ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Inne artykuły

Obserwujmy: co teraz się wydarzy? 
26 październik 2015      Artur Łoboda
Kowid wszechmogący 
25 luty 2021     
Dlaczego nie zastosowali najnowszej broni mikrofalowej? 
23 luty 2022      Artur Łoboda
Znawcy Światowego Forum Ekonomicznego zgłaszają obawy dotyczące Klausa Schwaba, twierdząc, że jest „całkowicie nieodpowiedzialny” 
20 styczeń 2023     
Szczepionki wywołują choroby, którym mają „zapobiegać” 
19 październik 2020      hens
Przypadki Zygmunta Jana Prusińskiego Biały blues poezji 
27 kwiecień 2020      Zygmunt Jan Prusiński
The Pogrom of Kielce 
22 czerwiec 2009      Iwo Cyprian Pogonowski
Samych siebie ośmieszają 
3 czerwiec 2013      Artur Łoboda
W Krakowie zaczyna być ciekawie 
25 maj 2015      Artur Łoboda
PRZESTĘPCY - "ekspertami" kolejnego polskojęzycznego nieRządu 
6 luty 2024     
Braun przegrał na własne życzenie 
11 maj 2015      Artur Łoboda
M.K TV ( MICHALKIEWICZ I RESZTA TO KLAMCY I OSZUSCI NA RZECZ PIS-U ) 
3 sierpień 2019      Alina
Wspólnicy zbrodniarzy 
10 sierpień 2016      Artur Łoboda
Nie istnieją wiarygodne testy na SARS CoV-2 
5 sierpień 2020     
Potyczki w świecie literackim na emigracji 
20 maj 2020      Zygmunt Jan Prusiński
Niemiecka "prawda". Wyznania niemieckiego dziennikarza 
13 styczeń 2016     
Margaret Thatcher jest współwinna obecnego światowego kryzysu 
9 kwiecień 2013      Artur Łoboda
Polska kultura w Polsce 
29 styczeń 2016      Artur Łoboda
PiStapo 
1 czerwiec 2020      STUDIO POLAKÓW OPOLSKiE
Manifestacja w Krakowie 
10 październik 2020      Artur Łoboda

 
 

