|
Szczepionkowy stan wojenny w Nowym Jorku |
|
Nowy Jork inicjuje wprowadzenie medycznego stanu wojennego z użyciem oddziałów wojska, aby przejąć szpitale, z których niezaszczepieni pracownicy służby zdrowia są masowo zwalniani |
|
Pomylił Chrześcijaństwo z Judaizmem |
|
Skandaliczna niewiedza Prezydenta USA, czy też raczej perfidna prowokacja?
W przemówieniu Baracj Obama opisuje Chrześcijaństwo odwołaniami do Judaizmu. |
|
Folksdojcz |
|
Fantastyczny zespół - poruszający ważne problemy społeczne stworzył bardzo dosadną piosenkę, będącą miksem wywiadu telewizyjnego z śpiewem zespołu. |
|
Kowidowa żydokomuna szykuje sądy kiblowe |
|
Reżim kowidowy Morawieckiego zamierza wprowadzić "komisarzy politycznych" dla ścigania wolnego słowa. |
|
Debata ws. pandemii COVID-19! |
|
Sytuacja w Polsce i na świecie! Klimczewski, Socha, Giorganni! |
|
Kaczyński również nas w to wciągnął |
|
Zbrodnie wojskowe w Iraku |
|
Los Angeles - piekło na ziemi |
|
Ubóstwo w Kalifornii. Zrujnowana gospodarka najbogatszej kiedyś części świata.
To czeka nas jutro.
|
|
Jak tlenek grafenu reaguje w organizmie |
|
Przez szczepionkę dostaje się do tkanek i "mnoży się", tworząc sieć przewodzącą w całym ciele, a następnie... |
|
Dlaczego szczepionki na COVID-19 mogą wpływać na płodność człowieka? |
|
|
|
Strona Krzysztofa Wyszkowskiego |
|
Strona domowa Krzystofa Wyszkowskiego |
|
"Górale to męczą konie" |
|
Powiedziałam prezesowi (Kaczyńskiemu), że górale bardzo na nich liczą, to są ich wyborcy, a prezes odpowiedział mi na to: "Górale to męczą konie". Byłam w szoku, że przy tak ważnym temacie gospodarczym mówi takie rzeczy - relacjonuje posłanka. |
|
Here's Why You Should Skip the Covid Vaccine |
|
“The world has bet the farm on vaccines as the solution to the pandemic, but the trials are not focused on answering the questions many might assume they are.” |
|
Niepożądane Odczyny Poszczepienne po szczepionkach przeciw COVID-19 w Polsce |
|
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego podaje jedynie zarejestrowane ubytki zdrowia po szczepieniach. Ale tylko do 4 tygodni po szczepieniu.
|
|
Rothschildów apetyt na Chiny |
|
|
|
Cała prawda o ataku z 11 września |
|
Jeden z filmów usułujących przedstawić prawdę i ataku z 11 września 2001 roku |
|
Kanciarze z Wall Street |
|
Film przedstawia kulisy Wall street . Metody działania , które doprowadziły w ciągu kilku ostatnich lat do wywołania kryzysu finansowego. |
|
Czy zaszczepieni staną się własnością koncernów farmaceutycznych? |
|
Czy szczepienia służą nowoczesnemu niewolnictwu? |
|
Kryptoreklama-czy prawdziwe lekarstwo na cukrzycę? |
|
"W naszym kraju nie skupiamy się na leczeniu diabetyków, ale na zarabianiu pieniędzy przez duże koncerny farmaceutyczne." |
|
Syntetyczny patogen - to nie jest szczepionka |
|
Wstrzykuje się im substancję chemiczną po to, żeby wywołać chorobę, a nie żeby wywołać odpowiedź odpornościową i nieprzenoszenie wirusa. Mówiąc inaczej, nic z tego nie powstrzyma rozprzestrzeniania się czegokolwiek. Tu chodzi o, żebyś się pochorował i o to, żeby to Twoje komórki spowodowały chorobę. |
|
Prawdziwym powodem, dla którego rząd chce, abyście co 3 miesiące otrzymywali booster COVID-19 jest to, że u zaszczepionych rozwija się nowa forma AIDS |
|
|
więcej -> |
|
Koniec państwa czy państwa w państwie?
|
|

Postulat surowego ukarania "Gazety Wyborczej", a także zmian w prawie prasowym, to rozsądne głosy w obronie demokracji i państwa przed coraz bardziej potężną oligarchią koncernów medialnych.
