ŻYCIE POWSTAJE TYLKO Z ŻYCIA
I co z tego Prawa Natury dla ogółu „christianus” logicznie wynika
„To co siejesz nie ożywa, jeśli nie umrze” (św. Paweł w I Kor 15,36)
A tak „późny Jezus” propaguje
nieznajomość agronomii swego 13 apostoła:
„Jeśli … ziarno wrzucone w ziemię … obumrze, przynosi plon obfity” (Jan 12, 24)
1. Amerykańskie „Sojusze i wartości” prezesa PiS
2. „Morduj i rządź” zasada panowania Miasta na Wzgórzu Syjon
3. Wiary w Trupów Zmartwychwstanie mózgobójcze następstwa
4. Cztery potworności docta ignorantia Istoty Życia
5. Czy Jezus zmienił osobowość po swym „zmartwychwstaniu”?
6. Jak wyjść z impasu cywilizacji „morduj i rządź” Nowego Syjonistycznego Świata Porządku?
1. List „Sojusze i wartości” prezesa Jarosława Kaczyńskiego
Mając chwilę czasu, przeczytałem dokładnie list Jarosława Kaczyńskiego do "ambasadorów Wolnego Świata" z 30 września br. I coś mi po głowie chodzi, że dokonany 18 października i szeroko nagłośniony, dziwny "zamach na Jarosława Kaczyńskiego", ma jakiś związek z rzeczonym listem wychwalającym sojusz Polski z USA. Otóż według prezydenta USA Theodore Roosevelta „w polityce nie ma przypadków”. A zatem logicznie należy przypuszczać, że wyjątkowo PLUGAWE wydarzenie w biurze PIS w Łodzi było nie przypadkowym wtargnięciem starszego wiekiem szaleńca Ryszarda C. „w polską politykę”, ale że w istocie to było „morderstwo na zamówienie”, dokonane przez zawodowego, wynajętego w tym celu przez „służby imperium” gangstera. Pisałem o tym przypuszczeniu już wcześniej. Sądząc po kolejnych informacjach z prasy (G.W. z 25 października br.), „zamachowca z Kanady” Ryszarda C. nawet jego własna córka nie potrafiła rozpoznać na pokazywanych w TVP zdjęciach, a jego dwaj synowie, obaj skądinąd policjanci (!!!), nie dopuścili by dziennikarze zrobili wywiad ze swą matką, drugą żoną tego „taksówkarza-mordercy z Kanady”.
Ale wróćmy do geopolityki Prezesa Jarosława K. Zademonstrowane w liście z 30 września, zatytułowanym „Sojusznicy i wartości”, całkowicie bezkrytyczne uwielbienie USA, w literaturze religioznawczej określa się "Amerykanizmem, czwartą wielką religią Zachodu". Szczegóły tej „religii techno” opisał hebraista, a i jednocześnie i wielbiciel komputerów Dawid Gelernter w książce pod takim właśnie tytułem. (Patrz artykuł Iwo Cypriana Pogonowskiego o poglądach tego proroka amerykanizacji świata; warto przypomnieć, że wychowany na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley – podobnie jak i ja w latach 1969-72 – zdolny matematyk Ted Kaczynski, szerzej znany jako "unabomber", w roku 1993 usiłował zabić znanego mu osobiście Gelerntera, ale udało mu się go tylko trwale okaleczyć.)
Dla nas, jako Polaków-jeszcze-nie-zamerykanizowanych, najciekawsze są ostatnie zdania z inkryminowanego "Listu JK do Ambasadorów":
"Należy wrócić do standardów i obyczajów, które były dla wielu ludzi i narodów podstawą wiary w lepszy świat. Należy odkurzyć drogowskazy wartości w polityce międzynarodowej..Zgodnie z tymi zasadami postępował w życiu publicznym mój brat, Prezydent RP Lech Kaczyński, i dla nich zginął w straszliwej katastrofie smoleńskiej."
