Bezpośrednio po wczorajszym (19.10.2010) ataku na siedzibę PIS w Łodzi media podały, iż „Ryszard C. podczas rozmowy z policjantami miał twierdzić, że nienawidzi PiS i rządów polityków tej partii sprzed lat. Broń kupił jeszcze w czasach PRL; był to gazowy pistolet przerobiony na broń ostrą. (…)”. To, że sytuacja w Polsce w nieodległych latach Totalnych Rządów (Prezydent + Premier) PIS-u była w istocie patologiczna, dostrzegł nie tylko Ryszard C. Bardzo trafnie określił sytuację Polski w latach 2005-2007, mieszkający od 25 lat we Frankfurcie nad Menem, polski poeta z Czeladzi, Stefan Kosiewski „Rząd Jarosława Kaczyńskiego jest najbardziej smutnym i zakłamanym rządem w historii wszystkiego, co osadzone zostało w Polsce po 1939 roku.” (mówił do słuchaczy Szamba Maryja Stan David Ligoń - http://sowa.mypodcast.com/200706_archive.html )
Ja sam latem 2007 byłem na jakiejś „słowiańskiej” konferencji w Stołbcach na Białorusi. Cytuję opublikowane podówczas w Internecie me spostrzeżenia z powrotu do Polski: „Już na drodze z Grodna do polskiej granicy zaczęliśmy łapać w samochodzie polskie stacje radiowe. Treść słyszanych w nich „wiadomości z kraju” – o podsłuchach, prowokacjach, czystkach w rządzie i zamierzonych aresztowaniach – bardzo wyraźnie uświadomiła nam, że zbliżamy się do „ojczystej gnojówki”, przy której najbardziej zapyziały wychodek w białoruskim „skansenie” wydaje się być oazą czystości i dobrego smaku. W związku z tym skojarzeniem, wszystkim słowiańskim „narodowcom”, nie tylko polskim, ale także białoruskim oraz ukraińskim, którzy czczą USrael (patrz google.pl) jak „boga swego, Wszechmogącego”, dedykuję dwuwiersz mego autorstwa, wzorowany na poezji dziewiętnastowiecznego ‘Żyda z Białorusi, który mieszkając we Francji pisał po polsku „Litwo, ojczyzno moja”’.
Polsko, ojczyzno moja, Ty jesteś dzisiaj jak przebrzydła Menda,
I tylko mi starać się pozostaje, abyś jak najszybciej sczezła...”
Ten urywek z mego tekstu napisanego przed trzema laty wyraźnie wskazuje, że nie tylko „62-letni Ryszard C., mieszkaniec Częstochowy twierdził że nienawidzi PiS i rządów polityków tej partii sprzed lat”. Na całe szczęście PIS przegrał przedwczesne wybory 67, które „ukochanej przezeń Polsce” szef tej Partii Prawa zafundował. W rezultacie czego przez następne 2,5 roku mieliśmy względny spokój, aż do katastrofy w Smoleńsku. Jeśli zaś chodzi o tą katastrofę, to z (z szybko wycofanego już, podobnie jak i moje) wpisu na „papieskim” portalu www.wirtualnapolonia.com się dowiedziałem, że pretekst, dla którego JK w ostatniej chwili się z lotu do Katynia 10 kwietnia br. wycofał, był sztuczny – mama Kaczyńskich była bowiem na oddziale zamkniętym szpitala i pozostanie, na jeden dzień, JK w Warszawie z „powodu mamusi” nie miało żadnego sensu. Może zatem tak dzielnie atakowany przez prezesa PIS rząd (+ Prezydent) PO w Warszawie odsłoni wreszcie tajemnicę rozmowy, przez telefon satelitarny, braci bliźniaków (czyżby się oni kochali tak jak biblijny Jakub i Ezaw?) na 20 minut przed podjęciem próby „samobójczego” lądowania. Tego przecież od sześciu miesięcy domaga się zarówno były prezydent Lech Wałęsa jak i jego, cytowany powyżej, stronnik w Frankfurcie nad Menem, Stefan Kosiewski, właściciel m.in. dość dużego portalu www.senat.blox.pl.
