W naszym życiu codziennym - pojawiają się tematy, które zasługują na szczególne potraktowanie i przekazanie - możliwie szerokiej publiczności.
W dniu wczorajszym odbyła się w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa - przy Rynku Głównym 35 - zorganizowana przez Instytut Pamięci Narodowej:
"Debata „Dziedzictwo Sprawiedliwych wśród narodów świata – przesłanie dla współczesnych” połączona z promocją książki Mateusza Szpytmy „Sprawiedliwi i ich świat” ".
Poszedłem na nią, by zarejestrować jej przebieg i udostępnić w Internecie - Polakom.
Ale po pierwszych słowach Dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie - Marka Lasoty, poczułem się poirytowany tym - jak traktuje się obserwatorów - tej rzekomej "debaty".
Były kandydat PiS - na stanowisko Prezydenta Krakowa - zaczął bredzić o jakieś nieprzychylności wobec Polski i pomówieniach - z którymi należy walczyć.
Nie zająknął się jednak - choćby przez moment, że to właśnie
na podległy mu instytut spada odpowiedzialność za walkę z obelgami wobec Narodu Polskiego.
A tym bardziej nie chce nawet wiedzieć, że
antypolska nagonka - realizowane przez zdegenerowanych osobników pochodzenia żydowskiego - jest elementem szantażu rozbójniczego, który skierowany jest na kradzież od Polaków - 60 miliardów dolarów.
Udając, że tego nie widzi - Marek Lasota milcząco współuczestniczy w próbie dokonania największej grabieży w historii ludzkości.
Później głos zabrał dr Mateusz Szpytma, który objął stanowisko dyrektora "Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej".
Z wielką atencją prezentował projekt - przyszłego muzeum - zaprojektowanego przez "znaną" firmę architektoniczną.
Patrzyłem na te projekty z niesmakiem, bo podobną stylistykę aranżacji stosowałem sam - osobiście, ale blisko czterdzieści lat temu - gdy gra światłem była jeszcze luksusem.
(Jestem - między innymi - dyplomowanym projektantem aranżacji przestrzennych.)
Natomiast - w wypadku muzeum poświęconego ludzkiemu cierpieniu - te prymitywne gadżety - deprecjonują wartość przekazu.
Cały projekt - nad którym zachwycali się owi "dyskutanci" - był dla mnie
żałosny!
Kolejny dyskutant - prof. dr hab. med. Aleksander B. Skotnicki miał dla słuchaczy najważniejszy argument, że "kontynuuje dziedzictwo Juliana Aleksandrowicza".
Bredząc swoje głodne kawałki - usiłował mówić o grozie lat wojny. Robił to jednak z bardzo żałosnym skutkiem, bo w ramach poprawności politycznej zaatakował osoby używające metaforycznego porównania, że obecna - antypolska polityka kolejnych Rządów - to "holokaust Polaków".
Skotnicki żałośnie zauważył, że tego nie można porównywać.
Ale tylko on robi podobne porównania - bo żaden autor określenia "holokaust Polaków" - nie odważy się na podobne insynuacje.
Kolejną gadającą osobą była Anna Szymańska-Klich - Prezes Zarządu Fundacji Instytut Studiów Strategicznych.
To jedna z tych instytucji, która utrzymuje się z przepływu środków publicznych - do "krewnych i znajomych królika". Tym bardziej, że jej mąż jest mocno postawiony w PO.
Pani ta - "zabłysła" kuriozalną wypowiedzią - na temat otaczającej nas znieczulicy i podała przykład rzekomej znieczulicy - w wypadku zarejestrowanego przez kamerę zatonięcia mężczyzny na Bagrach płaszowskich.
I znowu mam do czynienia z tematem - który ja znam doskonale, a osoby które oceniam - nie mają o nim zielonego pojęcia.
Odchodząc od głównego tematy podam, że znam doskonale ten zbiornik. Przepłynąłem na nim kilkadziesiąt kilometrów i raz zdarzyło mi się towarzyszyć akcji ratunkowej.
Jednak w ostatnią niedzielę zatonął człowiek na kąpielisku strzeżonym (w sezonie) - w wodzie, która go nie kryła. Albo chwycił go skurcz - całego ciała, albo był kompletnie pijany.
W taki gęstym tłumie pływających - niemożliwe jest wychwycenie tonącego - o ile ten nie będzie wzywał pomocy. A z opublikowanego filmu wynika, że nie wzywał pomocy i utonął w kilka sekund.
Ale dla Anny Klich - to modelowy przykład "znieczulicy społecznej".
Na koniec przywołam wypowiedź ostatniej gadającej głowy, a więc przedstawicielki Muzeum Historycznego Miasta Krakowa - Moniki Bednarek, która z zatroskaniem mówiła o tym, że przy okazji prezentacji innego tematu - dotyczącego ratowania w czasie Wojny - Żydów, agresywna publiczność atakowała pamięć osób ratujących Żydów stwierdzeniem, że "robili to dla pieniędzy".
Dlatego pozwolę sobie wyjaśnić ważne informacje, których powinni być świadomi Krakowianie i w ogóle Polacy.
W Krakowie wykształciła się lokalna grupa z "holokaust industry" która - działając wspólnie z zagranicznymi wspólnikami - usiłuje szantażować władze Krakowa - w celu wymuszenia rozbójniczego i oddania im WSZYSTKIEGO - co kiedyś należało do obywateli polskich - pochodzenia żydowskiego.
Szantażyści nie mają ŻADNYCH praw dziedziczenia, a jedynie - przyznane sobie samym prawo - do dziedziczenia "żydowskosci".
Spora ich część zorganizowała się wśród bojówek - z jednostek organizacyjnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w szczególności "Centrum Badań Holokaustu".
Z Muzeum Fabryka Schindlera - zrobili sobie melinę - w której się spotykają.
I zapewne dlatego - opisywana przeze mnie prelekcja - nie odbyła się w - teoretycznie bardziej wskazanej Fabryce Schindlera - Oddział Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, ale w jego głównym gmachu.
Organizatorzy obawiali się bowiem żydowskich ekscesów, które są główną przyczyną wzrostu niechęci do Żydów - nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Patrząc na tych żałosnych ludzi - zadałem sobie retoryczne pytanie z "klasyki" polskiego filmu:
Co wy k... wiecie o ratowaniu Żydów!
Jedynym celem tego przedstawienia, było potwierdzenie praw uczestników - do czerpania korzyści finansowych, z rzekomej "edukacji" - na temat historii Drugiej wojny światowej.
Artysta i teoretyk kultury
Artur Łoboda
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu