Tylko prawda buduje godne stosunki między narodami.
Piszę te słowa w roku 60 rocznicy ludobójstwa polskiej ludności na Ukrainie. Czasu hańby władz w Polsce i walki o zachowanie godności przez działalność Kresowego Ruchu Patriotycznego w nie odstępowaniu od prawdy historii. Czas ten spędziłem w Polsce biorąc udział w walce, o tę prawdę ,ale też połowę tego tragicznego jubileuszu spędziłem na Ukrainie. Moje wyjazdy na Ukrainę zaczęły się w 1998 od zaproszenia mnie do uczestnictwa w Tygodniu Kultury polskiej, odbywającym się co roku w Równem Jego organizatorem jest niezmordowana Przewodnicząca Związku Polaków Rówieńszczyzny, Pani Janina Dołgich. O talentach organizacyjnych i dyplomatycznych tej wnuczki zesłańca, świadczy fakt, iż za pierwszym moim pobytem, to polskie święto odbywało się w Domu Kultury, następne w teatrze miejskim, a ostatnio było otwierane na głównym placu miasta w obecności władz. Polski Tydzień, w czasie jego trwania, jest centralną imprezą, która silnie zaznacza się w życiu, obecnie ponad trzystutysięcznego miasta. Przyjeżdżają tu zespoły artystyczne z całej Ukrainy a także z Polski. W dwóch kinach miasta odbywają się kilka razy dziennie przeglądy filmów polskich, wraz z dyskusjami. Za pierwszym razem przywiozłem „Hubala”, „Polonię Restituta” i „Siwą Legendę”. Póżniej: „Katastrofę w Gibraltarze”, „Nad Niemnem i „Chłopów”. Tematyka tych filmów kierowała oczywiście dyskusje na tory historyczno-patriotyczne. To sprawiało wyprostowanie się pleców tutejszych Polaków. Nigdy nie zapomnę, lekarza - pediatry, który przychodził na wszystkie przeglądy. Kiedy napotkał mój zdziwiony wzrok, wyciągnął pożółkły papier i pokazał świadectwo szkolne jego matki, która była Polką i wiele mu opowiadała o tej nieznanej mu krainie, więc on przychodzi na moje filmy, uczyć się rozumieć nieżyjącą matkę. Zdławił mnie za gardło. W takich chwilach człowiek czuje, ze nie zmarnował życia. Publiczność ukraińska okazała się chłonna na treści historyczne i polski patriotyzm dziejów. Bardziej niż część naszej młodzieży, nie umiejącej oprzeć się wynaradawianiu, przez rugowanie narodowej klasyki z lektur i likwidację lekcji historii, co już ma miejsce w technikach. Sprawia to młodość „samostijnej Ukrainy” i zapotrzebowanie na treści patriotyczne. Myślę, że ten naród, gorzej żyjący od nas, ma więcej szans na zachowanie tożsamości, przez silny związek z tradycją i odporność na pokusy zachodu. Ale wiedza historyczna jest tu niemal śladowa. Byli od początku w sowieckim sojuzie. A przecież Goebbels powiedział, ze eksterminację narodu należy zaczynać od odebrania poczucia świadomości historycznej ciągłości. Ta uwaga jest ważna dla głównego tematu tego artykułu: współczesnej percepcji tematyki związanej z OUN-UPA, w ukraińskim społeczeństwie. Od razu powiem, że wiedza o tym jest zerowa. Czuwa nad tym propaganda Ukraińskiego Ruchu Nacjonalistycznego, wspierana przez ośrodki w USA i Kanadzie. Podaje ona obraz OUN –UPA jako walczących z komunizmem. Zamilcza zbrodniczą ideologię, współpracę z Hitlerem, mordy na Polakach a jeśli o nich wspomina to na zasadzie wspólnie przelewanej krwi w równej walce. Od razu powiem, że Ruch jest marginesem politycznym, z którym jednak, dla celów wyborczych, liczą się silne ugrupowania.