A więc ta katastrofa to była "Śmierć dla zasad" – i zapewne dbając o to, aby jego bliźniaczy brat Lech nie złamał tych Świętych Zasad i nie stchórzył przed "mgłą", jego bliźniak przekonywał go, na 20 minut przed feralną próbą lądowania, że "lepiej zginąć dla Zasad, niż żyć z opinią tchórza". Co ciekawsze, takie wytłumaczenie przyczyny niedawnej katastrofy w Smoleńsku jest dość zbieżne z oficjalnym wytłumaczeniem przyczyn śmierci większości polskich oficerów 70 lat temu w Katyniu. Z tego co czytałem na temat masowego deklarowania przez nich „na bumadze” swej nienawiści do Kraju Rad, też można wysnuć wniosek, że i oni woleli „zginąć dla Zasad, niż żyć w Kraju Proletariatu”. Ci wychowani w II RP oficerowie jakby nieświadomie jeszcze wtedy realizowali ukute w okresie Zimnej Wojny antykomunistyczne hasło „better dead than red”. Ale czy mieli oni słuszność tak ‘samobójczo’ postępując i czy należy ich zachowanie się tak dzisiaj nachalnie celebrować? Bo przecież właśnie wskutek usiłowania powtórzenia, po zaledwie trzech dniach, mszy za ich dusze, w sposób bezmyślny poległ w Smoleńsku sam kwiat nomenklatury III/IV RP…
Nie wszyscy bowiem odważni i potrafiący kojarzyć fakty ludzie są entuzjastami sloganu „better dead than red”. Mianowicie w zaledwie kilkanaście lat po Katyniu, u samych brzegów USA, Fidel Castro wystąpił z wyraźnie antyamerykańską (a zatem i „anty-ofiaro-katyńską”) Honorową Zasadą „socialism o muerte”. I jak dotąd – w przeciwieństwie do (samo)ofiar Katynia – Castro ciągle z tym, dzisiaj w Polsce oczywiście politycznie samobójczym, anty-amerykańskim hasłem jakoś żyje, pomimo iż CIA zorganizowała ponad sto zamachów na jego życie. A zatem i w pełni bezmyślne stawianie się Jarosława Kaczyńskiego w roli obrońcy „sojuszu i wartości” reprezentowanych przez USA, ma li tylko względny – by nie powiedzieć obłędny – charakter, zwłaszcza gdy przypomnimy, że tajemnicą poliszynela jest, że CIA (i jej „klony”, typu ”gladio”, w państwach sojuszniczych) mają na swym koncie z pewnością dużo więcej zbrodni niż NKWD (by przypomnieć tutaj zagładę, w anglo-amerykańskich obozach jenieckich po II Wojnie Światowej, prawie miliona Niemców, czy idącą ponoć w miliony rzeź komunistów Indonezji za Suharto w 1965 roku).
2.„Morduj i rządź” zasada panowania Miasta na Wzgórzu Syjon
Gangsterską zasadę „morduj i rządź” warto nazwać ‘syjonistyczną’ – gdyż została opracowana już przed trzema tysiącami lat przez kapłaństwo Świątyni na wzgórzu Syjon w Jerozolimie. W tym „przybytku Pana” rytualnie zabijano „baranki boże” by zrzucić na nie przestępstwa, które ich ofiarodawcy mieli nadzieję „wymazać w oczach Boga”. A to oznaczało ukrycie tych zbrodni przed wzrokiem proletariatu Judei, trzymanego w ryzach przez „Kapłanów Świątyni Kłamstwa ze Wzgórza Syjon”. Dlaczego jednak tak PLUGAWA ZASADA RZĄDÓW teokracji starożytnego Izraela, zamiast z czasem zostać publicznie potępiona i wyszczuta z lica ziemi, wręcz na odwrót, zaczęła być imitowana, zwłaszcza w czasach nowoczesnych, gdy upowszechnił się wynalazek druku i kolejne narody zaczęły zarażać się „trądem syjonizmu” emanującym z kart Pisma Świętego? (By wskazać do jakiego stopnia starotestamentowa zasada „morduj i rządź” jest skuteczna, wystarczy przypomnieć, jak bardzo "islamski" zamach lotniczy 9-11-2001 na WTC i Pentagon, nie tylko „wymazał” wcześniejszą zaledwie o 2,5 roku zbrodnię USA i NATO, w postaci trwających aż trzy miesiące „humanitarnych bombardowań” Jugosławii, ale i dał doskonały pretekst do napaści na Afganistan a potem i Irak. A jak skokowo, po „9-11”, wzrosła popularność Stanów Zjednoczonych wśród mikrocefali całego świata, ileż to świeczek paliło się wtedy, jako wyraz współczucia, przed Ambasadą Amerykańską w Warszawie!)
