ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

PiStapo atakuje rodziny 
Przypomnijmy sobie sceny ze świata Orwella. To już się dzieje.  
Historia kontroli bankowej w USA 
Dyktatura banków i ich system zadłużający, nie są ograniczone do jednego kraju, ale istnieją w każdym kraju na świecie.  
Ludobójstwo covid 
Wywiad z CLAIRE EDWARDS  
Czy celem szczepień jest unicestwienie USA? 
“To, czego KPCh pragnie najbardziej, to aby amerykańscy żołnierze zostali zaszczepieni...
Po zaszczepieniu wojsk amerykańskich, mówię wam, szczepienie przeciwko wirusowi KPCh będzie w znacznym stopniu bliska końca”. 
Atak pistapo w Gdańsku 
Atak "policji" na proteście w czasie przemowy Krzysztofa Kornatowicza - Gdańsk - 10.10.2020r.  
Czy w “szczepionkach anty-Covid” znajdują się hydrożele magneto-reaktywne? 
Magnesy i monety są przyciągane przez miejsca “zaszczepienia” 
Szczepienia przeciw Covid prowadzą do uszkodzenia płuc 
 
Powinniśmy się skupiać na wzmacnianiu odporności 
Prof. dr hab. n. med. Ryszard Rutkowski zadał pytanie Szumowskiemu.
Odpowiedzi nie uzyskał. 
Dr Roger Hodkinson, - Pandemia to oszustwo 
Dr Roger Hodkinson - lekarz patolog (wirusolog), Cambridge University, były przewodniczący sekcji patologii stowarzyszenia lekarzy, były wykładowca na wydziale medycznym, wykładowca akademicki, egzaminator w Royal Colledge physicians w Północnej Karolinie, Prezes firmy biotechnologicznej sprzedającej testy na COVID19.
Pandemia to oszustwo.
Maseczki nieskuteczne.
Lockdown nie ma naukowego uzasadnienia.
Pozytywny wynik PCR nie potwierdza infekcji klinicznej.
Polityka udaje medycynę.  
Izrael. Historia Palestyny w XX wieku. 
 
Ekspert od COVID-u, okazał się być awatarem stworzonym przez Chińczyków  
 
Kowidowa żydokomuna szykuje sądy kiblowe 
Reżim kowidowy Morawieckiego zamierza wprowadzić "komisarzy politycznych" dla ścigania wolnego słowa. 
Maseczki opadły – porażka programu „Polskie Szwalnie” 
Mimo że Agencja poniosła znaczne koszty w związku z realizacją projektu „Stalowa Wola”, produkcja maseczek nie została uruchomiona i zakończyła się na etapie testowym. 
Zdarzenia niepożądane związane ze szczepionką przeciw Covid 
Przykłady uszkodzeń organizmu po szczepieniach na Covid-19.
Stan na październik 2021.
 
Cicha Broń do Cichych Wojen 
 
Między piekłem a niebem - sytuacja 1 września 2020 
Hanna Kazahari z Tokio 1 września 2020. 
Deklaracja Wielkiej Barrington  
Po atakach, oto wypowiedź profesora Sucharita Bhakdi. 
Sędziowie nie wierzą w kowida i nie dają się zastraszyć. Ale, czy innych karzą za brak maski? 
Impreza w SĄDZIE REJONOWYM. W sali rozpraw zrobili bankiet. Przyjechała policja 
We Włoszech nadal zabija się ludzi respiratorami i propofolem… 
Od tych morderstw pod respiratorami rozpoczęto pseudo-pandemię  
Człowiek 2.0 
Nanoszczepienia i Transhumanizm, MODERNA w natarciu na mR 
więcej ->

 
 

Teozofia Filona z Aleksandrii jako podstawa poznawcza nauki i cywilizacji Zachodu

Słowa kluczowe:
Nieruchomy Poruszacz, Jahwe, Przeciw-Eros, antysokratyzm, anty-lamarckizm

    Wprowadzenie

    Nieżyjący już francuski historyk nauki Pierre Thuiller, w swej ostatniej przed śmiercią książce “La grande implosion” (1) zwrócił uwagę, że historia zarówno naukowych jak i religijnych koncepcji świata przypomina wzrost nowych odmian roślin. W pewnym momencie, zapoczątkowanym przez pojedynczych
ludzi, następuje “mutacja” poprzednio istniejących światopoglądów (względnie paradygmatów, czyli bardziej ograniczonych koncepcji wycinków rzeczywistości). Następnie, już w zasadzie bez żadnych większych zmian koncepcyjnych, te “nowostworzone” poglądy rozpowszechniają się świecie, aż do ich, podobnego do masowego wymierania całych rzędów roślin i zwierząt, względnie nagłego wygaśnięcia. (Niedawno byliśmy świadkami na przykład wielkiego, nagłego wymarcia w Europie Wschodniej gatunku filozofów zwanych marksistami, który to gatunek przez kilka wcześniejszych dekad dominował w tej części świata.)


    Tenże Pierre Thuiller, pisząc w 1992 roku o spodziewanej przezeń na początku XXI wieku “implozji” kultury Europy, podkreśla, że współczesna zachodnia nauka ma swe ?ródło poznawcze w judeochrześcijańskich koncepcjach przyrody. Te koncepcje pojawiły się prawie dokładnie dwa tysiące lat temu,
dzięki “mutacji” wcześniejszych wierzeń judejskich, zagrożonych w swym bycie przez dominującą (zarówno fizycznie jak i duchowo) zhellenizowaną kulturę Rzymu. Tak jak w religii, właściwym twórcą wierzeń nowotestamentowych był Święty Paweł, tak na terenie filozofii twórcą synkretyzmu helleńsko-judejskiego był Philo Judeaus, żyjący w Aleksandrii w okresie działalności w Palestynie Jezusa z Nazaretu. W sytuacji coraz bardziej agresywnej proliferacji tak zwanych “judeo-amerykańskich”, wzorców kulturowych na całym świecie, warto powrócić do tekstów ?ródłowych, z których z czasem wyrosły wszystkie, epatujące swymi jarmarcznymi kolorkami reklam, “sztuczne kwiaty” Nowego Światowego Porządku.


   A. Dziwny stosunek “Boga” do świata

    W niniejszej pracy autor rozwija tezę, że stosunek Cywilizacji Zachodu, do nie “ulepszonej” przez pracę człowieka Przyrody, praktycznie się nie zmienił od czasu, gdy redagował swe pisma Filon z Aleksandrii. Ten żydowski myśliciel (stąd przydomek Judeaus) od dziecka był wychowany na lekturze biblijnego mitu o stworzeniu świata i w związku z tym dość sprawnie wmontował ten powszechnie znany mit w ramy mitu o zbudowaniu Świata przez “dobrego demiurga”, naszkicowany w Platona dialogu “Timaios”. Co jest zaś charakterystyczne dla mitu zawartego w “Księdze rodzaju”, to zauważona przez krakowskiego hebraistę, Ireneusza Kanię (2) cecha “Boga”, który w trakcie stwarzania nie tyle łączy elementy uprzednio rozproszone, ale na odwrót, dzieli i rozgranicza wcześniej zespolone ze sobą byty (patrz pełen tekst referatu I. Kani w Załączniku).


