ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Ameryka: Od Wolności do faszyzmu 
Amerykanie zaczynają rozumieć - co się dzieje z ich krajem. O tym mówi film pod wskazanym linkiem. 
Grzegorz Braun odpowiada na Państwa pytania 
Monika Jaruzelska zaprasza
 
Szczepienia pełne kłamstw 
To szczepionki, a nie wirusy, powodują choroby.
Wirusy pobudzają proces zdrowienia. Nie są naszymi wrogami, stoją po naszej stronie.
Wybuch epidemii świńskiej grypy z 2009 roku ma swoje korzenie w inżynierii genetycznej i jest wynikiem działania człowieka. 
Damian Garlicki - ratownik medyczny przypomina! 
 
Papież błogosławi strażników de Rotschild  
To nie jest pomysł Dana Browna na nową powieść, ale wydarzenie, które umknęło uwadze mediów w Polsce, a oznacza wsparcie Watykanu dla potężnych postaci świata finansów i przemysłu, deklarujących działania na rzecz przemiany systemu gospodarczego współczesnego świata.  
Między piekłem a niebem - sytuacja 1 września 2020 
Hanna Kazahari z Tokio 1 września 2020. 
Izby lekarskie to organizacje przestępcze 
 
Wojsko izraelskie zabija Żydów, by odpowiedzialnością obarczyć Hamas 
Na angielskojęzycznej, izraelskiej stronie ynetnews.com, pojawił się film nakręcony w podczerwieni przez jeden z izraelskich helikopterów typu Apache podczas ataku Hamasu na Izrael 7.10.2023 r. 
Prof. Sucharit Bhakdi: wykład na temat szczepień  
 
Maseczki opadły – porażka programu „Polskie Szwalnie” 
Mimo że Agencja poniosła znaczne koszty w związku z realizacją projektu „Stalowa Wola”, produkcja maseczek nie została uruchomiona i zakończyła się na etapie testowym. 
Planet Lockdown 
Planet Lockdown to film dokumentalny o sytuacji, w jakiej znalazł się świat. Twórcy filmu rozmawiali z niektórymi z najzdolniejszych i najodważniejszych umysłów na świecie, w tym z epidemiologami, naukowcami, lekarzami, prawnikami, aktywistami, mężem stanu... 
Los Angeles - piekło na ziemi 
Ubóstwo w Kalifornii. Zrujnowana gospodarka najbogatszej kiedyś części świata.
To czeka nas jutro.
 
Israelis protest in Jerusalem against PM Netanyahu 
Netanyahoo is a criminal just like Trumpy wumpy
Netanyahoo jest kryminalistą tak samo jak tępy głupek 
Mój dom, mój świat ...  
BOŻENA MAKOWIECKA - MÓJ DOM, MÓJ ŚWIAT...
Tytułowa piosenka z płyty "Mój dom, mój świat" powstała tuż po obaleniu rządu Olszewskiego.
O ile refren podobał się wszystkim, o tyle zwrotki - niekoniecznie... Stąd opóźniona o prawie 20 lat premiera teledysku ... 
Montanari: Szczepionka to wielki przekręt 
Jeśli prawdziwa choroba nie daje odporności, absurdem jest mieć nadzieję, że szczepionka może to zrobić, co nie jest niczym innym, jak tylko chorobą w postaci atenuowanej. 
Zełenski kupił sobie dwa jachty 
Ukraiński "Sługa narodu" i jego żona - kupują sobie bogactwa. Skąd mają pieniądze? 
Polskie firmy nie obsługuja POLICJANTÓW 



 
Czy Policjanci będą zwracać za bezprawne mandaty? 
Zarówno mandaty, jak i wnioski o ukaranie karą finansową do sanepidu, które wystawiali poszczególni policjanci w czasie epidemii, okazują się być nie tylko bezprawne, ale i naruszające konstytucję.  
Uzasadnienie haniebnego wyroku Izby Lekarskiej przeciwko dr Zbigniewowi Martyce 
Przestępcy z Izby Lekarskiej pozostawili dowody na przyszły proces przeciwko nim 
Kiedy Zełenski zagrał hymn narodowy przyrodzeniem 
 
więcej ->

 
 

Izrael Szamir "PaRDeS - studium kabały". Część II: Eseje. Rozdział 15



Sztuki piękne
(esej napisany wspólnie z Alice Szamir)



Wędrując po cudownym półwyspie peloponeskim trafiłem do Nauplio, miasteczka wyglądającego na średniowieczne. Jego port jest broniony przez zabudowaną na szaro wysepkę, przytulne kafejki ustawiły się w szereg nad wodą, natomiast za nimi, wąskie i krzywe zaułki stromo wspinają się na urwisty szczyt, na którym wznosi się wenecki fort. Ulice miasta wyglądają świeżo i gustownie, zachowując przysłowiowy grecki czar. W Grecji lądowej nie ma wielu miejsc, które by tak łatwo urzekały wędrowca. Grecy nazywają to miasteczko ‘Nafplio’, prawdopodobnie na cześć świni Nafnaf. Co jest niezwykłym dla Grecji, zbudowali je Krzyżowcy dążący do Jaffy i Akry, rze?bili Wenecjanie, Turcy, Frankowie i Bawarczycy, rządził książę Aten. Nauplio było przez krótki czas pierwszą stolicą niepodległej Grecji, lecz litościwie oszczędzono mu ponurego losu Aten: nie stało się centrum przepełnionej i hałaśliwej aglomeracji miejskiej.
Jest to dobra baza wypadowa dla zwiedzania doliny Argolis. Na głównym placu, stoi stara wenecka budowla, w której obecnie mieści się lokalne muzeum archeologiczne. Jego kolekcja rozpoczyna się pamiątkami wspaniałej cywilizacji mykeńskiej, dziecka kreteńskiej cywilizacji minojskiej. Sztuka ta rozwinęła się niezbyt daleko, w murowanych miastach Myken i Tyru, rządzonych swego czasu przez przeklętych królów atrydzkich. Jest to okres cudownie wolnej i natchnionej sztuki, z lubieżnymi (na podobieństwo barokowych nimf stłoczonych na suficie mego pokoju hotelowego) statuetkami bogiń, wesołymi ośmiornicami na dzbanach, i freskami przypominającymi prace palestyńskie w Deir el-Balach. Mykeńczycy umieli czytać i pisać, budowali zamki i pałace, wyrze?bili wspaniałe lwy nad bramą swojej stolicy. Jednakże w miarę kontynuowania zwiedzania, stajemy się raptem świadkami wielkiego upadku. Sztuka znika, a jej miejsce zajmowane jest przez nagie formy geometryczne. Przeszły wieki, od 12-go do 6-go wieku przed Chrystusem, zanim miejscowi mieszkańcy powrócili do rozwiniętych form sztuki, umiejętności pisania i wyrafinowania przeszłości.

Te czasy można odczuć czytając Odyseję. Homer stworzył swoje arcydzieło cztery wieki po tym upadku, nie wiedząc, że jego bohaterowie umieli pisać i czytać, a jego księżniczki nie musiały same sobie prać. Po zapaści, znajdujemy przedmioty artystyczne dziwnie podobne do naszych nowoczesnych wyrobów. W małym muzeum Akropolu w Atenach, znajduje się dokładna kopia posążku Giacomettiego, zrobiona jakieś 2700 lat temu. Geometryczne formy tamtego okresu są obecnie odtwarzane jako najlepsze przykłady nowoczesnej sztuki. Tak więc, w małym muzeum Nauplio, znalazłem brakujący element układanki. Śmierć sztuki jest symptomem upadku cywilizacji.

Po następny element układanki, pojechałem w inny koniec Europy, do stolicy kraju Basków, Bilbao, gdzie znakomita rodzina Żydów amerykańskich, Guggenheimów, zbudowała ogromne muzeum sztuki nowoczesnej. Jest to prawdopodobnie największa budowla wzniesiona we współczesnej Hiszpanii, wyglądająca jak okręt flagowy floty handlowej, która przybiła do brzegu Zatoki Biskajskiej. Jej kształty są jedyne w swoim rodzaju, nie ma tam kątów prostych, a krzywe są zbyt skomplikowane i nie pozwalają się łatwo określić. Jest to budowla, która ma zrobić wrażenie, i robi wrażenie statku kosmicznego na wiejskiej ulicy.

Wewnątrz jest mniej wspaniale. Jakieś kawałki skręconego żelastwa, ekrany video, proste formy geometryczne są przedstawiane jako chef-d’oeuvres nowoczesnej sztuki. Nowojorski artysta sprowadził tutaj piętnaście ton zardzewiałych płyt żelaznych, atysta japoński artysta ma wielkie pomieszczenie, gdzie tuziny ekranów telewizyjnych pokazują niekończącą się pustkę. Nad czterema wielkimi piętrami z niczym, wznosi się piętro piąte, gdzie wystawiono kostiumy firmy Armaniego. Każdy eksponat może być łatwo wymieniony na inny. Nie ma ‘Rafaela zardzewiałego żelastwa’, sam artysta, jako twórca sztuki, znikł i oddał swoje miejsce kustoszowi muzeum, właścicielowi kolekcji. To on decyduje, jaki rodzaj rupieci będzie wystawiany, czyje nazwisko będzie podpisane pod fotografią zupy w puszce lub zdechłego szczura. Jedynie marka Armani zachowuje doskonałość, nieczuła na wolę kustosza, lub być może jest to, według kustosza, sztuka idealna.

Zakładano, że w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Bilbao będzie wystawiona Guernica, namalowana przez Picasso nowoczesna wersja Sądu Ostatecznego. Zamiast tego, muzeum jest zawalone poskręcanym żelastwem. Jest to dobre miejsce do zastanowienia się nad dzisiejszym upadkiem, mało tego, śmiercią europejskiej sztuki wizualnej. Nie gorszej od innej, ponieważ przykładowa kolekcja Guggenheima naśladowana jest wszędzie. Na Biennale w Wenecji, belgijskiej wystawie rzędu krzeseł, japońskiej wystawie – dwóch setek metrów fotografii komórki, izraelskiej – półek książkowych z zeszłorocznymi tanimi książkami, angielskiej – złomowanych starych samochodów. Gdy przejeżdżałem przez Mediolan minęła mnie ciężarówka wioząca tuzin zgniecionych wraków samochodowych na złomowisko. Mogłoby to stanowić wspaniały przedmiot sztuki na Biennale, tak samo jak kupa śmieci. Jestem przekonany, że nikt nie uznałby, że jest to nie na miejscu, gdyby postawiono ją tam wraz z nazwiskiem artysty i krajem skąd pochodzi.

W muzeum w Amsterdamie widziałem kolekcję gnijących rozebranych tusz świńskich. Gazety pisały, że pewna tusza, zanurzona w formaldehydzie spodobała się amerykańskiemu prywatnemu kolekcjonerowi i została sprzedana za pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Stała się ona przedmiotem sztuki na mocy decyzji dwóch mamonistów, kustosza oraz kolekcjonera. W kościele świętego Mikołaja w Kopenhadze, zamiast natchnionych obrazów Madonny (zakazanych w kościołach przez cnotliwych protestantów), widziałem olbrzymią kolorową fotografię gołej, starej i chorej kobiety, obok odbitki genitaliów kobiecych o rozmiarach drzwi, i obok fotografii homoseksualnego aktu oralnego. W kościele w Amsterdamie była wystawa zdjęć plażowych. Wszystko to niosło podwójne przesłanie: kościół ma być sprofanowany tak samo jak sztuka, i osiągnęło podwójny cel – kościoły Amsterdamu i Kopenhagi są puste, a ich artyści produkują odpadki.

Jak to się dzieje, że te obrzydliwe odbitki lub nadgniłe tusze, względnie tanie porno, uważane są za formę sztuki? Poprzednicy nowoczesnej sztuki, Gustave Coubert i Edouard Manet, zbuntowali się przeciwko romantycznemu odrzuceniu realnego życia i realnego człowieka. Pionierzy sztuki nowoczesnej, Marcel Duchamp i Kazimierz Malewicz, zamierzali zaszokować burżujów, rozszerzyć granice sztuki, pokazać nieograniczoność ludzkiego ducha. Lecz ich paradoksalny żart, ‘wszystko umieszczone w muzeum jest sztuką’, został przyjęty ze śmiertelną powagą i zaakceptowany jako prawda.

Stało się to zasadą dla Guggenheimów, znanej rodziny, która zbudowała muzea sztuki nowoczesnej w Nowym Jorku, Bilbao oraz w Wenecji. Mieli wystarczająco dużo pieniędzy, aby zbudować muzeum, wiedzieli czego chcą, i nie mieli nic przeciwko temu, by stać się najwyższym arbitrem. Nazwisko Guggenheim stało się znakiem firmowym w sztuce. Cokolwiek ogłosili za sztukę, było sztuką. Na początku, były to prace o wątpliwej wartości, jak ‘abstrakcyjne malarstwo’ Jacksona Pollocka, w końcu doszliśmy do zepsutej świni, pogiętego żelastwa i kostiumów Armani. Sztuka została zniszczona.



II



O dzień jazdy od Bilbao, w starym królewskim hiszpańskim mieście Leon, można oglądać arcydzieło w postaci witraża w Katedrze, jednej z najstarszych i najpiękniejszych w Europie. Kościoły i świątynie były najpierwszym i najważniejszym depozytariuszem sztuki i sztukę tworzono dla nich. Nie były one ‘klientem’ w takim rozumieniu, jak nowoczesny bank zamawiający obraz u artysty. Sztuka wizualna jest nieodłącznie związana ze świątyniami i kościołami, jest ona formą subtelnego uwielbienia, głoszącego wzajemny związek Boga z człowiekiem. Ściany kremlowskich cerkwi są pokryte średniowiecznymi ruskimi ikonami; w kościołach Włoch znajdują się malowidła Caravaggio i Rafaela; z nisz w świątyniach Pagan i Kioto promieniują cudownie ludzkie twarze wyobrażeń Buddy. W sztuce przedmodernistycznej przeważały doskonałe marmurowe ciała Afrodyty, pogodne oblicza Dziewicy Maryi, surowe wizerunki Chrystusa, miłosierne postacie Buddy w świątyniach Theravada.

Artyści są wciąż inspirowani przez Boga, i wciąż są gotowi budować katedry i zapełniać je malarstwem głoszącym nasze umiłowania Boga. Gwia?dzista noc van Gogha mogłaby znale?ć się na ołtarzu, Gauguin na Tahiti malował jedynie Narodzenie i Raj; a gołębicę pokoju Picasso - święty Jan Chrzciciel widział nad brzegami Jordanu. Gaudi poświęcił wiele lat życia na dokończenie katedry w Barcelonie, w tym samym czasie, gdy na drugim końcu Europy, w tysiącletniej pierwszej stolicy cywilizacji ruskiej, Kijowie, budowano i dekorowano jedyny w swoim rodzaju sobór świętego Włodzimierza. Na zewnątrz, sobór ten wydaje się zwykłą cerkwią w stylu bizantyjskim, lecz wewnątrz jest wspaniały. Wszystkie ściany i sufity udekorowane są freskami przez wielkich malarzy fin-de-ciecle, Wasniecowa, Niestierowa, Wróbela. Jest to Kaplica Sykstyńska chrześcijaństwa wschodniego, a powstała ona się to prawie równocześnie z dziełami Malewicza.

