ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Egzekucja nad dr.Ratkowską wstrzymana 
Patologia w środowisku medycznym 
Wykład Ernsta Wolffa na temat obecnego kryzysu 
 
"patriotyzm" po 1989 roku 
komentarz zbędny 
Kanciarze z Wall Street 
Film przedstawia kulisy Wall street . Metody działania , które doprowadziły w ciągu kilku ostatnich lat do wywołania kryzysu finansowego. 
Jak to jest z kowidem na Florydzie? 
 
W pierwszej kolejności powinno zostać ustalone, kto za to odpowie? 
Niektórzy mówią, że jest to wirus, który ma zlikwidować Christmas w Wielkiej Brytanii oraz w całej Europie – unieruchomić kraj w momencie, kiedy chrześcijanie obchodzą jedno z dwóch najważniejszych świąt w ciągu roku 
Próba upodmiotowienia obywateli za pośrednictwem internetu 
Celem serwisu jest umożliwienie obywatelom wyrażenia swojej woli w najważniejszych dla nich sprawach. 
Strzeżcie się Obamy 
Kto naprawdę stoi za Barakiem Obamą? 
Wezwanie do przebudzenia 
Film opisujący mechanizmy ekonomicznej władzy nad światem 
Finansowany przez Google zespół „sprawdzający fakty” wydaje się być garstką fikcyjnych Hindusów w zubożałym miasteczku niedaleko Bangladeszu 
 
Deborah Tavares o broni elektromagnetycznej stosowanej wobec społeczeństw cz I, 13 marca 2021 
Deborah Tavares z portalu StopTheCrime.net i PrimaryWater.org ma liczne filmy na YouTube i niestrudzenie bada dokumenty wypuszczane przez amerykańską administrację.  
Po wykrwawieniu starego Hegemona, Syjon sprzymierzył się z Chinami 
 
Rosyjska ruletka, czyli epidemia testów 
Jak jeden mąż przyjęto błędny model matematyczny i zamknięto w domach miliony ludzi wpędzając ich w dodatkowe problemy zdrowotne i finansowe. Zrujnowano gospodarki, zlikwidowano całe branże, przekreślono cały dorobek na temat zdrowego stylu życia. 
Drugi List otwarty prof. Ryszarda Rutkowskiego 
Panie Ministrze, Szanowni Państwo to prawda "że Internet przyjmuje wszystko", ale na szczęście pozwala też przełamywać rządową cenzurę i autocenzurę polskich naukowców i lekarzy, którzy swoim milczeniem autoryzowali i dalej autoryzują wielokrotnie bezzasadne działania rządu (np. w sprawie przymusowego noszenia maseczek). Dzisiaj bowiem w Holandii, Czechach, Szwecji, na Białorusi miliony ludzi chodzą bez maseczek na twarzy, nie chorują i nie umierają. W Polsce zaś, wbrew opiniom naukowców z Australii, czy USA miliony rodaków, w tym młodzież licealna, studenci i schorowani seniorzy muszą narażać swoje zdrowie nosząc "cudowne" bawełniane maseczki i/lub przyłbice 
Ostatni mit (o polityce sowieckiej) 
 
Rząd Stanów Zjednoczonych CELOWO niszczy żywność amerykańskich Farmerów i stymuluje kryzys zaopatrzenia w żywność 
Jakiś czas temu na oficjalnej stronie ONZ ukazał się artykuł "Korzyści z głodu na świecie". Wprawdzie szybko go usunięto, lecz nadal jest dostępny w internetowych archiwach 
Na wzór hitlerowski 
Eksterminacja starszych osób w Niemczech.  
Działania Izraela w Strefie Gazy to ludobójstwo Palestyńczyków 
Termin „ludobójstwo” powinien nas zatrzymać. Bo takich słów nie rzuca się na wiatr. My nie rzucamy ich na wiatr. Mamy wynikającą z badań pewność, że działania sił izraelskich w Strefie Gazy to najpoważniejsza ze zbrodni, jaką można popełnić na ludzkości. 
FILM, KTÓREGO IZRAEL NIE CHCE, ŻEBYŚ OGLĄDAŁ 
 