    To dążenie do rozłączania, rozgraniczania całości uprzednio zespolonych widać na przykład w biblijnym opisie Pierwszego Dnia Stworzenia, który Filon (3) relacjonuje w następujący sposób:

    [1] Nie tylko oddzielił Bóg światło od ciemności, lecz także w odstępach pomiędzy nimi zbudował mury graniczne … takimi murami granicznymi jest wieczór i poranek: poranek (gdy pojawia się jutrzenka, po łacinie ‘lucyfer’, ten co przynosi światło) zwiastuje wesołą wiadomość, ze wzejdzie już słońce”, itd. (3 - O stworzeniu świata, str. 33-34)

    Oczywiście takie “mury graniczne” rozdzielające dzień i noc nie dość, że są umowne (a zatem sztuczne), to jeszcze zupełnie nie nadają się do opisu rzeczywistości na przykład w krajach podbiegunowych, gdzie “długi dzień” oddzielony jest od trwającej ponad miesiąc nocy, przez dni dla nas mniej więcej normalne. Wzorując się na dziełach “boga” opisanych w Księdze Rodzaju, Filon też stara się ustawiać sztuczne “mury graniczne” w miejscach gdzie one wcześniej nie istniały. Dokonuje on bowiem zasadniczego rozdziału między Bogiem a Światem i choć obficie wykorzystuje w swych konstrukcjach elementy stoickie, to zdecydowanie odrzuca podstawową myśl stoicką, że Bóg (rozum, umysł) jest immanentnie zawarty w dostrzegalnym zmysłowo świecie, czyli w Naturze. Podkreśla to Jan Legowicz w swym opracowaniu z 1962 roku (4):

    [2] Filon buduje swą kosmologię na całkowitym rozdzieleniu boga i świata “Świat, w znaczeniu materii, to biegunowe przeciwieństwo Boga, tu pełnia bytu, tam prawie nie-byt; spiętrzenie sprzecznych ze sobą elementów, bezpostaciowość, chaos, ciągłe dążenie do stawania się czymś innym – w przeciwieństwie do spokoju i wszechprzenikającego bożego światła. Materia w swej dynamice tkwi poza bogiem, który jej nie stwarza, tylko porządkuje jej wieczny chaos, na podstawie swych idei-wzorów kształtuje z niej świat. Przez logos materia jako chaotyczna i bezkształtna “pustka” otrzymuje formę i zarazem treść, czyli z jakościowego “nie bytu” staje się czymś. (str. 80-81).

    Z opracowania Legowicza – nawet wyra?niej niż z samych dostępnych w języku polskim tekstów ?ródłowych Philo Judeausa – widać, że ten myśliciel konstruuje swój obraz boga po prostu poprzez przypisanie mu własności… Słońca (plam na Słońcu podówczas jeszcze nie dostrzegano): jeśli Bóg jest ciągle
promieniującą PEŁNIˇ i SPOKOJEM, to świat przez przeciwieństwo, charakteryzują ciągłe niedostatki i ciągły niepokój; jeśli Bóg zawiera sobie Pełnię Światła, to oczywiście w ‘bezbożnym’ (to znaczy, nie uporządkowanym przez Logos) świecie z definicji musi panować Gęsty Mrok.

    Pomimo iż “świat bez Boga” Filon pokrywa postulowanym przez siebie “mrokiem”, to pewne cechy charakterystyczne tego “chaosu” pozwalają nam się zorientować, o jakim to rodzaju materii mówi nasz “proto-chrześcijański” myśliciel z Aleksandrii. Otóż sfera niebieska (włączając w nią Słońce) jest miejscem spokoju, zaś widoczne na niej ruchy planet oraz gwiazd cechuje ścisła cykliczność, więc nie w tej sferze Filon mógł się dopatrywać chaosu. Także i w okolicy gdzie mieszkał Filon, zarówno woda przylegającego do Aleksandrii Morza Śródziemnego jak i piasek ograniczającej deltę Nilu pustyni Sahara, nie mogły robić na nikim wrażenia “chaosu, ciągłego dążenia do stawania się czymś innym”. Ziemia (piasek) i woda zresztą to były dwa elementy z pitagorejskiej “czwórki” żywiołów, które starożytni Grecy – a więc prawdopodobnie i Filon – uważali za niezmienne. Natomiast wrażenie chaosu musiało robić na nim życie tętniące w prawie milionowej metropolii, w której mieszkał i w której z licznymi podówczas zwierzętami domowymi mieszały się, częstokroć wobec siebie antagonistycznie nastawione, grupy etniczne nie tylko z Afryki i Europy, ale także i z Azji. Nie mówiąc już o dzikich zwierzętach, o których bestialstwie, wychowany w mieście Filon, na pewno słyszał legendy, chociażby w postaci modnych podówczas wśród Żydów “apokalips”, z których jedna zachowała się w Biblii chrześcijańskiej, pod nazwą “Objawienia” św. Jana.


    Mamy zatem podstawy do sformułowania hipotezy, że to właśnie życie zwierząt, zwłaszcza tych nieudomowionych, nie służących ludziom, a co najwyżej stanowiących dla nich zagrożenie, napawało tego proto-chrześcijańskiego myśliciela i odrazą i strachem i chęcią jego opanowania (względnie zniszczenia). Zgodnie zresztą z podstawowym nakazem, promieniującej iście nadziemskim “światłem”, żydowskiej Księgi (Tory), która już na pierwszej swej stronie nakazuje wyznawcom “panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!”
Wszystkie te istoty charakteryzują się przecież tendencją do “ciągłego stawania się czymś innym”, co wynika po prostu z definicji życia, jako napędzanego “od wewnątrz” procesu przemiany materii. Co więcej, życie wszystkich zwierząt nieuchronnie zmierza do ich śmierci, czyli do czegoś najbardziej
złego według wierzeń hebrajskich. A zatem to przyroda ożywiona (po grecku określana jako hilozoa), zwłaszcza w jej, nieprzyjaznej człowiekowi formie nieujarzmionych BESTII, to był dla Philo Judeausa CHAOS, świat materii, charakteryzujący się przez “gęsty mrok” i Zło (5).

    Przeciwieństwem tego “chaosu materii ożywionej” jest Bóg, będący Pełnią i Spokojem, a zatem z definicji istotą nie animowaną, martwą, nie pobudzaną wewnętrznie do dokonywania jakichkolwiek poruszeń mających na celu uzupełnienie odczuwanych przezeń niedostatków. Bóg jako PEŁNIA BEZRUCHU jest,
według Philo Judeausa, tym dobrym, nadziemskim światłem, którego promieniowanie ożywia (czyli porusza, aktywuje) działalność Logosu, “bożego słowa”, przez Żydów zwanego Torą. Tym logosem iluminowani, predestynowani ku temu ludzie – “synowie boży”, traktowani prze Filona (jak pisze Legowicz) jako
“małe bóstwa” – przekształcają zły świat chaosu, niejednorodności i niepokoju, w bogo-podobny świat porządku, jednorodności, ciągle trwającego światła oraz wieczystego spokoju.

   B. Filona bóg wtórny, “Wielki Transformator” i Poprawiacz Stworzenia

    Tak wygląda w swym, jak najbardziej ogólnym zarysie, teozofia Filona z Aleksandrii i nie trudno tutaj zauważyć, iż takie widzenie, zarówno świata jak i boga, ma cechy poznawczej patologii: “Bóg”, który przetwarza ożywioną materię – czyli “prawie nic, nie-byt” – w “coś”, nie może być tym samym Stwórcą który w 5 dniu biblijnej Kreacji Świata stworzył zoon, zwierzyną, czyli to “prawie nic”, które obficie zaludniało Ziemię (są na to liczne dowody) przed pojawieniem się na niej “bogo-podobnych” ludzi. Pomimo iż Filon robi wrażenie osoby wykształconej w zakresie konstrukcji sylogizmów,
zdaje się on nie zauważać, że dopiero w sytuacji, gdy już istnieje świat materialny jako model, to się jest w stanie skonstruować jego wyobra?niowe przeciwieństwo, czyli to, co Filon nazywa “bogiem”: robi się to na zasadzie dobierania słów o znaczeniu przeciwnym: zmienny-stały, mroczny-oświetlony i
tak dalej. Będąc, z definicji Filona [2], przeciwieństwem na pozór chaotycznie się zachowującego świata materii ożywionej (hilozoa), “bóg” tego starożytnego żydowskiego myśliciela może być tylko “bogiem wtórnym”, Przetwarzaczem, Transformatorem Przyrody, jej Uporządkowywaczem, co na francuski tłumaczy się jako l’Ordinateur, termin mający obecnie znaczenie banalnego komputera, “bożej maszyny” ułatwiającej “małym bóstwom” (czyli uczonym) przeliczanie i przetwarzanie wszystkiego według pitagorejskiej “liczby i miary”, którą to koncepcją “prac Boga” Filon się zachwyca. By móc się jak najbardziej upodobnić się do Nieruchomego Przetwarzacza Przyrody (przez Philo Judeausa zwanego “Istniejącym”), ludzie winni u siebie wytrzebić wszelkie “zwierzęce” odruchy. Te odruchy arystotelesowskiej “duszy zmysłowej” nie dość, że nie dają się po pitagorejsku wyrachować, to jeszcze wywołują w duszach ludzi zamęt oraz chaos. Tutaj wzorem dla Filona był sam mityczny twórca religii judaizmu:

    [3] “Mojżesz, który jest zdania, że z duszy należy wyciąć i całkowicie usunąć część gniewliwą. To co on kocha, nie jest powściąganiem namiętności (metropatheia) ale zupełnym jej brakiem (apatheia). … Jeśli ktoś kocha cnotę i jest kochany przez Boga, to jego obowiązkiem jest rozmyślać o całej
duszy, następnie ogarnąć piersi, to znaczy gniewne wzburzenie, odjąć je i odciąć, aby po usunięciu wojowniczej części zapanował na przyszłość spokój
. … To bowiem jest udziałem danym przez Boga mędrcowi, aby mógł on zupełnie oddzielić od siebie namiętność.” (3; Alegoria Praw, ks. III, str.
128-132)

    Ktoś, kto czytał uważnie “Państwo” Platona, bez trudu zauważy, że wychwalany przez Filona “Mojżesz” zalecił wyznawcom swej religii auto-kastrację symbolicznie umieszczonej w piersiach duszy, która dla Platona była podstawowym elementem odróżniającym wojowników (i strażników) jego Państwa od strachliwego pospólstwa: ta “dusza gniewliwa” w piersiach symbolizowała nie tylko odwagę i dzielność (męstwo), ale nawet, dobrze wychowana, była najlepszym pomocnikiem... rozumu (patrz “Państwo”, ks. IV).

    W piersiach umieszczona jest nie tylko dusza, symbolizująca u wszystkich wyższych zwierząt ich organ odwagi, ale także i serce, wspólne wszystkim zwierzętom posiadającym krwioobieg. Gdy cytowany prze Filona Mojżesz “odcina (sobie) piersi”, to oznacza, że nakazuje swym wyznawcom wytrzebienie
namiętności, jaki w każdym “zwierzęciu” wywołują odruchy serca (6). Do tych “poruszeń serca” zalicza się nie tylko normalną, heteroseksualna miłość, ale także i przyja?ń oraz umiłowanie życia w estetycznym otoczeniu. Wszystko to “Mojżesz” usunął ze swego wnętrza wraz z symbolicznym “odcięciem piersi”. Imitując Mojżesza, poprzez kult stoickiej apatii, Filon automatycznie “odcina od siebie” zarówno sympatię dla świata Przyrody, jak i wszelkie odruchy empatii dla nawet mu genetycznie bliskich osób. Automatycznie więc czyni z siebie chłodnego, zamkniętego w sobie egoistę, wykorzenionego ze
świata i odartego ze wszystkich wyższych uczuć umysłowego kalekę, prawdziwego “przyjaciela brzydoty”, zupełnie ślepego na piękno Natury, która jest dla niego “prawie niczym”. W swym strachu przed zmysłowym pięknem Judeaus posuwa się nawet do stwierdzenia, iż:

    [4] Jeśli zobaczysz rzecz piękną, która ciebie ujmie, i z jej powodu możesz postąpić nierozważnie, wtedy uciekaj w wyobra?ni od tej rzeczy i nigdy nie oswajaj z nią duszy, to znaczy nie myśl i nie zastanawiaj się nad tym, ponieważ ciągłe wspomnienia pozostawiają wyra?ne ślady, szkodzą duszy i
często wbrew woli powodują w niej zamęt.
(3 – Alegoria Praw, ks. III, 16)

    Tutaj Filon, choć w księdze “O stworzeniu świata” troszczył się o wmontowanie biblijnego mitu o stworzeniu świata, w platoński mit o zbudowaniu świata przez doskonałego – a zatem dobrego – demiurga, okazuje się być TOTALNYM ANTYPLATOŃCZYKIEM i ANTYSOKRATYKIEM. Ucieka on bowiem od uwielbianego przez Sokratesa zmysłowego “bożka niepokoju” zwanego Erosem! Ta ‘ucieczka od Erosa” iluminowanych Biblią “małych bogów”, nie była w owym okresie ograniczona li tylko do Filona. W antycznym Izraelu, przed jego zniszczeniem przez Rzymian, naśmiewano się z udających pobożność “faryzeuszy z krwawym czołem”, którzy chodzili po mieście z zamkniętymi oczyma, aby nie widzieć pięknych kobiet i oczywiście, co chwilę rozbijali swe głowy o jakieś mury i słupy. Ten pogląd o złu, jakie dochodzi do człowieka za pomocą jego zmysłów, był podówczas w Izraelu tak silny, że nawet w Ewangeliach zachowała się
wzmianka o tym, że Jezus ponoć proponował wyłupywanie sobie oczu oraz samo-amputację rąk, które to organy poznania kuszą człowieka do dotknięcia – chociażby tylko wzrokiem – zakazanych przez Prawo (Torę) przedmiotów, nie będących własnością miotanego naturalnymi (a zatem złymi) pożądaniami nieszczęśliwca.

    Wydedukowany na podstawie “Pism” Filona fakt, że jego “bóg”, którego warto nazwać Przeciw-Erosem, jest BOGIEM WTÓRNYM, ma dodatkowe potwierdzenie w samym określeniu “Istniejący”, jakie Filon z rewerencją używa wobec swego “Pana”. Oczywiście “Istniejącym” dlań nie jest ‘istniejący chaos’, czyli stan (według niego) charakteryzujący dobrze dostrzegalną zmysłami, odwieczną materię, będącą dlań “prawie nie-bytem” (patrz [2]). Na odwrót, “Istniejącym” jest dlań niematerialny i niewidziany “bóg”, który posiada cechy jedności, jednorodności oraz pełni bezruchu. Ten “Istniejący” Filona jest zatem niczym innym niż “bytem, który jest” Parmenidesa, którego to filozofa paradoks (byt jest, niebytu nie ma) był już w V wieku p.n.e. tak bardzo znany w starożytnym świecie, że być może dał on nazwę hebrajskiemu bogu “JHWH” (7). JHWH (Jahwe) po hebrajsku znaczy “jestem, który jestem” jak się samo-określił tajemniczy głos, który usłyszał mityczny Mojżesz zza gorejącego na pustyni krzaka.

    Zgodnie zatem z jego samookreśleniem się w Biblii, hebrajski JAHWE JEST Z DEFINICJI BOGIEM STWORZONYM, jako że ten “bóg” mógł zaistnieć dopiero wtedy, gdy ludzie zdefiniowali słowo “jest” (od czasownika “być”) jako czysto wyimaginowany, statyczny stan, który nie ulega zmianie. Ponieważ zaś ten “bóg” pojawia się dopiero w Biblii Hebrajskiej, więc o tym wyimaginowanym bycie, nakazującym czytelnikom Pisma Świętego “panować nad ziemią”, winniśmy mówić jako o specyficznym “idolu Judejczyków”, do których z definicji zaliczał się Filon. Patrząc z perspektywy sokratycznej, ten idol to nic innego
jak monstrualnie zdeformowany – poprzez wydarcie zeń serca – Eros, ograniczony do prymitywnego pożądania panowania nad ziemią, przy czym ci, miotani pożądaniem panowania, “mali bogowie” kochają tę, będącą dla nich “prawie niczym” ziemię, “tak jak wilki kochają jagnię” (by zacytować Sokratesa w “Fajdrosie”,
ironizującego na temat “mowy o miłości” Lizjasza).