Przy dekorowaniu cerkwi prawosławnych, rosyjscy malarze wykorzystywali tradycyjną metodę oraz tradycyjne tematy, lecz sposób ich malowania był nowy, przekonywujący i świeży. Kto wie, gdyby rewolucja bolszewicka z roku 1917 nie była tak brutalnie antychrześcijańska, wielki ogień chrześcijaństwa mógłby ponownie zostać rozpalony przez Rosjan. Tak się nie stało, i rosyjskie cerkwie zostały zniszczone, zamieniono je w magazyny, lub – jak w przypadku soboru świętego Włodzimierza – muzea ateizmu. Lecz duch tak łatwo nie ginie, i szlachetni oraz uduchowieni ‘Piloci’ oraz ‘Sportowcy’ Deineki, radzieckiego malarza z lat trzydziestych XX wieku, oraz współcześni temu malarzowi Nordycy, głosili boskość człowieka stworzonego na podobieństwo boże. Obecnie nazywa się to pogardliwie sztuką totalitarną, chociaż Stalin i Woroszyłow Gierasimowa nie jest bardziej totalitarny niż Napoleon Davida lub Henryk IV Rubensa.

Nie istnieje sztuka totalitarna, a jedynie totalitarne reżymy w sztuce, totalitarne panowanie jednego kierunku sztuki wizualnej, połączone z wirtualnym zakazem innych kierunków. Dla kustoszy Guggemheima i dla nowoczesnych krytyków sztuki, do przyjęcia jest jedynie ich ‘sztuka’, natomiast sztuka figuratywna jest bojkotowana.

Czołowa figura brytyjskiego establishmentu sztuki, Ivan Massow, prezes Instytutu Sztuki Współczesnej, zbuntował się przeciwko tej totalitarnej tendencji. W artykule w „New Statesman” zatytułowanym It’s All Hype, opisał on reżym totalitarny zaprowadzony przez zamkniętą mafię kustoszy sztuki.

Państwa totalitarne mają sztukę oficjalną, wybraną estetykę, autoryzowaną i promowaną kosztem innych, konkurujących stylów. W Związku Radzieckim, sztuką oficjalną był realizm socjalistyczny. Uprawianie jakiegokolwiek innego stylu było uważane i traktowane jako działalność wywrotowa. W Wielkiej Brytanii również mamy sztukę oficjalną, sztukę konceptualną, i wykonuje ona równie cenne usługi. Jest ona popierana przez Downing Street, sponsorowana przez wielki biznes, wybierana i wystawiana przez carów kultury, takich jak Nicholas Serota z Galerii Tate, którzy zdominowali scenę sztuki ze swoich kryształowych Kremlów. Wszyscy razem konspirują, zarówno w celu ochrony swoich wspólnych inwestycji, jak i obrony intelektualnej waluty, którą zainwestowali w taką sztukę.

Massow zauważył zniszczenia powodowane przez ten stan rzeczy, ponieważ artyści są zmuszeni dopasować się do prokrustowego łoża tej antysztuki:



Wydaje się godnym politowania, że tak wielu młodych utalentowanych artystów, walczących by zauważono ich umiejętności (aby można ich było uznać za artystów współczesnych), jest zmuszanych do degenerowania swoich talentów i przekwalifikowania się na twórców instalacji wizualnych, lub maszyn do produkcji piany na środku pokoju. Przy tym, jeśli nie chodzi o coś innego, establishment sztuki należy oskarżyć o konspirowanie, mające na celu uczynienie sztuki konceptualnej synonimem sztuki współczesnej. Tysiące młodych artystów czeka uniżenie aż arbitrzy smaku zrezygnują z fascynacji wyłącznie sztuką konceptualną. To zbrodnia. Apelujemy do miłośników sztuki, by powiedzieli artystom, że nie są zobowiązani do przekwalifikowania się na twórców stosów śmieci, lub by przeszli do czegoś na podobieństwo samizdatu.



Czuł, że złamał zasady gry:

Podając moją opinię do wiadomości publicznej, zdaję sobie sprawę, że będzie wielu ludzi oczekujących, jak madame Defarge z jej drutami do robótek siedząca przy gilotynie, na moją głowę, która ma im wpaść do podołka. ‘Establishment sztuki’ (co za fatalna fraza) jest przerażająco silny i, jak wszystkie ośrodki władzy, nie jest on przyjacielem heretyków.
Jego przepowiednia zmaterializowała się: zaraz po opublikowaniu tego artykułu został on osaczony i zbojkotowany przez brytyjski establishment sztuki, którym dowodzi żydowski car kultury Nicholas Serota, oraz żydowski kolekcjoner sztuki i magnat ogłoszeniowy, przyjaciel Pinocheta, Thatcher i Conrada Blacka, Charles Saatchi. Ma on wyjątkową władzę, krytyk sztuki, Norman Rosenthal z British Royal Academy zasugerował, że „rodzina Saatchi to prawdopodobnie najważniejsi kolekcjonerzy nowoczesnej sztuki w całym świecie” ([1]).



III



„Czy ma to jakieś znaczenie, że są oni Żydami?”, pyta zirytowany czytelnik. „No dobrze, jest kilku Żydów w całkowicie antychrześcijańskim, blu?nierczym, totalitarnym świecie nowoczesnej sztuki. Co z tego? Są oni maleńką mniejszością.” Oczywiście, jest to nieprawda.

Wielka baza danych o żydowskich wpływach w USA, www.jewishtribalreview.org podaje następujące nazwiska i liczby (przez przypadek, baza ta wykorzystuje wyłącznie żydowskie ?ródła):

Żydowskie wpływy w nowoczesnej sztuce są dobrze potwierdzone. W roku 1973, niektórzy oceniali, ze 75-80% spośród 2500 osób najważniejszego personelu „rynku sztuki” Stanów Zjednoczonych – handlarzy sztuką, kustoszy sztuki, krytyków sztuki i kolekcjonerów sztuki – było Żydami ([2]). W roku 2001, według ARTnews, co najmniej ośmiu z “najważniejszych dziesięciu” kolekcjonerów sztuki w USA było Żydami: Debbie i Leon Black, Edythe i Eli Broad, Doris i Donald Fisher, Ronnie i Samuel Heyman, Marie-Josee i Henry R. Kravitz, Evelyn i Leonard Lauder, Jo Carole i Ronald S. Lauder, oraz Stephen Wynn.

“Dzisiaj”, pisał Gerard Krefetz w roku 1982, „… Żydzi mają dostęp do każdej fazy świata artystycznego: jako artyści, handlarze, kolekcjonerzy, krytycy, kustosze, konsultanci oraz mecenasi. W rzeczywistości, współczesna scena artystyczna ma silny posmak żydowski. W niektórych kręgach, ci co kręcą i handlują są postrzegani jako żydowska mafia, ponieważ skoncentrowali oni władzę, szacunek, i co najważniejsze, pieniądze”.

W roku 1996, żydowska historyczka sztuki Eunice Lipton tłumaczyła, że rozpoczęła karierę historyka sztuki, by znale?ć się w dziedzinie zdominowanej przez Żydów.

„Chciałam być tam, gdzie są Żydzi – to jest, chciałam dostać się do zawodu, który pozwoliłby mi milcząco potwierdzać moją żydowskość w towarzystwie, w którym się dobrze czuję” ([3]). Dziedzina historii sztuki... była pełna Żydów. Można byłoby nawet powiedzieć, że to oni ją ukształtowali ([4]).

Jeśli chodzi o Metropolitam Museum w Nowym Jorku, to ostatecznie został jego prezesem Artur Ochs Sulzberger, były wydawca New York Times. Miał on nadzór nad instytucją, w której Żydzi, jak mówi George Goodman, „wzbogacili każdy dział kolekcji muzeum, obejmującej ceramikę przedkolumbijską (Nathan Cummings), sztukę afrykańską (Klaus Perls), starożytną sztukę śródziemnomorską i bliskowschodnią (Norbert Schimmel), malarstwo starych mistrzów (Lore i Rudolph Heinemann), francuską sztukę dekoracyjną (Belle i Sol Linsky), współczesną sztukę europejską (Florence May Schoenborn), współczesną sztukę amerykańską (Muriel Kallis Steinberg Newman; Edith i Milton Lowenthal), brązy indonezyjskie (Samuel Eilenberg), oraz sztukę Południowej i Południowo-Wschodniej Azji (Enid Haupt i Lita Hazen, siostry Waltera Annenberga)” ([5]). W całym Metropolitam Museum, również nazwy galerii, sal, teatrów i ogrodów pochodzą od żydowskich sponsorów, wśród których są: Iris i B. Gerald Canter, Helene i Michael David-Weill, Lawrence i Barbara Fleishman, Howard Gilman, Leon Levy, Henry R. Kravis, Janice H. Levin, Carroll i Milton Petrie, Arthur, Mortimer, oraz Raymond Sacker, Laurence Tisch, oraz Ruth i Harold Uris. (Wśród różnych żydowskich kustoszy muzeum jest Barbara Weinberg, szefowa American Paintings and Sculpture).

W latach osiemdziesiątych XX wieku, czterech z dziesięciu członków rady przyznającej nagrodę „genius awards” Fundacji Macarthura także było Żydami; dwóch Żydów zasiadało także w radzie Russel Sage Foundation ([6]). Kaplan Fund także miał duży wpływ na społeczność artystyczną przy przyznawaniu nagród. Jedna z córek J. M. Kaplana była przewodniczącą Rady Sztuki Stanu Nowy Jork ([7]). Joan Kaplan Davidson została w roku 1975 wyznaczona na przewodniczącą Rady Sztuki Stanu Nowy Jork, zarządzającą funduszem 34 milionów dolarów, pomimo że „nie miała profesjonalnego wykształcenia w dziedzinie sztuki”. Jej matka, Alice Kaplan, była swego czasu prezesem Amerykańskiej Federacji Sztuki.

Sprawami ekonomicznymi muzeum Getty’ego, założonego przez nie-żydowskiego magnata naftowego J. Paula Getty’ego (z 4 miliardami dolarów zasobów, jest to najbogatsze muzeum na świecie) sterowali konsekwentnie Żydzi. W roku 1998, po 17 latach, Harold Williams opuścił prezesurę J. Paul Getty Trust. Williams, pisze George Goodman, „był wychowany w domu ‘Trudu Syjonistycznego’ we wschodnim Los Angeles” ([8]). Nowym prezesem J. Paul Getty Trust jest inny żydowski administrator, Barry Munitz, poprzednio kanclerz zarówno systemu uniwersytetu stanu Kalifornia jak i uniwersytetu w Houston.

Faktowi, że Żydzi tak bardzo dominują w świecie sztuki, bardzo rzadko nadaje się rozgłos. Zabrania się – każdemu i gdziekolwiek – omawiać ten temat pod karą napiętnowania jako „antysemita”. Oto typowy przykład. W całym tomie za rok akademicki 1989 „Socjologii sztuki” nie wspomniano o Żydach jako socjologicznej jednostce w dynamice współczesnej sztuki. Są tam analizy galerii sztuki, „grup artystycznych”, mecenasów sztuki oraz publiczności sztuki, podzielone według płci, wieku, dochodów, zawodów i nawet „rasowych i etnicznych mniejszości”. Możemy się dowiedzieć o sprawach bez znaczenia, że „czarni mieszkańcy Bliskiego Wschodu, i osoby pochodzenia hiszpańskiego stanowią około 7% publiczności sztuki”, lecz nie ma nic o Żydach, nawet nie podano jaki procent „publiczności sztuki” oni stanowią, nie mówiąc o tym ilu galerii są właścicielami, iloma muzeami kierują, i ile artykułów tworzą na tematy sztuki ([9]).

Jak do tego doszło? Jaka jest przyczyna żydowskich sukcesów na polu sztuki nowoczesnej? Nie jest to spowodowane wielkimi osiągnięciami żydowskich artystów: są one zgoła skromne i pomimo publicznego poparcia ze strony żydowskich kolekcjonerów sztuki, kustoszy oraz krytyków, mieszczą się oni w tym, czego można byłoby oczekiwać ze strony piętnastomilionowej bogatej wspólnoty. Częściową odpowied? daje nam współdziałanie zamożnych żydowskich kolekcjonerów i filantropów z żydowskimi krytykami działającymi w mediach, będących własnością Żydów.

Żydzi byli bardzo słabo wyposażeni, by mogli zdobywać laury olimpijskie. W ciągu wielu pokoleń, Żydzi nigdy nie wchodzili do kościołów i trudno im było nawet zobaczyć malowidła. Byli oni uwarunkowani na odrzucenie obrazu, co wynikało z odrzucenia przez nich bożków. W ciągu dwóch tysięcy lat selekcji, wizualne uzdolnienia Żydów nie rozwijały się, natomiast istniała możliwość nauki, spierania się i przekonywania, doprowadzona do perfekcji w środowisku talmudycznym. Odrzucenie Chrystusa – tego głównego ?ródła twórczości – jest przyczyną nawet poważniejszą. Poza Bogiem nie ma sztuki wizualnej ani poezji; w najlepszym wypadku, osoba bezbożna może jedynie imitować sztukę. Dlatego z zasady, Żydzi są słabymi malarzami i rze?biarzami. (Chagall i Modigliani przyjęli Chrystusa, Chagall wykonał też witraż Chartres). Podczas gdy mistrzostwo słowa i ideologii Żydów jest bardzo wysokie (dobrze ponad średnie 100, na 130), ich średnie możliwości wizualne wynoszą jedynie 75, ekstremalnie mało. Można to uważać za naukowy dowód na twierdzenie ‘nie ma sztuki bez Chrystusa’. Rzeczywiście, do ostatnich czasów nie było wybitnych żydowskich malarzy ani rze?biarzy. Żydowska świątynia prawdopodobnie została zbudowana przez Fenicjan i Greków, i było w niej bardzo mało obrazów. Nawet iluminacje średniowiecznych manuskryptów żydowskich były zwykle wykonywane przez artystów nie będących Żydami, którzy, próbując kopiować żydowskie litery, robili rzucające się w oczy błędy.

Żydowskie sukcesy w świecie sztuki są zdumiewające. Bardzo zdziwilibyśmy się, gdyby członkom Komitetu Olimpijskiego przyznawano handicap, duża część sportowych komentatorów byłaby kulawa, i nawet niektórzy zwycięzcy igrzysk byliby kulawi. Lecz prawdopodobnie, przypatrując się temu dokładnie, odkrylibyśmy, że głównym sportem na Olimpiadzie jest bieg w workach lub szachy.