Z historii wiemy, ze od czasu przybycia do Nowego Świata Ojców Pielgrzymów z Anglii w roku 1620, opisane w Biblii „wspaniałe miasto Jeruzalem i jego Świątynia” stało się idolem prostomyślących kolonizatorów Północnej Ameryki, marzących o Nowym Lepszym Świecie. Do tego syjonistycznego (Nowo)Tworu Wyobraźni, określanego jako „Miasto na Wzgórzu” (ang. „Shining City Upon a Hill”), od ponad dwustu lat modlą się co cztery lata kolejni Prezydenci USA. Rozwijając podstawowe przesłanie Biblii, przyszły prezydent George Bush jr., w czasie kampanii wyborczej 2000, zapewnił swych wyborców po raz n-ty, iż: „Nasz naród jest wybrany przez Boga i naznaczony przez historię by być modelem dla świata”.
Skąd jednak się wzięły te zrytualizowane zapewnienia kolejnych władców USA, że rządzony przez nich gigantyczny kraj został wybrany do Panowania nad Światem? Otóż podstawą wiedzy prosto myślących Amerykanów, iż są „narodem wybranym”, jest Biblia. Promieniujący z tej „najpopularniejszej książki świata” chrześcijański mit o grzechów odkupieniu, dzięki Jezusa Chrystusa, jako baranka bożego, umęczeniu, został blisko dwa tysiące lat temu skonstruowany przez samozwańczego apostoła znanego jako św. Paweł. Ten uczeń rabina Gamaliela dobrze sobie przyswoił (‘zinterioryzował’) obserwowany przezeń w Jerozolimie proceder „odpuszczania grzechów”, praktykowany co tydzień przez kapłaństwo Świątyni Syjonu (ta plugawa, największa w starożytności Rzeźnia i Krematorium, została zburzona przez Rzymian dopiero w 70 roku.) I najwyraźniej w „przebłysku inteligencji” – gdyż nihil est in intellectu quo prius fuerit in sensu – przyszły apostoł oraz święty skojarzył, że podobną socjotechnikę „zakrywania przestępstw” warto upowszechnić także wśród członków znienawidzonej przezeń sekty chrześcijan, do której się „przykleił”. A z czasem, dzięki wysiłkom tak zwanych Ojców (Chrzestnych) Kościoła, jego „słowo (logos) nabrało ciała”, w postaci tysięcy chrześcijańskich kościołów, w których celebruje się w zasadzie nic więcej jak Odkupicielską Mękę Jezusa Chrystusa (patrz „ogródki boże” przy kościołach, w których straszą wyłącznie sceny Drogi Krzyżowej).
3. Wiary w Trupów Zmartwychwstanie mózgobójcze następstwa
Czy jednak podstawowa dla chrześcijaństwa, wiara w trupów zmartwychwstania, nie była li tylko produktem zinfantylizowanej wyobraźni przedstawicieli sekty „ludzi trzymających się oddzielnie” (faryzeuszy), wśród których się wychował nasz „13 apostoł”?
Otóż w czasie „wycieczki misyjnej” św. Pawła do Aten, jego zapewnienia przed areopagiem lokalnych, głównie podówczas stoickich i epikurejskich filozofów, że jakiś człowiek z krwi i kości, po swej śmierci i przebywaniu przez kilka dni w grobie, zmartwychwstał, zostało przyjęte z niedowierzaniem, a „13 apostoła” potraktowano jako niespełna rozumu bajarza (Dz.Ap. 17:16,18-19). Grecy bowiem – w przeciwieństwie do Żydów – wychowani byli w tradycjach bardzo dokładnych obserwacji przyrody i podobnie jak ja twierdzili, że ŻYCIE MOŻE POWSTAĆ TYLKO Z ŻYCIA, zaś z MARTWICY ciała może powstać tylko co najwyżej jeszcze tylko WIĘKSZA MARTWICA. Jest to bowiem Prawo Przyrody, którego żaden „bóg” nie jest w stanie przekroczyć – bo taki „bóg”, przy bliższej analizie, w sposób konieczny okazuje się być zwykłym szarlatanem.
