Stalinowskie sądy charakteryzowały się następującymi działaniami:
1. Odbierały oskarżonemu prawo do obrony.
2. Preparowały fałszywe dowody dla uzasadnienia swoich wyroków.
3. Pokrętnie interpretowały obowiązujące Prawo.
4. Ograniczały możliwość wypowiedzi.
Te trzy elementy znajdziemy w sprawie oskarżenia Jacka Piekary przez Dorotę Wellman.
Za słowa "Dobrze wiedzieć, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja", Jacek Piekara skazany został na blisko pół miliona grzywny.
https://wiadomosci.wp.pl/jacek-piekara-kontra-dorota-wellman-nie-wiedzialem-o-procesie-mam-zaplacic-prawie-pol-miliona-6210571402381441a
Bardzo trafna riposta Jacka Piekary - na aktywność polityczną spasionej dziennikarki - stała się pretekstem do szykan sądowych.
Zacząć jednak należy, że wedle słów Piekary - wezwania na rozprawę przesłane zostały na adres - pod którym nikt nie mieszka.
Ponieważ to skarżący ma obowiązek podać adres pozwanego - to Dorota Wellman ŚWIADOMIE podawała fałszywy adres.
To oczywiste przestępstwo - w którym współuczestniczył Sąd.
Jeżeli bowiem wezwanie zostało zwrócone do Sądu - to
obowiązkiem sędziego jest sprawdzenie poprawności adresu!.
Z tego względu należy przyjąć, że
Sędzia współuczestniczył w przestępstwie matactwa sądowego i winien być oskarżony za współudział w przestępstwie!
Co w trakcie fikcyjnej rozprawy zostało poruszone - tego nikt ni wie. Ale możliwym jest, że jest jakieś nagranie z tej bezprawnej rozprawy.
Jackowi Piekarze skutecznie uniemożliwiono prawo do obrony przed sądem, bo o wyroku sądowym również nie został powiadomiony.
Mamy więc do czynienia ze stalinizmem sądowym w modelowym wydaniu!