Przyznawany Żydom handicap w sferze sztuk wizualnych stworzył podobną anomalię – niewizualną sztukę ‘konceptualną’. Element sztuki ‘konceptualnej’ podlega opisowi i objaśnianiu. Jest to narracja. ‘Nie zrobione łóżko’ Tracey Emina opisuje przedmiot całkowicie, natomiast inne piękno, rze?bę ‘Coroczna lampa’ Alighiero Boetti, żarówkę zaświecającą się jedynie co dwanaście miesięcy, można opisać jedynie podając cały ten opis. Przygotowanie takich eksponatów nie wymaga żadnych zdolności artystycznych. Mogą być one wykonywane przez każdego. Taka sztuka doskonale odpowiada możliwościom Żydów. Więcej, Żydzi posiadając duże umiejętności tworzenia idei i odczytywania ikonografii będą rzeczywiście odnosić w niej sukcesy. Tak więc, bieg w workach, rodzaj sportu włączonego jako nowa konkurencja do Igrzysk Olimpijskich, w końcu ogłaszana jest konkurencją największej wagi.

Możemy łatwo załatwić się z demonizującymi mowami o „Żydach niszczących sztukę w celu złamania aryjskiego ducha”. Żydzi naginają sztukę dopasowując ją do swoich możliwości, aby móc osiągnąć powodzenie w tym trudnym (dla nich) zawodzie. Złamanie (lub nie) aryjskiego ducha ich w ogóle nie obchodzi. Podczas gdy mamy bogatych Żydów, którzy są w stanie kupować sztukę i dawać utrzymanie artyście tworzącemu to, co oni lubią, podczas gdy są dowcipni Żydzi w mediach, wychwalający sztukę jaką lubią Żydzi (taką, o której można swobodnie opowiadać), więc mogli by oni doprowadzić do pozytywnego nastawienia do sztuki takiej, jaką oni lubią i rozumieją. Ale w jaki sposób osiągnęli oni taką pozycję już na samym początku? W jaki sposób kulawi biegacze z naszego przykładu uzyskali dostęp do Komitetu Olimpijskiego?

Pomimo swego bogactwa oraz dominacji w mediach, Żydzi nie mogliby ‘tego zrobić’, gdyby nie kilka poprzednich wydarzeń:

1. Fotografia i reprodukcja. Ostatnio obejrzałem doskonałą wystawę fotografii mozaik Hagia Sophia w Istambule, wykonanych w najwyższym standardzie. Fotografie są tak dobre, że chce się ich dotknąć, by przekonać się, że nie są to prawdziwe mozaiki. Lecz dziwnym jest, że fotokopie nie inspirują. Można patrzeć na nie cały dzień, lecz dusza nie drgnie. A potem, gdy przechodzimy koło oryginału, serce zwraca się do Boga.

Fotografia tak ma się do malarstwa, jak pornografia do żywej kobiety. Obie stwarzają iluzję rzeczy realnej, lecz pozostawiają przewlekłą pustkę. W końcu, ‘rzecz realna’ cierpi. Pornografia zgubiła wiele szczęśliwych związków. Reprodukowanie sztuki zmusza nas do oglądania piękna, które nas nie inspiruje. Trudno jest oglądać obraz Mony Lisy bez instynktownego porównywania go do nieskończonej ilości reprodukcji. Nawiasem mówiąc, sztuka nowoczesna była partacką odpowiedzią na reprodukcje, ponieważ artysta chce przyciągnąć uwagę zblazowanej publiczności.

Fotografia to ważna odskocznia, prowadząca do śmierci sztuki. Wielkie malarstwo zreprodukowano w albumach, i przestało być ono wspaniałym pokrzepieniem dla serc. Czysto materialistyczna wyobra?nia naszych czasów nie pozwala nawet napomknąć o ogromnej różnicy miedzy oryginałem i kopią. Malarstwo zatraciło swoją wyjątkowość.

2. Muzea. Przeniesienie obrazów i rze?b z kościołów do muzeów było fatalne dla Zachodu. Malarstwo straciło swój kontekst, pozbawiono je kontekstu i uniemożliwiono prawidłową ich interpretację. Obrazy i rze?by Zwiastowania oraz Męki Pańskiej oddano pod areszt nowemu duchowieństwu, kustoszom i krytykom. Podkopało to żywotne obyczaje wiary: obrabowało ją z drogocennej sztuki, puste kościoły przestały przyciągać gości.

Pozbawienie sztuki jej kontekstu dokonane zostało pod hasłami niezbyt wyrafinowanych wykrętów. „Bóg nie potrzebuje malarstwa, prawdziwa wiara nie wymaga upiększania, w muzeach sztuka będzie bezpieczna”, itd. Jak gdyby organizatorzy masowej konfiskaty pragnęli wzmocnienia wiary, jak gdyby pragnęli oni przyciągnięcia ludzi do kościołów!... Przypomina mi to ulubione żydowskie powiedzenie, tak często powtarzane: „To (cokolwiek robisz lub mówisz) podkopuje sprawę palestyńską”, jak gdyby pragnęli oni pomóc Palestyńczykom.

We Francji, kościoły straciły swoje bogactwa na początku XX wieku, i od tego czasu zarówno wiara jak i sztuka (po wywołaniu krótkiej sensacji) wykazują upadek. Jako pretekst do podkopywania sztuki często podawana jest potrzeba „ochrony sztuki przed złodziejami”. Jest to podobne do zamknięcia księżniczki z powrotem w wieży dla dziewic z wielu legend. Na pewno wieża ochroni ją, lecz doczeka się tam staropanieństwa.

Chef-d’oeuvres ducha ludzkiego został usunięty z kościołów do muzeów – do więzienia. Ludzie przychodzą i na chwilę spotykają się z uwięzionym ukochanym przyjacielem, przynosi to zysk nadzorcom więziennym, chociaż nie przynosiło to zysku kościołom; w końcu zapominają o wię?niu, i to jest nawet jeszcze bardziej zyskowne, ponieważ duch koliduje z zyskiem.

3. Desakralizacja sztuki. Pojawiła się ona po przeniesieniu sztuki do muzeów. Z punktu widzenia desakralizacji, gdy muzeum Guggenheima w Bilbao jest całkiem odpychające, jego instytucja macierzysta jest nawet gorsza. Muzeum Sztuki Nowoczesnej Guggenheima w Nowym Jorku miesza sztukę sakralną z rupieciami. Ekspozycja jest zrobiona w taki sposób, by mówiła: są one takie same. Religijne obrazy Dziewic Brazylijskich są umieszczone obok prymitywnych bałwanów, lub erotyki. Rzeczywiście, w nowoczesnej sztuce jest dużo obrazów Chrystusa i Jego Matki. Lecz z zasady, ich celem jest sprofanowanie ich przedstawień. Wykonane z kału, lub przedstawiane w obscenicznych pozach, są one częścią wojny ze sztuką i Chrystusem. Fotografia krucyfiksu w zbiorniku uryny, zatytułowana „Siusiaj Chryste” była wystawiona w Whitney Museum, na którego czele stoi wielki przyjaciel Ariela Sharona, Leonard Lauder. Ostatnio widziałem w Sztokholmie obraz Chrystusa będący afiszem tygodnia (a może był to miesiąc?) gejowskiej dumy: ukrzyżowany czarny człowiek był erotycznie obejmowany przez białego muskularnego Nordyka, który umieścił nawet wewnętrzną stronę nogi na ukrzyżowanym ciele człowieka.

Jeśli chce się szokować ludzi, można naśladować małe rosyjskie miasteczko, które umieściło ikonę Chrystusa na swoim herbie. Wszyscy akredytowani w Moskwie amerykańscy korespondenci odwiedzili zuchwałych buntowników pytając, czy nie obawiają się Żydów. Prawdopodobnie jest to jedyne ‘świętokradztwo’, które wciąż może szokować. Alternatywnie, można wyobrazić sobie model Ściany Płaczu (w Jeruzalem) z pisuarami w toalecie publicznej.

Nie można orzec czy Żydzi mieli decydujący udział w procesach pozbawiania sztuki wyjątkowości, kontekstu oraz sakralności (na pewno ich udział był bardzo duży). Rozpatrzmy miasto z dużym przedsiębiorstwem paliwowym, dostarczającym mieszkańcom paliwo. Był tam także mały sklepik z produktami naftowymi, który zaopatrywał kilku swoich zwolenników w materiały w sposób staroświecki. Nawet nie można było porównać tych dwóch przedsiębiorstw. Lecz w końcu wielkie przedsiębiorstwo zostało usprawnione, podzielone na części ‘dla ożywienia konkurencji’, niewątpliwie w najlepszym interesie klientów, zmuszone do zrezygnowania z niektórych operacji, i to go podkopało. Mały sklepik z produktami naftowymi uzyskał ten sam status, co niegdyś wielkie przedsiębiorstwo, a gdy urządzenia wielkiego przedsiębiorstwa spaliły się, rozrósł się do nieoczekiwanych rozmiarów. Czy osiągnięto to dzięki sprzedawcom nafty, czy zawdzięczają to nieoczekiwanym okolicznościom?

Przechodzimy obecnie do podstawowego problemu ‘konspiracji’. Czy można wierzyć, że Żydzi, zwykli Cohenowie i Lewy’owie, rzeczywiście spiskują w celu usunięcia sztuki z kościołów, robienia fotografii oraz umieszczania świętych wizerunków obok rzeczy blu?nierczych w celu zamordowania sztuki i europejskiej cywilizacji? Czy powinniśmy dopuszczać możliwość istnienia żydowskiej konspiracji przeciwko sztuce, jako części wojny przeciwko duchowi?

Aby rozwikłać tą tajemnicę wprowadzimy koncepcję interesu grupowego. Grupy (klasy i narody) posiadają interesy, które nie są zbieżne z sumą interesów poszczególnych członków. Co więcej, poszczególni członkowie nie zawsze są świadomi tego interesu grupowego. Rozważmy Mamona, personifikację klasowego interesu kapitalisty. Kapitalista może chcieć sprzedawać wodę do picia, lecz Mamon chce zatruć wszystkie ujęcia wody, by zmusić każdego do kupowania wody pitnej. Kapitalista może budować centrum handlowe; Mamon chce zniszczyć świat poza centrum handlowym, ponieważ świat zewnętrzny nie pozwala całkowicie się oddać jedynemu sensownemu zajęciu, czyli kupowaniu. Oddzielny kapitalista może wiele zniszczyć, natomiast jego klasowy interes, Mamon, jest o wiele niebezpieczniejszy, ba – rujnujący dla świata. Mamon będzie starał się wyeliminować wszelkie przerwy w kupowaniu, czy będą to kościoły, sztuka, lasy, rzeki, morskie plaże, świeże powietrze względnie góry. Konkretny kapitalista prawdopodobnie nie uświadamia sobie, że postępuje zgodnie ze swoim interesem klasowym, gdy spuszcza do rzeki ścieki z chemiczną trucizną.

Dla Mamonistów, sztuka jest oderwaniem od najważniejszego zajęcia, polegającego na adorowaniu Mamona. Przeglądy sztuki Mamonistów koncentrują się na cenie sztuki. Ostatnia dyskusja w New York Times i w Guardian, o możliwym losie „Madonny” Rafaela, była ograniczona do etykiety z ceną i właścicielstwa. Współczesny rosyjski pisarz Wiktor Pieliewin opisał wystawę dochodów, kiedy arcydzieła są pozostawione w pakach w magazynie, natomiast ściany sali wystawowej są ozdobione dokumentami wystawionymi przez handlarza sztuką, stwierdzającymi, że malowidło zostało kupione przez prywatnego kolekcjonera za, powiedzmy, 15 milionów dolarów. ([10]). Jest to najbardziej postępowa tendencja w sztuce, monetarystyczno-minimalistyczna, mówi postać z opowiadania. Rzeczywiście, sądząc na podstawie wielu przeglądów sztuki, taka wystawa byłaby świetna, ponieważ są na niej najważniejsze elementy: etykieta z ceną i właściciel dzieła sztuki.

Dla Mamonsitów, każda wystawa sztuki jest wystawą monetarystyczno-minimalistyczną, ponieważ oni zauważają jedynie dolną linię – etykietę z ceną. Matka amerykańskiej księżniczki żydowskiej ma nadzieję spotkać potencjalnego zięcia ubierając luksusowe futro z norek z etykietką jego ceny, mówi okrutny żydowski dowcip. W nowoczesnej sztuce, z norek zrezygnowano, lecz etykietkę zachowano. Tak więc, klasowy interes kapitalisty popiera sztukę konceptualną; więcej, obraca on każdy rodzaj sztuki w sztukę konceptualną.

Dla Żydów, ich interes grupowy polega na podminowaniu sztuki wizualnej, ponieważ nie mogą oni w niej konkurować. Jeszcze ważniejszym interesem grupowym Żydów jest podminowanie chrześcijaństwa, ich głównego wroga. Widzimy jak interes ten wyraża się obecnie poprzez bezlitosne zaatakowanie Mela Gibsona, który ośmielił się wyprodukować film o Chrystusie. Nie o Jezusie – pewnym żydowskim rabbim, ani o dziwkarzu Jeszua z wesołego Nazaretu – lecz o Bogu Który Umarł na Krzyżu. Ponieważ sakralność w Europie jest oczywiście chrześcijańska, więc profanacja sztuki na pewno leży w żydowskich interesach grupowych. Nie ma to znaczenia czy Żydzi, lub nawet czy niektórzy Żydzi, rozumieją, że działają we własnym interesie grupowym.

Robili to oni także poprzednio, ponieważ chrześcijaństwo wschodnie doświadczyło czegoś podobnego dwanaście wieków temu. Żydzi odegrali znaczną rolę w wielkiej tragedii sztuki bizantyjskiej, obrazoburstwie. We wspaniałym i ogromnym kościele Hagia Sophia, pretendującym do miana największego osiągnięcia wschodniego chrześcijaństwa prawosławnego, z oddaniem odrestaurowanego w XX wieku przez tureckich mistrzów, nie można zobaczyć mozaik Justyniana i Teodory, które skopiowano następnie w Rawennie. Można znale?ć jedynie stosunkowo pó?ne mozaiki oraz freski. Wszędzie, z niewieloma wyjątkami, religijne wizerunki tego płodnego okresu zostały zniszczone, gdy oficjalną doktryną Cesarstwa stało się odrzucenie obrazów. Przetrwały w bardzo odległych miejscach: w klasztorze świętej Katarzyny na górze Synaj, w innych odległych klasztorach, by zachwycać nas swoim wzniosłym pięknem i smucić odczuciem nienaprawialnej straty. Ówcześni pisarze nie pozostawiają nam wątpliwości: Żydzi (w tamtych czasach, podobnie jak dzisiaj, społeczność bardzo potężna) byli bardzo aktywni w popieraniu tej koncepcji.

Tym niemniej, porównanie to daje pewną nadzieję, ponieważ po dwustu latach obrazoburstwa, ludzie zmęczyli się nudnymi, nie dającymi natchnienia kościołami, i przywrócili sztukę wizualną. Aż do obecnych czasów, Cerkiew świętuje Niedzielę Tryumfu Prawosławia, na pamiątkę powrotu sztuki. My także możemy to zrobić. Święte obrazy powinny powrócić na należne im miejsce, w kościołach. Wszystkie, zachwycające Zwiastowanie van Eycka z Muzeum Waszyngtońskiego, i Trójca Rublowa z Moskiewskiego Muzeum Starej Sztuki Rosyjskiej, powinny powrócić do swojego kontekstu. Nie powinniśmy być okrutni dla kolekcjonerów: według mnie, Saachi, jeśli chce, może utrwalić w formaldehydzie wszystkie świnie jakie zechce.

