ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Ubezpieczenie od szczepień na kowida 
Tak Ministerstwo Finansów wycenia szkody w zdrowiu - wynikłe z eksperymentalnego szczepienia przeciwko nieistniejącemu kowidowi. 
Jak to jest z kowidem na Florydzie? 
 
Astrid Stuckelberger, sygnalistka WHO - wywiad 'Planet Lockdown' 
 
Wołyń 1943. sł. muz. Lech Makowiecki  
Wołyń 1943. sł. muz. Lech Makowiecki. Utwór z płyty "Patriotyzm" 
Ludobójstwo covid 
Wywiad z CLAIRE EDWARDS  
Dowody zaplanowanej akcji szczepień przeciwko nieistniejącemu kowidowi 
Sasha przedstawia dowody na to, że cały proces opracowania, produkcji i zatwierdzenia zastrzyków na Covid był jednym wielkim teatrzykiem dla mas. Cała operacja, począwszy od rzekomych "badań klinicznych", a skończywszy na samej nazwie i klasyfikacji prawnej tych zastrzyków, jest jednym wielkim oszustwem, dokonanym przez rządy i agencje regulacyjne na całym świecie w ścisłej współpracy z kartelem farmaceutycznym.  
Milcz Lekarzu !!! 
Szczepionkowy bandytyzm w natarciu przeciw polskim lekarzom.
Mimo wielkiego doświadczenia i obserwacji pacjentów, lekarzowi nie wolno mówić o swoich obserwacjach gdy jest to nie zgodne z obowiązującym, chorym, systemem "opieki" zdrowotnej.  
Ludobójstwo COVID- konferencja w Wiedniu 23 październik 2020 
Znieść wolności obywatelskich,
Zniszczyć gospodarki,
Zamknąć małe i średnie przedsiębiorstwa,
Oddzielić, izolować i terroryzować członków rodziny,
Zubożyć ludzi, w tym zniszczyć miejsca pracy,
Usunąć dzieci z ich rodzin,
Internować dysydentów do obozach koncentracyjnych,
Udzielać immunitetu urzędnikom rządowym do popełnienia przestępstw: zabójstwo, gwałtu i tortur (Wielka Brytania),
Wykorzystać policję, wojsko i najemników do kontroli populacji,
Zmusić populacje do szczepień niemedyczną szczepionką zawierającą mechanizmy kontroli populacji bez ich świadomej zgody  
Szczepienia przeciw Covid prowadzą do uszkodzenia płuc 
 
PAKT WOJSKOWY POLSKA - IZRAEL.  
Ewa Jasiewicz,Yonatan Shapira na spotkaniu w Krakowie 22 czerwca 2010  
Montanari: Szczepionka to wielki przekręt 
Jeśli prawdziwa choroba nie daje odporności, absurdem jest mieć nadzieję, że szczepionka może to zrobić, co nie jest niczym innym, jak tylko chorobą w postaci atenuowanej. 
Los Angeles - piekło na ziemi 
Ubóstwo w Kalifornii. Zrujnowana gospodarka najbogatszej kiedyś części świata.
To czeka nas jutro.
 
FDA ogranicza stosowanie szczepionki J&J z powodu powikłań 
Amerykańska agencja zmieniła swoje stanowisko z uwagi na wysokie ryzyko wystąpienia powikłania po przyjęciu preparatu Janssen, czyli zakrzepicy z zespołem małopłytkowości (TTS).  
Egzekucja nad dr.Ratkowską wstrzymana 
Patologia w środowisku medycznym 
Szkodliwe skutki szczepień dały się we znaki pacjentom. Powikłania występują po pewnym czasie 
 
