ZAPRASZA.net POLSKA ZAPRASZA KRAKÓW ZAPRASZA TV ZAPRASZA ART ZAPRASZA
Dodaj artykuł  

KIM JESTEŚMY ARTYKUŁY COVID-19 CIEKAWE LINKI 2002-2009 NASZ PATRONAT DZIŚ W KRAKOWIE DZIŚ W POLSCE

Ciekawe strony

Czy wirus istnieje? Czy SARS-CoV-2 został wyizolowany?  
Wywiad z Christine Massey. Czy wirus istnieje? Odpowiedzi na te prośby potwierdzają, że nie ma zapisów o izolacji / oczyszczeniu SARS-CoV-2 „wykonanej przez kogokolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek”.  
Naczelna Izba lekarska współpracuje z duchami zmarłych lekarzy  
Bezczelność kowidowców przekroczyła wszelkie granice. Powołują się na autorytet zmarłych lekarzy, by ścigać uczciwych lekarzy.  
Astrid Stuckelberger, sygnalistka WHO - wywiad 'Planet Lockdown' 
 
Nie dajmy się lobbystom energetyki jądrowej! Wywiad z prof. Mirosławem 
Energetyka jądrowa jest przeżytkiem - nadzieje na tanią energię dawała w latach 60. ubiegłego stulecia, czyli przed pół wiekiem. Okazało się natomiast, że jest kosztowna, niebezpieczna, i nie wiadomo, jak poradzić sobie np. z jej odpadami. Istnieje jednak silne lobby łapówkarskie, które wciska energię jądrową do krajów słabych politycznie i gospodarczo. Nie możemy się mu poddać. 
Czy zaszczepieni staną się własnością koncernów farmaceutycznych? 
Czy szczepienia służą nowoczesnemu niewolnictwu? 
Nowa książka Sucharita Bhakdiego - przedstawiona w rozmowie z Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem 
Profesor Sucharit Bhakdi i jego żona profesor Karina Reiss opublikowali bestseller „Corona False Alarm”. Istnieje wstępny fragment nowej książki zatytułowanej „Corona unmasked”, którą można bezpłatnie pobrać z Goldegg Verlag. W dyskusji wideo zorganizowanej przez RESPEKT PLUS z profesorami Andreasem Sönnichsenem i Martinem Haditschem, Bhakdi przedstawił rozdział o szczepieniach i ich konsekwencjach. Fragment nowej książki „Corona unmasked” jest dostępny do pobrania z Goldegg Verlag  
Israelis protest in Jerusalem against PM Netanyahu 
Netanyahoo is a criminal just like Trumpy wumpy
Netanyahoo jest kryminalistą tak samo jak tępy głupek 
Po wykrwawieniu starego Hegemona, Syjon sprzymierzył się z Chinami 
 
Kalisz w obronie Olszanskiego i Osadowskiego 
 
Dowody zaplanowanej akcji szczepień przeciwko nieistniejącemu kowidowi 
Sasha przedstawia dowody na to, że cały proces opracowania, produkcji i zatwierdzenia zastrzyków na Covid był jednym wielkim teatrzykiem dla mas. Cała operacja, począwszy od rzekomych "badań klinicznych", a skończywszy na samej nazwie i klasyfikacji prawnej tych zastrzyków, jest jednym wielkim oszustwem, dokonanym przez rządy i agencje regulacyjne na całym świecie w ścisłej współpracy z kartelem farmaceutycznym.  
Dr Mike Yeadon rozmawia z dr Reinerem Fuellmichem o kłamstwach dotyczących COVID  
„Nie bój się wirusa. To nie jest tak niebezpieczne, jak ci wmówiono.

„Bójcie się swoich Rządów - lub organów, które panują ponad tymi Rządami”. 
Kiedy Zełenski zagrał hymn narodowy przyrodzeniem 
 
Here's Why You Should Skip the Covid Vaccine 
“The world has bet the farm on vaccines as the solution to the pandemic, but the trials are not focused on answering the questions many might assume they are.” 
davidicke.pl 
Tym - którzy interesują się losami Świata nie ma potrzeby przedstawiać Davida Icke. Tym ktorzy do tej pory spali umysłowo ta strona może otworzyć oczy.  
Sędziowie nie wierzą w kowida i nie dają się zastraszyć. Ale, czy innych karzą za brak maski? 
Impreza w SĄDZIE REJONOWYM. W sali rozpraw zrobili bankiet. Przyjechała policja 
Pomylił Chrześcijaństwo z Judaizmem 
Skandaliczna niewiedza Prezydenta USA, czy też raczej perfidna prowokacja?
W przemówieniu Baracj Obama opisuje Chrześcijaństwo odwołaniami do Judaizmu.  
Zdjęcia zawartości szczepionek na Covid-19 
 
Zakrzyczana prawda 
Mamy 2010 rok a zbrodniarze którzy doprowadzili do wielu wojen i kryzysu światowego w w dalszym ciągu - z tupetem - niczym Josef Goebbels kłamią w oczy w kwestii sytuacji gospodarczej świata i Stanów Zjednoczonych
 
Deklaracja Wielkiej Barrington  
Po atakach, oto wypowiedź profesora Sucharita Bhakdi. 
The Corbett Report 
Kanał YT niezależnego dziennikarza James'a Corbett'a  
więcej ->

 
 

Izrael Szamir "PaRDeS - studium kabały". Część II: Eseje. Rozdział 14


Apokalipsa dzisiaj



Wprowadzenie M.G.

Poniższy esej, ilustrujący wrogość wyznawców judaizmu do „dzikiej” przyrody, przysłał mi z Wrocławia Roman Łukasiak z komentarzem „Oto rozdział, który powinien podobać się Panu najbardziej, jako góralowi, zakopiańskiemu patriocie, taternikowi i przede wszystkim krytykowi Mammonistów.” I rzeczywiście, na ten esej zwróciłem uwagę już prawie rok temu, przy pierwszym czytaniu książki otrzymanej od Izraelea Shamira w czasie naszego pobytu na MAUP/MAZP w Kijowie ([1]). Wykorzystałem nawet ten esej Szamira przy pisaniu krótkiego artykułu na temat sztucznego charakteru „Pana Zastępów” przemawiającego, często osobiście, z kart Starego Testamentu. Albowiem przy dokładniejszej, logicznej analizie ST, ten hebrajski „Pan” okazuje się być tworem (a ściślej POTWOREM) sztucznym, a więc i jego Lud Umiłowany musi się specjalizować w przeróżnych sztuczkach, czyli podstępach, polegających w szczególności na ‘usztucznienieniu’ środowiska, w którym bezpiecznie mogą egzystować Wybrańcy tego ‘Pana’ (hebr. Molocha, Króla).

Trzeba w tym miejscu przypomnieć, iż filozofom przyrody dobrze jest znany fakt, że nowoczesna idea totalnego ujarzmienia (bąd? eksterminacji) przyrody jest realizacją projektu zawartego już w pierwszych księgach Starego Testamentu (ST) i by nie być gołosłownym, w załączeniu przesyłam doskonałe, dokonane w 1993 roku, opracowanie katolickiego, krakowskiego tłumacza z hebrajskiego, Ireneusza Kani na ten drażliwy (i zazwyczaj przez Kościół przemilczany) temat. Z kolei od teologów protestanckich dowiedziałem się, iż wszystkie istotne zalecenia biblijnego „Mojżesza” wmontował do Nowego Testamentu (NT) samozwańczy (a zatem ‘sztuczny’) Apostoł Paweł, dumny ze swej przynależności do sekty faryzeuszy. Sprawdzając zaś ścisłość przytoczonego przez IASHA cytatu z „Listu do Efezjan”, natknąłem się na podstawowe wytyczne ideowe naszego „apostoła pogan”, który z czasem stał się nie kwestionowanym ‘Wielkim Mistrzem’ Kościoła Rzymskiego, zwłaszcza po ekskomunice Nestorian na „Soborze Zbójeckim” w Efezie w 431 roku. Według tegoż św. Pawła, od strony duchowej ‘Fides’ (czyli Wiary) nasz Kościół ma „toczyć bój ze złymi duchami w kręgach niebieskich”, zaś od strony „ciała i krwi” (czyli materialnego ‘Ratio’, to znaczy Rozumu) ma on pilnować, aby „słudzy służyli swoim panom – a więc i żydowskim magnatom – w prostocie serca, jak Chrystusowi” (patrz przypis 7). Którą to uduchowioną doktrynę NT pozostawiam bez komentarza, zauważając tylko, iż trochę zbyt misjonarsko pro-religijna, środkowa część (rozdziały III i IV) poniższego artykułu I. Szamira jest dla mnie osobiście mało przekonywująca.

M.G.



I



Po zielonych trawnikach Hyde Parku przechadza się stary włóczęga niosąc obskurny tekturowy plakat „Koniec nastąpi wkrótce”. Musi to robić już od lat, jeśli jest to ten sam włóczęga, którego zauważyłem już jakieś trzydzieści lat temu. Jednak nawet zepsuty, zatrzymany zegar wcześniej czy pó?niej wskaże prawidłową godzinę. Czy mogło się zdarzyć, że ten złowieszczy moment już nadszedł?

Magiczny pentagram został rozbity się i wieża babilońska zawaliła się 11 września 2001. Żydzi panują w Ziemi Świętej. Dolar stoi wysoko (w 2002 – przyp. M.G), natomiast twórczość chrześcijaństwa osiągnęła swe dno; sklepy krajów chrześcijan są pełne, lecz ich kościoły (poza Polską – M.G.) są puste; jest mnóstwo dilerów, szulerów oraz brokerów, lecz mało artystów, poetów i świętych. Powodzie i susze, letnie śnieżyce i zimowe upały, zatrute rzeki i wyschnięte jeziora przypominają nam, że Nasza Matka Ziemia jest bardzo, bardzo chora. Apokalipsa jest już obecna; wielu ludzi w ostatnich latach odczuło to wyra?nie.

Justin Raimondo napisał coś w Weekly World News (“w tym bezsensownie ponurym tabloidzie, na temat którego nikt nie przyzna się, że go czyta, nawet w kolejce do kasy w supermarkecie”), oto jego dziwnie przewidująca opowieść: „Twarz szatana sfotografowana nad stolicą USA!” Była nawet fotografia tej sączącej się jawnej wrogości: szczupła twarz prześmiewcy, wyzierająca z ciemnej skłębionej chmury, płonące obłędne oczy i gęba skrzywiona w satanistycznym szyderczym uśmiechu. WW News cytuje „pewnego niezidentyfikowanego weterana służby CIA” mówiącego:

Obraz ten jest portretem terroru niepodobnego do czegokolwiek, co kiedykolwiek widzieliśmy w naszym kraju. Czy jest to coś nadprzyrodzone? Czy jest to jakaś forma życia? Czy jest to – i do diabła czy jest to, pytam się – sam Szatan? ([2]).

Odczucie to, kiedyś spotykane wyłącznie u osób z wielką wyobra?nią i nadwrażliwych, względnie u oddanych czytelników WW News, obecnie rozpowszechniło się na całej szachownicy społecznej. W Moskwie i w Nowym Jorku, w Jerozolimie i Bagdadzie, Paryżu i Berlinie, ludzie świeccy i praktyczni zadają sobie wzajemnie pytanie: „Czy to jest koniec świata?”

