ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Opresja szczepień - nieznany zapis wideo - prof. Stansiław Wiąckowski 
W wrześniu 2016 roku ekipa NTV odwiedziła w Kielcach wybitnego człowieka. Profesor Stanisław Wiąckowski to odważny naukowiec, autor kilkuset publikacji na temat ochrony środowiska i zdrowia. 
Dr. Jeff Barke przerywa milczenie o COVID19 
 
Rozmowa Adnieszki Wolskiej z Sucharitem Bhakdi 
 
Brytyjska modelka zabita zastrzykiem? 
Trzy tygodnie po szczepieniu zmarła - po wystąpieniu wielu komplikacji - w tym białaczki.  
"patriotyzm" po 1989 roku 
komentarz zbędny 
Planet Lockdown 
Planet Lockdown to film dokumentalny o sytuacji, w jakiej znalazł się świat. Twórcy filmu rozmawiali z niektórymi z najzdolniejszych i najodważniejszych umysłów na świecie, w tym z epidemiologami, naukowcami, lekarzami, prawnikami, aktywistami, mężem stanu... 
Chasydzki ślub w NY legalny w dobie kowida 
 
Prawdziwym powodem, dla którego rząd chce, abyście co 3 miesiące otrzymywali booster COVID-19 jest to, że u zaszczepionych rozwija się nowa forma AIDS 
 
Atak pistapo w Gdańsku 
Atak "policji" na proteście w czasie przemowy Krzysztofa Kornatowicza - Gdańsk - 10.10.2020r.  
Ameryka: Od Wolności do faszyzmu 
Amerykanie zaczynają rozumieć - co się dzieje z ich krajem. O tym mówi film pod wskazanym linkiem. 
Jak to jest z kowidem na Florydzie? 
 
Nazwisko Horban na mapie świata 
 
Chazarskie tajemnice Rosji 
Mowa tu o szeregu mesjanistycznych założeń leżących niemal na granicy proroctw i legend, u których podstaw leży jeden cel – że na obszarze, gdzie obecnie toczą się walki na Ukrainie, ma powstać nowe państwo żydowskie. 
Konzentrationslager Fuehrer  
Niemcy - obóz koncentracyjny dla niewierzących w wirusa 
Rosyjska ruletka, czyli epidemia testów 
Jak jeden mąż przyjęto błędny model matematyczny i zamknięto w domach miliony ludzi wpędzając ich w dodatkowe problemy zdrowotne i finansowe. Zrujnowano gospodarki, zlikwidowano całe branże, przekreślono cały dorobek na temat zdrowego stylu życia. 
Egzekucja nad dr.Ratkowską wstrzymana 
Patologia w środowisku medycznym 
"Pytam w imieniu zdezorientowanych".  
"Pytam w imieniu zdezorientowanych". List prof. Rutkowskiego do ministra zdrowia 
Wołyń 1943. sł. muz. Lech Makowiecki  
Wołyń 1943. sł. muz. Lech Makowiecki. Utwór z płyty "Patriotyzm" 
Milcz Lekarzu !!! 
Szczepionkowy bandytyzm w natarciu przeciw polskim lekarzom.
Mimo wielkiego doświadczenia i obserwacji pacjentów, lekarzowi nie wolno mówić o swoich obserwacjach gdy jest to nie zgodne z obowiązującym, chorym, systemem "opieki" zdrowotnej.  
Dr.Coleman szczepionka Covid możne zabić każdego 
Wszystkie zaszczepione istot zaczną umierać jesienią  
więcej ->

 
 

Islamofaszyzm, ideologiczny straszak ekipy Busha


„Posługują się wielkimi hasłami, pustymi jak zepsuty ząb. PRAWO, WŁADZA, WŁADCA, ŚWIAT, BUNT, WIARA… Łączą je w groteskowe zes­ta­wie­nia, składające się na upraszczające opozycje: prawo i zbuntowany, władza i anioł.” W ten sposób „niweczą pracę polegającą na tworzeniu precyzyjnych i zróżnicowanych koncepcji, nie pozwalających uciekać się do uproszczonych dualizmów.”