Gdy już przy tym jesteśmy, to także inne dobra kultury powinny powrócić do swego oryginalnego kontekstu. Niech mozaiki Pompei powrócą na swoje miejsce z nudnego muzeum w Neapolu, a greckie marmury do Aten, niech skarby Mezopotamii powrócą do Iraku, a statuetki z pałacu Hishama do Jerycha. Opróżnijmy wielki Luwr i napełnijmy sztuką małe francuskie miasteczka. Pozwoli to odtworzyć pęknięty gmach sztuki. Przedmioty sztuki nie mogą być zawłaszczane przez osoby prywatne, gdyż łączą nas one z Bogiem. Restauracja jest możliwa: w ostatnich kilku latach Rosja restaurowała ogromną ilość cerkwi, a drogocenne ikony zostały im zwrócone. W Starej Ładodze, starym rosyjskim mieście, (120 km od St Petersburga), odrestaurowane cerkwie z XII wieku ponownie błyszczą na brzegu Wołchowa po latach zaniedbania. Z okropnym narzekaniem rosyjskie muzea oddają cerkwiom dobra przejęte w dwudziestych latach XX wieku. Zachód może zrobić to samo: w kościołach, po zwróceniu im przedmiotów sztuki, pojawią się tysiące zwiedzających, ?ródło wiary pozwoli nam tworzyć wiecznie, a aberracja zostanie pokonana.



Rozdział 16
Sumud i Flux (Trwanie i Przepływ)


Palestyńczycy nazywają swoje przywiązanie do ziemi, do konkretnego i jedynego kawałka ziemi który wybrali by na nim żyć, słowem Sumud. Intifada jest aktywną formą Sumudu. Sumud jest formą oporu przeciwko wykorzeniającej potędze syjonizmu, oświadczył Emile Habibi, palestyński komunistyczny i jednocześnie prawosławny pisarz chrześcijański. „Pozostał w Haifie”, głosi epitafium na jego nagrobku. Gdy Żydzi próbowali wysiedlić jego wspólnotę, Habib pozostał na miejscu. To jest Sumud.

Sumud nie jest nacjonalizmem. Postępowi syjoniści przedstawiają zwykle walkę Palestyńczyków jako „nacjonalizm arabski przeciwstawiający się nacjonalizmowi żydowskiemu”. Dlatego proponują zadowolić wyimaginowany nacjonalizm Palestyńczyków symbolami: flagą, hymnem, państwem, miejscem w ONZ. Przywiązanie do konkretnego miejsca na ziemi, to obca i dziwaczna dla Żydów myśl; dlatego analizują i przenoszą swoje namiętności na Palestyńczyków i innych przeciwstawiających im się ludzi. Lecz świat nasz został zbudowany na idei Sumud, będącym naturalnym stanie człowieka.

Szczęśliwa demokracja starożytnej Grecji opierała się na Sumud. Obywatel Aten nie mógł łatwo przenieść się do innego miasta-państwa, powiedzmy Megary, ponieważ nie stawał się tam obywatelem Megary. Mógłby tam mieszkać, lecz jego prawa byłyby poważnie uszczuplone. Komuna (gmina) jest właściwą wielkością państwa zapewniającego lepszą przyszłość, idealną dla ludzkości - wnioskował Włodzimierz Lenin w swoim Państwie i rewolucji na podstawie analizy Komuny Paryskiej 1871, przeprowadzonej przez Karola Marksa. Maksymalnie lokalne, parafialne, nasze przyszłe miasta i wioski oparte na Sumud, odtworzą rozdartą materię społeczeństwa ludzkiego.

Okrutni neokonserwatyści, kierujący polityką zagraniczną USA, to przeważnie Żydzi, a ideologia wielu z nich ma swe ?ródło w trockizmie, pisał Michael Lind w New Statesman. Zaproponował on wyjaśnienie: „istnieje odmienna trockistowska kultura polityczna, wykazująca resztkowy wpływ nawet na osoby, które wyrzekły się trockizmu, lub które nigdy nie były trockistami, lecz odziedziczyły tą kulturę polityczną po swoich rodzicach lub starszych mentorach. Niezwykła wojowniczość w polityce zagranicznej połączyła się z pragnieniem eksportowania ‘rewolucji’ (najpierw socjalistycznej, a potem, wśród byłych trockistów, którzy przeszli do liberalnego centrum lub prawicy, ‘globalnej rewolucji demokratycznej’)” ([11]).

Jest to myśl interesująca, lecz niedostatecznie głęboka, gdyż zamiast redukować problem do jego trockistowskich korzeni, powinniśmy szukać wspólnych korzeni trockistów oraz neokonserwatystów. Ponieważ chcą oni eksportować nie ‘rewolucję’, lecz wizję zglobalizowanego świata. Czy to pod sztandarem czerwonym, czy też pod sztandarem amerykańskim, żydowscy radykałowie usiłują zniszczyć państwo narodowe i wytępić tradycje lokalne. Wydaje się, że ludzie ci w ogóle nie dbają o sztandar; gdy tylko bowiem uda im się podkopać tradycje oraz specyficzne cechy narodowe, różnorodność świata zostanie zniszczona.

Pomimo ogromnych różnic, mają oni wiele wspólnego z innymi rzecznikami globalizacji, czy będzie to George Soros, von Hayek czy Karl Popper. Jeśli chodzi o ich zapatrywania, to ich żydowskie pochodzenie nie jest tutaj przypadkowe. Wskazał na to dr Avi Beker, dyrektor Spraw Międzynarodoswych Światowego Kongresu Żydów, członek rad Yad Vashem, Bar Ilan University, oraz Beth Hatefutsoth, w „Rozproszenie i globalizacja; Żydzi i międzynarodowa ekonomia” ([12]). Pisze on:



„Rozpatrywanie historii gospodarczej różnych okresów wielokrotnie potwierdza wyjątkowy wpływ Żydów na rozwój ekonomiczny, a szczególnie na ich rolę w kierowaniu ekonomiki na bardziej globalne tory. Z perspektywy historycznej wydaje się, że rozproszenie Żydów, ich koncentracja w pewnych gałęziach gospodarki, ich ruch ku centrom ekonomicznym i, być może, nawet ich narodowe oraz religijne cechy dawały im w różnych okresach historycznych pewne przewagi niezbędne w gospodarce globalnej.

Być może historycy żydowscy zostali powstrzymani od próby metodologicznego i porównawczego sprawdzenia związku między rozproszeniem Żydów i procesem globalizacji gospodarki światowej właśnie z powodu antysemickich oskarżeń pod adresem Żydów, jako eksploatujących i kontrolujących finanse świata. Żydzi nie są jedynymi liderami w światowej gospodarce i, wbrew antysemickim twierdzeniom, nie są oni najbogatsi. Jednakże, odgrywali oni krytyczną i innowacyjną rolę w gospodarce światowej w różnych okresach historycznych. W ciągu setek lat, istnienie Żydów w diasporze oparte było na globalizacji, także i dzisiaj, podobnie jak w wielu okresach w przeszłości, Żydzi głoszą idee globalizacji i są jej rzecznikami. W gospodarce, tak jak i w innych dziedzinach, wyjątkowa historyczna rola Żydów oraz historyczna świadomość ich uniwersalnej misji zostały dowiedzione”.



Istnieje kilka sposobów interpretowania żydowskiej skłonności do internacjonalizmu i globalizacji. Optymiści widzą to jako dowód najwyższego człowieczeństwa Żydów. Wybitny żydowski krytyk sztuki, Clement Greenberg, wielki obrońca sztuki abstrakcyjnej, powiedział „być może, według ‘światowych norm historycznych’, Żyd europejski przedstawia sobą wyższy typ człowieczeństwa niż jakikolwiek inny, dotychczas osiągnięty” ([13]). No tak, jest to możliwe. Jest także możliwe, jak mówią cynicy, że Żydzi widzą jedynie niewielką różnicę między różnymi narodami i ludami; dla Żydów, goj jest gojem, i goje mogą być razem traktowani jednakowo; przytacza się także takie żydowskie deklaracje jak: ”Narodowości muszą zniknąć! Religie muszą przeminąć! Jednak Izrael nie zniknie, ponieważ ten mały lud jest ludem wybranym przez Boga” ([14]).

Istnieje żydowski dowcip na temat komunistycznej przyszłości, gdy wszystkie narodowości i religie znikną, a w kwestionariuszach zostanie tylko jedno pytanie: „Czy był/a Pan/i Żydem/ówką w czasach przedkomunistycznych?” Chociaż daje on do zrozumienia, że chodzi o podejrzliwość nie-Żyda, żart ten można zinterpretować jako poczucie, że żydowskość przetrwa narody oraz wiary.

Kevin McDonald zauważył, że wyeliminowanie narodów byłoby korzystne dla Żydów ze względów praktycznych, ponieważ mogliby grać zespołowo przeciwko oddzielnym ludzkim jednostkom. Jednakże, zakładałoby to zdolność przewidywania odległej przyszłości. O wiele łatwiej jest zauważyć, że potężny proces ułatwiania komunikacji (Flux) sprzyja Żydom, ponieważ mieszkając w różnych krajach mogą łatwo współdziałać. Dlatego, jeśli chodzi o potrzebę ułatwienia komunikacji, żydowski interes zbiega się z interesami wielu innych ludzi.

Jednak udoskonalona komunikacja nie jest wyłącznie dobrodziejstwem. Gdy komunikacja będzie rzeczywiście wspaniała i można będzie łatwo komunikować się z miejsca A z miejscem B, bardzo szybko potrzeba komunikowania się zaniknie, ponieważ A i B staną się bardzo podobne, jeśli nie identyczne. Z drugiej strony, brak dróg i nowoczesnej komunikacji chroni kraj zarówno przed znudzonymi turystami jak i okrutnymi naje?d?cami. Dziewiętnastowieczny angielski podróżnik zapytał palestyńskiego szlachcica, dlaczego Arabowie nie budują dróg? Mądry Arab odpowiedział: dlaczego mam budować drogę dla przybysza, który by odwiedzał moją żonę? Miał on rację: lepsze drogi sprowadziły obce armie, a następnie przyszli syjoniści.

Teraz możemy rozważyć paradygmat ‘Fluxu’, który przedstawia wspólną podstawę różnych ruchów żydowskich. ‘Flux’ (ang. przepływ) jest najogólniejszą formą swobodnego przemieszczania się, czy to za pomocą środków ekonomiki liberalnej, jak w społeczeństwie otwartym Poppera i von Hayeka, czy za pomocą brutalnej siły, jak w syjonizmie, czy też za pomocą rewolucyjnych środków trockizmu, względnie amerykańskic interwencji militarnych realizowanych przez neokonserwatystów. Wszystkie te różne przemieszczenia wspierają ‘Flux’ (Przepływ) przeciwko ‘Sumudowi’ (Trwaniu).

Filosemita wyraziłby tą myśl standardowo „Żydzi są zawsze za wolnością”, natomiast antysemita powiedziałby, „Żydzi są piekielnie zawzięci by zniszczyć społeczeństwa nie-żydowskie”. Obaj będą mieli rację co do konsekwencji. W sposób podobny funkcjonuje rzeka, która dostarcza wodę, przenosi towary i ludzi, lecz podczas powodzi także niszczy wsie na swej drodze. Nie można powiedzieć, że ‘rzeka jest zawsze dobra’, lub że ‘żydowskie wpływy są zawsze zbawienne’. Jedynie Bóg jest zawsze zbawienny, natomiast skłonności są zbawienne do momentu, gdy są dobrze zrównoważone.

Świat lepiej przedstawiać nie jako manichejskie pole bitwy dobra ze złem, ale jako taoistyczną arenę wiecznych zmagań przeciwstawnych sił, energii i entropii, różnorodności i jednorodności, lub ‘Sumudu’ i ‘Fluxu’. Obie są potrzebne, lecz, jeśli ludzkość ma przetrwać, należy zapobiec absolutnemu zwycięstwu jednej z tych sił.

Różnorodność, tj. tysiące szczepów, tradycji kulturalnych, języków i wierzeń, jest zagubionym rajem ludzkości. Jest to duchowy równoważnik dostarczania paliwa, ponieważ różnorodność jest także ?ródłem energii. Gdy różnorodność, ogromna bateria pełna energii, jest rozładowywana, energia jest upuszczana i ujednolicenie, lub entropia, wzrasta jako ‘opłata’ za uwolnioną energię. Tak zwana „wielokulturowość” jest fałszywą różnorodnością, po prostu krótkim przystankiem przed ujednoliceniem i śmiercią.

Flux rozładowuje ‘baterię’ różnorodności. W stanie zrównoważonym, upuszczona energia powinna tworzyć sztukę oraz wiarę, lecz może zostać skierowana na utylitarną użyteczność. Mammon, ta personifikacja uwielbienia chciwości, konkuruje z Bogiem (sztuką i wiarą) o upuszczaną energię; bo, jak mówi Ewangelia, ‘Nie można służyć Bogu i Mamonie’.

W terminach teologicznych, Naród Wybrany miał w założeniu kierować upuszczaną energię ku Bogu, pomagając podzielonym plemionom w duchowym zjednoczeniu. Cel ten został w pełni osiągnięty z narodzeniem Chrystusa. Lecz od tego momentu, baterie różnorodności są w dalszym ciągu rozładowywane. W żydowskiej bajce, uczony czarownik ożywia Golema, bezmyślnego robota, i prosi go o przyniesienie wody. Lecz uczony nie znał magicznego słowa zatrzymującego Golema, i ten nosił wodę aż cały dom został zalany. W pewnym sensie, Żydzi to zbiegły Golem, zatapiający nasz świat. Sumud jest magicznym słowem zatrzymującym Golema.

Flux jest sposobem na wolność. Wyobra?my sobie stado owiec, zamkniętych w szopie. Chcą one uciec na wolność na zielone łąki, daleko od brudnej zagrody, być może jak najdalej od stada i surowego pasterza. Nie mogą otworzyć wrót, lecz zauważyły zewnętrznego sojusznika: wilka. Wniosek dobrze znał La Fontaine, lecz nie my. Owce mogą być jeszcze uratowane, jeśli rozpoznają zamiary wilka, wstrzymają jego przyszłe plany i nie pozwolą zrealizować przepływu (‘Fluxu’) baraniny do jego brzucha.

Nieograniczony Flux jest śmiertelny dla ludzi. Możesz to zauważyć podczas kolejnej podróży wakacyjnej do Turcji. Gdy przyjaciele będą leżeć na plaży, we? samochód i pojed? w skaliste góry Anatolii. Tam, nad wartkimi potokami i bystrzynami, znajdziesz ruiny wspaniałych bizantyjskich miast z opustoszałymi kościołami. Odwiedzał je święty Paweł, a święty Jan słał im płomienne listy apostolskie. Jakie nieszczęście je spotkało? Stały się ofiarą ‘Fluxu’. Tysiące lat temu, góry i doliny Azji Mniejszej zamieszkiwał bitny lud bizantyjski. Anatolijscy chłopi oraz wojownicy zapewniali zaplecze dla powstałych na wybrzeżu miast. Gdy Konstantynopol został zaatakowany przez Arabów w ich błyskawicznej kampanii północnej, Anatolijczycy zatrzymali inwazję i ustalili granicę pomiędzy ziemiami muzułmańskich Arabów i prawosławnym Cesarstwem Bizantyjskim. Anatolijczycy utrzymywali na wyciągnięcie ręki Persów oraz Kalifat Bagdadzki, zapewniając Cesarstwu pokój.

