ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Konzentrationslager Fuehrer  
Niemcy - obóz koncentracyjny dla niewierzących w wirusa 
David Icke w LondonReal TV 
Podczas bezpośredniej transmisji na YouTube (6 kwietnia 2020 r.) obejrzało 65 tysięcy osób. Zaraz potem został on usunięty ze wszystkich kanałów YouTubea, Vimeo i Facebooka. Wywiad - zwłaszcza od ok. 50 min. - polecamy polskim władzom, ekspertom, dziennikarzom, policji i wojsku oraz wszystkim tym, którzy czują, że w niedalekiej przyszłości mogą przyczynić się do zachowania godności i wolności przez człowieka.  
NIEMIECKI LEKARZ OPOWIADA CIEKAWOSTKI (DNI ŚFIRUSA 4) 
 
Co musimy zrobić aby pokonać globalistów? 
Brat Alexis Bugnolo z Rzymu. 
Ubezpieczenie od szczepień na kowida 
Tak Ministerstwo Finansów wycenia szkody w zdrowiu - wynikłe z eksperymentalnego szczepienia przeciwko nieistniejącemu kowidowi. 
Syntetyczny patogen - to nie jest szczepionka 
Wstrzykuje się im substancję chemiczną po to, żeby wywołać chorobę, a nie żeby wywołać odpowiedź odpornościową i nieprzenoszenie wirusa. Mówiąc inaczej, nic z tego nie powstrzyma rozprzestrzeniania się czegokolwiek. Tu chodzi o, żebyś się pochorował i o to, żeby to Twoje komórki spowodowały chorobę. 
"Górale to męczą konie" 
Powiedziałam prezesowi (Kaczyńskiemu), że górale bardzo na nich liczą, to są ich wyborcy, a prezes odpowiedział mi na to: "Górale to męczą konie". Byłam w szoku, że przy tak ważnym temacie gospodarczym mówi takie rzeczy - relacjonuje posłanka. 
Jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać zdrowie 
Dr Zbigniew Martyka, kierownik oddziału zakaźnego w Dąbrowie Górniczej napisał dwa tygodnie temu wpis, w którym ocenił, że "jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać nasz stan zdrowia" pod pretekstem koronawirusa. Wówczas wprowadzano nowe restrykcje i podział na powiaty "żółte" oraz "czerwone". 
Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszystkich szczepionek  
 
Żadna ze 137. instytucji naukowych badających kowida - nie wyizolowała, w czystej postaci SARS-COV-2. NIGDY! 
 
Zabójcze leki - prof. Stanisław Wiąckowski - 15.03.2017 
Zapis wykładu prof. Stanisława Wiąckowskiego omawiającego m.in. leki i ich składniki, które wbrew powszechnym opiniom nie leczą, a wręcz przyczyniają się wzrostu zgonów. Wiedza ta jest ukrywana przez koncerny farmaceutyczne, a nazwy leków zmieniane i dalej są dopuszczanie i promowane w sprzedaży mimo wiedzy, iż ich działanie jest zabójcze. 
PiStapo atakuje rodziny 
Przypomnijmy sobie sceny ze świata Orwella. To już się dzieje.  
Szczepienia pełne kłamstw 
To szczepionki, a nie wirusy, powodują choroby.
Wirusy pobudzają proces zdrowienia. Nie są naszymi wrogami, stoją po naszej stronie.
Wybuch epidemii świńskiej grypy z 2009 roku ma swoje korzenie w inżynierii genetycznej i jest wynikiem działania człowieka. 
Tego preparatu nie można nazywać szczepionką. Nazywam to konstruktem mRNA, rekombinowanym RNA, preparatem, który jest dziełem inżynierii genetycznej.  
Prof. zw. dr hab. Roman Zieliński “O szczepionce genetycznej Pfizera i testach PCR” 
Rezonans magnetyczny niebezpieczny dla zaszczepionych 
Niektórzy ludzie silnie ucierpieli z powodu wytwarzanego przez niego elektromagnetyzmu.

