|
Szczepionka przeciwko ospie prawdziwej wyzwoliła wirusa AIDS |
|
Epidemia AIDS mogła zostać wywołana przez masową kampanię szczepień, która zlikwidowała ospę prawdziwą. Światowa Organizacja Zdrowia, która kierowała trwającą 13 lat kampanią, bada nowe dowody naukowe sugerujące, że uodpornienie szczepionką Vaccinia przeciwko ospie prawdziwej obudziło niepodejrzewane, uśpione zakażenie ludzkim wirusem obrony immunologicznej (HIV). |
|
Rothschildów apetyt na Chiny |
|
|
|
Kaczyński również nas w to wciągnął |
|
Zbrodnie wojskowe w Iraku |
|
Egzekucja nad dr.Ratkowską wstrzymana |
|
Patologia w środowisku medycznym |
|
WHO: Poprzez zdrowie publiczne do globalnej dyktatury |
|
Traktat WHO oraz poprawki do Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych to bezpośredni atak globalistów na demokratyczne, suwerenne narody świata (chociaż już wiemy, że tak naprawdę ani one „demokratyczne”, ani „suwerenne”) w celu ustanowienia sanitarnej dyktatury WHO pod pretekstem walki z niekończącymi się pandemiami (a według nowej, zmienionej niedawno przez WHO definicji „pandemii”, pandemią może być dosłownie wszystko - może być „pandemia otyłości”, „pandemia depresji”, „pandemia kataru”, "pandemia alergii", itd.) |
|
Klimat i trop finansowy |
|
To właśnie mega-korporacje i mega-miliarderzy — (...) są głównymi zwolennikami “oddolnego” ruchu dekarbonizacji — od Szwecji przez Niemcy po USA i dalej. |
|
Wygadał się |
|
Bush junior zrównał napaść na Irak z wojną na Ukrainie
"Decyzja jednego człowieka o przeprowadzeniu całkowicie nieuzasadnionej i brutalnej inwazji na Irak. Chodzi mi o Ukrainę." |
|
ZBRODNICZY DRUK 3238 + REFERENDUM “STOP BEZKARNOŚCI FUNKCJONARIUSZY PUBLICZNYCH” |
|
|
|
Iwo Cyprian Pogonowski |
|
Notka wikipedii dotycząca osoby prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego |
|
Zełenski kupił sobie dwa jachty |
|
Ukraiński "Sługa narodu" i jego żona - kupują sobie bogactwa. Skąd mają pieniądze? |
|
Czy wirus istnieje? Czy SARS-CoV-2 został wyizolowany? |
|
Wywiad z Christine Massey. Czy wirus istnieje? Odpowiedzi na te prośby potwierdzają, że nie ma zapisów o izolacji / oczyszczeniu SARS-CoV-2 „wykonanej przez kogokolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek”. |
|
Papież błogosławi strażników de Rotschild |
|
To nie jest pomysł Dana Browna na nową powieść, ale wydarzenie, które umknęło uwadze mediów w Polsce, a oznacza wsparcie Watykanu dla potężnych postaci świata finansów i przemysłu, deklarujących działania na rzecz przemiany systemu gospodarczego współczesnego świata. |
|
Uzasadnienie haniebnego wyroku Izby Lekarskiej przeciwko dr Zbigniewowi Martyce |
|
Przestępcy z Izby Lekarskiej pozostawili dowody na przyszły proces przeciwko nim |
|
Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszystkich szczepionek |
|
|
|
Damian Garlicki - ratownik medyczny przypomina! |
|
|
|
Czy Policjanci będą zwracać za bezprawne mandaty? |
|
Zarówno mandaty, jak i wnioski o ukaranie karą finansową do sanepidu, które wystawiali poszczególni policjanci w czasie epidemii, okazują się być nie tylko bezprawne, ale i naruszające konstytucję. |
|
Demonstracja w Pradze przeciwko terrorowi kowidowemu |
|
Prowokacja policyjna w celu wywołania ataku na pokojową demonstrację przeciwko maskom w Pradze 18.10.2020.
Na wzór komunistów pisowskie media demonstrantów tych nazywają "chuliganami". |
|
Finansowany przez Google zespół „sprawdzający fakty” wydaje się być garstką fikcyjnych Hindusów w zubożałym miasteczku niedaleko Bangladeszu |
|
|
|
Powszechny nakaz maskowania nadal jest bezprawny |
|
Pomimo nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nakaz zakrywania twarzy jest bezprawny. |
|
Chazarskie tajemnice Rosji |
|
Mowa tu o szeregu mesjanistycznych założeń leżących niemal na granicy proroctw i legend, u których podstaw leży jeden cel – że na obszarze, gdzie obecnie toczą się walki na Ukrainie, ma powstać nowe państwo żydowskie. |
więcej -> |
|
Zapomniane wartości kultury słowiańskiej
|
|
S. A. Wisłocki, Kultura ludowa - czyli łączność człowieka z ... Kosmosem (rozmowa z Profesorem Józefem Bursztą), w: Pożegnanie paradygmatu ? Etnologia wobec współczesności. Warszawa 1994, s. 44.
Tamże, s. 51.
Jednostronny pęd do wiedzy, bez oglądania się na potencjalne skutki uboczne, jakby nie bawił społeczeństw wyrosłych na gruncie dawnych wspólnot słowiańskich. Można by rzec, że zdobywanie i pomnażanie wiedzy naukowej w hierarchii wartości społeczeństw słowiańskich jest niżej cenione niż w kulturach wywodzących się wprost z tradycji judeochrześcijańskich.
Tradycyjna kultura słowiańska już nie istnieje, tak jak nie istnieją kultury plemion germańskich czy bałtyjskich. Uległa ona bowiem daleko idącym modyfikacjom i upodobnieniu się do najbardziej ekspansywnego, judeo-chrześcijańskiego kręgu kulturowego, który oddziaływał na nią przez minione dwa tysiąclecia. Proces zmian został pogłębiony przez swoisty tryumfalizm i związaną z nim małą tolerancyjność tego kręgu, wobec kultur przez siebie wypartych. Na szczęście, w przypadku Słowiańszczyzny okazało się, że żywotność jej podstawowych wartości moralnych okazała się wręcz zdumiewająca. Zaryzykuję też stwierdzenie, że dziś następuje pewnego rodzaju odrodzenie się niektórych tradycyjnych wartości świata słowiańskiego, zdawałoby się już zapomnianych z kretesem.
TCHNIENIE SŁOWIAŃSKICH WARTOŚCI.
O NOWY PARADYGMAT ETYKI ZAWODOWEJ LUDZI NAUKI.
„Biada człowiekowi, który nie umie
odróżnić, co dobre, co złe
Talmud, Sanhedrin 193.
