ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Prawda o włoskiej "epidemii" - rozmowa z biologiem Elżbietą Wierzchows 
Program "niezaleznatelewizja" 
Peruwianski sad uznal B. Gatesa G. Sorosa i Rokefelerow odpowiedzialnych za tworzenie "pandemii" COVID 19 
 
Konzentrationslager Fuehrer  
Niemcy - obóz koncentracyjny dla niewierzących w wirusa 
Astrid Stuckelberger, sygnalistka WHO - wywiad 'Planet Lockdown' 
 
Częstotliwości radiowe i mikrofalowe a manipulacja ludzkimi emocjami i zachowaniem 

 
 

 
Dlaczego szczepionki na COVID-19 mogą wpływać na płodność człowieka?  
 
Powszechny nakaz maskowania nadal jest bezprawny 
Pomimo nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nakaz zakrywania twarzy jest bezprawny. 
"Służę ludziom, nie instytucjom" 
Główny komisarz policji w Dortmund w przemówieniu do narodu niemieckiego…
I do POLICJI !!

 
Kalisz w obronie Olszanskiego i Osadowskiego 
 
Szczepionkowy stan wojenny w Nowym Jorku 
Nowy Jork inicjuje wprowadzenie medycznego stanu wojennego z użyciem oddziałów wojska, aby przejąć szpitale, z których niezaszczepieni pracownicy służby zdrowia są masowo zwalniani 
TO POWINIEN KAŻDY OBEJRZEĆ! 
David Martin - Wystąpienie w Parlamencie Europejskim na III Międzynarodowym Szczycie Covid  
Wygadał się 
Bush junior zrównał napaść na Irak z wojną na Ukrainie
"Decyzja jednego człowieka o przeprowadzeniu całkowicie nieuzasadnionej i brutalnej inwazji na Irak. Chodzi mi o Ukrainę." 
Czy wirus istnieje? Czy SARS-CoV-2 został wyizolowany?  
Wywiad z Christine Massey. Czy wirus istnieje? Odpowiedzi na te prośby potwierdzają, że nie ma zapisów o izolacji / oczyszczeniu SARS-CoV-2 „wykonanej przez kogokolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek”.  
Klimat i trop finansowy 
To właśnie mega-korporacje i mega-miliarderzy — (...) są głównymi zwolennikami “oddolnego” ruchu dekarbonizacji — od Szwecji przez Niemcy po USA i dalej. 
whatreallyhappened.com 
Warto dodać ten link do Pana strony: http://whatreallyhappened.com/

99% tez dotyczących religii, polityki i ekonomii i filozofii się pokrywa z tezami zaprasza.net. Topowa strona. 
Światowy dług 
Ciekawe kto jest "wierzycielem" tego długu? 
Lockdown w Anglii 
Była kochanka Borisa Johnsona ujawnia - z kim Premier GB konsultował wprowadzenie stanu wyjątkowego pod pretekstem fikcyjnej pandemii
 

 
Jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać zdrowie 
Dr Zbigniew Martyka, kierownik oddziału zakaźnego w Dąbrowie Górniczej napisał dwa tygodnie temu wpis, w którym ocenił, że "jesteśmy okłamywani i zmuszani do działań mogących pogarszać nasz stan zdrowia" pod pretekstem koronawirusa. Wówczas wprowadzano nowe restrykcje i podział na powiaty "żółte" oraz "czerwone". 
Szkodliwe skutki szczepień dały się we znaki pacjentom. Powikłania występują po pewnym czasie 
 
Debata ws. pandemii COVID-19! 
Sytuacja w Polsce i na świecie! Klimczewski, Socha, Giorganni!  
więcej ->

 
 

Koniec państwa czy państwa w państwie?


Postulat surowego ukarania "Gazety Wyborczej", a także zmian w prawie prasowym, to rozsądne głosy w obronie demokracji i państwa przed coraz bardziej potężną oligarchią koncernów medialnych.

Tzw. seksafera w Samoobronie sprawiła, że miałem nieodparte wrażenie déjà vu. Tak, myśmy to przecież przerabiali. Nie chodzi o to, że ktoś już kogoś namawiał do stosunków płciowych w zamian za pracę. Ale to już było – jak śpiewa Maryla Rodowicz. Kiedy? Ano wtedy, gdy Rywin przyszedł do Michnika.

Wówczas to rządzący postkomuniści postanowili uchwalić ustawę, która ograniczałaby tzw. koncentrację w mediach, czyli mówiąc wprost: zagarnianie coraz większej części tego sektora przez kilka największych podmiotów. Była to ustawa nie tylko bardzo dobra, bo gwarantowała, że jeden koncern nie skupi w swych rękach zbyt wielkiej części rynku środków masowego przekazu – czyli przeciwdziałała gro?bie monopolizacji. Była to ustawa nie tylko „zwyczajna”, bo wzorowana na rozwiązaniach znanych z wielu cywilizowanych krajów. Była to także ustawa niekorzystna dla koncernu medialnego Agora S.A., wydawcy „Gazety Wyborczej”.

I wtedy to właśnie – ach, cóż za zrządzenie losu – do Michnika przyszedł Rywin z tzw. korupcyjną propozycją. Michnik propozycję nagrał i pó?niej było już z górki. Co prawda nagranie nie zawierało żadnych konkretów, półroczne „dziennikarskie śledztwo” geniuszy z Agory również nic nie ustaliło, ale czy to ważne? Ważne, że rozpętało się piekło – wszyscy się tak ślicznie i jednakowo oburzali, wszyscy w ślad za „Wyborczą” powtarzali jej wersję wydarzeń, węszono wielki spisek Jakubowskiej i Czarzastego. Niemal nikt nie stawiał oczywistych pytań. Dlaczego Rywin o rzekomo konkretnej propozycji mówi w rozmowie w cztery oczy z zaufanym Michnikiem w tak enigmatyczny sposób? Dlaczego „Gazeta Wyborcza” jest sędzią we własnej sprawie – w kwestii owej „korupcyjnej propozycji” i związanych z nią negocjacji, a przede wszystkim w debacie o kształcie proponowanej ustawy? Dlaczego demokratycznie wybrany rząd ma mniej do powiedzenia niż prywatna firma, która nie posiada żadnego mandatu społecznego? I tak dalej.

W takiej atmosferze „niezawisły sąd”, strofowany i pouczany dzień w dzień przez wszystkie największe media, zrobił to, co zrobić musiał. W przeciwnym razie skład sędziowski występowałby w gazetach, rozgłośniach i stacjach w takiej mniej więcej otoczce, jak sam oskarżony. Wysłał więc Rywina za kratki. Spisku Jakubowskiej i Czarzastego nie zdemaskował, bo to już byłaby zbyt dęta sprawa w świetle zgromadzonych „dowodów”. Co prawda „Gazeta Wyborcza” straciła nieco swej dobrej opinii, głównie z uwagi na sam skandal i rynsztokowy język jej redaktora naczelnego. Ta sama gazeta, a raczej jej wydawca, zyskała jednak coś znacznie ważniejszego. Mianowicie skutecznie oczerniła ideę zablokowania monopolizacji sfery medialnej oraz zneutralizowała rząd, który był na tyle nierozsądny, że w ogóle odważył się pomyśleć o popsuciu interesów medialnych magnatów, nie tylko tych z Agory. Od tamtej pory żaden przedstawiciel władz państwowych nawet nie pisnął o jakichkolwiek ograniczeniach rozrostu potentatów massmediów. Dobrze wie, jak by skończył.

Teraz mamy natomiast powtórkę z rozrywki. Tym razem nikt wprost nie zadarł z medialną oligarchią. Ale bez wątpienia doczekaliśmy się rządu, który zagraża pewnemu nieformalnemu lobby, będącemu sternikiem transformacji po roku 1989 i głównym jej beneficjentem. Wcale nie sądzę, aby obecny rząd był idealny czy choćby dobry. Jest natomiast w sporej części emanacją środowisk i grup interesu nie będących częścią „towarzystwa”, które w „wolnej Polsce” urządziło się najlepiej. Wiele jego decyzji, choćby tylko dlatego, że nie wynikają z koteryjnych zależności, przeszkadza „towarzystwu”. Nic dziwnego, że rząd PiS, Samoobrony i LPR spotkał się ze zmasowaną krytyką zarówno ze strony oligarchii, jak i wielu jej użytecznych idiotów, często rekrutujących się zresztą ze środowisk rzekomo bardzo zbuntowanych i niezależnych.