Jestem wilnianinem.W mojej pamięci zostało wiele wspomnień o dzikim szowiniżmie litewskim, na usługach raz Niemców, raz bolszewików. Jako pięcioletnie dziecko, zostałem tak uderzony przez przechodzącego policjanta ,że dwa tygodnie trwała w szpitalu walka o mój słuch. A w mieszkaniu, z którego nas ,jako oficerską rodzinę wysiedlono, zamieszkał szaulis-uczestnik rozstrzeliwań Polaków i Żydów w Ponarach. Pamiętam odór jaki bił od niego i smród bimbru. Był stale pijany i zabił się spadając z roweru na bruk mojego Bernardyńskiego Zaułka. Jeszcze nie dawno nie wiele wiedziałem o OUN-UPA. Pamiętałem, ze Polska przez niemal trzy lata toczyła z nią walki, gdy cały świat cieszył się pokojem. Znałem świetny film Petelskiego „Ogniomistrz Kaleń”, zakazany dzisiaj przez „nieistniejącą” cenzurę. To w Równem usłyszałem przy cichych rozmowach rodaków, o wyrżnięciu i spaleniu przez UPA 645 Polaków z górniczej osady w Janowej Dolinie. I o niedopuszczeniu kilka lat temu przez pogrobowców UPA ,do poświęcenia w obecności biskupa i kombatantów z Polski. granitowego krzyża, postawionego na cześć tych ofiar. W różnych środowiskach prowokowałem w mieście rozmowy na ten temat. Nie spotkałem się z solidaryzowaniem się z upowcami. Traktowano ich raczej jako nawiedzony margines.
18:22, kulturzentrum , Bohdan Poręba, reżyser
Link
haniebna akcja ustępstw wobec szowinizmu i rewizjonizmu żydowskiego, ukraińskiego i niemieckiego
A tymczasem w Polsce nasilała się haniebna akcja ustępstw rządzących Polską, wobec trzech sępów, które już uznały Polskę za padlinę: szowinizmu i rewizjonizmu żydowskiego, ukraińskiego i niemieckiego. Zawiązaliśmy dorażnie działający Ruch Obrony Godności Narodu, który wraz z Kresowym Ruchem Patriotycznym i Stowarzyszeniem Patriotycznym Wola-Bemowo zorganizował pikiety i rozdawał ulotki, pod kościołem w którym biskupi przepraszali za Jedwabne. Przypomnieliśmy, że heca w Jedwabnem wywołana brukowcem Tomasza Grossa, opartym o jeden ubecki donos, miała miejsce 10 lipca , a więc podczas apogeum wołyńkiej zbrodni. Nikt oficjalnie nawet nie zająknął się na temat kilkuset polskich wsi, które tej nocy zostały wyrżnięte i spalone. Zorganizowaliśmy również mszę św. u wielkiego patrioty, kapelana ks.proboszcza Tadeusza Uszyńskiego na Chłodnej, za „Polaków pomordowanych przez złych sąsiadów”. Odczytałem wtedy tekst „Przeprosin Poległych”, za nasze zaniechania w ratowaniu Polski. Byłem już członkiem Kresowego Ruchu Patriotycznego i jego władz a także komitetu obchodów 60 rocznicy upowskiego ludobójstwa, z którego ktoś mnie jednak wyrzucił, podobnie jak dwukrotnie nie dopuszczono mnie do udziału w uroczystościach. Nawet nie pozwolono mi odczytać modlitwy, której byłem współautorem. Ten ktoś nie może mi wybaczyć, iż podjąłem walkę z trockistami z KOR-u już wtedy, kiedy obowiązywało powszechne bałwochwalstwo, wobec tych trockistów, już