Jest też i „moja prywatna” teoria spiskowa. Ataku na placówkę PIS w Łodzi dokonał wynajęty przez „służby” – w rodzaju CBA Mariusza Kamińskiego w roku 2007 – gangster na przepustce, pragnący złagodzenia swej kary, po to aby sprowokować masowe przedwyborcze poparcie dla „prześladowanej przez Rząd PO” partii Prawo i Sprawiedliwość. O tym, że tak PLUGAWYCH zachowań możemy się spodziewać ze strony Jarosława K. i Mariusza K., świadczy chociażby otwarcie kryminalna ale nie ukarana, „afera gruntowa” przygotowana przez obu tych osobników, przeciw wicepremierowi Lepperowi w 2007 roku. Tak przecież od lat postępują tajne służby USA (i Izraela). Np. bardzo krwawe zamachy „Czerwonych Brygad” we Włoszech w latach 1970 były przez te służby „Gladio” inspirowane (np. zamordowanie byłego premiera Aldo Moro, czy zamach w Bolonii, o który oskarżono włoskich narodowców). Tych zbrodni dokonano w celu zniechęcenia Włochów zarówno do popierania bardzo wpływowej podówczas tam partii komunistycznej, jak i ugrupowań o charakterze pro-narodowym. Patrz rozdzialik „Strategia prowokowania społecznego napięcia” z recenzji pt. „USA BOMBS EUROPE INTO SUBMISSION” książki „Manipulatorzy marionetek”, której część przytaczam w załączniku „Terroryzmu w Rosji model włoski”.)
Faktem jest, że w zaledwie kilka godzin po „dziwnym” zamachu na placówkę PIS w Łodzi, przemawiając „z kamienną twarzą” prezes J. Kaczyński stwierdził w wystąpieniu bardzo nagłośnionym przez TVP: „Morderca wpadł do łódzkiej siedziby z okrzykami odnoszącymi się do mojej osoby. Przebywające tam osoby straciły życie i walczą o życie za mnie, co stawia mnie w szczególnej sytuacji. To, co się stało, jest wynikiem tej wielkiej kampanii nienawiści, która jest prowadzona wobec PiS od długiego czasu. Na pewno „moherowe berety” Donalda Tuska były tego początkiem. Potem mieliśmy do czynienia z „dożynaniem watahy”, „bydłem”. Przypomnę tylko, że ten, który walczy teraz o życie, ma podcięte gardło…”
A więc coś mi się wydaje, że morderca Ryszard C. podcinał to gardło… na zamówienie, dla zwiększenia efektu medialnego swego „czynu społecznego”. Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy w kafejce w Zakopanem o tym dziwnym „zabójstwie-prowokacji” i uczestnikom bardzo się spowodowała moja opinia, wzięta z akurat napisanego przeze mnie pamfletu „WIELKA ŚWIATOWA REWOLUCJA MIKROCEFALI JAHWE”, że „jak ktoś się zbyt nachalnie modli do krzyża, to winien oczekiwać Golgoty”. Przy okazji pomyślałem sobie, że to właśnie zarówno były premier RP Jarosław Kaczyński jak i jego protegowany, były szef CBA Mariusz Kamiński, są przykładem tych „MIKROCEFALI JAHWE”, bezkarnie robiących w mym kraju rzeczy doprawdy PLUGAWE. Najwyraźniej są oni prowadzeni przez ich „poruszacza marionetek”, w formie PLUGAWEGO PANA WOLNEGO ŚWIATA, „który jest bardziej w ich wnętrzu, niż oni sami w tym wnętrzu są obecni”, by użyć celnego określenia „boga” św. Augustyna.