„Tak, to jest” odpowiedział na to pytanie znany amerykański filozof, Immanuel Wallerstein, ale w tytule swojej trafnie nazwanej książki „Koniec świata jaki znamy” ([3]),dodał ostrożny sprzeciw. Doszedł on do wniosku, że bardzo długi okres ludzkiej historii osiągnął nieprzewidziany koniec. Świat, jaki my znamy, i jaki znali nasi rodzice i nasi dziadkowie, rzeczywiście ma się ku końcowi.

Wallerstein twierdzi, że ‘świat, jaki znamy’ pojawił się jakieś 500 lat temu w Zachodniej Europie i osiągnął swoje crescendo w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Charakteryzuje się on specyficzną aberracją ludzkiego rozwoju, nazywaną ‘kapitalizmem’ lub ‘rynkiem’. Wallerstein śmiało odrzuca aksjomat ‘nieuniknionego postępu’, i twierdzi, że nie był to proces niezbędny, lecz przypadkowa ewolucja negatywna, czyli Aberracja. Chociaż wszystkie społeczeństwa posiadały pewne elementy kapitalizmu i ekonomiki rynkowej, to były one marginalne. Zdrowe społeczeństwo wiedziało jak je ograniczyć. Gdy tylko elementy kapitalistyczne próbowały przesunąć się ze swojej peryferii do centrum, gdy tylko odnosiły sukces, były załatwiane przez wywłaszczanie lub bunty. Wallerstein porównuje ten mechanizm do układu immunologicznego. Wzrost kapitalizmu w Europie to był fenomen, nagłe załamanie się układu immunologicznego europejskich struktur socjalnych. Wirus wymknął się spod kontroli i Europa osiągnęła wielkie sukcesy polityczne oraz militarne.

Dla zrozumienia istoty sukcesu Zachodu, rozpatrzmy przypadek oblężonego miasta. Gdy głodni i słabi obywatele zdadzą sobie sprawę ze wspólnego przeznaczenia, odnajdą wsparcie w braterstwie. Lecz gdy wtargnie do ich głów idea indywidualizmu, „każdy sam dla siebie”, niektórzy dokonują wielkiego odkrycia: można zaspokoić głód wracając do kanibalizmu. Jeśli społeczeństwo jest silne, to tacy zostaną wyeliminowani. Lecz gdy poczucie braterstwa i wspólnego przeznaczenia zawiedzie, miastem zawładną kanibale. Ich zachowanie będzie uważane za udaną strategię. Będzie ono naśladowane, ponieważ ludzie zwykle naśladują coś, co jest uznane za sukces.

Tak więc, we wspólnocie narodów, narody spoza kręgu zachodniego są na siłę faszerowane ideą indywidualizmu i wzywane do naśladowania zachodniego sukcesu. Z pewnymi ograniczeniami, tendencja ta jest nadzwyczaj niszcząca. Rujnuje ona przyrodę i społeczeństwo, a obecnie doprowadziła nas na skraj przepaści. Jak twierdzi Wallerstein, prawdopodobnie dawno temu już tam byśmy się znale?li, pod żelaznym obcasem (światowej) oligarchii, jak pisał Jack London w roku 1910, jednak w roku 1917 Rosyjska Rewolucja wstrząsnęła światem i wskazała alternatywę ([4]).

Od tego momentu narody Europy Zachodniej i Ameryki Północnej otrzymały możliwość stworzenia społeczeństwa dobrobytu, w którym wybitną rolę odgrywała klasa średnia, a robotnicy byli raczej zadowoleni, natomiast Trzeci Świat uzyskał wytchnienie od ekspedycji karnych i podbojów kolonialnych. Przed rokiem 1917, Anglia, w odpowiedzi na zamordowanie brytyjskiego dyplomaty, bez żadnych wahań ostrzelała Shimonoseki. Przed rokiem 1917, różnice społeczne w społeczeństwie Europejskim były tak samo wielkie, jak różnice we współczesnym Trzecim Świecie. Według Wallersteina, po zawaleniu się systemu socjalistycznego w roku 1991, to wielkie, dane przez historię wytchnienie skończyło się, wróciliśmy do roku 1914.

Czy oznacza to, że elity pokonane w roku 1917 zdołały odzyskać swoje utracone pozycje? Oczywiście, że nie. Stare elity zostały wyeliminowane, powstała nowa siła społeczna i duchowa. W moim eseju ([5]), nazwałem ją „mammonistami” (czcicielami Mammona), lub ‘Nowymi Żydami” ([6]), ponieważ ta wielonarodowa grupa naśladuje niektóre tradycyjne cechy żydowskie. Mamoniści walczyli przeciwko starym elitom na szachownicy całego świata, od czasu do czasu zawierając alianse z Lewicą. Wykorzystali oni Rewolucję Rosyjską do eksterminacji i wygnania tradycyjnej elity rosyjskiej. W Anglii i Skandynawii, stara elita straciła władzę wraz z nastaniem demokracji socjalnej. Niemcy i Włochy wyniszczyły swoje elity w II Wojnie Światowej. W okresie gdy rządziły stare elity, mamoniści popierali program równościowy, polegający na przekazaniu władzy i zasobów z rąk starej elity zwykłym ludziom.

Były to czasy wielkich nadziei. Potężna siła bogactwa mamonistów i ich powiązań wspierała siły dążące do równości, i niezbyt wielu ludzi zdawało sobie sprawę, jakie są cele ich potężnych sprzymierzeńców. Dopóki bankierzy, prawnicy oraz właściciele mediów popierali program humanistów, humaniści ignorowali ich ukryte zamiary. Był to błąd, gdyż w międzyczasie mamoniści przejęli oni władzę nad społecznym dyskursem i stali się jego zwierzchnikami.

Aby zrozumieć tą koncepcję, przeanalizujmy wczesny film Woody Allena „What’s Up, Tiger Lily?” (O co chodzi, tygrysie Lily?). Amerykański dyrektor przejął japoński film klasy B, trochę go skrócił i naniósł nań nową, całkowicie inną, ścieżkę d?więkową. W rezultacie otrzymano nowy film z nowym objaśnieniem zdarzeń. Podobnie jak ten film, nasz świat może być interpretowany na wiele sposobów. Spróbujmy obejrzeć dobry film, powiedzmy „Zeszłego roku w Marienbadzie” bez d?więku lub w nieznanym języku i niejasności będzie ogromna ilość. Nasz świat jest bardziej skomplikowany niż ten film Alaina Resnais i jedynie dyskurs społeczny pomaga nam odnale?ć sens w nadmiarze zdarzeń. W swobodnym dyskursie wyrażane są różne opinie o treści ‘filmu’, a ‘widz’ skłania się do przyjęcia wypośrodkowanego, uzasadnionego stanowiska. W dyskursie ukierunkowanym, zwierzchnicy przygotowują swój wątek, i eliminują niewygodne opinie. ‘Widz’ zostaje wmanewrowany na ‘wypośrodkowaną pozycję w zaoferowanym dyskursie’, tam, gdzie zwierzchnik chce by on tkwił.

Na przykład, Henry Kissinger kierując polityką zagraniczną USA zniszczył Kambodżę. Na ten mały kraj Południowo-Wschodniej Azji spadło więcej amerykańskich bomb i min, niż na Niemcy w II Wojnie Światowej. Chłopi ocaleni z tej masakry zbiegli do bezpiecznej, okupowanej przez Amerykanów stolicy, powiększając jej populację do niemożliwości. Następnie, partyzanci Pol Pota pokonali oddziały USA i przejęli kontrolę nad ruinami Kambodży. Podjęli one jedynie słuszną decyzję i wysłali ludzi z powrotem do ich zrujnowanych wsi, zamienionych przez Amerykanów w pola minowe. Zwierzchnicy dyskursu opowiedzieli swoją straszną historię, pomijając dywanowe bombardowania Kissingera i uwydatniając ofiary w ludziach podczas przymusowego powrotu do normalności. Obecnie wiemy o polach mordów w Kambodży, nie myśląc wcale o amerykańskich bombach (i minach); ‘znamy’ „okrucieństwa komunistów” a zapomnieliśmy o okrucieństwach mamonistów. Utworzenie zunifikowanej maszyny społecznego dyskursu umożliwiła kontrola zwierzchników nad mediami i uniwersytetami, usuwająca zwykłych ludzi z dyskursu.

Po niepowodzeniu (studenckiej) rewolucji z roku 1968, mamoniści osiągnęli swoje cele i zintegrowali się z pozostałościami starej elity. Odrzucili gadanie o równości oraz prawach obywatelskich i przyjęli nowy program, program zniewolenia człowieka. (W podobny sposób, burżuazja wykorzystała siłę i gniew klas niższych podczas Rewolucji Francuskiej w roku 1789. Robotnicy i chłopi usunęli starą arystokratyczną elitę, a następnie nowa elita burżuazyjna dała im kopniaka i zagarnęła władzę wykorzystując militarny geniusz Napoleona).

Po roku 1968, bezlitosna Historia rozpoczęła swój nowy obrót. Mamoniści już więcej nie chcą demokracji ani państwa dobrobytu. Chcą mieć obecnie Napoleona dla utrwalenia swoich rządów. Dlatego, po 11 września, siły (światowej) oligarchii unieważniły ustawę o prawach obywatelskich, wolności demokratyczne, Kartę Narodów Zjednoczonych oraz umowy międzynarodowe i stworzyły nowy świat kilku miliarderów, uciskanej klasy średniej, spauperyzowanych robotników, oraz potężne siły wojskowe i policyjne. Planują oni, że po zakończeniu tego całego zamieszania wyłonią się oni jako nietykalni. Jednak ta najczarniejsza godzina jest także czasem nadziei.

Jutro jest ukryte przed naszymi oczami i to nie bez dobrej przyczyny. Jak mówi Wallerstein, obecnie stanęliśmy na rozstajach historii, na historycznym rozdrożu, jednym z tych, jakie zdarzają się raz na tysiąclecie. Z definicji, okres wyboru jest okresem niestabilności. Jest to czas, gdy nawet niewielkie wysiłki jednego człowieka mogą zmienić postać rzeczy. W okresach stabilności, nawet wielkie wysiłki nie mogą wiele zmienić. W ciągu kilku setek lat, ludzie wierzyli w przeznaczenie i w nieuniknione wyroki historii: w marzenia marksistów, względnie w państwo dobrobytu, albo w drugie nadejście Chrystusa. Czas ten na pewno się skończył. Możemy wpaść w nowy ciemny wiek, w ponury okres antyutopii, i nasze dzieci nie darują nam naszej bierności. Względnie możemy w dalszym ciągu pchać i ciągnąć, mając nadzieję na lepsze.

Karol Marks opisał kiedyś historię ludzkości jako dzieje walki klas o zawłaszczenie środków produkcji. Neodarwiniści widzą tę historię jako grupowe współzawodnictwo, lub starcie cywilizacji. Bardziej trafnie opisać to jako wojnę idei. Zbombardowanie przez USA stacji telewizyjnej al-Jazeera w Kabulu, które nastąpiło tak szybko po zbombardowaniu (przez NATO) serbskiej telewizji w Belgradzie, jest dodatkowym dowodem jak ważne są słowa. Rzeczywiście, właściciele gazet, telewizji, uniwersytetów oraz kin, jednym słowem, zwierzchnicy dyskursu, okazali się największą władzą naszych czasów. To oni, a nie producenci nafty i stali, decydują o naszych losach. Najważniejszą wojną naszych dni jest wojna o społeczny dyskurs; należy go oswobodzić i z powrotem zwrócić ludowi.