Tak w 1977 r. Gilles Deleuze określał „pseudomyślenie” owych „nowych filozofów”, którzy, jak powiadał, „żerują na zwłokach”. Trzydzieści lat pó?niej ci sami „pseudomyśliciele”, być może już nie „nowi”, lecz nadal nie „filozofowie”, rozpowszechniają we Francji kolejne z „groteskowych zestawień” – pusto brzmiące pojęcie „islamskiego faszyzmu”.

Rzecz całą można byłoby zignorować, gdyby nie fakt, że o „islamskim faszyzmie” mówi publicznie prezydent George W. Bush. Po raz pierwszy posłużył się tym pojęciem na konferencji prasowej z 7 sierpnia 2006 r., a potem powtarzał wielokrotnie podczas oficjalnych przemówień, wrzucając do jednego worka tak skrajnie różne ruchy jak Al-Kaida, Bracia Muzułmanie, Hamas czy Hezbollah, uznając je za „spadkobierców zarazem nazizmu i komunizmu”. Niepokoi przemianowanie „wojny z terroryzmem” na „wojnę z islamskim faszyzmem” i wynikające z tego wpisanie muzułmańskich ruchów fundamentalistycznych w szereg zjawisk XX wieku określonych mianem „totalitaryzmu”. Zabieg ten służyć ma ponownemu uprawomocnieniu prowojennej linii politycznej, której konieczność uzasadnia się dziś przy użyciu starych, ale ciągle skutecznych środków „polityki strachu”.

Neokonserwatywny tygodnik The Weekly Standard przypisuje autorstwo neologizmu „islamofaszyzm” dziennikarzowi Stephenowi Schwartzowi [1], współpracującemu z FrontPage Magazine – jest to kontrowersyjna witryna internetowa prowadzona przez Dawida Horowitza, zagorzałego wielbiciela niestroniącej od rasistowskich tez książki Oriany Fallaci Wściekłość i duma. [2] Ale Schwartz po raz pierwszy posłużył się tym wyrażeniem dopiero w 2001 r., nie może więc być autorem terminu, którego już w 1990 r. używał historyk Malise Ruthven na łamach brytyjskiego dziennika The Independent. [3] Do upowszechnienia terminu w Stanach Zjednoczonych przyczynił się Christopher Hitchens. Ten świetny, niegdyś zdecydowanie lewicowy dziennikarz znany jest z wypowiedzi popierających działania George’a Busha, a zwłaszcza wojnę w Iraku. Wydaje się natomiast, że to dzięki doradcy Białego Domu Bernardowi Lewisowi, [4] orientaliście przepełnionemu bezmierną niechęcią do islamu, termin ten utorował sobie drogę do oficjalnego prezydenckiego dyskursu. Schwartz uważa się zresztą za ucznia Bernarda Lewisa.

Jeżeli jednak przyjrzymy się bliżej tradycyjnym definicjom teoretycznym sformułowanym przez badaczy faszyzmu (takich jak Hannah Arendt, Renzo de Felice, Stanley Payne czy Robert Paxton), stwierdzimy, że żaden z ruchów islamskich opatrzonych przez prezydenta Busha etykietką „islamofaszystowskich” nie spełnia kryteriów totalitaryzmu. Nie dlatego, że religia nie może iść w parze z faszyzmem: o ile Payne przekonany jest, że faszyzm potrzebuje przestrzeni świeckiej, by móc się rozwijać [5], o tyle Paxton i inni odpowiadają, że jest tak jedynie na gruncie europejskim. Może zatem istnieć faszyzm muzułmański, podobnie zresztą jak może istnieć faszyzm chrześcijański, hinduistyczny, czy żydowski.

Jednak ruchy określone przez administrację Busha jako faszystowskie po prostu nie mieszczą się w tej kategorii. Islamizm jest zjawiskiem nowym, odrębnym i wpisanym ściśle we współczesny kontekst. W islamskich ruchach fundamentalistycznych odnajdziemy wprawdzie niektóre elementy tradycyjnego faszyzmu, takie jak charakter paramilitarny, poczucie poniżenia czy kult charyzmatycznego przywódcy (choć tu wygląda to zupełnie inaczej, niż w przypadku Fßhrera albo Duce). Tym niemniej brakuje takich podstawowych dla faszyzmu cech, jak nacjonalizm, ekspansjonizm, korporacjonizm czy biurokracja.