Seksafera jest kolejną próbą obalenia rządu posiadającego społeczny mandat do sprawowania władzy. Prawie się to udało po ujawnieniu negocjacji z posłanką Beger w roli głównej, ale koalicjanci w porę zreflektowali się, co jest grane. Sięgnięto więc po kolejne asy. Wielką aferę rozpętano, bo grupka skretyniałych gówniarzy rozpaliła ognisko w kształcie swastyki. Ale neonazizm to za mało, w końcu nic tak nie działa na wyobra?nię jak seks, najlepiej jeszcze w mrocznym wydaniu.

Doprawdy, to było genialne. Pani Krawczyk w poniedziałek ujawniła, że za jedyne 5 tysięcy złotych dochodów z posad załatwionych przez Samoobronę sypiała z posłem Łyżwińskim, bo przecież dwójka dzieci na utrzymaniu a w Radomsku można zostać jedynie sprzątaczką. Nie, bynajmniej nie kpię z kłopotów materialnych p. Krawczyk – znam jednak wystarczająco dużo kobiet, które mimo podobnej sytuacji nie postanawiają zarabiać tyłkiem. We wtorek już wiadomo było, że Łyżwiński ponoć zrobił p. Krawczyk dziecko. W środę, że – och, to prawdziwy cymes – te „chamy z Samoobrony” potraktowały subtelną niewiastę jak kobyłę, faszerując „zwierzęcą” oksytocyną, bo przecież ludzi z poselskimi pensjami nie stać na dostępne bez trudu na czarnym rynku bardziej skuteczne środki poronne. W czwartek były już orgie w Samoobronie – kilka pań i kilku panów na raz, a nawet młodzi panowie zmuszani przez panie w średnim wieku. Naprawdę trudno o lepsze pobudzanie wyobra?ni. Trudno też o lepsze granie na emocjach – z jednej strony biedna, samotna matka, z drugiej cyniczne, wyrachowane bydlaki. Szkoda tylko, że Łyżwiński nie dał sobie kiedyś zrobić zdjęcia przy ognisku w kształcie swastyki. Motyw spod znaku nazi-sex byłby jeszcze lepszy w urabianiu tzw. opinii publicznej. Jurny hitlerowiec zapłodniłby nie tylko pracownicę biura poselskiego, ale i masową wyobra?nię...

Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że w Samoobronie na pewno nie zdarzały się naganne moralnie przypadki oferowania pracy za usługi seksualne. Być może się zdarzały. Ale jakoś nie pamiętam, by dwa lata temu, gdy „Solidarność” ujawniła przypadki domniemanego molestowania seksualnego pracownic fabryki Frito Lay w Grodzisku Mazowieckim, media równie mocno nagłaśniały i potępiały ten proceder. A chodziło tam nie o panią, która sypiałaby z jednym lub kilkoma panami w zamian za posady całkiem intratne finansowo i prestiżowo, lecz o kobiety, które prawdopodobnie były zmuszane do seksu bez żadnych dodatkowych korzyści, a za ciężką pracę w fabryce chipsów dostawały zdaje się 800 zł. A takich sytuacji było znacznie więcej. I jakoś niezbyt się wówczas oburzano, panie Dunin i Środa nie dostrzegały, że „praca za seks” zdarza się w niejednej firmie. Były ślepe, czy po prostu drużyna Michnika nie złożyła jeszcze wówczas zapotrzebowania na rozdzieranie szat z powodu molestowania?