David Icke w LondonReal TV 
Podczas bezpośredniej transmisji na YouTube (6 kwietnia 2020 r.) obejrzało 65 tysięcy osób. Zaraz potem został on usunięty ze wszystkich kanałów YouTubea, Vimeo i Facebooka. Wywiad - zwłaszcza od ok. 50 min. - polecamy polskim władzom, ekspertom, dziennikarzom, policji i wojsku oraz wszystkim tym, którzy czują, że w niedalekiej przyszłości mogą przyczynić się do zachowania godności i wolności przez człowieka.  
więcej ->

 
 

Przeciw Narodowi


Przeciw Narodowi i jego historii

Odnosi się wrażenie, że im bardziej zbliża się data naszego ewentualnego wejścia w struktury Unii Europejskiej, tym donośniejszy staje się głos ludzi nie mających żadnego szacunku dla Narodu, polskości, narodowych interesów i w ogóle polskich dziejów.

Oto dwa jakże szokujące przykłady z ostatnich kilkunastu dni.
Pierwszy z tych tekstów wyszedł spod pióra Krzysztofa Kłopotowskiego, znanego od lat z awersji do arcydzieł narodowej kultury.
Teraz w "Rzeczpospolitej" (31 pa?dziernika 2003 r.) Kłopotowski gromko nawołuje do oderwania się od idei narodu, jako czegoś niepotrzebnego, wręcz tylko przeszkadzającego.
Najwyra?niej kraj jest dla niego tylko "ojczystym bagnem".
W tekście zatytułowanym "Program dla P. Pytania o Polskę" anty-Polak Kłopotowski stwierdza m.in.:
"Czy będąc w nowej klasie średniej, warto być Polakiem?
Kiedyś było to pytanie retoryczne, ponieważ prawie nie istniała możliwość wyboru.
Skoro musiałeś siedzieć w Polsce, to kim miałeś być? Nawet, jeśli kląłeś w duszy:
"Po co mi taki kraj", to nie mogłeś przyznać się do tego głośno. Gdybyś to zrobił, zadziobaliby cię rodacy, zadowoleni z ojczystego bagna, a tych była większość".
Kłopotowski nie ma racji, pisząc, że nie było wyboru.
Zawsze można było zerwać z Krajem, stając się kolaborantem niemieckim, rosyjskim, czy sowieckim.
Zadowoleni z Ojczyzny rodacy, których była rzeczywiście większość, poświęcali dla niej nieraz bardzo wiele, częstokroć nawet życie.
Następnie Kłopotowski zachęca do radykalnego otrząśnięcia się z polskości. Pisze:
"Musimy ociosać naszą tożsamość, pozbyć się z niej tyle, ile można. (...) Dopiero z tego rdzenia możemy wyprowadzić projekt zdrowego człowieka. A czy będzie on Polakiem, czy jakimś Polandem, Polanem, Europolem albo Kosmo-Polakiem, to powinno być nasze zmartwienie o tyle, by nie stracić do reszty kontaktu z rodakami".
Zaraz potem Kłopotowski przechodzi do starannego zafałszowania obrazu naszych stosunków z innymi narodami, na Polaków zrzucając winę za wszelkie zakłócenia wzajemnych relacji.
W jego ocenie, nasza tożsamość jest mocno negatywna, skierowana raczej przeciwko czemuś, aniżeli za czymś.
"Ta brzydka cecha jest wynikiem burzliwej historii, ale kogo to dzisiaj obchodzi?
To, że Polak chętnie kieruje się przeciwko Szwabom, Ruskim, Pepikom, wykorzystał Roman Dmowski, kiedy pod koniec XIX wieku chciał odbudować niepodległe państwo polskie".
Przypomnijmy tu, że Polak musiał kierować się przeciwko Niemcom i Rosjanom, bo oni byli zaborcami.
To nie Polak ciemiężył wspomniane narody, lecz odwrotnie, i dziwne, że Kłopotowski uważa za celowe obciążać winą za "brzydką cechę" niechęci do wspomnianych narodów właśnie Polaków. Obciąża ich winą za tę cechę w przeszłości, gdy walczyliśmy przeciwko zaborcom, i obciąża ich winą nawet teraz, gdy polski patriotyzm jest tak osłabiony, gdy panuje swoisty masochizm narodowy i zakompleksienie, a w tym samym czasie na zachód od Odry coraz bardziej przybiera fala nowego niemieckiego szowinizmu i megalomanii narodowej. To są prawdziwe fakty, które trudno podważyć.
Przytoczę choćby dwa jaskrawe potwierdzenia moich twierdzeń, akurat z tekstów zamieszczonych w tak "europejskiej" "Rzeczpospolitej" i w jeszcze bardziej "europejskim" "Tygodniku Powszechnym".