Etyka politycznych interesantów


Ostatnio Polską wstrząsnęły dwie podobne sprawy dotyczące kręcenia lodów (i to jeszcze przed latem, czyli przed gorącym sezonem). Może lotny reżyser zrealizuje film, który będzie kontynuacją takich świetnych tytułów, jak "Miś" i "Sami swoi" oraz ich połączeniem wspólnym tematem o groźnie brzmiącej i robiącej furorę nazwie - nepotyzm? Aby ominąć ewentualne prawne zastrzeżenie używania prawdziwych danych osobowych, pomyślmy o dwóch bohaterach takiego filmu - Miś i Strażak.
Pierwszy jest młodym obiecującym sobie wiele i rodzinie (w tym narzeczonej) senatorem, który robi karierę w branży usługowej. Wiadomo, że najtrudniej jest z produkcją, także w usługach typu naprawa popsutych elementów wcześniej wyprodukowanych. Ale najlepsze wyniki osiąga się w usługach doradczych. Efekty są trudno mierzalne, raczej niewidoczne, zaś kasa... no cóż - bywa bajońska.
Co robi właściciel stoczni, kiedy chce po oczyszczeniu odmalować armatorowi skorodowany kadłub? Może malarzom dać narzędzia, farbę i stać przy nich podliczając ich łączny czas pracy a nawet odliczając przerwy na śniadania i przebiórkę w robocze stroje. Taki czas mnożymy przez stawkę i wypłacamy należność. Możemy także ogłosić przetarg i robotę zlecić zwykle najtańszej firmie spośród całej chmary konkurentów złaknionych roboty jak kania dżdżu. Wówczas nie interesuje nas, czy malują pędzlami, wałkami czy pistoletami, zatem jeśli firma zastosuje technologię nieznaną albo mało popularną, to może osiągnąć nadspodziewany zysk z tytułu racjonalizacji. Śmietanę spija właściciel firmy, bowiem to on nabywa nowe urządzenia, konserwuje je i ryzykuje ich zastosowanie oraz szkoli i odpowiada za fachowców. Pracownicy mają ustalone stawki i nie mają zwykle udziałów w podpisanych kontraktach.
Najlepiej mają jednak wodzowie firm doradczych, które w danej dziedzinie nie mają konkurentów, mają poparcie pośród kolegów zleceniodawcy oraz... uczestniczą w formułowaniu zadań "pod" umiejętności i możliwości swoich firm a do tego wiedzą, jakie stawki można negocjować, bowiem jednocześnie są po stronie dysponenta kwot (z publicznej kasy) i po stronie kontrahenta pobierającego kwoty (do prywatnej kasy). Taka wiedza umożliwia ustawienie poprzeczki na właściwym poziomie bez zbędnego wstrzeliwania się w propozycje. Informacja to najważniejszy kapitał (poza forsą).
A jak się szafuje społecznym mieniem i jak wydaje się własne pieniądze, to każdy z nas (jeśli odpowiada za środki publiczne) doskonale wie, wszak wszyscy mówią w imieniu podatników o konieczności oszczędzania i ograniczania wydatków, zaś po przejęciu władzy znakomicie i dodatkowo zadłużają zrujnowany nasz wspólny budżet. Gwoli uczciwości - te mechanizmy są znane na całym świecie. Przez lata urzędnicy i politycy doskonale opanowali ten ewolucyjny element rozwoju swoich majątków. Darwin byłby zszokowany tak szybkim przystosowaniem się (nieznanym w przyrodzie) do panujących warunków.
Miś nie miał zamiaru zajmować się produkcją czy naprawą chłamu poprodukcyjnego (w tym gwarancyjnego), bowiem to są uciążliwe konkrety. Od tego zależy wprawdzie dochód narodowy i dobrobyt każdego z obywateli, jednak zarobić można niewiele a często są straty, zwłaszcza w kryzysie. Konkretna robota jest dla nieudaczników - tyrają całe życie i są wywalani na bruk w pierwszej kolejności, zatem nie ma co wchodzić w konkretną wytwórczość. Ponadto jest duża konkurencja i łatwo jest obliczyć koszty wytworzenia towaru, zatem nie ma wielkich możliwości zrobienia kokosów w krótkim czasie. Ale takie doradztwo, kursy, poradnictwo - o, to co innego... Żadnego ryzyka, wręcz przeciwnie - im gorzej na rynku pracy dla frajerów, tym lepsze widoki dla zaradnych. Inteligentny Miś robiący w polityce bierze się za robotę, od której wprawdzie nie drgną dane rocznika statystycznego, ale znakomicie można podreperować własną kasę.
Negocjuje 48 milionów złotych, obiecując pracę stoczniowcom wyrzuconym znacznie dalej, niż poza burty budowanych statków. Każdy podobno dzięki firmie Misia znajdzie nową pracę. Czy ktoś uczciwie spróbuje rozpisać tę kasę na konkretne instrumenty Misiowej orkiestry? Tyle a tyle godzin porad, kursów, dyskusji po godziwie uznanej w Polsce stawce, tylu a tylu doradców, takie koszty utrzymania firmy w ruchu (czynsze, energia, komputery). Czy ktoś przedstawi wyliczenie po zakończeniu akcji - tyle zarobili doradcy, tyle Miś, a takie były efekty ich pracy. Jeśli ktokolwiek pracował w firmie doradczej to wie, w jaki sposób wyciąga się (najlepiej!) publiczną kasę... A tutaj to ok. 10 tys. zł na jednego wylanego z roboty stoczniowca! I dlaczego robotnikowi patrzymy na ręce targując się o grosze, zaś nie kontrolujemy biznesmenów kontraktujących za miliony?
