Wyrafinowane sterowanie odległą historią Polski, ale także tą najświeższą trwa od bardzo dawna. Próby pozbawiania Narodu poczucia dumy z własnej historii sprawiają, że ludzie czują się obco we własnym kraju.
Jednak wielu procesów wydarzających się wokół nas, po prostu nie zauważamy (i) lub nie rozumiemy.
Przyzwyczajamy się, nie rozumieć wszystkiego. Umieramy, nie rozumiejąc wszystkiego.
Bo po co mamy się obciążać, jeżeli wystarczy tylko wyciągnąć rękę i już mamy gotową odpowiedź. Wokół nas, aż roi się przecież od gotowców. Telewizja i kolorowe kioski są nimi przepełnione. W ramach wrodzonej godności, dopasowujemy tylko stosowną wersję, ... wzdychamy nad życiem ... i pędzimy dalej.
Samodzielne myślenie stało się więc, zbędnym obciążeniem.
Z czasem powstaje w nas „zaufanie z wygody”.
Znajdujemy w okolicy ludzi funkcjonujących podobnie do nas i ... czujemy się od razu silniejsi. Niektórzy czują wręcz wdzięczność państwu za dbanie o taki komfort.
Czasem, w chwiach zadumy, z trudem dopuszczamy do siebie możliwość, istnienia grup interesów i wpływów dysponujących tak olbrzymim kapitałem, że mogących wywołać wojny, rewolucje, zamachy, bankructwa państw, kryzysy, sterujących rządami, manipulujących informacją, a przez to także i ... nami!
Tu może pojawić się pytanie - czyżby globalizacja miała także inną twarz?
Ale przecież wcale nie potrzebujemy się nad tym zastanawiać. Wystarczy sięgnąć po gotowiec i mrucząc coś cicho pod nosem, zadowolić się „ zaufaniem z wygody”.
PRL powtarza się.
Jesteśmy znowu podzieleni, na My i Oni, tym razem w wersji liberalnej. Poprawność polityczna istnieje na ogromną skalę. Blokuje się wolność słowa. Istnieje otwarta walka z kościołem. Naród jest przekonywany, przykładem rządu i prezydenta, do przyjaźni z Rosją, a rzecznik rządu nazywa USA, od 13 lat naszego partnera w NATO, obcym mocarstwem. Media są stronnicze i mówią jednym głosem, popierając rząd, a krytykując ... opozycję. Ograniczane są prawa obywatelskie. Jesteśmy inwigilowani na niespotykaną skalę. Masa niewyjaśnionych afer administracyjno/polityczno/finansowo/gospodarczych przeraża.
Głos społeczeństwa jest lekceważony.
Powszechnie odczuwalny jest deficyt prawdy.
Są także różnice. Nie mamy już przemysłu ciężkiego, stoczniowego, armii, polskich banków, polskiej prasy, floty handlowej, cukrowni, itp. A wyprzedaż trwa nadal. Nastąpiła redefinicja pojęcia suwerenności.
Są i nowości: przyjaźń z Niemcami, seksualizm staje sią tematem otwartym, a religia ma stać się sprawą osobistą, pojawiły się mniejszości seksualne i narodowe, antysemityzm ma być w Polsce zjawiskiem groźniejszym niż antypolonizm, mężczyzna zaczął zagrażać kobiecie, kobieta mężczyźnie, a rodzice dzieciom, człowiek - przestało brzmieć dumnie, teraz hommo sapiens ma stać na jednej linii ze zwierzęciem, pojawiła się pornografia, narkotyki, bezrobocie, grupy szturmowe typu: Greenpeace, ruch ekologiczny, amnesty international, ruch feministyczny, itp.
Wpływ Komisji Europejskiej na politykę wewnętrzną i zewnętrzną państw członkowskich wciąż rośnie. Uzależnianie poszczególnych krajów od banku światowego postępuje.
Unia Europejska, a dopiero po niej Rzeczpospolita Polska firmuje teraz polskie paszporty.
Zamieniliśmy czerwone gwiazdy na żółte. Polska jest sterowana tym razem z Brukseli, zamiast z Moskwy. Mamy więc socjalizm w zachodniej wersji.
W kraju zamieszkałym w większości przez katolików premier (z wykształcenia historyk) dla którego „polskość to nienormalność” wygrywa wybory, wyprzedaje majątek narodowy, preferuje in vitro, aborcję oraz mniejszości seksualne, oddaje śledztwo w sprawie największego dramatu powojennej Polski w rosyjskie ręce, blokuje obiektywne śledztwo, awansuje współodpowiedzialnych, zezwala na upokarzanie państwa oraz deptanie godności polskiego generała, bierze ślub kościelny po czym rozpoczyna walkę z kościołem, prowokuje dziką walkę z Krzyżem (Krakowskie Przedmieście), skutecznie tuszuje olbrzymie afery administracyjno/polityczno/finansowo/gospodarcze, zezwala na rozgrywanie interesów innych państw kosztem Polski, wypycha młodzież zagranicę, by pomimo tego wygrać kolejne wybory.
Prezydent (historyk) jest katolikiem, który walczy z krzyżem, zaprasza na swoje salony przestępców komunistycznych, buduje pomnik w Ossowie bolszewickim najeźdzcom z 1920, jednocześnie blokuje budowę pomnika w Warszawie, poległego w Smoleńsku , w podejrzanych okolicznościach prezydenta Kaczyńskiego, otacza się ludzmi lewicy i byłych służb specjalnych, próbuje wprowadzić GMO do Polski. Za to w rankingu zaufania społecznego plasuje się na pierwszym miejscu.
Obaj politycy, prowadząc politykę uległości, skutecznie obniżają obraz Polski na arenie międzynarodowej. Za życia prezydenta Kaczyńskiego, byłego doradcy Solidarnoci, przy wtórze i na łamach mediów latami szydzili z niego wielokrotnie, dziś blokują intensywnie pamięć o tragicznie poległym.
Obaj, nazywają siebie ludźmi „Solidarności” i wyrażają się z dumą o wolnościowej idei solidarnościowej. Otaczają się „już odmienioną” częścią byłych działaczy „Solidarności” oraz zwolennikami „Okrągłego stołu”.
W takich warunkach, trwających już od pokoleń „różnych form bezpaństwowości”, w Narodzie, by mógł istnieć nadal, musiały zaistnieć przemiany, a pozbawiony elit, by przetrwać, musiał wypracować niezależną od rządzących, własną formę bytu.
Polacy chłostani od pokoleń, poniewierani od wieków, nie mogli być inni niż są dzisiaj.
W Polsce A.D. 2012, właśnie dzięki tym twardym cechom możemy funkcjonować w polskich realiach.
W dzisiejszej Polsce o postkolonialnym szkicu, w którym elity, zapatrzone są głównie na zagranicę, a ich ambicją było, dopiero co odzyskane państwo oddać pod władanie innemu państwu.
Ta smutna konstatacja musi znaczyć, że Polacy mogą liczyć nadal wyłącznie na własny instynkt.
To cud, że istniejemy. Bądźmy z tego dumni.
Janusz Zagajewski, kwiecień 2012
|