Gdy zaczynamy się zastanawiać nad dziejami ludzkości, to prędzej czy pó?niej dochodzimy do wniosku, że przyczyn nieproporcjonalnego poziomu rozwoju współczesnych społeczeństw należy szukać w ich kulturze. Czymże zresztą należy mierzyć dziś postęp? Wielu sądzi, że jego miarą jest przede wszystkim ilość dokonywanych odkryć naukowych. Wskazują wówczas na oczywisty, zdawałoby się fakt, że np. laureaci Nagrody Nobla w ostatnich dziesięcioleciach wywodzą się nieomal wyłącznie z bogatych społeczeństw Zachodu. Dla reszty świata pozostają praktycznie tylko dwie kategorie - w dziedzinie literatury i nagroda pokojowa. Skąd bierze się taka niewspółmierność rozwoju : czy jest to wyraz kryzysu intelektualnego nękającego część społeczeństw naszego świata i związanej z nim utraty dynamiki pchającej rozwój nauki ciągle do przodu ? A może jest to wyraz obaw przed niemożliwymi do przewidzenia skutkami nieskrępowanego rozwoju nauki ? Pytanie to pozostaje ciągle otwarte.
Jednostronny pęd do wiedzy, bez oglądania się na potencjalne skutki uboczne, jakby nie bawił społeczeństw wyrosłych na gruncie dawnych wspólnot słowiańskich. Można by rzec, że zdobywanie i pomnażanie wiedzy naukowej w hierarchii wartości społeczeństw słowiańskich jest niżej cenione niż w kulturach wywodzących się wprost z tradycji judeochrześcijańskich.
W KRĘGU WARTOŚCI KULTURY SŁOWIAŃSKIEJ
Nie ulega wątpliwości, że o zwartej kulturze słowiańskiej możemy dziś mówić wyłącznie w czasie przeszłym. W ciągu ostatniego stulecia dokonały się ogromne przeobrażenia w strukturach społecznych oraz w świadomości indywidualnej europejskich Słowian. Nastąpiła też znaczna unifikacja kultur narodowych w skali całego świata. W żadnym wypadku nie możemy jednak powiedzieć, że zatarły się różnice pomiędzy systemami wartości dominującymi nawet w bliskich sobie kulturach. Można powiedzieć, że centralne wartości słowiańskiej kultury zachowują daleko idącą odporność na zmiany dzięki czemu została zachowana jej ciągłość historyczna. Jest to pewna prawidłowość, którą zauważono już na gruncie psychologii - „Znaczna część kategorii, z którymi jednostka się styka, została wytworzona historycznie przez ubiegłe pokolenia i stała się treścią kultury, z którą podmiot ma do czynienia (z tym jednak, że podmiot ma do czynienia tylko z niewielkim fragmentem doświadczenia społecznego zapisanego w kulturze). Człowiek żyjący w kręgu kultury przejmuje (internalizuje) więc w jakiejś części jej treści, utożsamiając się z nimi, dzięki czemu zyskuje poczucie przynależności do danej zbiorowości. „Kategorie wytworzone przez kulturę ulegają jakby „wtopieniu w umysł i stabilizują się w nim. Najbardziej podstawowe, najpowszechniej wyznawane, integrujące największą część doświadczenia będą miały największe znaczenie osobiste i największą trwałość, ich naruszenie wiązać się musi z poczuciem dezorientacji i wewnętrznej dekompozycji. Zachowanie własnego poczucia tożsamości, jak też poczucia zrozumiałości świata i sensu moralnego działań osób oraz instytucji wymaga zachowania w stanie nienaruszonym podstawowego systemu kategorii, na którym zbudowany jest indywidualny system znaczeń. Należy dodać, iż z racji tego, że podstawowe są to te właśnie, które bywają najpowszechniej i najtrwalej wyznawane przez zbiorowość, są to zarazem kategorie o długim cyklu powstawania - mające długie tradycje. Tak więc to, co w psychice człowieka bywa najtrwalsze, sięga swymi korzeniami najgłębiej w historię danej zbiorowości.
Zatem o trwałości systemu wartości w danej kulturze decyduje nie tylko jego wyznawanie przez członków danej zbiorowości, ale zwłaszcza praktyczne dostosowanie się do jego wymogów. Nie bez znaczenia jest także pewna elastyczność systemu umożliwiająca dokonywanie korekt narzucanych przez stale zmieniające się warunki życia. Do systemu są również nieustannie wprowadzane nowe wartości przejęte od innych zbiorowości. Ten proces przejmowania nowych wartości i związanej z tym przebudowy systemu zazwyczaj zwany jest asymilacją kulturową, z zastrzeżeniem jednak, że „Proces asymilacji polega nie tylko na modyfikowaniu napływających informacji, ale także na poddawaniu ich zmianom w trakcie przechowywania w pamięci. Jak stwierdzono, pamięć semantyczna dokonuje transformacji materiału tak, aby uzgodnić go z posiadanym zasobem kategorii.
Równocześnie obok procesów utrwalania systemu kategorii kulturowych zachodzi w społeczeństwie proces odwrotny, polegający na rozstrojeniu tego stabilnego dotąd systemu. Dzieje się tak wówczas, gdy rozpadają się więzy społeczne podtrzymujące porządek hierarchii znaczeń. Taka sytuacja powoduje stany napięcia, pobudzające procesy kompensacyjne. Najprostszym sposobem redukowania tych napięć jest spożywanie alkoholu lub innych środków odurzających kompensujących poczucie dezorientacji i zagubienia. W naturze człowieka jest poszukiwanie klarownego sensu otaczającego świata w tym również swego w nim miejsca. Jesteśmy więc podatni na wszelkie rozwiązania, które w prosty i zwięzły sposób interpretują wszystkie nasze wątpliwości. Czas powszechnego kryzysu sprzyja więc tendencjom mistycznym oraz ideologiom totalitarnym, które oferują nam gotowe rozwiązania. „W jednym i w drugim przypadku człowiek ma szanse osiągnięcia pewnego ładu w przekonaniach, porządku w indywidualnym systemie znaczeń, a tym samym uspokojenia wewnętrznego i odzyskania poczucia sensu.