A zatem głoszony przez apostoła Pawła mit, iż „najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana” (1 Tes. 4,13-18), to wyraźnie chorobowy bełkot „nawiedzonego (plugawym) bogiem” misjonarza. Co zresztą bardzo celnie rozpoznali filozofowie antyczni (patrz Celsus z II wieku ne, który utrzymuje, że chrześcijanie wierzą w TRUPA), a następnie także i muzułmanie, w tym i ci całkiem współcześni – patrz załącznik, w którym autor doktor medycyny (M.D.) Hassan M. Baagil trafnie zauważa, że skoro Jezus przebywał w grobie tylko dzień i dwie noce, to być może był tylko w chwilowym letargu, z którego się przebudził. Tak długi okres śpiączki pourazowej jest zjawiskiem bardzo rzadkim, ale znanym w medycynie. Taka hipoteza „życia z życia” całkowicie jednak dyskredytuje mit o „Chrystusa zmartwychwstaniu”, a zatem i całą teologię grzechów odkupienia.
Te, powtarzane od samego początku narodzin chrześcijaństwa, krytyczne uwagi sugerują, że wraz z pojawieniem się ‘paulińskiej’ wersji „naszej” religii pojawiła się – i zaczęła rozszerzać na cały schrystianizowany świat – najzwyklejsza MARTWICA WYOBRAŹNI. Gdyż tylko w ten sposób da się wytłumaczyć przyczynę tych wszystkich masowych urojeń, charakteryzujących dzisiaj w szczególności amerykańskich mikrocefali, znanych jako „Zionist Christians”. Ci niezwykle „ubodzy duchem” homo americanus marzą i o własnym „wniebowzięciu” (rapture) i o wyłożonym drogimi kamieniami oraz złotem – jak skarbiec Banku Świata – martwym Nowym Jeruzalem jako Centrum Świata. Centrum z którego promieniuje, dzień i noc, światło „Boga i Baranka”. Zjawisko utraty rozumu mas ludowych, podobne do tego obserwowanego współcześnie w pasie biblijnym USA, wystąpiło już w starożytności, bezpośrednio przed likwidacją Izraela, wśród zatrutych Pismem prostych Żydów, ogarniętych panicznym strachem przed nadchodzącym Końcem Świata. W to bredzenie żydowskich kapłanów, wynikające z ich wiary, że jak świat miał swój Początek to więc musi mieć i Koniec, trzeźwo myślący podówczas Grecy nie potrafili uwierzyć, gdyż „świat nie może się zawalić”. Coś (Byt) nie może przecież przejść w Nie Coś (Nie-Byt, Nicość) jak logicznie argumentował Parmenides już na kilka wieków przed Chrystusem.
4. Cztery Nowotwory Wyobraźni wynikłe z docta ignorantia Istoty Życia
Trzeba przyznać, że apostoł Paweł nie był zupełnie pewien słuszności swej nauki, kwestionowanej nie tylko przez ówczesnych Greków ale i przez co bardziej rozgarniętych Żydów: „bo jeśli ciała zmartwychwstania nie ma, to na darmo nasza wiara i pustym jest nauczanie nasze” (I Kor. 15, 14). W świetle Prawa Natury dekretującego, iż „życie zawsze powstaje z życia”, ta samokrytyczna uwaga „13 apostoła” oznacza, że rozliczne kościoły, które jak grzyby po deszczu wyrosły ostatnich dekadach w całej, „wyzwolonej od raka komunizmu” (opinia „zbiga” z KUL), przestrzeni post-radzieckiej są od wewnątrz… puste. Ponieważ jednak „przyroda pustki nie znosi", więc czymż te instytucje „odrodzonej wiary” się na nowo wypełniły? Tutaj aż się narzuca przytoczenie słów Jezusa z Nazaretu z okresu przed jego ukrzyżowaniem: „Na zewnątrz one ludziom wydają się być pięknie jak groby pobielane, a wewnątrz są pełne kości umarłych i wszelkiego PLUGASTWA”. W jaki sposób, doświadczane wszystkimi naszymi zmysłami, symptomy tej PLUGAWOŚCI instytucji chrześcijańskich (i post-chrześcijańskich) „na trupach zbudowanych” się manifestują?
1. Nie zwalczana (patrz wysiłki Kościoła) martwica ludzkiej wyobraźni automatycznie się musi rozszerzać, powodując, wskutek laborem exercens, czyli wykonywania wyalienowanej pracy, MARTWICĘ CORAZ WIĘKSZYCH OBSZARÓW ZIEMI. To przecież wyraźnie widać po naszych coraz bardziej bezdusznych i sterylnych miastach, przywalonych „masońskimi” budowlami-potworkami ze szkła, betonu oraz aluminium.