Ów młody człowiek, czyli senator Miś, nie wzrastał w próżni. On obserwował bacznie słowa rzucane w każdej kampanii wyborczej i z roku na rok upewniał się, że są to słowa rzucane na wiatr miotający wyborczą gawiedzią. Wprawdzie widział bezprzykładne rozprawienie się swojej partii z Zytą Gilowską (w porównaniu z obecnym skandalem, to zupełne michałki!) i na moment może się zawahał, jednak przykład najważniejszego w państwie ochoczego Strażaka, przekonał go do kontynuowania obranej drogi, która niekoniecznie musiała być przydatna społeczeństwu, ale choć jednej wybranej rodzinie dawała dużą szansę na oderwanie się od biedatłuszczy.
Strażak (jako jedyny dwukrotny premier RP) być może niejednokrotnie brał ochoczy udział w gaszeniu pożaru, nim w uznaniu zasług aż tak wysoko został awansowany. Jego geniusz został dostrzeżony przez naród i przez długi czas nikomu nie przeszkadzało jednoczesne pełnienie paru zaszczytnych funkcji. Przeciętny Polak ma kłopot z utrzymaniem się w jednej robocie, ale pośród nas są wybitne jednostki, których tylko jedno eksponowane stanowisko zdecydowanie uwiera i kusi do podejmowania wyzwań na innych polach (niekoniecznie pszenicznych). Poza konkretną i wielce pożądaną działalnością straży pożarnej (walka z żywiołami), o której marzy każdy młodzian w wieku lat paru, okazuje się, że firmy związane z tą dziedziną również mają ciągoty do usług i to... doradczych. Cóż za zbieg okoliczności - to już drugi polityk, który zauważył, że aby mieć dostatnie życie, to należy nie tyle zajmować się rolą, fedrowaniem, montowaniem, medycyną, szkolnictwem, ale... poradnictwem. Doradzać, instruować, odpowiadać i... kasować. W rolnictwie ryzyko jest wpisane w życie i w zawód, ale jeśli uda się komuś porzucić ten sektor i to na rzecz poradnictwa... A jakie tam mamy ryzyko, a jakie profity... O, wielki szacunek dla ludzi, którzy porzucili firmy doradcze i zajęli się rolnictwem! Ale odwrotnie? I to przy wsparciu partii? To żadna sztuka a i zyski dla społeczeństwa całkiem wątpliwe!
W służbie publicznej powinna być zasada - jeden człowiek, jedna funkcja. Jeśli Kargul jest świetnym wicepremierem, to jak może być równie dobrym naczelnym ochotniczym Strażakiem? Albo myśli o jednej robocie albo o drugiej, a przecież podczas piastowania obu funkcji musi jeszcze myśleć (jak każdy inny rodak) - w co zainwestować płynącą zewsząd kasę i komu pomóc, bowiem jako światły obywatel już jest świadomym politykiem (a nie ideowym studencikiem) i doskonale wie, że pomóc wszystkim już nie zdoła, zatem na dobry początek pomóc chce (i to mu się udaje!) choć najbliższym. Najbliższą osobą jest mama. Nie wiadomo, jak długo protoplastkę przekonywał do przyjęcia ważnej funkcji, choć nad wyraz skromna niewiasta jest w dostojnym już i emerytalnym wieku. Pewnie uznał, że skoro wiek poważny, to i takąż odpowiedzialną pracę można również powierzyć pani matce. Być może mama Strażaka całe życie pracowała w branży i naturalnym ukoronowaniem jej kariery było przyjęcie kierowniczego stanowiska po kilkunastu latach pobywania na emeryturze... Czy spełniała warunki stawiane przecież każdemu pracownikowi niezależnie od funkcji pełnionej w firmie? Co ze stanowiskową kartą pracy? A szkolenie bhp, w tym sprawy ogniowe?
Jednakowoż przeciętne matki Polki w wieku ok. 70 lat nie zostają prezesami (ani tym bardziej prezydentami, wszak mama Strażaka jest prezydentem Fundacji Partnerstwo dla Rozwoju). Pozazdrościć pracowitości i żywotności oraz... syna, wszak jest oczywiste, że jego brak byłby tożsamy z brakiem prezydentury.
Dawniej modne było tworzenie firm słupów, a teraz mamy rodzinnie nastawione mamy, które chętnie podejmą się bycia słupem, czyli (finansową) podporą dla zstępnych. A niby czemuż to strumień państwowych pieniędzy miałby ominąć szeroko rozumianą rodzinę Strażaka, a zwłaszcza jego wstępną? Gdyby komuś przyszło do głowy zastanawianie się - "jeśli słynna już pani matka może być prezydentem, to dlaczego nie ja?", należy się kubeł zimnej wody - trzeba mieć jednak potomka na wysokim stanowisku. A potem już, istotnie, można działać na rzecz, jeśli nie partnerstwa dla rozwoju, to dla naszej RP i to najlepiej dyskretnie odcinając kupony dla siebie. Tutaj jednak jakiś dziennikarz naruszył delikatny układ towarzysko-rodzinny i czar był prysł...
Któż jak nie mama Strażaka nadaje się na osobę, której należy się przykładna synowska pomoc? Ciężko pracowała w rolnictwie, płaciła wysokie składki KRUS i ma kiepską emeryturę. O co chodzi? Jeśli tonie statek, ratujemy wszak w pierwszej kolejności najbliższych nam - nie na pokładzie, lecz w rodzinie. Na pozostałych przyszłaby kolej nieco później, jednak media przerwały plan długofalowej i powszechnej pomocy, która już się rysowała na dalekim horyzoncie i była przewidziana dla wszystkich zaawansowanych emerytów.
