ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

W pierwszej kolejności powinno zostać ustalone, kto za to odpowie? 
Niektórzy mówią, że jest to wirus, który ma zlikwidować Christmas w Wielkiej Brytanii oraz w całej Europie – unieruchomić kraj w momencie, kiedy chrześcijanie obchodzą jedno z dwóch najważniejszych świąt w ciągu roku 
Dr Mike Yeadon rozmawia z dr Reinerem Fuellmichem o kłamstwach dotyczących COVID  
„Nie bój się wirusa. To nie jest tak niebezpieczne, jak ci wmówiono.

„Bójcie się swoich Rządów - lub organów, które panują ponad tymi Rządami”. 
Papież błogosławi strażników de Rotschild  
To nie jest pomysł Dana Browna na nową powieść, ale wydarzenie, które umknęło uwadze mediów w Polsce, a oznacza wsparcie Watykanu dla potężnych postaci świata finansów i przemysłu, deklarujących działania na rzecz przemiany systemu gospodarczego współczesnego świata.  
wRealu24 
Niezależna Telewizja Marcina Roli 
Powszechny nakaz maskowania nadal jest bezprawny 
Pomimo nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nakaz zakrywania twarzy jest bezprawny. 
David Icke w LondonReal TV 
Podczas bezpośredniej transmisji na YouTube (6 kwietnia 2020 r.) obejrzało 65 tysięcy osób. Zaraz potem został on usunięty ze wszystkich kanałów YouTubea, Vimeo i Facebooka. Wywiad - zwłaszcza od ok. 50 min. - polecamy polskim władzom, ekspertom, dziennikarzom, policji i wojsku oraz wszystkim tym, którzy czują, że w niedalekiej przyszłości mogą przyczynić się do zachowania godności i wolności przez człowieka.  
"Górale to męczą konie" 
Powiedziałam prezesowi (Kaczyńskiemu), że górale bardzo na nich liczą, to są ich wyborcy, a prezes odpowiedział mi na to: "Górale to męczą konie". Byłam w szoku, że przy tak ważnym temacie gospodarczym mówi takie rzeczy - relacjonuje posłanka. 
Pandemia covid nigdy nie istniała 
Ogłoszony w 2020 roku apel 33 lekarzy z całego świata należących do sojuszu World Doctors Alliance, w którym ostrzegają przed ryzykiem związanym z nowymi eksperymentalnymi szczepionkami na Covid-19, wyjaśniają na jakiej zasadzie one działają i co dokładnie czyni je tak niebezpiecznymi.  
Dr. Jeff Barke przerywa milczenie o COVID19 
 
Prawdziwym powodem, dla którego rząd chce, abyście co 3 miesiące otrzymywali booster COVID-19 jest to, że u zaszczepionych rozwija się nowa forma AIDS 
 
Niezależna witryna Alexa Jones'a 
Alex Jones należy do nielicznych ludzi na świecie którzy mają odwagę mówić prawdę o antyspołecznej konspiracji 
Wykład Ernsta Wolffa na temat obecnego kryzysu 
 
Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszystkich szczepionek  
 
Henry Kissinger & Bill Gates wzywają do masowych szczepień i Globalnego Rządu 
Według mediów, rządu i Organizacji Narodów Zjednoczonych znajdujemy się w środku najgorszej światowej pandemii zdrowia w naszym życiu. Jesteśmy świadkami bezprecedensowej globalnej blokady w odpowiedzi na epidemię koronawirusa znaną jako COVID19.

Globalną populację żyjącą w krajach zachodnich od ponad pokolenia uczono żyć w ciągłym strachu od 11 września. Zachęcano nas do poświęcania naszej wolności dla fałszywego poczucia bezpieczeństwa, z każdym dniem coraz bardziej uzależniając się od państwa w zakresie ochrony, a teraz wielu z nas liczy na to, że państwo płaci nasze rachunki.