2. Co więcej, Prawo Natury apodyktycznie stwierdza, że przedmioty martwe – komputery w to włączając – nie są zdolne do jakiejkolwiek twórczości. A zatem i pozbawionym wyobraźni apostołom Martwego Boga (Mamona & Techno) się wydaje, że przedmioty żywe to są tylko nieco bardziej skomplikowane maszyny (patrz Descartes), niezdolne do jakichkolwiek inteligentnych, zezwalających im na lepszą kontrolę ich otoczenia, poczynań.
3. Ponieważ ludzie należą do klasy przedmiotów ożywionych, więc też i oni nie posiadają żadnych zdolności do samodzielnego się doskonalenia (patrz opinia Karola Darwina, który postulował, że dostrzegalne w skamienielinach zjawisko doskonalenia się gatunków jest spowodowane li tylko przez czynniki wobec tych gatunków zewnętrzne, zwane „doborem naturalnym” działającym w przeszłości na wielkie populacje). Zatem to, co ludzie religijni nazywają „zbawieniem”, osiąga się nie poprzez nasze wysiłki, skierowane na osiągnięcie perfekcji we wszystkich możliwych dziedzinach (patrz niniejszy tekst), a tylko poprzez bezmyślną wiarę (patrz elukubracje św. Piotra oraz Pawła na temat wiary oraz predestynacji).
4. Samo-wykastrowanym („samo-obrzezanym”) z WYOBRAŹNI „uczonym i skrybom” nowoczesności się wydaje, że ludzie są to niezdolne do samo-naprawy bio-automaty (patrz kartezjaski „maszynizm”). A zatem za społeczną aprobatą uruchomione zostały monstrualne wręcz przemysły (farmaceutyczny, samochodowy, AGD, elektroniczny, itd.), które tym „automatonom” ułatwiają (prze)życie. Czego nie wolno widzieć to tego, że „ułatwiając” ludzkie funkcjonowanie, techniczne osiągnięcia cywilizacji w sposób automatyczny prowadzą do korupcji wszystkich organów, które te urządzenia zastępują. Stąd się właśnie bierze, w dużym stopniu dziedziczona „aż do trzeciego i czwartego pokolenia” (patrz Dekalog), stale rosnąca ilość chorób cywilizacyjnych, w tym i MIKROCEFALIA, wynikła z „niedotrenowania” ZMYSŁÓW. (Zwierzęta udomowione „jak biblijny Jakub” mają z reguły mózgi o 15 – 40 procent mniejsze od ich dzikich „jak biblijny Ezaw” pobratymców.)
5. Czy Jezus po swym zmartwychwstaniu zachowywał się jak zombie?
(Zombie oznacza osobę silnie zniewoloną i ślepo lub nieświadomie wykonującą polecenia osoby kontrolującej ją, najczęściej będąc pod wpływem środków odurzających… Według wierzeń wyznawców voodoo kapłani mogą uśmiercić człowieka, a w kilka dni po jego pogrzebie znowu przywrócić go do pozornego życia. W rzeczywistości nie jest to jednak żywy człowiek, a jego ciało zamieszkane przez jednego z duchów śmierci Guédé. Taki bezwolny żywy trup, … jest używany do różnych prac –Wikipedia.)