planujących likwidację państwa polskiego. Trudno, stąd to sprawozdanie z mojej samotnej działalności w obronie polskiej historii i kultury. W Równem zrodziła się koncepcja mojej reżyserii w tutejszym teatrze. Z obejrzanych dotąd spektakli wiedziałem o wysokim poziomie jego aktorów. Zresztą jak wszędzie na wschodzie, co jest zasługą realistycznej szkoły aktorstwa Konstantego Stanisławskiego, wykształconej na poetyckim realiżmie Czechowa. Zaproponowałem sztukę Jarosława Iwaszkiewicza „Lato w Nohant”. Wybrałem ją z premedytacją, więdząc, że w tej sztuce o miłości Szopena do George Sand bije serce Polski, jak w każdej nucie wielkiego Fryderyka. Chciałem, by tutejszym Polakom wyprostowały się plecy. Pracowałem z ogromną radością. W Polsce powtarza się okres mojego bezrobocia z lat 1963-69. Wtedy za film o żołnierzach gen.Maczka, który wraz z 75 innymi bohaterami II wojny, miał od 46 roku odebrane polskie obywatelstwo - teraz za przewidzenie zrakowacenia "Trzeciej RP". Gdy przyjechałem do Równego, rzucił mi się w oczy, niedawno postawiony z brązu i marmuru, pomnik Klima Sawura Kliczkiwśiego, który wydał rozkaz rzezi Polaków. Obfotografowałem go z wszystkich stron. Moje zdjęcie zostało zamieszczone w 9 nr. "Głosu Kresowian" i zdobi okładkę dzieła Wiktora Poliszczuka „Ludobójstwo nagrodzone”. Autor stał się moim przyjacielem od czasu wspólnego rozbicia przez nas, prezesa Jana Niewińskiego, red Zbigniewa Lipinskiego i kilku innych osób, sabatu pana Żupańskiego, który miał zwieńczyć pięcioletnie konferencje „naukowców”polskich i ukraińskich, dążących do postawienia formacji Polskich Sił Zbrojnych i alianta antyhitlerowskiej koalicji, jaką była AK - na równi z UPA. To część sponsporowanych z zagranicy działań, mających na celu odwrócenie prawdy historycznej o Polsce jako ofierze agresji Hitlera i Stalina i o postawie polskiego narodu podczas II wojny. Udało mi się wtedy odnaleść wnuka gen. Grota Roweckiego, który przysłał list, protestujący przeciw sygnowaniu nazwiskiem Generała, działań organizatorów antypolskiej konferencji.
W teatrze w Równem, już na pierwszej próbie, aktorzy zapytali mnie o mój stosunek do OUN-UPA. Zrobiłem im wykład o faszystowskiej ideologii Dmytro Doncowa, i o eksterminacyjnych postanowieniach kongresu OUN w 1929. O kornej wobec Hitlera deklaracji Bandery. O jego współdziałaniu przez dwa lata z okupantem. O mordach na Polakach. O prawnej sytuacji Polski jako alianta. O rzezi Polaków ale i Ukraińców z rąk „Slużby Bezpeky” działającej w ramach UPA. Byli wstrząśnięci. Wyszli w milczeniu. Ale to scementowało naszą przyjażń. A ja musiałem ich uczyć Polski. Grali Szopena, hrabiego Wodzińskiego, sługę-powstańca. O emocjonalnym rezultacie mych starań, niech świadczy fakt, że wybitny aktor grający Wodzińskiego przyszedł do mnie, bym zgodził się włączyć do sztuki urywek pieśni „Bywaj dziewczę zdrowe”.