Pomimo tego, że rządowy budżet i deficyt stale rosną wykładniczo każdego dnia ... Niektórzy zaczynają dostrzegać, że w oficjalnej historii może być coś więcej niż to, w co wierzymy. Nieliczni mogli to przewidzieć i czekają na kolejną fazę, która może być kolejnym krokiem w kierunku globalnego zarządzania. To właśnie mężczyźni i kobiety, dokładnie te same osoby i agencje rządowe, a także globalne instytucje, które odniosą największe korzyści, są tymi, którzy wzywają do walki ... 
Na straży wolności: Goldman Sachs  
Gerald Celente i John Stossel rozmawiają z sędzią Napolitano o różnych, nie do końca jasnych powiązaniach, między amerykańskimi bankami i rządem USA. Największe podejrzenia budzi bank Goldman Sachs, który ma dziwną nadreprezentację we władzach rządowych. Dla przypomnienia, dodam, że pracownikiem tego banku jest były premier RP, Kazimierz Marcinkiewicz, a bank był zamieszany w spekulacje na złotówce. 
Charlie Sheen & Alex Jones on 9/11 
Znany aktor Hollywood aktor zebrał się na odwagę powiedzenia tego co myśli o 11 września 2001 roku 
Ludobójstwo COVID- konferencja w Wiedniu 23 październik 2020 
Znieść wolności obywatelskich,
Zniszczyć gospodarki,
Zamknąć małe i średnie przedsiębiorstwa,
Oddzielić, izolować i terroryzować członków rodziny,
Zubożyć ludzi, w tym zniszczyć miejsca pracy,
Usunąć dzieci z ich rodzin,
Internować dysydentów do obozach koncentracyjnych,
Udzielać immunitetu urzędnikom rządowym do popełnienia przestępstw: zabójstwo, gwałtu i tortur (Wielka Brytania),
Wykorzystać policję, wojsko i najemników do kontroli populacji,
Zmusić populacje do szczepień niemedyczną szczepionką zawierającą mechanizmy kontroli populacji bez ich świadomej zgody  
Dowody na zbrodnię ludobójstwa szczepionkowego są nawet w bazie VAERS  
To jest artykuł z maja 2013 roku!
i dotyczy wszystkich - wcześniejszych szczepień.  
Nie dajmy się lobbystom energetyki jądrowej! Wywiad z prof. Mirosławem 
Energetyka jądrowa jest przeżytkiem - nadzieje na tanią energię dawała w latach 60. ubiegłego stulecia, czyli przed pół wiekiem. Okazało się natomiast, że jest kosztowna, niebezpieczna, i nie wiadomo, jak poradzić sobie np. z jej odpadami. Istnieje jednak silne lobby łapówkarskie, które wciska energię jądrową do krajów słabych politycznie i gospodarczo. Nie możemy się mu poddać. 
W grudniu 60 kolejnych sportowców upadło, a 40 zmarło  
Mniej więcej tak samo jak w październiku i listopadzie, kiedy trend osiągnął szczyt. Na dzień 28 grudnia 2020 r., z powodu eksperymentalnych strzałów z powodu zatrucia COVID EUA, 395 sportowców doznało zatrzymania akcji serca i innych poważnych problemów zdrowotnych. Spośród nich zginęło 232 
więcej ->

 
 

Święty Mikołaj w skandalomanii


Co jeszcze można powiedzieć o aferach, których demaskacje są już mniej więcej tak samo nudne, jak lunch w McDonaldzie?

Chyba głównie tyle, że jeszcze bardziej odrażające od nich są mechanizmy, które je wyciągają na światło dzienne.
Kto i jak decyduje, że – dajmy na to – seksafera wyskakuje wzorem diabełka z pudełka? Mam tu pewną hipotezę, której – przyznaję – nie jestem pewny. Trudno o precyzyjne i trafne rozpoznania, gdy – opiszmy to za klasykiem – się „przegląda wykopane w błocie i gatunkuje, i nazywa glisty”. Podejrzewam, mianowicie, iż za kulisami miejscowej polityki uwija się święty Mikołaj, któremu zależy na tym, aby pod możliwie najrychlejszą choinkę przynieść nam Platformę w rządzie.