A Polacy milczą

Pierwszy ze wspomnianych wyżej tekstów to publikowany w "Rzeczypospolitej" z 22-23 czerwca 2002 r. artykuł świetnego znawcy Niemiec - socjologa Zdzisława Krasnodębskiego, profesora uniwersytetu w Bremie, pt. "Polskie milczenie".

Profesor Krasnodębski akcentował: "Republika Federalna Niemiec zmierzała przez ostatnie 12 lat w odwrotnym kierunku niż Polska.
Gdy w Polsce słabły narodowe uczucia, w Niemczech się wzmacniały.
Gdy w Polsce dokonywano krytycznej rewizji historii, w Niemczech pojawiła się wyra?na tendencja, aby widzieć w niej rzeczy pozytywne".

Pisząc o tym, jak bardzo Niemcy dziś cierpią na wielką narodową amnezję, jak bardzo zapomnieli o swych zbrodniach wobec Polaków, prof. Krasnodębski stwierdził:
"Ubolewając nad zniszczoną różnorodnością Europy Środkowej, mówi się jednym tchem: "Żydzi zostali zabici, Niemcy wypędzeni".

Te dwie kategorie ofiar wyra?nie wybijają się na plan pierwszy, reszta zaczyna tonąć w anonimowości (wspomina się jeszcze Romów i homoseksualistów)...
Tak i dzisiaj wszyscy są ofiarami - zbombardowano i Drezno, i Warszawę, i wszyscy są sprawcami - jedni mordowali w Auschwitz, inni w Jedwabnem, a jeszcze inni w Brnie. (...)

Niestety, Polacy milczą.

Milczą nawet wtedy, gdy niemiecka opinia publiczna wzywa ich do dyskusji. (...) A jeśli się odzywają, to najczęściej po to, aby potakiwać albo wbijać się w nieboskłon banalnej uniwersalności, bo każda artykulacja własnej narodowej perspektywy wydaje im się aktem antyeuropejskim i ksenofobicznym prowincjonalizmem".

Drugi tekst, powstały przy okazji dyskusji o Jedwabnem, wyszedł spod pióra jednego z czołowych polskich historyków - profesora Tomasza Szaroty.
W artykule "Kolaboranci w kraju bez Quislinga" ("Tygodnik Powszechny" z 6 lipca 2003 r.) prof. Szarota ostrzegał:
"Aktualny obraz Polski w świecie bynajmniej nie jest pozytywny i winien budzić niepokój.
Nasze zasługi szybko zostały zapomniane.
Przestaliśmy być postrzegani jako naród, który podczas II wojny światowej poniósł największe straty ludzkie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców i stworzył najpotężniejszy w okupowanej Europie ruch oporu.
Zamiast tego padają głosy, że jedwabieńska zbrodnia, której dopuścili się Polacy, obala funkcjonujący i u nas mit narodu ofiar, a marginalne zjawisko kolaboracji upoważnia do obalenia kolejnego mitu - polskiego ruchu oporu.