W ramach kultury danej zbiorowości zachodzą więc równolegle dwa procesy - z jednej strony utrwalają się pewne postawy względem istniejących wartości a z drugiej strony, do obiegu kulturowego wprowadzane są nowe wartości. Jak się wydaje mogą one być skutecznie wprowadzane tylko w postaci spójnych wewnętrznie struktur, konglomeratów wartości, obejmujących całe dziedziny życia ludzkiego np. ekonomiczną lub religijną. Z uwagi na możliwości percepcyjne i dostosowawcze dokonujące się modyfikacje doświadczenia indywidualnego nie mogą obejmować całej osobowości a więc możliwe jest zrekonstruowanie hierarchii kategorii, znaczeń i wartości zawartych nawet w treściach minionych kultur. Jeśli więc stawiamy pytanie o to, czy istnieje jeszcze kultura słowiańska, to odpowiadając twierdząco musimy mieć na uwadze jej ewolucję, jaka się dokonała przez minione tysiąclecie. Z tego punktu widzenia trzeba jednoznacznie stwierdzić - tradycyjna kultura słowiańska już nie istnieje, tak jak nie istnieją kultury plemion germańskich czy bałtyjskich. Uległa ona bowiem daleko idącym modyfikacjom i upodobnieniu się do najbardziej ekspansywnego, judeo-chrześcijańskiego kręgu kulturowego, który oddziaływał na nią przez minione dwa tysiąclecia. Proces zmian został pogłębiony przez swoisty tryumfalizm i związaną z nim małą tolerancyjność tego kręgu, wobec kultur przez siebie wypartych. Na szczęście, w przypadku Słowiańszczyzny okazało się, że żywotność jej podstawowych wartości moralnych okazała się wręcz zdumiewająca. Zaryzykuję też stwierdzenie, że dziś następuje pewnego rodzaju odrodzenie się niektórych tradycyjnych wartości świata słowiańskiego, zdawałoby się już zapomnianych z kretesem.
Źródła historyczne i tradycyjny przekaz międzypokoleniowy dostarczają nam wielu cennych informacji dotyczących sfery moralności słowiańskiej. Była ona ściśle powiązana ze światem natury, a jej wartości wypływały wprost z naturalnego porządku rzeczy. Potwierdza to choćby stratyfikacja społeczności, w której podział ról społecznych był raczej umowny. Jedynie przywódca, władca, wyra?nie wyróżnia się spośród całej reszty. Do walki w obronie swego terytorium stawali wszyscy zdolni do noszenia broni, których władca zwoływał za pomocą wici. Ten zwyczaj przetrwał stulecia choćby w postaci pospolitego ruszenia. Niemiecki kronikarz Widukind z Korwei, dzięki któremu mamy historyczne świadectwa z okresu panowania Mieszka I, opisując bitwy stoczone przez polskiego władcę w obronie swego państwa wskazał na decydujące znaczenie pieszych zastępów kmiecych, które wobec szczupłości konnej drużyny książęcej rozstrzygały bitwy. Należałoby więc stwierdzić, że Słowiańszczyzna miała chyba najbardziej demokratyczną strukturę społeczną w ówczesnej Europie. Z uwagi na brak dostatecznie wiarygodnych ?ródeł trudno dziś uzasadnić tezę, że niewolnictwo było obce tradycyjnej Słowiańszczy?nie. Osobiście przychylam się do tego poglądu, jako że jest on logiczną konsekwencją tego naturalnego porządku społecznego.
Na rzecz tezy o centralnym miejscu natury w kulturze słowiańskiej przemawia też panteistyczny system wierzeń religijnych. Charakterystycznym rysem jest względny brak wzmianek historycznych odnośnie panteonu bóstw słowiańskich. Nie bez słuszności Henryk Łowmiański wyra?nie sugeruje, że politeizm był obcy Słowianom, bowiem cały system wierzeń pozostawał w bezpośrednim związku z przyrodą. Obce wczesnej Słowiańszczy?nie byłyby więc także wyobrażenia poszczególnych bóstw w postaci posągów bąd? malowideł. Świat nadprzyrodzony był bowiem bezpośrednio wywodzony z poszczególnych elementów naturalnego środowiska. Trudno więc nie zgodzić się z inną tezą tego autora, że „Tradycyjny system, jako religia grupowa tradycyjna, rozwinął się w procesie spontanicznej twórczości ideologicznej na osnowie dziedzictwa indoeuropejskiego, przetworzonego w jakimś trudnym do sprecyzowania zakresie, lecz co do swej istoty nie zmienionego. Jego znamienną cechą była wielość numinosum jako przedmiotu kultu - przy dominującej polidoksji - której nie naruszał archaiczny prototeizm, będący właściwie jej częścią składową. Z wielości numinosum wynikał liberalizm wierzeniowy. Wszystkie wyimaginowane istoty nadprzyrodzone, własne i cudze, były prawdziwe i potencjalnie użyteczne dla człowieka, a granice ich kultu określały względy natury praktycznej. Forma wierzeń nie stwarzała warunków do aktywności „misyjnej, a grupowy charakter religii sprawiał, że nie pretendowała ona do roli stróża moralności, którą kontrolowała grupa, tak, iż etyka miała jednolity „świecki charakter. Pozbawiona kontroli nad moralnością religia nie rozwinęła pojęcia o nagrodzie i karze w życiu przyszłym za uczynki ziemskie i nie rozbudowała koncepcji eschatologicznej, a dusze zmarłych będące istotami nadprzyrodzonymi bąd? budziły lęk z powodu swej agresywności, bąd? były traktowane jako przedmioty kultu, sprawujące opiekę nad żyjącymi. Wreszcie znamiennym rysem religii Słowian ... był brak kategorii kapłanów - przy licznych czarownikach - co pozostaje w związku z prostymi formami kultu nie uznającymi świątyń ani posągów, znanych dopiero politeizmowi.
Natura również wyznaczała rytm życia Słowian. Rytm czasu był mierzony zgodnie z rytmem wegetacji i cyklami życiowymi zachodzącymi w przyrodzie. Nawet sławny „Homiliarz Opatowicki wymienia tylko dwie grupy pogańskich obyczajów o charakterze sakralnym (tzw. czczenie idoli), z którymi toczy walkę Kościół katolicki. Pierwszą stanowią przedmioty natury (Słońce, Księżyc, gwiazdy, rzeki, ognie, góry i drzewa) a drugą demony. Nie wymienia się natomiast czczenia bóstw słowiańskich, gdyż jak się wydaje były one utożsamiane i uosabiane wyłącznie w owych „przedmiotach natury. Słońce nie wymaga wyobrażenia postaci Boga, który jest z nim utożsamiany, ono po prostu zawsze jest. Stąd być może bierze się brak rozwiniętego panteonu bóstw i ogromne zróżnicowanie terytorialne nazw bóstw słowiańskich. Na różnych terenach czczono przecież „swoje własne góry, drzewa, rzeki itp. Takie „naturalne bóstwa nie potrzebowały specjalnych pośredników do komunikowania się z lud?mi. Każdy w dowolnym momencie mógł przecież zwrócić się do Słońca, góry czy drzewa, co zapewniało pełną intymność praktyk religijnych. Thietmar opisując zwyczaje pogańskie powiada, że w słowiańskich świątyniach był tylko jeden „służebnik, nie używał natomiast słowa kapłan. Ten służebnik spełniał rolę raczej dozorcy niż sakralną. Należy jednak pamiętać, że świątynia słowiańska to nie budowla lecz miejsce z czczonym bóstwem natury.