Z początku przeszkadzało mu, że notowania sondażowe i realne wyniki tej głęboko słusznej partii tylko nieznacznie wyprzedzały marne osiągnięcia jej poprzedniczki, Unii Wolności. Władzy trzymało się twardo SLD, któremu zdarzało się przybliżyć i do 50% wyborczego poparcia. Nasz uparty dobroczyńca zmajstrował więc aferę Rywina, wskutek której partia Millera poszybowała w dół tempem samobójcy, skaczącego z wysokiego piętra Empire State Building? Natomiast Platforma utuczyła się procentowo dzięki wołaniu, że rak postkomunistyczny korupcją nas dusi, a przede wszystkim – śledczym wyczynom posła Rokity.

I świętym jednak nie wszystko udaje się przewidzieć. Sztandar świętej wojny przeciw zepsutym elitom bardziej bojowo wznosiło do góry Prawo i Sprawiedliwość, które w efekcie, gdy finał się zbliżał, urosło wyżej niż Platforma. Co gorsza, ambicje jego lidera kazały mu nie zadowolić się – przyjemnie łaskoczącą serce naszego Mikołaja – koalicją PO-PiS. Choć inny układ rządowy wydawał się równie realny jak wieża Babel, to Kaczyński swą mrówczą pracą na koniec go postawił. Przyszło mu jednak zmierzyć się z nie byle kim. Mikołaj współpracuje z istotami o nadprzyrodzonych zdolnościach, których wzrok sięga do najskrytszych zakamarków. Jego sojusznicy, na dobitkę, niczego nie zapominają ani nie wybaczają.

A zatem ich sprawne ręce wyciągnęły zdjęcia z kameralnych imprez sprzed lat, na których osobistości z kręgu Ligi Polskich Rodzin ?le się bawiły. Tymi rewelacjami – bąd?my szczerzy – podniecić się mogli głównie widzowie naiwni albo sprytnie takich udający. Wtajemniczeni wiedzieli bowiem, że partia Romana Giertycha służyła za trampolinę wydoroślałym aktywistom osobliwych – konkretniej, skrajnie prawicowych subkultur politycznych – którzy, ustatkowawszy się trochę, postanowili gdzieś w realnym świecie awansować. Subkulturowa przeszłość wiele wyjaśnia w zachowaniach bohaterów szokujących z pozoru fotografii. Ci, którzy ją mają za sobą, poszukiwali „odjazdu” czy też „odlotu”. I tylko dlatego zdarzało im się podnosić ręce w hitlerowskim pozdrowieniu.

Współcześni ekstremiści nie traktują poważnie swych symboli. Nie chcą oni za pomocą tych ostatnich niczego realnego zdziałać, ponieważ zależy im wyłącznie na tym, aby przez moment było im „cool”. Wiedząc już o nich tyle, bez trudu wyważymy ocenę występków, którymi się niegdyś splamili zdemaskowani działacze LPR. Jeśli się nie zna psychologii grup szukających mocnych wrażeń w rzeczywistości, która bezwzględnie narzuca prozaiczne standardy, to na gesty wyrażające flirt z nazizmem zareaguje się, w oczywisty sposób, słusznie oburzonym wołaniem: dożywotni wstyd i wieczna hańba! Tak naprawdę, były one jednak kontrolowaną błazenadą, której uczestnicy, po zażyciu leku na „hang over”, już nazajutrz wrócili do swych codziennych szarych obowiązków. Gdyby magik z wehikułem czasu przeniósł ich w lata, kiedy na ulicach straszyły brunatne bojówki, ich przestraszone miny prędko by go ostrzegły, iż zabawa posunęła się o wiele za daleko.