Problem ten jest obecnie dyskutowany na całym świecie. Od Japonii do Kalifornii, od Malezji do Francji ludzie próbują różnych strategii by sprostać wyzwaniu. Coraz więcej i coraz częściej zwracają się ku religii, jako broni obronnej. Intuicyjnie czują, że w religii tkwi ogromny potencjał braterstwa. W oblężonym mieście Boga nie było kanibali, ponieważ ludzie zjednoczeni przez swoje wyznanie wiary mogli usunąć złoczyńców i nie ulec ich czarom. Podejście to znajduje dodatkowe potwierdzenie w odpowiedzi wroga, który nienawidzi ‘fundamentalistów’, czy to muzułmańskich, rosyjskich czy też katolickich, więcej niż kogokolwiek innego. Zaraz po zniszczeniu komunistycznej utopii, czołowa siła mamonistów naszej planety wyznaczyła ‘fundamentalistów’, jako wybranych przeciwników w ich wojnie z terrorem. Lecz ‘świeckie’ siły lewicy oraz prawicy wahają się czy mają dołączyć do wysiłków ich nieoczekiwanych sojuszników. Dlatego nawołujemy do zrewidowania relacji człowieka z Bogiem w naszych zmaganiach o wolny świat.



II


Od czasów starożytnych człowiek wiedział, że najważniejszą rzeczą w świecie jest jego stosunek do rzeczy wzniosłych. Było wielu królów, lecz jedynie świątynie przetrwały z mroku dziejów. Płynąc w dół po rzece Irrawaddy, wzdłuż niegościnnych terenów górnej Birmy, można zauważyć flotę kosmiczną, która wylądowała na wzgórzach nad zakrętem rzeki. Jest tam wiele świątyń wycelowanych w niebo. Na dalekim brzegu Nilu, wznosi swoje kolumny świątynia w Dendera, strzegąc bezcennego i przemijającego wizerunku Nut, bogini nocy. Jej ciało, zgięte pod kątem prostym, płynie w niebie jak rzeka. Poprzez wodę, na południe, dwa rzędy sfinksów prowadzą do świątyń Karnaku. Egipcjanie zbudowali wieczne piramidy, by przetrwały ludzkość oraz zniszczenie. Zbudowali świątynie by przypominać nam: najważniejszą rzeczą w świecie jest nasz stosunek do rzeczy wzniosłych.

Na niskich, często zalewanych brzegach rzeki Nerli pod Suzdalem, mała śliczna białokamienna cerkiew wznosi się niby świeca. Cerkiew Orędownictwa nad Nerlą zbudowano jakieś osiem wieków temu, i jej piękno wciąż zapiera nam dech w piersi. Schowana w zapomnianym kącie Masywu Centralnego, Katedra Chrystusa Zwycięskiego pokryta jest zawiłymi romańskimi figurami świętych. Doskonała kopuła jerozolimskiego meczetu błyszczy setki lat nad głęboką doliną Cedronu, jak wspaniała latarnia na morzu problemów. Jedynie kilka mil w dół strumienia Cedronu, nad przepaścią, usadowiła się prawosławna Ławra Świętego Saba. Ciężkie filary otaczają starożytną stupę na wyspie Ayutthaya, starożytnej stolicy Syjamu. Gdziekolwiek nie pójdziesz, znajdziesz najpiękniejsze i najważniejsze wytwory naszych przodków – od Katedry Nidaros pod kołem polarnym, do klasztoru Tiangboche w Himalajach, od czarnego kamienia Mekki do Santiago de Compostella, od megalitycznej mocy Stonehenge do wygładzonego labiryntu Macchu Picchu. Przypominają nam o naszym celu, naszym zadaniu i naszej nagrodzie.

Cel? Czy w ogóle mamy cel? O tak. Ludzie mają cel na ziemi. W ciągu tysiącleci, za swój cel uważali drogę do Boga. Wśród okresów walk i przyja?ni, zwracali się do Boga. Otwórzmy Odysseę i Beowulf, Dantego i Chausera, Tołstoja i Goethe, i znajdziemy tą myśl, wypisaną na każdej stronie książek. Obecnie, ideę tą starannie się usuwa, proponowany jest inny cel – gromadzenie bogactwa. Wiodącym paradygmatem stał się nie leniwy i tolerancyjny hedonizm, lecz dynamiczna i zawzięta zachłanność. Pomimo tego, nasz wrodzony, nieodłączny cel pozostanie w nas jak zawsze bywało, abyśmy mogli osiągnąć harmonię i jedność z Duchem i Ziemią. Nie tylko jako pojedyncze osoby, lecz również jako ludzkość, pragniemy osiągnąć swój cel.

Przyroda, bóg, lub ewolucja zwykle zapewnia nagrodę za nasze właściwe zachowanie się. Chociaż obcowanie cielesne jest niezbędne dla otrzymania potomstwa, doświadczenie to jest także wielką nagrodą. Religia, będąc ‘rzeczą dobrą’, niesie także nagrodę.

Nagroda? Gdybyśmy mieli wierzyć Fryderykowi Engelsowi, wielkiemu rewolucyjnemu myślicielowi, to religia byłaby jedynie wynikiem naszego lęku przed nieznanymi siłami przyrody. Człowiek pierwotny nie mógł zrozumieć przyczyny pioruna i wymyślił boga piorunów, pisał Engels. Jego idee boga były jedynie odbiciem jego społeczeństwa, a Jeden Bóg jest jedynie niebiańskim bli?niakiem Jednego Króla. Nie ma nagrody, lecz lęk i im wcześniej usuniemy ?ródło lęku, tym wcześniej przejdziemy do sprawiedliwego społeczeństwa. Brzmi to sensownie. Lecz jeśli przyjmiemy pogląd Engelsa na Boga, to równie dobrze możemy przyjąć poglądy Marka Aureliusza na miłość. Miłość, powiedział ten cesarz rzymski i filozof, jest jedynie tarciem o siebie błon śluzowych. Moglibyśmy powiedzieć, że jest to jedynie pogląd impotenta. Ocena ta dotyczy również Engelsa. Człowiek, który nie jest w stanie doświadczyć podniecenia fizycznej namiętności lub ekstazy jedności duchowej, ma ciężkie zahamowania i jest godzien litości.

Religia jest drogą do osiągnięcia jedności z Bogiem. Ta jedność jest największą nagrodą, jaką człowiek zna. Ma ona wiele nazw: ekstaza lub łaska, uniesienie lub zachwyt, satori lub nirwana, oraz wiele poziomów, od poziomu zwykłego pacierza do dreszczu łączności duchowej, do całkowitego pogrążenia się w boskości. Jest to uczucie tak samo dobrze znane i tak wielokrotnie opisywane, jak uczucie zadowolenia seksualnego, i jest podobne do niego. Co mogłoby być lepszego od stosunku z piętnastoletnią blondynką, zapytał Woody Allen, i odpowiedział, „Seks z dwiema piętnastoletnimi blondynkami”. Jednakże, w porównaniu do łaski, to marzenie Allena jest tak ekscytujące, jak wypełnianie kwestionariusza zwrotu podatku rocznego. Ani silne narkotyki ani halucynogeny nie mogą go przebić, nic nie może.

Współczesny pisarz rosyjski, Wiktor Pieliewin, przedstawia pogawędkę przy ognisku trzech mężczyzn raczących się halucynogennymi grzybami. „Narkotyki nie zmieniają rzeczywistości, lecz otwierają jakieś zamknięte pokoje w naszej głowie”, mówi pierwszy. Drugi pyta: „Czy jest jakiś sposób otwarcia tych pokoi bez narkotyków?’, a ich instruktor odpowiada: „Istnieje taki sposób, i to jest to, co robią w kościołach i klasztorach”. „Tam,” kontynuuje, „osiągają ‘haj’ wieczny”. „Dlaczego więc nic o tym nie wiemy?”, dopytuje się konsument grzybka, a instruktor wyjaśnia: „Wiedza ta rozwaliłaby Rynek. Ludzie nie zawracaliby sobie głowy żarciem, ciężką pracą, okradaniem, ponieważ mogliby skupić swe wysiłki na osiągnięciu łaski, a wtedy nie mógłbyś osiągać swoich zysków”.

Aż do ostatnich czasów ‘tajemnica’ ta była powszechnie znana. Chociaż „wielki haj” prawdopodobnie osiągalny był jedynie przez niewielu szczęśliwców, to nawet zwykłe niedzielne nabożeństwo mogło normalnej osobie dostarczyć wystarczająco wiele radości na cały tydzień. Człowiek mógł mieć nadzieję na osiągnięcie większej radości i na otrzymanie łaski. Było to nie do pogodzenia z rynkiem, i rzeczywiście, rynek zajmował jedynie skromne miejsce w życiu społeczeństwa. Społeczeństwo ludzkie było zjednoczone wokół kościoła, świątyni lub meczetu; była to pierwsza i najważniejsza budowla, jaką wznoszono w nowym osiedlu, ponieważ duchowe potrzeby człowieka są nie mniej ważne od potrzeb materialnych.





III


Jesteśmy uwarunkowani by przyjmować materialistyczne rozumowanie i odrzucać objaśnienia skłaniające się ku siłom na innej płaszczy?nie. Jest to istotna część aberracji, która zmusiła ludzi do odrzucenia duchowej składowej świata. Aż do zaistnienia tej aberracji, sama idea całkowicie materialistycznego świata, objaśnianego po prostu przez prawa materialistyczne, musiałaby być dziwaczna. Ludzka wizja świata zmieniała się w czasie i przestrzeni, lecz nigdy nie była tak czysto materialistyczna, i bardzo słusznie. Jest prawie niemożliwym opisać świat za pomocą czysto materialistycznych terminów. Nasz świat w zasadzie nie poddaje się takiemu opisowi.

Starożytni myśliciele widzieli świat jako duchowo-materialne, wielopoziomowe kontinuum, gdzie siły Boga i Szatana, cnoty i grzechu, narodów i idei wiodły swoją własną, na wpół niezależną, egzystencję. Siły te zostały opisane jako bogowie lub aniołowie względnie demony. Nowy Testament mówi o ‘księciu tego świata’ i innych siłach, które przeciwstawiają się człowiekowi ([7]). Święty Paweł zdawał sobie sprawę z problemów, jakie przyjdą, ponieważ ‘bój toczymy nie (z materialną) krwią i ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich.’ (Z „Listu Do Efezjan” 6:12)

Ich wizje były lepiej dopasowane do rzeczywistości. Nieszczęście i ratunek, katastrofy oraz okresy prosperity łatwiej objaśnić interwencją sił wyższych, niż terminami czynników czysto materialnych lub zmiennością boskich kaprysów. Łatwiej objaśnić, dlaczego Wojna Trojańska trwała dziesięć lat, w terminach walki bogów trojańskich z greckimi, niż pięknością Heleny i interesami handlowymi. Zimną Wojnę można rozpatrywać jako walkę komunistycznego ducha Rosji z amerykańskim Mamonem. Nadchodzącą III Wojnę Światową, przeciwko ludom Trzeciego Świata, można określić, w sposób przystępny dla umysłów religijnych, jako ‘Armageddon’.