Tzw. seksafera w Samoobronie sprawiła, że miałem nieodparte wrażenie déjà vu. Tak, myśmy to przecież przerabiali. Nie chodzi o to, że ktoś już kogoś namawiał do stosunków płciowych w zamian za pracę. Ale to już było – jak śpiewa Maryla Rodowicz. Kiedy? Ano wtedy, gdy Rywin przyszedł do Michnika.
Wówczas to rządzący postkomuniści postanowili uchwalić ustawę, która ograniczałaby tzw. koncentrację w mediach, czyli mówiąc wprost: zagarnianie coraz większej części tego sektora przez kilka największych podmiotów. Była to ustawa nie tylko bardzo dobra, bo gwarantowała, że jeden koncern nie skupi w swych rękach zbyt wielkiej części rynku środków masowego przekazu – czyli przeciwdziałała gro?bie monopolizacji. Była to ustawa nie tylko „zwyczajna”, bo wzorowana na rozwiązaniach znanych z wielu cywilizowanych krajów. Była to także ustawa niekorzystna dla koncernu medialnego Agora S.A., wydawcy „Gazety Wyborczej”.
I wtedy to właśnie – ach, cóż za zrządzenie losu – do Michnika przyszedł Rywin z tzw. korupcyjną propozycją. Michnik propozycję nagrał i pó?niej było już z górki. Co prawda nagranie nie zawierało żadnych konkretów, półroczne „dziennikarskie śledztwo” geniuszy z Agory również nic nie ustaliło, ale czy to ważne? Ważne, że rozpętało się piekło – wszyscy się tak ślicznie i jednakowo oburzali, wszyscy w ślad za „Wyborczą” powtarzali jej wersję wydarzeń, węszono wielki spisek Jakubowskiej i Czarzastego. Niemal nikt nie stawiał oczywistych pytań. Dlaczego Rywin o rzekomo konkretnej propozycji mówi w rozmowie w cztery oczy z zaufanym Michnikiem w tak enigmatyczny sposób? Dlaczego „Gazeta Wyborcza” jest sędzią we własnej sprawie – w kwestii owej „korupcyjnej propozycji” i związanych z nią negocjacji, a przede wszystkim w debacie o kształcie proponowanej ustawy? Dlaczego demokratycznie wybrany rząd ma mniej do powiedzenia niż prywatna firma, która nie posiada żadnego mandatu społecznego? I tak dalej.
W takiej atmosferze „niezawisły sąd”, strofowany i pouczany dzień w dzień przez wszystkie największe media, zrobił to, co zrobić musiał. W przeciwnym razie skład sędziowski występowałby w gazetach, rozgłośniach i stacjach w takiej mniej więcej otoczce, jak sam oskarżony. Wysłał więc Rywina za kratki. Spisku Jakubowskiej i Czarzastego nie zdemaskował, bo to już byłaby zbyt dęta sprawa w świetle zgromadzonych „dowodów”. Co prawda „Gazeta Wyborcza” straciła nieco swej dobrej opinii, głównie z uwagi na sam skandal i rynsztokowy język jej redaktora naczelnego. Ta sama gazeta, a raczej jej wydawca, zyskała jednak coś znacznie ważniejszego. Mianowicie skutecznie oczerniła ideę zablokowania monopolizacji sfery medialnej oraz zneutralizowała rząd, który był na tyle nierozsądny, że w ogóle odważył się pomyśleć o popsuciu interesów medialnych magnatów, nie tylko tych z Agory. Od tamtej pory żaden przedstawiciel władz państwowych nawet nie pisnął o jakichkolwiek ograniczeniach rozrostu potentatów massmediów. Dobrze wie, jak by skończył.
