|
Ostatni mit (o polityce sowieckiej) |
|
|
|
Wojsko izraelskie zabija Żydów, by odpowiedzialnością obarczyć Hamas |
|
Na angielskojęzycznej, izraelskiej stronie ynetnews.com, pojawił się film nakręcony w podczerwieni przez jeden z izraelskich helikopterów typu Apache podczas ataku Hamasu na Izrael 7.10.2023 r. |
|
Charlie Sheen & Alex Jones on 9/11 |
|
Znany aktor Hollywood aktor zebrał się na odwagę powiedzenia tego co myśli o 11 września 2001 roku |
|
AI to wyrok śmierci, który już jest wykonany |
|
Pod koniec 2023 roku ukazała się książka Pana Profesora „informatyka w służbie ludobójstwa” w której opisuje całe swoje życie i to, jak największe korporacja świata budowały jego zdaniem swoje marki na ludobójstwie, w tym w trakcie II Wojny Światowej i obozach zagłady |
|
Henry Kissinger & Bill Gates wzywają do masowych szczepień i Globalnego Rządu |
|
Według mediów, rządu i Organizacji Narodów Zjednoczonych znajdujemy się w środku najgorszej światowej pandemii zdrowia w naszym życiu. Jesteśmy świadkami bezprecedensowej globalnej blokady w odpowiedzi na epidemię koronawirusa znaną jako COVID19.
Globalną populację żyjącą w krajach zachodnich od ponad pokolenia uczono żyć w ciągłym strachu od 11 września. Zachęcano nas do poświęcania naszej wolności dla fałszywego poczucia bezpieczeństwa, z każdym dniem coraz bardziej uzależniając się od państwa w zakresie ochrony, a teraz wielu z nas liczy na to, że państwo płaci nasze rachunki.
Pomimo tego, że rządowy budżet i deficyt stale rosną wykładniczo każdego dnia ... Niektórzy zaczynają dostrzegać, że w oficjalnej historii może być coś więcej niż to, w co wierzymy. Nieliczni mogli to przewidzieć i czekają na kolejną fazę, która może być kolejnym krokiem w kierunku globalnego zarządzania. To właśnie mężczyźni i kobiety, dokładnie te same osoby i agencje rządowe, a także globalne instytucje, które odniosą największe korzyści, są tymi, którzy wzywają do walki ... |
|
Dr Mike Yeadon rozmawia z dr Reinerem Fuellmichem o kłamstwach dotyczących COVID |
|
„Nie bój się wirusa. To nie jest tak niebezpieczne, jak ci wmówiono.
„Bójcie się swoich Rządów - lub organów, które panują ponad tymi Rządami”. |
|
The Corbett Report |
|
Kanał YT niezależnego dziennikarza James'a Corbett'a |
|
NIEMIECKI LEKARZ OPOWIADA CIEKAWOSTKI (DNI ŚFIRUSA 4) |
|
|
|
ZBRODNICZY DRUK 3238 + REFERENDUM “STOP BEZKARNOŚCI FUNKCJONARIUSZY PUBLICZNYCH” |
|
|
|
Jak ludzie "umierają" w "szpitalach kowidowych" |
|
Tak wygląda koronawirus Covid 19 w szpitalach zachodniej Polski |
|
Kiedy Zełenski zagrał hymn narodowy przyrodzeniem |
|
|
|
Syntetyczny patogen - to nie jest szczepionka |
|
Wstrzykuje się im substancję chemiczną po to, żeby wywołać chorobę, a nie żeby wywołać odpowiedź odpornościową i nieprzenoszenie wirusa. Mówiąc inaczej, nic z tego nie powstrzyma rozprzestrzeniania się czegokolwiek. Tu chodzi o, żebyś się pochorował i o to, żeby to Twoje komórki spowodowały chorobę. |
|
Rozmowa Adnieszki Wolskiej z Sucharitem Bhakdi |
|
|
|
Finansowany przez Google zespół „sprawdzający fakty” wydaje się być garstką fikcyjnych Hindusów w zubożałym miasteczku niedaleko Bangladeszu |
|
|
|
Sąd nie chce wysłuchać byłych pacjentów profesora Talara |
|
Profesor Jan Talar, z powodzeniem przywracający do sprawności pacjentów, którym inni medycy nie dawali szans przeżycia, po raz kolejny stanąć musiał przed Okręgową Izbą Lekarską prowadzącą przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Sprawa została zawieszona do 1 października. |
|
Zamordowani lekarze odkryli powodujący raka enzym dodawany do wszystkich szczepionek |
|
|
|
1984 |
|
Podstawowa lektura dla młodych Polaków |
|
Klimat i trop finansowy |
|
To właśnie mega-korporacje i mega-miliarderzy — (...) są głównymi zwolennikami “oddolnego” ruchu dekarbonizacji — od Szwecji przez Niemcy po USA i dalej. |
|
Chazarskie tajemnice Rosji |
|
Mowa tu o szeregu mesjanistycznych założeń leżących niemal na granicy proroctw i legend, u których podstaw leży jeden cel – że na obszarze, gdzie obecnie toczą się walki na Ukrainie, ma powstać nowe państwo żydowskie. |
|
PiStapo atakuje rodziny |
|
Przypomnijmy sobie sceny ze świata Orwella. To już się dzieje. |
więcej -> |
|
Unia Europejska - dinozaur czekający na dobicie?