Dedykując w duszy to przedstawienie tamtejszym Polakom, postanowiłem z tej sztuki mówiacej o rywalizacji i przenikaniu kultur narodowych, uczynić manifestację polskiej tożsamości. Szopena ubrałem w biały frak. Sand w ostatniej scenie - w purpurową suknię. Jerzy Skrzepiński, nestor polskich scenografów wymyślił czerwony fortepian. Było biało-czerwono. Ale któregoś dnia dyrektor, obecnie mój sprawdzony przyjaciel, pokazał mi nieco zdenerwowany gazetę Ruchu Nacjonalistów„Wołyń” z pretensją do niego, dlaczego zaangażował Polaka, skoro mógł Ukraińskiego reżysera. Odpowiedzią na atak były zaproszenia mnie do wywiadów w tv i gazetach, w których nie pomijano mojego stosunku do OUN-UPA. Z kolei odpowiedzią na te wywiady były zaproszenia na spotkania i wykłady na uniwersytecie równieńskim i ostrogskim. Te spotkania nasunęły mi następujące wnioski: wiedza młodzieży na temat wojny jest zerowa. Przecież historii nie znali od kilkudziesięciu lat! Jednocześnie dociera do niej propaganda Ruchu Nacjonalistów, która przedstawia im działalność UPA, jako patriotyczną. Ta młodzież nie chce być kosmopolityzowana i amerykanizowana. Oczywiście nie idealizuję: nie wszystka. Tym większa wobec niej odpowiedzialność. Gdy słyszą prawdę, jak moi aktorzy, przeżywają ozdrowieńczy szok. Nabierają szacunku dla obcokrajowca, który ma odwagę mówić im trudną prawdę. Pod warunkiem, że podchodzi się z szacunkiem dla ich ukraińskiej tożsamości. To lekcja. Nie wolno odstępować ani na krok od historycznej prawdy. Kokietować dla żle pojętych stosunków między narodami. Zgoda na ustępstwa jest wyrazem pogardy wobec nich i wobec siebie. Nie ma powodu, by utożsamiać naród otwarty na Polske i Polaków z jego zbrodniczym marginesem. Tym bardziej, iż tutejsza prasa nie jest jednoznaczna wobec problemu. Przeczytałem w upowskiej gazecie „Klicz nacji” artykuł zionący nienawiścią do wszystkiego co polskie. Ale w innej gazecie przeczytałem list stojącej nad grobem członkini UPA piszącej o zbrodniach, w których uczestniczyła i prosząca ofiary, które przeżyły - o przebaczenie. Dowodem otwartości na Polskę, była premiera. Ta manifestacja kultury narodowej została przyjęta entuzjastycznie. Po opadnięciu kurtyny, publiczność przez 20 minut nie opuszczała teatru. Brak tu miejsca na cytaty z recenzji i wypowiedzi miejscowych autorytetów. Najlepszym dowodem było zaproszenie mnie do wystawienia tej samej sztuki
w Żytomierzu. To miasto, w którym oficjalnie mieszka 30 000 Polaków. Miasto mniej zniszczone wojną jak Równe, zachowało wiele polskich pamiątek: teeatr prowadzony przez Józefa Ignacego Kraszewskiego i założone przez Niego Gimnazjum, dom rodzinny Jarosława Dąbrowskiego, cmentarz polski porównywalny z Per Lachaise i Łyczakowskim, na którym spoczywają matka Paderewskiego i brat Moniuszki. i grobowiec rodziny Dąbrowskiego. I stróż cmentarza, po wszystkich możliwych lagrach, słabo mówiący po polsku, który śmiało mógłby pisać dysertację z historii Polski i polskiej literatury. Ten pracujący społecznie patriota, samorzutnie restauruje groby i pilnuje ich przed wandalami i watahami wygłodniałych, zdziczałych psów. Jeśli mowa o rzeżbach opowiem od razu o przyjażni z miejscowym wybitnym rzeżbiarzem Antonem Matwiejenką, który studiował razem z Gustawem Zemłą i Marianem Konecznym, którego poznałem jako zagorzałego zwolennika UPA, a który pod wpływem rozmów ze mną i lektur przeze mnie