Zastanawiam się, czy dokonując narodowego rachunku sumienia, zamiast rzetelnego i uczciwego bilansu ludzkich postaw i zachowań, chwalebnych i przynoszących wstyd, nie obserwujemy dziś masochistycznej wręcz tendencji do wydobywania z przeszłości każdego przejawu 'hańby domowej'. (...) W moim przekonaniu niebezpieczeństwo polega na braku zachowania proporcji.
Grozi nam, że nasza młodzież dzieje narodowe zacznie sprowadzać do klęsk i niepowodzeń. Że zamiast być dumna ze swoich przodków - którzy w zdecydowanej większości swój wojenno-okupacyjny egzamin zdali z wynikiem celującym - zacznie się ich wstydzić. Paradoks polega na tym, że podczas gdy w Polsce debatujemy o naszej kolaboracji, Niemcy dyskutują o sobie jako narodzie ofiar" [podkr. J.R.N.].

A więc, wbrew kłamliwym twierdzeniom Kłopotowskiego, to nie u nas nasila się nacjonalizm, to nie nasza tożsamość narodowa jest "mocno negatywna". Wręcz przeciwnie, to u nas słabną narodowe uczucia, my milczymy, gdy w Niemczech zaciera się prawdę o historii i gdy eksponuje się rolę Niemców jako rzekomego "narodu ofiar". W tym samym czasie w Polsce media wciąż nagminnie obciążają Polaków różnymi domniemanymi winami i sztorcują za historię, poniżają i zakompleksiają. Bo tak jak dla Kłopotowskiego, tak dla różnych ludzi z polskiej "elitki" "artykulacja własnej narodowej perspektywy wydaje się aktem antyeuropejskim i ksenofobicznym prowincjonalizmem".
Tylko co zrobimy z takim strasznym zakompleksieniem w Unii Europejskiej, gdzie inne narody na czele z Niemcami rozpychają się na całego, broniąc swoich interesów. Przy postawie zalecanej przez Kłopotowskiego i przy zdradzie dużej części "elitki", o której tak wstrząsająco pisał niedawno w "Naszym Dzienniku" ks. prof. Czesław Bartnik, mamy na 100 proc. zagwarantowaną rolę absolutnego popychadła.

Mentalność volksdeutscha

Do takiej właśnie roli z zapałem namawia nas Kłopotowski, sugerując, żebyśmy raz wreszcie pokornie uznali niemiecką wyższość nad nami, wyższość rzekomo tradycyjnie utrwaloną od stuleci.
Kłopotowski przekonuje czytelników:
"Jeśli tylko Niemiec nie za bardzo okazywał pogardę albo nie za bardzo palił się do mordu, to wprawdzie nie był nam bratem, ale za to mądrym, choć surowym ojcem.
Brzmiące z polska nazwiska niemieckie należą do potomków tych Polaków, którzy opowiedzieli się za dojrzałością umysłową i cywilizacją wyższą". A ja mógłbym długo wyliczać brzmiące z niemiecka nazwiska polskie, pewno znacznie liczniejsze od tych brzmiących z polska nazwisk niemieckich. Byli to ludzie, częstokroć naprawdę wybitni, którzy w przeciwieństwie do odrzucającego naród i patriotyzm kosmopolity Kłopotowskiego pokochali na zawsze Polskę, choć mieli niemieckie rodowody.
Byli wśród nich tak wybitni Polacy, jak Anczyc (Anschßtz), Asnyk (Asnick), Balzer, Brßckner, Estreicher (Österreicher), Grottger, Handelsman, Kolberg, Kleiner, Lelewel (Loelheoeffel), Pol (Pohl), Linde, Dietl.
Swego rodzaju symbolem był fakt, że w 1939 roku do najsłynniejszych obrońców Polski po napaści Niemiec hitlerowskich należeli tacy wybitni wojskowi niemieckiego pochodzenia, jak dowódca obrony Helu admirał Józef Unrug, dowódca obrony Warszawy generał Juliusz Rommel, czy dowódca ostatniej armii polskiej stawiającej opór hitlerowcom w bitwie pod Kockiem w początkach pa?dziernika 1939 generał Franciszek Kleeberg. Arcyksiążę Karol Albrecht Habsburg z Żywca, pułkownik artylerii polskiej, z powodu swej afirmacji polskości i odmowy podpisania volkslisty był trzymany przez dwa lata w więzieniu przez gestapo, a pó?niej zesłany wraz z żoną do obozu koncentracyjnego. Jego żona, Alicja Habsburg, dłuższy czas z narażeniem życia pełniła obowiązki kuriera Armii Krajowej i po wojnie została z polecenia gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego udekorowana Krzyżem Armii Krajowej.
Wbrew anty-Polakowi Kłopotowskiemu wszyscy oni nie chcieli porzucić "bagna ojczystego" na rzecz rzekomej "wyższej cywilizacji niemieckich 'ßbermenschów'"! I wybierali polski patriotyzm wolnościowy przeciwko agresywnemu prusactwu i nazizmowi.

