Niemcy zawsze od kiedy istnieją (a przecież w "nowoczesnej" formie powstały dopiero w 1871 roku) są krajem zamordyzmu i ordungu.
Nieważne, czy to są kajzerowskie, pruskie cesarstwo (wyrosłe z niewyrwanego z korzeniami we właściwym czasie przez Polskę Zakonu Krzyżackiego, który się przekształcił potem w Prusy - czyli armię, która miała państwo) hitlerowska III Rzesza, komunistyczne NRD, czy "demokratyczne" Republika Federalna Niemiec zawsze w tym państwie jest zapisany gen podłości, podległości i zaczynek państwa totalitarnego. Warto przypomnieć, że w dalszym ciągu jest to jedno z niewielu państw na świecie (obok Kuby i Korei Północnej), w którym jest zabroniona edukacja domowa! A w oficjalnej jak państwo postanowi, że dziecko ma iść na spotkanie ze stadem pederastów, którzy będą go uczyć "jak ma w sobie odnaleźć swoją seksualność", czy na spotkanie do meczetu z imamem nauczającym o "pokojowym" islamie to rodzic nie ma nic do gadania. To, że są to praktyki jawnie totalitarne nie ma żadnego znaczenia. Istnieją dziesiątki rozmaitych kar, żeby niepotulnego kumotra, który nie chce swojego dziecka oddawać "na edukację" zboczeńcom, czy islamistom do tego przymusić. Od kar finansowych, aż po odebranie dziecka i przekazanie komuś bardziej postępowemu.
Jednak to już totalitarnemu państwu niemieckiemu nie wystarcza. Jak poinformował portal internetowy bz-berlin.de informuje, że w "oficjalnych broszurach rządu znajdują się informacje przeciwko rozprzestrzenianiu się rasizmowi" oraz są tam zawarte "wskazówki, jak rozpoznać dzieci z rodzin nacjonalistycznych". Co więcej zachęca się także, by w razie spotkania dziecka z takiej rodziny podjąć interwencję! Co już jest jawnym działaniem totalitarnym. I wykraczającym poza wszelkie granice prawa. Co jednak w Niemczech nie może wcale dziwić.
Tak jak kiedyś, jeszcze za Hitlera i NSDAP miały broszurki pod tytułem "jak rozpoznać Żyda" to teraz państwo niemieckie przygotowało broszurę „jak rozpoznać dzieci z rodzin nacjonalistycznych”! Cóż Niemcy od wielu dziesiątek lat są znane z wydawania rządowych broszur stawiających w odpowiednim świetle pewne grupy społeczno-etniczne. Kiedyś byli to Żydzi, Polacy i wszyscy Słowianie. A dziś są... osoby o poglądach konserwatywnych, czy narodowych.
Otóż w nowej broszurze niemieckiego rządu adresowanym dla... przedszkolanek (jak widać szybko się w nazistowskiej ojczyźnie Angeli Merkel szpiclowanie i inwigilacja zaczyna) znajdują się rozliczne i niezwykle cenne wskazówki „jak rozpoznawać i przeciwdziałać poglądom rasistowskim i ksenofobicznym u dzieci”. I są to takie genialne spostrzeżenia, że „niepożądaną” cechą, jak na przykład… noszenie sukienek przez dziewczynki! Podejrzane jest, gdy dziewczynka nosi warkocze. Niewskazane jest także, by dziewczynki były zainteresowane robótkami ręcznymi, ponieważ to wiąże się z konserwatywnym (czyli prawicowym, a więc nacjonalistycznym) wychowaniem. W przypadku takiego rozpoznania, zalecane jest, żeby „wezwać rodziców na rozmowę i wyjaśnić, że autorytarne modele edukacyjne oparte na stereotypach dotyczących płci ograniczają różnorodne możliwości dzieci”. A więc jeżeli nie będziecie wychowywać dzieciaków tak jak my chcemy, czyli na pederastów, zielonych, czy islamistów to je wam zabierzemy, bo ograniczanie ich różnorodność. W broszurze są także zapisane sposoby indoktrynacji rodziców w sprawie... przyjmowania watah nielegalnych imigrantów! Takiego przejawu ingerencji państwa w życie obywateli nie mieliśmy od czasów stalinowskich i hitlerowskich, a to Polska jest dla niemieckich me(n)diów problemem!
Zresztą nazistowscy – pardon socjalistyczni politycy się z tym nie kryją, że chodzi o stworzenie „nowego, lepszego człowieka” :
- Jesteśmy świadkami znacznego wzrostu popularności prawicowych ruchów populistycznych. Dlatego ważne jest „demokratyczne kształtowanie edukacji już od wczesnego dzieciństwa.
- mówi minister do spraw rodziny z ramienia SPD Franziska Giffey. Taka ichnia idiotka od edukacji. Cóż nie tylko w Polsce najgłupsze polityczki dostają resort edukacji
Niemiecki portal zauważył, że rząd przekroczył kolejną granicę i „bardzo szybko może powtórzyć się to, co w niemieckiej dyktaturze” w „NRD i państwie nazistowskim”. Ale przecież nie ma żadnych granic dla postępowego i demokratycznego rządu, który pracuje nad stworzeniem tolerancyjnego niemieckiego społeczeństwa, złożone z bezmózgich, niezdolnych do samodzielnego myślenia przeżuwaczy medialnej papki.
Źródło:
https://prawy.pl/100144-niemcy-kiedys-rozpoznawali-zyda-dzis-rozpoznaja-ksenofoba-czyli-o-niemieckich-broszurkach-szukajacych-dzieci-z-rodzin-nacjonalistycznych/