"Górale to męczą konie" 
Powiedziałam prezesowi (Kaczyńskiemu), że górale bardzo na nich liczą, to są ich wyborcy, a prezes odpowiedział mi na to: "Górale to męczą konie". Byłam w szoku, że przy tak ważnym temacie gospodarczym mówi takie rzeczy - relacjonuje posłanka. 
Chazarskie tajemnice Rosji 
Mowa tu o szeregu mesjanistycznych założeń leżących niemal na granicy proroctw i legend, u których podstaw leży jeden cel – że na obszarze, gdzie obecnie toczą się walki na Ukrainie, ma powstać nowe państwo żydowskie. 
Israelis protest in Jerusalem against PM Netanyahu 
Netanyahoo is a criminal just like Trumpy wumpy
Netanyahoo jest kryminalistą tak samo jak tępy głupek 
Zakrzyczana prawda 
Mamy 2010 rok a zbrodniarze którzy doprowadzili do wielu wojen i kryzysu światowego w w dalszym ciągu - z tupetem - niczym Josef Goebbels kłamią w oczy w kwestii sytuacji gospodarczej świata i Stanów Zjednoczonych
 
Wzmożenie infekcji wirusowych wywołane jest przez szczepionki 
Przemówienie Thierry’ego Baudeta w holenderskim parlamencie nt. agendy Covid-19
 
więcej ->

 
 

Przeciw Narodowi


Przeciw Narodowi i jego historii

Odnosi się wrażenie, że im bardziej zbliża się data naszego ewentualnego wejścia w struktury Unii Europejskiej, tym donośniejszy staje się głos ludzi nie mających żadnego szacunku dla Narodu, polskości, narodowych interesów i w ogóle polskich dziejów.

Oto dwa jakże szokujące przykłady z ostatnich kilkunastu dni.
Pierwszy z tych tekstów wyszedł spod pióra Krzysztofa Kłopotowskiego, znanego od lat z awersji do arcydzieł narodowej kultury.
Teraz w "Rzeczpospolitej" (31 pa?dziernika 2003 r.) Kłopotowski gromko nawołuje do oderwania się od idei narodu, jako czegoś niepotrzebnego, wręcz tylko przeszkadzającego.
Najwyra?niej kraj jest dla niego tylko "ojczystym bagnem".
W tekście zatytułowanym "Program dla P. Pytania o Polskę" anty-Polak Kłopotowski stwierdza m.in.:
"Czy będąc w nowej klasie średniej, warto być Polakiem?
Kiedyś było to pytanie retoryczne, ponieważ prawie nie istniała możliwość wyboru.
Skoro musiałeś siedzieć w Polsce, to kim miałeś być? Nawet, jeśli kląłeś w duszy:
"Po co mi taki kraj", to nie mogłeś przyznać się do tego głośno. Gdybyś to zrobił, zadziobaliby cię rodacy, zadowoleni z ojczystego bagna, a tych była większość".
Kłopotowski nie ma racji, pisząc, że nie było wyboru.
Zawsze można było zerwać z Krajem, stając się kolaborantem niemieckim, rosyjskim, czy sowieckim.
Zadowoleni z Ojczyzny rodacy, których była rzeczywiście większość, poświęcali dla niej nieraz bardzo wiele, częstokroć nawet życie.
Następnie Kłopotowski zachęca do radykalnego otrząśnięcia się z polskości. Pisze:
"Musimy ociosać naszą tożsamość, pozbyć się z niej tyle, ile można. (...) Dopiero z tego rdzenia możemy wyprowadzić projekt zdrowego człowieka. A czy będzie on Polakiem, czy jakimś Polandem, Polanem, Europolem albo Kosmo-Polakiem, to powinno być nasze zmartwienie o tyle, by nie stracić do reszty kontaktu z rodakami".
Zaraz potem Kłopotowski przechodzi do starannego zafałszowania obrazu naszych stosunków z innymi narodami, na Polaków zrzucając winę za wszelkie zakłócenia wzajemnych relacji.
W jego ocenie, nasza tożsamość jest mocno negatywna, skierowana raczej przeciwko czemuś, aniżeli za czymś.
"Ta brzydka cecha jest wynikiem burzliwej historii, ale kogo to dzisiaj obchodzi?
To, że Polak chętnie kieruje się przeciwko Szwabom, Ruskim, Pepikom, wykorzystał Roman Dmowski, kiedy pod koniec XIX wieku chciał odbudować niepodległe państwo polskie".
Przypomnijmy tu, że Polak musiał kierować się przeciwko Niemcom i Rosjanom, bo oni byli zaborcami.
To nie Polak ciemiężył wspomniane narody, lecz odwrotnie, i dziwne, że Kłopotowski uważa za celowe obciążać winą za "brzydką cechę" niechęci do wspomnianych narodów właśnie Polaków. Obciąża ich winą za tę cechę w przeszłości, gdy walczyliśmy przeciwko zaborcom, i obciąża ich winą nawet teraz, gdy polski patriotyzm jest tak osłabiony, gdy panuje swoisty masochizm narodowy i zakompleksienie, a w tym samym czasie na zachód od Odry coraz bardziej przybiera fala nowego niemieckiego szowinizmu i megalomanii narodowej. To są prawdziwe fakty, które trudno podważyć.
Przytoczę choćby dwa jaskrawe potwierdzenia moich twierdzeń, akurat z tekstów zamieszczonych w tak "europejskiej" "Rzeczpospolitej" i w jeszcze bardziej "europejskim" "Tygodniku Powszechnym".