Związek pomiędzy elementem religijnym i materialistycznym można zrozumieć śledząc wzajemne relacje Boga i człowieka. Poszukiwanie Boga przez człowieka często porównywano do miłości ziemskiej. Obraz ten pojawia się w alegorycznym poemacie Yusuf vaZulaikba, napisanym przez Jami, sufickiego szejka zakonu Naqshbandii. Mawlana Nur al-Din ‘Abd al-Rahman Jami napisał ten poemat w roku 1483 w wieku 70 lat. Józef, obdarzony niebiańską pięknością, przedstawia Boga, natomiast Zuleika symbolizuje duszę mistyka. Jeśli będziemy o tym pamiętać, to ta historia miłosna w rzeczywistości przedstawia jedno z ludzkich poszukiwań miłości bożej, pisze Alice Shamir w swojej rozprawie objaśniającej historię Józefa.

Lecz nie tylko człowiek dąży do Boga; Bóg także dąży do człowieka. W oblężonym palestyńskim mieście Nablus, siedząc na grubych dywanach Zielonego Meczetu, słuchałem słów kaznodziei.

Kochasz Aiszę z Ramallah, i ona ciebie kocha, mówił kaznodzieja. Chcesz być z nią, i ona chce być z tobą. Lecz nie możesz dotrzeć do Ramallah, ponieważ rozdziela was posterunek kontrolny Kalandia. Często idziesz do Kalandii, lecz żołnierze izraelscy nigdy nie pozwalają ci przejść. Często Aisza podchodzi do posterunku, lecz ona także nie może przejść. Wysyłacie wiadomości, dzwonicie, machacie z odległości rękami. Tak samo jest pomiędzy Bogiem i duszą, a Szatan urzęduje na posterunku kontrolnym w Kalandii.

Te próby dotarcia Boga do człowieka przedstawiono w Biblii, najpierw, jako przymierze Boga z Izraelem, a gdy się ono nie udało, w dokonaniu boskiego wcielenia. Transcendentny Bóg dokonuje największego cudu i wciela się w immanentne ciało człowieka. Pomimo tego, nawet ten wysiłek i ofiara zostały w praktyce zniweczone przez Jego przeciwnika.

Siergiej Awierincew, wybitny współczesny myśliciel rosyjski, przypomina nam paradoks wiary biblijnej i pyta: „W jaki sposób mógł wszechobecny, transcendentalny i duchowy Bóg, błogosławiący swoją obecnością każde miejsce, być świętością świętych, albo łonem Maryi, ciałem Jezusa-człowieka albo chlebem i winem Eucharystii?” Wskazuje on, że jest to jeden z dogmatów wiary „I będę mieszkał wpośród synów Izraela” (Ex. 29:45), powiedział Bóg Starego Testamentu, te same słowa zostały powtórzone w Ewangelii: „A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami” (Jan 1:14). Jest to niewątpliwie cud, lub raczej, cud ludzkiego istnienia. Nasze marzenia o tym, by odkryły nas niewiarygodnie inteligentne i łaskawe istoty pozaziemskie, to materialistyczne interpretacje genetycznej pamięci: o obcowaniu człowieka z rzeczami wzniosłymi.

Awierincew ujawnia pochodzącą od Boga myśl: „Książę świata tego (Jan 12:31, 14:30, 16:11), to jest, siła wroga obecności bożej, próbuje oddzielić transcendentalność od wcielonego, zamknąć drzwi Stworzeniu w obliczu Stwórcy, i w ten sposób, usunąć z natury wszystko, co jest nadnaturalne. Jest on wspomagany przez mimowolnego sprzymierzeńca: gorliwego racjonalistycznego teologa, który usiłuje usunąć wszystkie ślady wierzeń ludowych i ezoteryczny pluralizm i osiągnąć czystą transcendentalność”. ([8]). Jest to głęboka myśl: Szatan wspiera (lub generuje) idee, wykluczające łaskę bożą z naszego życia. Jego wielkim zadaniem jest sprofanowanie świata, natomiast wielkim zadaniem Boga jest napełnienie świata świętością. W świecie szatana, miłość jest towarem; w świecie boskim, seks jest manifestacją kosmicznej miłości. Książę tego świata chce by człowiek zapomniał o życiu duchowym; Bóg chce by człowiek wzniósł się do Niego.

Bóg nie jest obojętny na naszą wiarę; dokonał On niewiarygodnego czynu i wcielił się w człowieka, cierpiał, umarł i zmartwychwstał dla nas. Jego wielki protagonista, znany nam z Księgi Hioba, także się nie poddaje. Wciąż grają nowymi ideami na wielkiej szachownicy. Szatan może zepsuć każdą ideę Boga; Bóg może każdą ideę Szatana przekształcić w cudowną rzecz. Na przykład, miłość do ziemi Chrystusa doprowadziła do morderczych krucjat, natomiast materialistyczny komunizm przyniósł pokrzepienie serc. Obecni gracze nie działają bezpośrednio, a więc naszym ludzkim zadaniem jest robienie właściwych ruchów, pomagając tym Bogowi wygrać partię. Niegdysiejsi próżni wojownicy mówili „Bóg z nami”. Jako skromni dzisiejsi myśliciele, powinniśmy powiedzieć, „Jesteśmy z Bogiem”.

Aby zrozumieć wydarzenia i wyniki, musimy uczynić śmiały krok, taki, jakiego nigdy nie spodziewaliśmy się podjąć. Od 500 lat badania w sferze materii i poszukiwania duchowe były rozdzielone, indoktrynowano nas, że należy je rozpatrywać oddzielnie. Proponowane traktowanie rzeczywistości nie jest manichejskim podejściem dualistycznym, na które tracą obecnie czas wnioskodawcy apokaliptycznej III wojny światowej. Jest więcej odcieni szarości niż w uproszczonym obrazie czarno-białym. Spróbujmy zintegrować te dwie linie, immanencji i transcendencji, a otrzymamy pełny obraz świata.

Ku naszemu zdumieniu odkryjemy, że te dwie linie biegną równolegle, jak dwa różne języki opisujące jedną realną rzeczywistość. Na przykład, nowoczesność ponownie odkryła miłość do przyrody, nazywając ją ‘ochroną środowiska’ lub oznaczając kodem koloru ‘zieleni’. Społeczeństwo chrześcijańskie może to nazywać ‘miłością do Najświętszej Panny’. Rzeczywiście, Dostojewski identyfikował naszą Matkę Ziemię z Matką Bożą. Niszczenie przyrody można skojarzyć z odrzuceniem Dziewictwa. Według Awierincewa „wszystkie ślady wierzeń ludowych lub ezoteryczny pluralizm” wskazują na duchy lokalne, wciąż czczone przez mniej zmaterializowaną część ludzkości.

Nowy porządek świata, w terminach religijnych, jest początkiem królestwa Antychrysta, zbudowanym po usunięciu z naszego życia elementów duchowych. W terminach praktycznych, jest to ambitna próba totalnego zniewolenia człowieka.



IV



Nie jest tak lekko jak się wydaje. Człowiek jest związany z tym światem czterema więzami: jest zakorzeniony w glebie narodowej, należy do rodziny, swojej wspólnoty terytorialnej i do Boga. Dopóki te więzy będą trwać, człowieka nie będzie można zniewolić. Te cztery kardynalne punkty przedstawiają starożytną figurę krzyża, która była przedstawiana przez przodków współczesnych Palestyńczyków na skałach i ścianach. Na długo przed wykorzystywaniem go jako narzędzia egzekucji, krzyż był potężnym znakiem mistycznym starożytności, skrytym przed laikami. Był znany Mojżeszowi, który postawił znak krzyża na czele swego ludu, podczas gdy anioł śmierci odpłynął w dal. Krzyż znajdują w najstarszych warstwach palestyńskich i egipskich stanowisk archeologicznych.

W epoce chalkolitycznej, ponad pięć tysięcy lat przed Chrystusem, starożytni Palestyńczycy, mieszkańcy jaskini w Tel Abu Matar koło Beersheba, układali znak krzyża z małych kamyków, na każdym z których także był znak krzyża. „Znak w kształcie krzyża miał być symbolem oddalającym zło i dającym ochronę”, pisał znany archeolog Jack Finnegan (The Archaeology of New Testament, Princeton University Press, 1992). W czasach biblijnych, nazywano go ‘tau’, natomiast Grecy nazywali go ‘czi’. Król Dawid czynił znak krzyża (tau) będąc w niebezpieczeństwie (1 Samuelowa 21:13, wzmianka w Biblical Archaelogy Review 1980). Prorok Ezechiel (9, 4:6) obiecał ratunek dobrym ludziom, opłakującym niesprawiedliwości popełniane (przez Sharona i Olmerta?) w Jerozolimie. Ci dobrzy ludzie mieli mieć czoła oznaczone znakiem zbawienia - krzyżem (dotychczas robią to chrześcijanie Egiptu i Etiopii).

Dokument Damasceński Esseńczyków cytował te wiersze Ezechiela, ponieważ najwidoczniej znali oni ten „znak obrony, wyzwolenia i zbawienia” (Finnegan str. 334). W ten sposób było to rozumiane przez Ojców Kościoła, Orygenesa i Tertulliana, którzy mogli zapytać się współczesnych im Palestyńczyków. Kapłani Świątyni Jerozolimskiej byli namaszczani narysowaniem krzyża na czole czystą oliwą z oliwek (Talmud, Horayot 12a), jak gdyby pisane było na nich imię Chrystusa (X). Dlatego, wybór krzyża na narzędzie egzekucji Chrystusa, miał ogromne znaczenie: jego wrogowie chcieli obalić i poderwać ideę zbawienia. Lecz naśladowcy Chrystusa podjęli wyzwanie i zrobili tą tajemnicę znakiem publicznym. Narysowali go na swoich czołach: ‘Jest to tradycja od Apostołów’, powiedzieli palestyńscy chrześcijanie żydowskiego pochodzenia Bazylemu z Cezarei w roku 375. Idee te zachowali w swoich tekstach gnostycy.

Jak powiedzieliśmy, duchowym znaczeniem krzyża był znak czterech więzi człowieka. Człowiek jest przywiązany do ziemi, do swojej rodziny, swego narodu i do Boga. Tak długo, jak człowiek zachowa choćby jedną z tych więzi, nigdy nie będzie całkowicie podporządkowany, całkowicie zepsuty ani całkowicie zniewolony. Jednakże, potrzebuje on tych czterech więzi, prawidłowo zrównoważonych. Jeśli troszczy się o swoją rodzinę, lecz zapomina o swojej wspólnocie; jeśli miłuje Boga, lecz zaniedbuje ziemię, i na odwrót, to w dłuższej perspektywie będzie zgubiony.

Nowi rzecznicy starego paradygmatu ujarzmienia pragną wykonać robotę Szatana i usunąć obecność Boga z naszego świata. Dlatego walczą z wiarą, niszczą przyrodę, profanują miłość i pozbawiają człowieka jego korzeni, rozdzierając jego więzy terytorialne, rodzinne i socjalne. Robią to wszędzie, od Vermontu do Afganistanu. Jednak Palestyna jest projektem pilotowym nowego porządku światowego, jak Hiszpania w roku 1936 była pilotowym projektem rosnącego w siłę faszyzmu.

Ziemia Święta ma zasadnicze znaczenie z wielu przyczyn, ponieważ jej rdzenna ludność jest głęboko zakorzeniona w swojej glebie i codziennie świadczy o Bogu. Świętość ziemi nie jest historycznym zbiegiem okoliczności, lecz cechą jedności jej krajobrazu i ludzi. Na tym wzgórzu, przy tym strumieniu, pod tym starym drzewem, palestyńscy bohaterowie Abraham, Dawid i Jezus jednali się z Bogiem. Wioski wzgórz palestyńskich to kotwice ludzkości, i bez nich wpadlibyśmy na skały.