Naturalnie, i w takim ujęciu zredukowanym do właściwych wymiarów, udawanie hitlerowca chwały nie przynosi. Partia, która – przystępując do współrządzenia - wzięła na siebie odpowiedzialność za edukację, tym bardziej powinna zweryfikować przeszłość swoich aktywistów, którzy takimi obrzydliwymi idiotyzmami się zabawiali. Do mediów należy zadanie, żeby ostrą krytyką jej w tym pomóc, skoro ona sama nie umie lub nie chce sama tego zrobić. Koniec, kropka.

Afera imprezowa, jeśli ją wolno tak nazwać, wcale jednak w tym punkcie nie wygasła, lecz dopiero zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Ciekawe, że w swoim niepotrzebnie wydłużonym przebiegu często kompromitowała wtrącających się do niej komentatorów i samozwańczych arbitrów jeszcze bardziej niż podsądnych.

Ze względu na moje tyleż długotrwałe, co zawiedzione sympatie, muszę zacząć od lewicy. Przywódca wciąż największego z jej odłamów, Wojciech Olejniczak, miał w związku z nią takie wizje, jak gdyby był świętą siostrą Faustyną Kowalską. Na drzwiach do gabinetu posła Wojciecha Wierzejskiego spostrzegł on napis, którego tam w ogóle nie było! W jego przekonaniu, tak jak na bramie piekła widnieje „Porzućcie wszelką nadzieję”, tak samo u progu kontrowersyjnego – i zresztą rzeczywiście irytującego – prominenta LPR zabraniano wejścia dziennikarzom „Gazety Wyborczej” oraz Żydom. To pierwsze określenie, zdaje się, ma coś wspólnego ze stanem faktycznym, ale drugie tylko jawiło się Olejniczakowi w – rzekłby Aleksander Błok – „boskim zachwyceniu” (czy raczej rozjuszeniu).

Wiadomo, że sny na jawie zaspokajają urojone życzenia. Jakie by to było piękne – roiło się w nieświadomości Olejniczaka, który w realnym świecie jest zaledwie liderem marginalnej i przez wielu ważniejszych od siebie nadal niechętnie tolerowanej opozycji – galopować na czele w roli świętego Jerzego, gromiącego smoka najsurowiej wyklętej skrajności antysemickiej… I to w czyim towarzystwie? Szef SLD chciał przecież bronić ludzi gazety, której gwiazda – mimo iż jej notowania sondażowe i reputacja nie od dziś zniżkują – na widnokręgu biednej lewicowej planetki wciąż świeci jak nasze ziemskie Słońce w upalnym dniu lipcowym.

Znienawidzonemu przez nich (w każdym razie, na pokaz) „Olejowi” dzielnie sekunduje lewicowa subkultura. Tak jest – naprzeciw północy jest przecież południe, a znaku „minus” dopełnia „plus”. Oprócz imprez, gdzie wszechwładnemu liberalizmowi gra się na nosie, zachodząc go z prawa, odbywają się zatem – bli?niacze w pewnym sensie – mityngi, na których atakuje się go od strony dokładnie odwrotnej. Powagi tu tyle samo, co w poprzednim wypadku – czyli, za grosz. Może to i lepiej, bo – w przeciwieństwie do idola, którego noszą na T-shirtach, Ernesto „Che” Guevary – nie poświęciliby cudzego życia w imię rojeń o społeczeństwie, w którym praca będzie przyjemnością albo wręcz orgazmem, zaś państwo gdzieś zaniknie. Inna sprawa, że argentyńskiemu lekarzowi z łatwym do zapamiętania jednosylabowym nickiem zabrakłoby wśród nich naśladowców również, gdy idzie o umiejętność poświęcania siebie. Według nich, góry Sierra Morena i boliwijska dżungla są OK w amerykańskich filmach o Guevarze, lecz błąkać się pośród nich w realu – to byłby już nie fajny odlot, tylko śmieszny obciach. Wystarczy pokrzyczeć raz na kwartał: Bolkestein-Frankenstein, Anticapitalista lub – żeby było coś po polsku, a więc dla ludu: faszyści, burżuje, wasz koniec się szykuje. Albo, z nie większą częstotliwością, zaśpiewać, zniekształcając słowa, a tym bardziej melodię: Avanti popolo… Bandiera rossa triumfera!