A Polacy milczą

Pierwszy ze wspomnianych wyżej tekstów to publikowany w "Rzeczypospolitej" z 22-23 czerwca 2002 r. artykuł świetnego znawcy Niemiec - socjologa Zdzisława Krasnodębskiego, profesora uniwersytetu w Bremie, pt. "Polskie milczenie".

Profesor Krasnodębski akcentował: "Republika Federalna Niemiec zmierzała przez ostatnie 12 lat w odwrotnym kierunku niż Polska.
Gdy w Polsce słabły narodowe uczucia, w Niemczech się wzmacniały.
Gdy w Polsce dokonywano krytycznej rewizji historii, w Niemczech pojawiła się wyra?na tendencja, aby widzieć w niej rzeczy pozytywne".

Pisząc o tym, jak bardzo Niemcy dziś cierpią na wielką narodową amnezję, jak bardzo zapomnieli o swych zbrodniach wobec Polaków, prof. Krasnodębski stwierdził:
"Ubolewając nad zniszczoną różnorodnością Europy Środkowej, mówi się jednym tchem: "Żydzi zostali zabici, Niemcy wypędzeni".

Te dwie kategorie ofiar wyra?nie wybijają się na plan pierwszy, reszta zaczyna tonąć w anonimowości (wspomina się jeszcze Romów i homoseksualistów)...
Tak i dzisiaj wszyscy są ofiarami - zbombardowano i Drezno, i Warszawę, i wszyscy są sprawcami - jedni mordowali w Auschwitz, inni w Jedwabnem, a jeszcze inni w Brnie. (...)

Niestety, Polacy milczą.

Milczą nawet wtedy, gdy niemiecka opinia publiczna wzywa ich do dyskusji. (...) A jeśli się odzywają, to najczęściej po to, aby potakiwać albo wbijać się w nieboskłon banalnej uniwersalności, bo każda artykulacja własnej narodowej perspektywy wydaje im się aktem antyeuropejskim i ksenofobicznym prowincjonalizmem".

Drugi tekst, powstały przy okazji dyskusji o Jedwabnem, wyszedł spod pióra jednego z czołowych polskich historyków - profesora Tomasza Szaroty.
W artykule "Kolaboranci w kraju bez Quislinga" ("Tygodnik Powszechny" z 6 lipca 2003 r.) prof. Szarota ostrzegał:
"Aktualny obraz Polski w świecie bynajmniej nie jest pozytywny i winien budzić niepokój.
Nasze zasługi szybko zostały zapomniane.
Przestaliśmy być postrzegani jako naród, który podczas II wojny światowej poniósł największe straty ludzkie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców i stworzył najpotężniejszy w okupowanej Europie ruch oporu.
Zamiast tego padają głosy, że jedwabieńska zbrodnia, której dopuścili się Polacy, obala funkcjonujący i u nas mit narodu ofiar, a marginalne zjawisko kolaboracji upoważnia do obalenia kolejnego mitu - polskiego ruchu oporu.

