|
Trzeci obieg w Państwie Konfidentów
|
|
W latach osiemdziesiątych na zaproszeniach „ZA” oraz na okładkach naszego pisma Trwanie pisaliśmy trzeci obieg. Była to nasza reakcja nie tylko na drugoobiegowców , o których ciągle mówiono i mówi się nadal po jednej i po drugiej stronie barykady.
W latach siedemdziesiątych, przypadkiem znalazłem się na bankiecie w prywatnym mieszkaniu na Nowym Świecie w Warszawie - a towarzystwo było egzotyczne, bo jacyś towarzysze z KC, bo jacyś księża, bo jacyś dygnitarze z jakiś tam placówek dyplomatycznych. Stół suto zastawiony, rozmowy pełne ekspresji, całuski, uściski, bruderszafty, innym słowy perski cyrk. Nie byłem nastawiony na pamiętanie nazwisk, ale jedno mnie uderzyło, niebywała wręcz zażyłość tych, którzy potem być może ostrzeliwali się słownie z różnych pozycji budując podziały tam gdzie ich nie było, by zantagonizować okolicę naszą, by postawić nowe płoty, mury, zasieki. Demokracja przecież wymaga podziałów, a jeśli ich nie ma, to trzeba je stworzyć - najprościej szczuć jednych na drugich, dowalić jednym, gloryfikować innych. Wtedy prawdziwe zbrodnie odejdą w zapomnienie, co więcej prawdziwi zbrodniarze będą kreowani na autorytety, będą mówili tutaj co jest dobrem co naszą nadzieją - i w jakich szatach ma być ubrany nawet sam Pan Bóg.
Pamiętam - a to cywilizacja śmierci, a to cywilizacja miłości - bo każdy z nich to reprezentant innej cywilizacji z Judeo - chrześcijaństwem włącznie. Byłem wprawdzie zbyt młody by połapać się w tym wszystkim, ale na tyle przytomny by nie dać się zagospodarować, nie stać się chłopcem do bicia czy gońcem ich rojeń. I może tutaj należy szukać tego mego trzeciego obiegu, nie sformalizowanego, nie mającego swoich struktur. Jeśli ma być jakaś tam oficjalna forma naszego istnienia, to niech to będzie np. szum lasu czy oceanu, a może rechot żab – niech tropią, niech śledzą, niech zakładają podsłuchy i zapisują niepokornych wędrowców, co wolni są nawet wtedy gdy przez nimi przepaść a za nimi mur.
Lata siedemdziesiąte to także okres moich rozmów z Jerzym Juliuszem Emirem (1940-1996), który chyba pierwszy napisał kilka zdań właśnie na ten temat: "Do tej pory ujawniono zaledwie drugi obieg polskiej sztuki. Ten nieoficjalnie – oficjalny, dotowany, sponsorowany, wyposażany w urządzenia i td. Obieg trzeci – to twórcy, którzy mieli odwagę podjąć zupełnie samotna walkę przeciw wiatrakom PRL-u. również jak ci z drugiego obiegu byli represjonowani, dławieni, więzieni. Nie są dziś posłami ani senatorami; część z nich, jeszcze bardziej niż wczoraj nie ma za co żyć. Dalej jednak będą wykonywać swój los".
(druk biuletyn Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Skierniewicach, rok 1990).
Następnie Prawo i Życie (7.XII. 1991) wydrukowało felieton Marka Rymuszki Trzeci obieg. A w nim między innymi jest napisane: "Mamy tu do czynienia z odwiecznym dylematem, zasadzającym się w pytaniu, czy środkiem wiodącym do celu jest wyłącznie walka, czy też również postawa pozytywistyczna; praca na rzecz uniwersalnych wartości, które powinny przetrwać niepomyślne czasy także w obiegu oficjalnym, tyle że w postaci na poły utajonej.
Nasze najnowsze doświadczenia historyczne zdają się przyznawać rację zwolennikom opcji czynnego oporu oraz walki jako siły napędowej koła zamachowego dziejów. Powiadają oni: gdyby nie było solidarnościowej konspiracji, ulicznych demonstracji oraz starć z milicją, więzień, represji i aresztować setek ludzi, nie znale?libyśmy się dziś w miejscu, do jakiego doszliśmy. I to jest prawda, której nikt nie może kwestionować. Pod jednym wszelako warunkiem: że jednocześnie nie będzie się odsądzało od czci i wiary tych, którzy nie nadają się do czynnej walki, gdyż inna jest po prostu ich konstrukcja psychiczna czy szerzej osobowość. A jednak, pomimo że nie wyrywali oni z jezdni brukowców, aby ciskać nimi w uzbrojonych po zęby ZOM-owców i nie rozlepiali nocami ulotek, poprzez swoje trwanie na powierzchni – trwanie szczególne, gdyż pozwalające na przynajmniej częściowe realizowanie założonych celów – również mają swój udział w runięciu systemu, jaki narzuciła nam historia.
