|
Komu pomoże al-Kaida?
|
|

Waszyngton - (AP, Reuters) Teraz, kiedy poparcie dla prezydenta Busha i wojny w Iraku spadło poniżej 40%, wiceprezydent Dick Cheney wraca do retoryki z powodzeniem stosowanej w czasie prezydenckich wyborów w 2004 roku, kiedy bez żenady straszył, że zwycięstwo demokratycznego kandydata jest równoznaczne ze sprowadzeniem sobie na głowę kolejnego ataku terrorystycznego.
Osiem dni przed wyborami do Kongresu, w wywiadzie dla Fox News, Cheney powiązał przemoc w Iraku z wyborami w USA. Powiedział wprost, że wrogowie Ameryki usiłują wywrzeć wpływ na wynik wyborów, w których republikańscy kandydaci walczą o utrzymanie kontroli w Kongresie. "AlKaida i inne elementy, jak nikt inny potrafią manipulować opinią z pomocą internetu.
Wierzę, że chcą osłabić wolę Amerykanów, ponieważ uważają, że nie mamy dość silnych nerwów na długą wojnę". Zapytany, czy w ostatnim czasie zwiększono ataki z powodu nadchodzących wyborów do Kongresu, Cheney zapewnił, że gorąco w to wierzy. Tym samym zasugerował, że terroryści chcą przegranej "silnych" republikanów i zwycięstwa "słabych" demokratów.
Wypowied? ta jest zaprzeczeniem wniosków wyciągniętych przez analityków National Security Agency, którzy otwarcie stwierdzili, że im większy chaos i więcej ofiar, tym dla terrorystów lepiej, gdyż w tych warunkach mogą liczyć na stały dopływ nowego narybku. Z czego wniosek, że jeśli chcą wywrzeć wpływ na wynik wyborów, to powinni optować za republikanami.
Wypowiedzi Cheney'ego nie można się dziwić. Od dawna stosuje manipulacje myślowe polegające na zaprzeczaniu faktom.
Wiceprezydent, który 17 miesięcy temu z całą pewnością siebie oświadczył, że irackie powstanie zmierza ku końcowi, teraz spodziewa się, iż przemoc w Iraku potrwa jeszcze przez długi czas. Dodaje również, że w przeciwieństwie do innych wojen jest mało prawdopodobne, by nastąpił jakiś punkt zwrotny sygnalizujący postęp.
"Robimy postępy. Tyle tylko, że nie będzie takiego rodzaju zwycięstwa jak w czasie II wojny światowej, kiedy zatopiliśmy wszystkie krążowniki wroga, ani ceremonii poddania się pod koniec wojny". Jednym słowem zwycięstwo będzie tak niedostrzegalne, że dowiemy się o zakończeniu wojny, kiedy rząd zdecyduje, że zwyciężyliśmy.
Tymczasem osłabiony przez niepopularną wojnę prezydent Bush ruszył na szlak kampanijny tych republikanów, którzy nie boją się, że jego obecność zaszkodzi im zamiast pomóc. Znamienne jest to, że tak bardzo prowojenni ustawodawcy, jak sen. Rick Santorum z Pensylwanii, stronią od prezydenta w obliczu sondaży świadczących o braku poparcia dla jego polityki irackiej.
Tam, gdzie jest zapraszany, prezydent dalej straszy terrrorystami i oskarża demokratów o to, że nie posiadają planu nakreślającego możliwość zwycięstwa w Iraku. Bush, identycznie jak Cheney, odwraca kota ogonem.
To przecież jego administracja nie przygotowała planu na okres stabilizacyjny po inwazji i zamiast zdrowym rozsądkiem kierowała się ideologicznymi mrzonkami.
Dziś sen. Santorum nie szuka pomocy u prezydenta, lecz u żydowskiego elektoratu. Pozostając w tyle za swym demokratycznym rywalem, skarbnikiem stanowym Bobem Casey, ucieka się do wezwań o napaść na Iran, państwo, które przedstawia jako większe zagrożenie niż "nazistowskie Niemcy w latach trzydziestych".
Republikański rywal sen. Hillary Clinton z Nowego Jorku, John Spencer, pozwolił sobie na tak niskie posunięcie, jak podkreślanie braku jej naturalnej urody i wysuwanie bezpodstawnych sugestii, że poddała się "operacji plastycznej za miliony dolarów, gdyż ostatnio wygląda nieco lepiej".
Choć wzajemne oczernianie się jest zwyczajem ugruntowanym w amerykańskiej polityce, to ten rok jest rokiem obfitości pod względem przekręcania faktów. W Ohio kandydat GOPu na gubernatora J. Kenneth Blackwell zarzucił demokracie, kongr. Tedowi Stricklandowi odwołanie poparcia dla rezolucji potępiającej seks między osobami dorosłymi a dziećmi. W rzeczywistości Strickland, z zawodu psychiatra, wysunął obiekcje wobec jednego zdania rezolucji, które stwierdzało, że po seksualnych przeżyciach w dzieciństwie dana osoba nigdy już nie jest w stanie nawiązać zdrowych stosunków w dorosłym życiu.
W Waszyngtonie D.C. grupa czarnych konserwatystów nadaje reklamę proklamującą, że Martin Luther King był republikaninem. W Georgii zwolenników demokratycznego kandydata do Senatu straszy się bin Ladenem. Reklama opłacana przez Krajowy Komitet Republikański zapowiada kolejny atak terrorystyczny. To tylko kropla w morzu negatywnej walki o urzędy, w tym roku bardziej toksycznej niż kiedykolwiek wcześniej. (eg)
11-02-2006
http://www.dziennikzwiazkowy.com/pol.php?id=3672 |
|
5 listopad 2006
|
|
tadeusz
|
|
|
|
Polacy nie powinni wtrącac się w wewnętrzne spawy Białorusi
marzec 28, 2006
dr Leszek Skonka
|
Wrocław: matka z czworgiem dzieci na bruku
sierpień 17, 2002
PAP
|
Banki w Polsce chcą zarobić na kryzysie
styczeń 24, 2009
Paweł Ziemiński
|
Spadkobiercy "Solidarnosci"
grudzień 27, 2002
Elzbieta
|
Jokes?? O komentarzach do karzelka,Blerka i o M.D. ciut.
maj 18, 2007
Pacyfista.R.C.O.
|
Psycho
październik 7, 2005
PAP
|
Dalsza wyżka cen paliwa?
grudzień 1, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Polski suweren unijnego prawodastwa
październik 15, 2005
|
Przetargi o Zeznania w Sprawach Kryminalnych w USA
styczeń 31, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
CK-LA i PPP wydały broszurę o amerykańskiej tarczy antyrakietowej
sierpień 28, 2007
nadesłał marduk
|
KODEKS PRAWDZIWEGO KIEROWCY
listopad 22, 2002
ia
|
Dziennikarze ?
wrzesień 13, 2005
przesłała Elzbieta
|
Porządki ministra Ziobro
luty 8, 2006
PAP
|
Huwbejbini XXI wieku
luty 7, 2003
zaprasza.net
|
Gruzja przestrogą dla Polaków w sprawie Tarczy
sierpień 13, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Jak ślicznie!!!
październik 14, 2006
jon2
|
Sterowanie Światem z Jerozolimy?
grudzień 31, 2004
Iwo Cyprian Pogonowski
|
POLSKA - UNIA 11
listopad 24, 2002
Prof. Jerzy Nowak
|
Pogrobowcy Minca
luty 3, 2003
Artur Łoboda
|
Ważna książka
marzec 29, 2005
Jan Klass
|
więcej -> |
|