Otóż właśnie w miniaturowych mediach tej subkultury również zawrzało wokół Wierzejskiego i zwłaszcza „Gazety Wyborczej”. Szatan z LPR miał porównać żurnalistów tego tytułu do prostytutek. Niektórzy świadkowie posłyszeli – może na tej urojeniowo-życzeniowej zasadzie, zgodnie z którą Olejniczakowi uwidział się potworny napis – że szatan z pobożnej Ligi powiedział o nich rzecz jeszcze bardziej zdrożną. I co z tego? Najemnych ludzi pióra z kur...tyzanami zestawiał mądry marksista Gyorgy Lukacs. A zresztą, i bez szacownego klasyka wiadomo, że gazeta, wokół której na lewicowej scenie wszystko się kręci, w całej swojej, zdecydowanie zbyt długiej historii zawsze stawała przeciwko pracownikom, a zarazem po stronie tych, którzy mają duże pieniądze. Czy ta jej stała praktyka nie przypomina czasem prostytucji, i to bardzo popłatnej? A wobec tego, wśród ludzi lewicy – nie byle jakiej, w dodatku, bo ideowej i niezależnej – na dobrą sprawę powinna zapanować radość, że prawicowiec z dosadnym językiem powiedział po imieniu, co tutaj jest grane, skoro im samym tego nie wypada.

Oczywiście, do tego dojść nie mogło. Nad środowiskami lewicowymi – w równej mierze spod oficjalnych, co subkulturowych znaków – dominuje psychologia kamerdynera. Już się one pogodziły, że w Polsce, wchodząc do polityki lewym wejściem, nigdy nie trafi się do jaśnie państwa. Oleksym, Cimoszewiczom, Millerom, Janikom – a prawdę mówiąc, i samemu eksprezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu – nawet często wygrywane wybory nie potrafiły zastąpić pełnoprawnego herbu. Teraz, kiedy około 15% zdobytych głosów uchodzi w SLD za poważny sukces, nie ma już o czym mówić. Nie w kronikach magnaterii będzie się wspominało o centrolewicowej czołówce, tylko w „Liber chamorum”. Zamilczmy już z litości o graczach politycznych z kręgów subkultury, którym nie powiodło się, w ostatnich wyborach samorządowych, zdobyć ani jednego mandatu radnego. Może kiedyś – ale po cichu i od gumna, błagając Pana Janusza z wielkiego kiedyś klanu Demokratów, żeby się nie gniewał – Olejniczak, Borowski i reszta dopuszczą ich do szerokiej koalicji. Koniec marzeń, towarzysze! Pozostała wam już tylko zastępcza droga do arystokracji. Wkracza się na nią, gdy ktoś niedobry zaczepi – albo tak się tylko wydaje – laickie pismo święte z redakcją na stołecznej ulicy Czerskiej. Wówczas lewicowi Nemeczkowie i gro?nemu Feriemu Aczowi wybiegają na spotkanie. Pęczniejąc i czerwieniąc się ze złości – a równocześnie zasłużonej dumy – wołają: Hands off! No pasaran!

Ich nędznymi szeregami umiejętnie komenderuje przemyślny Mikołaj, który tak bardzo chce nas obdarować Platformą. Łatwo domyślić się, iż to on rozpętuje, umiejętnie mieszając łyżeczką, wybuchające niedawno minionymi czasy burze w szklance wody. Widzicie – z troską kiwa brodą i umiejętnie mruga oczkiem – co się dzieje, kiedy u władzy nie ma ludzi rozsądnego centrum? Ach, w ogóle strach gadać: pogrom szkolnych książek o tolerancji i różnorodności, teoria ewolucji zakazana, godzina policyjna dla młodzieży… Faszyzm, panie kochany! Lepiej zawczasu posłać rodzinę do Londynu, bo tu lada chwila długie noże mogą być w robocie, ot co!