Najcięższe przypadki skończyły się śmiercią osób poddanych tejże diagnostyce. 
FDA ogranicza stosowanie szczepionki J&J z powodu powikłań 
Amerykańska agencja zmieniła swoje stanowisko z uwagi na wysokie ryzyko wystąpienia powikłania po przyjęciu preparatu Janssen, czyli zakrzepicy z zespołem małopłytkowości (TTS).  
Szczepionka covid zacznie zabijać w sezonie zimowym 
Lekarze dla prawdy: „W okresie jesienno-zimowym 2021 r. Co najmniej 20-30% zaszczepionych przeciwko COVID umrze z powodu szczepionki,i przypiszą to nowemu szczepowi wirusa. 
Sąd nie chce wysłuchać byłych pacjentów profesora Talara 
Profesor Jan Talar, z powodzeniem przywracający do sprawności pacjentów, którym inni medycy nie dawali szans przeżycia, po raz kolejny stanąć musiał przed Okręgową Izbą Lekarską prowadzącą przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Sprawa została zawieszona do 1 października. 
Meredith Miller - Trauma w relacjach ludzi z rządem. Psychologiczne aspekty operacji „Covid-19”  
Jak robi się z ludzi idiotów czy zmanipulowane marionetki i jak ludzie robią to sobie sami !
 
Komuszy dogmat «Zielonej Energii» zamroził Teksas 
Sieć energetyczna w Teksasie załamała się pod wpływem temperatur bardziej prawdopodobnych w Sioux Falls niż w San Antonio, pogrążając ponad 4 miliony ludzi w ciemności i pozostawiających ich bez ogrzewania 
więcej ->

 
 

Koniec państwa czy państwa w państwie?


Postulat surowego ukarania "Gazety Wyborczej", a także zmian w prawie prasowym, to rozsądne głosy w obronie demokracji i państwa przed coraz bardziej potężną oligarchią koncernów medialnych.

Tzw. seksafera w Samoobronie sprawiła, że miałem nieodparte wrażenie déjà vu. Tak, myśmy to przecież przerabiali. Nie chodzi o to, że ktoś już kogoś namawiał do stosunków płciowych w zamian za pracę. Ale to już było – jak śpiewa Maryla Rodowicz. Kiedy? Ano wtedy, gdy Rywin przyszedł do Michnika.

Wówczas to rządzący postkomuniści postanowili uchwalić ustawę, która ograniczałaby tzw. koncentrację w mediach, czyli mówiąc wprost: zagarnianie coraz większej części tego sektora przez kilka największych podmiotów. Była to ustawa nie tylko bardzo dobra, bo gwarantowała, że jeden koncern nie skupi w swych rękach zbyt wielkiej części rynku środków masowego przekazu – czyli przeciwdziałała gro?bie monopolizacji. Była to ustawa nie tylko „zwyczajna”, bo wzorowana na rozwiązaniach znanych z wielu cywilizowanych krajów. Była to także ustawa niekorzystna dla koncernu medialnego Agora S.A., wydawcy „Gazety Wyborczej”.

I wtedy to właśnie – ach, cóż za zrządzenie losu – do Michnika przyszedł Rywin z tzw. korupcyjną propozycją. Michnik propozycję nagrał i pó?niej było już z górki. Co prawda nagranie nie zawierało żadnych konkretów, półroczne „dziennikarskie śledztwo” geniuszy z Agory również nic nie ustaliło, ale czy to ważne? Ważne, że rozpętało się piekło – wszyscy się tak ślicznie i jednakowo oburzali, wszyscy w ślad za „Wyborczą” powtarzali jej wersję wydarzeń, węszono wielki spisek Jakubowskiej i Czarzastego. Niemal nikt nie stawiał oczywistych pytań. Dlaczego Rywin o rzekomo konkretnej propozycji mówi w rozmowie w cztery oczy z zaufanym Michnikiem w tak enigmatyczny sposób? Dlaczego „Gazeta Wyborcza” jest sędzią we własnej sprawie – w kwestii owej „korupcyjnej propozycji” i związanych z nią negocjacji, a przede wszystkim w debacie o kształcie proponowanej ustawy? Dlaczego demokratycznie wybrany rząd ma mniej do powiedzenia niż prywatna firma, która nie posiada żadnego mandatu społecznego? I tak dalej.

