Izraelskie dowództwo wojskowe szykuje się do ataku lotniczego na domniemane instalacje nuklearne w Iranie i chce być gotowe do takiej operacji w krótkim czasie od otrzymania zgody ze strony rządu - twierdzi "The Times".
Londyńska gazeta pisze, że w ramach przygotowań do ataków wymagających precyzyjnych bombardowań, lotnictwo izraelskie wyposażyło się w trzy samoloty wczesnego ostrzegania i kontroli AWACS, a na maj zaplanowano największe w historii Izraela ćwiczenia ludności cywilnej na wypadek irańskiej akcji odwetowej.
Elementem przygotowań będzie też, wspólne z Amerykanami, testowanie systemu obrony antyrakietowej - Arrow.
- Izraelczycy chcą wiedzieć, że w przypadku, gdy jego lotnictwo otrzyma zielone światło do ataku, będzie mogło przeprowadzić go w ciągu kilku dni lub nawet godzin. Przygotowania do takiej ewentualności odbywają się na każdym szczeblu - powiedział "Timesowi" wysokiej rangi przedstawiciele izraelskiego resortu obrony.
- Nie wysuwalibyśmy gróźb wobec Iranu, jeśli nie dysponowalibyśmy siłą na ich poparcie
Przedstwiciel wywiadu IzraelaNie wysuwalibyśmy gróźb wobec Iranu, jeśli nie dysponowalibyśmy siłą na ich poparcie - dodaje inny izraelski przedstawiciel reprezentujący wywiad.
Izraelscy wojskowi sądzą, iż ich lotnictwo musiałoby uderzyć w ponad 12 celów. Wśród nich wymienia się Natanz, gdzie ma być produkowany wzbogacony uran, Isfahan, gdzie 250 ton gazu ma być przechowywane w tunelach i Arak, gdzie usytuowany jest schładzany wodą reaktor produkujący pluton.
W marcu lotnictwo izraelskie w ramach przygotowań do działań lotniczych na dalekich odległościach zbombardowało konwój w Sudanie, o którym twierdzi, że miał być w drodze do Strefy Gazy z dostawą broni dla palestyńskiego Hamasu.
Ewentualny atak Izraela musiałby zostać dokonany z wykorzystaniem przestrzeni powietrznej Jordanii i Iraku, a więc nie mógłby odbyć się bez przynajmniej milczącej zgody Amerykanów.
Według Ephraima Kama, wicedyrektora Instytutu Badań nad Narodowym Bezpieczeństwem, zgoda Amerykanów na izraelski atak lotniczy na Iran nie wchodzi w grę.
- Establishment obronny USA nie ma pewności, czy izraelska operacja wojskowa zakończyłaby się sukcesem i sądzi, że jej skutkiem byłoby tylko opóźnienie irańskiego programu atomowego o 2-4 lata - uważa Kam.
Jego zdaniem izraelskie groźby są sygnałem dla międzynarodowej opinii publicznej, iż jeśli we własnym zakresie nie zdoła ona rozwiązać kwestii domniemanego irańskiego programu nuklearnego, to Izrael jest w każdej chwili gotów rozwiązać ją "po swojemu".
Zachód oskarża Iran o dążenie do zdobycia broni jądrowej, natomiast władze w Teheranie twierdzą, że ich program nuklearny jest pokojowy i służy energetyce.
Prezydent USA Barack Obama ma w planach wizytę w Izraelu w czerwcu. Przedtem będzie mógł ocenić sytuację polityczną w Iranie, która wyłoni się w następstwie wyborów prezydenckich, zapowiedzianych na czerwiec.
|