Gdyż tylko wskutek tej, nabytej już w starożytności jako choroba cywilizacyjna, martwicy wyobraźni swych żydowskich mentorów, chrześcijanie mogli uwierzyć, że zamęczenie kogoś zacnego – zamiast być odrażającym przykładem, jak nie należy postępować – może stać się WZNIOSŁOŚCIĄ dającą rzeczywiście lepsze perspektywy na przyszłość dla tych, którzy do popełnienie tego PLUGASTWA się przyczynili (patrz światowa kariera św. Pawła). Gdy bowiem czyta się przytoczone w ewangeliach krótkie opisy zachowania się Jezusa po jego „zmartwychwstaniu” to wyraźnie się czuje, iż porzucił on, dla niego „śmiercionośny”, zwyczaj krytykowania faryzeuszy i zamienił się w rodzaj „zombie”, który głosi ludziom to, co włożyli mu w usta jego… oprawcy. (Naomi Klein w książce „Doktryna szoku” przytacza doświadczenia CIA z lat 1960-tych, wskazujące że dzięki odpowiednim torturom, np. elektrowstrząsom, względnie innym urazom – w tym zapewne i urazom doznanym w trakcie ukrzyżowania – można do tego stopnia „przemodelować” ludzką osobowość, że ofiary takich „kuracji szokowych” dobrowolnie przyjmują rolę wykonawców poleceń ich ciemiężycieli. Patrz http://www.sott.net/articles/show/207866-A-Tradition-of-Dehumanizing-The-CIA-s-Psycho-War-and-Torture-Schemes-in-The-Philippines )
Popatrzmy zatem w świetle „Voodoo + CIA” na wypowiedzi Jezusa odnotowane w Ewangeliach. Gdy Jezus przed ukrzyżowaniem nakazuje swym 12 apostołom: „Nie chodźcie do pogan i omijajcie miasta samarytańskie. Idźcie natomiast do zagubionych owiec z narodu izraelskiego." (Mt 10, 5-6), to po zmartwychwstaniu głosi on coś wręcz przeciwnego: "Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody. Kto uwierzy (w moje zmartwychwstanie) i przyjmie chrzest będzie zbawiony, kto nie uwierzy, będzie potępiony" (Mk 16,16). A przecież głoszenie urbi et orbi o „zmartwychwstaniu w ciele” to jest – tak jak argumentowaliśmy wcześniej – najzwyklejszy sabotaż samodzielnych władz poznawczych rzesz gojów (pogan), którym się taki „święty kit” wciska. Co więcej, potępienie wszystkich tych, którzy w zmartwychwstanie nie są w stanie uwierzyć (patrz Hassan M. Baagil M.D.), ma wyraźnie PLUGAWY charakter. Po-krzyżowy Jezus, nie zauważając najwyraźniej zmiany która w nim zaszła, odnosi się przecież w tej wypowiedzi wrogo do… swej własnej działalności nauczycielskiej przed ukrzyżowaniem, kiedy to zalecał uczniom dążenie do perfekcji poznawczej, podkreślając iż „oko będzie świecą ciała twego” (Mat. 6, 22-23).
Mówiąc dosadnie, WSZYSTKIE WADY I OSZUSTWA FARYZEUSZY, KTÓRE JEZUS PIĘTNOWAŁ PRZED SWYM UKRZYŻOWANIEM, W MYŚL ZALECEŃ WYDANYCH PRZEZEŃ PO TYM OKROPNYM EPIZODZIE, ZYSKAŁY IMPULS BY SIĘ NADAL KRZEWIĆ i to w skali już nie małego Izraela, ale całego globu. Do czego w istocie doszło, gdy bliżej się przyjrzymy historii chrześcijaństwa, dokładnie od momentu gdy w V wieku choroba umysłowa ‘paulinizmu’ stała się obowiązującym dogmatem, a krzyż symbolem wiary w Zwycięstwo. Chodzi tu oczywiście o Zwycięstwo Nowej Mafii Izraela, zorganizowanej w Jeruzalem blisko dwa tysiące lat temu przez rabina Gamaliela i rozsyłanych przez niego „asystentów”, poprzebieranych za christianus. Jest takie powiedzenie „po czynach ich poznacie ich” i w rzeczy samej, zgodnie z naszym „lucyferycznym” przypuszczeniem, iż Jezus po swym zmartwychwstaniu zaczął się zachowywać jak SPRZYMIERZENIEC ZBÓJCÓW, buszujące dzisiaj po Polsce sługi Kościoła chętnie szukają współwyznawców w więzieniach, czym się nawet publicznie chwalą. A nawrócony przestępca może się spodziewać odpowiedniego wynagrodzenia nie tylko w postaci skrócenia swej kary, ale nawet i finansowo zyskownej kariery w serialu TVP. Który to popularny serial niewątpliwie poucza młodych, ambitnych ludzi, że warto iść w ślady gangsterów oraz psychopatów, którzy się w odpowiednim momencie – jak św. Paweł – nawrócą.