    Czciciele “Istniejącego” winni pożądać rzeczy najbardziej zbliżonych charakterem do ich wyimaginowanego “boga”, czyli rzeczy, które są dobrami naprawdę trwałymi, nie wykazującymi tendencji do “stawania się czymś innym”. Za taką rzecz, nie ulegającą korupcji, w starożytności uważano trudne do zdobycia złoto i ten Kult Złota bardzo wyra?nie prześwituje z popularnych w starożytnym Izraelu rojeń proroka Izajasza, który swą wizję Nowego Jeruzalem literalnie wytapetował złotem i szlachetnymi kamieniami, upodabniając to “miasto boga” - civitas dei – do pozbawionego jakichkolwiek śladów
życia, bankowego skarbca. Choć złoto jest “dobrem najwyższym”, nie jest ono jedynym “dobrem”, jakie czczą wyznawcy biblijnego “Pana”. Złoto w cywilizacji śródziemnomorskiej było powszechnym środkiem płatniczym i za to “dobro najwyższe” można było z łatwością otrzymać wszystkie inne “dobra”, zwłaszcza te produkty wytwórczości, które dla wyznawców judaizmu (a pó?niej i chrześcijaństwa, zwłaszcza tego reformowanego) są tym “coś”, co ich odróżnia od nie używających sztucznych ułatwień “zwierząt”.

    Inną rzeczą, którą winne pożądać “małe bóstwa”, jest możliwość życia w komforcie i spokoju, bez potrzeby dokonywania zbędnych, charakteryzujących zwierzynę, poruszeń. Stąd w Biblii mamy wczesno-masoński Kult Miasta izolującego od wrogiej człowiekowi przyrody, kult ułatwień komunikacyjnych,
pozwalających oszczędzać organa ruchu (“prostujcie drogi Pana!”) i Kult Świątyni, której to, zwierzętobójcze misteria pozwalały na Życie Bez Zwierzęcego Wysiłku “małych bóstw” z tą sławną Świątynią Hirama związanych. W sumie całą cywilizację biblijną da się określić jednym słowem ANTYZOOLOGICZNA i
jej adwent, czyli nadejście, zwiastował starożytnym Żydom pod górą Synaj Mojżesz, paląc posąg (złotego) Cielca (byka Apisa) symbolizującego zwierzęcą witalność. Tę witalność naturalną miała zastąpić witalność sztuczna, czyli ekonomiczna.

   C. Metastazy (przerzuty) filonizmu w cywilizacji chrześcijańskiej oraz po-chrześcijańskiej

    Z tego krótkiego zarysu teozofii Filona wyra?nie widać, iż z czasem, dzięki rozprzestrzenieniu się chrześcijaństwa, ta teozofia stała się programem przebudowy świata realizowanym przez Cywilizację Zachodu. (Samo słowo cywilizacja pochodzi od łacińskiego civitas, czyli miasto, stąd tendencja Zachodu to przekształcenia całej Ziemi w jedno monstrualne super-miasto.) Celem życia iluminowanych Martwą Literą Biblii protestantów, zwłaszcza od momentu Rewolucji Przemysłowej w Anglii, stało się totalne udomowienie świata, zamiana z definicji “złego” świata przyrody dzikiej na “dobry, jasny świat” funkcjonujący według zasad Prawa i Porządku (Law and Order), w którym bogo-podobne istoty (czyli predestynowani ku temu ludzie, zwani Narodem Wybranym) bez chwili wytchnienia celebrują swe pełne panowanie nad Ziemią i wszystkim co na niej się odważy poruszać.

    By jednak ten pożądany stan świata osiągnąć, czciciele “Pana” – których są obecnie dziesiątki milionów w narzucających światu kierunek ewolucji Stanach Zjednoczonych – winni się stosować do kilku podstawowych zaleceń jakie implikuje Biblia, a za nią w ukryciu i post-modernistyczni “filozofowie”.
(“Filozofowie” w cudzysłowie, jako iż chodzi tutaj o Filono-podobnych ‘przyjaciół głupoty’.) Wymieńmy pokrótce te “starożytno-post-modernistyczne” zalecenia.

    Zalecenie 1: ograniczmy bezbożną ciekawość. Według Filona z Aleksandrii, “złymi”, godnymi pogardy istotami są te elementy “materii”, które wykazują dążenie by stawać się czymś innym. Wszyscy zatem dzielni ludzie, którzy starają się kultywować greko-rzymską cnotę “virtus” i starają się doskonalić czy to swą wiedzę, odwagę, czy sprawność fizyczną, są z definicji “?li”, jako że wprowadzają chaos w raz na zawsze ustalone Plany Boże. Stąd właśnie, pod wpływem Logosu (mów pisanych) przez podobnych do Filona “mędrków”, pojawiło się charakterystyczne dla powstającego podówczas chrześcijaństwa przeświadczenie, że “ciekawość to pierwszy stopień do piekła”. Na tym gruncie wyrosło także anty-gnostyckie przekonanie kleru chrześcijańskiego, że ludzie własnym wysiłkiem poznawczym nie mogą przyczynić się do zbawienia swych dusz. W świetle tych zdań, narzucających chrześcijanom specyficzny, anty-poznawczy sposób myślenia, religię określaną całościowo jako “judeo-chrześcijaństwo” należy określić jako zakamuflowany “Nieruchomym Bogiem” Kult Ignorancji.

    Zalecenie 2: bezwarunkowo wierzyć w autorytet Logosu, czyli “Bożego Pisma”. Ledwo skrywany Kult Ignorancji przebija się z myśli (a dokładniej, bez-myśli) Filona na temat mechanizmów zdobywania przez ludzi wiedzy oraz mądrości. Pisze on, bezpośrednio po zaleceniu “obrzezania sobie duszy
gniewnej” (patrz [3]), co następuje:

    [5] “Bez zmęczenia żyje ten, komu Bóg z obfitości i łaskawości użycza dóbr doskonałych. I przeciwnie, ten kto przez wysiłek zdobywa cnotę, okazuje się mniej znaczącym i mniej doskonałym niż Mojżesz, który bez trudu i łatwo ją otrzymuje od Boga. … Jak bowiem trudzenie się jest czymś mniejszym
i bardziej pospolitym od braku wysiłku, podobnie ma się rzecz niedoskonała w porównaniu z doskonałą, trak samo człowiek uczący się w porównaniu z mającym wiedzę w sobie.
(3; Alegoria Praw, ks. III, str. 135)

    Z tych zdań bardzo wyra?nie widać, że Judeaus nie był zbyt spostrzegawczy: Mojżesz był człowiekiem, a człowiek – jak każdy zoon, zwierzę – musi ćwiczyć swe organy, włączając w to pamięć, gdyż te nieużywane, ulegają z czasem atrofii. A zatem i mityczny Mojżesz, by zachować to, czego się
nauczył od kapłanów w Egipcie, musiał te nauki (choćby w skrytości) co pewien czas powtarzać. Zdania [5] są przykładem, jak “Bóg” może stać się przykrywką dla promieniującego na świat Czystego Dureństwa.

