Choćbyśmy - nie wiem jak gardzili dziś Wałęsą - to mamy obowiązek wysłuchać to: co on ma do powiedzenia.
Otóż w jednej z ostatnich wypowiedzi stwierdził rzecz kuriozalną, że "60 procent bezpieki to byli patrioci".
I tu możemy się częściowo zgodzić, że pewna część pracowników SB uważała siebie za "patriotów" - oczywiście wedle swojego myślenia.
Jakie realia były - doskonale pamiętamy.
Pewna część pracowników SB uważała, że w ramach ówczesnych "realiów politycznych" działają zgodnie z interesem Polski.
Powtarzam po raz kolejny: oczywisty dla mnie fakt, z którego doskonale zdawałem sobie sprawę - w okresie strajków sierpniowych 1980 roku, że
rewolucja Solidarności 1989 roku nie miałaby miejsca - bez asekuracji pewnej części pracowników SB .
Mam idealistyczną nadzieję, że nie dążyli do takiego upadku Polski - jaki miał miejsce po 1989 roku, ale wiem, ze bez ich udziału nie doszłoby do rozpadu PRL-u.
Wielu publicystów twierdzi, że do Okrągłego stołu - "komuna" zaprosiła specjalnie wyselekcjonowanych partnerów dyskusji.
Tymczasem Jaruzelski powiedział w jednym z wywiadów, że
to otoczenie Wałęsy zadecydowało o tym - kto reprezentował opozycję przy Okrągłym stole .
Napisałem dawno temu, że funkcjonariusze SB doskonale wiedzieli - jakie korzenie mają przywódcy Solidarności i mieli w związku z tym poważne obawy.
Jednak przy "Okrągłym stole" zostały one zagłuszone.
Wyłapałem nawet moment - w którym doszło do "pojednania" między dawnymi stalinowcami - w przebraniu Solidarności, a Jaruzelskim i Kiszczakiem.
Z okazji 20-lecia "Okrągłego Stołu" Michnik powiedział:
"Tadeusz (Mazowiecki) gdzieś mówił, że warunkiem sukcesu było to, że nie wracamy do historii: to znaczy strona partyjno-rządowa nam nie mówi jak my mamy rewidować i oceniać własną tożsamość, własną przeszłość, a my nie domagamy się potępienia stanu wojennego".
https://youtu.be/AtFfsBLhTQ0?t=24m27s
Sens tej wypowiedzi jest taki, że ludzie Jaruzelskiego nie będą przypominać Mazowieckiemu i Michnikowi - ich stalinowskich korzeni, a w zamian stalinowcy z Solidarności - pozwolą zatuszować zbrodnie Stanu wojennego.
Ot - taki kolejny "okres błędów i wypaczeń".
Po 1989 roku wychlano w kieliszkach Magdalenki Polską historię.
Od tego czasu nie wolno było Polakom wracać do historii, bo podobno żyliśmy w czasach "końca historii".
O naszej naiwności przekonaliśmy się niedługo - gdy Polska stała się krajem neostalinowskim.
O czym pisałem nieraz.