Zastanawiam się, czy dokonując narodowego rachunku sumienia, zamiast rzetelnego i uczciwego bilansu ludzkich postaw i zachowań, chwalebnych i przynoszących wstyd, nie obserwujemy dziś masochistycznej wręcz tendencji do wydobywania z przeszłości każdego przejawu 'hańby domowej'. (...) W moim przekonaniu niebezpieczeństwo polega na braku zachowania proporcji.
Grozi nam, że nasza młodzież dzieje narodowe zacznie sprowadzać do klęsk i niepowodzeń. Że zamiast być dumna ze swoich przodków - którzy w zdecydowanej większości swój wojenno-okupacyjny egzamin zdali z wynikiem celującym - zacznie się ich wstydzić. Paradoks polega na tym, że podczas gdy w Polsce debatujemy o naszej kolaboracji, Niemcy dyskutują o sobie jako narodzie ofiar" [podkr. J.R.N.].

A więc, wbrew kłamliwym twierdzeniom Kłopotowskiego, to nie u nas nasila się nacjonalizm, to nie nasza tożsamość narodowa jest "mocno negatywna". Wręcz przeciwnie, to u nas słabną narodowe uczucia, my milczymy, gdy w Niemczech zaciera się prawdę o historii i gdy eksponuje się rolę Niemców jako rzekomego "narodu ofiar". W tym samym czasie w Polsce media wciąż nagminnie obciążają Polaków różnymi domniemanymi winami i sztorcują za historię, poniżają i zakompleksiają. Bo tak jak dla Kłopotowskiego, tak dla różnych ludzi z polskiej "elitki" "artykulacja własnej narodowej perspektywy wydaje się aktem antyeuropejskim i ksenofobicznym prowincjonalizmem".
Tylko co zrobimy z takim strasznym zakompleksieniem w Unii Europejskiej, gdzie inne narody na czele z Niemcami rozpychają się na całego, broniąc swoich interesów. Przy postawie zalecanej przez Kłopotowskiego i przy zdradzie dużej części "elitki", o której tak wstrząsająco pisał niedawno w "Naszym Dzienniku" ks. prof. Czesław Bartnik, mamy na 100 proc. zagwarantowaną rolę absolutnego popychadła.

Mentalność volksdeutscha

Do takiej właśnie roli z zapałem namawia nas Kłopotowski, sugerując, żebyśmy raz wreszcie pokornie uznali niemiecką wyższość nad nami, wyższość rzekomo tradycyjnie utrwaloną od stuleci.
Kłopotowski przekonuje czytelników:
"Jeśli tylko Niemiec nie za bardzo okazywał pogardę albo nie za bardzo palił się do mordu, to wprawdzie nie był nam bratem, ale za to mądrym, choć surowym ojcem.
Brzmiące z polska nazwiska niemieckie należą do potomków tych Polaków, którzy opowiedzieli się za dojrzałością umysłową i cywilizacją wyższą". A ja mógłbym długo wyliczać brzmiące z niemiecka nazwiska polskie, pewno znacznie liczniejsze od tych brzmiących z polska nazwisk niemieckich. Byli to ludzie, częstokroć naprawdę wybitni, którzy w przeciwieństwie do odrzucającego naród i patriotyzm kosmopolity Kłopotowskiego pokochali na zawsze Polskę, choć mieli niemieckie rodowody.
Byli wśród nich tak wybitni Polacy, jak Anczyc (Anschßtz), Asnyk (Asnick), Balzer, Brßckner, Estreicher (Österreicher), Grottger, Handelsman, Kolberg, Kleiner, Lelewel (Loelheoeffel), Pol (Pohl), Linde, Dietl.
Swego rodzaju symbolem był fakt, że w 1939 roku do najsłynniejszych obrońców Polski po napaści Niemiec hitlerowskich należeli tacy wybitni wojskowi niemieckiego pochodzenia, jak dowódca obrony Helu admirał Józef Unrug, dowódca obrony Warszawy generał Juliusz Rommel, czy dowódca ostatniej armii polskiej stawiającej opór hitlerowcom w bitwie pod Kockiem w początkach pa?dziernika 1939 generał Franciszek Kleeberg. Arcyksiążę Karol Albrecht Habsburg z Żywca, pułkownik artylerii polskiej, z powodu swej afirmacji polskości i odmowy podpisania volkslisty był trzymany przez dwa lata w więzieniu przez gestapo, a pó?niej zesłany wraz z żoną do obozu koncentracyjnego. Jego żona, Alicja Habsburg, dłuższy czas z narażeniem życia pełniła obowiązki kuriera Armii Krajowej i po wojnie została z polecenia gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego udekorowana Krzyżem Armii Krajowej.
Wbrew anty-Polakowi Kłopotowskiemu wszyscy oni nie chcieli porzucić "bagna ojczystego" na rzecz rzekomej "wyższej cywilizacji niemieckich 'ßbermenschów'"! I wybierali polski patriotyzm wolnościowy przeciwko agresywnemu prusactwu i nazizmowi.