V



Ludzie walczą z wykorzenianiem, lecz ich środki obrony są często nieprzemyślane i błędne. Współczesny nacjonalizm to nieudana mechaniczna obrona przed wykorzenieniem. Gdy rzecz realna – miłość do wspólnoty i ziemi – zanikła, jest ona zastępowana przez fikcję narodu (nacji). Nacjonalizm niemiecki dostarcza nam szczegółowego przypadku.

Dopóki społeczeństwo niemieckie pozostawało zakorzenione, Niemcy kochali swoje miasta i wioski, swoje maleńkie królestwa i księstwa. Słuchali Beethovena i Bacha, jedli wurst mit sauerkraut, i byli szczęśliwie parafiańscy i zadowoleni. Gdy gmach społeczeństwa został zniszczony, jako leczący balsam Niemcy wybrali fantom niemieckiego patriotyzmu. Wiedeński malarz, Adolf Hitler, był w Niemczech emigrantem bez korzeni, człowiekiem, który zerwał więzi ze swoją glebą i wspólnotą, ze swoją rodziną i Kościołem. Gorzej, nie był on świadom swojej straty. Jego miłość do Niemiec i narodu niemieckiego nie brała pod uwagę krajobrazu i ziemi niemieckiej. Dlatego marzył on o podboju Europy Wschodniej i Rosji, aby utworzyć na tych terenach nowe aryjskie imperium rasy panów, podobnie jak Anglosasi utworzyli Stany Zjednoczone na ziemiach rdzennych Amerykanów. Nie rozumiał on, że Niemcy, usunięci z niemieckiej gleby, straciliby cechy, którymi się zachwycał. Ekspansja na obszary poza naturalnym krajobrazem ludu jest śmiertelną pułapką.

Jego nacjonalistyczne idee zapożyczone zostały z ogromnego arsenału myśli żydowskiej. Żydzi czczą Żydów; ten grzeszny egocentryzm został skopiowany przez nacjonalistów niemieckich i innych. Ideę wyższości rasowej, rasy panów i podludzi można znale?ć w wielu żarliwych żydowskich naukach religijnych. Ludobójstwo jest dozwolone, ba, nakazywane przez Stary Testament, a przykazanie ‘Wygubić naród Amaleków’ dotychczas jest wymieniane jako 604 z 613 przykazań ortodoksyjnego judaizmu. Ostatnio, ortodoksyjny rabin uniwersytetu Bar Ilan opublikował zwięzły traktat pod tytułem Przykazanie ludobójstwa w Torze, objaśniający i rozwijający koncepcję ludobójstwa do poziomu pozytywnego przykazania dla wiernych. (Nie będziemy teraz rozpatrywać oddzielnego problemu, jakim jest praktyczne zastosowanie teorii).

Głębokie podobieństwo podejścia do tego zagadnienia Żydów oraz niemieckich nazistów zostało zauważone w roku 1942 przez znakomitego teologa rosyjskiego, ojca Siergieja Bułhakowa. Ten przyjaciel Żydów ubolewał, że „dzieci Izraela były prześladowane w Europie po wczorajszym triumfie”, lecz zauważył, że „Żydowska samoświadomość jest uwielbieniem własnej narodowości. Zniża się do żydowskiego rasizmu, natomiast rasizm niemiecki jest jedynie zawistną jego parodią” (S. Bułhakow, Prześladowania Izraela, 1942).

Jak wielu małpującym, Hitlerowi nie udało się zauważyć różnicy. Żydzi nie są grupą terytorialną, natomiast Niemcy zostali sformowani i osadzeni na swoim terytorium. Ludzie związani z danym terytorium nie powinni rozprzestrzeniać się poza swoje naturalne granice; co więcej, nie mogą oni istnieć poza nimi. Dowodu na to dostarczają potomkowie Niemców w Pensylwanii i gdzie indziej w USA: zatracili swoją etniczność i stali się Amerykanami.

Ktoś inny mógłby zrozumieć swój błąd. Hitler był przerażony żydowskim sukcesem, ‘awansem Żydów’, i postanowił naśladować żydowską strategię. Jego bojkot żydowskich sklepów i przedsiębiorstw naśladował bojkot nie-żydowskich przedsiębiorstw i lokaut nie-żydowskich pracowników przez syjonistycznych Żydów we współczesnej mu Palestynie. Jego idea masowego wydalania Żydów kopiowała koncepcję przemieszczenia Palestyńczyków, co przewidywali syjoniści już od czasów Teodora Herzla w 1896 roku, a co wykonali w roku 1948.

Amerykański psycholog, Kevin McDonald, opisał doktrynę nazistowską jako ‘zwierciadlane odbicie strategii judaistycznej’ i dlatego będące największym zagrożeniem dla Żydów. Przepowiedział, że w przyszłości, nie-żydowscy Europejczycy i Amerykanie zaniepokojeni ‘awansem Żydów’ „zaczną naśladować aspekty judaizmu przyjmując ich służebność grupową, ideologie kolektywistyczne i organizacje socjalne” ([9]). McDonald miał rację stwierdzając, że „doprowadzi to do dominującego wpływu judaizmu jako ewolucyjnej strategii grupowej na rozwój narodów zachodnich”. Wyciąga z tego głęboko pesymistyczny wniosek: strategia judaistyczna skazana jest na wygranie, bez względu na to czy realizowana jest przez Żydów, czy przez narody-gospodarzy.

Według dążących do dominacji białych, wniosek ten wzywa do szybkiego zastosowania strategii judaistycznej w interesie narodu-gospodarza. Według dążących do dominacji Żydów, strategia judaistyczna powinna być stosowana jedynie przez Żydów. Lecz według nas, nie-rasistów, strategia judaistyczna jest zła per se, bez względu na to czy byłaby zastosowana przez Niemców, Żydów czy WASP’ów. Można zaplanować całkowicie inną, nie-judaistyczną odpowied?. Podczas gdy strategia małpującego oznacza pokonanie czegoś samemu, istnieją inne strategie, bazujące na nie-judaistycznych koncepcjach terytorium i na treści lokalnej.

Nacjonalizm bazuje na różnicy pomiędzy rzeczywistą i postrzeganą treścią narodową. Całkowicie zakorzeniony Anglik nie ma potrzeby odwoływania się do nacjonalizmu angielskiego, ponieważ on oddycha Anglią. Jest on naczyniem pełnym treści lokalnych, w których nie ma miejsca na ‘angielskość’. Gdy Anglik czuje, że utracił część swoich więzi, stara się je odtworzyć poprzez miłość do angielskiej idei. Nacjonalizm wznosi się na ruinach więzi lokalnych. Gdy więzi człowieka z Toskanią, Kentem lub Burgundią słabną, potrzeba mu substytutu Włoch, Anglii lub Francji. W końcu, nacjonalizm zamienia się w szowinizm i zupełnie zapomina o swojej rzeczywistej treści lokalnej.

Amerykańscy superpatrioci, neokonserwatyści, są całkowicie pozbawieni amerykańskiej treści narodowej. Zamiast kochać realną Amerykę i Amerykanów, ci szowiniści potrafią tylko wymachiwać flagami. Popierają nieograniczoną imigrację do USA, ponieważ nie troszczą się o swoich współobywateli. Nie troszczą się także o resztę ludzkości, ponieważ w imieniu Izraela bombardują Irak, ojczyznę Abrahama. Ludzie, których słusznie odrzuca cyklopowa agresywność tej sekty, są wplątywani w program antynacjonalistyczny, uniwersalny i kosmopolityczny. Czy jesteśmy z góry skazani na wybór pomiędzy utratą twarzy i szowinizmem?

Istnieje realna alternatywa dla obu tych nieszczęść, dla Scylli nacjonalizmu i Charybdy powszechnego pozbawienia własnych korzeni, i jest to miłość do konkretnego rejonu i wioski. Miłość Faulknera do Yoknapatawpha i Bartha do Maryland, obsesja Joyce’a względem Dublina, zafascynowanie Rollanda Burgundią, oraz skoncentrowany na Florencji świat Dantego i Botticelli dały nam klucz do uniwersalnej natury ludzkiej: treść lokalna istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do abstrakcyjnych uogólnień.

Przywódcy syjonistyczni, z ich tanią sofistyką, stwierdzili, że „nie ma narodu palestyńskiego”. Jak każdy sofista, mówią trochę prawdy, ale nie całą prawdę. Palestyńczycy mieli tak bogatą treść lokalną, że nie musieli uciekać się do nacjonalizmu człowieka wykorzenionego. Palestyńczycy to ludzie swoich wiosek; dla nich, Jifna i Taiba, Nasra i Biram są niezastąpione. O takiej koncepcji przypomina nam napis na krzyżu: ‘Jezus z Nazaretu’.

Jest to jedna z wielu rzeczy, których możemy się uczyć od Palestyńczyków. Miłość do swojej wspólnoty terytorialnej, wiosek i miast, i ich mieszkańców, zamiast sławetnej idei narodu oraz państwa. W amerykańskich warunkach oznacza to priorytet praw stanowych nad federalnymi, priorytet dla okręgu nad władzami stanowymi, wspieranie wioski przeciwko okręgowi. Od Szwajcarów też możemy nauczyć się paru dobrych idei: nikt nie może emigrować do Szwajcarii, jeśli nie zostanie zaakceptowany przez jedną z jej terytorialnych wspólnot. Jest to słuszne: jeśli jacyś neoliberałowie popierają imigrację, należy im pozwolić, by w swoim sąsiedztwie mieli imigrantów za sąsiadów. Sądzę, że zatrzymałoby to imigrację prawie całkowicie.

Treść lokalna rzeczywiście istnieje, w przeciwieństwie do abstrakcji ’narodu’. Zapewnia ona także niezawodną ochronę przed plagą alienacji i unifikacji, wynikającą z globalizacji. Zgadzam się z krytykami nacjonalizmu i państwa narodowego; nacjonalizm zawiódł całkowicie wszędzie, od Włoch do Japonii, od Serbii do Izraela. Nawiasem mówiąc, była to dziewiętnastowieczna imitacja przez nie-Żydów (gojów) żydowskiego samouwielbienia. Wytoczył on rzeki krwi, stworzył struktury mafiopodobne, ograniczył swobody i spowodował konflikty. Lecz jaka jest alternatywa? Czy jest nią uniwersalne superpaństwo mamonistów, powstające obecnie na bazie Pax Americana? Czy jest nią naśladowanie żydowskiej strategii przez wykorzenione narodowe grupy w wielokulturowym społeczeństwie? Nie, polega ona na wyjątkowym charakterze naszych wiosek oraz miast.

Władza powinna być przekazana w dół, do poziomu wspólnoty lokalnej. Na tym poziomie nie ma miejsca na biurokrację i ‘demokrację ‘manipulowaną. Obroni to zwykłych ludzi przed dyktatorstwem przemądrzałych ekspertów i bogatych ważniaków ([10]). Powinniśmy się uczyć od naszych palestyńskich braci miłości do naszych wiosek i miast, i czynienia ich tak jedynymi w swoim rodzaju, jak Jifna i Florencja. Nikt nie może być prawdziwym patriotą swojej ziemi, jeśli nie kocha swojego miasta. Nie na darmo Odyseusz nie wzdychał do Grecji a do swojej Itaki.