6. Plan Nowo-Testamentowego Porządku Świata (ang. NTWO)
Bardzo ważne, po-zmartwychwstaniowe zalecenie „Jezusa-zombie”, by „Iść na cały świat i nauczać wszystkie narody”, bardzo do serca wziął sobie św. Paweł „z woli Bożej (a ściślej z woli swego „Ojca Chrzestnego” o nazwisku Gamaliel) apostoł Chrystusa” (Ef. 1,1). Ten rasowy psychopata, który przed swym nawróceniem „dyszał groźbą i żądzą mordu” (Dz. Ap. 9, 1), postanowił przeprowadzić „do końca” nawracanie pogan, najwyraźniej przekonany w swej zrozumiałości mikrocefala, iż „W Nim (Jezusie Chrystusie) mamy odkupienie przez Jego krew odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia, przez to, że nam (Bóg Izraela) oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie” – Ef. 1, 7-10)
Tutaj 13 apostoł recytuje „zjednoczeniowe” proroctwo Ezechiela, oryginalnie ograniczone do walczących ze sobą królestw „gór Izraela”: „i uczynię z nich jeden naród i jeden król będzie panował nad nimi wszystkimi i już się nie rozdzielą na dwa królestwa” (Ez. 37, 22). Do tego „zjednoczeniowego” proroctwa, nie mającego nic wspólnego z naukami zawartymi w trzech ewangeliach synoptycznych, odwołuje się także „późny Jezus” cytowany w Ewangelii św. Jana, która powstała dopiero w kilkadziesiąt lat później, gdy listy św. Pawła stały się już szeroko znane: „Mam też inne owce, które nie są z tej owczarni, muszę je też przyprowadzić. I będą słuchać mego głosu, i powstanie jedna owczarnia i jeden pasterz.” (Jan 10,16 ; skądinąd ten program „późnego Jezusa” uniformizacji świata bardzo przypomina zjednoczeniowy program Hitlera: „Ein Reich, ein Volk, ein Führer”).
A zatem ten PLAN GLOBALIZACJI CHRZEŚCIJAŃSTWA (ang. NTWO), wyraźnie wzorowany na dużo wcześniejszym, „zjednoczeniowym” proroctwie Ezechiela i będący całkowicie sprzecznym z intencjami edukacyjnymi Nazarejczyka, powstał dopiero po wielu latach działalności „apostoła pogan”, który „odkupicielską” mękę tegoż Nazarejczyka wykorzystał dla „usprawiedliwienia” Światowej Konkwisty, „aż (Chrystus) położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy” (I Kor. 15,22–25). Ponieważ zaś słowo „Chrystus” znaczy po grecku „namaszczony przez boga”, więc po kilkunastu wiekach dominacji chrześcijaństwa „dopełniły się czasy NTWO”. Ten przewidywany w Biblii moment „dopełnienia się czasów” nastąpił w chwili gdy duchowi spadkobiercy starotestamentowego kapłaństwa złożyli, w trakcie II Wojny Światowej, odkupicielską ofiarę z 6 milionów niewinnych żydowskich „baranków bożych”. Jasnym zatem dla wszystkich „wierzących w (Plugawego) boga Izraela” się stało, że kolejnym „Chrystusem Narodów” stał się po prostu tenże ZMARTWYCHWSTAŁY IZRAEL. (Nie zapominajmy tutaj, że i żydo-białorusko-polski poeta Adam Mickiewicz, po „ofierze” Powstania Listopadowego głosił hasło „Polska Chrystusem Narodów”). A zatem wszystko wskazuje na to, że jesteśmy świadkami powstającego na naszych oczach Nowego Syjonistycznego Porządku Świata (ang. NSWO), z odrodzonym Izraelem jako „głową” świata post-chrześcijańskiego.
7. Jak wyjść z grożącego „zawaleniem się świata” impasu lumpenkultury „morduj i rządź” Nowego Syjonistycznego Porządku Świata?
Z tym „nowotworem dziejów” nie da się walczyć metodami do których przywykli chrześcijanie, zwłaszcza ci dzisiejsi polscy, przez spostrzegawczych, bezbożnych Francuzów utożsamiani z…kretynami. (Francuskie słowo ‘cretin’ pochodzi etymologicznie od ‘chrétien’, chrześcijanin.) Wymachujący krzyżem, bezgranicznie bezmyślni wierni KK sami się bowiem wpychają pod but spadkobierców Testamentu rabina Gamaliela, czyli sprytnych Żydów poprzebieranych za „chrześcijańskich” przywódców. Jak to ktoś celnie zauważył, komentując mój ubiegłomiesięczny (październik 2010) tekst WIELKA ŚWIATOWA REWOLUCJA MIKROCEFALI JAHWE: „Co kościół katolicki chce przekazać swoim WIERNYM wybierając na idoli ofiary życiowe???? IDŹCIE ICH ŚLADEM I DAJCIE SIĘ ZGNOIĆ, POKROIĆ, SPALIĆ I ZGWAŁCIĆ????!!!! Chyba dokładnie o to chodzi....”