    Z czasem to Czyste Dureństwo, tkwiące w przekonaniu o “inneizmie” (wrodzoności) mądrości predestynowanych ku temu osób, doprowadziło do przekonania nowoczesnych uczonych, zwanych neodarwinistami, że jakiekolwiek wysiłki osobnicze nie mają wpływu na ukształtowanie się danego osobnika organów, a zwłaszcza te wysiłki nie mogą ułatwić życia potomstwu takiego (starającego się być czy to mądrzejszym, czy bardziej sprawnym fizycznie) osobnika. Ta, zawarta w neo-darwinowskich “Pismach Świętych” teoria nosi nazwę anty-lamarckizmu i jest naukowym przejawem traktowania zwierząt jako z definicji pozbawionej zdolności twórczych ‘żywej materii’, niezdolnej do jakiejkolwiek (poza genetycznym “szczęśliwym przypadkiem”) kontroli swego otoczenia. To Czyste Dureństwo zaczęło obficie – jako Logos – promieniować, najpierw z pism iluminowanych Biblią Ojców Kościoła (zwłaszcza św. Augustyna), a potem z dzieł, wzorujących się na tych myślicielach, bliższych nam historycznie uczonych, takich jak chociażby René Descartes oraz Noam Chomsky (8).

    Poglądy wymienionych powyżej uczonych stanowią potwierdzenie przytoczonej na wstępie obserwacji Pierre Thuillera (1), że paradygmaty poznawcze “zrodzone” przez pojedynczych myślicieli potrafią trwać, w prawie nie zmienionej formie, przez tysiąclecia. Jeśli chodzi o Filona z Aleksandrii, to swe przekonanie o losowości zachowań się ‘żywej pra-materii’ zaczerpnął prawdopodobnie z mitologii greckiej, według której “na początku był chaos”. Ponieważ zaś nowoczesna biologia molekularna utrzymuje, iż “na początku życia były geny”, więc logicznie, wychowani na judeo-greckich koncepcjach “początku” uczeni – tacy jak Jacques Monod, czy Francois Jacob – zwykli myśleć tak jak Filon dwa tysiące lat temu: geny, jako pra-materia życia, swą strukturę mogą zmieniać tylko w sposób losowy, a zatem “wszelka nowość w biosferze jest dziełem przypadku”. Które to Czyste Dureństwo jest kwintesencją teorii neo oraz hiper-darwinowskich, dzisiaj dominujących na Zachodzie.

    Zalecenie 3: mniej wysiłku, więcej komfortu. By upodobnić się do “Nieruchomego Poruszacza” – przez popularną w krajach Zachodu sektę scjentologów zwanego po prostu “Statykiem” – ludzie winni starać się przebywać zawsze w BEZPIECZNYCH MIEJSCACH, BEZ ZMUSZAJˇCYCH DO WYSIŁKU NIEDOSTATKÓW, W JEDNORODNYM, “USTATKOWANYM” SPOŁECZEŃSTWIE, JAK NAJCZĘŚCIEJ PRZEBYWAJˇC W “BOGO-PODOBNYM” BEZRUCHU.

    Jak pisze Pierre Thuiller niepopularny wcześniej na Kontynencie Europejskim kult życia w komforcie, jaki dają wygodne, wyposażone w łazienki mieszkania oraz wielogwiazdkowe hotele, a także kult “uspokojenia uczuciowego” (tempérance), pojawił się dopiero po Rewolucji Francuskiej, wcześniej
europejskim warstwom arystokratycznym unikanie wysiłku fizycznego oraz maskowanie uczuć było obce, a nawet i wstrętne. To zjawisko wychłodzenia odruchów społecznych, dziewiętnastowieczny publicysta francuski Maurice Joly skojarzył z imitacją, przez rodzącą się burżuazję (a więc, z definicji tego słowa, przez “ludzi miasta”, citoyens, członków społeczeństwa obywatelskiego), komercyjnych, zimnych zachowań charakterystycznych dla społeczności żydowskiej (9).

    Kult komfortu, przy jednoczesnym wczuwaniu się w “bogo-podobną” rolę Nieruchomego Poruszacza Materii nasilił się ostatnim stuleciu, zwłaszcza od momentu wynalazku samochodu: choć fizjologicznie w czasie prowadzenia tego samobieżnego pojazdu nie dokonuje się prawie żadnego wysiłku, to zmysły
dostarczają euforycznych wrażeń pędu, panowania nad pojazdem, pokonywania przestrzeni. Podobne uczucia “dominacji nad (wirtualnym) światem” pojawiają się wśród młodzieży w krajach zaawansowanych, narkotyzującej się grami komputerowymi, w których “bezwysiłkowo” zabija się dowolną ilość wrogów. Kult
Nieruchomego Poruszacza (występującego też pod nazwą JHWH lub “Statyka”) automatycznie oznacza zalecenie ciągłego rozwoju wytwórczości wszelkich ułatwień, eliminujących ludzki “zwierzęcy” wysiłek.

    Zalecenie 4: więcej pieniędzy (czyli “boga”) dla każdego. Logicznie największym kultem winno się obdarzyć te “małe bóstwa”, które z “prawie niczego” robią “coś”, a do nich zaliczają się przede wszystkim bankierzy, mówiąc dawnym językiem lichwiarze, którzy po prostu nic nie robiąc, nie tylko powiększają swą finansową zdolność do panowania nad światem, ale i “społecznie użytecznie” udzielają kredytów, ułatwiając zwykłym ludziom wejście w posiadanie przedmiotów – na przykład samochodów lub komfortowych domów – dających poczucie “zbliżenia się do boga”. (W tej ostatniej obserwacji
kryje się pewien paradoks: choć koncepcję boga jako Nieruchomego Poruszacza, stworzył Arystoteles, to jednak ten sam Arystoteles zalecał, aby lichwiarzy znienawidzić, bo się bogacą kosztem innych, sami nic nie robiąc. Podobne “przeciw-boże” poglądy głosił w ponad dwa tysiące lat po Arystotelesie Karol Marks, który zalecał aby znienawidzić burżuazję, klasę ludzi posiadających kapitał, pasożytującą na ludziach pracy najemnej. Tenże Marks utożsamił boga Izraela po prostu z “Nieruchomym Poruszaczem” nowoczesnego świata, jakim stał się Pieniądz.)

    Zalecenie 5: eksterminować, zlikwidować wszelkie możliwe zagrożenia bytu “małych bóstw”. Jeśli “zły” świat materii ożywionej (hilozoa) charakteryzuje się chaosem, niejednorodnością i ciągłym “stawaniem się czymś innym”, to “lud boży” winien starać się ten zły świat spacyfikować i uporządkować. (Trochę na zasadzie, by odwołać się do polskich wzorców kulturowych, popularnej w okresie gierkowskim piosenki Grześkowiaka “Chłop żywemu nie przepuści”.) W szczególności zwierzęta, zgodnie z zaleceniem Twórców Biblii, na których się powołuje Filon (3; O stworzeniu świata, str. 84), winny zostać albo całkowicie podporządkowane ludziom, albo doszczętnie wytępione. Ten program w 20 wieków po narodzinach Chrystusa jest praktycznie na całym świecie bardzo skutecznie realizowany. Te zaś “zwierzęta z ludzkimi twarzami”, których jak dotąd nie udało się spacyfikować, otacza się obecnie wysokim żelbetonowym murem (jak to się robi w Palestynie), względnie zasiekami z drutów kolczastych (jak to się robi obecnie w Iraku). Tak by wskutek ich “zamknięcia w łagrze” i wynikającego stąd braku przestrzeni życiowej doprowadzić te “ludzkie bestie” do ich powolnego samozniszczenia.