|
|
Z okazji pierwszych 100 dni polskiego członkostwa w Unii Europejskiej poproszono mnie o napisanie paru słów na ten temat. Chętnie to czynię, mimo że nie jestem już oficjalnym doradcą unijnym, ale w dalszym ciągu interesuję się losem Polski.
Odczuwam bowiem podobnie jak ostatnio zmarły ksiądz kardynał Franz Koenig z Wiednia - ten wielki przyjaciel Europy Wschodniej - który na krótko przed śmiercią wyznał jednemu z polskich braci zakonnych, że co prawda nie wie dokładnie, jak będzie wyglądało duchowe odrodzenie Europy, ale wie z całą pewnością, że rozpocznie się ono na wschodzie naszego kontynentu.
To wielkie słowa, które w żaden sposób nie wydają się pasować do szarej codzienności świeżo upieczonego kraju członkowskiego Unii - Polski. Ta rzeczywistość pozostała bowiem szara dla przytłaczającej większości Polaków, którzy poprzez falę podwyżek w sektorze spożywczym wywołaną przystąpieniem do UE po raz pierwszy odczuli na własnej skórze realia europejskie.
Propaganda trwa
Jakie więc są na tym tle znamienne wydarzenia ostatnich miesięcy w Polsce dla zachodniego obserwatora? Przede wszystkim zauważam upór, z jakim opanowane przez rząd i liberalną opozycję media w dalszym ciągu uprawiają prounijną propagandę. Przy tym uderza nie tylko sama propaganda - tę widać i w innych nowych krajach członkowskich - ale jej prostactwo i spryt, z jakim mydli się oczy opinii publicznej, wyolbrzymiając drugorzędne problemy wynikające z akcesji.
A oto dwa przykłady prymitywności tej propagandy: żenujący wręcz taniec radości prezydenta Kwaśniewskiego i ówczesnej minister do spraw europejskich, a obecnej komisarz UE D. Huebner przed kamerami TV na wiadomość o wynikach referendum. Drugi przykład - jeszcze gorszy - marsz radości brukselskiej piątej kolumny - Fundacji Roberta Schumana, w dniu przyłączenia, 1 maja br., w centrum Warszawy. Klakierzy mieli tylko jedno zadanie: wrzeszczeć "Polska w Unii, Polska w Unii!". Makabryczne przedstawienie, gdyż do złudzenia przypomina inscenizację Fidela Castro, w czasie której przez ulice Hawany ciągnęły tłumy, których rola polegała jedynie na wykrzykiwaniu: "Cuba si, Yankee no!".
