Wielu czytelników moich artykułów, roznosi je na fora internetowe - na ogół w wybranych fragmentach i stają sie w ten sposób łatwym celem dla internetowej agentury złodziejskiego kapitału.
Bardzo często powielane są moje wypowiedzi na temat antypolskiej polityki Balcerowicza.
Jako podstawowy argument promocji dokonań Balcerowicza podaje się bardzo wysoką inflację -roku 1988, ktorą rzekomo zdusił.
W tamtych czasach doskonale rozumiałem przyczyny panującej inflacji i znałem bardzo proste narzędzia - umożliwiające jej pokonanie.
Każdy powie w tym momencie: "skoro je znałeś, to czemu nie uzdrowiłeś gospodarki?"
Odpowiedź na takie pytanie podaję każdego dnia.
W setkach artykułów diagnozuję bieżący stan Polski i Świata, publikuję artykuły, które dopiero za wiele lat zrozumieją czytelnicy, a większośc Polaków woli słuchać liberalnych oszustów. Dzieje się tak dlatego, że Polską rządzi postkomunistyczna mafia, która tylko przebrała się w uniform liberalizmu, a media czynią wszystko - by prawda nie wyszła na światło dzienne.
I to jest odpowiedź na pytanie: dlaczego ani moich - ani żadnych innych głosów rozsądku, nie słuchali Polacy.
Było wtedy wielu cenionych ekonomistów, których zablokowano w mediach by nie przeszkadzali w wielkim przekręcie.
Przechodząc do wyjaśnienia przyczyn galopującej inflacji w roku 1988 rozpocznę od przypomnienia oczywistej prawdy.
Liberalni demagodzy przybierają zupełnie inną miarę dla własnej doktryny, a inną dla przeciwnych im idei.
Podstawowym kłamstwem głoszonym w latach PRL-u przez liberałów było to, że "w gospodarce kapitalistycznej nie istnieje inflacja".
A przecież w latach osiemdziesiątych - bez problemu można było dowieźć, że w przeciągu dwudziestu lat - wartość nabywcza dolara amerykańskiego - zmalała do trzeciej części.
Jeszcze gorzej było z niemiecką Marką, Funtem - czy francuskimi Frankami, które aż poddano denominacji.
Wokół tego - podstawowego kłamstwa - skonstruowana została cała masa poślednich kłamstw, które nazwę wspólnym mianownikiem "żydowska hucpa", albowiem ich autorzy byli Żydami.
Czy walka o Polskę może prowadzić przez Jej zniszczenie?
Taką strategię przejawiali przedwojenni komuniści - głosząc że: "im gorzej dla Polski - tym lepiej dla sprawy komunizmu".
Dokładnie takie same poglądy prezentowali niektórzy "działacze" Solidarności, którzy w Stanie Wojennym promowali hasła że: "im gorzej z gospodarką Polską, tym lepiej dla Solidarności".
A w związku z tym - na prośbę Lecha Wałęsy - Państwa Zachodnie nałożyły na Polskę embargo gospodarcze.
Stanęło z tego powodu wiele fabryk - zależnych od zagranicznych komponentów. Z braku wymiany handlowej z Zachodem - nie było dewiz, a co za tym idzie - nie było pieniędzy na spłatę pożyczek pobranych przez Rządy czasów Gierka.
Brano więc kolejne - oprocentowane ponad 20 procent w skali roku - pożyczki - na spłatę wcześniejszych zobowiązań.
W ciągu ośmiu lat - dług Polski wzrósł z 15 miliardów do ponad 40 miliardów dolarów i to mimo spłaty znacznej części gierkowskich zobowiązań.
Od początku Stanu Wojennego - do początku 1988 roku - miała miejsce w Polsce inflacja - wynosząca około 15-20 procent w skali roku.
(Dokładne dane odszukam później, albo ktoś mi pomoże.)
Proszę pomyśleć, że dzisiaj rozbójniczy system fiskalny pozbawia Polaków ponad połowę dochodów - przy których 15-20 procent to pikuś.
Przy takiej inflacji - wręcz kuriozalnym było twarde utrzymywanie przez kolejne Rządy PRL-u odsetek bankowych na poziomie 3 procent.
Zarówno Skarb Państwa - udzielający pożyczek rolnikom i przedsiębiorstwom - tracił na takim oprocentowaniu - jak też przeciętny obywatel - korzystający z banków.
Ideologiczne utrzymanie trzech procent odsetek bankowych w skali roku - mściło się podwójnie na kondycji Skarbu Państwa.
Dla ratowania swoich oszczędności - Polacy lokowali je w dolarach i markach niemieckich. Z tego powodu Rząd pozbawiony został dostępu do znacznej ilości "dewiz" - jak wtedy nazywano waluty silnych gospodarek świata.
Dla potrzebującego walut - niczym powietrza - Ministerstwa Finansów stan taki był przejawem masochizmu.
Wystarczyło podnieść odsetki bankowe do poziomu inflacji i dodać te trzy procenty, a sytuacja ekonomiczna uległaby znaczącej stabilizacji.
Inflacja utrzymująca się na niskim poziomie, niesie ze sobą nie tylko negatywne skutki, ale pobudza również produkcję przemysłową.
