Ponieważ nie zdążyłem wcześniej napisać tekstu o zapowiadanym Kongresie Sędziów Polskich, to z samego rana napisałem dzisiaj kilka dosadnych uwag.
W tekście "Dzisiaj zbierze się w Warszawie mafia" użyłem z całą powagą właściwego określenia o środowisku sędziowskim w Polsce.
Podkreśliłem jednocześnie, że to Naród jest suwerenem i jako jedyny ma prawo decydować o wyborze sędziów.
Jednak postkomunistyczna Konstytucja Kwaśniewskiego odebrała Polakom prawo wyboru ludzi honoru na sędziów!
Z tego powodu ta banda przestępców-sędziów uzurpuje sobie wyłączność do stania ponad prawem i samowybierania się pomiędzy swoimi.
Po owym Kongresie - na którym (dziwnym trafem) zaznaczono, że "sędziowie nie są mafią, ale są "suwerenem", doszedłem do wniosku, że była to zawoalowana próba zamachu stanu!
Jeżeli bowiem sędziowie uważają siebie za "suwerena" to znaczy - że stawiają siebie ponad Konstytucją, ponad Prawem.
Odbierają jednocześnie Polakom jakikolwiek wpływ na praworządność w Polsce - żądając w zamian "niezawisłości sędziowskiej".
W pierwszym rzędzie niezawisłości od etyki, praworządności , od elementarnych zasad współżycia społecznego.
Wyrażam tą opinię z pełna odpowiedzialnością!
Przez pół wieku życia nie spotkałem ani jednego uczciwego sędziego!
To jest mafia i powtarzać to będę tak długo - aż Naród nie wymiecie tych degeneratów.
I w tym momencie żal się robi, że PiSowcy to takie dupki, że nie potrafią na wzór Erdogana pozamykać tych przestępców w togach!
Bezkarność demoralizuje.
Widać to doskonale po bucie i arogancji tej zgrai, która zebrała się w Warszawie.
Wielu z nich zostało naznaczonych na sędziów - przez zbrodniczy system komunistyczny nie po to - by stanowili Prawo, ale po to - by sądowym terrorem niszczyć wszystkich przeciwników zbrodniczego systemu, a niezdecydowanym wybić z głowy wszelkie przejawy krytyki systemu!
Czy prawdziwi mocodawcy tych sędziów naprawdę odeszli i dlatego sędziowie zerwali się z łańcucha - mianując siebie samych "suwerenem" w Naszym Kraju?
Dziwi mnie, że przez kilkaset lat nie znalazł się ani jeden myśliciel, który przyzna, że monteskiuszowski trójpodział władzy jest fikcją!
I należy znaleźć w końcu to powiedzieć!
A, skoro nikt inny tego nie powiedział to ja dzisiaj wyrażę swoją opinię.
Ideą Monteskiusza było, by władza sądownicza była niezależna.
Recz w tym, że nie ma ani jednego przykładu państwa - w którym władza sądownicza jest niezależna.
("Sędziowie pokoju" pokoju to margines, którego nie można rozszerzać na całe sądownictwo.)
Wszędzie sądownictwo służyło przede wszystkim umacnianiu klasy rządzącej.
A skoro w Polsce nie chcą służyć obecnemu Rządowi to oznacza, że mają innych - ukrytych mocodawców!
I ten wątek proponuję przeanalizować wszystkim - myślącym Polakom.
Może polskojęzyczni sędziowie są wierni jakiejś władzy na uchodźstwie?
A jeżeli tak - to gdzie ona przebywa: na wschodzie, czy na zachodzie?
Nigdy nie chciałbym skrzywdzić ludzi uczciwych.
I dlatego zawsze powtarzam, że każda reguła ma wyjątki.
Istnieją więc bardzo nieliczni, ale uczciwi sędziowie.
Oni nie pojawili się na warszawskiej rebelii, bo znają własne środowisko i przypuszczali: co się tam będzie działo. A tam w końcu ujawniono, że żyjemy w "Reczpospolitej sędziowskiej", a "naród pańszczyźniany" jest tylko po to - by im służyć.
W takim systemie nie normy Prawa decydują o wyrokach sądowych, ale koligacje i układy personalne. Dokładnie tak - jak dzieje się w Polsce po 1989 roku!
|