Oczywiście można powiedzieć, że obecna afera dotyczy samych szczytów władzy oraz osób, które z racji zajmowanych stanowisk powinny być krystalicznie czyste i wyjątkowo bacznie obserwowane. To prawda, ale też nie usprawiedliwia to nagonki nie popartej żadnymi dowodami i prowadzonej w atmosferze histerii. Kłamstwo dotyczące tego, iż poseł Łyżwiński miał być ojcem dziecka p. Krawczyk powinno zakończyć całą sprawę, a ewentualny wątek molestowania w Samoobronie stać się domeną wyłącznie prokuratury, jeśli jej pracownicy uznają to za stosowne. Tymczasem nie tylko nikt z „Wyborczej” i innych gazet czy stacji radiowych i TV nie przeprosił Łyżwińskiego, a zwłaszcza Andrzeja Leppera za chamskie pomówienia i nie odciął się od intrygantki, lecz mimo nauczki z jej kłamstwami – brną dalej w to bagno. Niemal codziennie pojawiają się nowi „świadkowie”, a każdy cechuje się tym, że z Samoobroną ma o coś na pieńku. Jak tak dalej pójdzie, to okaże się, że niemoralne propozycje Lepper składał nawet Kazimierze Szczuce...

Nie ma oczywiście żadnego konkretnego dowodu na to, iż „Gazeta Wyborcza” szykowała „zamach stanu” i próbowała doprowadzić do rozpadu sejmowej większości. Zasadne są jednak pytania o to, jaką rolę powinna pełnić w społeczeństwie „czwarta władza”. Czy pies ma merdać ogonem, czy ogon psem? Wicepremierowie Lepper i Giertych mają całkowitą rację, gdy twierdzą, że należy wyciągnąć konsekwencje wobec „Gazety Wyborczej” i zmienić prawo prasowe tak, aby autorzy medialnych kłamstw ponosili szybką i dotkliwą karę. Nie jest to żadna cenzura i zamach na wolność słowa, lecz przywrócenie elementarnych zasad i proporcji. Chodzi o sprawienie, by media nie stały de facto ponad prawem i nie były uprzywilejowanym graczem.

Jak pokazuje przypadek seksafery, dziś nie tylko nie ma żadnych barier dla wolności słowa, lecz istnieje całkowita dowolność w używaniu słowa do załatwiania różnych interesów. Słowem można nie tylko skrzywdzić konkretną osobę czy grupę, lecz także wywołać zmiany, do których nikt autorom nie udzielił społecznego mandatu. Przed słowem niemal nie sposób się bronić, a już na pewno nie dostatecznie szybko, by przeciwdziałać istotnym wydarzeniom. Rozpad koalicji rządowej mógł się dokonać w ciągu zaledwie kilku dni, a sądowy proces o zniesławienie, wytoczony jakimkolwiek dziennikarzom, trwa kilka lat i nawet w przypadku ich przegranej nie skutkuje zupełnie niczym, poza grzywną niewielką jak na zyski medialnych magnatów (płaci ją zresztą wydawca gazety, nie zaś personalnie autor pomówień) oraz drukiem sprostowania w sprawie, o której niemal nikt już nie pamięta. Słowo powielone w setkach tysięcy egzemplarzy staje się więc potężną bronią, a ci, którzy go używają, są zupełnie bezkarni. Z konkurentem politycznym można wygrać w wyborach, atakującemu bandziorowi nakłaść po buzi, a dziennikarzowi nie można zrobić zupełnie nic. Nawet jeśli kłamliwie znieważy jakąś osobę czy doprowadzi do obalenia rządu mającego za sobą poparcie większości wyborców.