I jeszcze jedno, choć nieco bardziej subtelne zapożyczenie z komunistycznej Kuby - slogan "Nicea albo śmierć" (zamiast "Socjalizm albo śmierć") wymyślony przez Jana Marię Rokitę z Platformy Obywatelskiej. Dotyczy on rzekomo bohaterskiej walki Millera (który został zmuszony w międzyczasie do żenującej abdykacji) w obronie polskich interesów w kwestii głosowania w Radzie Ministrów według pierwszego projektu unijnej konstytucji, aż do zer-wania spotkania na szczycie. Wszystko to tylko ukartowana gra, by wodzić wyborców za nos; przedstawiając rzekomo nieugiętą postawę w czasie tego szczytu, tuszuje się poprzednią skandaliczną uległość. Rząd i oddane mu media poprzez swoje wręcz histeryczne zachowanie wytworzyły iluzję, że przyszła dola i niedola Polski w UE zależy ściśle od zachowania nicejskiego systemu głosowania. Świadome czysto propagandowe wyolbrzymianie rzekomych strat grożących Polsce po zaakceptowaniu nowego projektu konstytucji i zawartego w niej nowego systemu głosowania jest wręcz śmieszne w porównaniu z rzeczywistym zakneblowaniem polskiej suwerenności i wolności działania, na którą Polska wyraziła zgodę, podpisując układ stowarzyszeniowy, a od którego to przedstawienie nicejskie ma najwyraźniej odwrócić uwagę. To po prostu nowe wydanie propagandowego show, jakie oglądaliśmy już w grudniu 2002 roku w czasie kopenhaskiej konferencji. I tak jak wtedy Miller jako rzekomy twardy partner w rokowaniach wrócił do domu z rzekomym miliardowym prezentem (w rzeczywistości był to tylko trik księgowy przesuwający proporcje udostępnionych środków unijnych), w grudniu 2003 r. uczestnicy szczytu postarali się o to, aby polska delegacja z powodu nieznacznego przesunięcia procentów w ustalaniu zasad podwójnej większości mogła przedstawiać się wśród swoich wyborców jako zwycięzca, chociaż to przesunięcie nie zmieniło nic w stanowisku dwóch największych państw UE - Niemiec i Francji.
Porażki Unii
Konieczność przyglądania się temu wszystkiemu jest dla mnie szczególnie gorzka, ponieważ widzę, że polskiemu społeczeństwu przy zastosowaniu propagandowych sztuczek przedstawia się całkowicie fałszywy obraz UE. Unia nie jest mocarnym wielkoludem na drodze do przyszłości rozkwitającej wspólnoty międzynarodowej, ale chwiejącym się i wstrząsanym kryzysami monstrum. W międzyczasie do dziesiątków tysięcy wzrosła rzesza unijnych urzędników i unijnych polityków wraz z ich powiązaniami w krajach członkowskich, a która bezpośrednio czerpie korzyści z egzystencji owej instytucji. Zajęci są oni wszyscy obecnie jednym jedynym wielkim zadaniem, a mianowicie zacieraniem śladów choroby monstrum oraz pobudzaniem go do nowego życia, aby w ten sposób zachować przede wszystkim własne przywileje i bajeczne dochody. Kluczowa rola przypada przy tym w tych staraniach nowym krajom członkowskim. To dla nich ziemia obiecana. Stratedzy w Brukseli wyczuwają, że muszą się tu jak najszybciej zadomowić i rozbudować swoje tamtejsze kadry, zanim nieuniknione unijne otrzeźwienie utrudni ich plany albo nawet uczyni je niemożliwymi do spełnienia. Muszą się spieszyć. Na Zachodzie, w starych krajach członkowskich, wygasa właśnie debata nad nową konstytucją. Po tym, jak Tony Blair z powodów wewnątrzpolitycznych musiał wycofać swoją uprzednio daną obietnicę (którą po wielu staraniach udało się uzyskać Komisji Europejskiej), nieuzależniania przyjęcia projektu konstytucji od jego aprobaty przez wyborców, Komisja zrozumiała, że w tej sprawie musi zmienić front. Nie wydaje się bowiem prawdopodobne, aby ludność Anglii, która jak wiadomo, sama nie posiada żadnej konstytucji i jest dumna z tego, przyjęła obecny projekt konstytucji europejskiej.