W takiej atmosferze „niezawisły sąd”, strofowany i pouczany dzień w dzień przez wszystkie największe media, zrobił to, co zrobić musiał. W przeciwnym razie skład sędziowski występowałby w gazetach, rozgłośniach i stacjach w takiej mniej więcej otoczce, jak sam oskarżony. Wysłał więc Rywina za kratki. Spisku Jakubowskiej i Czarzastego nie zdemaskował, bo to już byłaby zbyt dęta sprawa w świetle zgromadzonych „dowodów”. Co prawda „Gazeta Wyborcza” straciła nieco swej dobrej opinii, głównie z uwagi na sam skandal i rynsztokowy język jej redaktora naczelnego. Ta sama gazeta, a raczej jej wydawca, zyskała jednak coś znacznie ważniejszego. Mianowicie skutecznie oczerniła ideę zablokowania monopolizacji sfery medialnej oraz zneutralizowała rząd, który był na tyle nierozsądny, że w ogóle odważył się pomyśleć o popsuciu interesów medialnych magnatów, nie tylko tych z Agory. Od tamtej pory żaden przedstawiciel władz państwowych nawet nie pisnął o jakichkolwiek ograniczeniach rozrostu potentatów massmediów. Dobrze wie, jak by skończył.

Teraz mamy natomiast powtórkę z rozrywki. Tym razem nikt wprost nie zadarł z medialną oligarchią. Ale bez wątpienia doczekaliśmy się rządu, który zagraża pewnemu nieformalnemu lobby, będącemu sternikiem transformacji po roku 1989 i głównym jej beneficjentem. Wcale nie sądzę, aby obecny rząd był idealny czy choćby dobry. Jest natomiast w sporej części emanacją środowisk i grup interesu nie będących częścią „towarzystwa”, które w „wolnej Polsce” urządziło się najlepiej. Wiele jego decyzji, choćby tylko dlatego, że nie wynikają z koteryjnych zależności, przeszkadza „towarzystwu”. Nic dziwnego, że rząd PiS, Samoobrony i LPR spotkał się ze zmasowaną krytyką zarówno ze strony oligarchii, jak i wielu jej użytecznych idiotów, często rekrutujących się zresztą ze środowisk rzekomo bardzo zbuntowanych i niezależnych.

Seksafera jest kolejną próbą obalenia rządu posiadającego społeczny mandat do sprawowania władzy. Prawie się to udało po ujawnieniu negocjacji z posłanką Beger w roli głównej, ale koalicjanci w porę zreflektowali się, co jest grane. Sięgnięto więc po kolejne asy. Wielką aferę rozpętano, bo grupka skretyniałych gówniarzy rozpaliła ognisko w kształcie swastyki. Ale neonazizm to za mało, w końcu nic tak nie działa na wyobra?nię jak seks, najlepiej jeszcze w mrocznym wydaniu.

Doprawdy, to było genialne. Pani Krawczyk w poniedziałek ujawniła, że za jedyne 5 tysięcy złotych dochodów z posad załatwionych przez Samoobronę sypiała z posłem Łyżwińskim, bo przecież dwójka dzieci na utrzymaniu a w Radomsku można zostać jedynie sprzątaczką. Nie, bynajmniej nie kpię z kłopotów materialnych p. Krawczyk – znam jednak wystarczająco dużo kobiet, które mimo podobnej sytuacji nie postanawiają zarabiać tyłkiem. We wtorek już wiadomo było, że Łyżwiński ponoć zrobił p. Krawczyk dziecko. W środę, że – och, to prawdziwy cymes – te „chamy z Samoobrony” potraktowały subtelną niewiastę jak kobyłę, faszerując „zwierzęcą” oksytocyną, bo przecież ludzi z poselskimi pensjami nie stać na dostępne bez trudu na czarnym rynku bardziej skuteczne środki poronne. W czwartek były już orgie w Samoobronie – kilka pań i kilku panów na raz, a nawet młodzi panowie zmuszani przez panie w średnim wieku. Naprawdę trudno o lepsze pobudzanie wyobra?ni. Trudno też o lepsze granie na emocjach – z jednej strony biedna, samotna matka, z drugiej cyniczne, wyrachowane bydlaki. Szkoda tylko, że Łyżwiński nie dał sobie kiedyś zrobić zdjęcia przy ognisku w kształcie swastyki. Motyw spod znaku nazi-sex byłby jeszcze lepszy w urabianiu tzw. opinii publicznej. Jurny hitlerowiec zapłodniłby nie tylko pracownicę biura poselskiego, ale i masową wyobra?nię...

Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że w Samoobronie na pewno nie zdarzały się naganne moralnie przypadki oferowania pracy za usługi seksualne. Być może się zdarzały. Ale jakoś nie pamiętam, by dwa lata temu, gdy „Solidarność” ujawniła przypadki domniemanego molestowania seksualnego pracownic fabryki Frito Lay w Grodzisku Mazowieckim, media równie mocno nagłaśniały i potępiały ten proceder. A chodziło tam nie o panią, która sypiałaby z jednym lub kilkoma panami w zamian za posady całkiem intratne finansowo i prestiżowo, lecz o kobiety, które prawdopodobnie były zmuszane do seksu bez żadnych dodatkowych korzyści, a za ciężką pracę w fabryce chipsów dostawały zdaje się 800 zł. A takich sytuacji było znacznie więcej. I jakoś niezbyt się wówczas oburzano, panie Dunin i Środa nie dostrzegały, że „praca za seks” zdarza się w niejednej firmie. Były ślepe, czy po prostu drużyna Michnika nie złożyła jeszcze wówczas zapotrzebowania na rozdzieranie szat z powodu molestowania?

Oczywiście można powiedzieć, że obecna afera dotyczy samych szczytów władzy oraz osób, które z racji zajmowanych stanowisk powinny być krystalicznie czyste i wyjątkowo bacznie obserwowane. To prawda, ale też nie usprawiedliwia to nagonki nie popartej żadnymi dowodami i prowadzonej w atmosferze histerii. Kłamstwo dotyczące tego, iż poseł Łyżwiński miał być ojcem dziecka p. Krawczyk powinno zakończyć całą sprawę, a ewentualny wątek molestowania w Samoobronie stać się domeną wyłącznie prokuratury, jeśli jej pracownicy uznają to za stosowne. Tymczasem nie tylko nikt z „Wyborczej” i innych gazet czy stacji radiowych i TV nie przeprosił Łyżwińskiego, a zwłaszcza Andrzeja Leppera za chamskie pomówienia i nie odciął się od intrygantki, lecz mimo nauczki z jej kłamstwami – brną dalej w to bagno. Niemal codziennie pojawiają się nowi „świadkowie”, a każdy cechuje się tym, że z Samoobroną ma o coś na pieńku. Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, że niemoralne propozycje Lepper składał nawet Kazimierze Szczuce...

Nie ma oczywiście żadnego konkretnego dowodu na to, iż „Gazeta Wyborcza” szykowała „zamach stanu” i próbowała doprowadzić do rozpadu sejmowej większości. Zasadne są jednak pytania o to, jaką rolę powinna pełnić w społeczeństwie „czwarta władza”. Czy pies ma merdać ogonem, czy ogon psem? Wicepremierowie Lepper i Giertych mają całkowitą rację, gdy twierdzą, że należy wyciągnąć konsekwencje wobec „Gazety Wyborczej” i zmienić prawo prasowe tak, aby autorzy medialnych kłamstw ponosili szybką i dotkliwą karę. Nie jest to żadna cenzura i zamach na wolność słowa, lecz przywrócenie elementarnych zasad i proporcji. Chodzi o sprawienie, by media nie stały de facto ponad prawem i nie były uprzywilejowanym graczem.

Jak pokazuje przypadek seksafery, dziś nie tylko nie ma żadnych barier dla wolności słowa, lecz istnieje całkowita dowolność w używaniu słowa do załatwiania różnych interesów. Słowem można nie tylko skrzywdzić konkretną osobę czy grupę, lecz także wywołać zmiany, do których nikt autorom nie udzielił społecznego mandatu. Przed słowem niemal nie sposób się bronić, a już na pewno nie dostatecznie szybko, by przeciwdziałać istotnym wydarzeniom. Rozpad koalicji rządowej mógł się dokonać w ciągu zaledwie kilku dni, a sądowy proces o zniesławienie, wytoczony jakimkolwiek dziennikarzom, trwa kilka lat i nawet w przypadku ich przegranej nie skutkuje zupełnie niczym, poza grzywną niewielką jak na zyski medialnych magnatów (płaci ją zresztą wydawca gazety, nie zaś personalnie autor pomówień) oraz drukiem sprostowania w sprawie, o której niemal nikt już nie pamięta. Słowo powielone w setkach tysięcy egzemplarzy staje się więc potężną bronią, a ci, którzy go używają, są zupełnie bezkarni. Z konkurentem politycznym można wygrać w wyborach, atakującemu bandziorowi nakłaść po buzi, a dziennikarzowi nie można zrobić zupełnie nic. Nawet jeśli kłamliwie znieważy jakąś osobę czy doprowadzi do obalenia rządu mającego za sobą poparcie większości wyborców.

