http://i.imgur.com/B5MeOov.jpg[/IMG]
Śledztwo w sprawie zbrodni w Koniuchach zostanie umorzone
– Czynności w śledztwie zostały zakończone w zeszłym roku, a w tej chwili jest sporządzana decyzja końcowa, będzie to umorzenie postępowania wobec śmierci części sprawców i niewykrycia pozostałych – powiedziała „Naszemu Dziennikowi” prok. Anna Gałkiewicz, naczelnik pionu śledczego łódzkiego oddziału IPN.
Zbrodni w Koniuchach na Wileńszczyźnie dokonała partyzantka sowiecka nad ranem 29 stycznia 1944 roku. Sowieci zabili 38 osób, kilkanaście zostało rannych.
Śledztwo w sprawie mordu trwa od kilku lat. Pion śledczy IPN zebrał pokaźną ilość materiałów w tym m.in. zeznania mieszkańców Koniuch. Pomocy prawnej śledczym udzielili: Rosja, Białoruś, Izrael. Przesłuchano aż 63 świadków. Zebrany materiał nie zmienił założeń śledztwa.
Polscy świadkowie zwracają uwagę, że całością akcji dowodził Genrikas Zimanas (Henoch Ziman), który po wojnie został odznaczony przez władze PRL Orderem Virtuti Militari. Do dzisiaj nikt mu go nie odebrał.
Read more: http://www.pch24.pl/sledztwo-w-sprawie-zbrodni-w-koniuchach-zostanie-umorzone,20806,i.html#ixzz2roIgOwxV
----------------------------------------------------------------------------
[IMG]http://i.imgur.com/U4HJ6BW.jpg[/IMG]
----------------------------------------------------------------------------
Niechciane śledztwo
Środa, 29 stycznia 2014 (02:00)
Przed siedemdziesięciu laty, 29 stycznia 1944 r., „partyzanci” sowieccy stacjonujący w Puszczy Rudnickiej otoczyli niewielką polską wieś Koniuchy na Wileńszczyźnie. Pod zarzutem kolaboracji z okupantem niemieckim dokonali na mieszkańcach strasznego mordu i puścili z dymem wszystkie zabudowania.
W rzeczywistości owa „kolaboracja” polegała na mało skutecznej próbie przeciwdziałania nieustannym rabunkom dokonywanym przez sowieckich „partyzantów”.
Chaim Lazar, jeden z licznych „partyzantów” żydowskich biorących udział w tej „akcji”, wspominał: „Nasz oddział otrzymał rozkaz, aby zniszczyć wszystko, co się rusza, i zamienić wieś w popioły”. Tak się też stało. W ciągu jednej nocy życie straciło 36 osób, a 14 zostało ciężko rannych. Prawdopodobnie były dalsze zgony. Zginęło co najmniej 40 Polaków, w tym kobiety i dzieci.
Rozmiary tej tragedii dorównują więc pogromowi kieleckiemu. Ale w odróżnieniu od jego sprawców Genrikas Zimanas vel Gienrich (Henoch) Ziman ps. „Jurgis”, który dowodził całością „akcji”, został po wojnie odznaczony w PRL Orderem Virtuti Militari! „Partyzanci”, którzy popełnili tę zbrodnię – przeważnie uciekinierzy z getta wileńskiego – po wojnie przenieśli się do Polski Ludowej, gdzie byli bezkarni.
Gdy w lutym 2001 r. Kongres Polonii Kanadyjskiej zwrócił się do Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Instytut Pamięci Narodowej o podjęcie śledztwa w sprawie okrutnego mordu w Koniuchach, nie mogliśmy przewidzieć, że potrwa ono aż do dzisiaj – czyli 13 lat. Nic nie wskazuje na to, by faktycznie miało się ono ku końcowi.
Zaznaczyć należy, iż od samego początku nie brakowało dowodów w tej sprawie. Powstały liczne relacje sprawców opisujące przebieg „akcji” i dokonanej rzezi. Część sprawców jest znana z imienia i nazwiska. Dostarczono z archiwów wileńskich obszerną dokumentację sowiecką dotyczącą tej „akcji” oraz kartoteki „partyzantów” sowieckich. Obszerny pakiet informacyjny umieściliśmy na portalu internetowym Kongresu Polonii Kanadyjskiej: oraz na portalu krajowym.
