List otwarty do Edwarda Moskala
Prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej
Szanowny Panie Prezesie
Ponieważ z niezrozumiałych powodów Kongres Polonii Amerykańskiej nie ma zwyczaju odpowiadać na korespondencję, pozwalam sobie na tą formę listu mając nadzieję, że pomoże ona moim Rodakom zrozumieć poruszane w liście problemy.
Dla uporządkowania myśli przypomnę, że za czasów komuny istniało kilka ognisk opiniotwórczych stojących w opozycji do „dyktatury ciemniaków” - sprawujących władzę dzięki poparciu Kremla.
Zasadniczo wyliczyć można dwa takie ośrodki:
Rząd Londyński na Uchod?stwie
oraz
Paryska Kultura.
Prezydent Kaczorowski rozwiązał Rząd Londyński i oddał ostatnie atrybuty władzy do Warszawy.
Pozostała jeszcze dumna, wspaniała Paryska Kultura, ale tą zajął się Michnik ze swoimi oprawcami, pisząc szkalujące teksty.
W tym samym czasie w Warszawie rozpleniła się nowa „dyktatura ciemniaków” wywodząca się zarówno z postkomuny, jak też z byłych działaczy Solidarności, których ze względu na obecną działalność przypisać należałoby do ex esbeków
W dwudziesty pierwszy wiek weszliśmy bez alternatywy intelektualnej, ze zdemoralizowanym społeczeństwem, pozbawionym wzorców i idei.
W tej sytuacji szczególna rola przypadła Prezesowi Kongresu Polonii Amerykańskiej, jako przewodniczącemu największej polskiej organizacji poza Krajem.
Zabierając głos na ważne dla Polski i Polaków tematy stał się Pan kontynuatorem tradycji oporu wobec „dyktatury ciemniaków”.
Problem jednak w tym, że Pana głos ma szczególne znaczenie i musi być bardzo wyważony, aby nie pozostawić pola manipulacji wrogom naszego Kraju, wrogom Polonii.
W związku z czym przechodzę do podstawowej, w ostatnim czasie kwestii, stosunków polsko – żydowskich, na temat których kilkakrotnie zabierał Pan głos.
Druga wojna światowa, w wyniku zdrady krajów zachodnich, w tym także Stanów Zjednoczonych, zakończyła się dla Polaków kontynuacją rozpoczętej 17 września 1939 roku agresji bolszewickiej zakończonej realnie w 1989 roku.
Z tego powodu nie zostały dokonane rachunki za okres wojny, a wręcz przeciwnie, w okresie stalinowskim konkurowano w nazistowskim planem niszczenia polskiej inteligencji i polskiej kultury.
Nie trzeba Panu tłumaczyć, że robili to ludzie o pochodzeniu żydowskim, co stało się przyczyną wielu współczesnych postaw antysemickich.
Znam jednak Żydów, którzy byli w tym czasie tak samo represjonowani jak Polacy.
W każdym razie w polskiej praworządności powstała dziura na 43 lata.
Naturalną konsekwencją wspomnianych wyżej działań było fałszowanie historii, służące niedopuszczeniu do uświadomienia Polakom kto rządzi ich krajem.
Kiedy więc w 1989 roku wydawało nam się, że otworzyła się przed nami demokracja pozostało wiele nierozwiązanych problemów przeszłości.
Polonię oraz wielu Polaków zbulwersował temat Jedwabnego oraz polityki, jaką wokół tego wydarzenia uprawiano.
Osobiście nie polemizuję z Tomaszem Grossem, ponieważ jego książka nie może być przedmiotem poważnej dyskusji.
Przyczyna tkwi w teoretycznym założeniu książki, które Gross pokrętnie ominął.
Otóż twierdził on, co zostało potwierdzone wielu jego wypowiedziami oraz tytułem, że interesuje go element psychologiczno – społeczny tematu. Chciał bowiem zadać pytanie: „jak to się stało, ze sąsiedzi dopuścili się takiej zbrodni?”. Bardzo skrzętnie ominął jednak jej przyczyny, a więc zdradę kraju
zamieszkania, dokonaną przez żydowskich komunistów, na rzecz bolszewickiego agresora.
W każdym kraju świata, za zdradę w warunkach wojennych grozi kara śmierci.
Tego oczywiście Gross nie brał pod uwagę w swojej książce.
Nie chcąc się wiele rozpisywać na ten temat zauważę jednak, że w czasie kiedy sprawa Jedwabnego była eksponowana w mediach, głosiłem na podstawie posiadanej mi wiedzy, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo dokonania mordu przez Polaków, jako formy odwetu za współudział żydowskich komunistów w
deportacjach.