Religia była zatem rezultatem przyjętej konwencji społecznej zrodzonej w obrębie grupy. Obowiązywała więc wszystkich bez wyjątku członków tej grupy, którzy zarazem stali na jej straży jako instytucja ją sankcjonująca. Taki sposób umiejscowienia religii oznaczař powszechne uznanie jej jako instancji prawnej. „Odstępstwo od religii było łamaniem prawa grupowego, toteż nawrócenie indywidualne na nową religię - bez zgody grupy - było niedopuszczalne w ramach ustroju grupowego. Zmiana religii musiała mieć charakter aktu prawnego dokonanego przez całą grupę i obowiązującego wszystkich jej członków. Miało to decydujące znaczenie dla szybkiego przejścia Słowiańszczyzny na chrześcijaństwo.
Jak widać, religia słowiańska to coś więcej niż samo wyznawanie wiary. Była ona bowiem niezbędnym dopełnieniem prawa, obyczajów i zwyczajów, słowem - całej kultury słowiańskiej. Naturalny charakter religii zakładał także możliwość układania się z bogiem, ba, nawet istniała możliwość jego oszukania. Dlatego Słowianie bezwarunkowo zaakceptowali nakazy nowej religii regulujące ich kontakty z Bogiem chrześcijańskim, ale jednocześnie nigdy do końca nie zaakceptowali nakazów i zakazów regulujących ich codzienne życie. Kościół miał z tym przez wieki niemałe problemy. Nie skutkowały nawet najwymyślniejsze kary.
Rzecz jasna przedstawiona charakterystyka wiąże się z wczesnym okresem dziejów europejskiej Słowiańszczyzny. W miarę nawiązywania kontaktów z innymi społeczeństwami, a zwłaszcza pod wpływem chrześcijaństwa, nastąpiła dość szybka ewolucja wierzeń. W efekcie, w przededniu przejścia na chrześcijaństwo uformowały się zręby politeistycznej religii słowiańskiej z uformowanym panteonem bóstw oraz z materialnymi przejawami kultury sakralnej. Są one, jak się wydaje, tylko przejawem eklektyzmu a nawet wręcz synkretyzmu religijnego. Słowiańszczyzna bowiem, pod wpływem zewnętrznym stale wzbogacała swe formy kultowe, zapożyczone wcześniej od sąsiednich kultur. Być może po części były one też wymuszane naciskami płynącymi z zewnątrz. Ten proces trwał wiele wieków i w rezultacie przygotował niezbędne podstawy pod nową religię - chrześcijaństwo. Mogło się to odbyć w sposób tak naturalny, jak naturalne były wierzenia słowiańskie. Ta naturalność okazała się nie do wyplenienia mimo usilnych starań podejmowanych ze strony zwłaszcza kościołów chrześcijańskich. Już Aleksander Gieysztor zauważył „folklor słowiański ... zachował bardzo długo, prawie do dziś dnia, podstawowe zręby tradycyjnego poglądu na świat i jego projekcję sakralną.
Niezmiernie ważną rolę w słowiańskim systemie wartości moralnych odgrywała tolerancja. Wspomniałem już o tolerancji religijnej. Historia dostarcza też wiele dowodów na tolerancję odmiennych kultur. Bez tej tolerancji nie byłoby możliwe pokojowe przejście Słowiańszczyzny w obręb kultury chrześcijańskiej. Nie byłoby też możliwe wyprawy kupieckie z terytorium Cesarstwa Rzymskiego nad Bałtyk. ani tez pó?niejsze osadnictwo Żydów i kolonistów niemieckich na ziemiach polskich. Nietolerancja była obca Słowianom, a pojawienie się jej na naszych ziemiach należy wiązać nade wszystko z nietolerancyjnym charakterem średniowiecznego chrześcijaństwa. Zapewne ogromne opory społeczne wywoływała nie tyle sama doktryna nowej religii, co sposób jej wprowadzania. Zważmy tylko, jak musieli odbierać tolerancyjni i raczej pokojowo nastawieni Słowianie sposób przestrzegania postów za czasów Bolesława Chrobrego, który karał osoby łamiące post wybiciem wszystkich zębów.
W pó?niejszych okresach tolerancyjna postawa Słowian zaowocowała, trwającą już od XI wieku, prawdziwą inwazją Żydów uciekających przed okrutnymi prześladowaniami trwającymi wówczas w Zachodniej Europie. Polska była dla nich prawdziwą oazą spokoju.
Zapewne dominujące pozycje w systemie wartości Słowiańszczyzny zajmowały też sprawiedliwość i praworządność. Przy nikłym rozwarstwieniu społecznym, braku instytucji sądowych i warstwy kapłańskiej, prawo zwyczajowe wraz z religią musiały skutecznie regulować życie plemienne. Należy więc przyjąć, że rolę strażnika moralności i prawa sprawował wiec plemienny. Był on „wyrazicielem woli grupowej. Po upadku ustroju plemiennego kompetencje wiecu - siłą rzeczy również w zakresie zarządzania religią - oddziedziczył książę. ... Tak samo i wprowadzenie nowej religii było przełomem nie tylko ideologicznym i posunięciem politycznym, ale również ... aktem prawnym, gdyż uchylającym religię starą i ustanawiającym religię nową. Stąd też „sam akt chrztu był przede wszystki aktem prawnym opatrzonym w sankcje moralne i materialne. Bez, choćby minimalnej zgody społecznej pokojowe wprowadzenie chrześcijaństwa byłoby przecież niemożliwe. Przyzwolenie społeczne wynikało też z mocy prawa, którego stanowienie i zmiany leżały wyłącznie w kompetencji władzy. Z dzisiejszej perspektywy teza ta wydaje się mało wiarygodna, jednak bez ugruntowanej pozycji praworządności w świecie słowiańskim przyjęcie chrześcijaństwa byłoby przecież niemożliwe.
Namacalnym wymiarem sprawiedliwości słowiańskiej był sposób dokonywania podziałów, zwłaszcza gruntów rolnych dla osadników. „Dzielono więc cały areał gruntów rolnych na tyle części, ile było rodzajów gleb, a każdą z tych części na tyle kawałków ilu było osadników. Każdy więc z osadników dostawał tyle kawałków i w tylu miejscach, ile było na terenie wsi rodzajów gleb. ... Dalsze rozdrabnianie gruntów powstało wskutek podziałów między spadkobierców. ... Każdy więc męski potomek otrzymywał równy udział w każdej kulturze zasiewu i w każdej z gleb. Taki sposób dzielenia był powszechnie przyjęty oraz niezależny od stanu posiadania i sprawowanej władzy. Podobnie czynili również władcy państw dzieląc swe ziemie między synów.
