Ponad 45 lat temu rozpocząłem swoją edukację na temat historii kultury i sztuki, a zdobyta wiedza doprowadziła mnie do wniosków, że w kontekście uwarunkowań geograficznych i politycznych - mamy wiele powodów do dumy z historii Polski.
I w przeciwieństwie do wielu moich kolegów, oraz koleżanek - nie zamieniłem Polski na żaden inny kraj.
Wszystkie kultury świata rozwijały się w oparciu o ten sam schemat.
Kulturę lokalną wzbogacali przybysze z zewnatrz, którzy pobudzali lokalną aktywność.
Dokładnie według takich samych wzorców kształtowała się polska kultura.
Ale nie ma w tym nic złego - bo wszystkie wielkie kultury świata podobnie się rozwijały.
Kilkanaście lat temu pojawił się w Krakowie Nigel Kennedy.
Ten człowiek to totalny "świr" w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Z początku obserwowałem jego karierę w Krakowie bo był dla mnie symbolem pierwszego od kilkuset lat znaczącego przykładu nawrotu imigracji kulturowej do Krakowa.
Co prawda - w międzyczasie wielu twórców tu przybyło z zagranicy, ale żaden z nich nie wywołał takiego fermentu kulturowego.
Nigel Kennedy interesuje się każdym rodzajem muzyki, a jego dorobek obejmuje spory zakres tematów i stylów.
Przez pewien czas współpracował z zespołem Kroke (w języki jidisz oznacza to Kraków), z którym nagrał cały szereg pieśni klezmerskich.
Zajęty innymi sprawami nie interesowałem się szczegółami kariery Kennedy'ego, a powierzchowne podejście do tego wydarzenia sprowadziło się do retorycznego pytania: " co go tak wzięło na żydowską muzykę".
A przecież sam kiedyś też propagowałem kulturę żydowską.
Humanista zawsze oddzieli kulturę od polityki i nie pozwoli, by sztuka wykorzystana była przez polityków przeciwko społeczeństwu.
Niedawno trafiłem na informacje o stosunku Kennedy'ego do polityki i wygląda to tak:
"Polityka go generalnie nie interesuje, ale konsekwentnie bojkotuje państwo Izrael:
„[...] dopóki praktykowana przez to państwo polityka apartheidu nie zostanie zniesiona – nie zamierzam dać tam ani jednego koncertu. Przecież Palestyńczycy traktowani są we własnym kraju tak samo jak czarnoskórzy obywatele RPA przed 1994 rokiem. [...] Izrael słynie z tego, że nie wolno tam wykonywać Wagnera ze względu na jego rzekome związki z niemieckim nazizmem. A wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby ktoś spróbował w tamtejszej filharmonii zagrać muzykę palestyńską... To najbardziej nacjonalistyczne państwo współczesnego świata [...]”"
Ten cytat powinien wystarczyć za wszystko.
Tylko ludzie prymitywni identyfikują kulturę narodu z działalnością polityków.
Chociaż jestem wielkim krytykiem Putina - to przyjaźnię się z wieloma rosyjskimi artystami i promuję kulturę rosyjską.
Wcześniejszy wywód przeprowadziłem dla podjęcia tematu o którym mowa dalej.
Od początku istnienia Internetu spotykam się z zachowaniami, których do dziś dnia nie mogę zrozumieć.
Anonimowi osobnicy - w sposób wyjątkowo chamski obrażają znanych Polaków - z których powinniśmy być dumni.
W szczególności dotyczy to zawodników sportowych.
Kiedy zawodnik ma mniej szczęścia to obowiązkiem Polaków jest wesprzeć go i dodać otuchy.
Tymczasem - przy byle porażce odzywają się prostackie osobniki obrażający ludzi - którzy bardzo dużo osiągnęli.
Tak było w wypadku Małysza, Kubicy, Kowalczyk, Adamka i wielu innych zawodników, którzy przynieśli Polsce chwałę.
Mogę zrozumieć frustrację wobec drużyny piłkarskiej - która mimo sporego finansowania kompromituje Polskę od wielu lat.
Ale obrażanie polskich sportowców, którzy sięgają na szczyty - uważam za pospolite chamstwo.
I cały czas żywię przekonanie, że autorami chamskich wypowiedzi nie są Polscy, lecz nienawidzący Polski Niemcy i Żydzi.
A pisane od lat obelgi są elementem zaplanowanego niszczenia kultury Narodu Polskiego.
Nie wiem - czy Polacy powinni reagować na chamskie wypowiedzi wobec zasłużonych dla Polski osób - czy też pominąć je milczeniem.
Reakcja może tylko pobudzić psychopatę.
Z pewnością powinniśmy być świadomi, że takie zachowania nie mieszczą sie w granicach polskiej kultury.
Któregoś dnia odniosłem wrażenie, że zachowania takie są bardzo podobne do prostactwa Palikota.
Na koniec mój ulubiony film z z występu Nigela Kennedy'ego.