Powstaje zatem pytanie: kto naprawdę rządzi? Polityków można odwołać w kolejnych wyborach – są o­ne rzadko, ale są. Gazetę można, owszem, przestać kupować, ale dziś utrzymują się o­ne nie z opłat czytelników, lecz z wpływów z reklam. W dodatku pozycja kilku medialnych gigantów jest taka, że strata pewnej części odbiorców nie jest w stanie im poważnie zaszkodzić. Opis seksafery z Łyżwińskim w roli głównej mógł wywrócić do góry nogami scenę polityczną w Polsce, doprowadzić do przedwczesnych wyborów i całkowitej zmiany kursu w polityce. A jaki wpływ na pozycję na rynku medialnym „Gazety Wyborczej” miało ujawnienie faktu, że jeden z jej czołowych dziennikarzy, Lesław Maleszka, był konfidentem SB i donosił na swoich przyjaciół? A co zmieniłoby w tej samej gazecie – poza ewentualną zmianą redaktora – ujawnienie potencjalnej seksafery, w której rolę Łyżwińskiego zająłby Michnik? Czy „Gazeta” by upadła? I wreszcie: skąd byśmy się o tym dowiedzieli, nawet gdyby miało to miejsce?

Jakie mam możliwości, jako zwykły czytelnik, sprawdzić, czy kilka lat temu dziennikarz „Gazety” Andrzej Kublik opublikował serię napastliwych artykułów przeciwko biopaliwom z potrzeby serca, czy może na zlecenie i za pieniądze lobby naftowego? Albo czy za atakami mediów na byłego ministra Łapińskiego nie stała forsa wielkich koncernów farmaceutycznych, których interesy chciał o­n nieco popsuć w imię zahamowania drenażu finansów publicznych? To świetnie, że media kontrolują władzę polityczną. Kto jednak skontroluje media? To świetnie, że media chronią nas przed wszechwładzą rządu. Kto jednak obroni nas przed wszechwładzą „Wyborczej”, TVN-u, „Polityki”, Polsatu i kilku innych gigantów, którzy w dodatku w kluczowych sprawach mówią zazwyczaj zadziwiająco podobnym głosem? Jaki to „wolny wybór” zapewnia istnienie różnych podmiotów medialnych, skoro brednie o seksaferze rozpowszechniały nie tylko te odwiecznie jednomyślne tytuły i stacje, lecz także „Dziennik”, mający rzekomo być „anty-Wyborczą” i oferować inne spojrzenie na rzeczywistość?

W Polsce historia tzw. wolnych mediów jest dość krótka i zapewne dlatego tak wielu rodaków ma do nich zaufanie. Tam jednak, gdzie proces medialnej oligarchizacji trwa dłużej, społeczeństwa są w znacznie mniejszym stopniu przekonane, że „czwarta władza” jest uczciwa i służy jedynie – poza zarabianiem pieniędzy – poszukiwaniu prawdy i kontrolowaniu poczynań władzy politycznej. Idealnie ten stosunek oddaje termin „merdia”, który ukuli Francuzi – i bynajmniej nie jest o­n pochodną naszego swojskiego „merdać”, lecz „merde”, oznaczającego nad Sekwaną po prostu g...

Mediom nikt nie zabrania kontrolować władzy i opisywać jej wypaczeń czy nadużyć. Natomiast całkowicie uzasadnione w obliczu kłamstw związanych z seksaferą jest domaganie się ukrócenia ich bezkarności oraz sprawienie, by dziennikarze i wydawcy ponosili za swoje postępki taką samą odpowiedzialność i karę, jak każda inna osoba czy podmiot. Mówić o bezwarunkowej wolności słowa dla dziennikarzy, którzy kłamią i szczują, to tak, jak mówić o bezwarunkowej wolności dla włamywaczy, gwałcicieli czy morderców. Oczywiście dla przestępcy idealny byłby świat bez policji i prokuratury. Nic dziwnego, że idealny dla oszczerców z „Wyborczej” jest świat bardzo liberalnego prawa prasowego i braku faktycznej odpowiedzialności za to, co w imię swoich realnych interesów napiszą o kolejnej urojonej aferze za rok czy pięć lat. Och tak, wiem, że dziennikarze „Gazety” tym się różnią od bandytów, iż działają „w interesie publicznym”. Może jednak warto wreszcie zapytać Pacewicza czy Stasińskiego, kto im dał do tego mandat. Bo tym panom poprzewracało się w główkach już tak bardzo, że – zapewne szczerze – wierzą, iż to, co dobre dla prywatnego koncernu Agora S.A. jest też dobre dla Polski.

