Zygmunt Jan Prusiński
LITERACKA DAMNICA DLA WSI TWORZĄCEJ
Mógłbym pisać o Damnicy wiele ilustrowanych opisów. Bo Słowo poety to jak pędzel malarza. W dawnych czasach kędy miałem lat 25, chodzi mi o rok 1973, wysyłałem do poznańskiego „Nurtu” swoje wiersze. W dziale poezji odpisywał mi krytyk i redaktor, że w moich wierszach jest malowniczość... Co to takiego jest, malowniczość w wierszu ?
Nie umiem na to odpowiedzieć. To że malowniczy jestem w swej osobowości, to lustro mi podpowiada przez wszystkie lata mego życia. Ale Damnica i ja; 9 lat temu napisałem o tej Gminie wiersz, ba, nie zapomniałem o moim przyjacielu Janie Wanago, fraszkopisarzu i gawędziarzu. Też otrzymał w Nagrodę ode mnie wiersz. To były początki Festiwalu Poezji tzw. „Poezji Nie-profesjonalnej”. Na Boga, czy można tak to nazwać ? Co jest profesjonalnego a co nie jest ? - Czy wiersz o wsi musi być profesjonalny ? Wieś, to Polska, tam jeszcze ten konserwatyzm istnieje w ogrodach, choć coraz mniej ptaków domowych. Stodoły i obory to już muzealne obiekty. Tylko jaskółki mają spokój. A myszy muszą być czujne, koty nie znikły ze wsi.
Byłem spóźniony o dobrą godzinę. Zapewne ktoś z licznych w Lustrzanej Sali zmartwił się moją nieobecnością. Przecież miałem wystąpić, zadeklamować wiersze o czarnym nieszczęściu i dniu, jakim był dla Polski 10 Kwiecień 2010 rok. - Jakiś inteligent skrzyknął do Narodu: „ - Kochajcie Rosjan”! A kochajcie, kochajcie - mnie nikt nie będzie narzucał i nakłaniał, kogo mam kochać. - Rosjan ? Ja wolę „kochać Izraelczyka”, jest daleko i mam z nim spokój., choć ten były ambasador mnie rozbawił nieraz kiedy opowiadał nowelki o swoim życiu w Polsce przed wojną. Chodzi o mędrca Szewacha Weissa. Wolę jednak Jana Wanagę, bo ten chociaż nie kłamie. Jest tak uroczy Jan z Wrześnicy, że grzech by się stał, gdyby mu nie zaufać.
_____***_____
Zygmunt Jan Prusiński
JAN Z WRZEŚNICY
Ile kilometrów przeszedł o lasce po drogach ?
Wielki człowiek – współczesny apostoł poezji.
Myśli kołysze wraz z wiatrem – piechur
polnych serc i leśnych szuwarów, subtelny
w cieniu bawi się z zaprzyjaźnionymi ptakami.
Jan z Wrześnicy to mój przyjaciel,
poeta ze wsi jak ja ze wsi – schodzimy
po schodach z nieba wiejską liryką;
jest konik polny i bociek szybujący.
Czasem przy ognisku gawęda przeleci,
kiełbasa się piecze na kiju i kartofle
w mundurkach – po kielichu wódeczkę
pijemy a uśmiech wiersza, Bogu dajemy.
24.07.2010 – Ustka
Sobota 12:28
_____***_____
Do Pałacu w Damnicy wszedłem jak motyl... delikatnie.
Pewnie ktoś z licznych twórców i publiczności zatrzymał na mnie wzrok, ucieszył się, że jestem. - Jakby nie było, jesteśmy Rodziną Literacką; to mój pomysł, moje stwierdzenie. Bo Poezja, to nie rzut kamieniem. To wysiłek i niepewność. Czytelnik ma docenić nie autor. A my, w tym Ogrodzie Literackim, pn. „Wtorkowe Spotkania Literackie” jesteśmy wzorem zgody. Oczywiście, w Literaturze muszą przewodzić najzdolniejsi, ale szacunek dla początkujących literatów jest przyjazny.
Ślad naszej pracy jest nie tylko w Dodatku Literackim „Powiatu Słupskiego”, gdzie na 20 stron A-3 możemy pochwalić się wysokim poziomem artystycznym we „Wsi Tworzącej”, gdzie jest co czytać: recenzje, szkice, dzienniki, listy, opowiadania, reportaże, wywiady, wiersze. Ostatnie wydanie to nr. 43, (Maj – Czerwiec), VIII rok wydania.
A dla poetów, cykliczna co roku Antologia poezji. Gruba księga dla potomnych, iż nie marnujemy czasu w swoim życiu.
W imieniu Poetów dziękuję tym, którzy z nami się przyjaźnią i dokładają od siebie starań w pracy społecznej i tym ze Starostwa Powiatowego w Słupsku, którzy potrafią zdopingować instytucje, by od strony finansowej to Światło Intelektualne świeciło do następnego wydania naszej z Pomorza Środkowej, reprezentacji.
24 Lipca 2010 r.
Sobota 13:34
|