A zatem co należy robić? By odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie, postawione już dwieście lat temu przez francuskiego przyrodnika J.B. Lamarcka, obserwującego do czego zmierzają kolejne „burżuazyjne rewolucje”, warto zapytać jak długo jeszcze da się oszukiwać ludność za pomocą nie kończących się celebracji „umęczonego Jezusa”, „umęczonych oficerów w Katyniu”, „umęczonych ofiar Gułagów”, „umęczonych ofiar Hlodomoru”, odkupicielskich ofiar Auschwitz-Oświęcimia, ofiar placu Tianmen, ofiar WTC, ofiar Smoleńska i w końcu dokonanego w biurze PIS w Łodzi „mordu odkupicielskiego”, wymazującego zbrodnie Jarosława Kaczyńskiego. To jest wręcz aż niewiarygodne do jakiego stopnia zarówno „walczący o swój byt” Kościół jak i praktycznie wszystkie inne, chcące przetrwać w świecie, instytucje liberalnego Nowotworu Państwa Prawa (i Sprawiedliwości), bez jakiegokolwiek się opamiętania, na wyścigi babrają swych obywateli w „odkupującym nasze zbrodnie”, poznawczym… gównie. Tak, trzeba to wyraźnie powiedzieć, GÓWNIE któremu przed trzema tysiącami lat nadało pozory„Boga” rozbójnicze kapłaństwo Świątyni Syjonu. I oczywiście, bez spuszczenia wody w kloace dziejów za Testamentem Plugawego Boga Jahwe, nic pozytywnego w przyszłości nie da się zrobić. Ludzkość się po prostu utopi w swych wydzielinach, pracowicie zżerając, jak coraz bardziej pospolita choroba zwana rakiem, wszystkie „nie zamerykanizowane” – a zatem wciąż jeszcze zdrowe – tej ludzkości tkanki.
Przecież u podstaw całej dzisiaj monstrualnej potęgi M-KGB, Mamonisticzeskiej Koalicji Globalnych Biznesmienow, stoi zaledwie jedno zdanie z Księgi Powtórzonego Prawa. Jest to zdanie (V Moj, 23,21) które „autorytetem Boga” zezwala na pożyczanie pieniędzy na procent obcym, nie należącym do „naszego” Związku Czcicieli Syjonu. Zaś za całą plugawością judeo-chrześciańsko-burżuazyjnej konkwisty, z jej totalnym zniewoleniem przez pieniądz, oraz upodleniem psycho-motoryczno-odpornościowym ludności przez korporacje zapewniające tak zwany „dobrobyt”, stoi brak wyraźnego rozróżnienia miedzy żywym i nie-żywym. O tej ślepocie „christianus” zadecydowało jedno zaledwie zdanie „Jezusa zombie” wpisane w Ewangelie: „Kto uwierzy (w moje zmartwychwstanie) i przyjmie chrzest będzie zbawiony, kto nie uwierzy, będzie potępiony”. To bowiem zdanie kwalifikuje jako „potępionych” wszystkich, starających się bezinteresownie o precyzję poznania, przedstawicieli homo sapiens, a zatem ludzi znienawidzonych przez agentury Miasta na Wzgórzu. A w tym przypadku, jak nauczał AUTENTYCZNY JEZUS Z NAZARETU, wystarczy wygarnąć na śmietnik PLUGAWĄ ZAWARTOŚĆ przysłowiowej „misy”, zawierającej starożytne hebrajskie (etymologicznie ‘bandyckie’) recepty na życie, by i także zewnętrze naszego „naczynia życia” stało się czyste, podobnie jak i Świat Przyrody, który tak bardzo MIKROCEFALE JAHWE chcą zbezcześcić swą „pobożną” działalnością.
(P)ozdrowienia
Dr Marek Głogoczowski
Zakopane 02.11.2010
|