    Zalecenie 6: “Więcej (sztucznego) Światła!”. Współczesne ideały hiper-masońskiej (w sensie dosłownym zamurowywania, zabetonowania i zaasfaltowania przyrody) dominacji nad światem, tkwiące już w zawartych w Biblii marzeniach o przesiąkniętym “światłem boga” Nowym Jeruzalem, w ostatnim stuleciu zostały w znacznym stopniu zrealizowane dzięki wynalazkowi oświetlenia elektrycznego. Dzisiaj już nawet z kosmosu widać jak bardzo są rozświetlone w nocy tereny Europy, Północnej Ameryki czy Południowo-Wschodniej Azji. Po tym, jak w “pierwszym (nieudanym) akcie stworzenia” Bóg rozdzielił mrok od światła (patrz [1]), tak w Nowym Światowym Porządku będący symbolem Zła “mrok” zostaje systematycznie wyeliminowany, świat staje się coraz bardziej jednorodny także pod względem jego oświetlenia. “Zło” kryje się obecnie gdzieś w zacofanych krajach Trzeciego Świata, do których nie dotarła jeszcze Technika oraz Pieniądz. Bez przesady możemy powiedzieć, że im bardziej w nocy się jarzy jakieś miasto, tym bliżej jest ono “boga”, przez współczesnego Filonowi z Aleksandrii Jezusa z Nazaretu zwanego po prostu Mamonem.

    Zalecenie 7: “Czyńcie sobie Ziemię poddaną!” Choć judejski “bóg” (JHWH) jest Nieruchomym, to jego kult “Mamona” jest niezwykle dynamiczny, ma cechy ciągłej ekspansji, ciągłej dywersji przeciw “złym” krajom oraz kulturom, nie nasyconym jeszcze przez “dobra” materialne najnowszej generacji.
Tę ciągłą ekonomiczną ekspansję biblijny Mojżesz zapewnił za pomocą Kamiennych Tablic Prawa, znanego pod nazwą Dekalogu. Tej sprawy teologowie starają się nie dostrzegać i dopiero krytyka myśli Karola Marksa, przeprowadzona przez zmarłego niedawno księdza Michała Poradowskiego (10) uzmysłowiła autorowi tego opracowania, że aż cztery przykazania Dekalogu dotyczą własności prywatnej, której posiadanie było najwyra?niej obsesją u Judejczyków (nie kradnij, nie cudzołóż, nie pożądaj żony bli?niego swego, ani żadnej rzecz, która jego jest). Taki, bezmyślnie wychwalany przez kler, ustrój prawny
powoduje, że znaczna część kraju, zamieszkałego przez “lud boży”, jest dla tego ludu po prostu obca i martwa, jej powabów nie wolno nawet zauważać (patrz [4]). Wynika to z faktu, że hebrajsko-chrześcijańskie “Prawo” celowo nie stawia żadnych ograniczeń w zakresie posiadania przedmiotów: uwielbiany
przez współczesnych Jezusowi izraelitów, mityczny król Salomon skolekcjonował ponoć aż siedemset żon, około 200 miliarderom mieszkającym obecnie głównie w USA, “społeczeństwo obywatelskie” zezwoliło na zgromadzenie majątku, jakim dysponuje razem jedna trzecia uboższych mieszkańców naszej planety,
czyli aż 2 miliardy “wyklętych przez boga” ludzi!

    W tej sytuacji, chcący się upodobnić do “małych bóstw” obywatele, muszą z konieczności patrzeć pożądliwym wzrokiem na tereny “niczyje”, gdzie mogliby osiągnąć nakazywany przez “boga” ekonomiczno-społeczny sukces. Stąd właśnie się wziął ten, niewiarygodny wręcz, zapał kolonizatorski wszystkich krajów, które zaczęły czcić “Logos”, czyli “Słowo boże”, w postaci Dekalogu: niedawne rozgrabienie na przykład bogactw, jakie zgromadziła bezbożna, socjalistyczna Polska w drugiej połowie XX wieku, nie jest dla “chrześcijanina” żadną kradzieżą, a tym bardziej nie jest żadnym przestępstwem rabunkowa
napaść „Koalicji chętnych” (11) na zacofany, pełen niespokojnych, dzikich “terrorystów” Irak.

   Konkluzja

    W świetle przedstawionych powyżej danych, JHWH, Nieruchomy Poruszacz zarówno Żydów jak i zjudaizowanych chrześcijan, jest w swej ukrytej istocie, jak to niedawno w Izraelu powiedział publicznie badający rękopisy z Qumran John Strugnell, BOGIEM-POTWOREM (12), bogiem Totalnej Wojny tak zwanego “ludu bożego”, ze wszystkim co się odważy żyć niezgodnie z biblijnym Prawem. Mamy tu do czynienia z totalną agresją przeciw przyrodzie i przeciw Naturze, co już bardzo wyra?nie się dostrzega w zaakceptowanej przez chrześcijan teozofii Filona (patrz cytat [2]). Ludzie obdarzeni i sercem i wyobra?nią – czyli używając terminów antycznych, “strażnicy” Państwa Platona – dość łatwo są w stanie przewidzieć smętny los Ziemi kolonizowanej przez “naród wybrany”. A za taki “naród pod bogiem” uważają się przeciętni obywatele USA, kraju, który otwarcie próbuje narzucić światu Nowy Porządek, Novus Ordo Seclorum, dosłownie skopiowany z ambitnego rojenia proroka Izajasza o Nowym Jeruzalem (zwłaszcza rozdz. 60, 10-12 i 61, 5-6 jego proroctw).

    Co więcej, smętny los czeka nie tylko Ziemię, ale także, w bliskiej przyszłości, potomstwo “małych bóstw”, które się przystosowują do komercyjnego zalecenia “mniej wysiłku, więcej komfortu”. Życie w “ustabilizowanym”, wysoce ztechnicyzowanym społeczeństwie, ma konieczne sprzężenie zwrotne, jako
że żyjący latami bez fizycznego wysiłku ludzie mają, przewidywaną przez Lamarcka (13), tendencję do przekazywania nabytych schorzeń cywilizacyjnych – czyli utrudnień życia – swemu potomstwu. Jest to szczególnie widoczne w kraju “pod bogiem”, jakim są Stany Zjednoczone: wskutek ustawicznego
przebywania w narzucanym przez technikę bezruchu, ludzie przybierają tam coraz bardziej “kuliste” (a zatem, według Parmenidesa, “bogo-podobne”) kształty, co widać oczywiście nie na filmach produkowanych w Hollywood, ale na bardziej “przyziemnym” dokumencie, jakim jest film “Farenheit 911” Michaela Moore’a.

    Naśladownictwo “Nieruchomego Poruszacza” musi, w sposób konieczny, prowadzić do podkopania zdrowia czcicieli tego “boga burżuazji”, co sugeruje, że i sam kult Mamona, (inaczej “Statyka” względnie JHWH), jest po prostu ciągnącą się od tysiącleci chorobą cywilizacyjną. Patrząc na tą sprawę w sposób ściśle medyczny,“trenowana” przez naśladowców Mojżesza apatia (patrz [3]) musi się odbić w słabszej pracy serca u osób unikających silnych wzruszeń, co z kolei winno prowadzić do niedokrwienia ich zmysłów oraz rejestrujących (i integrujących) działanie tych zmysłów płatów mózgowia. W
rezultacie taka, wychwalana przez postmodernistów, „obrzezka serca” (6), zamiast robienia z ludzi mędrców (patrz [3]) z konieczności czyni z nich nikczemnych idiotów, by wskazać czy to na wyczyny mitycznych Lewitów pod górą Synaj, czy na władze USA względnie Izraela dzisiaj. I tutaj koło się zamyka.
Dopóki narody jeszcze nie “wykastrowane” nie zbuntują się – jak ten biblijny “dziki” Ezaw, który gardził nawet namiotem – przeciw prawom augustyńskiego “Civitas Dei” (Bożego miasta), dopóty będzie narastała coraz powszechniejsza plaga utraty rozumu hiper-zurbanizowanych ludzkich mas i wynikła
z tej plagi darwinowska dewastacja “na wyścigi” całej już Ziemskiej Kuli.