Powstaje zatem pytanie: kto naprawdę rządzi? Polityków można odwołać w kolejnych wyborach – są o­ne rzadko, ale są. Gazetę można, owszem, przestać kupować, ale dziś utrzymują się o­ne nie z opłat czytelników, lecz z wpływów z reklam. W dodatku pozycja kilku medialnych gigantów jest taka, że strata pewnej części odbiorców nie jest w stanie im poważnie zaszkodzić. Opis seksafery z Łyżwińskim w roli głównej mógł wywrócić do góry nogami scenę polityczną w Polsce, doprowadzić do przedwczesnych wyborów i całkowitej zmiany kursu w polityce. A jaki wpływ na pozycję na rynku medialnym „Gazety Wyborczej” miało ujawnienie faktu, że jeden z jej czołowych dziennikarzy, Lesław Maleszka, był konfidentem SB i donosił na swoich przyjaciół? A co zmieniłoby w tej samej gazecie – poza ewentualną zmianą redaktora – ujawnienie potencjalnej seksafery, w której rolę Łyżwińskiego zająłby Michnik? Czy „Gazeta” by upadła? I wreszcie: skąd byśmy się o tym dowiedzieli, nawet gdyby miało to miejsce?

Jakie mam możliwości, jako zwykły czytelnik, sprawdzić, czy kilka lat temu dziennikarz „Gazety” Andrzej Kublik opublikował serię napastliwych artykułów przeciwko biopaliwom z potrzeby serca, czy może na zlecenie i za pieniądze lobby naftowego? Albo czy za atakami mediów na byłego ministra Łapińskiego nie stała forsa wielkich koncernów farmaceutycznych, których interesy chciał o­n nieco popsuć w imię zahamowania drenażu finansów publicznych? To świetnie, że media kontrolują władzę polityczną. Kto jednak skontroluje media? To świetnie, że media chronią nas przed wszechwładzą rządu. Kto jednak obroni nas przed wszechwładzą „Wyborczej”, TVN-u, „Polityki”, Polsatu i kilku innych gigantów, którzy w dodatku w kluczowych sprawach mówią zazwyczaj zadziwiająco podobnym głosem? Jaki to „wolny wybór” zapewnia istnienie różnych podmiotów medialnych, skoro brednie o seksaferze rozpowszechniały nie tylko te odwiecznie jednomyślne tytuły i stacje, lecz także „Dziennik”, mający rzekomo być „anty-Wyborczą” i oferować inne spojrzenie na rzeczywistość?

W Polsce historia tzw. wolnych mediów jest dość krótka i zapewne dlatego tak wielu rodaków ma do nich zaufanie. Tam jednak, gdzie proces medialnej oligarchizacji trwa dłużej, społeczeństwa są w znacznie mniejszym stopniu przekonane, że „czwarta władza” jest uczciwa i służy jedynie – poza zarabianiem pieniędzy – poszukiwaniu prawdy i kontrolowaniu poczynań władzy politycznej. Idealnie ten stosunek oddaje termin „merdia”, który ukuli Francuzi – i bynajmniej nie jest o­n pochodną naszego swojskiego „merdać”, lecz „merde”, oznaczającego nad Sekwaną po prostu g...

Mediom nikt nie zabrania kontrolować władzy i opisywać jej wypaczeń czy nadużyć. Natomiast całkowicie uzasadnione w obliczu kłamstw związanych z seksaferą jest domaganie się ukrócenia ich bezkarności oraz sprawienie, by dziennikarze i wydawcy ponosili za swoje postępki taką samą odpowiedzialność i karę, jak każda inna osoba czy podmiot. Mówić o bezwarunkowej wolności słowa dla dziennikarzy, którzy kłamią i szczują, to tak, jak mówić o bezwarunkowej wolności dla włamywaczy, gwałcicieli czy morderców. Oczywiście dla przestępcy idealny byłby świat bez policji i prokuratury. Nic dziwnego, że idealny dla oszczerców z „Wyborczej” jest świat bardzo liberalnego prawa prasowego i braku faktycznej odpowiedzialności za to, co w imię swoich realnych interesów napiszą o kolejnej urojonej aferze za rok czy pięć lat. Och tak, wiem, że dziennikarze „Gazety” tym się różnią od bandytów, iż działają „w interesie publicznym”. Może jednak warto wreszcie zapytać Pacewicza czy Stasińskiego, kto im dał do tego mandat. Bo tym panom poprzewracało się w główkach już tak bardzo, że – zapewne szczerze – wierzą, iż to, co dobre dla prywatnego koncernu Agora S.A. jest też dobre dla Polski.