Załamanie zasady sprawiedliwości i praworządności słowiańskiej należy wiązać z wpływami zewnętrznymi, a zwłaszcza z ekspansją ekonomiczną kościołów chrześcijańskich. Zakładane w XV w. folwarki kościelne zarządzane były na sposób zapożyczony z Europy Zachodniej a więc oparte w całości na systemie pracy pańszczy?nianej. Dzięki dobrej organizacji ich efektywność gospodarcza była zdecydowanie wyższa niż folwarków szlacheckich. Stąd bardzo szybko dotychczasowe wsie czynszowe tracą swój samorząd a chłopi zostają pozbawieni wolności i obłożeni pańszczyzną na rzecz folwarków szlacheckich. Do kanonu wartości słowiańskich należy też wprowadzić tradycję a raczej głęboki szacunek do tradycji. Wspomina o tym już czeski kronikarz Kosmas pisząc jak po blisko wieku chrześcijaństwa, czeski książę Brzetysław I po zdobyciu w 1038 r. Gniezna, pod wpływem praskiego biskupa Sewera, nakłada na podbitych Polaków rozliczne kary za kultywowanie pogańskich obyczajów. Jednym ciągiem wymieniono: wielożeństwo i rozerwanie więzów małżeńskich, nierząd, zabójstwo, zakaz pijaństwa w karczmach, zakaz targów oraz pracy w niedziele i święta, grzebania zmarłych po polach i lasach. Tam gdzie chrześcijańscy kaznodzieje nie próbowali natychmiast wprowadzić porządków nowej religii, ukształtował się swego rodzaju „modus vivendi, który umożliwił pokojowe współistnienie starych obyczajów pogańskich z nową religią. Spotkało się to z powszechną aprobatą społeczną skoro w 1146 r., pod Poznaniem królewskie wojsko polskie jawnie korzysta z usług czarownicy. Jeszcze w 1209 r. Władysław Laskonogi idąc wraz z arcybiskupem gnie?nieńskim (sic!) na czele wojsk na odsiecz Lubuszowi wziął ze sobą wied?mę „sprawującą czary na rzecz zwycięstwa Polaków. Szła ona na czele wojska polskiego, niosąc równocześnie w przetaku wodę, aby zyskać przychylność nadprzyrodzonych mocy dla chrześcijańskiego wojska. Nadto „ludzi nie umiejących się przeżegnać można było znale?ć wśród chłopów małopolskich jeszcze w XVI wieku.
Trwałość tradycji pogańskich najbardziej obrazowo przejawia się jednak w obyczajach związanych z dniem przesilenia letniego (24 czerwca). Chrześcijaństwo starało się wprowadzić w miejsce pogańskich obrzędów uroczystości ku czci św. Jana. Jednak nawet dziś nikt nie ma wątpliwości, co do pogańskiego rodowodu tego święta. Pamiętajmy jednakże, że była to noc poświęcono obrzędom ku czci miłości, a więc o przetrwaniu tej tradycji decydowała młodzież, a nie starsze pokolenie. Obrzędy pogańskie odbywające się tej nocy barwnie opisał w „Starej baśni Józef Ignacy Kraszewski a pó?niej także Władysław Anczyc Przekaz tradycji następował więc nie tylko poprzez najstarszych członków społeczeństwa. Czasami też zwyczaje, o których rodowodzie się już nie pamięta, potrafiły przetrwać tysiąclecie mimo nieustannych prób ich wyplenienia przez Kościół.
Próbując zrekonstruować słowiański świat wartości nie można nie wspomnieć o wolności. Bez wątpienia tolerancyjność religijna i kulturowa Słowiańszczyzny jest praktycznym przejawem wagi jaką tam przywiązywano do wolności. Historia naszego narodu zda się być najlepszym tego dowodem. W okresie średniowiecza Kościół wielokrotnie próbował wykorzystać państwo jako stróża moralności chrześcijańskiej. Przypomnijmy tylko sobie kary nakładane przez Bolesława Chrobrego za nieprzestrzeganie postu zwłaszcza w Wigilię Bożego Narodzenia. Była to jedna sytuacja wyjątkowa, w wiekach pó?niejszych aż do czasów kontrreformacji, próżno szukać podobnych przypadków. Wydaje się, że sami władcy doceniali potrzebę choćby minimalnej swobody poddanych w dziedzinie prywatnej. Przychodziło im to tym łatwiej, że państwo nie miało w tym żadnego interesu, aby dozorować ludność, czy zachowuje się obyczajnie oraz czy bawiąc się w karczmie nie narusza okresu postu. Najwymowniej o randze tej wartości świadczy jednak brak zinstytucjonalizowanego niewolnictwa wśród Słowian.
Z tego umiłowania wolności i niechęci wobec przymusu zdawali chyba sobie najlepiej sprawę ówcześni misjonarze działający wśród Słowian. Wbrew panującym opiniom obiegowym nie wprowadzali prawie wcale chrześcijaństwa „ogniem i mieczem. Wręcz przeciwnie, Kościół zrazu pozyskiwał warstwy panujące, zdobywał przyczółki, a dopiero potem ruszał z szeroką działalnością misyjną. Taki sposób postępowania wymusiła sytuacja a zwłaszcza nieskuteczność metod chrystianizacji „na siłę. Ponadto działanie w terenie uprzednio nierozpoznanym przynosiła wiele niepotrzebnych ofiar wśród misjonarzy, jak to miało miejsce choćby w przypadku misji św. Wojciecha. Ta wstrzemię?liwość i poszanowanie poczucia wolności przez misjonarzy być może przyczyniła się do tego, że chrystianizacja Słowiańszczyzny przebiegała w sposób pokojowy. Tzw. reakcja pogańska w 1038 r. była rezultatem kryzysu władzy państwowej a nie Kościoła.
CZY ISTNIEJE SŁOWIAŃSKI PARADYGMAT MORALNOŚCI
W historii społeczeństw europejskich można wyodrębnić przynajmniej kilka dominujących systemów moralności. Chronologicznie pierwszy wywodził się z tradycji judaistycznej, a centralną wartością w nim jest praca. Talmud nie pozostawia żadnych wątpliwości przy wyborze pomiędzy dążeniem do świętości a pracą. „Wyższego szacunku godzien jest ten, co się utrzymuje z własnej pracy, niż człowiek którego całą zasługą jest bogobojność (Sotta 31). Inne traktaty Talmudu potwierdzają to w pełni - „Lepsza praca od dobrego urodzenia (Bereszit Rabba 74), „Ważna jest praca, bo jest godnością pracujących (Nidda 49) czy wreszcie „Kto uczciwie i w dobrej wierze wykonuje swoją pracę, zdobywa przychylność ludzi i tym samym jakby wypełnia wszystkie nakazy Tory (Sifre Wajikra).
Można też wyodrębnić etos chrześcijański, w którym najwyższymi są trzy cnoty „wiara - nadzieja - miłość, wprowadzone do kanonu teologicznego jeszcze przez św. Augustyna. Sama praca nie cieszyła się zbyt dużym poważaniem ani też nie zajmowała pioczesnego miejsca w chrześcijańskim systemie wartości. Wynikało to m.inn. z opacznego interpretowania zapisów w Biblii mówiących o pracy jako swego rodzaju kary za popełnienie grzechu pierworodnego. „Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu; w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty (Ks. Rodz. 3:17-19).