Teraz mamy natomiast powtórkę z rozrywki. Tym razem nikt wprost nie zadarł z medialną oligarchią. Ale bez wątpienia doczekaliśmy się rządu, który zagraża pewnemu nieformalnemu lobby, będącemu sternikiem transformacji po roku 1989 i głównym jej beneficjentem. Wcale nie sądzę, aby obecny rząd był idealny czy choćby dobry. Jest natomiast w sporej części emanacją środowisk i grup interesu nie będących częścią „towarzystwa”, które w „wolnej Polsce” urządziło się najlepiej. Wiele jego decyzji, choćby tylko dlatego, że nie wynikają z koteryjnych zależności, przeszkadza „towarzystwu”. Nic dziwnego, że rząd PiS, Samoobrony i LPR spotkał się ze zmasowaną krytyką zarówno ze strony oligarchii, jak i wielu jej użytecznych idiotów, często rekrutujących się zresztą ze środowisk rzekomo bardzo zbuntowanych i niezależnych.
Seksafera jest kolejną próbą obalenia rządu posiadającego społeczny mandat do sprawowania władzy. Prawie się to udało po ujawnieniu negocjacji z posłanką Beger w roli głównej, ale koalicjanci w porę zreflektowali się, co jest grane. Sięgnięto więc po kolejne asy. Wielką aferę rozpętano, bo grupka skretyniałych gówniarzy rozpaliła ognisko w kształcie swastyki. Ale neonazizm to za mało, w końcu nic tak nie działa na wyobra?nię jak seks, najlepiej jeszcze w mrocznym wydaniu.
Doprawdy, to było genialne. Pani Krawczyk w poniedziałek ujawniła, że za jedyne 5 tysięcy złotych dochodów z posad załatwionych przez Samoobronę sypiała z posłem Łyżwińskim, bo przecież dwójka dzieci na utrzymaniu a w Radomsku można zostać jedynie sprzątaczką. Nie, bynajmniej nie kpię z kłopotów materialnych p. Krawczyk – znam jednak wystarczająco dużo kobiet, które mimo podobnej sytuacji nie postanawiają zarabiać tyłkiem. We wtorek już wiadomo było, że Łyżwiński ponoć zrobił p. Krawczyk dziecko. W środę, że – och, to prawdziwy cymes – te „chamy z Samoobrony” potraktowały subtelną niewiastę jak kobyłę, faszerując „zwierzęcą” oksytocyną, bo przecież ludzi z poselskimi pensjami nie stać na dostępne bez trudu na czarnym rynku bardziej skuteczne środki poronne. W czwartek były już orgie w Samoobronie – kilka pań i kilku panów na raz, a nawet młodzi panowie zmuszani przez panie w średnim wieku. Naprawdę trudno o lepsze pobudzanie wyobra?ni. Trudno też o lepsze granie na emocjach – z jednej strony biedna, samotna matka, z drugiej cyniczne, wyrachowane bydlaki. Szkoda tylko, że Łyżwiński nie dał sobie kiedyś zrobić zdjęcia przy ognisku w kształcie swastyki. Motyw spod znaku nazi-sex byłby jeszcze lepszy w urabianiu tzw. opinii publicznej. Jurny hitlerowiec zapłodniłby nie tylko pracownicę biura poselskiego, ale i masową wyobra?nię...
Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że w Samoobronie na pewno nie zdarzały się naganne moralnie przypadki oferowania pracy za usługi seksualne. Być może się zdarzały. Ale jakoś nie pamiętam, by dwa lata temu, gdy „Solidarność” ujawniła przypadki domniemanego molestowania seksualnego pracownic fabryki Frito Lay w Grodzisku Mazowieckim, media równie mocno nagłaśniały i potępiały ten proceder. A chodziło tam nie o panią, która sypiałaby z jednym lub kilkoma panami w zamian za posady całkiem intratne finansowo i prestiżowo, lecz o kobiety, które prawdopodobnie były zmuszane do seksu bez żadnych dodatkowych korzyści, a za ciężką pracę w fabryce chipsów dostawały zdaje się 800 zł. A takich sytuacji było znacznie więcej. I jakoś niezbyt się wówczas oburzano, panie Dunin i Środa nie dostrzegały, że „praca za seks” zdarza się w niejednej firmie. Były ślepe, czy po prostu drużyna Michnika nie złożyła jeszcze wówczas zapotrzebowania na rozdzieranie szat z powodu molestowania?