Trudno sobie dziś wyobrazić funkcjonowanie gospodarek zachodnich, bez wielkich wyprzedaży - gdy obniża się znacznie ceny towarów.
Inflacja panująca w Polsce pomiędzy 1982 a początkiem 1988 roku powodowała, że wyprodukowane kilka lat wcześniej artykuły poddane były wyprzedaży, albowiem ceny w tamtych latach były stałe - od przyjęcia do sklepu.
Gorbaczowska pieriestrojka zakładała, że w Polsce przetestuje się liberalizację systemu politycznego - poczynając od ekonomii.
I wtedy pojawiła sie u nas światowa mafia ekonomiczna, która pokierowała ową "pieriestrojką".
Rozpoczęto od tego, że wzniecono na nowo strajki w Stoczni Gdańskiej.
Warto zbadać: kto wziął za to pieniądze?
W tamtej sytuacji gospodarki polskiej i stanu emocjonalnego Polskiego Społeczeństwa - strajki te nie miały znaczenia. I mogły sobie trwać - do zmęczenia.
Stały się jednak doskonałym pretekstem do podjęcia rozmów - specjalnie wyselekcjonowanej grupy "przedstawicieli robotników" z Władzą.
(Przy Okrągłym Stole mieliśmy okazję poznać te - specjalnie dobrane "robotnicze" facjaty.)
W wyniku - jeszcze przedokrągłostołowych rozmów przedstawicieli Solidarności z Rządem uzgodniono, że nastąpi waloryzacja płac realizowana z góry.
Co to oznaczało?
Robotnicy dostawali podwyżkę - na konto przeszłej inflacji.
A ponieważ w tamtym czasie znaczna część dystrybucji produkcji - kontrolowana była przez spółki nomenklaturowe - to nastąpiła gwałtowna podwyżka cen, która wywołała lawinę inflacji.
Należy wyraźnie podkreślić, że galopująca inflacja lat osiemdziesiątych - miała miejsce dopiero po rozmowach Solidarności z Rządem Jaruzelskiego i wprowadzeniu waloryzacji płac - z góry.
Myli się jednak ten, kto myśli że to przypadek.
Reżyserzy tego spektaklu wprowadzili niedługo do akcji cinkciarzy, zwanych inaczej konikami. Czyli tych, którzy zarabiali na wymianie walut.
Przeprowadzili oni kilka zsynchronizowanych - ogólnopolskich akcji spekulacji wartością dolara.
Z dnia - na dzień, wartość dolara wzrosła z 7 tysięcy złotych - do 14 tysięcy, by po kilku dniach spaść do 4. tysięcy.
Takiej operacji nie można przeprowadzić - nie posiadając milionowego zaplecza finansowego - liczonego w dolarach.
Czy trudno dziś się domyśleć: jacy światowi spekulanci stali za tą akcją?
Po wielu podobnych działanich uzyskano efekt, który Naomi Klein opisuje w swojej "Doktrynie szoku".
Polacy i Związki Zawodowe zgodziły się w ciemno na wszystko - co zaproponowali ekonomiczni gangsterzy z Goldman Sachs.
I pozwoliliśmy ich człowiekowi - Balcerowiczowi zniszczyć polską gospodarkę, a z Polaków zrobić niewolników.
O tym piszę szerzej w innych artykułach. Dlatego zakończę wyjaśnieniem: co należało zrobić - by zahamować hiperinflację 1989 roku.
Po pierwsze: odwołać waloryzację płac z góry. Waloryzować płace na podstawie rzeczywistej inflacji, a nie wydumanej.
Po drugie: urealnić oprocentowanie bankowe do poziomu inflacji - plus 3 procent dochodu oszczędzającego - w skali roku.
Urealnić oficjalną wartość dolara do rzeczywistej wartości i wedle niej przeprowadzać transakcje finansowe. (Młodzieży wyjaśnię, że stosowano wtedy dwa kursy dolarów. Oficjalny kurs dolara wynosił ok 17 i 30 procent rynkowego kursu. Rząd PRL stosował wtedy dwa kursy oficjalne plus jeden rynkowy.)
W jednym momencie skończyłyby się spekulacje przeprowadzane w Polsce przez wielki kapitał zachodni.
Prawdopodobnie strzałem w dziesiątkę byłoby wypuszczenie obligacji państwowych, za które Polacy mogliby przejmować udziały w firmach państwowych.
Oczywiście nie w tym stylu - jak to zrobiono w złodziejskim programie tak zwanej PPP.
Czy to - co wskazałem było aż takie trudne?
Marian Hemar napisał o tym: kto rządzi światem ekonomii w następujący sposób:
(...)
Światem rządzi sekretna
międzynarodówka
agresywnego durnia
i nadętego półgłówka.
(...)
Ekonomista, który
kosztem ogólnej nędzy
uzdrowi "wymianę dewiz"
i "pokrycie pieniędzy".
(...)
Natomiast Jan Kochanowski napisał:
Polak mądr po szkodzie.
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
to nową przypowieść Polak sobie kupi:
że i przed szkodą
i po szkodzie głupi."
|