Trudno mi to powiedzieć, ale Caitlin Johnstone – której kiedyś żarliwie się broniłem, broniąc jej przed krypto-stalinistami w Counterpunch – jest jedną z wielu „lewicowców”, którzy dziś imprezują, jakby to był rok 2019.
To samo z wiecznymi autorami: Noamem Chomskym, The Nation, Consortium News, MoveOn, Popular Resistance, Nation of Change, Covert Action Bulletin, Naomi Klein, Tomem Engelhardtem i innymi, których zwykłem bronić i (w niektórych przypadkach) postrzegać jako przyjaciół, podobnie jak sklepy, dla których pisałem.
Tak więc Caitlin kocha swojego ojca z boomu za jego niepohamowane oburzenie z powodu bombardowania Afganistanu i kocha WSZYSTKICH boomersów za ich ognisty sprzeciw – w sprawach, które nie mają większego znaczenia w tej apokaliptycznej chwili.
Od niej i wszystkich innych „postępowych” głosów/outletów nigdy nie dowiesz się, że
III wojna światowa szaleje (otwarcie) od stycznia 2020 r. – globalna wojna przeciwko całej ludzkości.
Ktoś powinien powiedzieć Caitlin – Australijce! – że ci zadziorni boomersi, z kilkoma nielicznymi wyjątkami, stali się sztywno autorytarni, a często wręcz nienawidzą dziś najodważniejszych i najbardziej potrzebnych dysydentów, - stających twardo przeciwko biofaszystowskim mandatom Nowego Porządku Świata i e zapowiedzi Wielkiego Resetu:
niebezpieczeństwa, o których ci „lewicowi” mędrcy nawet nie wspominają, a tym bardziej nie kwestionują lub konfrontują.
---
Podczas gdy Caitlin, mieszkanka Melbourne i z oburzeniem opowiada o bombardowaniu Afganistanu w 19 rpne (19 roku przed COVID), najbardziej zagorzali dysydenci Down Under to kierowcy ciężarówek grożący zamknięciem tego kraju, jeśli jego gliniarze nie zdejmą butów ze szyi wszystkich (murzynów).
W samym środku tego ogromnego Holokaustu - prowadzonego w zwolnionym tempie - w imię „zdrowia publicznego”, nie znajdujemy żadnego odniesienia do niego, ani żadnego odniesienia do bezprecedensowej globalnej fali cenzury, której dotyczy ten Holokaust.
Wszystko zależy od jawnej przemocy policji na całym „demokratycznym” Zachodzie, lub od celów finansowych całego tego globalnego koszmaru, - w którejkolwiek z „lewicowych” placówek wymienionych powyżej.
Zamiast tego dostajemy artykuły:
„Ban Killer Drones”, „Dlaczego polityka USA w Nikaragui nie działa”, „Amerykańscy kupcy śmierci kiedyś i teraz” (bez wzmianki o wielkiej farmie),
„ Ukryte koszty militaryzmu: zmiana klimatu, zanieczyszczenie i utrata bioróżnorodności” oraz (moje osobiście ulubione)
„Czy zimna wojna jest nadal możliwa w przegrzanym świecie?”
Nie chodzi mi o to, że tak oklepane obawy już nie mają znaczenia (chociaż niektóre z nich były przesadzone przed kryzysem COVID), ale że są teraz wykorzystywane przez „lewicową” prasę, aby dać mylne wrażenie, że są naprawdę na lewicy – pracując na rzecz pokoju, wolności, praw obywatelskich i sprawiedliwości ekonomicznej, zawsze w interesie wszystkich ludzi – zamiast oślepiać nas na ten bezprecedensowy globalny pęd do uczynienia tych rzeczy niemożliwymi i zduszenia ludzi.
Źródło:
https://off-guardian.org/2021/08/27/with-a-left-press-like-this-who-needs-fascist-media/