    Nasuwa się tutaj pytanie zasadnicze. Jak to się stało, że psychotyczne wręcz rojenia Philo Judeausa o “Bogu Nie-Stworzycielu Świata Materii Żywej” – a więc “bogu” będącego wrogiem wszystkich zwierząt – przeniknęły do kultury chrześcijańskiej, ponoć opartej na naukach Jezusa z Nazaretu, człowieka o niewątpliwie Wielkim Sercu, który nie bał się demonstrować swej “duszy gniewliwej” wobec judejskich Faryzeuszy oraz Skrybów? Odpowied? na to pytanie jest trywialna i udzielił jej Największy Apostoł Ukrzyżowanego, św. Paweł w swym Liście do Rzymian 11, 13-24. Pisze on w nim otwarcie, iż jego misja (samozwańczo) apostolska polega na wszczepianiu, wbrew naturze, “gałęzi odciętych z dzikiego drzewa oliwnego (czyli społeczności pogan), w szlachetne drzewo oliwne” jakim dla niego jest oczywiście judaizm. I że w związku z tym “wszczepieniem” każdy chrześcijanin “staje się uczestnikiem korzenia (judaizmu) i tłuszczu oliwnego”. (Ten “tłuszcz” występuje oczywiście w formie szlachetnych zasobów złota, jakie kler zwykł gromadzić w swych watykańskich skarbcach, względnie dosłownie, w warstwie tłuszczu, gromadzącego się na brzuchach kościelnych dostojników).

    Czy jednak samozwańczy apostoł Paweł był autentycznym wyznawcą nauk Nazarejczyka? W pierwszej fazie swej kariery był on ortodoksyjnym judaistą, który przyczynił się do ukamienowania przywódcy hellenizujących chrześcijan, św. Szczepana. Zatem jak normalni mojżeszowi kapłani, faryzeusz Szaweł w
młodości musiał u siebie „wykastrować” odpowiedzialny za empatię i samodzielne, altruistyczne myślenie organ, który nazywa się sercem (patrz [3]). U ludzi, jako zwierząt wyższych, raz usunięty organ zwykle się już nie odradza, a przynajmniej nie może się on odrodzić w ciągu zaledwie trzech dni, jakie trwało przemienienie Szawła w Pawła na drodze do Damaszku. Na sprawę ukrzyżowania Jezusa, samo-wytrzebiony uprzednio z serca Paweł musiał w związku z tym patrzeć w sposób po stoicku zupełnie beznamiętny i na zimno kalkulować, jakie to wymierne profity przyniesie mu (i jego naśladowcom) pozorowanie miłości do ukrzyżowanego truchła (14). Za obecny zatem, generalny atak judaistów – którzy się w USA określają jako ‘chrześcijańscy syjoniści’ – przeciw “bezbożnemu światu”, odpowiadają ci starożytni (bez)myśliciele chrześcijańscy, którzy zaakceptowali – jako “święte” – podstępne “Listy”
tego apostoła-samozwańca. Podobnie zresztą wygląda sprawa “logosu” Filona z Aleksandrii, bezkrytycznie zaakceptowanego przez ubogich duchem – a zatem “chrześcijańskich” – filozofów.


    Przypisy i bibliografia:

    (1) Pierre Thuiller “Wielka Implozja; raport o zapaści Zachodu w latach 2002-2005” (La grande implosion; le rapport sur l’effondrement de l’Occident en 2002-2005), Fayard, Paris, 1995. Pierre Thuiller, z którym autor w latach 1979-1981 utrzymywał osobiste kontakty, był redaktorem naukowego miesięcznika “La Recherche” i autorem, sarkastycznej wobec społecznych zachowań się znanych uczonych, popularno-naukowej książki “Le petit savant illustré”.

    (2) Ireneusz Kania “Peru Urewu – dwa programy Jahwe a ?ródła współczesnego kryzysu ekologicznego” [w] “Biblijne korzenie ochrony oraz niszczenia środowiska”, Biblioteka Zielonych Brygad, no. 8, Kraków 1994. W tym, liczącym 26 stron referacie, wygłoszonym 7
czerwca 1993 roku na naukowej sesji na Uniwersytecie Jagiellońskim, Ireneusz Kania przytacza liczne przykłady systematycznej dewastacji przyrody przez iluminowanych Biblią protestantów, zwłaszcza anglosaskich. Cytuję:

    Sir J. Hoocker, pisząc o wyrębie kalifornijskich lasów sekwojowych w XIX w., używa określenia “stulecie eksterminacji” i przedstawia ten proceder tak: “...wyrok na te szlachetne lasy już zapadł. (...) Od jakichś dwudziestu pięciu lat Anglosas, ze ślepą wściekłością, posługując się ogniem bąd? piłą, niszczy wszystko czego nie może wykorzystać, nie szczędząc niczego - ani drzew młodych, ani starych.” Jest to świadectwo bardzo symptomatyczne właśnie dla dziewiętnastowiecznej mentalności anglosaskiej. Relacji podobnych, ukazujących dość dziwny dla nas obecnie stosunek - pełen wrogości, ba nawet nienawiści do przyrody żywej - znamy wiele szczególnie z dziejów podboju amerykańskiej prerii i dziewiczych lasów.

    To właśnie ci, bez żadnej przesady “wypchani Bogiem”, anglosascy zawodowi dewastatorzy przyrody podbili – w sposób “niewidzialny” – Polskę w 1989 roku, by następnie zmusić nasz kraj “pod Bogiem” do współudziału w obecnie realizowanej dewastacji Iraku…

    (3) Filon Aleksandryjski “Pisma”, PAX, Warszawa 1986.

    (4) Jan Legowicz “Filozofia okresu Cesarstwa Rzymskiego”, PWN Warszawa 1962 str. 80-81.

    (5) Należy w tym miejscu przypomnieć, że u mniej spostrzegawczych myślicieli starożytności dominowało przekonanie, że do “materii” (gr. hylos) oprócz ciał nieożywionych zaliczają się także istoty zdolne się poruszać i obdarzone duszą (gr. zoon – zwierzęta). Z tego powodu te
prymitywne, starożytne poglądy noszą nazwę hilozoizmu. Dopiero Arystoteles dokonał ścisłego rozgraniczenia między istotami żywymi i martwymi. Do tych pierwszych zaliczył wszystkie te, które się odżywiają i rosną (rozmnażają), którym przypisał posiadanie duszy wegetatywnej (roślinnej). Niestety w XVII wieku, wraz z Kartezjuszem, który zwierzęta zaliczył do (nie posiadających duszy wegetatywnej, a zatem martwych) maszyn, definicja Arystotelesa uległa zapomnieniu. Wskutek tej kolektywnej atrofii poznawczej, biolodzy nagminnie zaliczają do istot żywych mikro-kryształki wirusów, które nie posiadają zdolności ani do samodzielnego odżywiania się, ani do wzrostu (w postaci samodzielnego rozmnażania swej populacji).


    (6) Sprawa “braku serca” Boga Biblii jest dość dobrze znana specjalistom. W dostępnej w Polsce książce amerykańskiego jezuity Jack’a Milesa “Bóg” (wyd. De Capo, 1998) autor się zastanawia “Być może autor, który jako pierwszy opisał (w Biblii) Boga, wyposażył go w cechy nieludzkie (…) nie można jednak wykluczyć, że zainspirowali go ludzie, którzy pragnąc uchodzić za bogów, zachowywali się nieludzko … nie jeden z żądnych władzy wojowników starał się przedstawić siebie jako władcę nie kierującego się litością, żądzami i namiętnościami…”. Najlepszej ilustracji, jak funkcjonuje żądny władzy “wojownik bez serca”, dostarczył dowodzony przez Mojżesza, kapłański klan Lewitów, który pod górą Synaj “dla przykładu”, w nikczemny sposób, we śnie wymordował trzy tysiące swych “braci i synów”.