Tak więc zapowiedź Tony'ego Blaira zorganizowania referendum na temat konstytucji europejskiej jest trzecią znaczącą porażką, jaką w krótkim czasie musiała ponieść UE. Pierwszą była wyraźna odmowa Szwecji wprowadzenia nowej waluty euro. Drugą porażką była fenomenalnie niska frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego i to mimo intensywnej propagandy nie tylko w nowych krajach członkowskich, ale i w starych. Wśród unijnych strategów w Brukseli rozszerza się odtąd paraliżujące rozczarowanie. Liczba idealistów, którzy jeszcze wierzą w dalszą kontynuację stopniowego zrastania się państw Unii w jedną prawdziwą wspólnotę państw, ciągle topnieje. Szczególnie przygnębiająco podziałała uprzejma odmowa Junkera, szefa rządu Luxemburga, przejęcia przewodnictwa Komisji. Człowiek najwyraźniej posiadający format poprzednich wielkich przewodniczących, jak Niemca Waltera Hallsteina czy Francuza Jacquesa Delorsa, odmówił, ponieważ najwyraźniej władza nad niecałymi 400 tys. mieszkańcami Luxemburga była dla niego ważniejsza niż fotel szefa takiego chwiejnego przedsięwzięcia, jakim jest obecna Unia. Komisja Europejska dostała za to przewodniczącego, który przynajmniej na pierwszy rzut oka dobrze pasuje do jej obecnego wizerunku - Portugalczyka Borroso. Jest to polityk o giętkim języku i jak kameleon dopasowujący się do zmiennych warunków. Swoją polityczną karierę rozpoczął jako wódz pewnego odłamu partii komunistycznej (według określeń zachodnich tzw. maoistów), potem szybko przeobraził się w socjalistę o mieszczańskim charakterze, a po nieuniknionym awansie na szefa partii i premiera został, zgodnie z duchem czasu, nowym przedstawicielem myśli liberalno-neokonserwatywnej i jednocześnie, jakby to było oczywiste, zdecydowanym orędownikiem inwazyjnej polityki Busha w Iraku (ze swoich dotąd pozytywnych wywodów na ten temat musiał jednak zrezygnować, gdyż było to warunkiem postawionym przez Schroedera i Chiraca, aby wsparli jego kandydaturę - wydaje się, że nie sprawiło mu to żadnych trudności, co może świadczyć o jego wyjątkowych zdolnościach adaptacyjnych).
Skompromitowana idea
To jest więc ten nowy człowiek, który ma wyprowadzić UE z jej obecnego kryzysu. Obsada nowej Komisji Europejskiej świadczy już o tym, jaki kierunek został wybrany. Właściwie niezbędna w tej sytuacji, sądząc po nieznacznym udziale w wyborach do Parlamentu Europejskiego, próba ożywienia na nowo myśli europejskiej wśród obywateli Europy i skoncentrowania jej na Unii, nawet nie została podjęta. Najwyraźniej nikt nie ma na to już odwagi. Poza tym Bruksela czuje, że wszelkie próby stworzenia wizjonerskich impulsów przez tę Komisję albo przez ten Parlament mogą bardzo szybko zahaczyć o groteskę. Zamiast tego tym intensywniej sięga się po stare wypróbowane metody, szukając sprzymierzeńców wśród obywateli nowych krajów członkowskich, którzy poprzez korzyści materialne zostaną wtopieni na tyle trwale w system brukselski, że nie wymkną im się więcej z rąk. Nic innego nie kryje się za stosunkowo hojnym rozdziałem funkcji komisarzy wśród nowych krajów członkowskich. Co prawda starzy członkowie UE nie dali sobie wyrwać z rąk czołowych funkcji, jak np. komisarza ds. przedsiębiorstw i przemysłu (Niemcy), handlu (Wielka Brytania) albo rolnictwa (Dania), ale z pewnością nie przyszło im łatwo oddać nowym członkom pozycje takie jak przykładowo komisarza ds. energii (Węgry), ds. programowania finansowego i budżetu (Litwa) albo ds. nauki i badań (Słowenia). Ta pozorna hojność dowodzi, jak poważnie Bruksela traktuje obecny kryzys i jak ważne jest dla niej stworzenie nowych kadr i silnych powiązań personalnych z nowymi krajami członkowskimi. Przy tym stanowiska komisarzy to tylko czubek góry lodowej. W całym brukselskim świecie podległym najwyższym urzędnikom czekają tłuste kąski w postaci bajecznie wysoko opłacanych stanowisk dyrektorów, kierowników i asystentów, do rozdania wśród "swoich" w nowych krajach członkowskich. Zresztą nie tylko w Brukseli, również w administracjach tych krajów trwa rozpoczęte jeszcze przed przystąpieniem rzekomo z powodu akcesji konieczne pomnażanie intratnych stanowisk. Jakby tego było jeszcze za mało, Parlament Europejski rozdziela następne kąski - zatrudnia nowych parlamentarzystów z całym sztabem personelu pomocniczego. Nie udało się co prawda poprzedniej ekipie Parlamentu na ukoronowanie swej działalności podnieść wynagrodzenia dla wszystkich deputowanych do prawie 10 tys. euro (ok. 43 tys. zł) miesięcznie - powodem tego nie była sama Komisja, która chętnie wypchałaby kieszenie zakupionym przez siebie narodowym politykom, aby zwiększyć jeszcze atrakcyjność Unii, ale członkowie rządów Francji i Niemiec, którzy z zawiści nie zgodzili się na to. Ale na tym jeszcze z pewnością nie koniec, może już przy następnej próbie przeforsuje się taką podwyżkę.