Czytamy u Kłopotowskiego zdania godne najbardziej agresywnych niemieckich kulturträgerów:
"Najwspanialsza budowla średniowiecza na ziemiach polskich to zamek krzyżacki w Malborku, placówka postępu i twierdza okupacyjnej cywilizacji zachodniej wśród "dziczy słowiańskiej". Ta słowiańska "dzicz", jak bez żenady Kłopotowski nazywa Polaków, potrafiła rozbić w puch i pył pod Grunwaldem "wielce cywilizowany" zakon krzyżacki i dzięki temu możemy pisać po polsku i nawet czytać po polsku antypolskie kalumnie Kłopotowskiego w polskojęzycznej "Rzeczpospolitej".
Zapewniając o wyższości Niemiec i ich dobroczynnym oddziaływaniu na zacofaną Polskę, Kłopotowski pisze:
"Nasze najlepiej zagospodarowane ziemie to ziemie byłego zaboru pruskiego, które jakby na ironię zwą się Wielkopolską, choć to, co jest tam wielkie, pochodzi od Niemców".
Jak widać, niedouczony Kłopotowski nie słyszał w ogóle o wielkich Wielkopolaninach od Raczyńskiego i Marcinkowskiego po Cegielskiego i ks. Wawrzyniaka.

Dążenie do zniszczenia Narodu

Anty-Polacy zdecydowanie dążą do pozbycia się naszej tożsamości narodowej, bo nas rzekomo tylko "wpycha w ślepe zaułki i klęski". Kłopotowski pisze:
"Trzeba głośno mówić, że naród stanowi twór przejściowy.
Dziś w globalnym świecie coraz bardziej widać, że jest tylko narzędziem dla rozwoju naszego człowieczeństwa. Jeśli działa dobrze, jeśli służy spełnieniu talentów i mentalnej dojrzałości, to wszystko w porządku. Wtedy warto utrzymać tożsamość narodową. Nawet tak stary naród jak włoski nie krępuje człowieka we Włochu, lecz pomaga mu dojrzeć. Jeśli jednak od stuleci zawodzi, wpycha w ślepe zaułki i klęski, to trzeba sięgnąć po lepsze narzędzie samorealizacji, stworzyć sobie nową formę, gdy nadarza się wreszcie szansa historyczna".