Najsławniejsza polska prezydent mieszka we wsi Pacyna i niech nikogo ta nazwa nie zwiedzie - nie pozwólmy nieudacznikom i nierobom, aby czynili złośliwe aluzje w stosunku do marionetki rzekomo poruszanej sznurkami od snopowiązałki. A przy okazji - może ktoś porówna: ile nachapali nasi wredni komuniści z PRL, a ile politycy RP z naszego demokratycznego nadania. Zgoda, ci pierwsi nie mieli specjalnie z czego nagarniać, no ale ci drudzy mogliby choć udawać, że nie grabią. Przy okazji - wplatanie narzeczonych i konkubin do interesów to dość skutecznie maskujący manewr - nazwiska inne i nie od razu rodzinne koligacje są oczywiste...
Znane jest powiedzenie - dajcie człowieka, to i paragraf się na niego znajdzie. To tylko kwestia chęci, polecenia, staranności. W obu przypadkach, przy właściwym przyłożeniu się Temidy do roboty - Miś i Strażak mają sprawy sądowe jak... w banku.
Wolę ciaptaka, który popełnia śmieszne przestępstwo polegające na kupnie i kontrolnej konsumpcji dorsza za parę złotych przy zastosowaniu karty płatniczej Rzeczpospolitej, niż cynika o kamiennym obliczu, dowodzącego, że współpraca z rodziną i znajomymi nie narusza prawa.
Inna sprawa - i bądźmy szczerzy - kto z nas będąc osobistością skrojoną na miarę galowego munduru Pierwszego Ochoczego Strażaka, odmówiłby sobie (rodzinie, konkubinie i przyjaciołom) drobnych grzeczności w rodzaju załatwienia ciekawej i dobrze płatnej pracy? No kto? Każdy z nas, jeśli byłoby to możliwe, zaraz po wygodnym rozparciu się w fotelu, rozdawałby stanowiska po rodzinie i po kumplach. Przecież 20 lat temu krytykowani przez nas politycy byli oburzeni załatwianiem posad przez tatusiów!
Szkoda, że przez dwie dekady nie wypracowaliśmy odpowiednich przepisów zwalczających nepotyzm; zresztą słowo to jest dość "świeże" - jesteśmy jak owi mówiący prozą, którzy o tym nie wiedzą a jednak się nią posługują... Po prostu nie wiedzieliśmy do niedawna, że istnieje słowo 'nepotyzm', a jeśli już ruszyło nas coś w tej materii na naszym najbliższym podwórku, to raczej pod bardziej zrozumiałym określeniem - znajomości i układy. W którym to (i kiedy) naszym fabularnym filmie pojawiło się to słowo po raz pierwszy?
Co ciekawe - gdyby uchwalono zakaz załatwiania rodzinie posad, to byłoby to pożądane dla samych polityków, bowiem mieliby doskonałe wytłumaczenie - "Ależ drogi szwagrze, nieba bym ci przychylił, ale wiesz, zmienili prawo i teraz nie mogę ci niczego już załatwić, bo i ciebie, i mnie wyleją z posad. Serce bym ci dał na tacy, ale fuchy nie mogę! Szkoda, że nie przyszedłeś wcześniej - przed zmianą przepisów".
Władcy i inni politycy powinni wiedzieć, że nikt nie stoi ponad prawem, nawet najbliższe rodziny wipów. Antygona złamała rozkaz i Kreon skazał ją na śmierć, unikając jednak oskarżenia o nepotyzm, choć tego słowa pewnie wówczas nie było. Czy nasi wipi czytali lektury i czy coś im to dało? Tak, dało - wyciągnęli wnioski i staranniej unikali etycznych i wzorcowych zachowań przedstawianych w mądrych starych książkach, stąd ich stanowiska i majątki...
Etyka jest bardzo humanistycznym pojęciem. Problemy z wykładnią mają wielcy i maluczcy, jednak kłopoty tych pierwszych to całkowita żenada. Cóż z tego, że kończą studia, także podyplomowe, władają językami obcymi i sztućcami, skoro nie znają etyki? Premier potwierdził, że powiedzenie o wojewodzie i kiepskiej woni ciągle jest aktualne - poświęcił Misia, obronił Strażaka, choć więcej zła wyrządził starszy i bardziej doświadczony a dwukrotny premier. Gdyby on zachował się etycznie, to Misiek nie uwikłałby się w stoczniowe porady. Woda zaoszczędzona na wodowaniach statków spłukała senatora, jednak zamarzła w strażackich sikawkach, które tylko lekko osikały koalicyjnego generała od ogniowego żywiołu. Może po wiosennym ociepleniu ruszy większa struga...
Ongiś w Sowietach proletariat wytwarzał drogocenne futra dla amerykańskich burżujów. Sami robotnicy przymierali głodem i mogli jedynie pomarzyć o podstawowych dobrach, ale zaopatrywali bogaczy w niewyobrażalne dla siebie luksusy. Wodzowie rewolucji rozstrzeliwali swoich obywateli za najmniejsze przewinienia, ale nadskakiwali imperialistom, bowiem mieli interes to czynić, choć gdyby mogli ich dopaść... Gęby mieli pełne frazesów o równości, ale ludzi traktowali niejednakowo. Premier jest nieprzyjemny dla Misia, ale miły dla Strażaka - nie kieruje się ideami, lecz kalkulacją. I to dla społecznego dobra - rozpad koalicji to podobno m.in. spadek wartości złotego. Okazuje się, że upadek obyczajów nie dotyczy tylko towarzystwa w lunaparach. Kalkulowanie i doraźne wybieranie mniejszego zła, na dłuższą metę powoduje demoralizację klasy politycznej i całego społeczeństwa!
22 marzec 2009

