|
Niegodna śmierć
|
|
Dzisiaj rano minęło 6 lat od śmiertelnego wypadku w moim rodzinnym mieście.
12 marca 2001 doszło do tragicznego wypadku w (niemal) centrum Gdyni. Policyjny radiowóz nie zatrzymał się przed znakiem stop i został staranowany przez prawidłowo jadący samochód ciężarowy. W wyniku wypadku kierowca radiowozu został ciężko ranny. Przybyły lekarz stwierdził jednak zgon i karetka pogotowia odjechała.
Straż pożarna zabezpieczała teren. Zgromadził się tłum gapiów, w tym także niżej podpisany. Rozbite dwa pojazdy oraz leżący martwy kierowca w sposób makabryczny przypominały, że każde życie ma swój początek, ale też i ma swój koniec - memento mori.
Jedna chwila zapomnienia, przeoczenie, błąd i nagły koniec zwany przez ludzi śmiercią... Nawet największy zbrodniarz w wyrozumiałym państwie ma lepiej - nie spotka go za ohydną zbrodnię taka kara, jaka spotkała owego biednego roztargnionego kierowcę z Gdyni za swą pomyłkę. Bóg jest mniej litościwy, niż Państwo...
Jednak to Państwo odpowiada za nieludzkie przepisy, które każą zostawić na ulicy zwłoki jeszcze przed chwilą żywego Człowieka. Przecież kilka minut wcześniej to ciało posiadało (jak twierdzi większość obywateli naszego kraju) duszę. W świetle współczesnej medycyny - kto może ocenić, czy człowiek jeszcze żyje, czy już nie żyje? Gdyby dawał oznaki życia, karetka wzięłaby Go i wiozła na sygnale do szpitala. Gdyby zmarł w drodze, to co - przestaje być człowiekiem (prawnie, etycznie, teologicznie)? Można Go wyrzucić na trawnik? Zatem od pewnie jednej minuty życia-śmierci oraz od lekarza zależy, czy karetka we?mie Człowieka w sposób godny, czy zostawi Go na ulicy, w plastykowym przykrótkim worku, z wystającymi butami?! Przecież można sobie wyobrazić psa, który mógłby plastyk pomylić z oponą. A ludzie, jak to ludzie - w obliczu śmierci zachowują się różnie. A to ktoś ze straży pomachał z uśmiechem znajomemu przejeżdżającemu autobusem, a to wielu podatników z kolejki przed pobliskim urzędem skarbowym wyrwało się na parę minut, aby popatrzeć co się wydarzyło i wrócić do swych obywatelskich obowiązków (przekazanie PIT-a).
Dla mnie było to w dwójnasób mocne przeżycie. Nadjechałem autobusem parę minut po wypadku i pomyślałem, że setki ludzi wiedzą o tragedii, zaś rodzina ofiary jeszcze smacznie śpi. I tego samego dnia kupowałem swój pierwszy samochód, zatem rozbite samochody widziałem w kontekście oglądanego dzień wcześniej wymarzonego auta.
Takich wypadków jest zapewne w Polsce kilkaset rocznie. Czy u progu nowego Tysiąclecia, w państwie demokratycznym i katolickim przystoi takie zachowanie? Zachowanie w stosunku do kogoś z nas, do kogoś, kto nagle zostawił rodzinę i opuścił ten padół? Jest to upokarzające, żenujące i skandaliczne! Takie są przepisy, ale przepisy ustalają obywatele tego kraju. Nie są nam narzucone przez okupanta ani zaborcę. Co na to przepisy UE?
Czym różni się opisany obraz z roku 2001 od dokumentalnych filmów ukazujących żydowskie getta lub blokadę Leningradu, gdzie trupy leżały na ulicach i placach oraz współtowarzyszy niedoli, którzy w końcu nadjeżdżali furmanką lub taczką i zbierali to, co nieco wcześniej naukowcy nazwaliby homo sapiens?
Skoro pytamy obywateli, czy po wypadku można im wyjąć narządy celem ratowania beznadziejnie chorego współplemieńca, to może także zapytajmy - czy uważacie zakończenie swego życia wśród gapiów, w plastyku i w oczekiwaniu na przepisowy pojazd z załogą walczącą tyle o życie umierającego, co i o dane statystyczne swej firmy, za godne i właściwe we współczesnym świecie?
PS Ówczesnego marca wydarzyła się jeszcze jedna tragedia. Dwie dziewczynki zabite w Wejherowie przy przystanku autobusowym (do niedawna miejsce takie było oazą bezpieczeństwa wśród piratów drogowych) przez brawurowo jadącego młodzieńca. Jechał zbyt szybko i rozmawiał ze swoja dziewczyną. Przez niego dwie małe istotki nigdy nie zaznają uczucia, które przyczyniło się do Ich końca. Tragedia trzech rodzin - wszak i ów chłopak ma złamane życie. Koszmarny widok - jeszcze ciepłe dwa małe ciałka w plastykowych zimnych całunach.
|
|
12 marzec 2007
|
|
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
|
|
|
USA chcą, by Polska pokryła część kosztów budowy tarczy
czerwiec 6, 2007
nadesłała Dorota
|
Waszyngton pod kontrolą lobby Izraela?
wrzesień 4, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Włochy - spór o toaletę
listopad 3, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
Miller odwiedził ziemię przodków
listopad 10, 2003
PAP
|
HISTORIA W IMADLE POSTĘPU
grudzień 15, 2004
DARIUSZ RATAJCZAK
|
Kolejny raz o 11 września
czerwiec 19, 2004
(ak)
|
Z gębą pełną frazesów
kwiecień 2, 2008
|
Unia Europejska czy Stany Zjednoczone AP. Czy jest z czego wybierać? (2)
lipiec 13, 2004
Gracjan Cimek
|
W strefie Gazy straszne obrazy. Utwór na palestyńską rodzinę, Norwega lekarza i "Miśka" pielęgniarza
styczeń 21, 2009
orwell.blog.pl
|
Dla dobra Izraela od trockizmu do neokonserwtyzmu
maj 3, 2007
Ico Cyprian Pogonowski
|
Masakra z Beit Hanoun 8.11.2006
listopad 12, 2006
Dorota
|
Prezent urodzinowy - Politkowska
październik 10, 2006
Jan Lucjan Wyciślak
|
Tablica „Hanoar Hacijoni”.
lipiec 21, 2004
Jan Lucjan Wyciślak
|
Dymać Policję!
styczeń 6, 2008
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
Imperium na kredyt
luty 11, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Czy Państwo odpowiada za swych niepoczytalnych obywateli?
listopad 25, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
TIR-y
sierpień 4, 2005
PAP
|
Pewnego razu, Gomułka ...
luty 20, 2004
El
|
A jednak się dziwię
październik 17, 2003
|
Wielki Wzrost Potencjału Wschodnii-Południowej Azji
listopad 18, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
|
więcej -> |
|