Do tej gry prości lewicowcy włączać się mogą z głupoty, lecz ich komendanci – wolno zgadnąć – czynią to z wyrachowanej podłości. Oczywiście, prowadzenie Mikołajowych manewrów ułatwia przeciwna strona frontu. O tyle, mianowicie, o ile sama podejmuje temat gejowski czy też antydarwinowski, choć łatwo przyszłoby jej z góry przewidzieć, co nastąpi w reakcji.

Dwa słowa podsumowania o problemie skrajności. Na podstawie sondaży i prawdziwych wyborów, wolno ocenić, że subkulturowi ekstremiści w równie małym stopniu są plagą dla demokracji, jak wielkanocny śmigus-dyngus niszczy zdrowie i życie przechodniów. Lecz pod ich sztandarami – powie ktoś – zdarzają się akty przemocy. No cóż, istnieją grupy, które łakną walki ulicznej. Wypatrując pretekstów do niej, przyłączają się do pseudopolitycznych klanów czerwonych rewolucjonistów lub czarnych faszystów. Nie tak dawno, zaatakowanie nożem subkulturowego bywalca Macieja D. przyniosło okazję do histerycznych okrzyków, że w polskich miastach zaczął szaleć faszystowski terror. Na nieszczęście, prawie natychmiast wyszło na jaw, iż ten aktualnie poszkodowany należał wcześniej do praktykujących mistrzów walki nożowniczej. Dopadła go zemsta za urazy wyniesione ze starć na ostrych koncertach. A jej wykonawcą, żeby poniekąd dopełnić miary śmieszności, był syn znanego dziennikarza liberalnego „mainstreamu”. Nie należy zanadto wywlekać na widok publiczny przypadków osobistych czy rodzinnych – za wszelką cenę unikajmy naśladowania naszego świętego Mikołaja. Trudno jednak nie wskazać, skoro sposobność po temu sama się pcha pod palce, że liberałowie postąpiliby słusznie, gdyby najpierw zatroszczyli się o porządek we własnym domu, zanim wybiegną na plac miejski, by krzyknąć: nadchodzi fala faszyzmu!

Powyższe uwagi – zaznaczając to dla porządku – nie zmierzają do usprawiedliwiania tych subkultur politycznych, których bezmyślna skrajność rzeczywiście budzi antypatię. Istniejący porządek ma jednak dosyć narzędzi, żeby ich rozwój skutecznie sparaliżować w zarodku. Temu zadaniu, oprócz wysokonakładowych mediów, zawsze czujnych na ekstremistyczne zagrożenia, służą nadto wyspecjalizowane służby, które – czego dowiodła ostatnio szafa Lesiaka – czujnie tropią ślady skrajności również w ugrupowaniach oficjalnych. Nie warto byłoby też przemawiać na rzecz LPR, która zrujnowała wszelkie wiązane z nią nadzieje – o ile je w kimkolwiek budziła. Na marginesie: w popierającym ją tygodniku „Nowa Myśl Polska”, obok licznych kopii standardowej frazeologii pogrobowców endecji, trafiały się interesujące teksty o gospodarce i geopolityce. Co się stało z ich autorami? Przystosowali się do ogólnej beznadziejności swego ugrupowania, czy też z rozpaczy sarkają gdzieś w niszy, nie mając na nic wpływu? Wypłukiwanie interesujących propozycji z partii należących do centrum – lub przez nie wchłanianych – stanowi dziś o wiele bardziej przykrą kwestię niż osławiona skrajność.