VI



Wielu dobrych ludzi sprzeciwia się syjonizmowi, porównując go z ruchami kolonialnych osadników lub z niemieckim narodowym socjalizmem. Faktycznie, w praktyce zrabował on prześliczną ziemię Palestyny i działa jako wielkie, koncentrujące narzędzie w rękach żydowskiego przywództwa dążącego do dominacji w Ameryce i wszędzie indziej. Jednakże, syjonizm ma swoją przyczynę, o której niestety, w wieku politycznej poprawności, nie mówi się. Ośmielmy się ją przedstawić.

Syjonizm i antysemityzm, jak to antysyjoniści mieli w zwyczaju mówić, nie tylko wzajemnie się wspierały i odżywiały. Wcześni syjoniści myśleli, że niektóre specyficzne cechy żydowskie są złe i należy je wyeliminować, najlepiej poprzez przemieszczenie Żydów do surowego środowiska Palestyny względnie Ugandy. Syjoniści nazwali tradycyjny żydowski stan umysłu słowem ‘Galutiyut’ (cechy diaspory), które w zasadzie odpowiadało żydowskości takiej, jaką dostrzegali antysemici.

Niedawno dowcipny żydowski antysyjonista z Ameryki, Lenni Brenner, skomentował list Chaima Weizmanna z 1914 roku. Weizmann, czołowy syjonista i pierwszy prezydent Izraela, miał ważną rozmowę z lordem Balfourem (tego od deklaracji Balfoura) i Balfour zwierzył mu się, iż „podzielał wiele antysemickich idei. W odpowiedzi Weizman zauważył, że syjoniści także zgadzają się z kulturowymi antysemitami”. Brenner triumfalnie skonkludował, „mówiąc otwarcie, Balfour podziękował Weizmannowi za umocnienie go w antysemityzmie”.

Może to być dziwne dla młodych czytelników przyzwyczajonych do pochlebiającej Żydom literatury, ale pierwsi syjoniści byli bardzo surowi dla znanych im Żydów. Dla nich, nadmiar żydowskich prawników, pornodilerów, waluciarzy, lobbystów, bankierów, baronów medialnych, rekinów nieruchomości oraz liberalnych dziennikarzy był, według słów Weizmanna, „niepożądanym, demoralizującym zjawiskiem”, względnie „szumowiną ziemi”, zgodnie z surową opinią Dawida Ben Guriona. Syjonizm przyjął główną przesłankę antysemityzmu, i zaoferował lekarstwo w postaci ‘reedukacji’ w stylu Mao, w izolowanej, odległej okolicy.

Jednakże, Historia zadecydowała inaczej. Galutiyut, żydowskość (diaspory) przekształciła się w zwycięską strategię czczącego Mamona Zachodu. Wspomniani prawnicy i baronowie mediów zniewolili opinię Ameryki i stali się wzorcem dla wielu Amerykanów, Żydów oraz nie-Żydów. Syjonizm izraelski zatracił swego ducha, degenerując się w militarną dyktaturę i dzisiaj utrzymuje się przy życiu jedynie dzięki subsydiom ze zniewolonej Ameryki. Niemniej jednak nie oznacza to, że wszystkie ‘antysemickie’ diatryby wczesnych syjonistów były błędne, ponieważ sukces w świecie nie jest jedyną miarą rzeczy.

Była jedna cecha żydowskiego stanu umysłu w diasporze, która była szczególnie dziwna i wyjątkowa. Gdy dobre dzieci rosyjskiego żydostwa fin-de-siècle opuściły bezpieczne życie w żydowskich miasteczkach i weszły do świata nie-Żydów (gojów), uświadomiły sobie tragizm żydowskiej egzystencji: jej prawie całkowity rozbrat z przyrodą. Żydzi w ogóle nie interesowali się przyrodą: nie opisywali jej ani w wierszach ani prozą, nie malowali jej, nie byli przywiązani do niej; nie dbali o krajobraz za swoim schtetl’em. Młodzi mężczy?ni i kobiety czuli, że musi się to zmienić. Niektórzy z nich przenieśli się do Argentyny, gdzie baron Hirsch próbował przywiązać Żydów do ziemi. Inni zakładali kolonie na Krymie, lub w Palestynie.

Marzyli o uwolnieniu się od swojej żydowskości. Nie chodziło im tutaj o nazwę (oczywiście, niektórym o to chodziło i wymagali by nazywano ich Izraelitami lub Hebrajczykami, względnie Kanaanejczykami), pamiętali cechy ‘Żyda’ i chcieli ich się pozbyć, ponownie jednocząc się z naturą. Moglibyśmy powiedzieć, iż nie będąc zupełnie syjonistami, niektóre osoby pochodzenia żydowskiego pomyślnie uwolniły się od tej cechy, nie wyjeżdżając nawet do Palestyny. (Być może należałoby ich nazywać ‘potomkami Żydów’ a nie ‘Żydami’). Większość izraelskich Żydów nie zdołała przywiązać się do ziemi w Palestynie, gdyż trudno tego dokonać bez zlania się z miejscową ludnością.

Przyczyna żydowskiego odejścia od przyrody była wyjaśniana na różne sposoby, lecz z takim samym skutkiem, aż do ważnego rosyjskiego historiografa, ‘rosyjskiego Toynbee’, Lwa Gumiliewa. Uważał on ‘etnos’ za cechę grupy związanej ze swoim krajobrazem. Etnos nie może istnieć poza swoją niszą ekologiczną. Gumiliew określił Żydów (syjoniści powiedzieliby ‘nie zrekonstruowanych Żydów z diaspory’), jako ludzi krajobrazu antropogenicznego (stworzonego przez człowieka – sztucznego). Dlatego Żydowi bardzo jest łatwo zmieniać miejsce zamieszkania: nie zauważa on przyrody, ponieważ wszystkie nowoczesne miasta są zasadniczo takie same. Dlatego Żyd ma przewagę we współzawodnictwie: podczas gdy część, powiedzmy dla przykładu umysłu Anglika, związana jest z umiejętnościami niezbędnymi w środowisku naturalnym Wysp Brytyjskich, umysł Żyda jest wspaniale skoncentrowany na poruszaniu się w środowisku stworzonym przez człowieka.

Gumiliew zastępuje tradycyjną dychotomię ‘Żydzi przeciwko gojom’ inną dychotomią ‘ludzie krajobrazu sztucznego przeciwko ludziom krajobrazów naturalnych’ ([11]). Nie zgadza się to z podziałem miasto/wieś, ponieważ mieszkaniec miasta może być integralną częścią swojego krajobrazu. Ludzie żyją w cudownych starych miastach, Florencji i Oksfordzie, Jerozolimie i Mekce, Suzdalu i Leonie. Miasta te, w swoim otoczeniu, rosną jak kwiaty, tworzą sztukę, budują katedry i meczety; są one jedyne w swoim rodzaju, są jednocześnie lokalne i uniwersalne. Jest miejsce dla wielkich miast świata, Paryż, Londyn, Nowy Jork, Bombaj, Szanghaj – to miejsca spotkań cywilizacji. Jednakże, nowoczesne sztuczne miasta, Milton Keynes, Luton, St. Denis, rozsiane przedmieścia New Jersey, nasze (izraelskie) Holon i Afula, nie mają własnego oblicza, są podobne do siebie i pozbawione kultury.

Danej jednostce etnicznej dobrze się powodzi w jej własnej niszy ekologicznej, i jest ona nieszczęśliwa w obcej. Aby zwyciężyć w konkurencji z innymi grupami etnicznymi, etnos próbuje przystosować się do środowiska w którym żyje, lub przystosować to środowisko do swoich potrzeb. Podobny proces obserwujemy mocując się z wielką złowioną przez nas rybą: ryba stara się wciągnąć rybaka do swego środowiska, wody, prawidłowo przypuszczając, że może tam zwyciężyć. Rybak stara się wyciągnąć rybę do swego środowiska, na suchy grunt, ponieważ jest pewny, że tam zwycięży.

Dlatego Żydzi (z diaspory) mają w zwyczaju likwidować obcy (dla nich) krajobraz, zastępując go krajobrazem sztucznym, w którym wiedzą jak stosować swoją strategię? Jest to odruch instynktowny, taki jak usiłowanie ryby wciągnięcia rybaka do wody. Przykładu takiej strategii dostarcza dynastia Żydów kanadyjskich nazwiskiem Reichmann (dosł. ‘Bogaty mąż’ – przyp. M.G.).

Ta pobożna rodzina ortodoksyjnych Żydów działała na rynku nieruchomości w Kanadzie, Anglii oraz wszędzie indziej. Wyemigrowała ona do Kanady z Austrii w czasach Hitlera, a w latach 1980 jej majątek oceniano na 40 miliardów dolarów. Reichmannowie wynale?li gigantyczne centra handlowe; ten typ miejskiej zabudowy, który zmienił życie ludzi na całym świecie. Centra te podważyły socjalnie zintegrowane wewnętrzne śródmieścia, zrujnowały małe tradycyjne sklepy, zniszczyły rzemieślników jednocześnie promując kosmopolityczne nazwy marek, wielkie korporacje, posiadaczy samochodów, życie na przedmieściach oraz socjalną dezintegrację. Te Centra Handlowe zlikwidowały przewagę produktu, względnie producenta, lokalnego nad produktem importowanym albo wytwarzanym centralnie, ponieważ w nich nie ma tradycyjnego sklepu ani tradycyjnego klienta, nie ma lojalności, ani nabywanej z wiekiem perfekcji w wykonywanym fachu.

Centra handlowe uczyniły Reichmannów bajecznie bogatymi, a Kanadyjczycy zwykli mówić, iż są ludzie bogaci, superbogaci oraz Reichmannowie. Wspierali oni różne żydowskie akcje dobroczynne oraz projekty izraelskie i wydali wiele pieniędzy na rosyjską („rosyjskich Żydów”) emigrację do Izraela. Jednakże powstającemu społeczeństwu izraelskiemu przyczynili więcej złego niż dobrego. Ich centra handlowe zniszczyły Tel Aviv i zachodnią Jerozolimę, ponieważ stosunkowo zamożni klienci przeszli do centrów, natomiast miejscowe sklepiki, a w ślad za nimi miejscowe kawiarenki i lokalne punkty spotkań społecznych, straciły swoich klientów. Izraelskie społeczeństwo, kiedyś raczej zwarte, uległo rozbiciu na amalgamat różnych grup. Dzieci imigrantów, mające tymczasowe i wątpliwe więzi z miejscowym krajobrazem, przestały bawić się na zboczach Wzgórz Judejskich, i tracą swój wolny czas na wędrówki po centrach, przyzwyczajając się do sztucznego środowiska i do zakupów jako zabawy. Dzieci centrów łatwo można przemieścić z centrum handlowego w Jerozolimie do podobnego centrum w Toronto, w którym są te same nazwy marek, i które zbudowali ci sami Reichmannowie. Tak więc, sposób myślenia Żydów (z diaspory) pomyślnie podkopał syjonistyczną utopię, a także życie oraz tradycje społeczne wielu krajów na całym globie.





VII



Centrum handlowe nie pojawiło się na pustym miejscu. Klienci dla przyszłych centrów wyrośli w masowo budowanych, prostokątnych, standardowych blokach mieszkalnych budowanych po I Wojnie Światowej. Bloki te, zainspirowane przez Gropiusa, Le Corbusiera, i Niemeyera, są zasadniczo takie same na całym świecie, łącznie z moim rodzinnym Nowosybirskiem. Te bloki mieszkalne przenoszą nas w środowisko sztuczne, oddzielone od miejscowej treści, narodowych tradycji i naturalnego otoczenia. Miasta bez własnego oblicza, odbudowane po wielkich zniszczeniach wojen światowych, są szczególnie przygnębiające, lecz nawet miasta nietknięte szaleństwem wojny często także zostały zrujnowane przez modernistyczne trendy.