Oczywiście można powiedzieć, że obecna afera dotyczy samych szczytów władzy oraz osób, które z racji zajmowanych stanowisk powinny być krystalicznie czyste i wyjątkowo bacznie obserwowane. To prawda, ale też nie usprawiedliwia to nagonki nie popartej żadnymi dowodami i prowadzonej w atmosferze histerii. Kłamstwo dotyczące tego, iż poseł Łyżwiński miał być ojcem dziecka p. Krawczyk powinno zakończyć całą sprawę, a ewentualny wątek molestowania w Samoobronie stać się domeną wyłącznie prokuratury, jeśli jej pracownicy uznają to za stosowne. Tymczasem nie tylko nikt z „Wyborczej” i innych gazet czy stacji radiowych i TV nie przeprosił Łyżwińskiego, a zwłaszcza Andrzeja Leppera za chamskie pomówienia i nie odciął się od intrygantki, lecz mimo nauczki z jej kłamstwami – brną dalej w to bagno. Niemal codziennie pojawiają się nowi „świadkowie”, a każdy cechuje się tym, że z Samoobroną ma o coś na pieńku. Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, że niemoralne propozycje Lepper składał nawet Kazimierze Szczuce...
Nie ma oczywiście żadnego konkretnego dowodu na to, iż „Gazeta Wyborcza” szykowała „zamach stanu” i próbowała doprowadzić do rozpadu sejmowej większości. Zasadne są jednak pytania o to, jaką rolę powinna pełnić w społeczeństwie „czwarta władza”. Czy pies ma merdać ogonem, czy ogon psem? Wicepremierowie Lepper i Giertych mają całkowitą rację, gdy twierdzą, że należy wyciągnąć konsekwencje wobec „Gazety Wyborczej” i zmienić prawo prasowe tak, aby autorzy medialnych kłamstw ponosili szybką i dotkliwą karę. Nie jest to żadna cenzura i zamach na wolność słowa, lecz przywrócenie elementarnych zasad i proporcji. Chodzi o sprawienie, by media nie stały de facto ponad prawem i nie były uprzywilejowanym graczem.
Jak pokazuje przypadek seksafery, dziś nie tylko nie ma żadnych barier dla wolności słowa, lecz istnieje całkowita dowolność w używaniu słowa do załatwiania różnych interesów. Słowem można nie tylko skrzywdzić konkretną osobę czy grupę, lecz także wywołać zmiany, do których nikt autorom nie udzielił społecznego mandatu. Przed słowem niemal nie sposób się bronić, a już na pewno nie dostatecznie szybko, by przeciwdziałać istotnym wydarzeniom. Rozpad koalicji rządowej mógł się dokonać w ciągu zaledwie kilku dni, a sądowy proces o zniesławienie, wytoczony jakimkolwiek dziennikarzom, trwa kilka lat i nawet w przypadku ich przegranej nie skutkuje zupełnie niczym, poza grzywną niewielką jak na zyski medialnych magnatów (płaci ją zresztą wydawca gazety, nie zaś personalnie autor pomówień) oraz drukiem sprostowania w sprawie, o której niemal nikt już nie pamięta. Słowo powielone w setkach tysięcy egzemplarzy staje się więc potężną bronią, a ci, którzy go używają, są zupełnie bezkarni. Z konkurentem politycznym można wygrać w wyborach, atakującemu bandziorowi nakłaść po buzi, a dziennikarzowi nie można zrobić zupełnie nic. Nawet jeśli kłamliwie znieważy jakąś osobę czy doprowadzi do obalenia rządu mającego za sobą poparcie większości wyborców.