Ludzi takich było wielu, tyle że ani przedtem ani obecnie nie pojawiają się oni na pierwszym planie politycznej sceny. Taka już jest ich natura. Pomimo to, a może właśnie dlatego, są oni w naszym życiu – wczoraj, dziś, jutro – nader ważną i cenną wartością".
Jaki los czeka trzeci obieg - czy taki sam jak tych biorących udział w działaniach „ZA” i będących zarazem bohaterami mojej książki Niepokorni Szlaku Królewskiego - nie mnie o tym sądzić. Świat jest nie tylko dziwny, ale także wielce zagadkowy, niepojęty i nie wiemy co jest każdemu z nas pisane jutro. Całe szczęście, że ci co uważają, że widzą jak ma wyglądać jutro - nie zajmują się naszą tutaj obecnością. Zresztą trudno było przewidzieć co powie Zygmunt Trziszka ( 1937 – 2000)), który wygłosił pełną emocji mowę w czasie trwania mego wieczoru autorskiego w roku 1995 w klubie Związku Pisarzy Polskich w Warszawie, oto drobny fragment:
(…)Masowa kultura liczy na masowego odbiorcę, no i może zarzucić Sokołowskiemu, że go nie było w ogóle. Wojaczek napisał takie wiersze: Wojaczek, którego nie było - nas też właściwie nie ma i można powiedzieć , że nas nie było, tak jak jeden z naszych kolegów, mianowicie Waldek Dąbrowski , którego jeszcze widziałem w zeszłym tygodniu, już go nie ma, bo go Niemcy przejechali. Oczywiście nie można powiedzieć, że to wina Niemców, wiadomo, że wina Dąbrowskiego, bo po co przechodził drogę po ciemku, czy coś w tym rodzaju. No więc sam sobie zaszkodził, jeszcze jeden przykład, że wszyscy tylko sami sobie szkodzimy, wszyscy chcą dla nas dobrze, wszyscy nam dobrze życzą, tylko, że my nie potrafimy się odnale?ć w tej rzeczywistości, która stawia na jednostkę wyzelowaną, a nie jakąś autonomiczną.
(...)Jesteśmy planowo skazani do likwidacji, jeśli nie chcemy być wyzelowani prawda, tylko budujemy autonomię, a jeszcze na dodatek próbujemy się zbierać w jakieś grupy, co jest w ogóle niedopuszczalne - więc liczą na to, że nie mając ani grosza na papier, ni notatkę papieru, wyparowujemy z życia...
Dziś, wielu twórców, których bym mógł z czystym sumieniem zaliczyć do trzeciego obiegu, już nie wędruje… Śladem ich istnienia są wystawy organizowane w galerii im. Beni U Hopfera na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (1973 - 1976), potem w Autorskiej Galerii „ZA” (1976 - 2007). Następnie wydawany przez ZA periodyk literacki Trwanie czy realizacje w ramach Festiwalu Sztuki Najnowszej ZA (1997 - 2007) oraz otwarte w ostatnich miesiącach Muzeum Szlaku, gdzie gromadzona jest dokumentacja naszych realizacji a także twórców wspierających ZA.
|
25 listopad 2007
|
Wiesław Sokołowski
|
|
|
|
Przed wyborami
wrzesień 6, 2005
Goska
|
Czy jest sens mieszać się w nie swoje sprawy i na jakie profity z wojny liczy Polska?
sierpień 12, 2008
Gregory Akko
|
Narodowe Sily Zbrojne
maj 5, 2008
przeslala Elzbieta Gawlas
|
Zachować rozsądek
grudzień 2, 2003
Artur Łoboda
|
Popieram braci Kaczyńskich
czerwiec 16, 2007
, bez podpisu
|
Gdzie się podziały pożyczki?
styczeń 26, 2007
ZYGMUNT JAN PRUSIŃSKI
|
Jaka ma być ta Prawica RP
czerwiec 4, 2007
Marek Olżyński
|
List do Prezydenta Boliwariańskiej Republiki Wenezueli
grudzień 1, 2006
Bogusław Ziętek
|
Fanatycy
grudzień 8, 2008
Artur Łoboda
|
Rola prawdy z zrzeszeniu moralnym
maj 26, 2007
Zbigniew Dmochowski
|
Arogancja za nasze pieniądze
grudzień 15, 2003
|
Prawdziwe "zawracanie kijem Wisły"
Proces pułkownika Ryszarda Chwastka
grudzień 6, 2002
Lech Michałowski
|
J.Kaczyński wydał instrukcję o Ujazdowskim
grudzień 22, 2007
Interia
|
Swiss reject terror sponsor charge by US Jewish group
kwiecień 28, 2008
Stephanie Nebehay
|
Natura również popełnia błędy
wrzesień 30, 2005
Mirnal
|
ZUS story
maj 16, 2003
|
Statystyka
luty 22, 2008
Marek Jastrząb
|
Chaos a wolność słowa
październik 12, 2006
Artur Łoboda
|
Ożywienie gospodarcze na świecie ...........
lipiec 12, 2002
PAP
|
Sugestia
kwiecień 22, 2005
|
więcej -> |
|