Zatem można powiedzieć, że judaizm propaguje aktywny sposób życia, natomiast chrześcijaństwo raczej kontemplatywny, co wynikało z niskiej rangi wartości pracy w doktrynie religijnej. Jednak długotrwałe oddziaływanie obu etosów doprowadziło już w dobie reformacji do pewnej unifikacji poglądów na miejsce pracy w systemie wartości. Stąd często mówimy o tzw. judeo - chrześcijańskim wzorcu kulturowym.
Czy można więc także mówić o słowiańskim paradygmacie kulturowym ? Cóż tedy miałoby być ową wartością konstytuującą taki paradygmat ? Odpowied? na te pytania nie jest łatwa. Wszak cały obszar Słowiańszczyzny przez wieki podlegał wpływom obu tych wzorców kulturowych a zarazem i moralnych. Wartości świata słowiańskiego zdołały się już tak przemieszać z innymi, że trudno je nawet wyodrębnić. Sprzyjała temu skomplikowana historia naszych narodów, z których każdy przechodził wielowiekowe czasy niewoli i dominacji sąsiadów. Ponadto dokonało się tu ogromne przemieszanie kultur, choćby z powodu nieustannych migracji ludności oraz z uwagi na fakt, iż Słowiańszczyzna stanowiła obszar styku kulturowego Wschodu i Zachodu.
Czas stabilizacji, z jakim mamy do czynienia w ciągu ostatnich 50 lat sprzyja powolnemu, ale widocznemu odradzaniu się przynajmniej części wartości świata słowiańskiego. Mimo wielowiekowych prób zatarcia tego rzekomego „balastu dziedzictwa pogańskiego, słowiański paradygmat moralności ciągle istnieje. Być może nie bezpodstawne są oczekiwania Jana Pawła II, że właśnie stąd wyjdzie nowe tchnienie duchowe dla całego świata, a zwłaszcza dla stechnicyzowanego i zmaterializowanego bogatego Zachodu. Paradoksem historycznym będzie wówczas fakt, że ten nowy duch nie będzie wprost wynikał z tradycji chrześcijańskich ale będzie się wywodził z pogańskich wartości, które niegdyś Kościół tak aktywnie zwalczał. To prawdziwa ironia historii.
Oczekiwania Jana Pawła II nawiązują nie tylko do Mickiewiczowskich „Ksiąg narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego ale zwłaszcza do poglądów polskiej filozofii narodowej XIX wieku. Filozofowie ci już wówczas uważali, że zasadniczy trzon wartości kultury słowiańskiej ciągle jest żywy wśród ludu i możliwy do rozpoznania przez wnikliwego badacza. Już Karol Libelt stwierdził - „Czyliż lud w świecie swoim umysłowym nie ma także warstw i skamieniałości ?(przez analogię do geologii -przyp. autor). Takich warstw jest u niego może niemało, a wszystkie są to cywilizacje poprzedniczki dzisiejszej, która tylko położyła się na nich jak dzisiejsza zwierzchnia powłoka ziemi pokrywa niejedną dawniejszą. Dosadnie pojmował też wartości kultury słowiańskiej Bronisław Trentowski: „Romańskie papiestwo pokalane materializmem i przesiąknięte azjatyckim demonem i germański protestantyzm hołdujący duchowi człowieczemu nie są dla Słowian. Ci czczą ducha bożego, pojmują chrześcijaństwo najprawdziwiej, zbudują Kościół wedle pomysłu Ligenzy, św. Janowi. Rozum romański i umysł germański poniżone tu zostają, gdyż pierwszego dzielnicą jest li natura, a drugiego li myślenie. Mysł polski upokarza i rozum i umysł, albowiem nie jest jedynie władzą poznania , lecz także pierwiastkiem uczucia i czynu, okiem bezpośrednim w świat boski, które grzeszny Adam utracił.
Moim zdaniem o istocie kulturowego paradygmatu Słowiańszczyzny stanowi triada wartości duchowych: szacunek dla tradycji, tolerancja i szacunek dla przyrody. Z racji swego duchowego rodowodu nie inspirują działań zmierzających do poszanowania materialnego dorobku pokoleń ani też do poprawy stanu środowiska naturalnego. Przejawiają się one raczej w poczuciu kosmologicznej jedności z całą przyrodą, Kosmosem oraz w utrwalaniu więzi międzyludzkich na podłożu wspólnych tradycji. Można wyrazić tylko żal, że wartości te zostały bezpowrotnie zagubione przez znaczną część naszego społeczeństwa. Przejawem ich zatracenia jest choćby szybkie wynarodowienie się, zatracanie swej tożsamości etnicznej, przez większość polskiej emigracji zarobkowej.
Wypieranie się swych korzeni nie jest czymś nowym wśród Słowian. W Polsce protoplastą tego typu zachowań był sam mistrz Wincenty Kadłubek, któremu tak przeszkadzały słowiańskie tradycje, że starał się wywieść nasz naród wprost od Aleksandra Macedońskiego. Słowiańskie wówczas znaczyło pogańskie, a więc godne zapomnienia. W podobnym duchu była utrzymana „Kronika Wielkopolska, w której Słowian wywodzi się z Panonii, wiąże się ich z tradycją biblijną, a więc z obcą tradycją judeochrześcijańską. W tym kierunku zmierzała także tradycja szlachecka odwołująca się do rzekomo sarmackich korzeni społeczeństwa polskiego.
Próby unikania i wypierania się swego rodowodu mają więc u nas długą historię. W dobie Odrodzenia wszechwładnie panowała w Polsce kultura włoska a w Oświeceniu - francuska. W polskich salonach XVII i XVIII wieku najrzadziej było słychać język polski. Kres tej wstydliwości słowiańskiego pochodzenia kładzie dopiero romantyzm, który pełną garścią czerpie z tradycji Słowiańszczyzny. Znakomity dramat Adama Mickiewicza „Dziady jest tego konkretnym dowodem. Co prawda w dramacie mamy zaledwie reminiscencję starodawnych obrzędów słowiańskich, ale są one przede wszystkim dowodem na niebywałą trwałość praktyk rytualnych świata słowiańskiego. Duchy jawią się nam tu nie jako coś abstrakcyjnego, nierzeczywistego, ale wręcz przeciwnie, są czymś bliskim ludziom, są dla uczestników starodawnego obrzędu trwałym elementem ich rzeczywistości. Rytuał magiczny jest tutaj nierozerwalnie powiązany z praktyką życiową ludzi w nim uczestniczących. Świat duchów był przecież dla Słowian tylko inną sferą bogactwa przejawów życia, która mogła bezpośrednio wpływać na rzeczywistość radząc, ostrzegając (jak np. duchy przodków) lub wręcz bawiąc poprzez rozliczne psikusy. Takie naturalne traktowanie sfery nadprzyrodzonej sprzyjało w rezultacie szybkiemu przyjęciu przez Słowiańszczyznę symboliki chrześcijańskiej. Ponadto duchom można było i należało pomagać. Były przecież tylko trochę mniej realne niż ludzie. Stąd zwyczaje wystawiania jedzenia przed domem czy też rzucania na podłogę okruchów i kropli spożywanych napojów. Były one przeznaczone dla świata duchów, aby zaskarbić sobie jego przychylność.