Powstaje zatem pytanie: kto naprawdę rządzi? Polityków można odwołać w kolejnych wyborach – są one rzadko, ale są. Gazetę można, owszem, przestać kupować, ale dziś utrzymują się one nie z opłat czytelników, lecz z wpływów z reklam. W dodatku pozycja kilku medialnych gigantów jest taka, że strata pewnej części odbiorców nie jest w stanie im poważnie zaszkodzić. Opis seksafery z Łyżwińskim w roli głównej mógł wywrócić do góry nogami scenę polityczną w Polsce, doprowadzić do przedwczesnych wyborów i całkowitej zmiany kursu w polityce. A jaki wpływ na pozycję na rynku medialnym „Gazety Wyborczej” miało ujawnienie faktu, że jeden z jej czołowych dziennikarzy, Lesław Maleszka, był konfidentem SB i donosił na swoich przyjaciół? A co zmieniłoby w tej samej gazecie – poza ewentualną zmianą redaktora – ujawnienie potencjalnej seksafery, w której rolę Łyżwińskiego zająłby Michnik? Czy „Gazeta” by upadła? I wreszcie: skąd byśmy się o tym dowiedzieli, nawet gdyby miało to miejsce?
Jakie mam możliwości, jako zwykły czytelnik, sprawdzić, czy kilka lat temu dziennikarz „Gazety” Andrzej Kublik opublikował serię napastliwych artykułów przeciwko biopaliwom z potrzeby serca, czy może na zlecenie i za pieniądze lobby naftowego? Albo czy za atakami mediów na byłego ministra Łapińskiego nie stała forsa wielkich koncernów farmaceutycznych, których interesy chciał on nieco popsuć w imię zahamowania drenażu finansów publicznych? To świetnie, że media kontrolują władzę polityczną. Kto jednak skontroluje media? To świetnie, że media chronią nas przed wszechwładzą rządu. Kto jednak obroni nas przed wszechwładzą „Wyborczej”, TVN-u, „Polityki”, Polsatu i kilku innych gigantów, którzy w dodatku w kluczowych sprawach mówią zazwyczaj zadziwiająco podobnym głosem? Jaki to „wolny wybór” zapewnia istnienie różnych podmiotów medialnych, skoro brednie o seksaferze rozpowszechniały nie tylko te odwiecznie jednomyślne tytuły i stacje, lecz także „Dziennik”, mający rzekomo być „anty-Wyborczą” i oferować inne spojrzenie na rzeczywistość?
W Polsce historia tzw. wolnych mediów jest dość krótka i zapewne dlatego tak wielu rodaków ma do nich zaufanie. Tam jednak, gdzie proces medialnej oligarchizacji trwa dłużej, społeczeństwa są w znacznie mniejszym stopniu przekonane, że „czwarta władza” jest uczciwa i służy jedynie – poza zarabianiem pieniędzy – poszukiwaniu prawdy i kontrolowaniu poczynań władzy politycznej. Idealnie ten stosunek oddaje termin „merdia”, który ukuli Francuzi – i bynajmniej nie jest on pochodną naszego swojskiego „merdać”, lecz „merde”, oznaczającego nad Sekwaną po prostu g...
Mediom nikt nie zabrania kontrolować władzy i opisywać jej wypaczeń czy nadużyć. Natomiast całkowicie uzasadnione w obliczu kłamstw związanych z seksaferą jest domaganie się ukrócenia ich bezkarności oraz sprawienie, by dziennikarze i wydawcy ponosili za swoje postępki taką samą odpowiedzialność i karę, jak każda inna osoba czy podmiot. Mówić o bezwarunkowej wolności słowa dla dziennikarzy, którzy kłamią i szczują, to tak, jak mówić o bezwarunkowej wolności dla włamywaczy, gwałcicieli czy morderców. Oczywiście dla przestępcy idealny byłby świat bez policji i prokuratury. Nic dziwnego, że idealny dla oszczerców z „Wyborczej” jest świat bardzo liberalnego prawa prasowego i braku faktycznej odpowiedzialności za to, co w imię swoich realnych interesów napiszą o kolejnej urojonej aferze za rok czy pięć lat. Och tak, wiem, że dziennikarze „Gazety” tym się różnią od bandytów, iż działają „w interesie publicznym”. Może jednak warto wreszcie zapytać Pacewicza czy Stasińskiego, kto im dał do tego mandat. Bo tym panom poprzewracało się w główkach już tak bardzo, że – zapewne szczerze – wierzą, iż to, co dobre dla prywatnego koncernu Agora S.A. jest też dobre dla Polski.