Szwedzi zaprosili Oskara Niemeyera, urodzonego w Brazylii syna emigrantów, ucznia Lucio Costa i Gregory Warszawczika, do współuczestnictwa w upiększaniu Sztokholmu. Zaproponował on rozebranie średniowiecznego centrum Gamla Stan, Starego Miasta, by zastąpić go wyrównanym rzędem prostokątnych bloków. Projekt ten odrzucono, lecz w formie kompromisu, przepiękny centralny obszar Hotorget z XIX wieku został zburzony i przekształcony w zespół jednakowych bloków. Takie same bloki wzniesiono na miejscu ślicznej osiemnastowiecznej dzielnicy Arbat w Moskwie. Niemeyer, który był przyjacielem Związku Radzieckiego, wywarł wpływ na program masowej produkcji bloków mieszkalnych w postalinowskiej Rosji, który to program zamienił wielu Rosjan w ludzi krajobrazu sztucznego.

Zabrałem kiedyś dyrektora rosyjskiej telewizji, piękną Rosjankę z Moskwy, na spacer po terenie kanionu En Jedi, jednego z najbardziej uroczych i zachwycających miejsc w Palestynie, z jego ?ródłami i dzikimi kozami, soczystą zielenią i małymi sadzawkami. Po spacerze poskarżyła się, „Czy nie moglibyście zrobić repliki tego kanionu w ogrodzie hotelu Eilat?” Mówiła ona poważnie, jako mieszkanka miasta nie miała potrzeby obcowania z naturą w pełnej jej krasie. Nie była w tym samotna. Pokazując rosyjskim turystom przepiękne arabskie czynszówki Jerozolimy, usłyszałem sceptyczną uwagę, „No tak, tam można mieszkać chyba tylko wtedy, gdy nie ma wyboru”. Natomiast standardowe bloki mieszkalne na peryferiach Jerozolimy przyjęte zostały przez nich z entuzjazmem.

Także wiejska Rosja została przekształcona przez wprowadzenie standardowego mieszkalnictwa, przez kolektywizację i masowe przemieszczenie ludności do miast. W rezultacie tego Rosja stała się krajem dwóch paradygmatów, krajobrazu sztucznego (stworzonego przez człowieka) oraz krajobrazu naturalnego. Podział ten zauważono w naukach humanistycznych, w literaturze, w naukach politycznych, ekonomice i strukturze społecznej. Dominacja krajobrazu sztucznego stała się prawie totalna, ponieważ przywódcy komunistyczni po śmierci Stalina, w swoich pragnieniach, byli coraz bardziej prozachodni. Opozycja dysydencka popierała politykę krajobrazu sztucznego nawet jeszcze bardziej zdecydowanie. Pisarze oraz artyści opiewający krajobraz naturalny zostali zmarginalizowani.

Konsekwencje nastania paradygmatu krajobrazu sztucznego były dla Rosji bolesne. Zniszczono jej przyrodę, rzeki zatruto odpadami przemysłowymi, wioski wymazano z oblicza ziemi jako ekonomicznie niezdolne do egzystencji. Wydarzenia z roku 1991 zakończyły przekazanie władzy oraz wpływów w ręce ludzi paradygmatu krajobrazu sztucznego, co przejawiło się błyskawicznym awansem żydowskich oligarchów, kilku superbogatych bankierów oraz właścicieli przemysłu.

Podobny proces miał miejsce także wszędzie indziej i paradygmat krajobrazu sztucznego stał się dominującym w świecie. Obecnie nie myślę, że Niemeyer, Reichmannowie i inni twórcy środowiska sztucznego świadomie pracowali na korzyść światowej dominacji Żydów (z diaspory), w co zwolennicy teorii spiskowej chcą byśmy wierzyli. Niektórzy z nich działali podświadomie, tworząc środowisko, w którym mogli się oni rozwijać, to znaczy środowisko sztuczne, stworzone przez człowieka. Inni mogli nawet nie rozumieć, że środowisko sztuczne jest mordercze dla człowieka przyrody i tłumaczyli sobie opór zwykłych ludzi ich uprzedzeniami. Obdarzeni silną wolę i uparci, myśleli, że wiedzą lepiej, co jest dobre dla ludzi. Prawdopodobnie nawet nie rozumieli, że było to dobre tylko dla nich.

Instynktownie, podobnie jak ryba ciągnie rybaka w głębinę, właściciele żydowskich mediów urobili opinię publiczną dla krajobrazu sztucznego; żydowscy finansiści zapewnili fundusze na projekty tego sztucznego krajobrazu, żydowscy deweloperzy zbudowali i wylansowali osiedla mieszkaniowe, ponieważ sympatyzowali ze światem sztucznym i czuli, że będą mogli się w tym świecie rozwijać. Myślę, że działania te były raczej instynktowne niż świadome, ponieważ miały one miejsce także w żydowskiej kolonii w Palestynie. Nie ma wątpliwości, że ludzie ci czuli głęboką sympatię dla Izraela, a Niemeyer żył w pewnym okresie w naszym kraju, lecz ich działania w Izraelu były tak samo dewastatorskie jak gdzie indziej.

Można porównać ten proces z podobną wcześniejszą ekspansją, gdy brytyjscy imigranci kolonizowali Północną Amerykę. Musieli oni współzawodniczyć z miejscową ludnością, rdzennymi Amerykanami, którzy żyli w doskonałej symbiozie z przyrodą. Aby przeżyć, koloniści mieli wybór: zmienić siebie lub przekształcić środowisko. Pionier Fennimore Coopera był człowiekiem, który przystosował się do przyrody i do zwyczajów rdzennych Amerykanów. Gdyby rdzenni Amerykanie byli na tyle silni, by zablokować lub ograniczyć imigrację z Europy, gdyby koloniści angielscy tak samo się podniecali na widok ‘Dobrego Dzikiego’ jak Francuzi, to być może zaistniałaby możliwość takiego przystosowania się.

Niestety, angielscy osadnicy, żarliwi protestanci, entuzjaści Starego Testamentu, zostali zainspirowani ideą swojego wybraństwa, uważali że są Nowym Izraelem powtarzającym podbój Jozuego. Ludność miejscowa była dla nich ‘Kanaanejczykami’, którzy powinni być ‘wypędzeni’ (IV Mojżeszowa 33:53) oraz ‘wytraceni’ (21:3). Paradygmat Starego Testamentu (obalony przez Nowy Testament i Koran) jest paradygmatem permanentnej wojny, unicestwienia, wywłaszczenia oraz dominacji. Powracając do Starego Testamentu (anglosascy) koloniści zadeklarowali wojnę z narodami mniej wybranymi. Dlatego nie tylko, gdy mogli tego dokonać, mordowali i wywłaszczali rdzennych Amerykanów, ale zawsze także niszczyli ich środowisko: wybili bizony, zatruli ?ródła, zrujnowali prerie. Zniszczenie środowiska to naturalny sposób przejęcia kraju przez obcą grupę.

Niszcząc przyrodę, wykonali robotę Szatana, ponieważ Szatan wtedy zwycięży (uchowaj nas Boże!), gdy wszystkie ślady obecności bożej zostaną z naszego świata usunięte. Przyroda jest ?ródłem boskiej inspiracji, i Ten Który przebywał w namiotach Izraelitów oraz w łonie Maryi, mieszka także w ?ródle wytryskującym pod górską kapliczką. Dlatego Szatan, rękami tych, którzy mają doskonale doczesne powody do czynienia tego, próbuje zniszczyć naturę, a także zniszczyć umiejętność komunikowania się człowieka z tą naturą ([12]).



VIII



Często podaje się, że przyczyny dewastacji krajobrazu są jedynie finansowe. Kiedy śliczne ?ródło wysycha, rzeka wypełnia się ściekami przemysłowymi, las jest wycinany a wzgórza pustynnieją, przypuszczamy, że winna jest ludzka chciwość. Jednakże proces taki obserwuje się także w przypadku braku motywu zysku. W mojej rodzinnej Syberii, wiele wiosek zniszczono i wiele krajobrazów zrujnowano budując sztuczne jeziora i systemy elektrowni wodnych. W radzieckiej Syberii nie było motywu zysku i nie istniała potrzeba ogromnych dostaw energii elektrycznej ([13]). Można podać tysiące przykładów, kiedy niszczono przyrodę nie szukając ani nie uzyskując żadnych rzeczywistych zysków. Jedna z najbardziej natchnionych pisarek na Internecie, Diane Harvey, pytała w rozpaczy:



Celowy związek pomiędzy kręgami rządzącymi Ziemią i bolesną śmiercią świata przyrody jest okryty tajemnicą. Co mogło być przyczyną, że obecni właściciele-operatorzy naszego globu pozwalają na degradację planetarnych systemów podtrzymywania życia do stanu szoku toksycznego? Agonia przyrody pogłębia się, dotychczas nie słabną zgubne niszczące działania ludzkie, jak gdyby ten stan nie miał niczego wspólnego z ludzkim życiem. Musimy się zapytać, czy ludzie władzy, sterujący tym tonącym statkiem, odpowiedzialni za zatrucie całej planety, rzeczywiście stracili rozum? Ciekawi jesteśmy, czy ten grzech główny, w końcu przygniecie i doprowadzi do całkowitego szaleństwa tych gorliwych entuzjastów zysku? Czy dalej będziemy niesieni, przez tem strumieniu bezsensownego chaosu, ku przepaści?” ([14])



Diane Harvey, podobnie jak Immanuel Wallerstein, dokonuje heroicznych wysiłków, aby odkryć jakiś sens w tym pozornie bezsensownym zachowaniu i prawie dopięła celu rozwijając koncepcję chciwości. Oto jej wnioski:



Struktury władzy wspólnoty globalnej... zaprojektowały zniszczenie przyrody jako okazję do przeprowadzenia największego interesu wszystkich czasów. Chcą one doprowadzić ludzkość do totalnej zależności od ich części zamiennych, oraz do absolutnego sterowania nami za pomocą tych nielicznych substytutów naturalnej egzystencji, które zamierzają nam sprzedawać. Sugeruję, że siły zbiorowego totalitaryzmu umyślnie niszczą cały świat, by mogły z zyskiem sprzedawać nam swoją symulowaną jego wersję.



Jej diagnoza jest ponura, lecz nie jest ona wystarczająco ponura. Kto obiecał pani Harvey, że sprzeda jej części zamienne, powietrze i wodę, w ciemnej przyszłości naszych nocnych koszmarów? Ostatecznie, chciwość oraz zysk, nawet skapitalizowane, zakładają z góry trwałość tych działań. Zmusza to nas to do uznania, że chciwość nie jest ani cząsteczką elementarną, ani prostą siłą. Poza nią, istnieje figura starsza i bardziej mroczna, jest to chęć panowania (dominacji). Dla osiągnięcia panowania, chciwość jest tylko środkiem do celu. Oczywiście, pięknie jest sprzedawać powietrze pani Harvey z dobrym zyskiem. Lecz być może, piękniej będzie odmówić sprzedania jej powietrza i oglądać jej śmiertelne męki? Ostatecznie moi przodkowie, opętani chęcią panowania, dobrze zapłacili za chrześcijańskich jeńców po zdobyciu przez Persów Jerozolimy, by następnie wymordować tych wię?niów, rezygnując z zysku ([15]). Zysk to nie jest ostatnie słowo i chciwość to nie jest największy grzech. Nie można chciwością wytłumaczyć siły pchającej miliardera do zarobienia więcej miliardów. Toczy on inną grę, mianowicie o panowanie (czyli dominację) nad światem.