Ta bliskość ze światem nadprzyrodzonym i szacunek dla przyrody niestety nie przetrwały w praktyce życiowej narodów słowiańskich. W zasadzie jedynym nośnikiem takiej postawy wobec świata pozostał stan chłopski. Tutaj przetrwała w stanie nieomal nienaruszonym większość wartości słowiańskiego kanonu moralnego. „W kulturze ludowej ukryły się w znacznej mierze elementy głęboko pogańskie. ... Kultura chłopska ukształtowała się w Średniowieczu z połączenia dwóch pierwiastków: pogańskiego, tego etnicznego wywodzącego się z rodzimego pnia słowiańskiego, z kulturą chrześcijańską, która przyszła do nas. Nastąpiło stopienie się dwóch kultur. Kościół wielokrotnie walczył z pogańskimi obrzędami, ale nie dał rady, dlatego zostały zlepione razem z tradycją chrześcijańską i są one do dzisiaj w kościelnej obrzędowości.
Jakże więc odróżnić słowiański paradygmat kulturowy od obcych naleciałości ? Trudno się w tym przypadku nie powołać na etnologów: „Dzisiaj są dwa rodzaje myślenia: myślenie racjonalne i takie, które ma cechy niby racjonalnego, oczywiście kiedy się patrzy na nie z racjonalnego punktu widzenia. We właściwym dla kultury ludowej myśleniu „irracjonalnym jest swoista racja, tylko innego rzędu. Ona wynika z innego poglądu na świat, wynika z łączności człowieka w harmonii z przyrodą - z KOSMOSEM, z całością Świata! Jest w tym punkcie widzenia uzależnienie człowieka od czynników pozaziemskich i tych podziemnych, słowem - wynikająca z tysiącletnich doświadczeń konstatacja faktu, iż człowiek stale jest wystawiany na działanie dwu przeciwstawnych sił. Z tego wynika najważniejsze dla kultury ludowej myślenie opozycjami: dobro-zło, jasny-ciemny itp. Takie właśnie modelowo-kosmogoniczne rozumienie Wszechświata jest w ludowym myśleniu najważniejsze i ono w nim zostaje.
Należałoby jeszcze dodać, że dzięki takiemu rozumieniu świata człowiek nie potrzebuje pośredników, aby dobrze się w nim czuć. Instytucje psychoanalityka, seksuologa i psychoterapeuty są dla wyznawcy takiego sposobu ujmowania świata po prostu niepotrzebne. On zawsze odnajdzie swoje miejsce w świecie. W tym właśnie tkwi siła słowiańskiego paradygmatu kultury, w jego naturalności i swoistej logice, dzięki której można objąć cały świat, jako coś zrozumiałego i przyjaznego. Chłop nie boi się przyrody ani ciemności. To trwałe elementy jego życia, boi się co najwyżej ludzi, którzy nie potrafią dostosować się do świata.
Być może właśnie w tym słowiańskim sposobie widzenia świata, jaki przetrwał w kulturze ludowej, Jan Paweł II widzi drogę do odnowy duchowej świata, do przywrócenia zapomnianej przez syte i bogate społeczeństwa hierarchii wartości moralnych. Nie można też wykluczyć, że wprost z ducha słowiańskiego czerpać będziemy inspiracje do przezwyciężenia kryzysu moralnego, w jakim permanentnie pogrążony jest nasz świat.
WARTOŚCI ŚWIATA SŁOWIAŃSKIEGO A ETYKA ZAWODOWA LUDZI NAUKI
W paradygmacie kultury słowiańskiej konstutującą rolę odgrywa tradycja rozumiana jako historyczna ciągłość przekazu podstawowych wartości moralnych. Ten przekaz nie odbywa się na sposób mechaniczny, gdyż taki sposób wyklucza spójność obrazu świata zawarta w tym przekazie. Zatem przekaz uwzględnia zmieniającą się rzeczywistość i nie jest skamieliną, martwą literą prawa. Przekaz żyje wśród konkretnych ludzi i zmienia się razem z nimi.
Można spotkać się też ze stanowiskiem, że świat wartości Słowiańszczyzny już nie istnieje, że przerwanie tego przekazu nastąpiło w płomieniach stosów Inkwizycji. Na szczęście w Polsce były one nieliczne, więc takiego stanowiska nie można odnieść do naszych warunków. To, że tak mało płonęło stosów nad Wisłą zawdzięczamy najprawdopodobniej słowiańskiej tolerancyjności oraz poczuciu sprawiedliwości. Nie jest to żaden dowód na łagodny charakter Słowian. Jeśli istniał cień podejrzenia, że sprawcą jakiegoś nieszczęścia konkretna osoba to nikt nie miał dla niej litości. Zresztą chłopi nie byli zainteresowani pozbyciem się znachorów, wied?m i odczyniaczy uroków. Potrzeba ich istnienia wynikała wprost ze słowiańskiej wizji świata.
Można więc stwierdzić, że wiedza była wysoko ceniona w Słowiańszczy?nie, pod warunkiem jednak, że jej nosiciel nie starał się burzyć tradycyjnej wizji świata a że ponadto służyła praktycznym celom. Potrzeba praktyczności wynikała z prostego podziału funkcji w kmiecej zagrodzie oraz w osadzie. Wszyscy byli sobie nawzajem potrzebni, ich kwalifikacje uzupełniały się nawzajem. Nie pozwalana zatem na niebezpieczne eksperymenty, bo ich negatywne skutki mogła odczuć cała społeczność.
Nie powinno więc nikogo dziwić, że Słowiańszczyzna nie wydała ani doktora Mengelle ani doktora Richarda Seeda, palącego się do klonowania ludzi. Po prostu ich sposób działania nie mieścił się w słowiańskim paradygmacie kulturowym. Moralność słowiańska ma zbyt mocne oparcie w naturze utrwalone wielowiekową tradycją, nie jest więc podatna na zmiany przeczące jej podstawowym wartościom. Być może jest to powodem, że Słowianie są mniej nowatorscy, ale za to z ich strony nigdy nie groziła światu zagłada. Prawie wszystkie wielkie wojny są przecież dziełem innych nacji. Nawet Stalin był Gruzinem a nie Słowianinem. Tak samo w naturze słowiańskiej nie leży sankcjonowanie morderczych wynalazków. Odwieczny związek z naturą, który uosabia się w postaci szacunku pełnego lęku przed potęgą wszystkich jej możliwości, przejawiał się niegdyś, a niekiedy jeszcze i teraz, skłania np. słowiańskiego drwala do swoistych układów z drzewem, które miał za chwilę ściąć. Starał się w ten sposób zdobyć przychylność lub choćby neutralność duchów zamieszkujących drzewo. Jakżeby więc Słowianin mógłby szkodzić naturze lub narażać ją na niewiadome niebezpieczeństwo.