IV RP, a raczej po prostu normalna Polska, zacznie się na serio nie wtedy, gdy zlustrowani zostaną agenci SB. Zacznie się ona wtedy, gdy w proch i pył, bez żadnej litości, zostanie rozwalony układ, którego „Gazeta Wyborcza” jest fundamentem i zwornikiem, a wszystkie pozostałe media zostaną zmuszone stosownymi sankcjami do rzetelności w zbieraniu informacji i opisywaniu rzeczywistości. To, czy bracia Kaczyńscy okażą się mężami stanu i „państwowcami” zależy m.in. właśnie od ich stosunku wobec medialnej oligarchii i jej interesów. Obawiam się, że może im do tego zabraknąć odwagi i rozsądku, bo pamiętam, iż przy okazji „afery Rywina” mówili oni niemal tym samym głosem, co Wyborcza”. Zamiast obrony interesu państwa woleli wówczas uderzyć w SLD, mimo iż wiązało się to z utrzymaniem patologicznego status quo, tj. nienaruszonej potęgi medialnych gigantów. Bracia Kaczyńscy okazali się wtedy większym sojusznikiem Michnika niż Leszek Miller. Ale być może dzisiaj, po zmasowanym ataku „Gazety” na tworzony przez nich rząd, dostrzegą wreszcie głównego wroga i przebiją go osinowym kołkiem. Okazja jest ku temu znakomita.
Dziś nie toczy się żadna batalia o zagrożoną wolność słowa. Toczy się ona natomiast o to, kto ma rządzić: demokratycznie wybrane władze czy oligarchiczne prywatne media. Jest to walka o państwo jako dobro wspólne. Walka o to, co Oswald Spengler zdefiniował jako pytanie „czy w przyszłości interes ma rządzić państwem, czy państwo interesem?”. I dlatego nie jest ważne, czy jesteśmy lewicowcami, centrowcami, czy prawicowcami, albo czy wolimy PiS od SLD, Samoobronę od PSL, a LPR od Demokratów. Ważne jest, po czyjej stronie dziś stajemy: państwa czy interesu.
http://www.obywatel.org.pl/index.php?name=News&file=article&sid=6712 |
17 grudzień 2006
|
Remigiusz Okraska
|
|
|
|
Siła euro, Unia i zadania syjonistów
maj 10, 2003
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
|
Trzech śmieci
czerwiec 28, 2008
(ls)
|
Towarzysz Petent
luty 18, 2008
Marek Jastrząb
|
Zdradliwy w USA miesiąc sierpień?
lipiec 19, 2007
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Pokonać bestię i zająć jej miejsce
sierpień 7, 2004
PAP
|
Kaczyński: prawda o PRL nieznana
lipiec 31, 2002
IAR
|
Do Polskich Partii, organizacji i środowisk patriotycznych
czerwiec 19, 2004
|
Hej kto Polak na bagnety
kwiecień 12, 2006
Publikacja wolnej prasy polskiej
|
Polska to dziwny kraj
sierpień 26, 2003
ABCnet
|
Aparat szantażu i przekręty medialne
marzec 25, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Pryskają prounijne mity
czerwiec 17, 2003
Jerzy Robert Nowak
|
Kosowo
luty 28, 2008
Artur Łoboda
|
W strefie Gazy straszne obrazy. Utwór na palestyńską rodzinę, Norwega lekarza i "Miśka" pielęgniarza
styczeń 21, 2009
orwell.blog.pl
|
Złoto a wpędzanie Iranu w ślepy zaułek przez USA i Izrael
kwiecień 13, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
|
Liban a doktryna Geremka
sierpień 5, 2006
Adam Wielomski
|
¬ródła neoliberalnej propagandy...
grudzień 22, 2006
pnlp
|
"Pozytywista Putin"
styczeń 22, 2007
Andrzej de Lazari
|
KOPZ "Placówka"
sierpień 7, 2003
przesłała Elżbieta
|
Świat wie o zagładzie i milczy
styczeń 28, 2005
zaprasza.net
|
Odepchnięte dziecięcą nóżką
luty 26, 2008
Bronisław Łagowski
|
więcej -> |
|