Lecz Bizancjum narzucono neoliberalne idee; jako że wielki wynalazek laureata Nagrody Nobla, Miltona Friedmana, należy, wraz z lichwą, do najstarszych plag wynalezionych przez człowieka. Bizantyjscy neoliberałowie wyjaśnili rodzimej arystokracji, oraz rozącej się warstwie kapitalistów, że dobrze byłoby sprywatyzować ziemie Anatolii, zrezygnować z nie przynoszących handlowego zysku górskich upraw rolnych, i zamiast nich rozwinąć na szeroką skalę wypas owiec. Ludzie bogaci i dzierżący władzę posłuchali tej logicznej rady. Przejęli ziemie, zamienili je na pastwiska, i osiągnęli znaczny zysk. Bezrobotni i bezrolni chłopi stłoczyli się w Konstantynopolu, a ich jałowe góry opustoszały.

Neoliberalna idea udowodniła swoją wartość: Wielkie Miasto nad Bosforem otrzymało ogromne dostawy taniej baraniny i jednocześnie wielką ilość taniej siły roboczej. W tym czasie plemiona tureckie zainteresowały się leżącą za granicą Anatolią, gdzie czekała ich przyjemna niespodzianka: ujrzeli wielkie pustkowia Azji Mniejszej, którą zapełniały niezliczone stada owiec i niewielu pasterzy. Wtargnęli tam, owce przydały im się na kebab a miejscowych pasterzy zasymilowali i utworzyli Imperium Ottomańskie. Wkrótce zdobyli także Wielkie Miasto, ponieważ miasto bez zaplecza nie może się utrzymać.

Taki był koniec Cesarstwa Bizantyjskiego. Nie zostało ono zniszczone przez Turków, jak twierdzą nasze podręczniki szkolne, lecz przez ówczesnych neoliberałów, natomiast Turcy zabrali jedynie wyludnione okolice. Taki sam koniec czeka Imperium Żydoamerykańskie, ponieważ szybko niszczy ono podstawę swojej siły. Jednakże jego ideolodzy nauczyli się jednej lub dwóch rzeczy z historii, i znale?li rozwiązanie, poprzez nadanie swojej polityce wymiaru globalnego. Rzeczywiście, gdyby plemiona tureckie przyjęły neoliberalizm, nigdy nie wkroczyłyby do Anatolii: pociliby się w przepoconych sklepikach na swoich stepach. Jeśli zwyciężą ludzie ‘Fluxu’, całą ludzkość czeka złowroga przyszłość.

Ludzkość miała bardzo długi okres ‘Fluxu’ (czyli relatywnie swobodnego przepływu ludzi, towarów oraz kapitału – przyp. M.G.). Dał on nam o wiele więcej wolności osobistej niż moglibyśmy osiągnąć w inny sposób. Lecz nie odbyło się to za darmo; utraciliśmy drogocenną różnorodność. Gdy ona przeminie, czeka nas duchowa śmierć. Aby przetrwać, powinniśmy powrócić do ‘Sumudu’ (Przetrwnia – taka idea występuje w samej nazwie telewizji katolickiej „Trwam” – przyp. M.G).

Dziewiętnastowieczni myśliciele lewicowi oraz prawicowi, od chłopskiego syna Pierre-Joseph Proudhona, do znakomitego wiedeńskiego samobójcy Otto Weiningera, przeczuwali, że Żydzi pomyślnie się rozwijają w warunkach ‘Fluxu’, natomiast Sumud jest odpowiedzią nie-Żydów na nadmierny Flux. A zatem obecny awans Żydów może postrzegany jako bardzo niebezpieczny symptom dla Ludzkości.

Nie znaczy to, że Żydzi tworzą Flux, ponieważ obserwujemy Flux (przepływ) także i bez Żydów. Ich miejsce mogą zająć Azjaci w Afryce Wschodniej, Bengalczycy w Indiach, Szkoci w Anglii, Jankesi w USA, lub domorośli entuzjaści ‘Fluxu’. Ściśle mówiąc, niezwykłe powodzenie Żydów powinno służyć jako wska?nik rozprzężenia społeczeństwa. Powierzchowni antysemici myślą, że po usunięciu Żydów z ich stanowisk, problem nadmiernego ‘Przepływu’ zostałby rozwiązany. Lecz jest to klasyczny błąd młodego doktora uśmierzającego ból i lekceważącego chorobę. Dyskryminacja Żydów jest nie tylko moralnie nie do przyjęcia, jest to także polityka błędna. Po usunięciu Żydów, ich miejsce zajęliby ludzie spośród nie-Żydów chcący być ‘Żydami’. Zamiast tego, społeczeństwo mogłoby wyleczyć się za pomocą wspaniałego środka: jeśli Żydom dobrze się powodzi jako bankierom, należałoby tak zreorganizować system bankowy, aby po prospericie bankierów pozostały tylko wspomnienia, jak po holenderskich hodowcach tulipanów. Włodzimierz Lenin zaproponował ustalenie dochodów bankierów według średniego wynagrodzenia robotników i to pomogło: w Rosji Radzieckiej, przy całkowitym braku dyskryminacji, system bankowy nie interesował Żydów.

Jeśli Żydom dobrze powodzi się w mediach, należy media zdemokratyzować. Internet oferuje nam nowe, wolne i dostępne dla każdego forum wymiany poglądów oraz pozyskiwania informacji. Jeśli Żydzi opanowali ogłoszenia, dziedzinę tą można będzie zlikwidować. Będziemy żyć lepiej bez stałego nawoływania do kupowania i konsumowania. Jeśli, jak w USA, Żydzi stanowią ogromną większość prawników, system prawny powinien być dotąd usprawniany, aż zapomni się o wielomilionowych powództwach i roszczeniach o wynagrodzenie za poniesione szkody.

W przypadku opanowania przez Żydów produkcji alkoholu, co zdarzyło się w Cesarstwie Rosyjskim w XIX wieku, znaleziono rozwiązanie. Rząd rosyjski znacjonalizował gorzelnie, i otrzymał z nich większy dochód niż podatek dochodowy, przy sposobności kończąc z falą zatruć alkoholowych. (Właśnie ta akcja nacjonalizacji, a nie ‘prześladowania’, spowodowała żydowską emigrację do USA).

Jeśli Żydzi odnoszą w świecie sztuki sukcesy przekraczające ich najbardziej fantastyczne marzenia, znaczy to, że świat sztuki jest chory i trzeba nim się zająć. Jeśli Żydzi opanowali amerykańską produkcję filmową, Hollywood należy zamknąć, ponieważ możemy obyć się bez Terminatora-3 i Seksu w mieście. W każdym razie, jedyne wartościowe filmy ostatnich lat zostały nakręcone poza światem żydo-amerykańskim, w Iranie oraz w Chinach.

Imperializm jest manifestacją ‘Fluxu’. Nowoczesny imperializm amerykański jest lansowany przez prawicowych neokonserwatystów. Także lewicowa frakcja trockistowska w ZSRR wspierała imperialistyczną politykę wszechświatowej rewolucji, dopóki nie została powstrzymana przez Stalina, który wysunął hasło w stylu Sumud ‘Socjalizm w jednym kraju’. Imperializm brytyjski lansował prawicowy premier brytyjski, Disraeli, który pomimo że został ochrzczony, zachował żydowską dumę (hubris) i okrutny szowinizm. (Disraeli marzył o stworzeniu państwa żydowskiego, i był prawdziwym założycielem syjonizmu, a nie Theodor Herzl). Walczył on z rozsądnymi przekonaniami Anglików, dla ktorych „kolonie były kamieniami młyńskimi na szyi kraju macierzystego” ([15]). Francuski polityk ‘lewicowy’ Adolphe Cremieux, założyciel Alliance Israelite Universelle, był wielkim zwolennikiem imperializmu francuskiego. (Nadał on francuskie obywatelstwo Żydom algierskim, pozostawiając ich muzułmańskich sąsiadów obywatelami drugiej kategorii w ich własnym kraju. W ten sposób przygotował nasiona algierskiej wojny z lat pięćdziesiątych XX wieku).

Imperializm nie polepszył losu zwykłych Anglików oraz Francuzów z ‘krajów macierzystych’. Przyniósł on im wiele wojen i masową imigrację, a zakończył się całkowitym wyczerpaniem. Gdybyśmy mieli Ziemi w nadmiarze, moglibyśmy pozwolić USA na rozprzestrzenianie imperializmu aż się zawali; lecz niestety, świat zawali się wcześniej. Tak więc, Sumud (‘Trwanie’) jest tendencją antyimperialistyczną, która może być popierana zarówno przez prawicowców Gladstone i Pata Buchanana, jak i lewicowca Eugene V. Debsa z I Wojny Światowej.

Ruch ‘dumy gejowskiej’ należy do ‘Fluxu’. W zbitce tej nie mam zarzutów do słowa ‘gej’. Ostatecznie, prywatne życie mężczyzn i kobiet jest ich prywatną sprawą. Jednakże ‘hubris’ nie jest sprawą prywatną, a ‘duma’ to po prostu polskie tłumaczenie ‘hubris’. Dumni Żydzi, dumni geje, dumni Amerykanie, machający swoimi tęczowymi, niebiesko-białymi i gwia?dzistymi flagami są jednakowo odrażający, ponieważ symbolizują oni ‘hubris’ ‘Przepływu’.

Nie oznacza to, że Flux powinien być wyeliminowany. Świat potrzebuje trochę ‘Fluxu’, ponieważ bez niego nie mielibyśmy ani uniwersalnych idei, ani wielkiej wymiany informacji na Internecie. Lecz jego ‘hubris’ powinien być złamany, za pomocą większego uświadomienia, ponieważ Flux konsumuje ograniczoną energię różnorodności, nasze wspólne dziedzictwo. Podobnie żydowskie osiedla z ich zielonymi trawnikami i basenami pływackimi kwitną konsumując nieodnawialną wodę z podziemnych warstw wodonośnych, skazując palestyńskie wioski na suszę i pragnienie.

Podejście w stylu Flux i Sumud nie jest rasistowskie; stanowi ono opozycję w stosunku do sloganu ‘Krew i Ziemia’. Ziemia to nasz początek i koniec, ponieważ krew w rzeczywistości nie wystarczy. Po roku 1993, wielu Palestyńskich uciekinierów powróciło do Palestyny. Jest to bardzo dobre zjawisko, i można mieć nadzieję, że jeszcze więcej będzie mogło powrócić. Ci którzy powrócili to wspaniali ludzie, pełni dobrych zamiarów. Są oni Palestyńczykami z krwi i kości. Lecz żyli w ciągu wielu lat gdzie indziej tracąc kontakt ze swoją glebą. Stali się oni lud?mi ‘Fluxu’. W lepszym świecie mogliby nauczyć się od miejscowych chłopów, jak na powrót stać się ludnością rdzenną. Lecz w świecie realnym, to przykład i sukces ludzi ‘Fluxu’ uczy rdzenną ludność. Rdzenni wieśniacy i ludność miejska Palestyny często wyrażą swoje niezadowolenie przy okazji awansu reemigrantów, którzy są ich bliskimi krewnymi, często kuzynami, jednak władza w Ramallah i Gazie jest nieproporcjonalnie skoncentrowana w ich rękach, kosztem miejscowych.

Jednakże, nie jest to kwestia władzy: mój dobry przyjaciel, Palestyńczyk, który powrócił z Ameryki, Sam, zbudował centrum handlowe w Ramallah, chociaż takie centrum przyśpieszy oddzielanie miejscowych dzieci palestyńskich od ich ziemi. Zielone wzgórza wokół Ramallah są niebezpiecznym miejscem na figle, ponieważ czujni izraelscy snajperzy strzelają do dzieci i do dorosłych nie czyniąc rozróżnienia, a zatem dzieci z Ramallah muszą biegać po korytarzach centrum handlowego. Jutro nie będą troszczyć się o otaczające ich wzgórza; będą woleli środowisko sztuczne. Tak więc, syjonistyczny Flux armii izraelskiej i kapitalistyczny Flux amerykańskiego centrum handlowego ‘zmówiły się’ przeciwko palestyńskiemu ‘Sumudowi’ (‘przetrwaniu’). Dobre zamiary Wuja Sama prowadzą do mniej wspaniałych wyników.

Co mogą robić powracający, względnie dowolny imigrant gdziekolwiek na świecie? Czy ich – nas - skazano na wspieranie ‘Fluxu’, po tym, jak uprzednio burza wojny, perswazja głodem, ciekawość lub szansa wygnały nas z naszych ojczystych stron? Nie.

W brytyjskich Indiach, zwierzchnik urzędujący z dala od brytyjskich ośrodków władzy, miał wysyłać roczne raporty swoim płatnikom. Czasami, po dokładnym przeczytaniu takiego raportu, mogliby oni napisać na ostatniej stronie: „Thompson jest beznadziejny. Stał się tubylcem”. Oznaczałoby to, że ożenił się z autochtonką, ubiera się w tubylcze ubrania, spędza czas z krajowcami i nie bardzo troszczy się o sprawy białego człowieka. Został stracony dla Imperium, dla ‘Fluxu’, ponieważ oddzielił się i włączył w nowy Sumud.

Ernest Fenollosa, amerykański orientalista pochodzenia sefardyjskiego z Salem w stanie Massachusetts, zasymilował się w Japonii w epoce Medji. Nauczył się języka, zakochał się w japońskiej kulturze i nie pozwolił zginąć tradycyjnemu japońskiemu teatrowi, Noh – kwintesencji japońskiego ‘Sumudu’. Jego praca zainspirowała pisarza Ezra Pound, innego człowieka ‘Przetrwania’.

To jest droga wyjścia dla nas: zasymilować się, zaprzestać ‘Fluxu’ i przyłączyć się do nowego ‘Sumudu’, starannie ucząc się zwyczajów i obyczajów danej ziemi, postępując zgodnie z jej prawami, kochając jej lud, dołączając się do ich kościoła, przyjmując ich przewodnictwo, mówiąc w ich języku, wyzbywając się dumy (hubris) ‘Fluxu’ i kochając wielką ideę Sumud. Myślałem o tym stojąc za małą czarną dziewczynką w kolejce do komunii w naszej parafialnej cerkwi.



Rozdział 17


STRZAŁA ZENONA

(czyli jak dochodzić swoich racji z Żydami)



Wygramy wojnę, jeśli – i kiedy – wygramy spór. Byłem o tym przekonany od roku 1991, gdy na własne oczy zobaczyłem, jak upadło potężne supermocarstwo nuklearne ponieważ przegrało w ideologicznej dyspucie. W walce o Palestynę można stosować tą samą zasadę. Nasz przeciwnik jest chroniony przez potężną, niewidzialną technologię, wykonaną z najlepszych sofizmatów, lecz ma on swoją piętę Achillesa, i Apollo może wciąż ją wskazać Parysowi, naszemu łucznikowi.

