W świecie polityki kłamstwo jest podstawowym elementem postępowania.
W ogóle Nasz świat jest pozbawiony imperatywu uczciwości.
Na tym tle Moja rodzina była jakby z innego świata.
Mówiono TYLKO prawdę, albo nie zabierano głosu.
W latach komuny prawda była zakazana, bo system opierał się na terrorze kłamstwa..
Z tego powodu - na początku swojego życia miałem całkowicie błędne przekonanie, że to moja Rodzina opowiada jakieś fantasmagorie i z niewiadomych przyczyn uwzięła się na PRL, bo w domu rodzinnym usłyszałem o Katyniu, o wymordowaniu rodziny carskiej przez Lenina, o zsyłkach, mordach polskich komunistów dokonanych przez Stalina i tym podobne teksty.
Ale czego spodziewać się od sześciolatka z pierwszej klasy komunistycznej szkoły?
Tak naprawdę - dopiero jako nastolatek zrozumiałem, że to właśnie w Moim domu mówi się prawdę.
Naturalną metodą wychowania jest używanie przypowieści - do wyjaśnienia współczesnych zjawisk.
A w Moim domu przypowieści te dotyczyły między innymi wydarzeń związanych z Żydami w okresie Drugiej RP.
Mimochodem poznałem całą złożoność społeczności nazywanej Żydami.
Wierność prawdzie powodowała, że kilkanaście lat temu przeciwstawiłem się fanatycznym tekstom opisującym polskich Żydów z nienawiścią, a przede wszystkim scalających ich społeczność do jednego - negatywnego wzorca.
Moje teksty spotkały się z agresją anonimowych prymitywów - którzy potrzebowali jednoznacznego wroga do tłumaczenia całego zła Tego świata.
A przecież w ten sposób nie wyjaśni się przyczyn holokaustu - bo nie zrozumie się, że najbardziej był on potrzebny syjonistom - do pozbycia się osobników zagrażających budowie Państwa żydowskiego.
O ile w Społeczeństwie polskim możemy wyodrębnić kilkadziesiąt - do kilkuset grup społecznych - to w wypadku przedwojennych Żydów mielibyśmy do czynienia ze stokrotnością tej liczby.
Nie można więc w żaden sposób ujednolicać tej grupy obywateli Drugiej RP.
Walcząc z prymitywnym szowinizmem sięgałem po "broń ostateczną" przywołując postaci Żydów - patriotów polskich.
I po latach wielu publicystów sięgnęło po ten temat.
Ostatnio Jerzy Robert Nowak spłodził dwa teksty pod wspólnym tytułem "Przemilczane żydowskie świadectwa" - w których opisywał postawę sprzeciwu przyzwoitych Żydów - wobec żydowskiego antypolonizmu.
https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/4861
Trochę to późno - bo podobne artykuły powinny pojawić się w przestrzeni publicznej co najmniej - zaraz po zmianie systemu.
Lepiej jednak późno - niż wcale.
W opozycji do tekstu Nowaka przytoczę GŁUPI - bo wynikający z całkowitej niezrozumiałości historii tekst Jana Engelgarda: "Kornel Makuszyński i Żydzi w Sopocie".
http://www.prawica.net/7701
Kornel Makuszyński miał wielu przyjaciół - polonizujących się Żydów. W jego środowisku, a przede wszystkim - w przedwojennej Polsce pojęcie Żyda miało bardzo wiele znaczeń i odnosiło się do całkowicie odmiennych typów osobowości.
Bardzo - ale to bardzo ogólnie można przyjąć, że "Żydami" nazywano głównie pejsatych osobników w chałatach i niestety - najczęściej śmierdzących - z powodu niskiej higieny.
Tych to nawet asymilujący się Żydzi wyzuwali pejoratywnie "żydami".
A trzeba pamiętać, że wtedy słowo "żyd" pisane było z małej litery.
W Drugiej RP sami Żydzi wyzywali się wzajemnie na różne sposoby.
Zresztą proszę poczytać żydowskie szmoncesy, a przekonają się Państwo, że artykuł Engelgarda jest nieuprawniony - bo stawia Kornela Makuszyńskiego w negatywnym świetle "antysemity".
Takie teksty są doskonałą pożywką dla żydohołoty z Wyborczej i służą sianiu antypolskich obelg.
Dlatego, czasem lepiej zamilczeć - co polecam publicystom pokroju Jana Engelgarda.