IV RP, a raczej po prostu normalna Polska, zacznie się na serio nie wtedy, gdy zlustrowani zostaną agenci SB. Zacznie się o­na wtedy, gdy w proch i pył, bez żadnej litości, zostanie rozwalony układ, którego „Gazeta Wyborcza” jest fundamentem i zwornikiem, a wszystkie pozostałe media zostaną zmuszone stosownymi sankcjami do rzetelności w zbieraniu informacji i opisywaniu rzeczywistości. To, czy bracia Kaczyńscy okażą się mężami stanu i „państwowcami” zależy m.in. właśnie od ich stosunku wobec medialnej oligarchii i jej interesów. Obawiam się, że może im do tego zabraknąć odwagi i rozsądku, bo pamiętam, iż przy okazji „afery Rywina” mówili o­ni niemal tym samym głosem, co Wyborcza”. Zamiast obrony interesu państwa woleli wówczas uderzyć w SLD, mimo iż wiązało się to z utrzymaniem patologicznego status quo, tj. nienaruszonej potęgi medialnych gigantów. Bracia Kaczyńscy okazali się wtedy większym sojusznikiem Michnika niż Leszek Miller. Ale być może dzisiaj, po zmasowanym ataku „Gazety” na tworzony przez nich rząd, dostrzegą wreszcie głównego wroga i przebiją go osinowym kołkiem. Okazja jest ku temu znakomita.

Dziś nie toczy się żadna batalia o zagrożoną wolność słowa. Toczy się o­na natomiast o to, kto ma rządzić: demokratycznie wybrane władze czy oligarchiczne prywatne media. Jest to walka o państwo jako dobro wspólne. Walka o to, co Oswald Spengler zdefiniował jako pytanie „czy w przyszłości interes ma rządzić państwem, czy państwo interesem?”. I dlatego nie jest ważne, czy jesteśmy lewicowcami, centrowcami, czy prawicowcami, albo czy wolimy PiS od SLD, Samoobronę od PSL, a LPR od Demokratów. Ważne jest, po czyjej stronie dziś stajemy: państwa czy interesu.

http://www.obywatel.org.pl/index.php?name=News&file=article&sid=6712
17 grudzień 2006

Remigiusz Okraska 

  

Archiwum

Kowal zawinił, cygana powiesili
grudzień 11, 2003
Koło stalinowskiej historii
styczeń 14, 2006
Nowe Państwo
Kolejny etap niszczenia Polski
październik 22, 2003
Artur Łoboda
Drobni kupcy walczą o przetrwanie
lipiec 12, 2004
PAP
Verheugen wzywa Czechów uczynią gest pojednania
lipiec 2, 2002
PAP
"Solidarność" - Krystalizacja ruchu społecznego po wielkiej rewolcie
czerwiec 2, 2002
Andrzej Friszke
Kto chce wojny?
marzec 20, 2003
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Budowa "trzeciego filara" siły Żydów
maj 1, 2006
Iwo Cyprian Pogonowski
Solidarność 25 lat w Instytucie
maj 28, 2005
Jerzy Kowalewski
Druga Targowica
kwiecień 1, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas
Zmiany w Kodeksie Pracy po 01.01.2003
marzec 3, 2003
Apel w sprawie lustracji Polonii
marzec 31, 2006
Działoszyce w Telewizji Amerykańskiej
maj 3, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
42 lata po Kennedy'm
grudzień 9, 2003
Artur Łoboda
Sfałszowane dowody
Prasa niemiecka podważa motywy ataku na Irak

czerwiec 13, 2003
Waldemar Maszewski
Uczcie się obcych kultur
grudzień 20, 2006
Artur Łoboda
Uwolnić Ojczyznę od rządów antypolskich zbirów
marzec 10, 2009
Dariusz Kosiur
Panie Prezydencie!
wrzesień 8, 2006
mik4
Kulig na koszt niezaproszonych
maj 16, 2003
www.polandsecurities.com/orlen
Lech Kaczyński zachował się godnie
maj 14, 2006
StefanDetko
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media