Islamskie ruchy fundamentalistyczne są najczęściej ponadnarodowe, a więc bardzo odległe od „integralnego nacjonalizmu” charakteryzującego europejski faszyzm lat trzydziestych. Faszyzm był z natury imperialistyczny i ekspansjonistyczny. Komórki Al-Kaidy działają wprawdzie w wielu krajach, a niektóre ruchy islamistyczne dążą do rekonkwisty Andaluzji i Sycylii oraz restauracji kalifatu. Ale już formacje takie jak Hamas i Hezbollah – choć ich religijne ukierunkowanie budzić może mieszane uczucia, a niektóre z przeprowadzanych przez nie akcji (szczególnie służące zastraszaniu ataki na bezbronnych cywilów) zasługują na pełne potępienie – walczą po prostu z obcą okupacją. Z kolei reżim afgańskich talibów wydaje się mieć więcej wspólnego z zacofanymi średniowiecznymi teokracjami niż z faszystowskimi reżimami, które pojawiły się w krajach uprzemysłowionych po I wojnie światowej.

Nierozłącznie związany z faszyzmem korporacjonizm, rozumiany jako ścisłe połączenie państwa oraz przedsiębiorstw i związków zawodowych, jest na gruncie islamskim nieobecny (ścisłe związki między kupcami z miejskich bazarów a islamskim reżimem w Iranie mogą być co najwyżej mizerną namiastką korporacjonizmu). Co więcej, ruchy islamistyczne nie są na ogół wspierane przez militarno-przemysłowy potencjał kraju, choć w Iranie połączenie instytucji państwa religijnego oraz potężnego przemysłu wojskowego może wskazywać na coś innego. Sytuacja taka istnieje za to w krajach, których nie uznajemy za „faszystowskie”, na przykład w Stanach Zjednoczonych, Francji czy Japonii.

Niezbędnym warunkiem sprawowania władzy o faszystowskim charakterze jest powiązanie z aparatem „wspierającego państwa”. Wspomniane grupy są natomiast organizacjami ponadpaństwowymi, we własnych krajach stoją najczęściej poza nawiasem władzy, nierzadko są nawet przez nią prześladowane. Choć w odniesieniu do, bąd? co bąd?, ruchów ideologicznych opierających się na religii wydać się to może paradoksalne, aspekt ideologiczny w przypadku islamskich ruchów fundamentalistycznych schodzi na drugi plan. Tymczasem Raymond Aron podkreślał „posunięte do granic obłędu znaczenie” ideologii w systemach totalitarnych, które zakładały – jego zdaniem – „prymat ideologii”. [6]

Fundamentalistyczne ruchy islamskie instrumentalizują religię, próbując wykorzystywać ją jako ideologię, ale nie wchodzi tu w grę – jak było w przypadku Europy – dążenie do wykreowania „nowego człowieka”. W ich posunięciach dochodzi do głosu raczej religijny i społeczny archaizm, aniżeli spójna ideologia na skalę globalną. Popularność tych ruchów wynika najczęściej z innych przyczyn niż ideologiczne. Wyborczy sukces Hamasu nie oznacza jeszcze, że naród palestyński przyjął opartą na religii ideologię głoszoną przez ten ruch. Wynikał raczej z głosów oddanych przeciwko skorumpowanemu Fatahowi. W Libanie wiele osób popiera Hezbollah, nie podpisując się jednak pod jego islamistyczną ideologią. Intelektualiści wspierają te ruchy raczej wbrew ideologii, nie zaś ze względu na nią. Faszyzm i nazizm tymczasem fascynowały licznych intelektualistów, w tym także najznakomitszych myślicieli epoki. Al-Kaida nie posiada tego rodzaju zaplecza, a jej dość prosta ideologia bliższa jest dogmatyzmowi dawnych sekt niż europejskim reżimom totalitarnym.