Przypominamy więc Kłopotowskiemu, że Naród Polski wpadł w niewolę rozbiorów w końcu XVIII wieku nie dlatego, że zawiódł, tylko na skutek przewagi militarnej trzech złych sąsiadów, akurat wtedy, gdy Polska przeżywała "odrodzenie w upadku".
Polacy wpadli w niewolę akurat wtedy, gdy powołali wzorcowe Ministerstwo Edukacji, pierwsze w Europie, i gdy stworzyli pierwszą w Europie Konstytucję powszechnie podziwianą w świecie.
Słynny brytyjski polityk, pisarz polityczny i eseista, lord kanclerz Henry de Brougham pisał:
"Potomność z podziwieniem uwielbiać będzie tę rewolucję [tj. reformy Sejmu Czteroletniego - J.R.N.] jako doskonały wzór najtrudniejszej reformy" (za: Polska przez lorda Broughama, tera?niejszego kanclerza Wielkiej Brytanii, Warszawa 1831, s. 111).
Słynny amerykański historyk Robert Howard Lord (1885-1954), autor monumentalnego dzieła "Drugi rozbiór Polski", pisał:
"Polska upadła nie w momencie swego największego poniżenia, lecz w chwili, gdy zaczynała budzić się do nowego życia, a naród okazał tak wiele patriotyzmu i energii.
Dzieło Sejmu Czteroletniego, wielkość charakteru jego przywódców, szlachetny entuzjazm i głębokie nadzieje tego okresu, Konstytucja 3 maja, wysiłek armii polskiej w roku 1792 i nowa walka o niepodległość pod dowództwem Kościuszki w roku 1794 - wszystko to miało stać się dziedzictwem stanowiącym bezcenny skarb wartości duchowych, z którego naród, utraciwszy niepodległość, mógł czerpać wiarę w siebie i lepszą przyszłość. Powołując się na tragiczne, lecz uszlachetniające doświadczenia, pó?niejsze pokolenia mogły dowieść sobie i całemu światu, że naród polski nie zasłużył na los, jaki go spotkał" (R.H. Lord, Drugi rozbiór Polski, Warszawa 1973, s. 362-363).
Porównajmy te słowa wybitnego cudzoziemskiego badacza dziejów polskich z tak skrajnymi antypolskimi uogólnieniami Kłopotowskiego.
Autor paszkwilu nie chce wiedzieć, że bez idei Narodu, bez gorącego Polskiego Narodu padlibyśmy na zawsze ofiarą rosyjskiej barbarii i niemieckiej germanizacyjnej buty.
Jak widać, zajadłemu kosmopolicie na pewno to by nie przeszkadzało. Jego wizja rzekomego wpychania Polski przez Naród w "ślepe zaułki i klęski" od stuleci dziwnie "nie zauważa" faktu, że tylko dzięki Narodowi i jego płomiennemu patriotyzmowi uratowaliśmy w 1920 roku nie tylko siebie, ale i Europę od bolszewickiej nawały.
Nie chce widzieć roli, jaką Polska, kraj bez Quislingów, posiadający najpotężniejsze w Europie Państwo Podziemne, odegrała - niestety za cenę ogromnych strat - w walce przeciwko ludobójczemu niemieckiemu okupantowi.
Nie chce widzieć wielkiej roli Polaków w walce przeciwko komunizmowi po wojnie, odegranej przede wszystkim dzięki sile Narodu i polskiego patriotyzmu. Tego, że jak pisał brytyjski publicysta Timothy Garton Ash - "żaden naród nie zrobił więcej dla sprawy wolności po wojnie niż Polacy".
Dodatkowym skandalem jest fakt, że tak przeżarty antypolonizmem tekst Kłopotowskiego redakcja "Rzeczpospolitej" zamieściła zaledwie na tydzień przed obchodami Święta Niepodległości!

