W 1410 przyszło Słowianom i Litwinom zmierzyć się teutońską pogardą do innych narodów. Z butą i arogancją wypływającą z posiadania narzędzi sprawowania władzy.
Po 600 latach ta teutońska buta przeszła na polskojęzycznych urzędników którzy na każdym kroku chcą podkreślić posiadaną władzę.
Dzięki specjalnie spreparowanym przepisom mogą gnębić obywateli i niszczyć Państwo Polskie - co skutecznie robią od początku bolszewickiej okupacji Polski. Dziś w urzędach zasiadają potomkowie zdrajców - którzy na usługach wrogów Polski sprzedali własną Ojczyznę.
Artur Łoboda
"Wcześniejszą decyzję powiatowego inspektora nadzoru budowlanego z Ostródy, zgodnie z którą 11-kilometrowy odcinek sieci wodociągowej na terenie gminy Grunwald (Warmińsko-Mazurskie) uznano za samowolę budowlaną, podtrzymał warmińsko-mazurski inspektor nadzoru budowlanego. Wodociąg musi zostać rozebrany.
Wójt Grunwaldu Henryk Kacprzyk zapowiada odwołanie od decyzji o rozbiórce do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Olsztynie. Opłata, za jaką można by zalegalizować inwestycję, została określona na 1 mln zł.
Według wojewódzkiego inspektora Leopolda Ażgina, to jedna z największych samowoli gminnych na Warmii i Mazurach, a niewykluczone, że i w kraju.
Chodzi o odcinki sieci wodociągowej położonej na tak zwanych koloniach, czyli w gospodarstwach oddalonych od ścisłej zabudowy m.in. w Mielnie Wsi, Mielno - Omin, Gierzwałd - Kolonia Kitnowo. Jak poinformował wójt gminy Grunwald, inwestycje powstały w latach 2003, 2004 i 2005 i są to przyłącza dla rolników, na które jak sądzono gmina nie musi mieć zezwolenie na budowę.
- To nie są przyłącza jak twierdzi wójt, bo odcinki wodociągu mają w sumie 10 km 704 metry, i na taką inwestycję z całą pewnością musi być zezwolenie - wyjaśnił wojewódzki inspektor.
Wójt podkreślił, że inwestycja była finansowana ze środków własnych gminy i kosztowała w sumie około 70 tysięcy złotych.
Dodał, że ma 30 dni na złożenie skargi do WSA. - Będę się w niej odwoływał do względów społecznych, ale również do niewspółmierności wysokości opłaty legalizacyjnej, jaką wyznaczono na 1 mln zł, do wartości inwestycji - podkreślił Kacprzyk.
Pytany, czy gmina zapłaciłaby 1 mln zł, by wodociągu nie trzeba było rozbierać, wyjaśnił, że to nie on ewentualnie zdecyduje o tym, ale rada gminy - stosowną uchwałą.
- To nie była złośliwa samowola, ale niedopatrzenie. Mam nadzieję, że odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie - powiedział Kacprzyk.
Powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego z Ostródy zajął się sprawą nielegalnego odcinka wodociągu po kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Ta w 2007 roku sprawdzała infrastrukturę sieci wodociągowej i kanalizacyjnej na Warmii i Mazurach, zwłaszcza w gminach wiejskich."
PAP
|