Faszyzm i nazizm były ruchami masowymi, funkcjonującymi na zasadzie upolitycznienia szerokich rzesz społeczeństwa oraz przy powszechnej akceptacji społecznej. Organizacje islamistyczne natomiast, mimo działających na ich korzyść uwarunkowań, takich jak utrzymujące się poczucie poniżenia czy kryzys ekonomiczny, w większości krajów muzułmańskich napotykają na opór ze strony społeczeństwa ceniącego sobie swe prawa i wolności. Liczba zwolenników islamskich ruchów fundamentalistycznych w Północnej Afryce nie jest wyższa od liczby sympatyków skrajnej prawicy w Europie. Ideologia Al-Kaidy przemawia do bardzo wąskiej grupy muzułmanów. W każdym z krajów arabskich i muzułmańskich, także w tych, których dyktatorska władza jest bezwzględnie podporządkowana Stanom Zjednoczonym, wbrew pozorom istnieje energiczne społeczeństwo obywatelskie, niepraktykujące i wrogo nastawione do totalitaryzmu. Zresztą, jak pisze Robert Paxton: „Pokusie zaklasyfikowania jako faszystowskie islamskich ruchów fundamentalistycznych, takich jak Al-Kaida czy talibowie, przeciwdziała to, że nie zrodziły się ze sprzeciwu wobec ?le funkcjonującej demokracji. Ich jedność jest raczej organiczna niż mechaniczna, żeby użyć słynnego rozróżnienia dokonanego przez Emile’a Durkheima. [7] A nade wszystko ruchy te nie mogą ‘zrezygnować z wolnych instytucji’, po prostu dlatego, że nigdy ich nie posiadały.” [8] Można by przytoczyć szereg kolejnych argumentów, które podważają zasadność porównania do totalitaryzmu: nie ma tu wyłączności informacyjnej (nawet do Iranu i Arabii Saudyjskiej przedostają się – mimo ścisłej kontroli prowadzonej przez władze religijne – głosy pochodzące ze świata zewnętrznego), darwinizmu społecznego, sterowanej centralnie gospodarki, planowanej mobilizacji przemysłu, ani monopolu wojskowego.

Bardziej problematyczny jest przypadek Islamskiej Republiki Iranu. Prezydent Ahmedineżad ma za sobą „wspierające państwo”, sprawuje za pośrednictwem Ministerstwa Kultury i Islamskiego Dziedzictwa ścisłą kontrolę nad mediami, mobilizuje gospodarkę (także planową) swojego kraju oraz jego wojenno-przemysłową machinę. Czy jednak można mówić w tym przypadku o islamofaszyzmie? Wobec faktu, że działa tu wiele instytucji mających zapewnić równowagę w państwie, a społeczeństwo zachowuje niezwykłą czujność, trudno uznać irański reżim za przykład takiej ideologii. Irański prezydent musi uzyskać akceptację Madżlisu (parlamentu) dla swoich decyzji – potrzebował, na przykład, wielu miesięcy, aby przekonać parlament do zaaprobowania niektórych nominacji ministerialnych. Osoba numer jeden w Iranie, „najwyższy przywódca” ajatollah Chamenei przekazuje decyzje rządu M. Ahmedineżada do zaopiniowania Zgromadzeniu do Spraw Ochrony Interesu Państwa, na czele której stoi Haszemi Rafsandżani, kontrkandydat Ahmedineżada w wyborach prezydenckich.

Prezydent Ahmedineżad musi liczyć się również z byłym prezydentem-„reformatorem” Chatamim, który cieszy się znacznym poparciem społecznym. Tzvi Barel na łamach dziennika Haaretz przekonuje, że gwałtowne antyizraelskie wystąpienia prezydenta Iranu „wyjaśnić można ideologicznym napięciem i stosunkami siły, jakie zapanowały w Republice Islamskiej.” [9] Zresztą populiście Ahmedineżadowi niełatwo jest przekonać do siebie irańskie elity, a szerokie grupy społeczeństwa zażarcie sprzeciwiają się wpływom ultrakonserwatystów.

Choć na gruncie muzułmańskim odnajdziemy pewne elementy faszyzmu, to jednak sam termin „islamofaszyzm” wydaje się tu mało stosowny. W świecie arabskim i muzułmańskim istnieje wiele dyktatur i autorytarnych reżimów, które można określić jako faszyzujące. Większość z nich to wierni sojusznicy Stanów Zjednoczonych w ich „międzynarodowej wojnie z terroryzmem”. Słowa krytyki dziwnym trafem omijają reżimy Uzbekistanu, Kazachstanu czy Turkmenistanu, choć ich faszyzujący charakter wyra?nie rzuca się w oczy. Monarchia saudyjska, niezależnie od głoszonego przez nią fundamentalizmu, obskurantyzmu religijnego oraz poparcia dla radykalnych islamskich ugrupowań, otoczona jest w oczach Waszyngtonu niemalże aurą świętości. Poparcie dla amerykańskiej polityki zagranicznej wydaje się być wystarczającym warunkiem, by uzyskać rozgrzeszenie z wszelkich autokratycznych i faszyzujących wybryków. Pułkownik Muammar al-Kadafi, który – zgodnie z żądaniami Waszyngtonu – odciął się od swojej przeszłości i zdobył w ten sposób sympatię zachodnich rządów, mógł spokojnie świętować 37. rocznicę przejęcia władzy, wzywając przy okazji do mordowania swoich przeciwników. Na Zachodzie nie słychać było głosów oburzenia [10].