Zanosi się na to, że 70. rocznica masakry w Koniuchach minie bez większego echa i bez zainteresowania ze strony IPN oraz władz polskich. Od ujawnienia masakry w 2001 roku nie ukazała się ani jedna publikacja poświęcona tej zbrodni, nie odbyła się żadna konferencja naukowa, nie podano do wiadomości informacji o oficjalnych obchodach 70. rocznicy.
Nie pozostało nam więc – w tym naszym ostatnim wystąpieniu w tej sprawie – nic oprócz przypomnienia niektórych wymownych świadectw niedoszłych ofiar i samych sprawców.
Antoni Gikiewicz: „…okrążyli całą wieś i wszystkich po kolei mordowali”.
Stanisława Woronis: „…kogo tylko Sowieci znaleźli w krzakach czy w jamie – zabijali”.
Stanisław Wojtkiewicz: „…nie oszczędzali nawet kobiet w ciąży”.
Edward Tubin, wówczas 13-letni mieszkaniec wsi, tak to zapamiętał: „Nie było różnicy, kogo złapali, to wszystkich bili. Nawet kobietę jedną, uciekała tam w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale kamieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z 8 kul po piersiach puścili (…). Wojtkiewicza żona była w ciąży i chłopak był, nie miał nawet 2 latka. Zabili ją, a chłopak został żywy. Przynieśli słomę, na nią rzucili, zapalili. Temu chłopaczkowi nogi poopalało – paluszki jemu odpadły. Przeżył pod tą matką. Jak zapalili, to tylko nogi mu się spaliły. Było strasznie, było strasznie, nie przepuścili nikomu”.
Chaim Lazar, „partyzant”: „Sztab Brygady zdecydował zrównać Koniuchy z ziemią, aby dać przykład innym. Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w stronę tej wsi. Między nimi było około 50 Żydów [z tzw. Brygady Wileńskiej – oprócz tego Żydzi z tzw. Brygady Litewskiej także uczestniczyli w tej akcji], którymi dowodził Jaakow (Jakub) Prenner. O północy dotarli w okolicę wioski i zajęli pozycje wyjściowe. Mieli rozkaz, aby nie darować nikomu życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite (…). Przygotowanymi zawczasu pochodniami partyzanci palili domy, stajnie, magazyny, gęsto ostrzeliwując siedliska ludzkie. (…) Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciekać. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki, aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt”.
Isaac Kowalski, „partyzant”: „Dokładnie o ustalonej godzinie i minucie wszyscy partyzanci z czterech stron wsi otworzyli ogień z karabinów ręcznych i maszynowych, strzelając kulami zapalającymi w zabudowania wioski. Tym sposobem dachy gospodarstw zaczęły się palić. (…) po dwóch godzinach wioska (…) została zniszczona”.
Abraham Zeleznikow, „partyzant” z tzw. Brygady Litewskiej: „Wszystkich mieliśmy wybić. Zabroniono nam zabierać czegokolwiek z wioski. Partyzanci okrążyli wioskę, wszystko podpalono, każde zwierzę, każdego człowieka zabito. A jeden z moich kolegów, znajomych, partyzant, wziął kobietę, położył jej głowę na kamień, i zabił ją kamieniem”.
Paul Bagriansky, „partyzant” z tzw. Brygady Litewskiej: „Gdy dotarłem do oddziału, aby przekazać nowe rozkazy, zobaczyłem straszny, przerażający obraz. (…) Na małej polance w lesie leżały półkolem ciała sześciu kobiet w różnym wieku i dwóch mężczyzn. Ciała były rozebrane i położone na plecach. Padało na nie światło księżyca. Jeden po drugim partyzanci strzelali trupom między nogi. Gdy kule dosięgały nerwów, trupy reagowały jak żywe. Drgały i wykrzywiały się przez kilka sekund. Trupy kobiet reagowały w bardziej gwałtowny sposób niż mężczyzn. Wszyscy partyzanci z tego oddziału brali udział w tej okrutnej zabawie, śmiejąc się w dzikim szaleństwie. Najpierw przestraszyłem się tym przedstawieniem, ale potem zaczęło mnie ono w chory sposób interesować. (…) Im się nie spieszyło. I dopiero jak trupy przestały reagować na kule, przemieścili się na nową pozycję”.
Hanna Sokolska
http://www.naszdziennik.pl/mysl/66616,niechciane-sledztwo.html
POGROM POLAKÓW ZBRODNIE W NALIBOKACH I KONIUCHAC
[IMG]http://i.imgur.com/1HaUhC8.jpg[/IMG]
http://rebelya.pl/post/3458/pogrom-polakow-zbrodnie-w-nalibokach-i-koniucha
-
|