Jak powiedzieliśmy, panowanie wymaga niewolników, a człowieka nie da się zniewolić, jeśli posiada on kontakt z przyrodą. Taka jest właśnie przyczyna niszczenia przyrody; trzeba to robić, aby zniewolić człowieka. Lecz poza chęcią panowania, poza niszczeniem przyrody obserwujemy coś jeszcze. Jak żeglarz Kolumba, przecieramy oczy z niedowierzania: to po prostu nie może być tak!

W ciągu dwustu lub więcej lat, chrześcijaństwo próbowało żyć bez Boga. Niektórzy zaprzeczali Jego obecności, niektórzy nie, ale nasze egzystencjonalne problemy wierzący i niewierzący objaśniali bez odwoływania się do obecności Boga we wszechświecie. Normalnie, nasze dobre i złe chęci i życzenia wystarczały. Istnieje powiedzonko przypisywane różnym uczonym, od Newtona do Einsteina, którzy, po zapytaniu o Boga, mieli odpowiadać: ‘Nie było potrzeby wprowadzania tej koncepcji do moich równań’. Średniowieczny angielski uczony z Surrey, William of Ockham (posłużył on jako prototyp głównego bohatera thrillera Umberto Eco, Imię Róży), sformułował zasadę nazywaną „brzytwą Ockhama”: ‘Nie mnożyć bytów niepotrzebnych’. Oznacza to, że z dwóch konkurujących teorii, należy wybierać wyjaśnienie prostsze. Dlatego, przy wyjaśnianiu spraw świeckich, zazwyczaj nie odwołujemy się do kategorii duchowych.

Po tym, jak odprężyliśmy się w naszym całkowicie materialnym świecie, okazało się, że przygotowano na nas nową zasadzkę w postaci innej zasady średniowiecznej logiki, prawa pojawiania się. Prawo to mówi, że ‘istota istniejąca w końcu się pojawi’. Analogicznie, istotę która się nie pojawia, można będzie, bez żadnej straty, nazwać nieistniejącą. Dowiedzieliśmy się teoretycznie, że przy pewnych prędkościach przestrzeń nie będzie odpowiadać starej geometrii euklidesowej. Zamiast niej zaczęto się posługiwać nową geometrią, odkrytą w XIX wieku przez genialnego syna hanowerskiego pastora, Bernarda Riemanna. Nasz praktyczny umysł nie zgadzał się z przyjęciem tej geometrii – aż do momentu kiedy stała się ona rzeczywistością.

Człowiek wierzący powinien być teoretycznie przygotowany na obserwowanie przejawów świata duchowego, Boga lub sił niższych. Jednak praktycznie przestaliśmy wierzyć w taką możliwość. Szwedzką panią pastor zapytano, co zrobiłaby, gdyby objawiła się jej wizja świętej Brygidy? Odpowiedziała, „wzięłabym dwa piwa, dużego kotleta, i gdyby mi to nie pomogło, udałabym się do kliniki psychiatrycznej”. Jeśli takie jest podejście kapłana, to czego można oczekiwać od laików?

Odwracając się od oblicza Boga, i odgradzając swoje życie od Niego, pomogliśmy Jego przeciwnikowi na szachownicy. Obecnie, jego wpływ i plany stały się namacalne, i żadne ilości kotletów z piwem nie mogą zmienić tego faktu. Najnowszej ewolucji ludzkiej historii, niepotrzebnego niszczenia przyrody, oraz wojny przeciw duchowości, nie można wiarygodnie wyjaśnić za pomocą racjonalnych materialnych powodów. Spoza aż nadto ludzkich postaci wielkich korporacji, spoza skapitalizowanej chciwości, spoza paradygmatu dominacji, ukazał się niszczyciel bez oblicza ([16]) jako Lord Darth Vader zniewolonej planety.



Tłumaczył: Roman Łukasiak



--------------------------------------------------------------------------------

[1] Odnośnie historycznej roli tej „Międzyregionalnej Akademii Kształcenia Kadr” w Kijowie patrz pierwsze strony „G.W.” i „Rzepy” z 27 i 28.04, oraz str. 15 „G.W.” z 29 kwietnia br.

[2] I. Wallerstein „The End of the World as We Know It”, University of Minnesota Press,1999

[3] ibid.

[4] Historyk i znany polityk z Fundacji Batorego, prof. Bronisław Geremek potwierdził w jednym ze swych publikowanych przez „Rzeczpospolitą” wywiadów, iż plany Zjednoczenia Świata były już gotowe na początku XX wieku i tylko nie przewidziane przez twórców tych planów wydarzenia lat 1917 – 1921 spowodowały odroczenie ich realizacji o całe 70 lat, aż do roku 1989 – przyp. M.G.

[5] Esej „On the Move” (W ruchu), w książce „Flowers of Gallile” (Kwiaty Galilei), Dandelion Books, 2004

[6] Ang. Neo-Jews; o tym, że chrześcijanie mają stać się ‘Nowymi Żydami” marzył już w swych „Listach” apostoł Paweł, a za nim św. Augustyn w „La doctrina christiana”, Księga Druga, rozdz. 60 – przyp. M.G.

[7] Jakby to wyraz ‘książę’ z definicji nie oznaczał automatycznie człowieka. Takich „uczonych niedorzeczności” w naukach św. Pawła mamy więcej. Na przykład w ramach swej deklarowanej „walki ze złymi duchami w okręgach niebieskich”, kilka wierszy wcześniej w tym samym, cytowanym przez I. Szamira „Liście do Efezjan” św. Paweł apeluje do niewolników: „słudzy, bąd?cie posłuszni panom na ziemi (czyli dosłownie „książętom świata tego”) z boja?nią i drżeniem, w prostocie serca swego, jak Chrystusowi” – przyp. M.G.

[8] Siergiej Awierincew, Sophia-Logos, Kijów 2001

[9] Kevin McDonald, The Culture of Critique, Praeger, 1998, strona 330

[10] Ideę tą popierał Bakunin, zapamiętały wróg biurokracji, była ona wspaniale przedstawiona w najlepszej książce Lenina, „Państwo i rewolucja” z 1916 roku. (Naiwność i wręcz infantylizm Bakunina wyśmiewał z kolei już wcześniej F. Engels, który w swym „Liście do T. Cuno” zauważył, iż negujące rolę autorytetów komuny Bakunina nie byłoby w stanie zapewnić sprawnego funkcjonowania kolei, ani produkcji co bardziej złożonych urządzeń – przyp. M.G.)

[11] Ta dychotomia między „człowiekiem natury”, a „człowiekiem sztucznych ułatwień oraz zabezpieczeń” występuje już w ST w formie wrogości „lubiącego przesiadywać w namiocie” spokojnego Jakuba/Izraela do jego „przeklętego przez boga”, gwałtownego i ruchliwego jak zwierzę (czyli ‘bestia’) brata Ezawa/Edomu, który zwykł spać pod gołym niebem; w NT podobną dychotomia występuje między poglądami Jezusa „człowieka pól i łąk”, a poglądami św. Pawła, „człowieka miasta zatęchłych szkół rabinackich” – przyp. M.G.

[12] Gdy autor polskiego komentarza do niniejszego tłumaczenia powrócił w 1982 roku do rodzinnego Zakopanego, po swych młodzieńczych przygodach w Stanach Zjednoczonych, to na jakiejś konferencji zdarzyło mu się argumentować, że pracowici Amerykanie niezadługo zlikwidują i Tatry i wszystkie inne na świecie góry, zamieniając je na autostrady. Dopiero w kilkanaście lat pó?niej odkrył on w ST ustępy, w których prorocy Izraela rzeczywiście z entuzjazmem zapowiadają zrównanie gór i zasypanie dolin, połączone z „prostowaniem dróg Pana”! – przyp. M.G.

[13] Tę nadmiarową na Syberii energię elektryczną w końcu wykorzystano do produkcji aluminium, jednak po roku 1991 hutę aluminium sprywatyzowano, i obecnie należy ona do obywatela Izraela.

[14] „Global Totalitarianism and the Death of Nature”, Diane Harvey, www.rense.com .

[15] Patrz artykuł Mamilla Pool w zbiorze esejów „Flowers of Gallilee” z 2004 roku. (Izrael Shamir przytacza w nim dane z dawniej publikowanych Historii Żydów, według których lokalni palestyńscy Żydzi, po zdobyciu przez Persów Jerozolimy w 614 roku wymordowali, w okolicach pobliskiego zbiornika wody Manilla, kilkadziesiąt tysięcy jeńców chrześcijańskich – przyp. M.G.)

[16] Oczywiście jest to „niewidzialny bóg” YHWH Starego Testamentu, któremu to „Panu” służył wiernie „jak Chrystusowi” św. Paweł, zarówno przed jak i po swej konwersji na chrystianizm. Patrz dane zebrane przez Ireneusza Kanię w eseju „PeRuRWeRu – czyli dwa programy Jahveh” – przyp. M.G.
1 maj 2006

 

  

Archiwum

Patriotyzm a emigracja
listopad 7, 2004
Mirosław Naleziński, Gdynia
o pisaniu
grudzień 22, 2006
o
Nałogowe Zbieranie Donosów
luty 26, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Czy Zmiany w USA Są Gro?ne dla Żydów?
luty 14, 2008
Iwo Cyprian Pogonowski
Rosjanie pokazują swoją broń Paryżu
czerwiec 29, 2007
. bez podpisu
Program Wyborczy Polonijnego Stowarzyszenia Patriotów Narodu Polskiego
marzec 14, 2005
jasiek z Toronto
Żydowski Ruch Roszczeniowy Ocenia Szkody Żydów Na Ponad 300 Miliardów Dolarów
kwiecień 23, 2005
Iwo Cyprian Pogonowski
Odwrót Irakijczyków z Iraku
czerwiec 30, 2006
Dahr Jamail
Nowe idzie, stare "jedzie"...
wrzesień 28, 2005
Ukraini, nie Ukraińcy
listopad 19, 2004
Mirosław Naleziński
Czy to początek opamiętania?
czerwiec 2, 2005
Artur Łoboda
Prawda czasu... SOBCZAK i SZPAK
kwiecień 8, 2003
Sobczak i Szpak
SOBCZAK i SZPAK - Protest
czerwiec 6, 2004
angora.pl
KIEDY POLSKA BĘDZIE POLSKA Stan wojenny nadal trwa
luty 14, 2007
Dariusz Kosiur
Wiedza aprioryczna
sierpień 31, 2006
Stanisław Michalkiewicz
I co teraz...?
czerwiec 14, 2003
ks. Czeslaw Bartnik
Grzech zaniechania
styczeń 14, 2007
Bogusław
Brońcie się przed policyjnym zamachem stanu!
październik 20, 2004
cywilizowany
Nasze złodziejskie Państwo
październik 28, 2004
Mirosław Naleziński
Tak się manipuluje społeczeństwem
sierpień 11, 2004
PAP
więcej ->
 
   


Kontakt

Fundacja Promocji Kultury
Copyright © 2002 - 2024 Polskie Niezależne Media