Mirosław Naleziński, Gdynia 

  

Komentarze

  

Archiwum

Unia Europejska bez Budzetu i bez Konstytutcji
czerwiec 19, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Wpływy Chin szerzą się na świecie
wrzesień 2, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Podchody twórców wirusów
czerwiec 5, 2004
21.10.2007 wybraliśmy likwidację Państwa Polskiego
październik 23, 2007
Dariusz Kosiur
Łańcuszek wiary
kwiecień 6, 2005
Fiasko wizyty Bush'a na Bliskim Wschodzie
styczeń 20, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Ataki na Meczety - Wojna Domowa w Iraku?
luty 26, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Europejski Obszar Gospodarczy zamiast UE
maj 25, 2003
PAP
Zneutralizować logikę "zderzenia cywilizacji"
wrzesień 28, 2006
Etienne Balibar
Polonia nigdy nie wybaczy !
maj 2, 2003
Andrzej Kumor
"Irakische banditen"
maj 20, 2004
PAP
W Polsce spada bezrobocie
sierpień 8, 2004
Anna Gumułka
Patriotyzm a emigracja
listopad 7, 2004
Mirosław Naleziński, Gdynia
Wiedziec trzeba
kwiecień 9, 2003
przeslala Elzbieta
Samobójstwa weteranów z Iraku i Afganistanu
listopad 14, 2007
AFP
Gra w trójkąty (wajmarskie)
maj 10, 2003
P.
Plastynanci w plastynarium
czerwiec 17, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Krajobraz z radarem
wrzesień 21, 2006
Michał Sobczyk, Jarosław Szczepanowski
Prywatyzacja edukacji według PO
październik 26, 2008
Elzbieta
Kolejny dzień
marzec 20, 2007
 


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media