Opublikowaliśmy ostatnio ironiczny esej Johna Domingo pod tytułem „Wzrost filosemickich ataków” ([16]) i otrzymaliśmy nań wiele odpowiedzi. Reakcje żydowskie były do przewidzenia i można je podsumować jednym zdaniem: „Nie możecie powiedzieć niczego wiążącego o Żydach, ponieważ my wszyscy jesteśmy różni”. Prawdopodobnie spotkaliście się z takim stwierdzeniem. Nie wiedząc o tym, respondenci w rzeczywistości posługują się paradoksem Zenona. Ten grecki filozof ‘udowodnił’, że Parys nie zabił Achillesa: w dowolnie wybranym momencie strzała Parysa znajduje się w określonym punkcie w przestrzeni, tak więc nie porusza się ona i nie może zabić ([17]). Istnieje gałą? matematyki zwana rachunkiem całkowym, która pomaga uporać się z tym paradoksem i udowadnia to, co i tak wiemy: chociaż strzała znajduje się w spoczynku w każdym wybranym momencie, w rzeczywistości ona porusza się i zabija. Podobnie Żydzi: chociaż są różni, mogą doskonale działać zgodnie.

Oto interesujący list objaśniający ten punkt widzenia:



Od: Lanny Cotler

Jestem Żydem, który jest całkowicie przeciwko izraelskiej okupacj Palestynyi. Po co dowodzić cokolwiek o Żydach w ogólności? Wszelkie ogólniki, jakie moglibyście sformułować, nie potrafiłołyby, nie mogłyby dokładnie mnie opisać. Jaki więc jest tego cel, oprócz wbudzania emocji, które nie poszerzają, lecz zawężają ludzkie poglądy?



Ten ‘zakaz uogólniania’ jest integralną częścią żydowskiej niewidzialnej technologii. Bez pewnej możliwości generalizowania, nie można odpowiedzieć nawet na niewinne pytanie, na przykład, ile jabłek leży na stole? Gdybyśmy nie generalizowali, należałoby odpowiedzieć: wszystkie te jabłka są różne, i nie mogą być liczone. Aby policzyć, trzeba generalizować. Żadna dyskusja polityczna nie jest możliwa bez generalizowania. i ludzie bez trudności dokonują uogólnień.

Na przykład deklaracja „Nie w naszym imieniu” (Not in our name), podpisana między innymi przez Rotschilda oraz rabina Lernera, stwierdza: „Rząd Busha stara się narzucić wąsko pojmowaną, nietolerancyjną i upolitycznioną postać fundamentalizmu chrześcijańskiego, jako politykę rządową. Ma ona na celu pozbawienie kobiet ich praw reprodukcyjnych, wygnanie gejów z życia publicznego z powrotem do kryjówek itd.” Czy jest to generalizowanie? Tak, i to dosyć mylące jako że wśród chrześcijańskich fundamentalistów można znale?ć pastora Charlesa Carlsona i jego ruch We Hold These Truths / Strait Gate Ministries ([18]), wielkiego wroga administracji Busha. Pastor Chuck wspiera narody Palestyny i Iraku w ich obronnej walce przeciwko Izraelowi i Ameryce, jest on także przeciwny aborcjom. John Domingo słusznie odpowiada:



„... cała idea wyróżniania prawicowych chrześcijan jest nietolerancyjna sama w sobie. Czy ekstremizmem jest żądaniem wyjęcia spod prawa aborcji, zakazania przekazywania wartości homoseksualnych i udowadnianie, że istnieje naukowa wartość doświadczenia duchowego? W moim przekonaniu jest to nietolerancja, i bezpośrednie potępienie, a nawet odrzucenie jakiegokolwiek alternatywnego światopoglądu. Krótko mówiąc, jest to cecha umysłu fanatyka.”



Dobrze, lecz cóż z tego? Można argumentować przeciw temu uogólnieniu aż do utraty tchu, lecz założę się, iż ci ludzie nie zaszczycą waszego zarzutu odpowiedzią. Zakaz generalizacji odnosi się tylko do Żydów, i jedynie do ocen negatywnych ich postępowania: o cudownych Żydach można pisać dzień i noc, i żaden Lanny Cotler nie będzie zajmował waszego czasu swoimi zarzutami.

Jednakże sofizmat Zenona nie ogranicza się do Żydów. Można go znale?ć w pismach Josepha Massada, profesora Uniwersytetu Columbia i ucznia Edwarda Saida. Massad jest obecnie atakowany przez Żydów syjonistów, i życzymy mu szczęścia w zwalczaniu przeciwników. Lecz w swoich artykułach popełnia on te same błędy logiczne, jakie można znale?ć u zwykłego, przeciętnego żydowskiego autora listów. Pisze on:



Żydzi, czy to w Ameryce, Europie, Izraelu, Rosji, czy Argentynie, są, jak inne grupy, niejednolici w swoich politycznych czy socjalnych poglądach. Jest wielu izraelskich Żydów, którzy krytycznie odnoszą się do Izraela, tak samo jak są amerykańscy Żydzi, którzy krytykują politykę Izraela. W moich pracach i wykładach zawsze rozróżniałem Żydów, Izraelczyków i syjonistów. To ci, którzy próbują twierdzić, że Żydzi, Izraelczycy i syjoniści to jedna grupa (i że myślą oni całkowicie podobnie), są antysemitami. W rzeczywistości Izrael nie ma prawnej, moralnej, ani politycznej podstawy do reprezentowania Żydów całego świata (których jest dziesięć milionów), którzy nigdy nie upoważnili go do takiego stanowiska i którzy odmawiają przeniesienia się do tego kraju. W przeciwieństwie do grup proizraelskich, nie sądzę, że działania izraelskie są działaniami „żydowskimi”, lub że odzwierciedlają wolę ludu żydowskiego z całego świata!



Massad zaprzecza, że „akcje izraelskie są ‘żydowskimi’ akcjami”. Lecz ostatnio rząd izraelski skonfiskował tysiące akrów nieżydowskiej ziemi i domów w Jerozolimie, stosując „ustawę o nieobecnych” (Absentees Law). „Ustawa o nieobecnych” dokładnie rozróżnia między Żydem i nie-Żydaem; nie-Żyd traci swój dom i ziemię nawet, jeśli poszedł do następnej wioski lub uciekł do lasu przed ostrzałem. W ten sposób wieśniacy z En Hod stracili swoją własność, chociaż przenieśli się jedynie jakieś trzy km dalej, a wieśniacy z Biram stracili ją, gdy po prostu poszli do pobliskiego Jish. Z drugiej strony, własność żydowska ma być ‘zwracana’ Żydom, nawet po pięćdziesięciu latach nieobecności i emigracji, jak to dzieje się obecnie w Iraku i Libii, a w Europie Wschodniej miało miejsce jakiś czas temu. Konfiskata jest działaniem „żydowskim”, ponieważ żydowska Halachah odrzuca samą koncepcję własności nie-Żyda. Według prawa żydowskiego, własność nie-Żyda można zagrabić. Tak więc, masowe konfiskaty z lat pięćdziesiątych XX wieku, jak i obecne, są działaniami „żydowskimi” per se.

Massad zapewnia, że: „w rzeczywistości Izrael nie ma prawnej, moralnej, ani politycznej podstawy do reprezentowania Żydów całego świata, którzy nigdy nie upoważnili go do takiego stanowiska i którzy odmawiają przeniesienia się do tego kraju”. Jest to dziwne twierdzenie jak na Profesora Uniwersytetu Columbia. Wybory nie są jedynym usankcjonowanym sposobem na zostanie przedstawicielem lub władcą jakiejś zbiorowości. Królowie nie byli wybierani, lecz słusznie reprezentowali swój naród. Jest kilku Żydów którzy zgodziliby się z Massadem, lecz jest ich mniej niż Amerykanów twierdzących, że prezydent Bush ich nie reprezentuje – patrz inicjatywa demokratów Kerry’ego „Nie w naszym imieniu” ([19]). Należy tę inicjatywę uważać za figurę retoryczną, raczej jako wyrażenie sprzeciwu wobec polityki Izraela (względnie Busha), lecz nie jako ocenę rzeczywistości. W rzeczywistości poparcie dla Izraela ze strony ludzi określających siebie jako Żydzi jest bardzo wysokie (zgodnie ze statystykami USA, wynosi dobrze ponad 80 procent), lecz nawet ważniejsze jest uznanie, przez nie-Żydów, Izraela jako państwa żydowskiego, reprezentującego interesy żydowskie.

Podstawa prawna przedstawicielstwa izraelskiego jest dobrze dowiedziona: Niemcy, znaczący członek rodziny narodów, przekazał do Izraela nie objęte testamentami majątki Żydów – obywateli Niemiec, którzy nie mieli żadnych związków z Izraelem. Prawo izraelskie pozwala na ukaranie każdego człowieka na ziemi, który działał przeciwko Żydowi, nawet jeśli Żyd ten nie miał związku z Izraelem. Proces Eichmana był przykładem takiej nierównej sprawiedliwości, a Izrael nie został skrytykowany przez żadną poważną organizację żydowską ani żadne państwo.

Inny przekonywujący dowód miał miejsce podczas obchodów ku czci sześćdziesięciolecia wyzwolenia Oświęcimia w roku 2005, gdy ceremoniom uczczenia Oświęcimia towarzyszyła Hatikwa, narodowy hymn Izraela, i przewodniczyli im przedstawiciele rządu Izraela. Massadd wkłada pewne twierdzenie w usta swoich oponentów, pisze, że uważają oni, że „wszyscy Żydzi, czy to izraelscy czy spoza Izraela (a większość Żydów świata nie jest Izraelczykami), są odpowiedzialni za wszystkie działania Izraela i że wszyscy oni mają ten sam pogląd co Izrael. Lecz jest to kompletny antysemicki nonsens”. Ba, jest to nie tylko „kompletny antysemicki nonsens”, lecz kompletny nonsens. Naturalnie, istnieje cała masa różnych poglądów wśród Żydów, w Izraelu i poza Izraelem; faktycznie w Izraelu jest więcej Żydów, którzy sprzeciwiają się polityce rządu, niż w USA. I znowu dochodzimy do Zenona: ta wielość poglądów nie znaczy, że strzała nie leci i nie zabija.

Poza zaprzeczeniami Massada oraz wielu antysyjonistycznych Żydów, istnieje jeszcze inne zaprzeczenie: zaprzeczenie żydowskiej państwowości. Przyjęto, że ma to być czysto metafizyczna jednostka, bez żadnego materialnego znaczenia. Lecz Massad może pojechać do Jerozolimy i znale?ć tam imponujący pałac w Talbiye, na którym znajduje się wyra?ny napis: The Jewish People Policy Planning Institute (Instytut Planowania Polityki Narodu Żydowskiego). Tak więc, kiedy Zenon twierdził, że nie ma ruchu (ponieważ co jest słuszne dla strzały jest słuszne dla każdego ‘poruszającego się’ ciała), Diogenes spokojnie spacerował przed nim. Ta demonstracja ruchu była subtelnym wykazaniem błędu sofizmatu Zenona.



(Miejsce na ilustrację ze str. 172 oryginału - jest ona w zaączniku, odwrócić o 90 stopni!)



Co do odpowiedzialności, jest to sprawa sporna. Czy Joseph Massad, obywatel amerykański, jest odpowiedzialny za wojnę prowadzoną przez USA w Iraku? Jeśli odpowied? brzmi ‘tak’, to Żyd jest w równej mierze odpowiedzialny za poczynania żydowskiej polityki. Jeśli odpowied? brzmi ‘nie’, to cała koncepcja indywidualnej odpowiedzialności za decyzję państwa upada i wojna traci swoją podstawę prawną. Jeśli - i kiedy – patrioci iraccy rozszerzają obronę swojej ziemi na terytorium wroga, to przyjęta teoria wojny usprawiedliwia ich, tak jak usprawiedliwia akcje bojowników palestyńskich, bo jest to uznane za prawo odwetu strony walczącej. Prawo odwetu oparte jest na indywidualnej odpowiedzialności za decyzje państwa – w przeciwnym wypadku, odwet byłby po prostu bezprawnym mordowaniem.

Massad oświadcza: „zawsze rozróżniałem Żydów, Izraelczyków i syjonistów”. Dobrze; lecz w wojnie na Bliskim Wschodzie, kto z tej trójki jest walczącym przeciwnikiem Palestyńczyków (i Irakijczyków, Irańczyków itd.)? Czy są to Izraelczycy? Lecz na ‘Izraelczyków’ składa się także milion Palestyńczyków i innych, chrześcijan, muzułmanów, a nawet bahaistów. Czy są to syjoniści? Jednak niewielu jest Izraelczyków nazywających siebie ‘syjonistami’ - Uri Avnery jest jednym z niewielu tak się nazywających, ponieważ ten bojownik o wolność obronił ten tytuł w izraelskim sądzie. Nawet złośliwie antygojowski ruch Chasydów Lubawickich ([20]) nie uważa siebie za ‘syjonistyczny’, chociaż domaga się on wygnania Palestyńczyków z Ziemi Świętej.

Problem ten nie jest w wcale trywialny; „znajomość wroga” jest pierwszą decyzją polityczną, twierdził niemiecki legalista Carl Schmitt. Nie możemy zwyciężyć dopóki nie zidentyfikujemy przeciwnika. Dla czystych heglistów, najbardziej właściwym winowajcą jest „duch judaistycznej supremacji”, lecz jeśli mamy do wyboru „Żydów, Izraelczyków i syjonistów”, stroną walczącą jest prawdopodobnie żydowska państwowość i światowe żydostwo, jako nośnik ducha judaistycznej supremacji, pomimo pluralizmu ich poglądów. Nie jest to wróg z naszego wyboru: byłoby łatwiej za wroga mieć po prostu osadników z Hebronu i Gazy; lub, w ostateczności, pewnych syjonistów. Lecz to państwowość żydowska zadecydowała o prowadzeniu wojny, i tym samym stała się stroną walczącą.

Massad i inni przyjaciele nie mają śmiałości zaproponować ten wniosek, ponieważ obawiają się przylepienia im etykiety ‘fanatyków’, tego drugiego uniwersalnego żydowskiego narzędzia obrony. W moim artykule Tsunami in Gaza ([21]) porównałem żydowską obsesję oddzielnego (od gojów) pogrzebu, zamanifestowaną podczas tsunami, z ich obsesją oddzielnego zamieszkania, zamanifestowaną w dziwacznej idei fizycznego usunięcia żydowskich osadników z Gazy. Według mnie, osadnicy mogą pozostać, jeśli chcą i jeśli zdołają żyć w spokoju ze swymi sąsiadami. Porównanie to zirytowało niektórych Żydów na utworzonej ad hoc liście mailingowej, i zaatakowali to jako ‘fanatyzm’.



1. Brian pisał:

- Jestem Żydem...W tym artykule, gdy Shamir pisze że postawa jaką krytykuje jest „istotną częścią żydowskiej wiary”, przechodzi on na pozycje fanatyzmu.