***
I tutaj, w związku z tym mym niedawnym „antykrzyżowym” pamfletem, otrzymałem dwie interesujące wiadomości, z którymi warto się podzielić z czytelnikami mych „lucyferycznych” pamfletów:
1.Znajomy dra Maciej P. z IBIB napisał mi „W 2007 w Nepalu widziałem swastyki na emblematach tamtejszych szkół, bo u nich to także symbol mądrości i edukacji. A obok wiruje im także Jin-Yang...”. Jeśli chodzi o Jing-Jang to jest wzajemne dopełnienie się (i przechodzenie w siebie) przeciwieństw. (Pisał o tym bodajże także Karol Marks, wzorując się na Heglu; skądinąd jak pasuje chińska Jing-Jang teoria dopełniania się płci do dętej zapowiedzi św. Pawła, ż e „nie będzie już więcej mężczyzny ani kobiety” – ten ‘paulinizm” to przecież horror dla każdego zdolnego kojarzyć fakty człowieka, horror nauczany właśnie przez Kościół.)
A zatem jako wzajemne przeciwieństwo warto przedstawić właśnie INDO-EUROPEJSKI znak swastyki versus JUDEO-CHRZEŚCIJAŃSKI znak krzyża:
SWASTYKA = „słońce” (jasność); „radość” (szczęście); „mądrość” (wiedza); „edukacja” (rozjaśnianie umysłu)
KRZYŻ J-Ch = „ciemność”; „zgryzota” (nie-szczęście); „głupota weń wierzących” (nie-wiedza); „nabywanie ignorancji’ (zaciemnianie umysłu)
Przyznaję, ze całkiem nieźle to zestawienie przeciwieństw wygląda. W dodatku zezwala ono na pogłębione zrozumienie historii ostatnich 15 wieków, dokładnie od momentu kiedy Kościół zaakceptował znak krzyża, rozpoczynając w ten sposób tzw. „wieki ciemne”.
2. Otrzymałem też i bardzo negatywną opinię o mym pamflecie nt. MIKROCEFALI JAHWE, sformułowaną przez nieznanego mi osobiście pana (?) „Karola D.”:
„Nie chcę być nieuprzejmy ale odnoszę wrażenie, że co niektóre osoby mają wyraźne problemy z rozumieniem języka polskiego. Powtarzam ponownie: nie życzę sobie tego typu wiadomości w mojej skrzynce.(…) Na koniec dodam, że wysyłanie wiadomości do mnie wbrew moim oczekiwaniom ma charakter "korespondencji niezamówionej" i jako takie narusza zasady netykiety, dobrych manier jak również prawa.”
Pan (?) „Karol D.” powołuje się zatem na jakieś „prawo do nie-wiedzy”, a zatem jego postępowanie przypomina zachowanie się staro-izraelskich faryzeuszy (wśród nich przyszły św. Paweł), którzy słysząc co im mówi św. Szczepan (Ap 7, 57), zaczęli zatykać sobie uszy, by NIE ZGRZESZYĆ WIEDZĄ. To jest jednak historia, która znamy z tak zwanego „wirtualu”, czyli z obrazu rzeczywistości, jaki stwarzają nam media, w tym wypadku Dzieje Apostolskie. A zatem zasadnie możemy w tę historię powątpiewać, nie wyciągając szerszych wniosków, jak to ma się ze wszystkim, czego nie „doświadczylismy, doznali, przeżyli” – by użyć określeń mego korespondenta „Zbig” cytowanego w „Rewolucji Mikrocefali”.
A czyż podobne zachowania nie pojawiają się w tak zwanym „realu” współcześnie? Otóż ja miałem, prawie dokładnie 30 lat temu, podobne doświadczenie jak to opowiadane w Dziejach Apostolskich. Mianowicie moi koledzy Jacques Ninio i Claude Weil na Uniwersytecie Paris VII, zainteresowani moją „piagetowską” teorią „uczenia się komórek na poziomie odpowiednich adjustacji ich genomu”, zorganizowali mi seminarium w Instytucie Biologii Molekularnej tegoż paryskiego Uniwersytetu. Na mym wystąpieniu, w trakcie którego argumentowałem, że odruchy warunkowe muszą być zapisywane na poziomie struktur genetycznych, aby móc być zapamiętywane na całe życie (Fund. Sc. 2/2 1981), było kilkadziesiąt osób. Po tym seminarium organizatorzy powiedzieli mi, ze w trakcie niego wyszło – czego ja nie zauważyłem – kilkanaście osób. Według mych kolegów byli to czciciele „veau doré”, dokładnie te osoby, które w Instytucie Monoda były znane ze swych ambicji zrobienia biznesu na znajomości sztuczek inżynierii genetycznej.