Czytamy u Kłopotowskiego zdania godne najbardziej agresywnych niemieckich kulturträgerów:
"Najwspanialsza budowla średniowiecza na ziemiach polskich to zamek krzyżacki w Malborku, placówka postępu i twierdza okupacyjnej cywilizacji zachodniej wśród "dziczy słowiańskiej". Ta słowiańska "dzicz", jak bez żenady Kłopotowski nazywa Polaków, potrafiła rozbić w puch i pył pod Grunwaldem "wielce cywilizowany" zakon krzyżacki i dzięki temu możemy pisać po polsku i nawet czytać po polsku antypolskie kalumnie Kłopotowskiego w polskojęzycznej "Rzeczpospolitej".
Zapewniając o wyższości Niemiec i ich dobroczynnym oddziaływaniu na zacofaną Polskę, Kłopotowski pisze:
"Nasze najlepiej zagospodarowane ziemie to ziemie byłego zaboru pruskiego, które jakby na ironię zwą się Wielkopolską, choć to, co jest tam wielkie, pochodzi od Niemców".
Jak widać, niedouczony Kłopotowski nie słyszał w ogóle o wielkich Wielkopolaninach od Raczyńskiego i Marcinkowskiego po Cegielskiego i ks. Wawrzyniaka.

Dążenie do zniszczenia Narodu

Anty-Polacy zdecydowanie dążą do pozbycia się naszej tożsamości narodowej, bo nas rzekomo tylko "wpycha w ślepe zaułki i klęski". Kłopotowski pisze:
"Trzeba głośno mówić, że naród stanowi twór przejściowy.
Dziś w globalnym świecie coraz bardziej widać, że jest tylko narzędziem dla rozwoju naszego człowieczeństwa. Jeśli działa dobrze, jeśli służy spełnieniu talentów i mentalnej dojrzałości, to wszystko w porządku. Wtedy warto utrzymać tożsamość narodową. Nawet tak stary naród jak włoski nie krępuje człowieka we Włochu, lecz pomaga mu dojrzeć. Jeśli jednak od stuleci zawodzi, wpycha w ślepe zaułki i klęski, to trzeba sięgnąć po lepsze narzędzie samorealizacji, stworzyć sobie nową formę, gdy nadarza się wreszcie szansa historyczna".

