Mój artykuł "Plan zniszczenia polskiej kultury"
http://zaprasza.net/a.php?article_id=31921
spotkał się z dużym odzewem. Otrzymałem wiele pytań o szczegółowe przedstawienie strategii niszczenia polskiej kultury.
Wyjaśnienie tego problemu wymaga przedstawienia zestawu działań polityków i powiązania ich w jeden logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy.
Podobnie - jak w wypadku zniszczenia polskiej gospodarki - wskazać muszę cały szereg decyzji politycznych i ekonomicznych prowadzących do upodlenia kultury Narodu Polskiego.
Naukowe opracowanie tego tematu wymagałoby pracy ogromnego zespołu ludzkiego analizującego setki przypadków dowodzących zaplanowane zniszczenie polskiej kultury.
Ponieważ tak zwana "elyta" kulturalna w tym procederze uczestniczy to zmuszony jestem sam badać i dokumentować to antypolskie zjawisko.
Dlatego proszę czytelnika tego artykułu o cierpliwe łączenie wskazywanych w dalszej części faktów, które na tym etapie są niejednokrotnie rozproszonymi przykładami.
Rok temu miały miejsce w Krakowie protesty młodzieży - przeciwko wystawianiu w Muzeum Narodowym prac Katarzyny Kozyry.
Protestujący czuli, że ta wystawa niosła ze sobą patologię, ale nie potrafili tego faktu skutecznie udokumentować.
Zaowocowało to arogancją Dyrektor Muzeum Narodowego - Zofii Gołubiew, która nazwała Kraków "grajdołkiem".
Tą kobietę poznałem ponad 30 lat temu - gdy współpracowałem z Markiem Rostworowkim - autorem między innymi wystawy "Polaków portret własny".
Do Pracowni Konserwacji Zabytków - w której pracowałem - przychodził na inspekcje ówczesny Dyrektor Muzeum Narodowego Tadeusz Chruścicki.
Później współpracowałem przy tworzeniu Muzeum Stanisława Wyspiańskiego na ul. Kanoniczej - przy Placu Wita Stwosza - zwanego też Placem Marii Magdaleny.
Działalność Muzeum Narodowego w Krakowie jest mi bardzo dobrze znana, dlatego żaden - tak zwany autorytet kulturowy nie odważył się do tej pory zabrać głosu na temat któregokolwiek z moich artykułów.
Pół roku po wystawie prac Katarzyny Kozyry w Muzeum Narodowym w Krakowie otwarto wystawę zdjęć Aleksandra Rodczenko - który, chociaż zaczynał w grupie rosyjskich formistów to z czasem stał się piewcą stalinizmu i ukrywał wobec świata zbrodnie Stalina.
Zgodnie z polskim prawem: propagowanie nazizmu i stalinizmu jest przestępstwem.
W związku z czym Dyrekcja Muzeum Narodowego dopuściła się przestępstwa propagowania totalitaryzmu.
Nie ma znaczenia, że Rodczenko był w młodości kimś innym.
Feliks Dzierżyński nie od razu został zbrodniarzem i oceniany jest - nie po tym jak zaczął, ale jak zakończył swoje życie.
Wystawę Rodczenki w Muzeum Narodowym - w Krakowie przywołałem po raz kolejny z powodu ogromnego banera na gmachu Muzeum Narodowego - reklamującego tą wystawę.
Jego treść brzmiała "rewolucja ewolucyjna", a więc pełzająca.
I taki proces przybrało programowe niszczenie kultury Narodu Polskiego - pełzająca ewolucja.
Ze względu na specyfikę Internetu, w którym zamieszcza się krótkie i zwięzłe teksty, temat strategii niszczenia kultury polskiej opiszę w serii artykułów pod wspólnym tytułem.
Czytelnika namawiam - by czytając te artykuły odrzucił wszelkie aksjomaty hierarchii naukowej - a więc oceniał treść mojej wypowiedzi w oparciu o własne umiejętności poznawcze i nie przejmował się tym, że jakiś rzekomy autorytet naukowy twierdzi coś zupełnie innego.
Starsi czytelnicy - którzy przeżyli lata PRL-u doskonale pamiętają jak naszą codzienność zdominowała pseudofilozofia marksizmu-leninizmu.
Cała masa karłów moralnych powtarzała jak mantrę komunistyczne slogany by zapewnić sobie przychylność rządzących.
We współczesnej Polsce - w której tytuł Doctor honoris causa otrzymują tacy ludzie jak Michnik, Wałęsa czy Owsiak powaga nauki polskiej sięgnęła bruku.
Ale to tylko wewnętrzna powłoka bo pod nią dojrzymy świat degeneratów, którzy nie cofną się przed żadna podłością - byle się tylko nachapać.
Ja wciąż żyję w świecie kultury Krakowa - dziewiętnastego wieku.
Ostatnim jego przedstawicielem był Karol Estreicher facet, który uratował po wojnie więcej polskich zabytków kultury - niż wszyscy inni Polacy razem wzięci.
A jednocześnie nie był nudnym belfrem, lecz facetem z krwi i kości - który potrafił czasem siarczyście zaklnąć. A mimo to był symbolem powojennej kultury Krakowa.
Wśród komunistycznej hołoty zjednał sobie nieprzejednanych wrogów. Dlatego po jego ustąpieniu z Uniwersytetu Jagiellońskiego - nowy rektor przez wiele lat "wietrzył" uczelnię po Estreicherze. A konkretnie usuwał wszystkie ślady wielkich zasług Karola Estreichera dla kultury Krakowa.
I dokładnie to samo robi obecny Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego: pozbywa się wszelkich śladów po kulturze polskiej, która naturalną koleją rzeczy musiała być kulturą patriotów.
Foto: Jeden z fotogramów naszego projektu "Poemat o Polsce, która na zawsze odeszła".
Taki temat nie mieści się w strategii "nowoczesnego patriotyzmu" Bogdana Zdrojewskiego.
Artur Łoboda
Fundacja Promocji Kultury
www.fundacja.zaprasza.eu