Przy mojej kolejnej wizycie w Paryżu (mieszkałem podówczas w Genewie) wzmiankowani moi koledzy powiedzieli mi, że szef ich Instytutu, profesor F. Chapeville zabronił im organizować jakichś „neodarwinowsko niepoprawnych” spotkań ze mną. (Nb. François. Chapewille jest (był) Polakiem, który zmienił nazwisko. Opowiadał mi wcześniej, że bardzo się wstydził być Polakiem, słysząc jak pod Monte Cassino, polscy żołnierze, z narażeniem życia, ratowali płonący motocykl – żołnierze amerykańscy śmieli się podówczas z tak głupich Polacks, którzy ratują głupią maszynę.)
Gdy przyjechałem do Paryża po kolejnych dwóch tygodniach, to na schodach Instytutu Monoda rozpoznał mnie jakiś student, który brał udział w mym kolokwium miesiąc wcześniej. Zaczepił mnie on, by mi podziękować, że odważyłem się mówić o sprawach, które w jego „Świątyni Genetyki” są zakazane. A zatem nie tylko „w cieniu krzyża”, ale i „w świetle Menory”, czyli rozwiniętej na gruncie zakazów Starego Testamentu, totalnie nihilistycznej „niby-nauki” genetyki, mamy dzisiaj dominujące teorie „ewolucji ex nihilo”. Jest to teoria naukowa która, podobnie jak kreacjonizm, neguje jakikolwiek długofalowy wpływ zachowań się dojrzewających organizmów na ich dziedziczone następnie kształty oraz odruchy. Bo przecież przysłowiowa ślepota „narodu wybranego” to jest cecha i nabyta (wskutek zbyt długiego przesiadywania nad Pismem) i dziedziczona, chociażby w postaci skłonności do wyjątkowo PLUGAWYCH zachowań społecznych, które w przypadku Jarosława K. nigdy nie miałyby szans się ujawnić w warunkach życia zmarłej nagle przed 20 laty Polski Socjalistycznej.
W trakcie swego przemówienia w Katyniu 7 kwietnia br. premier Donald Tusk stwierdził, że KATYŃ należy traktować jako MIT ZAŁOŻYCIELSKI III RP. Niewątpliwie wzorował się on tutaj na współczesnym Izraelu, dla którego „mitem założycielskim” jest holokaust 6 milionów Żydów w czasie II Wojny Światowej. Dzisiaj przez radio słyszałem, że klub PIS w Krakowie chce uczcić katastrofę lotniczą w Smoleńsku odpowiednim pomnikiem, ustawionym w centrum przebudowanego właśnie gigantycznego RONDA OFIAR KATYNIA w tym mieście legendarnego Kraka. Jako agentowi „lucyferusa” proponuję by projektowany monument nazwać POMNIKIEM PLUGAWEJ POLSKI, którego to „kraju pod bogiem Jahwe” władcy na katastrofach i zabójstwach, do których sami się przyczynili, usiłują robić biznes. (Nb. A zatem postępują dokładnie tak, jak to z blisko dwu tysiącletnim sukcesem robił „najbardziej, po niepiśmiennym Mahomecie, znany na świecie Skryba” – czyli Pisarz – znany jako św. Paweł, który zalecał swym czytelnikom, aby go naśladowali…)
(P)ozdrowienia
Marek Głogoczowski
www.zaprasza.net/mglogo
ostatnie artykuły www.polskawalcząca.com (użyć search)
oraz www.wiernipolsce.pl
Zakopane 21.10.2010
|