Przypominamy więc Kłopotowskiemu, że Naród Polski wpadł w niewolę rozbiorów w końcu XVIII wieku nie dlatego, że zawiódł, tylko na skutek przewagi militarnej trzech złych sąsiadów, akurat wtedy, gdy Polska przeżywała "odrodzenie w upadku".
Polacy wpadli w niewolę akurat wtedy, gdy powołali wzorcowe Ministerstwo Edukacji, pierwsze w Europie, i gdy stworzyli pierwszą w Europie Konstytucję powszechnie podziwianą w świecie.
Słynny brytyjski polityk, pisarz polityczny i eseista, lord kanclerz Henry de Brougham pisał:
"Potomność z podziwieniem uwielbiać będzie tę rewolucję [tj. reformy Sejmu Czteroletniego - J.R.N.] jako doskonały wzór najtrudniejszej reformy" (za: Polska przez lorda Broughama, tera?niejszego kanclerza Wielkiej Brytanii, Warszawa 1831, s. 111).
Słynny amerykański historyk Robert Howard Lord (1885-1954), autor monumentalnego dzieła "Drugi rozbiór Polski", pisał:
"Polska upadła nie w momencie swego największego poniżenia, lecz w chwili, gdy zaczynała budzić się do nowego życia, a naród okazał tak wiele patriotyzmu i energii.
Dzieło Sejmu Czteroletniego, wielkość charakteru jego przywódców, szlachetny entuzjazm i głębokie nadzieje tego okresu, Konstytucja 3 maja, wysiłek armii polskiej w roku 1792 i nowa walka o niepodległość pod dowództwem Kościuszki w roku 1794 - wszystko to miało stać się dziedzictwem stanowiącym bezcenny skarb wartości duchowych, z którego naród, utraciwszy niepodległość, mógł czerpać wiarę w siebie i lepszą przyszłość. Powołując się na tragiczne, lecz uszlachetniające doświadczenia, pó?niejsze pokolenia mogły dowieść sobie i całemu światu, że naród polski nie zasłużył na los, jaki go spotkał" (R.H. Lord, Drugi rozbiór Polski, Warszawa 1973, s. 362-363).
Porównajmy te słowa wybitnego cudzoziemskiego badacza dziejów polskich z tak skrajnymi antypolskimi uogólnieniami Kłopotowskiego.
Autor paszkwilu nie chce wiedzieć, że bez idei Narodu, bez gorącego Polskiego Narodu padlibyśmy na zawsze ofiarą rosyjskiej barbarii i niemieckiej germanizacyjnej buty.
Jak widać, zajadłemu kosmopolicie na pewno to by nie przeszkadzało. Jego wizja rzekomego wpychania Polski przez Naród w "ślepe zaułki i klęski" od stuleci dziwnie "nie zauważa" faktu, że tylko dzięki Narodowi i jego płomiennemu patriotyzmowi uratowaliśmy w 1920 roku nie tylko siebie, ale i Europę od bolszewickiej nawały.
Nie chce widzieć roli, jaką Polska, kraj bez Quislingów, posiadający najpotężniejsze w Europie Państwo Podziemne, odegrała - niestety za cenę ogromnych strat - w walce przeciwko ludobójczemu niemieckiemu okupantowi.
Nie chce widzieć wielkiej roli Polaków w walce przeciwko komunizmowi po wojnie, odegranej przede wszystkim dzięki sile Narodu i polskiego patriotyzmu. Tego, że jak pisał brytyjski publicysta Timothy Garton Ash - "żaden naród nie zrobił więcej dla sprawy wolności po wojnie niż Polacy".
Dodatkowym skandalem jest fakt, że tak przeżarty antypolonizmem tekst Kłopotowskiego redakcja "Rzeczpospolitej" zamieściła zaledwie na tydzień przed obchodami Święta Niepodległości!