Czy w odniesieniu do dyktatury Saddama Husajna, partii Baas i muchabarat (tajnych służb) można używać określenia „faszystowskie”? W tym przypadku wydaje się to uzasadnione. Reżim Saddama Husajna był systemem ultranacjonalistycznym, opierał się na rozbudowanym do granic absurdu kulcie przywódcy, nie oddzielał sfery publicznej od prywatnej i przejawiał nieumiarkowane dążenia ekspansjonistyczne. Edward Said w 1987 r. podczas konferencji w Kuwejcie ostrzegał rządy państw Zatoki: „Jeśli nie przestaniecie wspierać finansowo Saddama Husajna, staniecie się współodpowiedzialni za eksplozję arabskiego faszyzmu, którego wcześniej czy pó?niej sami padniecie ofiarą.” Dopiero 2 sierpnia 1990 r. w dniu irackiej inwazji kuwejccy przywódcy zrozumieli znaczenie tych słów.

Hipokryzja w podejściu do całej sprawy musi wydać się uderzająca, gdy uświadomimy sobie, że ci sami ludzie, których dziś określa się mianem „islamofaszystów”, w tym zwłaszcza afgańscy talibowie, wysławiani byli przez Waszyngton jako „duchowy odpowiednik” amerykańskich ojców-założycieli, kiedy w latach osiemdziesiątych walczyli z wojskami radzieckimi. [11] Również egipscy Bracia Muzułmanie hojnie wspomagani byli przez brytyjskie i amerykańskie służby wywiadowcze. Rząd izraelski przed powstaniem Hamasu sprzyjał Braciom Muzułmanom w Palestynie, którzy mieli osłabić wpływy Fatahu oraz marksistów z Organizacji Wyzwolenia Palestyny.

Mamy prawo, a nawet obowiązek potępiania istniejących w świecie muzułmańskim obskuranckich, fanatycznych ruchów, które posługują się terroryzmem jako metodą walki. Nie powinniśmy jednak przywoływać tu prowokujących określeń, takich jak „nazi-islamizm” czy „islamofaszyzm”, stygmatyzujących całe społeczeństwa poprzez sugerowanie istnienia bezpośredniego związku pomiędzy wyznawaną przez nie wiarą a ekstremizmem ugrupowań, które instrumentalizują religię dla celów politycznych. Odrzucenie pusto brzmiących pojęć nie oznacza oczywiście, że mamy powstrzymać się od krytykowania zbrodni popełnianych przez ekstremistów czy leżącej u ich podstaw wizji świata. Krytykę taką podejmuje zresztą wielu intelektualistów muzułmańskich. Eqbal Ahmad, wybitny pakistański myśliciel, dał wyraz niezwykłej odwagi, broniąc przed rozwścieczonym tłumem Salmana Rushdiego, skazanego na śmierć na mocy fatwy irańskiego ajatollaha.

Rozważania na temat dokładnego znaczenia terminu „faszyzm” mają jednak niewielkie znaczenie dla „jacksonistów” [12] i neokonserwatystów, którzy zdominowali politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Staje się on użyteczny ze względu na niesiony przezeń ładunek emocjonalny, dzięki któremu łatwiej jest budzić strach. Na tym właśnie polega jego zgubne oddziaływanie. Przekonując świat, że Zachód prowadzi walkę przeciwko nowemu faszyzmowi i kolejnemu Hitlerowi, przygotowuje się opinię publiczną do zaakceptowania idei „wojny prewencyjnej”. „Faszystowskiemu zagrożeniu” trzeba stawić czoło, niezależnie od ceny, jaką zapłaci ludność cywilna rejonu objętego wojną. „Alianci doszczętnie zbombardowali Drezno” odpowiadają dziś niektórzy neokonserwatyści, usprawiedliwiając zrzucenie przez izraelskie F 16 setek bomb na libańskie dzielnice mieszkalne.