    Istotne odkrycie, że kapłani Izraela kastrowali u siebie serce, występuje chociażby u G.W.F. Hegla, ostro za tą filo-sokratyczną uwagę krytykowanego przez aktualnego proroka post-modernizmu, Jacquesa Derridę. Według Derridy, dokładającego wysiłków, aby zdekonstruować (to znaczy wykastrować) na świecie wszelkie więzi narodowe oraz etniczne, “każdy winien mieć serce obrzezane, to powinna być forma uniwersalnej religii”. Są to poglądy relacjonowane w pracy J.D. Caputo “Prayers and Tears of Jacques Derrida. Religion without Religion”, Bloomington Univ. Press, 1997. Ta praca jest z kolei cytowana w szerszym, opublikowanym w 2002 roku, opracowaniu kolektywnych odruchów przystosowawczych “walczącej o byt” żydowskiej inteligencji, dokonanym przez profesora psychologii Kevina MacDonalda z Uniwersytetu Stanu Kalifornia, Long Beach, pt. The Culture Of Critique”, (1stBooks –
rev. 8/27/02; ISBN 0-7596-7222-9).

    (7) Nie należy zapominać, że ostateczna wersja Biblii pojawiła się dopiero w połowie V wieku p.n.e. Jak to podkreśla Anna Świderkówna w swych “Rozmowach o Biblii”, ta księga stanowi zbiór zapożyczeń ze wszystkich ówczesnych starożytnych kultur, więc i sama nazwa Jahwe “Jestem, który Jestem” jest być może zapożyczeniem z bardzo popularnej podówczas w starożytności, wynikłej z definicji słowa “być”, zagadki “bytu, który nie może powstać z nie-bytu”.

    (8) Według badań szwajcarskiego biologa i psychologa Jean Piageta, inteligencja może się rozwinąć u danego osobnika tylko poprzez jego działalność zmysłowo-ruchową, a zatem inteligencja ma charakter dynamiczny. Z tego powodu wszelkie twierdzenia o statycznym charakterze mądrości, na przykład mniemanie Filona, że Mojżesz, w sposób przyrodzony „wiedział z góry” (patrz [3]), należy określać naukowym terminem „czystego dureństwa”. Bez wcześniejszego wysiłku umysłowego „wiedzą z góry” tylko pospolici durnie. Bliższe dane, na temat kontynuacji, przez René Descartesa i naśladującego go Noama Chomsky’ego, filońsko-paulińsko-augustyńskiej teorii “bezwysiłkowego” uczenia się, znajdują się w pracy doktorskiej M. Głogoczowskiego pt. “’Antyzoologiczna’ filozofia społeczno-polityczna Norma Chomsky’ego”, wyd. nakładem autora, Kraków 2002.

    (9) Maurice Joly “Dialogue aux enfers entre Makiavel et Montesquieu”, 1864. Ten ukrywany przez ówczesne władze francuskie przed publicznością “Dialog w piekle” stał się podstawą do pó?niejszego o 35 lat, anonimowego pamfletu “Protokoły Mędrców Syjonu”.

    (10) Ks. Michał Poradowski “Wyzwolenie czy ujarzmienie; marksistowska rewolucja komunistyczna” (wyd.”kościelne”, tekst pisany w stulecie śmierci Karola Marksa w 1983 roku.) Paradowski podkreśla w tym 19 stronicowym pamflecie: “Przykazania Boże wymagają surowo poszanowania własności prywatnej, której nie tylko zabraniają kraść, lecz nawet pożądać (…) W Biblii związek między religią (wiarą w boga) i jej nakazami i zakazami oraz własnością prywatną jest oczywisty.” Bóg zatem to “Duch w służbie Materii”. Jest to precyzyjna definicja istoty judeo-chrześcijaństwa.

    (11) „Coalition of Willing” jest to oficjalna nazwa obecnej koalicji krajów sprzymierzonych z USA w Iraku i jednocześnie podtytuł filmu „Fahrenheit 911” Michaela Moore’a. Willy w slangu anglosaskim oznacza penis, którego to organu „nieustająca potrzeba” doskonale odzwierciedla nastawienie naszej „koalicji chętnych” do całego świata: „albo będziecie chcieć (mieć nas u siebie) albo gwałtem (w was) wejdziemy” (Or you are willing, or we rape you). Patrz doskonały artykuł Anthony’ego Judge „The Coalition of the Willy; musings on the global challenge of penile servitude” opublikowany w internetowym piśmie „Laetus in praesens” lipiec 2004.

    (12) Jonhn Strugnell, który przez kilka dekad przewodniczył międzynarodowej komisji, badającej rękopisy znalezione w Qumran nad Morzem Martwym, będąc pod wrażeniem tych starożytnych, judejskich tekstów, do dziś dnia nie udostępnionych szerszej publiczności, na łamach izraelskiego dziennika Haaertz wyraził się, iż “JUDAIZM TO POTWORNA RELIGIA”. Cytat za James C. Vanderkom “Manuskrypty znad Morza Martwego”, Cyklady, Warszawa, 1996.

    (13) Wychowany przez jezuitów Jean Baptiste de Lamarck (1744-1829), podobnie jak (też wychowany przez jezuitów) Karol Marks, należeli do tych nielicznych myślicieli (takich jak przed nimi Baruch Spinoza), którzy dostrzegali zagrożenie dla świata, jakie niesie ze sobą Logos – czyli “słowo
boże” – promieniujące z Biblii.

    (14) Święty Paweł, podobnie jak Filon, uważał, iż istnieje zasadnicze przeciwieństwo między bogiem a światem, czemu wyraz dał w “I liście do Koryntian” w rozdziale 2: “Czyż bóg nie obrócił w głupstwo (“prawie nic”) mądrości świata?” itd. Ten pełen arogancji oraz pychy stosunek do świata, zarówno Pawła jak i Filona, uważających się za napełnionych “bożym światłem”, był cechą wspólną patologii poznawczej ogółu ówczesnych judejskich Czcicieli Pisma. I to do nich się odnosi znana, choć obecnie rzadko przypominana, uwaga Jezusa z Nazaretu: “A gdy światło, które w Tobie jest, ciemnością jest, sama ciemność jakąż będzie?
 

www.marek.glogoczowski.zaprasza.net



dr Marek Głogoczowski, Katedra Filozofii, PAP Słupsk

10 listopad 2004

Marek Głogoczowski 

  

Archiwum

Rzeczywistość PiS
kwiecień 10, 2006
Niemiecki dziennik o Centrum przeciwko Wypędzeniom
sierpień 16, 2002
PAP
Referendum w sprawie Unii sfałszowane?
wrzesień 21, 2004
Jerzy Zarakowski
Wywiad z Kentroversy
październik 23, 2007
marduk
" O wasze głosy "
maj 25, 2003
przesłala Elżbieta
Zarzewie III wojny swiatowej
luty 17, 2003
ks. Czeslaw Bartnik
Antypolska propaganda Grossa
luty 23, 2008
...
Brońmy integralności terytorialnej mordowanej Serbii !!!
luty 19, 2008
w.w.
Pyjas ofiarą prowokacji SB wobec Gierka?
czerwiec 27, 2008
interia.pl
Ciekawostka
wrzesień 20, 2004
ccc
Np. Emeryt na Rencie
luty 18, 2008
Marek Jastrząb
Monolog niemowy
lipiec 21, 2008
Marek Jastrząb
Dlaczego prof. Bronisław Geremek jak ognia unika lustracji?
kwiecień 26, 2007
Zdzisław Raczkowski
Soros skazany
grudzień 20, 2002
zapraza.net
Punkt widzenia zależy od punktu "senacenia"
czerwiec 17, 2002
PAP
Nowa Floriańska
marzec 6, 2006
www.krakow.pl
LIST OTWARTY
lipiec 22, 2003
mars
Parada Równości
Związki homoseksualne równoprawną alternatywą małżeństwa?

czerwiec 12, 2005
Adam Sandauer
Zołnierzu nie pytaj
lipiec 26, 2003
przesłała Elżbieta
Kosztowny kredyt czyli "łapaj złodzieja"
kwiecień 4, 2003
http://www.dziennik.krakow.pl
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media