Należało spokojnie bez emocji podjąć temat i sprawdzić wszelkie podane przez Grossa informacje.
Sprawa książki Grossa była jednak tylko pretekstem do odbywających się w tle działań żydów (pisanych z małej litery) dążących do zbicia interesu na tej zbrodni, podobnie jak to robili wcześniej zarabiając na ofiarach holokaustu.
Co najmniej rok przed opublikowaniem książki wiadomym było polskiemu rządowi, a przede wszystkim Ministerstwu Spraw Zagranicznych, że przygotowywana jest książka mogąca wywołać poważne zawirowania w stosunkach polsko-żydowskich.
Ponieważ Ministerstwo Spraw Zagranicznych niczego nie zrobiło, aby przygotować się na ewentualność jej publikacji, uznać należy, że świadomie dążyło do zawieruchy związanej z tym tematem.
Być może należałoby w tym miejscu zaznaczyć, że większość pracowników MSZ to osoby o pochodzeniu żydowskim. Ministrem Spraw zagranicznych, o ile się nie mylę, był wtedy Geremek.
Czy to jest przypadek, że temat książki Grossa miał taki finał?
Jestem gotów wyobrazić sobie, że w MSZ wręcz oczekiwano na tą książkę.
Po co powracam do tego bolesnego tematu, w którym prezentuję odmienną dla większości społeczeństwa opinię?
Sprawa publikacji książki „Sąsiedzi” stała się istotnym punktem w Pana pozycji, jako prezesa KPA.
Niestety, nie stanął Pan wtedy na wysokości zadania.
Rozpoczął Pan ciąg „pyskówek”, które nie przysłużyły się ani Panu, ani Polonii.
Największym błędem było traktowanie przez Pana społeczności żydowskiej jako monolitu.
W związku z czym, uwagi pod adresem grupy manipulatorów odbierane były jako atak na całą społeczność żydowską.
Czyż nie z tego samego powodu walczył Pan z publikowaną w mediach amerykańskich interpretacją książki, zmierzająca do utożsamiania zbrodni w Jedwabnem z mentalnością Polaków?
Moim zdaniem należało zatrudnić dobrego żydowskiego prawnika, który w imieniu KPA wytoczyłby sprawę sądową wszystkim, którzy na kanwie Jedwabnego, obrażali Polskę i Polaków.
Musi Pan sobie zdawać sprawę z tego, że każdy atak na społeczność żydowska prowadzi do nieuchronnej konsolidacji ludzi o zupełnie odmiennych poglądach.
(Przecież my robimy to samo.)
Może więc zaistnieć taka sytuacja, że Żydzi czujący zagrożenie w swoim środowisku przejdą pod skrzydła organizacji ekstremistycznych powiększając grupę naszych teoretycznych wrogów.
Spotkałem się nieraz z opinią, że „z Żydami nie należy robić interesów, ponieważ zawsze mogą zdradzić”.
Trudno o bardziej nonsensowne stwierdzenie.
Każdy znajduje sobie partnera na swoim własnym poziomie.
Mnie Żydzi nigdy nie zdradzili, ponieważ nie zadaję się z kanaliami.
Problemem dla nas Polaków są ludzie, którzy całkiem świadomie biorą sobie za kompanów żydowskich gangsterów, a pó?niej żądają naszej pomocy, kiedy zostaną oszukani.
W ostatnim czasie znaczna grupa amerykanów żydowskiego pochodzenia zaczęła głośno wyrażać swoje myśli krytykując zarówno politykę Sharona, jak też imperialne plany żydowskich gangsterów z otoczenia Busha.
To bardzo ważny moment zarówno dla świata, jak też dla Polonii amerykańskiej.
Nie od rzeczy byłoby wskazać, że dajemy tym ludziom poparcie, że polska tradycja i kultura, którą Pan reprezentuje, jest otwarta na wszystkich miłujących pokój.
Proszę nie przegapić tego ważnego momentu.
Może pan stracić pozycję wśród amerykańskiego establishmentu, zachowując twarz.
Może pan pokazać polski honor, tracąc wpływy w świecie amerykańskiej polityki.
Mam jednak nadzieję, że koszmar, który w chwili obecnej odbywa się w Stanach Zjednoczonych zostanie zażegnany i do władzy powrócą ludzie normalni.
A wtedy Pana reakcja będzie oceniana w zupełnie innym świetle.
Z poważaniem
Artur Łoboda
http://zaprasza.net
25 marzec 2003
|