Kłopotowski "łaskawie" zauważa, że nie można na razie jakoś zrezygnować z języka polskiego, stwierdzając: "Polszczyzny nie możesz się pozbyć, ponieważ służy porozumieniu na co dzień i wychowaniu potomstwa. Ale staraj się od najmłodszych lat chować dziecko przynajmniej dwujęzyczne".
Bardziej radykalny jest już w odniesieniu do religii. Tu przestrzega, żeby religią, w którą się wierzy, nie był w żadnym razie "ludowy katolicyzm polski". Zaleca: "Traktuj Kościół jako propozycję do odrzucenia, jeśli wydaje ci się słabo uzasadniona, szukaj lepszej w innych religiach albo filozofiach. (...) Jeśli uznasz to za słuszne, zostań heretykiem albo ateistą. Ty, i tylko ty, jesteś panem swojego umysłu".
Kłopotowski akcentuje, że jego program dla Polski wcale nie jest łatwy, bo:
"Wymaga odrzucenia wielkiej części tradycji polskiej i pokonania strachu przed nieznanym.
Odrąbiesz czerep rubaszny Sarmaty, lecz jaki wyrośnie nowy".
Zapewnia jednak w końcowym zdaniu tekstu, iż odrzucając patriotyzm, ma się szansę na dotarcie do naprawdę "wielkiego celu":
"Musisz sam siebie stworzyć obywatelem świata".

Wbrew sugestiom Kłopotowskiego, że to, co głosi, jest w jakimś stopniu nowatorskie, faktycznie powtarza on w swym antypolskim tekście rzeczy dobrze znane. Znane zarówno z praktyki XVIII-wiecznej targowicy, jak i różnych skrajnych wystąpień kosmopolitów - "obywateli świata" ostatnich kilku stuleci.

Przypomnijmy to, co pisał o kosmopolityzmie słynny XIX-wieczny historyk Joachim Lelewel:
"Zapamiętali zwolennicy kosmopolityzmu nie baczą, że przygotowują czasy imperium rzymskiego: a naprzód nastanie zobojętnienie na to, co swoje - i obcy przewodzić zaczną, a potem oziębłość na to, co się dzieje, i ?li ludzie panować i uciskać zaczną (...)".

Odrzucającemu tak skwapliwie naród i patriotyzm K. Kłopotowskiemu warto przypomnieć przede wszystkim słowa Jana Pawła II:
"Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie - to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka".


prof. Jerzy Robert Nowak
20 listopad 2003

Nasz Dziennik 

  

Archiwum

Masoni i cykliści 2. Kwaśniewski wkracza do akcji
grudzień 27, 2002
zaprasza.net
Irak
czerwiec 8, 2003
przesłala Elżbieta
Echo, czyli rozmowa Bogiem?
styczeń 21, 2008
Marek Olżyński
PL.jokes Swieta tu,tam prawda gola...
grudzień 30, 2006
Ot.Joker
Kulczenie najbogatszego - jeszcze opinia czy już obraza image'u?
listopad 17, 2004
Mirosław Naleziński, Gdynia
Na zdrowie
styczeń 9, 2003
zaprasza.net
Goście w naszym Kraju
kwiecień 14, 2003
Ivo Cyprian Pogonowski
Majchrowski a masoni
listopad 8, 2005
Artur Łoboda
Płot?
lipiec 14, 2003
Iwo Cyprian Pogonowski
Hezbollah - szyicki "islam rewolucyjny" Walka o wyzwolenie południowego Libanu
sierpień 10, 2006
Z.M.K.
Kulig na koszt niezaproszonych
maj 16, 2003
www.polandsecurities.com/orlen
USA znajdą w Iraku broń masowego rażenia
kwiecień 14, 2003
Ryszard Krauze przebywa w Szwajcarii
wrzesień 17, 2007
Ćmoje boje o praworządności
luty 20, 2006
"NIE POKÓJ WAM PRZYNOSZĘ ALE MIECZ"
listopad 13, 2003
Marek Głogoczowski
"Integracja czy rozbój"
luty 20, 2003
Piotr z Calgary
Narodowe Fundusze Inwestycyjne - Sukces czy porażka
czerwiec 2, 2002
Daniel Alain Korona
Maja Komorowska: Papież nakreślił nowe perspektywy nadziei
sierpień 20, 2002
PAP
Lokacyjny sukces
sierpień 15, 2007
Samoobrona może poprzeć Kołodkę
lipiec 5, 2002
PAP
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media