dostarczonych, zmienił na tyle zdanie że w dowód przyjażni wylepił mi wspaniałe popiersie. Premiera w Żytomierzu przerosła równieńską. Do występów przed spektaklem i w antrakcie zaprosiłem dobrze w Polsce znany zespół pieśni patriotycznej „Poleskie Sokoły” Pawła Antoniewskiego. O tym wielkim Polaku, nie znającym języka, trzeba napisać osobny artykuł. Na razie montuję o nim film dokumentalny na zamówienie tamtejszej telewizji. Najważniejsze jednak, dla niniejszego artykułu jest, iż na Uniwersytecie Pedagogicznym, na wydziale historii, wygłosiłem referat o współczesnych zagrożeniach kultur narodowych. Przy okazji wręczyłem dziekanowi 3 tomy „Nacjonalizmu Ukraińskiego w Dokumentach „ zebranych przez Wiktora Poliszczuka i kika innych jego pozycji. Pokłosiem było zaproszenie mnie na międzynarodową konferencję ( z Polski przybyło 20 osób), „Polacy na Wołyniu”, na której dziekan wydziału historii, mimo iż nie figurowałem w programie konferencji, umożliwił mi 30-to minutowy wykład , w którym podkreśliłem różnice w sytuacji prawnej na arenie międzynarodowej Polski i Ukrainy, oraz OUN-UPA i Armii Krajowej. Omówiłem szeroko Zjazd OUN w roku 1929 i jego program, uwypuklając etnograficzne, naruszające układy graniczne wielu państw, aspekty „sobornej Ukrainy” i wynikające stąd widzenie żyjących na Ukrainie mniejszości w charakterze okupantów, oczywiście z polskim na czele. Wskazałem elementy faszystowskie i społecznego darwinizmu w ideologii Doncowa. Potem omówiłem działalność praktyczną UPA, służbę na rzecz hitlerowskich ,Niemiec i niebezpieczeństwo uznania Ukrainy wskutek działań UPA, za przegrane państwo,wrogie koalicji antyhitlerowskiej. Dopiero w 43 roku zrozumial to Stepan Bandera i stąd zmiana polityki OUN na antyniemiecką. Zakończę ten tekst omówieniem tez mojego telewizyjnego wywiadu, który był sześciokrotnie powtarzany. Zapytany o mój stosunek, do jak tu się określa, „tragedii wołyńskiej”, mówiłem, że nie da się załatwić problemu okolicznościowymi obchodami. Dlaczego dotąd panowało milczenie, lub jednostronność widzenia? Na uwagę prowadzącego, że prezydenci Kuczma i Kwaśniewski wypowiedzieli się w tej sprawie, odpowiedziałem, że się z nimi nie zgadzam, bo nie zgadza się z nimi prawda historii. Że w tej chwili (było to 2 lata temu), władze w Polsce popierają wszystko w rewizji historii, co łamie grzbiet polskiemu patriotyzmowi, by znieczulić społeczeństwo na rezygnację z niepodległości. Że pomaga temu bezkrytyczny stosunek części narodu do zachodu, wytworzony przez oczekiwanie na pomoc w wyzwoleniu się z pod dominacji Moskwy a który zawsze zawodził nasze nadzieje. Powiedziałem, że oprócz odfajkowania rocznicy przez władze, miały miejsce w Polsce uroczystości i nabożeństwa organizowane przez ofiary, ich rodziny i Polaków, w których nie wygasło sumienie. Porównałem za pomocą cytatów, stosunek do problemów narodowych, dwóch ojców nacjonalizmu: zbrodniczy szowinizm Doncowa i humanizm oraz otwartość na inne narody, Romana Dmowskiego. Na pytanie co bym doradzał w tej trudnej kwestii, dałem przykład Katynia, gdzie przyznanie się Gorbaczowa do sowieckiego sprawstwa, w dużej mierze rozładowało historyczny kompleks i umożliwiło dążenie do chrześcijańskiego przebaczenia win. Zakończyłem życzeniem, by ukraiński patriotyzm był budowany na wszystkim, co piękne i człowiecze w ich charakterze narodowym, historii i kulturze.
Bohdan Poręba
|