Ale - niech sprawiedliwości stanie się zadość - nie należy zakładać, że wszyscy polscy euroentuzjaści tylko gonią za stołkami i prywatnymi zyskami, istnieją również chlubne wyjątki. Na przykład niezastąpiony profesor Geremek - co prawda i on zapewnił sobie ciepłą posadkę w Parlamencie Europejskim, nawet funkcja przewodniczącego PE była dla niego nie do pogardzenia, ale to tylko z idealizmu. Pan profesor Geremek jest takim przedstawicielem ludu, jakiego sobie życzy Bruksela i jakich pilnie mogłaby więcej potrzebować. Z gorliwością proroka wędruje po polskiej prowincji i przed wyszukaną publicznością przekonuje do wielkiej europejskiej idei, której urzeczywistnienie widzi w brukselskiej Unii, choć może nie całkiem idealnie. Niestrudzenie rozpościera przed słuchaczami obraz wielkiej europejskiej rodziny, do której w ramach UE mają dołączyć Polacy. Czy pan profesor w ogóle przy tym może domyśla się, czy rzeczywiście istnieje coś, w czym Polacy faktycznie powinni dogonić Zachód? Mam na myśli fakt, że żaden z poważnych polityków na Zachodzie nie odważa się dzisiaj nawet wspomnieć o wizji Europy w kontekście współczesnej brukselskiej UE. Po prostu zostałby wyśmiany, albo i tak nikt by go nie zechciał słuchać. W tym naprawdę Polacy muszą dogonić Zachód.
Papierowy tygrys
Polacy powinni wreszcie lepiej zrozumieć, że nie tylko przed, ale i po przystąpieniu do Unii przez celowe kampanie medialne mają zostać uformowani na zwolenników władzy Unii albo przynajmniej ją tolerować. Wszystko to na korzyść i w interesie instytucji, która swego czasu powołana do życia przez idealistycznych twórców, ale w innych warunkach politycznych, obecnie żyje swoim życiem jako opuchnięte, pasożytnicze monstrum. Zachód pomimo wspólnego desperackiego przedsięwzięcia, jakim było wprowadzenie wspólnej waluty, praktycznie przeżywa paraliżującą stagnację, więc próbuje teraz przenieść środek ciężkości swojej władzy na Wschód, do nowych krajów członkowskich, przede wszystkim do Polski. Środki, jakimi przy tym operuje, to oprócz agresywnej propagandy, która kręci się wciąż wokół tej rzekomo fascynującej idei wspólnej Europy, to zakup sprzymierzeńców w polityce, administracji i w mediach, na których UE będzie mogła się oprzeć w swoich rządach. Częściowo ku jej własnemu zdziwieniu poszło jej w Polsce jak dotąd stosunkowo gładko, pomimo że nie jest tutaj jeszcze całkiem pewna swojej władzy. Głównym jej zmartwieniem jest to, że oznaki rozkładu, które mnożą się na Zachodzie, mogłyby przerzucić się również na Wschód. Na Zachodzie bowiem coraz częściej unijne akty prawne po prostu nie są brane na poważnie, nie zwraca się na nie uwagi albo są udaremniane poprzez działania narodowe. Kroki dyscyplinarne podejmowane w takich sytuacjach przez Komisję (tzw. procedura dotycząca łamania umów) okazują się w coraz większym stopniu bezskuteczne. Coraz częściej kończą się na długoletnich debatach między Komisją i danym krajem członkowskim albo latami ciągnących się procesach przed Sądem Europejskim w Luxemburgu. Komisja poważnie obawia się, że iskra zachodniej niesubordynacji mogłaby zaraz na początku przynależności do Unii przeskoczyć na buntowniczą z natury Polskę. Z pewnością jest to lęk uzasadniony, chociaż wręcz służalcze zachowanie obecnego i poprzedniego rządu właściwie nie powinno dawać powodów do takich obaw (na tym też tle powinno się postrzegać pospieszne zwolnienie wiceministra rolnictwa Plewy z powodu "brakującej gotowości do kompromisów wobec Komisji").