Ale przecież nie obrona demokracji, która na serio nie została napadnięta – ani nie ukaranie LPR za jej wady, jakie by się skądinąd przydało – naprawdę obchodzi rozpolitykowanego świętego. Stara się on wyprzeć z obecnej koalicji rządzącej jej dwóch solidnie już osłabionych partnerów, aby triumfalnie wyciągnąć skarb ze swojego worka. Po ostatecznym upadku Ligi i Samoobrony okaże się – jak mu się wymarzyło – iż bez Platformy jak bez ręki. Tak więc, ugodziwszy dogorywającego Giertycha, dopadł on nieco żywotniejszego Leppera.

W dotychczasowych plonach uparcie się ślimaczącej seksafery, zazwyczaj na tyle płasko obrzydliwych, że od próby ich oglądania dosłownie mdli, kilka jej składników pomimo wszystko zwraca uwagę. Po pierwsze, mianowicie, niedobity skorpion uderzył. Michnik ze swoim przywiędłym organem (jak na obecny temat – porównanie w sam raz) wyglądał już na oldboya. Tymczasem, udała mu się – kto wie, czy nie ostatnia w karierze – akcja w stylu Maradony. Chodzi naturalnie o mecz z Anglią na Mundialu meksykańskim z roku 1986. Michnik, jak wtedy boski Diego, strzelił ręką do wrażej bramki. Ale czy trafił?

Jedna rzecz ważna na pewno została odsłonięta. Samoobrona bez żalu – jak kiedyś postkomunistyczna „Trybuna” – rozstała się z ludem. Jej gwiazdozbiór tworzą nowobogaccy. Choć już posiedli mandaty poselskie, czyli zupełnie przyzwoite bilety wstępu do porządnego towarzystwa, wciąż im się przypominają obyczaje, których nabyli, rozbudowując swe knajpy, firmy i gospodarstwa. A zgodnie z nimi, kto ma fundusz wypłat, ten ma władzę nie tylko nad świadczeniami pracowniczymi. Oprócz dusz najętych przez siebie ludzi, na które się mniej łakomi, dysponuje także ich ciałem. Do niedawna, jego totalna przewaga mało kogo martwiła. Jeśli umowa o pracę została podpisana zgodnie z obowiązującymi regułami prawnymi, do czego jeszcze się wtrącać? Dawcom etatów i pensji zdarzało się wprawdzie łamać literę umów, a w dodatku gubić klucz do sejfu z pieniędzmi na miesięczne wynagrodzenia, lecz i w tym rzadko dostrzegano powód do głębszych obaw. Tak się po prostu dziać musi, póki nie dokończymy budowania kapitalizmu, póki się nie zaaklimatyzujemy w Unii Europejskiej… I tak dalej.

Obecnie za to oburzać się na zniewolenie pracownika bywa już w dobrym tonie. Pod warunkiem, że oplącze się je modną frazeologię z importu. Władzę dysponenta grubej forsy, który równie dobrze może chodzić w spodniach i bluzie, jak w kostiumie, przesłania pył z młócenia feministycznej słomy. Ach, gdzie te czasy, kiedy na telewizyjnym forum feminizmu pod nazwą „Babskie gadanie” dorabiano wyższe uzasadnienie do zwolnień grupowych. Pracownicy, osobliwie w górniczych mundurach, mieli na swój smętny los zasłużyć sobie tym, że w ich zacofanych rodzinach ?le traktowało się żony. Żargon establishmentu rozciąga się elastycznie jak guma. W jego najbardziej postępowym sektorze zabrzmiały inne d?więki: ach, ci biedni pracownicy… ileż to oni zarabiają… jakieś dwa tysiące… no nie, boki zrywać, hi, hi… rzeczywiście trzeba im współczuć! A jeśli w dodatku te biedne stworzenia dają się przedstawić jako ofiary represyjnego patriarchatu, to już tylko paluszki lizać i biec na protest.