2. Donna pisała:

Fanatyzm nie powinien być tolerowany przez nikogo z nas przeciwko nikomu. Uczę się z tej dyskusji, w ostatnich paru latach ludzie przekazywali mi swoje fanatyczne uwagi na temat żydów, a ja pozostaję bez słowa.



3. List Liat:

Trzeba nam otwarcie dyskutować z fanatyzmem przeciwko Żydom, a ty mówisz, że nie jest to potrzebne. Proszę cię byś uczestniczył w tym ruchu. Oznacza to, że oczekuję byś traktował naciski antyżydowskie (sic! Iz.Sz.) poważnie. Szczególnie, gdy czterech Żydów podnosi kwestie fanatyzmu w poczcie jaką wysłałeś. Oczekuję, że uznasz nas za partnerów w tych wysiłkach i warto byś sprawdził, jak twe listy mogły na nas wpłynąć.



Zamiast omawiania poczynań Izraela: czyli masowej konfiskaty ziemi gojów i wymuszonej separacji Żydów od nie-Żydów, miłujący pokój Żydzi ukierunkowali dyskusję w naszej grupie na „naciski antyżydowskie” i na „fanatyzm antyżydowski”. Tych czterech Żydów w jednej grupie sprawiło, jak często to się dzieje, że zmieniła ona kierunek dyskursu. Sterroryzowali i zastraszyli oni moderatora grupy, i nie jestem pewny, czy ich wkład do zmagań w Palestynie usprawiedliwia to zamieszanie.

Oto ich podsumowanie dyskusji:



Działania Izraela, związane z katastrofą tsunami, nie mają żadnego związku z wyjaśnieniem spraw okupacji. Lecz sprawa tego, czy artykuł który ty, Alison, wysłałaś, jest czy nie jest fanatycznie antyżydowski jest absolutnie związana z naszymi wysiłkami. Gdybyśmy byli z Zachodu, olbrzymie dziedzictwo nacisków antyżydowskich podniosłoby nas na duchu. Ważnym jest, żeby wyra?nie piętnować fanatyzm antyżydowski, bez żadnych uników. Myślę, że większość prac Shamira, łącznie z poniższym artykułem, jest fanatyczna, myślę także, że my wszyscy jesteśmy zobowiązani podjąć konieczne osobiste wysiłki przeciwko wszelkiego rodzaju fanatyzmowi, ponieważ fanatyzm skierowany przeciwko Żydom jest czymś złym, tak samo jak fanatyzm skierowany przeciwko każdej innej grupie.



Gdzie leży błąd w tym najwyra?niej niepodważalnym dowodzie? Fanatyzm, tj. uprzedzenie przeciwko grupie wyimaginowanej, niezorganizowanej i nie będącej stroną w walce, powiedzmy blondynom, lub czarnym, lub ludziom nazywającym się ‘Piotr’ – nie jest sympatyczny. Jest to moralna wada, jak hipokryzja wzglednie sknerstwo. „Jest to absolutnie niewybaczalne. Tak samo jak gdybyśmy zapomnieli odpowiedzieć na ostatni list cioci Basi.” – mówiąc słowami naszego Michaela Neumanna. Na przykład, blondynce z Europy Wschodniej jest ciężko wjeżdżać do Izraela, ponieważ automatycznie podejrzewana jest o prostytucję. Lecz pewien rodzaj uprzedzeń jest normalny – jest to kalkulacja oczekiwania. Na przykład, są plakaty wzywające do używania kondomów podczas stosunków seksualnych z obcymi. Mają one za zadanie uprzedzić młodzież, choć można także nabawić się choroby wenerycznej od własnego partnera; lecz jest to uprzedzenie pożyteczne; tak samo jak plakat ostrzegający przed kieszonkowcami w pewnych miejscach. Czy uważalibyście zdanie: „bankier / prawnik zedrze z ciebie” – za zdanie fanatyczne? Jeśli tak, jestem całkowicie za fanatyzmem. Wszystko wskazuje na to, że bankier lub prawnik zedrą z ciebie, gdy tylko dasz im najmniejszą szansę. Tak, są wyjątki: Lenin i Robespierre byli prawnikami – lecz oni pierwsi zgodziliby się z tym uprzedzeniem.

Ponadto, koncepcja fanatyzmu nie może być używana w stosunku do grup będących stronami w walce. Błędem jest nazywanie każdego stanowiska do, powiedzmy, partii komunistycznej, lub neokonserwatystów – „fanatyzmem”. Podczas wojny, zorganizowane grupy walczą ze sobą; na przykład, katolicy walczą z protestantami w Irlandii Północnej; w Palestynie, Żydzi walczą przeciw nie-Żydom; w Drugiej Wojnie Światowej, Rosjanie i Amerykanie walczyli z Niemcami i Włochami; w Iraku, Amerykanie walczą z Arabami. Żołnierze izraelscy, mają rozkaz strzelać, tak aby zabić, do każdego uzbrojonego Araba, każdego podejrzanego nie-Żyda, jak to się zdarzyło w przypadku angielskiego aktywisty pokojowego Toma Hurndalla. Fanatyzm w ogóle nie wchodzi tu w grę: to jest wojna.

Jeśli chodzi o Żydów – są oni zorganizowaną grupą walczącą, obecnie w stanie wojny. Dla zorganizowanej ich podgrupy – Żydów amerykańskich – jest to wojna kolonialna, którą prowadzą (a nie po prostu wspierają) w Palestynie. Są oni wrogo nastawieni do sił pro palestyńskich, tak samo jak Amerykanie do Arabów w wojnie irackiej. Nie znaczy to, że każdy Amerykanin (lub Żyd) jest wrogiem; więcej, jest wielu dobrych Amerykanów (lub Żydów) którzy są przeciwni wojnie w Iraku (lub Palestynie). Niech ci Żydzi (lub Amerykanie) będą dumni, że przekroczyli linię, ponieważ jest to wielkie osobiste osiągnięcie. Jednakże, ich obecność po naszej stronie nie likwiduje wojny. Podobnie, było wielu dobrych i śmiałych Amerykanów, którzy pozdrawiali Hanoi podczas wojny wietnamskiej, lecz wojna była kontynuowana z niesłabnącą siłą.

Przyznanie, że Żydzi są stroną w walce, jest całkowicie zgodne z wypowiedzeniem wojny Niemcom przez Chaima Weitzmana w imieniu Narodu Żydowskiego. Nie oznacza to, że aprobujemy wojnę totalną. W wojnie także są rzeczy niedopuszczalne. Nie chcemy wskrzeszać krwiożerczych diatryb Ilii Erenburga, który nawoływał rosyjskich żołnierzy do mordowania ‘kobiet i nienarodzonych szczeniąt przeklętej rasy [niemieckiej]’. Taka wojna nie jest na zawsze, nie musi być ona totalna, lecz jest to wojna i à la guerre comme à la guerre. Gdy jest wojna, nie ma fanatyzmu, lecz normalne działania wojenne; uprzedzenie nazywane jest ‘arogancją’ i uważane jest za zachowanie do zaakceptowania.

Inny miłujący pokój Żyd, Aslan Levin, argumentował przeciwko temu:



W swoim tekście mówisz, że „my” (myślę, że tutaj masz na myśli wszystkich żądających wolności dla narodu Palestyńskiego) jesteśmy „w stanie wojny z Żydami”, w dużej mierze tak samo, jak Ameryka była w stanie wojny z Niemcami. Argumentujesz w sposób pseudo-logiczny, opisując poniekąd nieszkodliwy fanatyzm skierowany przeciwko blondynkom i prawnikom, przygotowujesz pole dla fanatyzmu przeciwko Żydom (jako narodowi, oczywiście nie przeciwko indywidualnym Żydom), z którymi „my” jesteśmy w stanie wojny. A skoro jesteśmy w tym stanie, to nie jest fanatyzm.

Nawet jeśli wierzysz w ten rodzaj sofistyki, możesz przynajmniej zastanowić się nad praktycznymi konsekwencjami takiej argumentacji. Rosnąca ilość Żydów zmienia swoje rozumienie spraw Izraela przesuwając się ku wspieraniu zakończenia okupacji, a nawet wzrasta liczba rozumiejących wrodzony problem „żydowskiego państwa”. Czy myślisz, że twoja retoryka wspomoże ten ruch? Podobnie w świecie Palestyńczyków i Arabów wzrasta zrozumienie różnicy pomiędzy Żydami i Izraelem oraz otwarcie się na sojusze z Żydami i grupami Żydów. Czy myślisz że twoja retoryczna wojna pomoże temu?



Brzmi to sensownie i mądrze, lecz po zastanowieniu znajdujemy inny przykład sofistyki. Rzeczywiście, argument Levina ma zastosowanie do każdej wojny. Wielu, prawdopodobnie większość, Palestyńczyków nie jest związana z Ruchem Oporu i woli żyć w pokoju, nawet w nieludzkich warunkach narzuconych im przez żydowskie państwo. Jednakże, państwo żydowskie nie stosuje się do argumentu Levina, lecz prowadzi bezlitosną wojnę przeciw cywilom. Wielu, prawdopodobnie większość, Irakijczyków woli pokój niż ataki Amerykanów, lecz oddziały amerykańskie wciąż ich atakują. Levin mówi: „Rosnąca ilość Żydów zmienia swoje zrozumienie spraw Izraela”. Bardzo dobrze, lecz to nie kończy wojny. „Zmiana zrozumienia” nie wystarcza.

Miliony Niemców nie tylko ‘zmieniło swoje zrozumienie’, lecz głosowało przeciwko Hitlerowi w ostatnich wolnych wyborach. Pomimo tego, nie zatrzymało to jednak amerykańskich i brytyjskich sił powietrznych przed bombardowaniem milionów całkowicie niewinnych Niemców – kobiet, dzieci, antyfaszystów. Amerykanie zbombardowali Belgrad i Bagdad – czy przejmowali się kto jest za, a kto przeciwko Saddamowi i Miloszewiczowi? Miliony Amerykanów demonstrowało przeciwko wojnie w Wietnamie, lecz w tym samym czasie zmasakrowano wioskę Mi Lay.

Taka jest logika wojny. Żydowskie dziecko w Nowym Jorku, Montrealu lub Tel Avivie jest niewinne – lecz nie jest ono bardziej niewinne niż dziecko niemieckie w Dre?nie, lub dziecko palestyńskie w Khan Yunes. Wojna zawiera w sobie mordowanie niewinnych. Dlatego wojna jest zła. Lecz w napierającej na nas wojnie, nie ma sensu żądać dwóch różnych podejść do Żydów i do nie-Żydów z powodu wątpliwej koncepcji ‘fanatyzmu’.

Wracając do żydowskich aktywistów, chciałbym zacytować Zeva Chafetsa, amerykańskiego Żyda, który pisał w amerykańskiej gazecie syjonistycznej The New York Daily News:



„Edward Said nie wysadził Marines w Libanie w roku 1983, nie wzniecił palestyńskiej intifady, ani nie wysłał wahabickich misjonarzy, aby nawoływali do przemocy wobec niewiernych. Oczywiście, nie on skierował samolot na World Trade Center. To co zrobił, polegało na zagłuszeniu intelektualnego radaru Ameryki”.



Niektórzy Żydzi (i nie tylko Żydzi) dokładnie tak robią – poprzez wskrzeszenie widma uprzedzenia (fanatyzmu), próbują zagłuszyć nasz intelektualny radar. Rzeczywiście, z powodzeniem zagłuszyli radar Josepha Massada; opublikował on nawet recenzję książki Nortona Mezevinsky’ego i świętej pamięci Izraela Shahaka, oskarżając ich o fanatyzm i antysemityzm:



„Według autorów, jako antysemitów, winny jest judaizm, a nie syjonizm i zsyjonizowany judaizm. Baruch Goldstein, który zmasakrował Palestyńczyków w al-Haram al-Ibrahimi w święto Purim, nie jest rozpatrywany w kontekście rasizmu i kolonialnego syjonizmu oraz swoich niezliczonych masakr Palestyńczyków, lecz jako część tradycji żydowskich mordów nad nie-Żydami. Zaangażowanie się autorów w syjonistyczny projekt asymilacyjny kulturalnego przekształcenia Żydów w europejskich nie-Żydów, przy nazywaniu ich w dalszym ciągu Żydami, jest wszędzie obecne. Ponieważ autorzy mają długą historię opozycji do kolonialnego syjonizmu, więc zgadzają się z syjonizmem asymilacyjnym, który swój impuls asymilacyjny zapożyczył od Haskala”.



Jest tutaj pewna poetyczna sprawiedliwość, że Massad, oskarżający Shahaka o antysemityzm, jest teraz oskarżany o to samo przestępstwo: podobnie jak Zinowiew, który oskarżał Trockiego o zdradę, aż nie okazało się, że sam jest oskarżony o zdradę. Zgadzam się z Shahakiem, nawet jeśli Massad umieszcza go wśród ‘fanatycznych antysemitów’: zbrodnie przeciwko nie-Żydom w Palestynie mają quasi-religijny kontekst, jak miała go Noc Świętego Bartłomieja we Francji. Massad myli się przyjmując, że ruch asymilacyjny ograniczony jest do syjonistów – komuniści radzieccy i chrześcijanie byli tak samo za asymilacją, jak syjonizm. Dejudaizacja Izraela jest koniecznym krokiem na drodze do ustanowienia państwa demokratycznego – marzenia Edwarda Saida. Byłoby to zwycięstwem nad główną partią wojny, żydostwem, ponieważ zdejudaizowany Izrael stanie się Palestyną, nawet, gdyby żaden pojedynczy Żyd nie był zraniony lub zmuszony do emigracji. Chad Powers słusznie powiedział:



„Gdyby zwykłym członkom żydowskiej społeczności (zostawmy już mówienie o nie-Żydach) pozwolono kiedykolwiek śmiało spojrzeć w oczy hipokryzjom, paradoksom, i gwałtom dokonanym nad żydowską tożsamością i historią, wspólnota ta prawdopodobnie uległaby samozagładzie uciekając ze wstydu i rozczarowania. Odarci ze swego wiecznie propagowanego statusu „bohaterskiej ofiary”, wielu „urodzonych Żydów” nieuchronnie wyemigrowałoby z „żydowskiej fortecy przeciwko innym ludziom”, starając się być wiernymi nowej tożsamości” ([22]) - palestyńskiej w Palestynie i amerykańskiej w USA.



Nasz przyjaciel, rzecznik sprawy palestyńskiej i płodny autor internetowy George Pumphrey, także został nabrany przez Zenona. Przykładowo, kiedy Manfred Stricker, za Anną Arendt, odwołał się do ‘żydowskich lichwiarzy z Alzacji’, Pumphrey natychmiast dał mu po łapach:



„Mówienie o „Żydach z Alzacji”, gdy przedstawia się jedynie sytuację alzackich lichwiarzy, a nie reszty żydowskiej ludności Alzacji, jest wielkim uogólnieniem. Nikt nie twierdzi przecież, że wszyscy alzaccy Żydzi byli bogaci lub zajmowali się lichwą. Lecz sposób, w jaki to przedstawiono tutaj, mógłby (błędnie) doprowadzić do tego wniosku” ([23]).



