Z mojej rodziny pozostała ze starszego pokolenia już tylko jedna ciotka - Irena.
Całe życie uważaliśmy ją za lekkoducha, dla którego polityka nie ma znaczenia - a tu nagle szok.
W pierwszej - po kilku latach rozmowie Irena klnie na Unię Europejską, klnie na Żydów, którzy robią przewałki na w Krakowie i wyrzucają ludzi z domów.
Włączyłem więc dyktafon i poprosiłem - by przypomniała - co jeszcze pamięta ze swojej młodości - przed II wojną światową.
Niezbyt pochlebnie wyraziła się o kulturze codziennej i higienie Żydów żyjących na Kazimierzu.
Okazuje się, że polonizujący się Żydzi w ogóle nie mieszkali na Kazimierzu - lecz w innych częściach Krakowa.
Ciotka nie lubiła Żydów - przede wszystkim z powodu ich brudu. Ale w czasie wojny ryzykowała swoje życie dla ich ratowania.
Ważne jest, że ciotka w ogóle nie korzysta z Internetu. Nie ma pojęcia o tematach - które tu poruszamy. Ale szokuje mnie, że jej słowa bardzo często potwierdzały pewne ustalenia polskich historyków
(Pisząc "polskich historyków" mam na myśli prawdziwych polskich historyków.)
Przy okazji pewnej opowieści potwierdziły sie moje informacje, a zarazem dowód na kłamstwa oszustów z "holokaust biznes".
W budynku przy ulicy Starowiślnej 50 mieściła się żydowska piekarnia, do której ciotka chodziła po chleb.
Powiedziała, że chleb był taki pyszny, iż zawsze przed dojściem do domu obgryzła piętkę.
"Któregoś dnia puszczono plotkę, że Żydzi przerabiają dzieci chrześcijańskie na macę. Ale była to robota komunistów, bo chcieli przejąć żydowskie zakłady. No i ten piekarz, nie czekając na rozrubę spakował się i zniknął wraz ze swoimi pracownikami". Powiedziała Irena.
Czy w tym czasie pobito, albo zabito jakiegoś Żyda? - zapytałem.
"Nie, nikogo nie zabito, ale sytuacja była napięta i wielu Żydów wyjechało".
Ciotka nie była w stanie ustalić - w którym to było roku - ale tuż po wojnie.
Nie interesując się nigdy polityką i nie mając pojęcia o tym - o czym dyskutujemy, a tym bardziej trzymając się z dala od mediów Rydzyka, podała dokładnie taką samą diagnozę wydarzenia nazywanego przez propagandzistów z holokaust biznes "pogromem krakowskim".
Dla niej ta plotka była oczywistą brednią i nikt z przedwojennych mieszkańców Kazimierza w w takie coś nie wierzył.
Problem był jednak w tym, że po wojnie UB ulokowała na Kazimierzu wielu swoich agentów.
Zaskakujące jest, że osoba daleka od polityki doskonale rozumiała działania polityków.
W przeszłości bardzo często natykałem się na prymitywów, którzy również na tym forum usiłowali głosić hasła nienawiści do wszystkiego - co żydowskie.
Ich fanatyzm wynikał z braku elementarnej wiedzy.
Dziś już dokładnie możemy wskazać naszych najsilniejszych sojuszników - w walce z syjonistami gotowymi podpalić świat dla własnych interesów.
Tymi najlepszymi sojusznikami są uczciwi Żydzi, którzy stworzyli doskonałe dokumenty filmowe demaskujące neokonserwatystów-trockistów i twórców "Nowego Porządku Świata".
Czekając na głosy tych ludzi, musiałem spierać się z frustratami, którzy głosili zło całej rasy żydowskiej.
"Nie rozpoczynajcie matoły "wojny totalnej" z Żydami, bo taką wojnę na pewno przegracie" - napisałem w jednym z tekstów. Ale ludzie - do których skierowałem te słowa dowiedli, że są bezdyskusyjnymi matołami, więc głosili wszędzie, że jestem Żydem.
Każdy kontaktuje się z ludźmi swojego pokroju.
Dla mnie nie ma znaczenia - czy uczciwy człowiek - z którym rozmawiam - jest Żydem.
Dla mnie najważniejszym jest - że jest człowiekiem uczciwym.
Pojawia się w Internecie coraz więcej filmów o NWO i żydowskim gangsterstwie.
Ale bez poznania kultury żydowskiej nie jest możliwym pełne zrozumienie tych filmów, bo niedouczony odbiorca po takich obrazach poczuje jedynie nienawiść. A nienawiść to zły doradca.
Pewnie niewiele jest rodzin na świecie - które poświęciły dla Żydów tak wiele - jak moja rodzina i które od Żydów zaznały tak dużo niewgodziwości.
Nawet dziś - 67 lat po wojnie, mam do czynienia z podłością ze strony Żydów wobec mojej rodziny - co opiszę niebawem.
Jeżeli jednak ktoś był wychowany zgodnie z polską tradycją kultury, to nie będzie postępował inaczej niż ja.
I nie będzie szukał odwetu na wszystkich Żydach - za podłość i bandytyzm nielicznych.
"W czasie wojny najgorsi byli polscy policjanci. Ja nie spotkałam złych Niemców. Pewnie miałam szczęście (tu mowa o kontorli dokumentów i rewizjach na ulicy).
Ale na placu żydowskim kręcili się policjanci - niektórzy w cywilu i wyłapywali handlarzy. Któregoś dnia widziałam jak uciekał mężczyzna i schował się pod czwórką (to numer domu). A za chwilę biegnie policjant i mierzy we mnie pistoletem wykrzykując "gdzie pobiegł". Tam pobiegł powiedziałam wystraszona - pokazując w stronę Starowiślnej.
Lecz za chwilę policjant wrócił i zapytał sąsiadkę. A ta ze strachu wskazała mu bramę, do której wbiegł ten mężczyzna. Potem miała wyrzuty sumienia".
P.S.
By ktokolwiek nie miał złudzenia, że moja Ciotka wybiela Niemców podam inny fakt.
Zapytałem ją o wydarzenie znane mi z opowiadań Mamy - gdy w 1943 roku zamordowano przed bożnicą 29 osób.
Układ ulicy był wtedy inny - co i ja pamiętam dobrze - bo zmieniono go w latach siedemdziesiątych.
Na schodkach - u góry ustawiono karabin maszynowy i strzelano do mężczyzna stojących na dole - pod murami synagogi.
Jeden z postrzelonych nie upadł, lecz zaczął uciekać w na ulicę Szeroką.
Ranny nie dobiegł daleko.
Dogonili go Niemcy i trzymając za nogi ciągnęli z powrotem w stronę miejsca rozstrzelania.
Jego głowa uderzała o kocie łby - co chwilę podskakując.
Gdy dociągnęli go na miejsce kaźni to dobili strzałem z pistoletu.
Przygnali tam wszystkich ludzi zebranych z ulic Kazimierza.
Jedna z kobiet posiwiała we moment.
|