IV RP, a raczej po prostu normalna Polska, zacznie się na serio nie wtedy, gdy zlustrowani zostaną agenci SB. Zacznie się o­na wtedy, gdy w proch i pył, bez żadnej litości, zostanie rozwalony układ, którego „Gazeta Wyborcza” jest fundamentem i zwornikiem, a wszystkie pozostałe media zostaną zmuszone stosownymi sankcjami do rzetelności w zbieraniu informacji i opisywaniu rzeczywistości. To, czy bracia Kaczyńscy okażą się mężami stanu i „państwowcami” zależy m.in. właśnie od ich stosunku wobec medialnej oligarchii i jej interesów. Obawiam się, że może im do tego zabraknąć odwagi i rozsądku, bo pamiętam, iż przy okazji „afery Rywina” mówili o­ni niemal tym samym głosem, co Wyborcza”. Zamiast obrony interesu państwa woleli wówczas uderzyć w SLD, mimo iż wiązało się to z utrzymaniem patologicznego status quo, tj. nienaruszonej potęgi medialnych gigantów. Bracia Kaczyńscy okazali się wtedy większym sojusznikiem Michnika niż Leszek Miller. Ale być może dzisiaj, po zmasowanym ataku „Gazety” na tworzony przez nich rząd, dostrzegą wreszcie głównego wroga i przebiją go osinowym kołkiem. Okazja jest ku temu znakomita.

Dziś nie toczy się żadna batalia o zagrożoną wolność słowa. Toczy się o­na natomiast o to, kto ma rządzić: demokratycznie wybrane władze czy oligarchiczne prywatne media. Jest to walka o państwo jako dobro wspólne. Walka o to, co Oswald Spengler zdefiniował jako pytanie „czy w przyszłości interes ma rządzić państwem, czy państwo interesem?”. I dlatego nie jest ważne, czy jesteśmy lewicowcami, centrowcami, czy prawicowcami, albo czy wolimy PiS od SLD, Samoobronę od PSL, a LPR od Demokratów. Ważne jest, po czyjej stronie dziś stajemy: państwa czy interesu.

http://www.obywatel.org.pl/index.php?name=News&file=article&sid=6712
17 grudzień 2006

Remigiusz Okraska 

  

Archiwum

Dług Polski
luty 27, 2006
Goska
Uczelniani pseudointeligenci
listopad 20, 2004
Mirosław Naleziński
Palestyński labirynt
grudzień 25, 2006
Ignacio Ramonet
Polityka Wschodnia RP
marzec 31, 2006
Adam Wielomski
POLSKA - UNIA
listopad 24, 2002
Prof. Jerzy Nowak
"Cud Balcerowicza" i "dobrobyt" wg Kwaśniewskiego
październik 14, 2004
Danuta Walewska
Korespondencja z Bagdadu
lipiec 5, 2003
http://www.przekroj.com.pl
Śmiać się, czy płakać?
listopad 25, 2003
Prostacy 1
luty 26, 2005
Światowy Dzień Chorego 11.02.04
styczeń 24, 2004
Adam Sandauer
Bóg nas opuścił
wrzesień 23, 2003
Artur Łoboda
Fiasko Podbojów Pól Ropy Naftowej
czerwiec 18, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Gro?ne symptomy
luty 5, 2003
Artur Łoboda
Metafora
maj 11, 2004
Artur Łoboda
OREDZIE PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ w 10-ta rocznice Powstania Warszawskiego
październik 2, 2006
Bogdan ps.Trzy Radla A.K.
Czy kierowcy powinni ponosić koszty leczenia ofiar wypadków?
kwiecień 17, 2007
Mirosław Naleziński, Gdynia
Watykan przeciw interwencji USA w Iraku
grudzień 23, 2002
PAP
Mamianie Poloni. Spotkanie Millera z przedstawicielami Polonii USA
luty 7, 2003
zaprasza.net
Piję kawę ze wszystkimi politykami
wrzesień 9, 2002
Luiza Zalewska http://www.rzeczpospolita.pl
Kampania wyborcza - jak reklamy proszku do prania...
październik 2, 2005
Adam Sandauer
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2023 Polskie Niezależne Media