Tutaj ponownie: wszelka generalizacja – odnosząca się negatywnie tylko do niektórych Żydów – jest zakazana. Pumphrey brnie dalej:



„Dzięki syjonistom, żaden inny naród na planecie nie jest tak generalizowany – zarówno pozytywnie jak i negatywnie – jak Żydzi. Żydom nigdy nie pozwala się być lud?mi, z ich cechami dodatnimi i wadami.”



Jest to oczywisty nonsens. Każda grupa jest ‘generalizowana’ – w nie mniejszym stopniu Niemcy (Pumphrey mieszka w Niemczech), niż Rosjanie, Arabowie, Francuzi. Prawdopodobnie naród Liechtensteinu nie jest uogólniany, gdyż mało kto wie o jego istnieniu; skądinąd, ‘bycie narodem’ oznacza bycie generalizowanym. Pumphrey też nie okazał się być ponad tą koniecznością, gdyż musiał przejść do uogólnienia Żydów, lecz pozytywnego:



„Żydzi, którzy, w swojej większości, są uniwersalistami, nie godzą się z szowinistyczną koncepcją „czystości etnicznej” dla swego ‘kraju rodzinnego’.”



Z mego doświadczenia wynika, że każde słowo tego uogólnienia jest nieprawdziwe. Żydzi są ‘uniwersalistami’, jeśli jest to dobre dla Żydów; w przeciwnym wypadku są doskonałymi partykularystami. Lecz jest to pestka w porównaniu z kolejnym twierdzeniem naszego przyjaciela:





„Antysemityzm jest szowinizmem. Nie rozpoczyna się on od wrogości w stosunku do Semitów, lecz od poczucia wyższości nad Semitami (i w końcu wszystkimi innymi). Wybór przedmiotu szowinizmu jest kwestią taktyki a nie strategii. Szowinista odczuwa wyższość nad różnymi grupami ludzi, lecz wyraża swój szowinizm zgodnie z liniami chwilowych lub taktycznych priorytetów.”



Jest to błąd faktyczny: z trudnością można znale?ć antysemitów, którzy odczuwają swą wyższość nad Żydami. Negatywne odczucia w stosunku do wrogów – a powyżej przedstawiliśmy sytuację, w której Żydzi są stroną w walce – to coś normalnego; nie można o nich pisać jako o ‘fanatyzmie’ lub ‘szowinizmie’. Na przykład podczas wojny francusko-niemieckiej w roku 1870 Francuzi nienawidzili Niemców, a Niemcy nienawidzili Francuzów. Nie byli oni „fanatykami”, ponieważ w czasie wojny kategoria ta nie ma zastosowania. Potrzebowali oni tej nienawiści jako obrony psychologicznej na czas wojny: trudno jest zabijać bez nienawiści. Gdy wojna się skończyła, stosunki szybko się znormalizowały i obecnie są one raczej braterskie. Tak samo Żydzi, jeśli i kiedy przestaną być oni stroną walczącą, nie będą nienawidzeni.

Błędy George’a Pumphrey’a, znakomitego myśliciela i aktywisty, wynikają z jego obsesji na tle ‘fanatyzmu’ i ‘szowinizmu’. Pisze on:



„W następstwie Drugiej Wojny Światowej dominującą normą zachowań obywatelskich stała się odraza do wszelkiej ideologii opartej na szowinizmie, ponieważ WSZELKA ideologia oparta na szowinizmie jest zwiastunem wydarzeń, które mogą doprowadzić do czystek etnicznych (czy to w postaci wypędzenia z danego terytorium czy też poprzez ludobójstwo).”



Raczej wątpię w każdą dominującą normę, ponieważ gdyby była ona dobra dla nas, nie byłaby dominująca. Największe czystki etniczne były przeprowadzone po II Wojnie Światowej przez jej zwycięzców i nie towarzyszyła temu żadna ideologia szowinistyczna: mam na myśli deportację etnicznych Niemców z Polski, Czech i Prus. W dyskursie panuje antyszowinizm, ponieważ dostarcza on filozoficznej broni pozwalającej poradzić sobie z narodowym oporem przeciwstawiającym się zawładnięciu przez obcych. Tak więc, rosyjska opozycja przeciwko zawładnięciu przez Zachód zwykle nazywana jest ‘szowinistyczną’ lub ‘czerwono-brązową’. Antyszowinizm panuje w narzuconym przez Zachód dyskursie liberalnym, ponieważ pozwala on działać spółkom ponadnarodowym; importować tanią siłę roboczą, i uświęcać Żydów, jako tradycyjnych wrogów szowinizmu.

Lecz w obecnych czasach, jedynie „nasza strona” obawia się „fanatyzmu”. Daniel Pipes, ulubiony mędrzec Busha i gorliwy nacjonalista żydowski, wyjaśnił, że Żydzi w ogóle nie obawiają się tego oskarżenia:



„Przez lata dominowało stanowisko [Pipesa], że zagrożenie ze strony radykalnego Islamu implikuje imperatyw skoncentrowania środków bezpieczeństwa na muzułmanach. Poszukując gwałcicieli, spogląda się jedynie na mężczyzn. Podobnie, szukając islamistów (stronników radykalnego Islamu), spogląda się na populację muzułmanów. Lecz organizacje lewicowe i islamistyczne tak skutecznie wpłynęły na opinię publiczną, że kulturalne społeczeństwo stroni od poparcia skupienia się na muzułmanach. Nieustraszona [żydowska] felietonistka Michele Malkin ostatnio opublikowała książkę noszącą prowokacyjny tytuł W obronie internowania: Przypadek rasowego profilowania w II Wojnie Światowej i wojnie przeciwko terrorowi. Prawidłowo wnioskuje ona, że rządy, w swojej polityce bezpieczeństwa wewnętrznego, szczególnie w czasie wojny, powinny uwzględniać przynależność narodową, etniczną i religijną i angażować się w coś, co nazywa ‘profilowaniem gro?by’.”



Pipes i Malkin, ostrze zorganizowanego żydostwa amerykańskiego, nawołują do internowania muzułmanów w zamkniętych obozach i pozbawiania ich praw konstytucyjnych. Guantanamo to pierwsza jaskółka ich sukcesu. Nie lękają się użyć broni uprzedzenia w stosunku do nie będącej stroną walczącą wspólnoty muzułmańskiej, ponieważ mają zaufanie do naszych przyjaciół, Massada, Pumphreya i innych, którzy zablokują każde podobne posunięcie wobec nich.

Problem ten jest bardzo widoczny na całym świecie. W Szwecji, aktywiści na rzecz Palestyny są kierowani przez młodego człowieka pochodzenia palestyńskiego, lecz wychowanego w Szwecji, Ammara Makboula. Ten Makboul nienawidzi ‘fanatyzmu’ tak bardzo, że zakazał wszelkich wzmianek o ‘osadnikach żydowskich’ w Gazie, z powodów podobnych do tych, jakie określił Pumphrey w związku z żydowskimi lichwiarzami z Alzacji. Według niego, należy ich określać jako ‘osadników’, bez ‘fanatycznego i antysemickiego odwoływania się do ich żydowskości’.

Przeciwnik nie ma takich obaw. Alan Dershowitz nawołuje do torturowania Palestyńczyków i likwidowania ich wiosek; pomimo to wciąż jest profesorem prawa na Harvardzie. Inny Żyd, amerykański profesor, Linda Allen z Baruch College, CUNY, Nowy Jork, nawołuje ([24]) do przemieszczenia Palestyńczyków na Synaj. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Rycerskość naszych przyjaciół przypomina mi śmiałą polską kawalerię z roku 1939 – oni rzeczywiście starali się konno zatrzymać czołgi Heinza Guderiana, ponieważ uważali, że ich szlachetne dusze z honorem wyjdą ze spotkania z czołgami. Jak wiemy, Polska skapitulowała w ciągu miesiąca.

Przyjaciele Palestyny nie mają problemu z indywidualnymi Żydami – mogą być oni dobrzy lub ?li, mogą być naszymi stronnikami lub antagonistami. Lecz przyjaciele Palestyny mają problem z ‘żydostwem’, czyli zorganizowaną strukturą wspólnot żydowskich. Kilka tygodni temu, Haaretz opublikował ogromne całostronicowe ogłoszenie podpisane przez wszystkich trzystu znaczących rabinów kraju, nawołujące do „zemsty na złym ludzie” [Palestyńczykach] i wymuszenia religijnego obowiązku „nieoddania im ani jednej piędzi świętej ziemi”. Jest to nawoływanie do świętej wojny.

Odpowiedzią na nawoływanie do wojny jest przeważnie wojna. Gdy Niemcy wypowiedziały wojnę Francji (w roku 1939) lub Rosji ( w 1941) wszyscy Niemcy cierpieli w jej konsekwencji, chociaż decyzja została podjęta przez kilka osób w Berlinie. Obecnie ogromna większość zorganizowanych wspólnot żydowskich prowadzi wojnę z Palestyną, lecz nasi przyjaciele (na podobieństwo strusia) próbują nie dostrzegać zła.

Położenie indywidualnych Żydów jest o wiele lepsze niż położenie członków innych zbiorowości narodowych. Indywidualny Żyd może znale?ć się poza konfliktem rezygnując ze zorganizowanego żydostwa. Nikt nie musi być Żydem – każda osoba nazywająca siebie ‘Żydem’ posiada też inną tożsamość. Jest Amerykaninem lub Izraelczykiem, albo Francuzem. Zatem przyjaciele Palestyny muszą stawić czoła nie ludziom żydowskiego pochodzenia, ale żydostwu, składającemu się z ludzi wybierających swoją „żydowskość’ jako najważniejszy identyfikator.



Wniosek:



W obecnej wojnie, stroną walczącą jest żydostwo; organizacja ta zdecydowała się toczyć wojnę ze zbyt wieloma wrogami jednocześnie. Jednostki pochodzenia żydowskiego mogą być dobre lub złe; lecz organizacja ta jest nam wroga. Zwycięstwo nad nią jest możliwe, lecz musimy przebić jej niewidzialną tarczę, wykutą wieloma sprawnymi rękami w trakcie wielu sporów.





--------------------------------------------------------------------------------

[1] Ivan Fallon, “The Brothers”, Chicago 1989, str. 335. Te i następne dane zostały dostarczone przez wspaniałe kompendium żydowskich aktywistów, www.jewishtribalreview.org za co bardzo dziękujemy – I. & A. Szamir.

[2] Sophie Burnham, The Art Crowd, New York 1973, str. 25

[3] Rubin-Dorsky, People of the Book, str. 279

[4] Eunice Lipton, The Pastry Shop and the Angel of Death, str. 285

[5] George Goodman, New Jewish Elite, 1998 nr 2, str. 73

[6] Robert C. Christopher, Crashing the Gates, NY 1989, str. 121

[7] G. Krefetz, Jews and Money, NY 1982, str. 153

[8] George Goodman, New Jewish Elite, 1998 nr 2, str. 142

[9] Foster and Blau, Art and Sociology, State University of NY Press, 1989

[10] Pelevin, Babylon, Faber and Faber 1999

[11] “The Weird Men Behind George W. Bush’s War” (Żli ludzie stojący za wojnami Busha), Michael Lind, New Statesman (UK) 7 kwietnia 2003. http://www.newamerica.net/index.cfm&pg=article&pubID=1189ś

[12] Dispersion and Globalization: The Jews and the International Economy http://www.wjc.org.il/publications/policy_studies/pub_study20.html Policy Study No. 20 (World Jewish Congress)

[13] M. Olin, Formal Criticism and Jewish Identity, w N. Kleeblat Too Jewish? Jewish Museum, NY str.51

[14] Jest to cytat z mającego już więcej niż sto lat programu organizacji Aliance Israelite Universelle.

[15] Patrz Encyclopaedia Britannica

[16] http://groups.yahoo.com/group/shamireaders/message/439

[17] Patrz: Zenona paradoks strzały; odtworzenie argumentacji (za: Arystotelesa Fizyką, 239b5-7 = RAGP 10): 1. Gdy strzała jest w miejscu równym dokładnie swemu rozmiarowi, jest ona w spoczynku. 2. W każdym momencie swego lotu, strzała jest w miejscu równym dokładnie swemu rozmiarowi. 3. Stąd, w każdym momencie swego lotu, strzała jest w spoczynku.

[18] My trwamy przy tych prawdach / Ministranci Wąskiej Bramy



[19] http://groups.yahoo.com/group/shamireaders/message/448

[20] Jest to niezwykle ortodoksyjne ugrupowanie żydowskie, wywodzące się z miejscowości Lubawicze na Białorusi, posiadające obecnie wielkie wpływy zarówno w Białym Domu w USA, jak i w Rosji, gdzie corocznie organizuje ono kolonie letnie dla tysięcy żydowskich dzieci. Lubawicze dążą do utworzenia światowej judaistycznej religii w oparciu o USA, z ortodoksyjnymi Żydami jako kastą kapłańską i specjalną „pod-religią”, którą mieliby wyznawać goje – przyp. M.G.

[21] www.israelshamir.net

[22] http://www.jewishtribalreview.org/lapin.htm

[23] http://groups.yahoo.com/group/togethernet/message/15351

[24] http://www.haaretz.com/hasen/spages/489306.html

21 maj 2006

Israel Adam Shamir 

  

Archiwum

Wałeczki, baloniki, patyczki, kamyki
październik 22, 2008
Zygmunt Jan Prusiński
Program Wyborczy Polonijnego Stowarzyszenia Patriotów Narodu Polskiego
marzec 13, 2005
Pomóżcie proszę wstrzymac to opętanie
styczeń 23, 2004
Czy wznowić protesty jeszcze w czasie kampanii wyborczej? - pytanie Primum Non Nocere
sierpień 8, 2005
Adam Sandauer - przewodniczący Stowarzyszenia
Wpływy Chin szerzą się na świecie
wrzesień 2, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Nie bąd? biernym odbiorcą
grudzień 31, 2003
Nasz Dziennik
Albanian Organ Market
kwiecień 29, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas Toronto
UE rozumie sytuację na rynku rolnym (?)
czerwiec 26, 2002
PAP
Harpagoni, na start! (2)
kwiecień 15, 2008
Marek Jastrząb
Dalsza wyżka cen paliwa?
grudzień 1, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Niezależne Obchody 25 -tej Rocznicy Strajków na Dolnym Śląsku
sierpień 8, 2005
Dr Leszek Skonka
Islam zwycięża w wyborach demokratycznych
wrzesień 23, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Oświata, czyli – jak iść piętami do przodu
luty 17, 2008
Marek Jastrząb
"Dynastia" Bush'ów, Masoneria i Żydzi
luty 13, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Jan Tajster dyrektorem z woli prezydenta
wrzesień 5, 2007
Bartosz Piłat, Małgorzata Wach
Najniebezpieczniejszy okres w historii ludzkosci?
czerwiec 29, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Opoka wyższości Żydów nad nie-Żydami
kwiecień 4, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
Kolos ma gliniane nogi
czerwiec 22, 2006
Marek Olżyński
"Formuły patriotyzmu w Europie Wschodniej i Środkowej od nowożytności do współczesności (XVI–XX w.)"
wrzesień 5, 2006
Czy Amerykańscy Demokraci będą mieli inne zdanie o "tarczy"?
sierpień 17, 2008
PAP
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media