Dziś, gdy z drżeniem oczekujemy nowinek z laboratoriów biologów czy chemików, gdy uzmysławiamy sobie niebezpieczeństwa grożące nam ze strony lekkomyślnych lub owianych pasją sukcesu naukowego za wszelką ceną inżynierów-genetyków, to być może wolelibyśmy, aby etyka świata nauki miała swoje ?ródła w słowiańskim systemie wartości. Absurdalność odkryć w rodzaju świecących myszy lub fantastycznych hybryd zwierzęcych zmusza nas do poważnego zastanowienia się nad zasadami etycznymi, którymi kierują się naukowcy. Te, które istnieją odwołują się głównie do tradycji judaistycznej wzbogaconej wartościami kultur chrześcijańskich. Mimowolnie nasuwa się przestroga zawarta w Talmudzie - „Galilejczyk jeden mawiał: Kiedy pasterz jest rozgniewany na trzodę daje jej ślepego barana na przewodnika (Bawa Kamma 52). Czyżby owym ślepym baranem miała być dotychczasowa etyka zawodowa ludzi nauki ? Jednak dalej znajdujemy jednoznaczą wskazówkę niosącą naturalne ograniczenie obszaru ludzkiej ciekawości, które zda się, powinno tyczyć się specjalistów w zakresie inżynierii genetycznej - „Niebezpieczeństwo jest ważniejsze od zakazu (Chullin 6) .
Zda się, że genetycy zapatrzeni w złotego, cielca Nauki uznają wartości niż kierująca się naturalnym porządkiem rzeczy pozostała część społeczeństwa. Nie bacząc na ograniczenia jakie nakłada na nich władza świecka lub religia szukają miejsc na świecie, gdzie mogliby realizować swe nawet najbardziej ekstrawaganckie pomysły.
Nie może jednak ulegać najmniejszej wątpliwości, że muszą istnieć jakieś hamulce w „czynieniu Ziemi sobie poddaną. Ziemia na szczęście wytrzymała epokę radosnej industrializacji choć za cenę ogromnych zniszczeń. Czy osłabione zanieczyszczeniami i rozstrojone mechanizmy samoregulacji przyrody wytrzymają kolejną próbę, jaką im szykują niefrasobliwi uczeni ? Wydaje się, że nie powinno być tutaj wątpliwości, a jednak wielu naukowców je mnoży, stawiając nas wszystkich przed faktami dokonanymi.
Dusza słowiańska buntuje się przeciwko takiemu traktowaniu natury i bezpodstawnemu wywyższaniu potrzeb nauki. Wszak nauka ma służyć naturze, a nie na odwrót. Gdy jednak przeczytamy krótką notkę prasową - „„Prawo Mojżeszowe nie zabrania klonowania ludzi stwierdził rabin Mordechaj Halprin z Naczelnego rabinatu Izraela. Judaizm dopuszcza klonowanie pod ścisłą kontrolą. , to ogarnia nas przerażenie. Jeśli bowiem religia nie nakłada na naukowca obowiązku szczególnego potraktowania wspólnego dobra, jakim jest ekosfera we wszelkich przejawach, bo my sami jesteśmy jej częścią, to kto lub co ma to czynić ? Stanowisko rabinatu Izraela to przecież tylko inna wersja hasła, które wielu usilnie stara się zaszczepić na grunt polski - „Wszystko, co nie jest zabronione jest dozwolone. Zatem ostatecznym sędzią i cenzorem dla naukowca pozostaje jego sumienie, tylko że będzie one pozbawione wsparcia religijnego autorytetu.
Konkluzja nasuwa się sama. Kodeksy zawodowe ludzi nauki winny bardziej uwzględniać i uwypuklać wartości, przed wiekami zapewne wspólne dla wszystkich ludów indoeuropejskich, a dziś ocalałe w obrębie resztek słowiańskiego paradygmatu kulturowego. Taka konkluzja w jakiś sposób nawiązuje do poglądów głoszonych w dobie Oświecenia J.J. Rousseau a dziś przez Carlosa de Castanedę i ich zwolenników, którzy starają się wykazać wyższość „dawnej, pierwotnej mądrości, jaka była już udziałem ludzi, nad szaleńczym, bezrozumnym pędem ku nowości, ku pomnażaniu wiedzy, która ostatecznie niczemu nie służy.
dr Stefan Konstanczuk
|
24 styczeń 2004
|
przesłała Elżbieta
|
|
|
|
Przerywnik o łosiach
październik 22, 2004
Polska Zbrojna - Dyskusja
|
Dozywotnia niewola w Unii
kwiecień 21, 2003
przesłała Elżbieta
|
W kwietniu złotym pokieruje polityka
kwiecień 4, 2004
Puls Biznesu
|
Poparcie dla protestujących pacjentów w Radomiu.
Wedle PiS prawa pacjenta są wystarczająco dobrze chronione
sierpień 21, 2007
dr Adam Sandauer, przewodniczący stowarzyszenia
|
Zła wola uwola
lipiec 18, 2006
Jeremi Jedlicz
|
Fura, skóra i komóra .... czyli ..... jeszcze niedawna nadzieja durnych Polaków
czerwiec 19, 2008
SE
|
PODKUWANIE ŻAB czyli SZANSA NA SUKCES
maj 28, 2008
Marek Jastrząb
|
Dla kogo robil Schnepf?
maj 26, 2006
Tomasz Sommer
|
Nierentowność kopalń
czerwiec 5, 2003
przesłała Elżbieta
|
"Kara bez winy"
Wymiar niesprawiedliwości
kwiecień 10, 2003
http://www.dziennik.krakow.pl
|
Unia Europejska - dinozaur czekający na dobicie?
sierpień 25, 2004
Carl Beddermann
|
Niebawem decyzja Polski w sprawie prośby USA dotyczącej MTK
sierpień 27, 2002
PAP
|
"Brzytew", czyli wolność wynegocjowana
wrzesień 5, 2006
Mirosław Kokoszkiewicz
|
Wywiad z Nasrallachem: żegnaj jednobiegunowy świecie !
sierpień 28, 2006
Şeyh Bedreddin Film Kollektifi
|
Wybór bieżącej prasy izraelskiej
luty 18, 2007
tłumacz
|
Swiadectwo Glorii Polo
luty 27, 2008
...
|
Bidulek
wrzesień 30, 2004
|
Wysoki koszt uległości USA wobec Izraela
czerwiec 19, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Uniki jako strategia obronna
sierpień 14, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Prasa w USA: słowa papieża skierowane szczególnie do Polaków
sierpień 19, 2002
PAP
|
więcej -> |
|