Kłopotowski "łaskawie" zauważa, że nie można na razie jakoś zrezygnować z języka polskiego, stwierdzając: "Polszczyzny nie możesz się pozbyć, ponieważ służy porozumieniu na co dzień i wychowaniu potomstwa. Ale staraj się od najmłodszych lat chować dziecko przynajmniej dwujęzyczne".
Bardziej radykalny jest już w odniesieniu do religii. Tu przestrzega, żeby religią, w którą się wierzy, nie był w żadnym razie "ludowy katolicyzm polski". Zaleca: "Traktuj Kościół jako propozycję do odrzucenia, jeśli wydaje ci się słabo uzasadniona, szukaj lepszej w innych religiach albo filozofiach. (...) Jeśli uznasz to za słuszne, zostań heretykiem albo ateistą. Ty, i tylko ty, jesteś panem swojego umysłu".
Kłopotowski akcentuje, że jego program dla Polski wcale nie jest łatwy, bo:
"Wymaga odrzucenia wielkiej części tradycji polskiej i pokonania strachu przed nieznanym.
Odrąbiesz czerep rubaszny Sarmaty, lecz jaki wyrośnie nowy".
Zapewnia jednak w końcowym zdaniu tekstu, iż odrzucając patriotyzm, ma się szansę na dotarcie do naprawdę "wielkiego celu":
"Musisz sam siebie stworzyć obywatelem świata".

Wbrew sugestiom Kłopotowskiego, że to, co głosi, jest w jakimś stopniu nowatorskie, faktycznie powtarza on w swym antypolskim tekście rzeczy dobrze znane. Znane zarówno z praktyki XVIII-wiecznej targowicy, jak i różnych skrajnych wystąpień kosmopolitów - "obywateli świata" ostatnich kilku stuleci.

Przypomnijmy to, co pisał o kosmopolityzmie słynny XIX-wieczny historyk Joachim Lelewel:
"Zapamiętali zwolennicy kosmopolityzmu nie baczą, że przygotowują czasy imperium rzymskiego: a naprzód nastanie zobojętnienie na to, co swoje - i obcy przewodzić zaczną, a potem oziębłość na to, co się dzieje, i ?li ludzie panować i uciskać zaczną (...)".

Odrzucającemu tak skwapliwie naród i patriotyzm K. Kłopotowskiemu warto przypomnieć przede wszystkim słowa Jana Pawła II:
"Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie - to równocześnie nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest jego naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka".


prof. Jerzy Robert Nowak
20 listopad 2003

Nasz Dziennik 

  

Archiwum

Reżim Busha zamierza zaatakować Iran przy pomocy nuklearnej broni taktycznej
październik 1, 2006
Dorota Szczepańska
Krytyka
wrzesień 29, 2003
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Jarmulka i prezydent
listopad 28, 2006
wielbiciel poezji
Memorandum CIA w sprawie destabilizacji Wenezueli
grudzień 3, 2007
James Petras
Reguła symbiozy
kwiecień 21, 2005
Witold Filipowicz
"Głupia historia" - list czytelnika pisma Culture Wars w sprawie artykułu prof. Iwo Cypriana Pogonowskiego
luty 23, 2007
bibula- pismo niezależne
Błędy ortograficzne w mediach
listopad 15, 2005
Mirosław Naleziński
Polityczne skutki wojny
marzec 19, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
A gdzie sie podzieją medialnie porazeni kamienicznicy ,drobni kupcy,żurnalisci i inni biorokraci
kwiecień 14, 2007
kruzoe
Handel z Rosją
listopad 14, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Weszła w życie nowelizacja samorządowej ordynacji wyborczej
sierpień 10, 2002
PAP
Solidarność 25 lat w Instytucie
maj 28, 2005
Jerzy Kowalewski
Zapomniane ludobojstwo
styczeń 8, 2009
przeslala Elzbieta Gawlas Toronto
Liberalni doradcy Watykanu
grudzień 10, 2006
Marek Głogoczowski
„Polskie Termopile”bitwy pod Zadwórzem –Dytiatynem
sierpień 31, 2006
Jan Lucjan Wyciślak
Analiza
styczeń 2, 2006
Marek Głogoczowski
Dzisiejsi czciciele Mamona i Kabały działają według tradycji Talmudu
wrzesień 18, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Granice obelgi koniecznej
lipiec 18, 2007
Marek Olzyński
Izrael Szamir - Przyparty do muru
lipiec 9, 2008
Izrael Szamir
Bóg Honor Ojczyzna Linux
listopad 11, 2002
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2025 Polskie Niezależne Media