A jednak według mnie jest to klucz do sposobu, w jaki Polska mogłaby uwolnić się od zakneblowania poprzez lekkomyślnie podpisany układ stowarzyszeniowy. Polska powinna wreszcie wziąć sobie za przykład inne kraje członkowskie UE, np. Wielką Brytanię, i w kontaktach z Unią bez żadnego wstydu czy obaw przed konfrontacją otwarcie poszukiwać zawsze korzyści dla siebie. Po tym to, co Unia i jej starzy członkowie wyrządzili naszemu krajowi podczas fazy akcesji - przyznaję, przy aktywnym udziale własnego rządu - daje Polsce po prostu do tego prawo. Przy takiej celowej, konsekwentnie prowadzonej polityce Unia bardzo szybko okazałaby się papierowym tygrysem, jakim faktycznie jest wobec twardych przeciwników.
|
25 sierpień 2004
|
Carl Beddermann
|
|
|
|
Unia bez tajemnic. Wielkie oszustwo (2)
listopad 21, 2002
http://www.naszdziennik.pl
|
Nie przenoście nam Lenina do warszawki
luty 9, 2007
Remigiusz Okraska
|
Cokolwiek by nie zrobiło ABW to ?le!
kwiecień 28, 2007
A.Sandauer
|
Dwa miliony euro grzywny dla Sorosa?
listopad 14, 2002
PAP
|
Mełłaby dwa dolce na sekundę
marzec 18, 2008
Mirosław Naleziński, Gdynia
|
Prezes Rady Ministrów RP Pan Kazimierz Marcinkiewicz - List Otwarty
listopad 18, 2005
Leszek Skonka
|
Amerykańską przeszłość Andrzeja Czumy wciąż bada ABW
marzec 2, 2009
Miroslawa Kruszewska, Seattle, USA
|
Czy dojdzie do kompromitacji społeczności międzynarodowej - rezolucja nr 1442
luty 25, 2003
IAR
|
WorldCom - większe matactwa niż sądzono
sierpień 9, 2002
PAP
|
Zabójstwo Kennedy'ego: kolejne dowody na spisek?
maj 9, 2007
marduk
|
Emigracja
sierpień 28, 2003
przesłała Elżbieta
|
Przyjaciele
lipiec 12, 2003
przeslala Elzbieta
|
Kto zniszczył WTC i zabił dzieci w Osetii?
wrzesień 4, 2004
Jan P. Karolak
|
Belka nie jestem przeciwnikiem podatku liniowego, ale ja jestem
grudzień 23, 2002
Artur Łoboda
|
LISBONA = TARGOWICA
marzec 30, 2008
Inz. Jerzy Skoryna
|
Kolejne zagranie do przejęcia pełnej władzy nad polskim kapitałem
sierpień 2, 2004
PAP
|
Czyżby innych w przedbiegach usuwano?
Słowo o książce "Obława" Joanny Siedleckiej
(wyd. Prószyński i S-ka S.A.)
listopad 6, 2005
Wiesław Sokołowski
|
Nas nie wygonią
kwiecień 9, 2003
słowa Marek Błaszczyk
|
„PEAK OIL” - w Disneyland zabawa skończona
lipiec 9, 2007
lś
|
Bezrobocie obce urzędnikom
sierpień 16, 2004
www.dziennik.krakow.pl
|
więcej -> |
|