Łapiąc dwie sroki w garść, Polska oświecona zyskała jakby bardziej europejską motywację do pogardzania Lepperem. Kiedyś jej beniaminek, Tomasz Lis, przypomniał wodzowi Samoobrony, że konia, który się za bardzo rozbrykał, uspokaja się batem. Porównywać chłopa – sorry, farmera – do zwierzęcia domowego? Może to i fajne, ale jakieś staromodne. Teraz na Leppera można z czystym sumieniem się poskarżyć chociażby i w Paryżu, bo on i jego adiutanci przecież molestują.

Chwytliwe tematy są już na tapecie, a więc zapewne będzie się je tłuc dopóty, dopóki LPR i Samoobrona nie zostaną pod taką skoncentrowaną presją propagandową wyproszone z rządu. A wtedy, trudna rada, PiS-owi przyjdzie się zgodzić na – wielkodusznie zaoferowany mu przez Platformę – kontrakt z przedterminowymi wyborami jako główną pozycją. Chyba że… Tym partiom, i tak już posiadającym śladowy elektorat, nic nie zostało oprócz kurczowego trzymania się nogawki premiera Kaczyńskiego. Z takimi koalicjantami łatwo się rządzi i przegłosowuje ustawy. Czyżby z manewrami kochającego liberałów świętego Mikołaja splatały się manipulacje jeszcze innych tajemniczych magików?

Tak czy owak, wydało się, iż naprzeciw Polski establishmentowej nie stoją szeregi ludu ani nawet motłochu, lecz jedynie podejrzane grupy interesów, które na ludowe imię powołują się nadaremno. Dwie spośród tych grup, które pod wodzą Leppera i Giertycha na moment się przebiły, właśnie wydają ostatnie tchnienie. Zanosi się, wobec tego, że kraj wróci niedługo do stanu, który miarodajni komentatorzy nazywają normalnym. Niczego dzisiaj nie można być pewnym. Wiele jednak wskazuje, iż święty Mikołaj, który na zbliżającą się Wigilię jeszcze nie dał rady przyjść z Platformą, najdalej za rok wywiąże się ze swego zadania. A gdyby nawet się stało inaczej, to i tak nic ważnego się w efekcie nie zmieni.

http://www.obywatel.org.pl/index.php?name=News&file=article&sid=6717
17 grudzień 2006

Jacek Zychowicz 

  

Archiwum

Orkiestra gra do końca. Przemeblowanie w rządzie
styczeń 6, 2003
PAP
Fundamentalne prawa narodu
czerwiec 3, 2007
przesłała Elzbieta
bezrobotny
wrzesień 5, 2006
michal
Sprawa prywatyzacji DTC znów będzie umorzona
sierpień 2, 2002
Dawid Tokarz
Kwaśniewski w Davos
styczeń 26, 2003
PAP
Rusza produkcja Astry II w ramach umowy offsetowej
październik 1, 2003
Lech Kaczyński zachował się godnie
maj 14, 2006
StefanDetko
Otworzmy archiwa IPN
maj 14, 2007
pap, ss
Deutsche Bank
kwiecień 16, 2003
red. Krzysztof
List otwarty do Pana Brattmana, Editor@Isurvived.org
wrzesień 21, 2004
Piotr Bein
Zjazd folks-europejców
luty 16, 2004
Przestrzegamy Amerykanów
luty 11, 2003
zaprasza.net
25 lat minelo
grudzień 19, 2006
przeslala Elzbieta
Hamulcowi "Slidarności"
lipiec 16, 2004
Piotr Bączek
1-VIII-1944r.
sierpień 1, 2006
tatar
„Wrogowie” naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi
kwiecień 4, 2008
Dariusz Kosiur
Kto zyskał na ataku z 11 września 2001 roku i wojnie w Zatoce Perskiej
sierpień 12, 2005
"Kropka nad i" - taśma bez końca
lipiec 11, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Wiara naszych przodków
grudzień 15, 2005
Artur Łoboda
Program Wyborczy Polonijnego Stowarzyszenia Patriotów Narodu Polskiego
marzec 14, 2005
jasiek z Toronto
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2023 Polskie Niezależne Media