namową hierarchów Kościoła - w nadziei uniknięcia represji - wielu Ślązaków podpisało volkslistę.
I wtedy wpadli w otchłań tragedii, bo nie byli świadomi, że zostaną powołani do niemieckiego wojska.
Wielu Ślązaków zginęło później na froncie rosyjskim i na Syberii.
Ale była też kilkudziesięciotysięczna grupa Ślązaków - wcielona do armii Rommla, która walczyła w Afryce.
Informacja ta dotarła do generała Andersa, który powołał specjalne jednostki do wyłuskiwania spośród poddających żołnierzy - Ślązaków.
Była to specjalna procedura by znaleźć uczciwych Ślązaków i nie narazić ich na śmierć - ze strony niemieckich kompanów.
Pod Monte Casino walczyło wielu Ślązaków.
Jedni po stronie niemieckiej - bombardowali ze wzgórza, inni zdobywali je przelaną krwią.
Tak - oto Naród Śląski, który bezsprzecznie istniał do 1939 roku, rozdarty został pomiędzy tryby historii. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że w wypadku polskich rządów po 1945 roku, uhonorowani zostaliby WSZYSCY śląscy patrioci. Również ci, których droga do Polski wiodła poprzez czasowe wcielenie do wermachtu.
Ślązacy z Armii Andersa na pewno powróciliby do Polski w chwale.
Zamiast polskich rządów zapanował w powojennej Polsce stalinowski terror.
Ofiarą jego padli w pierwszym rzędzie polscy patrioci, ale też patrioci śląscy.
Terror ten dokonywany był między innymi rękami rodziny Adama Michnika.
Dzisiaj jego gazeta czyni wiele, by za zbrodnie rodziny Michnika obarczyć Polaków.