Dążenie do „nazifikacji” przeciwnika nie jest niczym nowym. Zachodnie media co jakiś czas odkrywają „Czwartą Rzeszę” i „nowego Fßhrera”. Do Hitlera porównywano już: Gamala Abd-el Nasera, Jasira Arafata, Slobodana Miloszevicia, Saddama Husajna, a ostatnio także Mahmuda Ahmedineżada. Naser nazywany był „Hitlerem znad Nilu”, a Menahem Begin określił Arafata mianem „arabskiego Hitlera”.

Irański prezydent i jego specyficzny dyskurs polityczny tworzą sprzyjający grunt dla medialnych manipulacji. Korzystając z takiej atmosfery, irański neokonserwatysta Amir Taheri, dawny współpracownik reżimu szaha, ogłosił „nowinę”, że irańscy Żydzi zostaną zmuszeni do noszenia żółtej gwiazdy na ubraniu. Choć wiadomość ta była nieprawdziwa, została opublikowana przez kanadyjski konserwatywny dziennik The National Post, który na pierwszej stronie ogłosił nastanie „Czwartej Rzeszy”. Na niewiele zdał się fakt, że informacja ta została zdementowana zarówno przez irańskich Żydów, jaki i światową prasę. „Medialny zamach” zakończył się pełnym sukcesem, a dziś setki tysięcy Kanadyjczyków i Amerykanów żyją w przekonaniu, że irańscy Żydzi noszą żółte gwiazdy na ubraniu, a Iran jest „Czwartą Rzeszą”. Przekonanie to okaże się bardzo użyteczne, jeśli Stany Zjednoczone zdecydują się na „wojnę prewencyjną” przeciwko niemu…

Wspólną cechą tych, którzy posługują się terminem „islamofaszyzm”, jest dążenie do walki prowadzonej pod hasłem „międzynarodowej wojny z terroryzmem”. Z biegiem lat brytyjski historyk Bernard Lewis zdołał przekonać Zachód, że do Arabów i „ludów wschodnich” przemówić może jedynie argument siły. Byłby zapewne zadziwiony opinią Hannah Arendt, która pisała: „Wydaje się, że – wbrew naszym oczekiwaniom – jest jeden argument, którego Arabowie nigdy nie zrozumieją. To argument siły.” [13]

Używanie jednego terminu „islamofaszyzm” na określenie szeregu skrajnie różnych ruchów, nierzadko ze sobą skłóconych i mających odmienne cele, służyć ma propagowaniu teorii międzynarodowego spisku islamskiego oraz ukryciu problemów geopolitycznych, bardzo odległych od religii. W ten sposób można z czystym sumieniem porzucić analizę okoliczności, które przyczyniły się do powstania większości tych ruchów. Można przestać zajmować się problemem okupacji o charakterze kolonialnym oraz konfliktami terytorialnymi. A przecież jedynie sprawiedliwe rozwiązanie tych problemów zmienić może sprzyjającą dziś islamistycznemu terroryzmowi sytuację.

Dzisiejsi politycy, inspirując się postawą Winstona Churchilla, uznają wszystkich przeciwników absurdalnych i bezcelowych wojen za „monachijczyków” [14]. Lekceważąc ich często światłe opinie, widzi się w nich co najwyżej „użytecznych idiotów”, współczesne wcielenie Edouarda Daladiera i Neville’a Chamberlaina, sygnatariuszy układu zawartego z Hitlerem w Monachium. Jak mówił Paul Valery, „Nie ma nic gorszego, niż nauka czerpana z niewłaściwie pojętej i ?le interpretowanej historii.

Stefan Durand
(tłum. Ewa Cylwik)

[1] Zob. artykuł jego autorstwa, „What is islamofascism?”, 17 sierpnia 2006.

[2] Wydanie polskie: Cyklady, Warszawa 2003.

[3] „Autorytaryzm rządowy, żeby nie powiedzieć islamofaszyzm, jest w Maroku i Pakistanie raczej regułą niż wyjątkiem”, The Independent, 8 września 1990.

[4] Zob.: Alain Gresh, „Bernard Lewis et le gčne de l’islam”, Le Monde diplomatique, sierpień 2005.

[5] Ponieważ – jak uważa – „faszyzm religijny musiałby ograniczyć władzę przywódcy, nie tylko z powodu zakorzenionej kulturowo pozycji kleru, ale również ze względu na zasady i wartości niesione przez tradycyjną religię”.

[6] Démocratie et totalitarisme, Gallimard, Paryż 1965.

[7] Durkheimowska teoria przeciwstawia „solidarność organiczną”, którą charakteryzuje zróżnicowanie i niska świadomość zbiorowa, „solidarności mechanicznej”, opartej na podobieństwach i rozwiniętej świadomości zbiorowej.

[8] Le Fascisme en action, Seuil, Paryż 2004.

[9] Artykuł przedrukowany w Courrier International z dn. 3 listopada 2005 pod tytułem „Cause toujours, Ahmadinejad”.

[10] Depesza Agencji Reutersa z 31 sierpnia 2006 r. W innych okolicznościach wiadomość ta niewątpliwie zainteresowałaby amerykańskie dzienniki.

[11] Te niebezpieczne powiązania w światowej polityce, szczególnie w południowo-wschodniej Azji przedstawione zostały w książce Mahmooda Mamdani’ego, profesora uniwersytetu Columbia, Good Muslim, Bad Muslim, America, Cold War and the Roots of Terror, Panteon, Nowy Jork 2004.

[12] Walter Russem Mead nazywa „jacksonistami” (od nazwiska amerykańskiego prezydenta Andrew Jacksona sprawującego władzę w latach 1829-1837) ultranacjonalistów, którzy podejmują chętnie interwencje zagraniczne, lecz w odróżnieniu od neokonserwatystów nie angażują się w „nation building”. Mianem jacksonistów mogą być określani np. Dick Cheney i Donald Rumsfeld.

[13] Hannah Arendt, „Peace or Armistice in the Near East”, Review of Politics, Notre Dame, Indiana, styczeń 1950.

[14] W nawiązaniu do układu monachijskiego z 1938 r., na mocy którego Wielka Brytania i Francja, reprezentowane przez Neville’a Chamberlaina oraz Edouarda Daladiera, chcąc uniknąć wojny, zgodziły się na zaanektowanie przez Niemcy Sudetów – części Czechosłowacji, która liczyła na wsparcie ze strony brytyjskiej i francuskiej demokracji.
25 grudzień 2006

Stefan Durand (tłum. Ewa Cylwik) 

  

Archiwum

Miller żegna stary rok manifestując lekceważenie społeczeństwa Polskiego
grudzień 31, 2002
Artur Łoboda / PAP
Polaków będzie mniej
lipiec 19, 2002
PAP
Pieśń dziada o budżetowych dziurach
grudzień 12, 2008
Marek Jastrząb
Judaism: A Conspiracy Against Jews, Humanity?
listopad 22, 2006
przysłał Iwo Cyprian Pogonowski
Dwa oblicza Ministerstwa Finansów
maj 18, 2006
PAP
W kręgu antygórniczej ideologii
styczeń 3, 2004
Adrian Dudkiewicz
Dla PAP to są "Dziwne praktyki w VW!"
wrzesień 14, 2008
PAP
Brawo Minister Giertych- (Irak)
listopad 7, 2006
marduk
Delphi
listopad 4, 2005
PAP
Protest przeciwko Europejskiemu Forum Ekonomicznemu
kwiecień 24, 2004
http://www.la.most.org.pl/protest/
List otwarty Jana Mulaka
marzec 31, 2004
Śmierć Saddama Husseina
grudzień 30, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Miliony dolarów na kontach b. prezydenta Peru
październik 3, 2004
Polska „przedmurzem” żydo-chrześcijańskiego USraela
kwiecień 14, 2008
Przysłał Israel Adam Shamir
Gotowa salwa odwetowa Iranu, 11,000 rakiet
październik 23, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
W Izraelu powstanie "Centrum Busha"
listopad 17, 2006
bibula
Ojciec Augustyn: Papież uczy pokornej akceptacji życia
sierpień 20, 2002
PAP
MS: Krótka historia prywatyzacji banków
kwiecień 6, 2006
wedle Interia.pl
Ustawa a dziennikarze
styczeń 22, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
Staż dyskutanta
lipiec 14, 2006
Mirosław Naleziński, Gdynia
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media